Klimaty nienawiści

Chory psychicznie, który zadał ciężkie rany premierowi Berlusconiego, stał się z godziny na godzinę bohaterem jego wrogów. Na Facebooku liczba fanów napastnika w dwie doby urosła do 100 tysięcy! Sto tysięcy ciosów w twarz.    

W Ameryce i poza nią wrogowie prezydenta Obamy, nazywam ich obamo-fobami, bo to nie są zwyczajnie przeciwnicy czy krytycy, tylko ludzie totalnie na ,,nie” wobec osoby, słów i działań Obamy, pod każdym pretekstem starają się zniszczyć jego autorytet.

Ostatnio pretekstem jest nagroda Nobla. W obozie antyobamistów nie ustają poszukiwania pretekstu do usunięcia Obamy z urzędu drogą impeachmentu. Nie udało się pod pretekstem, że niby nie urodził się w Stanach, to może znajdzie się jakiś inny trup w prezydenckiej szafie. 

W Polsce w klimacie nienawiści dyskutuje się o naszym pokojowym nobliście. Podobnie jest z Jaruzelskim i Kwaśniewskim. Ale też z braćmi Kaczyńskimi, zwłaszcza Jarosławem, w obozie antypisowskim.
Nie ma zmiłuj: ta sama dewiza skupia obamofobów w obozie prawicy i wrogów populistycznej konserwatystki Sary Palin w obozie lewicy. A u nas tuskofobów i kaczyfobów.

Jakie potrzeby emocjonalne ten klimat nienawiści zaspokaja, jest dość jasne, ale jakie to wyrządza szkody temu, co szumnie zwie się wspólnotą obywatelską czy narodem politycznym: o tym mówi się dużo mniej.
Dopiero jakieś nieszczęście, takie jak atak na Berlusconiego, wywołuje chwilę otrzeźwienia. Prezydent Włoch, komunista, liderzy lewicy przekazują wyrazy współczucia i solidarności. Elita jednoczy się w potępieniu przemocy. Niektórzy nawet przyznają, że może za ostro zwalczali berluskonizm, tworząc atmosferę sprzyjającą aktom agresji. A za tydzień lub miesiąc wszystko wróci do ,,normy” czyli konfrontacji .    

A co będzie, jeśli, nie daj Boże, jakiś szaleniec lub fanatyk, targnie się na życie Obamy? Klimat nienawiści, czarno-biały obraz rzeczywistości, mesjańskie poczucie misji, Internet, w którym na masową skalę można ludzi mobilizować do dobrych i złych celów, no i ograniczone możliwości ochroniarzy, o czym teraz przypomniał incydent w Mediolanie, wszystko to pracuje na czarny scenariusz.

To scenariusz rozpadu społeczeństw demokratycznych. To naszemu światu zagraża tak jak inne zbiorowe fobie, odczłowieczające mieszanki strachu, pogardy i agresji: islamofobia, ksenofobia, religio- fobia.

Obama jest tu najbardziej symboliczny. U progu kampanii wyborczej miałem wątpliwości, czy dojrzał do prezydentury. Przeważył we mnie na ,,tak dla Obamy” właśnie wymiar symboliczny. Że ciemnoskóry, z korzeniami częściowo w Afryce i Azji, o zupełnie nieWASPowskim nazwisku i muzułmańskim drugim imieniu, poprowadzi Amerykę uważającą się za nowy Naród Wybrany i nową Ziemię Obiecaną, choć jeszcze nie tak dawno urządzano tam lincze na czarnoskórych i czystki etniczne czerwonoskórych.       .

Obama to lider na obecne czasy, kiedy tyle rozprawiamy o tożsamości i patriotyzmie, często nie dostrzegając (albo ignorując), jak bardzo zmienia się kontekst tych debat. Jak głębiej zajrzeć, to tożsamość, nie tylko Obamy, ale i nasza, Kowalskich czy Schmidtów, okazuje się wielowarstwowa.

A patriotyzm może obejmować nie tylko nasze plemię i jego totemy, lecz i inne wspólnoty, ponad-etniczne, ponad-konfesyjne, organizujące się nie wokół tego, co dzieli, ale wokół tego co łączy ludzi i narody. Na przykład wokół idei europejskiej i etyki uniwersalnej, a jednocześnie wokół języka polskiego i polskiej kultury. To jest mi bliskie.

           
XXXX
Ff, Sebastian: stąd ta moja sympatia do Obamy jako symbolu, a nie jako polityka. Obamo-maniakiem bynajmniej nie jestem. I nie mam wrażenia, że jest to podejście w Polsce dominujące; według międzynarodowych badań socjologicznych akurat Polacy są w Europie najmniej obamo-fanami. Czemu, to ich tajemnica, chyba mało słodka, bo przecież mit i kult USA jest u nas z kolei bardziej żywy niż w większości krajów Europy. Helena: dzięki za uwagi o legaliście Rokicie. Kartka z podróży: dzięki za zwrócenie uwagi na depenalizację małych porcji narkotyków w Czechach. To też przyczynek do sprawy Piesiewicza. PA2155: a tu dziękuję za wymowny przykład; kto wie może ma Pan rację z tym szukaniem światła w tunelu? Autorzy wpisów krytycznych wobec senatora też dali mi do myślenia. Ale inaczej niż Ten co zawsze nie doszukiwałbym się przyczyn w ,,braku rozumu”, lecz raczej w fatalnym splocie okoliczności i cechach osobistych, o których prawie nic tak naprawę nie wiadomo. pfg – tym razem nie mam uwag :).