Obamofobom do sztambucha
John McCain, były kandydat republikański na prezydenta, rywal Obamy: Jestem zaskoczony, ale Amerykanie zawsze się cieszą, kiedy coś takiego spotyka ich prezydenta (jakaż różnica klasy między senatorem a jego partyjnymi kolegami – demokraci porównali ich reakcje na Nobla Obamy z oświadczeniem talibów, którzy też potępili decyzję Komitetu Nagrody)
Ted Widmer, były speechwriter prezydenta Clintona: Nagroda nie zaszkodzi prezydentowi, chyba że u ludzi, którzy i tak już go nienawidzą i zawsze będą nienawidzić
Marina Ottaway, fundacja pokojowa Carnegie: Nobel nie ograniczy działań prezydenta, może będzie mu trudniej zdecydowanie eskalować akcje militarne, ale przecież nic nie wskazuje, że ma takie zamiary. Nie widzę w tej decyzji próby wymuszania na prezydencie czegokolwiek, czego nie chciałby zrobić. (Chodzi oczywiście o przyszłość wojny afgańskiej. Wielu demokratów jest za wyjściem US Army z Afganistanu, tymczasem zapowiada się raczej ,,dopompowanie” (surge), takie jak w Iraku)
Jeffrey Kimball, historyk prezydentur USA: Sądzę, że Komitet Noblowski przyznał nagrodę Obamie, bo chciał go zachęcić jako polityka i osobę. Niewykluczone, że otrzymał ją po części i za wygrane wybory. Przecież w historii Pokojowego Nobla nie jeden raz zdarzało się, że przyznawano go, aby umocnić sztukę kierowania sprawami państwowymi godną mężów stanu i to przyznawano ludziom, którzy zdaniem wielu na Nobla nie zasługiwali – jak choćby Kissingerowi za zakończenie wojny wietnamskiej
Sam Nunn, senator demokrata, ekspert w sprawach polityki międzynarodowej: Nagroda jest uhonorowaniem nowej drogi dyplomatycznej, na jaką wszedł Obama w epoce po Bushu. Zmienił ton polityki zagranicznej USA, dając jasno do zrozumienia, że uczestniczymy w wyścigu współpracy z katastrofą
Deepti Choubey, ekspert nuklearny fundacji Carnegie: Nagroda dowodzi, jak bardzo społeczność międzynarodowa pragnie i potrzebuje przywództwa amerykańskiego, a wszyscy Amerykanie to doceniają.
Martin Indyk, ekspert polityki międzynarodowej w Brookings Institution, były asysent sekretarza stanu do spraw Bliskiego Wschodu: Krytycy zarzucający Obamie, że nie zasłużył na Nobla, mylą się. Komitet Noblowski ewidentnie chciał zwiększyć poparcie dla światopoglądu Obamy. Sądząc z reakcji światowych, w przeważającej części pozytywnych, jak dotąd Komitet odniósł sukces.
Barack Obama: Nie uważam nagrody za uhonorowanie moich osiągnięć, lecz za potwierdzenie amerykańskiego przywództwa na rzecz aspiracji ludzi z wszystkich narodów.
Komentarze
Panie redaktorze, zacznij pan czytac posty.
Krytyce poddano komitet noblowski, a nie Obame. Stad ani jego (wiele mowiaca) reakcja, ani uprzejme reakcje- przecez listy gratulacyjne przyszly i z Moskwy…. i z Kuby, i moze tylko nie wyslal KIm z Korei, w zalewie kpin i zartow z norweskiej hipokryzji nie sa zadnym argumentem.
I prosze o pozostawienie slow-lomow typu „Obamofob”, a kiedy indziej Katoendek w domu. Chocby w trosce o piekno polszczyzny.
Gdyby na miss Universum wybrano Angele Merkel, to takze bylaby to decyzja bulwersujaca, i kompromitujaca, tyle, ze nie pania kanclerz tylko tych co to zrobili.
W Archipelagu Solzennicyn opisywal scene jak w powiatowych miasteczkach odbywal sie odczyt i nagle posrod jakich bzdur o zasiewach padalo nazwisko Stalin. Cala sala sie zrywala do oklaskow. Biada jednak temu kto by je przerwal. Wiec klaskali. Az w koncu jakis prostoduszny soltys przestawal, zwalniajac tym samych reszte z przykrego obowiazku, bo lapy juz puchly. I ten biedak potem znikal. A tylko dlatego, ze pokazal, ze jakby co to on umie przestac robic za barana w stadzie.
Wiec pan panie redaktorze od dawna, jesli nie od zawsze jest wlasnie w tlumie klaskaczy. A co najbardziej zakrawa na zart, ze to z nadgorliwosci i na wlasne zyczenie.
A co do Obamy to przypomina sie jeszcze inny kawalek:
Klaskaniem majac obrzekle prawice znudzony piesnia lud wolal o czyny…
Ja mysle, ze wkrotce zawola.
Panie Redaktorze,
mnie wystarczy jeden z przytoczonych przez Pana cytatów:
„Deepti Choubey, ekspert nuklearny fundacji Carnegie: Nagroda dowodzi, jak bardzo społeczność międzynarodowa pragnie i potrzebuje przywództwa amerykańskiego, a wszyscy Amerykanie to doceniają.”
————————
ręce opadają, kiedy wyobrażam sobie rzesze Chińczyków, Rosjan, biednych islamistów etc. kiedy , tak jak to „odczytali członkowie noblowskiej kapituły- marzą tylko o przywództwie Ameryki.
Na co mogą liczyć , w przypadku takiego lidera. Gospodarczo, Ameryka jest w tak kiepskiej sytuacji, że jej ewentualne liderowanie, byłoby zbliżone do „bratniej” współpracy Rosji z dawnymi krajami RWPG. Jak powinniśmy się cieszyć, z lidera , który przychodzi do nas ścieżką Pokojowej Nagrody Nobla, gdy jego głównym atutem są przepełnione do absurdalnego pozionmu arsenały militarne? Już widzę te rzesze CHińczyków, Rosjan,mieszkańców biednych krajów arabskich, jak modlą się o przywództwo światowe USA.
Obama według fachowców od marketingu politycznego/wczoraj w tvn Eryk Mistweicz/ jest czystym produktem inżynierii społecznej, i jest tylko wykreowaną złudą, mirażem. Spece Obamy od tegoż marketingu, tym razem poszli na całość i załatwili jemu Pokojowego Nobla, żeby międzynarodową społeczność, niszczoną przez ogłupiającą poprawność polityczną- zniewolić tą nagrodą, i wykreować tę wirtualną postać/ twór czystego marketingu politycznego/ dla reszty świata.
Najlepszym komentarzem dla tej absurdalnej nagrody , była milcząca reakcja dziennikarzy, którym tę
wspaniałą „wiadomość ogłoszono.
Przytaczanie opinii polityków i osób „umoczonych” w polityce, jest kolejną manipulacją w sprawie. Akurat ludzie z tej profesji, są w stanie skomentować wszystko od prawa do lewa, zależąnie od własnego punktu siedezenia.
Po co Pan to robi Panie Redaktorze?.
Znając cynizm i „przebojowość ” Ameryki, pamiętając o ich genetycznym już załatwianiu swoich „żywotnych interesów”, obawiam się, że akurat ta nagroda jest tragiczną zmyłką, która jest kamuflarzem dla planów wojennych USA. Przy obecnej konkurencji globalnej/gospodarka/ przy gigantycznymj zadłużeniu tego kraju/11,3 tryliona USD/, Ameryka realnie nie ma szans na rywalizację metodami pokojowymi.
Oczywiście ich inżynierowie społeczni cały czas nam wmawiają „argumenty” bagatelizujące te problemy Ameryki. Nie oznacza to jednak, że kiedy uwierzymy w wersje trudne, ale optymistyczne, to i tym razem USA poradzi sobie z kryzysem , zwiększając oszczędny styl życia obywateli i cierpliwość na przeczekanie kryzysu.
W sytuacji globalnej , takiej sytuacji, jaka jest obecnie, NIGDY jeszcze nie było. Tym razem nie będzie tak jak bywało ,za każdym razem do tej pory. Błyskawicznie wyłania się nowa epoka w dziejach naszej światowej cywilizacji, z zupełnie nowym ukłładem sił.
Pokojowa Nagroda Nobla, dla Obamy , jest dla mnie dowodem na bezsilność Ameryki, która zaamiast działać, pokazuje, że ma w ręku taką brzytwę/od topielca/. To akt rozpaczy Ameryki, która nie ma dla światą żadnej dobrej oferty, za którą społeczność narodowa mogłaby uważać ją za przywódcę świata.
Nie wyobrażam sobie, żeby kolosalnie zadłużona u Chińczyków Ameryka, mogłaby na poważnie namawiać Chiny na redukcję arsenałów nuklearnych i vice – versa. Podobnie z Rosją czy z Izraelem. Takiego stopnia zaufania to ludzkość jeszcze nie osiągnęła.
Rosja, propagandowo, może zlikwidować, trochę tych przerdzewiałych, ale te sprawne, są dla nie lekiem na całe zło.
Sebastian
I jeszcze jedno, zamiast tracic czas na wyciagniecie za uszy jakich notek po agencjach prasowych, poutykanych gdzies w katach, moze lepiej bylo odpowiedziec na argumenty, ktore padly pod panskim poprzednim wpisem.
Ach i ci eskperci:
Deepti Choubey, ekspert nuklearny fundacji Carnegie..
Martin Indyk, ekspert polityki międzynarodowej w Brookings Institution…
a moze:
Mr Hamish McLavell, the Mayor of Wick, the nearest large town to Norway, Mrs Betty Norday, whose name sounds remarkably like Norway,
Mr Brian Waynor, whose name is an anagram of Norway,
Mr and Mrs Ford, whose name sounds like Fjord, of which there are a lot in Norway,
naprawde Monty Python na tym blogu sie robi. I wcale nie jest smiesznie.
http://www.youtube.com/watch?v=GYNJuP6m9JU
„Wiec pan panie redaktorze od dawna, jesli nie od zawsze jest wlasnie w tlumie klaskaczy” – odważnie (?) konkluduje Jack, w sposób nieuprawniony generalizując swoją opinię.
Rzecz w tym, że redaktor Adam Szostkiewicz jest w swoim osądzie tegorocznego werdyktu Komitetu Noblowskiego odosobniony i to nie tylko tu, na tym blogu.
Zacietrzewienie ideologiczne autora postu spowodowało, że w sposób niezgodny z intencją Norwida odczytał przesłanie jego wiersza, które dalekie jest od natrętnej ideologii i politykierstwa, będące bodaj najbardziej przejmującą w polskiej poezji afirmacją nonkonformistycznej postawy.
Skoro Jack kreuje się na rzecznika ludu, poddaję mu pod rozwagę tekst innego wieszcza:
Gęby za lud krzyczące sam lud w końcu znudzą
I twarze lud bawiące na końcu lud znudzą.
Ręce za lud walczące sam lud poobcina.
Imion miłych ludowi lud pozapomina.
Wszystko przejdzie. Po huku, po szumie, po trudzie
Wezmą dziedzictwo cisi, ciemni, mali ludzie.
PS:
Purysta językowy nie zachwaszcza polszczyzny anglicyzmami typu „slow-lomow”, a także zbędnymi innowacjami leksykalnymi typu „klaskacze”.
2PS:
Inny wieszcz = Adam Mickiewicz.
Adwersarz,
Nie jestem purysta, ale dziekuje za uwagi, postaram sie zastosowac.
Dotyczy to takze uwag artdeco. I zazanczam, ze moja zlosliwosc materializuje sie zupelnie gdzie indziej niz w tropieniu literowek.
Nie bylo moim zamiarem mieszac do sparw Norwida, a jedynie jeden, powtarzam jeden wers. I wydaje mi sie, ze bardzo tu ten wers pasuje.
Moja uwaga ad Szostkieiwcz jest poklosiem mojej antypatii do jego pogladow oraz jego przewidywalnosci. Ide o kazdy zaklad, ze w ciemno wiekszosc blogujacych tutaj przwidywala taki post, a zaskoczyla ich tylko skala naciagniecia i mialkosc argumentacji.
Jesli adwokat ma trudno sprawe, to musi sie spocic. Red. Szostkieiwcz byl na to zbyt leniwy wiec pojechal ryczaltem o „prawicowcach” i doprawdy jakims, no co tu duzo sciemniac, rasowymi kryteriami.
Wiec pomimo, ze trudno bylo sprawe obronic, mozna bylo napisac cos madrzejszego. Moim zdaniem np. to, ze czasami nie odpowiada sie za przegiecia klaki, ktora moze w ten spsob tylko sprowadzic zazenowanie.
Wiec to nie Obama sobie przyznal Nobla, tylko mu go przyznano. Troche tak jak ubulawiono Rydza Smiglego przed wojna, tyle, ze tamten bardzo tego chcial. A jakim byl marszalkiem to zobaczyli …… Rumuni.
Istonie, celna uwaga tym razem red. Szostkieiwcz chyba troche przegial i jest sam, wiec w moim opisie ciagle bije brawo, chociaz swiatlo zgaslo i wiekszosc opuscila zebranie. Uwaga jest natury ogolnej. Mysle, ze nawet osoby lubiace red. Szostkieiwcza moga chciec byc od czasu do czasu zaskakiwane.
I na koniec, ja bylem jak sobie przypominam zaskoczony (ostatnio) raz, za to niezwykle pozytywnie – uwaga red. Szostkieiwcza o sprawie Polanskiego, w jej polskiej odslonie.
Czy rzeczywiscie swiatu potrzebne jest ameykanskie przywodztwo ? – nie wiem. Swiat jedno- czy dwubiegunowy nie przemawia do mnie. Dwubiegunowy juz przerabialismy, a do jednobiegunowego, w ktorym jeden kraj dzierzy role przywodcy (cokolwiek to oznacza – z reguly: role zandarma) mam nadzieje, ze nie dojdzie.
Co nie znaczy, ze Ameryka ma stracic swoja pozycje mocarstwa. Mysle, ze do tego nie dojdzie, ale tez, skoro opowiadam sie za swiatem wielobiegunowym i opartym raczej na kooperacji, a nie na konflikcie miedzy poszczegolnymi liderami, to w takim ukladzie rola USA powinna byc tak silna, jak tego bedzie wymagac ksztaltujacy sie uklad sil.
Wiele z przytoczonych przez Pana wypowiedzi grzeszy efektem „post-factum”. Szkoda, ze nie ma opinii tych samych osob na pytanie „czy Obama powinien jutro dostac Nobla ?” , pytanie zadane we czwartek ubieglego tygodnia. Teraz dorabia sie do piatkowego faktu ideologie, i to niestety nie zawsze wychodzi na dobre rozumowaniu, na ktorym oparte sa niektore wypowiedzi.
Pozdrawiam.
Z przykrością , od jakiegoś czasu zauważam we wpisach Szanownego Gospodarza,
„mankamenty, jakie lapidarnie , ale bardzo trafnie wskazała Pani „Basia M.” pod poprzednim wpisem Gospodarza. Do dzisiejszego wpisu, jej uwagi też są aktualne.
Zdarzyło się nawet Gospodarzowi, inne poglądy niż te, które on podziela/w sprawie zjednoczenia Europy/ nazywać hurtem – demagogią…
Pozdrawiam,Sebastian
————————-
„BasiaM. pisze:
2009-10-11 o godz. 00:09
Adamie,
Twoj wpis rozczarowal mnie. Abstrahujac od politycznych preferencji i dyskusji nad zasadnoscia przyznania Pokojowej Nagrody Nobla Obamie (niestety na wyrost), zabraklo mi w Twoim tekscie prawdziwych argumentow. Mam wrazenie ze personalne preferencje biora tu gore nad dziennikarska dociekliwoscia i racjonalnymi, rzeczowymi argumentami. Szkoda, spodziewalabym sie czegos wiecej.
Pozdrawiam,
Basia”
Jacobsky:
„Szkoda, ze nie ma opinii tych samych osób na pytanie ?czy Obama powinien jutro dostać Nobla”?
Zwyczajnie się czepiasz. Pan Szostkiewicz zamieścił taki wpis:
„Tusk górą”
2009/10/7, środa
I co, nie sprawdziło się? Dziś mamy dwie afery, a Tusk nadal górą.
Jacobsky
„Czy rzeczywiscie swiatu potrzebne jest ameykanskie przywodztwo ?”
Ze smutkiem muszę stwierdzić, że moim zdaniem tak.
Pójdę dalej,mam nadzieję że przewaga militarna Ameryki, nad resztą świata będzie utrzymana.
Uważam, że tylko jeden może być lider,dwóch pretendujących, rodzi zarzewie konfliktu.
Wierzę w siłę amerykańskiej demokracji i dopóki trzyma się ona dzielnie, to lepiej, że takiego żandarma mamy,
niżby mniej demokratyczni żandarmi, mieli równowagę w żandarmerii przywracać.
Po deklaracji naiwnego idealisty pisze Pan:
„to w takim ukladzie rola USA powinna byc tak silna, jak tego bedzie wymagac ksztaltujacy sie uklad sil.”
To ja powiem, że długo jeszcze dominująca.
Skoro Pan pozdrawia,
to i ja,
wszystkiego najlepszego życzę
@Jack
Pozwoli Pan, że zredaguję moją odpowiedź numerycznie:
1. Niebezpieczną praktyką jest cytowanie fragmentu tekstu bez zapoznania się z całością, ponieważ skutki bywają opłakane: od nadużycia
interpretacyjnego po ujawnienie kompletnej ignorancji.
2. Ton kierowanych do Redaktora pretensji, które Pan artykułuje w niemal każdym akapicie, powoduje, że czytelnik odruchowo zadaje pytanie: jaki przymus, żeby nie powiedzieć imperatyw kategoryczny, skłania tego osobnika do zamieszczania swoich tekstów na t y m blogu? Czytelnik ów zaczyna podejrzewać, iż osobnik ten cierpi na sadomasochistyczną aberrację. Podejrzenie to nasuwa choćby takie zdanie: „Moja uwaga ad Szostkieiwcz jest poklosiem mojej antypatii do jego pogladow oraz jego przewidywalnosci”.
3. Zgubną, bo ujawniającą wybujały egotyzm, praktyką jest generalizowanie ocen oraz projekcja własnych poglądów, fobii, stanów psychicznych na otoczenie („Ide o kazdy zaklad, ze w ciemno wiekszosc blogujacych tutaj przwidywala taki post, a zaskoczyla ich tylko skala naciagniecia i mialkosc argumentacji”).
4. Nieeleganckie jest narzucanie gospodarzowi, do którego przybywa się z wizytą, z którego gościnności się korzysta, tematu rozmowy i bezceremonialne ocenianie jej wartości („Wiec pomimo, ze trudno bylo sprawe obronic, mozna bylo napisac cos madrzejszego. Moim zdaniem np. to, ze czasami nie odpowiada sie za przegiecia klaki, ktora moze w ten spsob tylko sprowadzic zazenowanie”).
5. Dezynwoltura, z jaką odnosi się Pan do Redaktora, prowokuje do posłużenia się zasadą: napisz, a powiem ci, kim jesteś. Przypomina Pan otóż Dziarskiego Chłopca, członka śmieszno – strasznej falangi szalejącej na kartach „Szewców” Witkacego. Jeśli zaś nie jest Pan w wieku chłopięcym, co bardzo prawdopodobne, to nadzwyczaj przypomina Pan niejakiego Gnębona Puczymordę, przywódcę owej zgrai (po szczegóły odsyłam do tekstu genialnego twórcy).
6. Gdyby słowo „dezynwoltura” nie należało do zasobu leksykalnego polszczyzny, którą Pan się posługuje, to spieszę z wyjaśnieniem: słowo „dezynwoltura” oznacza bezceremonialność, arogancję, brak taktu, lekceważące zachowanie.
Szanowny panie Redaktorze,
z panskiego tekstu wynika jednoznacznie, ze Amerykanie
bez wzgledu na wyznawane poglady potrafia szanowac
SWOJEGO prezydenta.
Uwazam ze wielu „czolowych publicystow” tzw.
„III Rzeczpospolitej” moglo by sie od nich tego nauczyc.
Nie musimy, na szczescie, my, ludzie prywatni, stanac w szeregu i wyrazac nasz entuzjazm na watpliwe tematy. Dlatego nie bede zmienial zdania na temat decyzji parlamentu norweskiego w sprawie tegorocznego Nobla. Z mojej prasowki gazet i mediow amerykanskich wynika, ze nawet ci, ktorzy powinni czuc sie dumni, wyrazaja swoje ciche zazenowanie.
W takim przypadku jak Obamy byłbym za przyznawanie Warunkowego Nobla. Nie sprawdzi się to nagrodę zabieramy.
Parker,
„Wierzę w siłę amerykańskiej demokracji i dopóki trzyma się ona dzielnie, to lepiej, że takiego żandarma mamy,
niżby mniej demokratyczni żandarmi, mieli równowagę w żandarmerii przywracać.”
——————-
Po pierwsze-„siła amerykańskiej demokracji uwidacznia się zwłaszcza w takich momentach jak”zrobienie papierów na Saddama”…
Po drugie- Amerykanie, też przez całe dziesięciolecia wierzą w siłe amerykańskiej demokracji, a doczekują się głównie coraz większego zadłużenia i destrukcji amerykańaskiej gospodarki. W całym cywilizowanym świecie Zachodu, żaden naród nie ma takiego „ciągu na pracę” jak Amerykanie. Cóż z teg, kiedy ich postępy są na „krechę” co realnie oznacze marsz w kierunku odwrotnym do wysiłków narodu?
Po trzecie- mianowanie Ameryki na światowego lidera, w dzisiejszej dobie, to melodia z „Łabędziego śpiewu”.
Czy sądzi Pan, że np. przywódcy Chin, rozważają taką opcję? Dla nich rozprawianie o przywództwie światowym USA jest zwykłym bajdurzeniem krajów „starego świata”.
W kwestiach przywództwa światowego, nikt nikogo o nic nie będzie pytał, zwłaszcza , jeśli ten ktoś, będzie funkcjonował według własnych standardów, a nie tych, które urodziła cywilizacja zachodnia, kiedy była w pełnym rozkwicie.
Po czwarte- przewaga militarna , w dzisiejszych czasach to rzecz totalnie względna,
Wielkie kraje, dysponują środkami niszczenia o takiej mocy i różnorodności, że przewagę klasycznego sprzętu militarnego, można zniwelować dosłownie „piórkiem”.
Zadufanie Ameryki w tym względzie, jest jedną ze słabszych stron ich mentalności.
Po piąte- rozpaczliwy pomysł Ameryki na wybór Obamy na prezydenta, byłby świetnym pociągnięciem, zwłaszcza w zjednywaniu państw Afryki, gdzie USA się zagapiły, gdyby… Ameryka miał pokrycie w konkretach na ten pomysł. Rozbudzona nadzieja Amerykanów wyborczymi sloganami Obamy, zaczyna coraz bardziej ssać Amerykanów , w ich polityczano- społecznych „dołkach”>
Pozdrawiam,Sebastian
@ Jack,
W Pana wpisach daje sie zauwazyc brak elementarnej kultury obcowania z innymi ludzmi. Rozumiem, ze to sie wynosi z domu wiec nadzieji na zmane to raczej juz nie ma. Na miejsu Gospodarza juz dawno bym Pana stad przepedzil, nie za poglady tylko za nieukrywane chamstwo.
Cokolwiek by mówić lub pisać, cała sprawa z Obamą jest żałosna. Dokąd Ameryka pozostanie państwem zbrodniczego militaryzmu dotąd nie może być mowy o pokoju. Tylko Trybunał /?/ międzynarodowy może osądzić wielkość zbrodni i ludobójstwa.
Adwersarz,
Hmm, nie chce powtarzac swoich niektorych wpisow, a w ktorych znalazlby pan odpowiedz, ale poniewaz lubie i cenie metodycznosc wiec nuze po kolei.
1. Doskonale. Niebezpieczna. Wciaz jednak nie znajduje zastosowania tej uwagi do swojego wpisu.
Co jednak w przypadku utowrow dluzszych? Czy cytujac fragment opinii dajmy na to Naphty popadam w sprzecznosc z tym co nauczycielka polskiego nazywala mysla przewodnia, bo przecza jej slowa Settembriniego, pomimo „zapoznania sie z caloscia”?
Wiec moze odrobine wiecej luzu.
2. Juz odpowiadalem. Nie jestem pewien, czy psychologia powina klaniac sie racjonalnosci. Ale moj upor bierze sie stad, ze propaganda to w skrocie milion gwozdzi w milion desek codziennie!!!!! Probowal pan kiedys stawiac opor mlotkowi i to gola reka? Wiec ja tak widze swoja role na tym blogu. Czasem nudzi, czasem boli, czasem nudzi innych. Takie zycie.
Uwazam, ze jesli z lam tygodnika, chcacego uchodzic za powazny, jego publicysta zwraca sie do czytelnikow per Obamofoby, tylko dlatego, ze nie dosc wysoko, albo wcale nie plasali na wiesc o nagrodzie, to dzieje sie cos zlego. I dlatego tu pisuje.
3. Ja nie bardzo wiem, w takim razie, jakie jeszcze narzedzia polemiczne uwaza pan za zgubne. Ale dla pana postaram sie juz tutaj nie zakladac. Szczegolnie, ze troche traci hazardem. A to temat zdaje sie niemily autorowi bloga.
4. A to juz ciekawe. Otoz bywaja tezy Szostkiewicza, z ktorymi sie nie zgadzam do joty.
Zalozmy, ze Szostkieiwcz twierdzilby, ze: Bog nie istnieje! Wtedy nie osmielilbym mu sie proponowac latwiejszej tezy: Nie wiemy czy Bog istnieje, mimo, ze moge byc swiecie przekonany, ze i istnieje, i ze to wiemy.
Ale jesli, co mozna sprawdzic pod poprzednim blogiem, nie winie Obamy za Nobla, nie winie Szostkiewicza za radosc z tegoz nobla (winie komitet), a tylko twierdze, ze argument o „prawicowcach” jest fatanym naduzyciem, to wydaje mi sie, ze pozostawilem sobie opcje zasugerowania autorowi, co mozna bylo napisac w jego sytuacji, tak aby nie robic z siebie tarczy strzelniczej, a jednoczesnie zachowac cala, skadinad tu bez znaczenia, sympatie dla Obamy.
To taka wie pan kultura dyskusji wyniesiona ze studiow filozoficznych, ze mozna zaproponowac adwersarzowi teze, jaka mogl podac, a ktorej ja bym wtedy nie atakowal, bo moj argument by sie jej nie imal.
5. Dziekuje, na tym blogu to akurat komplement, bo wielu nie ma pojecia o czym pan pisze i o co mnie pan oskarza, wiec dziekuje, ze nie liczy mnie pan w ich poczet. Jesli wola moge przypominac i Lorda Vadera. Nie zmienia to w niczym, ze red. Szostkiewicz kilkoma ostatnimi wpisami sie osmieszyl.
6. Raczej zbyteczne. Dezynwoltura byloby sugerowanie, ze Polityka tekstem”Tusku musisz” stanela pod Grand Hotelem, a teksty „Tusk gora” to rodzaj eskapady na A4. To tak na marginesie okazanej tu kiedys ozywczej, intelektualnej wyrozumialosci do metafor Palikota i jego wykladni roli jednej z kolezanek z opozycji. Taki wie pan, ze mnie Stanczyk i tym roszcze sobie prawo do dezynwoltury.
@adwersarz
Panie Adwersarzu dzięki wielkie za klarowne i trzeźwiące wpisy (z 12:21 i 16:21 – ta minutowa dokładność to chyba jednak przypadek?) – za przypomnienie Gnębona Puczymordy – kapitalne i jak w mordę strzelił.
Trudno jednak mniemać, by ostatecznie „przepełniony pożądaniem, wraz z innymi bohaterami czołgał się u stóp kobiety, księżnej Iriny”.
Nie wiem dlaczego, ale czytając Szostkiewicza „od początku świata” i zaglądając, coraz rzadziej niestety – bo muł zniechęca, do komentarzy natrętnie atakuje mnie myśl o tych ciałach co to przyczepione do okrętu wołają – płyniemy!
Kapitan z Koepenick,
troche nie rozumiem, a juz tym bardziej tego, ze sie czepiam. Moze wyjasnie: szkoda, ze nie znamy opinii cytowanych osob w kwestii przyznania Nobla Obamie zanim prezydent USA dostal takowego.
Co do Tuska: uwazam, ze nadal jest gora. Rzadzi, jego rzad sie trzyma pomimo zmian i atakow, zas afery ? Przeciez kazdy rzad w kazdym kraju ma jakas, a wiec ?
parker,
mozesz mnie uwazac za naiwnego idealiste, ale to nie znaczy, ze Twoja wizja swiata i jego przyszlosci jest zla, a Twoja jest lepsza i wartosciowsza od mojej. Powiedzmy, ze Twoja jest naiwna, ale bez idealizmu. Przyjmijmy zatem, ze ja wole byc naiwnym idealista niz tylko naiwnym. Nie znaczy to wcale, ze nie wierze w np. sile amerykanskiej demokracji. Przeciwnie, i wiele razy dawalem temu wyraz na tym blogu. Tyle ze w aktualny, calosciowy obraz Ameryki wpisana jest nie tylko sila jej demokracji, ale rowniez sila jako taka. Owszem, sila to bez wiatpienia jedno z najbardziej wydajnych narzedzi amerykanskich, ale tez, jak mozna sadzic po rozwoju wydarzen w Afganistanie czy w Iraku, wydajnych nie do konca. Amerykanie sa w stanie szybko przerzucic wojska w dowolny punkt swiata (i dlatego nadal nalezy im sie chlubna czy niechlubna rola zandarma swiatowego), ale tez ich interwencje sa coraz bardziej kulawe. Problem w tym, ze amerykanska sila militarna traci na swym znaczeniu przy dzisiejszym wymiarze konfliktow. Aby te rzeczywiscie rozladowywac potrzeba nie tyle uzbrojonych po zeby zolnierzy i GPS plus reszta zabawek, ale cos, czego Amerykanie do tej pory nie wypracowali z sukcesem: zrozumienie innych. Byc moze wlasnie z powodu tego, ze Amerykanie za bardzo wierza w zbawcza i uniwersalna role ich modelu, w tym ich demokracji. Tymczasem to, co dobre dla Ameryki i dla GM nie zawsze musi byc dobre dla innych, np przyklad w uwagi na odmienna mentalnosc, uwarunkowania historyczne, itp. W takim ukladzie dobrze sprawdzaja sie lokalni liderzy, ktorym latwiej jest doprowadzic do ewentualnego rozladowania konfliktu. I z tego powodu amerykanski prymat nie koniecznie musi byc dobry dla swiata i potrzebny.
Obama prawdopodobnie zmieni troche kurs amerykanskiej polityki, i byc moze za to prawdopodobienstwo przyznano mu Nobla. Kuriozalne, ale i tak moze byc. Z tym, ze moim zdaniem amerykanska polityke nalezy postrzegac w kategoriach ogromnego tankowca pelnego po brzegi, gdzie kazda zmiana kursu oznacza, iz wiele czasu uplynie zanim rzeczywiscie cos sie zmieni. Nie jestem pewny, czy Obama rzeczywiscie dal sygnal do radykalnej zmiany kursu, bo tej nie nalezy mylic z korektami. Ale nawet jesli tak, to wypada moim zdaniem poczekac, czy rzeczywiscie tankowiec amerykanskiej polityki skreci, w jakim kierunku, i co z tej zmiany naprawde wyniknie.
Kto wie, moze rzeczywiscie swiatu potrzebny bedzie tylko jedne lider, ale jesli tak, to bedzie to raczej smutna konstatacja, skoro ma nim byc Ameryka.
Pozdrawiam.
Jacobsky
Pisząc „Po deklaracji naiwnego idealisty” nie miałem zamiaru Panu nadepnąć na odcisk, tylko skrótowo się z Panem nie zgodzić,komentując jednocześnie przesłanki, którymi się Pan moim zdaniem kierował.
Naprawdę nie sądziłem że, weźmie Pan to do siebie.
Pisze Pan potem o niedoskonałościach amerykańskiej demokracji,o błędach w polityce zagranicznej.
Ja bym jeszcze dorzucił błędną politykę finansową rządu amerykańskiego i odpowiedzialność za światowy kryzys.
Ze wszystkim się zgadzam.
Nawet samym sobą.
Nawet ze zdaniem:
„I z tego powodu amerykanski prymat nie koniecznie musi byc dobry dla swiata i potrzebny.”
To prawda, że nie koniecznie.
Ale ja nie koniecznie chcę to sprawdzać.
Moim zdaniem ryzyko za duże.
Proszę o zaprzestanie krytykowania przyznania nagrody Nobla Barrack?owi Husajn?owi Obamie.
W związku z obowiązującą w cywilizowanym świecie „political correctness” nic złego się nie stało.
Murzyni dostają nagrody Nobla zbyt rzadko, jak do tej pory to chyba dwie w dziedzinie literatury i osiem pokojowych, w tym za takie wyczyny warte odnotowania jak np.dla Pani prof. Dr Wangari Maathai (ale nie w jej dziedzinie weterynarii) a za rekordową akcję nasadzania pokaźnej liczby drzewek. Proszę też uświadomić sobie, że Martin Luther King był był noblistą najmłodszym, Ralph Bunche był pierwszym czarnoskórym który Nobla (pokojowego zgarnął) a Obama powinien być noblistą chociażby za to że jest pierwszym czarnoskórym prezydentem USA.
O ile mnie pamięć nie myli, to jedyny ciemnoskóry, który otrzymał „Nobla” za osiągnięcia naukowe, to Sir William Arthur Lewis otrzymał „Nobla” z ekonomii. Ale on pochodził chyba z Karaibów.
Ponieważ akurat jakoś Murzynom z „Noblami” idzie cienko, to niech chociaż dostają pokojowe.
Trzeba komitetowi noblowskiemu podsunąć pomysł nagradzania „Noblem” np. za biegactwo stadionowe, to poprawne proporcje wtedy będą na pewno.
Nemer.
w tym co napisal 10.10 o 22:07 Torlin znalazlem ciekawe zdanie”…….to gdzie
nagrody dla tworcow Unii………”
wlasnie kto mogl wtedy sadzic,ze ta idea przyniesie takie zmiany
Europa kontynent wzglednego dobrobytu,pokojowego wspolistnienia wielu
narodow,bez granic,powoli ujednoliconego prawa,60 lat bez wojen(wyjatek
Balkany)
zawdzieczamy to nadzieji,ze Dekleracja Roberta Schumana uda sie
tak Torlinie jemu i innym „marzycielom” powojennym naleza sie nagrody
pozdrawiam
p.s.moze Obama jest nadzieja na przyszlosc?moze
@Jack
„To taka wie pan kultura dyskusji wyniesiona ze studiow filozoficznych, ze mozna zaproponowac adwersarzowi teze, jaka mogl podac, a ktorej ja bym wtedy nie atakowal, bo moj argument by sie jej nie imal”.
Ot, taki paradoks: studia filozoficzne Pan skończył, a humanistą nie jest…
Nauczono Pana sofistyki, ale humanistycznego szlifu brak. Inteligenckiego zaplecza też raczej nie widać, o kindersztubie nie wspominając.
Wyniesioną ze studiów „wiedzę” traktuje Pan czysto instrumentalnie, nie zinterioryzował Pan studiowanych (?) tekstów, nie pojął Pan Platońskiej mądrości, że myślenie to rozmowa duszy z samą sobą. Pisze Pan o „kulturze dyskusji”, ignorując etykę i estetykę słowa. Zresztą etyka to dziedzina całkowicie Panu obca, skoro przedkłada Pan honor „pisania u Szostkiewicza” nad honor jako taki…
PS:
„teraya” przypomniała mi (serdeczne dzięki!) postać Jana Tadeusza Stanisławskiego, nieocenionego profesora mniemanologii stosowanej. Zadedykuję zatem Panu jego wiersz z nadzieją, że wreszcie pojmie Pan, iż jedyny dla Pana ratunek w rozpoznaniu i opanowaniu trapiących Pana lęków:
Uczyła mnie mama,
bym się nie bał chama,
bo cham, jak to cham,
on boi się sam!
@ Jacobsky:
To może i smutne, ale bezpieczne.
Jest taka grupa, nazywa się „BRIC”, oni mogliby uczynić ten świat wielobiegunowym. Ale czy życzyłby Pan komukolwiek, żeby się znalazł w strefie wpływów któregokolwiek z członków tej grupy? I czyłaby to atrakcyjna alternatywa?
@”teraya”
Tak, absolutny przypadek!
Podzielam Pani zdanie na temat blogowego mułu, dewaluacja „standardów” jest powszechna. W postmodernistycznych (niektórzy twierdzą, że postpost!) pleni się postmodernistyczna inteligencja, z inteligenckością mająca tyle wspólnego, ile „ekskrement przy okrętu dnie” z różą…
Najserdeczniej pozdrawiam!
Errata:
W postmodernistycznych c z a s a c h!
Zgubiłem „czasy”. O, tempora, o mores!
zamiast czytac co klamia jak najeci rezymowcy jankescy proponuje zacytowac slowa fundatora…. nagroda powinna zostac przyznana osobie ktora
„during the preceding year […] shall have done the most or the best work for fraternity between nations, for the abolition or reduction of standing armies and for the holding and promotion of peace congresses.”
Ponownie zatem zapytam… co takiego Obama zrobil w roku 2008 czy 2009 dla braterstwa miedzy narodami?? Gdzie redukcje lub zniesienie armii??I gdzie te rozmowy pokojowe lub zachecanie do nich??
Ewidentnie nobel zostal przyznany „na zachete” (dla naiwnych) lub politycznie – za kopenhaski policzek w obrzydliwe ego Pana i Pani Obamy (dla tych ktorzy troche mysla politycznie) .. co stoi ewidentnie w SPRZECZNOSCI z idea nagrody. Jesli faktycznie zrobilby cokolwiek… niech dostanie. Sam bym klaskal gdyby dostal np za przerwanie idiotycznego szwindla pt. „wojna z terroryzmem” choc Obamy politycznie nie znosze. Ale przeciez to co sie stalo to jest zenada. Czemu cytowac zatem klakierow…moze zacytujmy wiekszosc swiata ktora wciaz czuje sie urazona albo zniesmaczona tym zalosnym wybiegiem?
I to obrzydliwe sformulowanie „Obamofob”. … Obamofob to ktos kto boi sie Obamy irracjonalnie… tymczasem wiekszosc krytykuje niezasluzona nagrode, krytykuje bardzo celnie oszukanczosc i klamliwosc tego prezydenta albo po prostu nim gardzi….
gdzie tu fobia? chyba tylko w propagandowej wyobrazni redaktora…
Janek,
zgadza sie: smutne. Czy bezpieczne ? Czy swiat rzeczywiescie jest dzis bezpieczny ? Czy bedzie bardziej bezpieczny przy kontynuacji obecnego sposobu urzadzenia swiata, z prymatem USA jako glownym elementem ukladanki ?
BRIC…. pretendenci maja to do siebie, ze potrafia zmusic championa do wziecia sie za siebie powaznie, jesli champion mysli o utryzmaniu tytulu. Juz sam fakt, ze Stany musza zaczac sie liczyc z niektorymi kawalkami „cegly” zaczyna interesujaco wplywac na dynamike relacji miedzynarodowych. Z drugiej strony nie ma co straszyc BRIC-kiem. Prosze przyjzec sie uwaznie sytuacji w wielu krajach, ktore byly i nadal sa w strefie wplywow USA. Mam na mysli glownie „miekkie podbrzusze”, czyli Ameryke Srodkowa i w sporej czesci Poludniowa. Odwracajac Twoje pytanie: czy chcialbys sie znalezc w jednym z tych krajow lub zyczyc komus podobnego losu ? Kostaryka to nie Kanada…
Pozdrawiam.
parker,
sorry, tu nie chodzi o odciski. Akurat moja naiwnosc mi nie przeszkadza i wcale nie wstydze sie tego, ze jestem naiwny w niektorych sprawach. Potrafie tez byc bardzo cyniczny jesli trzeba. Jesli chodzi o moja wizje przyszlego urzadzania swiata, to naprawde wole byc naiwnym marzycielem i wierzyc, ze kiedys swiat bedzie lepszy (i ludzie wraz z nim), co absolutnie nie przeszkadza mi byc realista w ocenie terazniejszosci.
To troche jest tak: jak dotad rywalizacja o prymat na scenie miedzynarodowej nie przyniosla niczego dobrego. Mysle, ze byc moze warto jest pomyslec o przejsciu od modelu opartego na rywalizacji i nieustannej konkurencji do modelu opartego na czyms innym, bardziej… konstruktywnym ? Ryzyko nie musi byc wcale wielkie w porownaniu z korzysciami dla wszystkich. Ja pewnie tego nie doczekam, ale moze moje wnuki ?
Czego im serdecznie zycze.
Pozdrawiam.
@ Jacobsky:
Ja nikim nie straszę, tylko wymieniłem 4 kraje, które mają podstawy do wejścia w rolę supermocarstwa. Bo któż inny? Japonia?
Sytuacja Kostaryki wesoła nie jest, a na pewno znalazłoby się kilka krajów, które są w ameykańskiej strefie wpływów i mają jeszcze gorzej. Tyle, że porównanie z nieodległą Kubą pokazuje, że odmienny wybór poprawy losu nie daje.
Czy świat jest dziś bezpieczny? Całkowicie to nie, ale w porównaniu z Zimną Wojną to Idylla. Kiedy ostatnio USA i Rosja, albo Rosja i Chiny wygrażały sobie wzajemnym unicestwieniem? Bardzo niski poziom wydatków zbrojeniowych w Europie też świadczy o tym, że czujemy się bezpieczni i trudno sobie w przewidywalnej przyszłości wyobrazić tu konflikt zbrojny na większą skalę. A bezpieczni czujemy się dlatego, że świat nie jest podzielony na dwa (lub więcej) silne i nieprzyjazne sobie bloki.
Pozdrawiam
@ Jacobsky:
Jeszcze jedno, bo teraz dopiero przeczytałem Pańską wypowiedź kierowaną do Parkera.
No więc pod tym mogę się w całości podpisać. Rywalizacja o prymat na świecie niczego dobrego nikomu nie przyniosła. Tylko że poszukiwanie wielobiegunowości to nic innego, jak właśnie zaproszenie do takiej właśnie rywalizacji, z której nic dobrego dla nikogo nigdy nie wynikło. Bo to własnie w takich warunkach pojawia się miejsce dla „sukinsynów, ale naszych”.
co ma wspolnego wzajemne odgrazanie unicestwieniem sie z realna szansa?… to „unicestwienie sie” to byla tylko propaganda strachu trzymajaca w szachu spoleczenstwo zachodu aby przyjelo jankeski parasol ochronny (w europie) i zgadzalo sie na zbrojenia na poziomie dwa razy wiekszym niz w innych normalnych krajach w usa.
Janek,
czy swiat jest rzeczywiscie taki bezpieczny nawet jesli Rosja, Chiny czy Stany nie wygrazaja sobie termojadrowymi maczugami ?
Polecam artykul z Scientific American (listopad 2007): Nuclear weapons in a New World. Podtytul: Countries are altering their own arsenals, prompting the U.S. to refurbish its own warheads. oraz A need for new warheads ? W podtytule: The U.S. governement’s proposal tu built the first new nuclear warhead in two decades raises a host of questions. Oczekiwany koszt programu: ok 5,8 biliona
(tysiac miliardow) dolarow (oczywiscie rozlozone na lata). Jakos nie slyszalem, zeby Obama polozyl kreche na tym programie – programie o tyle uzasadnionym, ze stare glowice dozywaja swych lat i nie daja gwaracji skutecznosci, kiedy przyszloby co do czego. A wiec oczywiscie trzeba je wymieniac. Ogolne zapasy jesli chodzi o glowice: Rosja – 15 tysiecy, USA – 9,9 tysiecy, reszta (Francja ma ich wiecej niz Chiny) – ok. tysiaca glowic. Latwo to mozna przelozyc na liczby jesli inne kraje „atomowe” pojda nawet w czesci za programem USA.
Do czego zmierzam: nawet jesli zmienila sie konfiguracja (dwa nieprzyjazne bloki wobec… – i tu trudno powiedziec, co mamy teraz; w kazdym razie nie sa to przyjazne bloki, bo handowanie ze soba to jeszcze nie przyjazn), a wiec nawet jesli zmienila sie konfiguracja swiata, to zagrozenia pozostaly.
Osobiscie nie przypominam sobie, zeby po kryzysie kubanskim ktos komus grozil werbalnie unicestwieniem (no, moze poza wyglupem Reagana podczas radiowej proby mikrofonu). Przynajmniej do czasow Busha. Za to wciaz rozmieszczano rakiety i inne srodki przenoszenia tu i tam, co trwa nadal, w ramach podpisanych i w miare przestrzeganych poroumien miedzy USA i Rosja/ZSRR. Problem w tym, ze inne kraje nie sa objete ograniczeniami typu SALT. Nikt nie wie ktory z wanna-be atomowych krajow trzyma w gotowosci rakiety zdolne do zaatakowania blizszych i dalszych sasiadow. A w chwili obecnej trzy kraje na swiecie maja zdolnosc do zaatakowania dowolnego punktu globu za pomoca rakiet balistycznych (USA, Rosja, Chiny). Jesli dodac do tego atak z lodzi podwodnych, to nalezy dolaczyc Francje i Anglie. Lista krajow majacych dostep do technologii rakiet balistycznych, ale bez broni jadrowej jest duzo dluzsza, i nadal rosnie. Z drugiej strony problem niekontrolowanej proliferacji broni atomowej nie zostal rozwiazany i podkrecaja go same kraje klubu atomowego, a wiec ? Tak wiec mamy bogactwo srodkow przenoszenia, oraz przecieki technologii jadrowej, i na to wszystko nakladaja sie napiecia nie tyle na skale globalna, ile na skale lokalna, a wiec moze mniej grozne w skutkach, ale nie mniej. I to jest bezpieczniejszy swiat ? Nie wydaje mi sie, Janek.
Wracajac do wielkich mocarstw. W listopadzie 2003 roku Rumsfeld wprowadzil w zycie Conplan 8022 jako rezultat dyrektywy prezydenckiej podpisanej przez Busha w styczniu 2003 roku. Plan ten zaklada uzycie nie tylko srodkow konwencjonanych, ale rowniez nuklearnych celem zniszczenia prewencyjnego niektorych celow w dowolnie wybranym punkcie swiata, niezaleznie od tego, czy atakowany cel ma do dyspozycji bron jadrowa czy nie. Innymi slowy po raz pierwszy w historii demokratycznie wybrana wladza okazala sie byc gotowa do prewencyjnego uzycia broni jadrowej przeciwko krajowi nie posiadajacemu takiej broni (chodzilo glownie o Irak, ale nie tylko) i nie zagrazajacemu bezposrednio USA (wiecej np. tutaj). I chodzi tutaj o uzycie TAKTYCZNE broni jadrowej, a nie strategiczne, uzycie, ktore pozostawiono w gestii dowodcow danej strefy operacyjnej (np. Zatoka Perska). W gre wchodza standardowe glowice armii amerykanskiej: W76, czyli ok 100 kT i wiecej (dla porownania: Hiroszima: 15 kT).
Nie slyszalem, zeby Conplan 8022 zostal odwolany. Innymi slowy swiat nie wcale nie znajduje sie dalej od krawedzi atmowej jatki tylko dlatego, ze nie ma na swiecie dwoch przeciwstawnych blokow. Wystarczy jeden kraj, ktory bezkarnie uzurpuje sobie prawo zandarma i ma poczucie misji, nie zawsze zdrowe (zobaczymy jak sie to bedzie rozwijac za prezydentury Obamy).
To jest oczywiscie czarny scenariusz, ale ten scenariusz byl tym bardziej aktulany do 20 stycznia tego roku, kiedy to szefem armii USA zostal Obama. Nie mniej to jest wlasnie nasz dzisiejszy swiat, pelen Conplanow i innych czekow in blanco na ugotowanie nam „lepszego jutra” w imie wczorajszych dogmatow.
Pozdrawiam.
Tylko dwie dopiete sprawy sa podstawa uzyskania pokojowej nagrody Nobla:
1. G.W.Busha juz nie ma.
2. Tarczy rakietowej w Polsce juz nie ma.
W Polsce naturalnie zadowolenie z powstrzymania tych dwoch zagrozen swiata jest podstawa aby stac sie obiektem zainteresowan CBA, ABW, BBN, CHGW kogo itp.
Pozdrowienia.
Jacobscy pisze:
„jak dotad rywalizacja o prymat na scenie miedzynarodowej nie przyniosla niczego dobrego. Mysle, ze byc moze warto jest pomyslec o przejsciu od modelu opartego na rywalizacji i nieustannej konkurencji do modelu opartego na czyms innym, bardziej? konstruktywnym ?”
No i patrz Pan.
Kto by pomyslal, ze moga sie znalezc sprawy, w ktorych
moglbym sie z Panem w pelni zgodzic?
Realizacja takich marzen nie jest wprawdzie sprawa prosta,
ale coz, w pierwszych samolotach tez ciagle urywaly sie ogony
i lamaly skrzydla.
Nie nalezy sie wiec poddawac.
Początkowo krytykowałem tego Nobla, że na wyrost. Ale po tym, jak usłyszałem prof. Lewickiego w radiu (publicznym, program 1) mówiącego, że Europejczycy chcieli pokazać, iż nie są mniej poprawni politycznie od Amerykanów, skoro więc Amerykanie wybrali Obamę na prezydenta, postanowili mu przyznać Nobla (cytuję z pamięci, ale sens był dokładnie ten), pozostaje mi tej decyzji bronić 🙂
Owszem, nadal uważam, że w przeszłości były lepsze. Ale nie spotkałem się w publicznych wypowiedziach z lepszym kandydatem do pokojowego Nobla na ten rok. W końcu najczęściej wskazywani dysydenci też otrzymują Nobla za nadzieje, jakie się w nich pokłada. Za sukces może być im poczytana odwaga, ale sukcesem są też wygrane wybory powiązane z zarysowaniem wizji bardziej pokojowego jutra.
Levar,
bardzo mnie to cieszy. Podrawiam.
Szanowni blogowicze, czytając te wpisy dot. nagrody Nobla dla B. Obamy widać, jak na dłoni, że Polacy, to specjalisci od opluwania. Nie wiem, czym kierował się dokładnie Komitet tej nagrody, sama nagroda może wywoływać zaskoczenie, ale żeby tyle żółci wylewać na blogach?. Tylko Polacy to potrafią. Ot, cała nasza ELYTA partyjna, i cała brać dziennikarska. Jeden wielki jazgot opluwaczy. Znam się na biznesie, na przetargach, na wycenie majątku i firm, wiem, co to jest kryzys finansowy i gosdpodarczy, stąd jestem w stanie w miarę kompetentnie ocenić wypowiedzi szefa ARP na dzisiejszej konferencji prasowej dot. „afery stoczniowej” Nie znam faceta, pierwszy raz widziałem go na oczy, ale wypowiadał się kompetentnie, merytorycznie. Nic mnie nie obchodzi, kto on jest, czy z nadania PO , czy PiSu, czy LPR. Stwierdzam, że to kompetentny gość. i co słyszę potem od pana Jachowicza i w studio: otóż słyszę, że szef ARP ,to kompletny debil, krętacz, nieprzygotowany do konferencji.A ja stwierdzam, że to pan Jachowicz jest kompletnym ignorantem.Podobnie pan Napieralski. Zjechał totalnie tego szefa ARP, że nie martwi się o los stoczniowców, że rząd Tuska oszukał naród, bo przed wyborami obiecał rewitalizację przemysłu stoczniowego, a tu klops.Tusk obiecywał , ale – panie Napieralski – wtedy nie było kryzysu i stocznie miały się dobrze.Kompletna błazenada i demagogia oraz ignorancja. Pytania dziennikarzy na tej konferencji, to absolutne dno, ale każdy jest Katonem, Kaczyńscy, Brudziński ect. zbawcy ojczyzny, tylko potok obelg, epitetów ,pomówień.
Od lat piszę ,tu, na blogach, że afera Rywina, to była kompletna lipa dla gawiedzi; afera hazardowa, to też lipa , bo to normalny sposób procedowania. Stocznie? nie wiem.Wiem jedno, że dopóki nie wykryją afery, to jej nie ma i nie wolno ludzi pomawiać. Ta bezczelna pewność siebie oskarżycieli dziennikarzy wyrządza niepowetowane szkody gospodarce, i demoluje psychikę prostych ludzi , będących daleko od znajomości procedur. Polska , a szczególnie polska brać dziennikarska., to szczyt szczytów arogancji, ignoracji, tupetu, opluwania. Każdy z nich wie, tak jak niejaki Pacewicz pluł na Oleksego, żeby zrzekł się funkcji premiera, bo Pacewicz już WIEDZIAŁ….Dzisiaj Pacewicz siedzi cicho.
Smutno się robi, gdy, tu, na blogu dołączają do tego żenującego grona opluwaczy ludzie z odpowiednią erudycją . Skąd się to tym opluwaczom bierze? Najpierw sprawdź, a potem mów, a nie najpierw pluj…
Będę , jak ten wołający na puszczy. To obrzydliwe moralizatorstwo PO mści się teraz na niej, ale mnie to nie cieszy.Jest mi wstyd za wszystkich opluwaczy.
Do „pielnia-1” (z dn. 12.10.2009 h: 14.49.)
Zgadzam się z Tobą drogi blogowiczu. Też staram się od lat udowodnić na „politycznych” Blogach, że wszystko jest uwarunkowane tzw. „sprzężeniem zwrotnym”. Zwłaszcza w polityce. i w stosunkach inter-personalnych (zwłaszcza w sferze „mega-„). Ale to „szczekanie” na puszczy.
To co się dziś dzieje w naszym kraju – te pseudo-afery, medialny szał wokoło nich, „newsowość” wszelkich sytuacji (dziś tu – jutro już „następne”) powoduje,że nikt niczego nie śledzi „dogłębnie”, skacze po łebkach etc; to pozwala też funkcjonować w przestrzeni dziennikarskiej zwykłym szarlatanom, troglodytom czy wynajętym „szakalom”.
Bo pozwala funkcjonować „po-łebkowiczom”, „nie-do-uczeńcom”, ćwierć-inteligentom, zwyczajnym „burakom” mentalnym.
Przykład – przytoczony przez Ciebie „pielnio” Jachowicz – na czym, on się zna, to jakiś samorodny watażka, który funkcjonuje jako „niby-fachman” od „służb” i policyjnych akcji” (dlaczego – czy dlatego że niby – tego nigdy nikt nie udowodnił – że SB spaliła mu ponoć mieszkanie ……. jakoś dziwnie ten wątek ucichł po latach: a Jachowicz chodzi w glorii cierpiętnika i „fachowca” od „tych spraw” – sic). A wspomniany przez Ciebie psycholog, „freudysta” (tak się prezentuje na łamach GW) „intelektualista” Pacewicz…….
Dlatego b.podoba mi się wyrok sądu chicagowskiego – jako przestroga dla polskiego pseudo-dziennikarstwa i tego chłamu, „g…a” zalewającego polską przestrzeń publiczną za zgodą Autorytetów medialnych (tak !) – w materii Cimoszewicz-Halas vs WPROST (może wymiar kary – kwestia jej ściągnięcia to rzecz drugorzędna, liczy się wyrok i wymiar – nauczy czegoś tych rodzimych troglodytów, a przede wszystkim odpowiedzialności za słowo pisane).
Popieram Ciebie „pielnio” w całej rozciągłości – wyroków nie należy pochopnie wydawać; a nikt – pisałem o tym wielokrotnie na tym (i innych blogach POLITYKI) – nie poniósł w Polsce za ten „chłam” i oszczerstwa konsekwencji. Poczynając od sprawy Oleksy vs Milczanowski (tu było jak u Kierkegaarda: albo – albo). Stąd się zaczęło i się „nie-skończyło”. I się ciągnie. Jak smród „po gaciach”.
Pozdrawiam.
WODNIK53
Panie Levar
„ale coz, w pierwszych samolotach tez ciagle urywaly sie ogony
i lamaly skrzydla.”
Pokój światowy, to nie to samo co eksperymenty z awiacją.
Tu o wiele więcej ludzi, ryzykuje życie ,wolność i dobrobyt.
Tu wszelkie zmiany są niebezpieczne.
Wystarczy kilka pokoleń ludzi, na całej kuli ziemskiej, którzy mieli zmarnowane życie,o ile je ocalili,tylko dlatego że urodził się Lenin.
Wydaje mi się, że wszelkie nowe idee, w tej dziedzinie, są niebezpieczne.
Dla tego się zaliczam do obamofobów, bo się boję, żeby nam ta jego zmiana, na gorsze nie wyszła.
Naprawdę mu dobrze życzę.
Niech mu się uda.
Jacobsky
Pisze Pan:
„jak dotad rywalizacja o prymat na scenie miedzynarodowej nie przyniosla niczego dobrego.”
To zależy od oczekiwań ,skrótowo odpowiem.
Moim zdaniem, wiele dobrego przyniosła światu.
Nie będę wymieniał co, bo znamy te argumenty.
Proszę też, nie wymieniać co złego, bo też znam te argumenty.
Skoro się Pan nie obraża,to budzi się w Panu dusza marzyciela w dalszej części i kończy Pan zdaniem:
„Ryzyko nie musi byc wcale wielkie w porownaniu z korzysciami dla wszystkich.”
Jacobsky
Różnimy się co do odwagi.
Ja, to przy Panu, nędzny tchórz jestem,ale uważam, że ryzyko, nie tyle że nie musi,ale jest ogromne.
pielnia1 pisze (14:49):
„Ta bezczelna pewność siebie oskarżycieli dziennikarzy wyrządza niepowetowane szkody gospodarce, i demoluje psychikę prostych ludzi , będących daleko od znajomości procedur. Polska , a szczególnie polska brać dziennikarska., to szczyt szczytów arogancji, ignoracji, tupetu, opluwania.”
Rozumiem, że chodzi o dziennikarzy – oskarżycieli z czym w pełni się zgadzam.
Zgadzam się również z całym wpisem, tylko nie pojmuję na czym polegało
„obrzydliwe moralizatorstwo PO”.
Pielnia 1!
Generalnie się z Tobą zgadzam – masz całkowitą rację. Ale w jednym wypadku przesadzasz, w temacie wiodącym u Pana Redaktora. Masz rację co do stoczniowców, gier hazardowych, Rywina, demagogii i polityków. I bardzo wielu komentarzy. Ale nie w sprawie Obamy, zdarzały się oczywiście wpisy opluwające, ale wielu jest podobnego zdania do mnie – szanujemy Pana Prezydenta Obamę, życzymy mu wszystkiego najlepszego, chcemy, aby udały mu się reformy, które sobie zamyślił. W najmniejszym stopniu nie chcemy go obrażać ani mu szkodzić.
Ale Nagroda mu się nie należała.
Jak zwykle mi Torlinem i Pielnią1 po drodze.
Pozdrawiam
Nagroda Noba kolejny raz w sferze za pokojowe zaslugi i dokonania w swiecie stracila swoj prestiz i wartosc. Popatrzmy na przestrzeni historii komu te nagrode dawano. Jesli taki jest tok to trzeba rozwazyc by posmiertnie dac Noba i Hitlerowi i Stalinowi a i trzeba by pomysle o „przedpokojowej ” nagrodzie i wowczas i Bieurt by sie zalapal i Gomulka i jeszcze pare innych kanalii z kart histori Polski i swiata.
Barack Obama – szok, kompromitacja, totalne nieporozumienie. Malo tego ten czlowiek okazuje sie byc bez wstydu, bowiem ktos innych w jego sytuacji raczej odmowilby przyjecia tej nagrody stwierdzacja, ze jeszcze niczego takiego dla Pokoju nie dokonal, by czuc sie dowartosciowywanym poprzez teg nagrode. Obama ze spokojem ze 10 Grudnia jawi sie na wreczeniu nagrody.
DROGI TORLIN!
kazdy z nas zyjacych w USA chce by tam, gdzie jest to mozliwe i niezbedne planowane reformy zostalu przeprowadzone.SAmi widzimy potrzebe przereformowania systemu ubezpieczen zdrowowtnych i tu czy to z Obama czy bez te reformy trzeba przeprowadzic. Obama zbyt szybko jednak przyjal dosc slepy i despotyczny styl sprawowania wladzy, co w polaczeniu ze znaczacymi lukami kompetencyjnymi u niego powoduje, ze proby reformowania, srodki finansowe ida nie we wlasciwym kierunku.Dobrze, ze w ostatnim momencie Obama zoreintowal sie ze drugi paliet stymulacyjny bedzie przyslowiowym gwozdziem do trumny dla calych Stanow Zjednoczonych.Dzieki Bogu otrzezwial doslownie w ostatnim momencie. Obama wreszcie zaczyna dostrzegac ze jego jego pryncypia socjalnej polityki nie maja miejsca i logicznmego uzasadnienia.Zaczyna wiec odstepowac od swoich pierwotnych tez iu zalozen w kilku reformowanych przedmiotach.
W polityce miedzynarodowej wogole nie widze najmniejszego ciena uzasadniajacego Noblowskie nagrodzenie dla niego.Wojna w Afganistanie rozszrza sie w przestrzeni i czasie i bardzo niebezpicznym jest to, ze juz na dobre zagoscila wlasciwie w Pakistanie – kraju posiadajacym bron nuklearna -.
Iran bardzoi zrecznie gra na nosie calemu swiatu, by w koncu w dzien W oznajmic swiatu, iz posiada bron nuklearna i teraqz prosze siadzmy do stolu jak rowny z rownym – a jak nie to zobaczymy, czy obecny swiat polityczny nie mozna choc troszeczke przemodelowac z pomoca broni nuklearnej.
Nie chce roztaczac czarnych wizji, ale bieg zjawisk i wydarzen pozwala prognozowac wywolanie konfliktu na miare III wojny swiatowej.Nistety temu sprzyja modle polityki zagranicznej Prezydenta Baracka OBamy.
A moze dali mu Nobal teraz, bo pozniej nie bedzi juz komu dac?
@pielnia1@WODNIK53
Moim zdaniem afery jednak były.
Zarówno hazardowa,jak i teraz stoczniowa.
I ta Rywina też była.
Hazardowa,pokazała że w najbliższym otoczeniu Premiera,mogą się znaleźć poseł i minister, którzy utrzymują zażyłe kontakty z ludźmi, których, jak to powiedział Ujazdowski,porządny człowiek, do mieszkania by nie wpuścił.
Stoczniowa pokazała, że politycy przy przetargu gmerali,żeby zbić polityczny kapitał.
Za podatników kasę dodam.
Kiedyś pisałem, że Grada powinno się odwołać,bo coś mi się widzi, że do stoczni, to w cenie gazu skroplonego z Kataru mieliśmy dołożyć.
Dalej to wrażenie mnie nie opuszcza.
ad vocem: Szanowny „Andibozie”: nie pamietasz, że gwiazdą moralizatorstwa w komisji „Rywina” był prominentny działacz PO niejaki imć J.M.Rokita?, a GW go kreowała, bo był w tym jej interes, a nie pamiętasz, co wygadywał pan Tusk (jak umywał ręce), a zwłaszcza pan Miodowicz o braku etyki u Cimoszewicza (Jarucka). Czas szybko mija i zapominamy .
Do „Parkera”: piszesz, że afery były.
Afery Rywina nie było. To wiem na bank. Miller i Jakubowska z projektem ustawy medialnej, to były naiwne i niewinne gierki – aniołki w stosunku do tego, co potem zrobiło PiS i PO z tą ustawą i w praktyce.
Mówisz, że afera stoczniowa i hazardowa są pewnikiem. Widocznie wiesz dużo więcej, niż ja. Gdy będę wiedział tyle, co Ty, to się wypowiem, ale jeśli wiesz tyle , co i ja, tzn,. z publikatorów, to po prostu nie masz racji. Ja nie wykluczam załatwiania pod stołem malutkich interesów, ale nic o nich nie słyszałem oprócz pomówień i domysłów infantylnych dziennikarzy. Natomiast to, co jest mówione i pisane w mediach, to są bzdury ludzi kompletnie nie mających pojęcia o procedowaniu, o liczeniu wartości firm, o transakcjach wiązanych o badaniu ryzyk finansowych(na ryzykach sprawdzanych przez służby specjalne się nie znam, ale na ocenie ryzyk biznesowych i prawnych się znam, i wiem, co mówię).
Generalnie jestem zniesmaczony pochopnym osądzaniem. Mam za sobą długi staż zawodowy i wiem, że tylko ten nie popełnia błędów, kto nic nie robi. Ja nie mówię, że są niewinni. Ja mówię, że NIE WIEM, a dopóki nie wiem, nie wolno nikogo oskarżać. To szaleństwo, żaden biznesmen z górnej półki nie przyjdzie do Polski, jeśli będzie sądził, że go bez przerwy podsłuchują, nawet w kibelku. Tak jest już tylko w Korei Półn. i nigdzie indziej. Już Fidel z tego zrezygnował .Albania dawno odeszła od tego,a Polska z poczuciem dumy wraca do systemu makkartyzmu.Obrzydliwe.
Pozdrawiam wszystkich
Ku przemysleniom dla blogowoiczy takich Pelnia Torlin i inni.
Jezeli znacie przewodnia idee pokojowej Nagrody Nobla, wytlumaczcie prosze mnie nieoswieconemu , jak mozna postawic znak rownosci pomidzy Carterem, Walesa, Arafatem i Obama Barackiem? A moze nie licza sie rzeczywiste dokonanie na rzecz pkoju i rozbrojenia a jedynie zamysly plany i obietnice?
PELNIA ! Kto i kogo opluwa? W Polsce wszyscy wzajemnie sie opluwaja i jest im z tym dobrze, ale tutaj w USA jest nieco inaczej i my tez Polske widzimy nieco inaczej – a mamy dosc dobry dostep do zasadniczych informacji.
Nagroda Nobal dla mnie przestala przedstawiac jakis prestiz i znaczenie. Arafat w zderzeniu z Janem Pawlem II, Carter w zdrzeniu z Lechem Walesa no i Barack Obama – majacy bardzo niskie oceny i notowania obecnie w USA i raczej spodziewano sie iz sumienie jemu podpowie odmowic przyjecia tej nagrody. Chyba Barack Obama niczym juz nie jest w stanie nas zaksoczyc.Dominator – tak sie go zaczyna nazywac – czuje sie jedynym slusznym nieomylnym, zbawiennym.Po drodze jednak zaostrza konflikty a nie lagodzi, komplikuje uwarunkowania a nie stwarza nowe lepsze i w koncu z lekkoscia ( nie sluchajac swoich asystentow i doradcow) szasta srodkami finansowymi poglebiajac do zastraszajacych rozmiarow deficyt budzetowy.No raz ktos taki dostaje Nobla ? Zgadzam sie z Pelnia ze nie wazne jaka opcje polityczna ktos prezentuje, najwazniejsze jest na ile jest profesjonalnie adekwatnym do zajmowanego stanowiska czy Urzedu. Tak jest i z Obama – kompletny abnegat w polityce zagranicznej, zupelnie zagubiony w prawach i normach ekonomii i prawa administracyjnego ( konstytucyjnego).Prosze sie nie czarowac, ale najblizsze 3 lata w Stanach Zjednoczonych to bedzie rzeczywisty wyjazd z recesji ( bowiem potencjal USA jest ogromny i niezalezny od woli lub nie Obamy i jemu podobnych) ale jednoczesni beda to czarne 3 lata dla wszelkich inicjatyw gospodarczych, dla rynku nieruchomosci, dla finansow operatywnych i aktywnych. To bedzie pokryzysowa stagnacja w rzeczywistosci cofajaca USA w rozwoju i poglebiajaca w wydatkach zewnetrznych na Afganistan z Pakistanem, na Izrael przeciw Iranowi i na inne zobowiazania w tym nowy system odbrony antyrakietowej.
W tym swietle nie widze niczaego pozytywnego ani predysponujacego Obame do tej nagrody. Ta nagroda przestala sie liczyc i byc prestizowa, a wiec problemu i tematu nie ma. Tym chyba nalezy skwitowac cala te kwestie budzaca tak wiele emocji na calym swiecie
You are mu sort of guy, Adam Szostkiewicz. Pozdrawiam z przegrzanego sloncem Palm Bwach na Florydzie.
Przyłączam się do tych, którzy „Obamofobami” poczuli się dotknięci. Decyzja Komitetu Noblowskiego jest co najmniej dziwna, Nagrody Nobla nie powinno się przyznawać na wyrost, za obietnice i za to, że ktoś się nie nazywa George W. Bush. Całkiem możliwe, że Obama na pokojowego Nobla zasłużyłby swoimi przyszłymi dokonaniami, ale na razie dokonań tej klasy nie posiada. To nie jest żadna „fobia”, to tylko stwierdzenie faktów, za którym kryje się pr4zychylne, choć nieprzesadnie entuzjastyczne, oczekiwanie na te przyszłe dokonania.
Oby Nobel nie był zalążkiem nowej wojny. I bardzo prosimy nie dawać ich już nigdy akonto. Każdy się dziwi i dziwię się ja, dlaczego Obama dostał Nobla? Wszędzie obecna jest polityka – niestety. Nobel też stał się polityczą odznaką. Niestety!
Zachęcam do przeczytania art Henryka Schulza pt. Jednoręki nie bandyta” w dzisiejszym „Nie”. To jest pierwsze merytoryczne omówienie systemu podatków i dopłat w polskim biznesie hazardowym od czasu wybuchu tzw”afery”. Tekst odwołuje się do do dostępnych źródeł, opracowań i właściwie jest jedyną podstawą do dyskusji o wydarzeniach ostatnich dni. Reszta to pozbawione sensu bicie piany.
Pozdrawiam
do pielnia 1
Pamiętam bufona Rokitę, którego z polityki usunęła własna żona. Obecnie ośmieszając PiS w jakiś sposób go rehabilituje.
W sprawie Jaruckiej masz rację i jeśli będzie taka możliwość, to będę głosować na Cimoszewicza.
Jednak teraz nie widzę alternatywy dla PO i te wściekłe ataki na rząd i premiera Tuska uważam za godne największego potępienia.
Czy zwróciłeś uwagę jak się postarzał? Myślę, że chciał jak najlepiej, ale przy tak wrednej opozycji prezydenta, PiS i SLD oraz fałszywym koalicjancie naprawdę trudno coś zdziałać.
Serdecznie pozdrawiam.
Tuciu!
Masz we wszystkim rację. Nie masz tylko w jednym – całe Twoje uzasadnienie, dlaczego Obama powinien dostać Nobla – niczego nie udowadnia.
Romanie!
Mnie się wydaje, że sprawa jest o wiele głębsza, tutaj chodzi o naprawdę wielki kapitał. Blogowicze znający mnie od lat wiedzą, że bronię systemu kapitalistycznego (prywatnej własności i wolności gospodarowania) jak niepodległości. Tak samo, jak od lat twierdziłem (i na łamach blogów „Polityki” również), że derywaty to jest wirtualny pieniądz i należałoby zabrać bankowcom możliwość kreowania pieniądza na rynku, tak teraz twierdzę, że olbrzymim zagrożeniem dla ekonomicznego ładu światowego są wielkie firmy, nieliczące się z klientami, rządami, zasadami, przepisami. Liczy się tylko ich zysk i zarobki pracowników. I rządy temu ulegają (jejku – brzmię jak socjalista).
Właśnie reforma medyczna w Stanach jest tego doskonałym przykładem, 5 wielkich przedsiębiorstw ubezpieczeniowych w trosce o swoje wysokie zyski (utrzymanie drogich usług) wypowiedziały wojnę Obamie. W Europie dwie firmy elektryczne zmusiły poprzez odpowiednie akty prawne przeciętnych ludzi do kupowania produktów, których oni wcale nie chcieli kupić. Na całym świecie rządy dają pieniądze bankom na ich ratowanie, a prezesi i pracownicy wypłacają sobie olbrzymie premie. Ronaldo kupowany jest za 100 milionów euro. To jest jakaś paranoja.
Jestem wielkim wielbicielem pracy organicznej, od podstaw, według zasad religii protestanckiej. Powinna na świecie królować klasa średnia, wypracowująca swoją przyszłość w ciężkiej pracy i znoju.
Kartka z podróży!
Pozdrawiam serdecznie
pielnia1, 14.49. Czytam z ciekawością Twoje pełne pasji komentarze. Wszystko byłoby na miejscu, gdybyś nadmiernie nie podkreślał Twoich kompetencji wiedzy i doświadczenia. To innych deprymuje i zagania w kompleksy. W pełni popieram opinie o aferze Michnika, którą często mylą z Rywinem i wmawiają jemu w niej udział. Radzę wyłóż 5 złotych na PRZEGLĄD a przeczytasz mądre myśli Profesora Łagowskiego, które w pełni nawiązują do opinii Twojej. Zyskasz satysfakcję, że opinia Twoja zgodna jest ze zdaniem znanego myśliciela. Niestety niewielu polaków podziela nasze poglądy. Większość zajęta jest oglądaniem głupiej telewizji, wizytami w kościołach i studiowaniem Faktu lub SE. I ta większość jest coraz bardziej szczęśliwa. A zyska jeszcze więcej gdy Tusk zostanie prezydentem.
Wodnik 53
Nie moge oprzec sie wrazeniu, ze sugeruje pan znawstwo, w kwestii tego, jak to sie podklada pozary, tak, aby sladow nie bylo.
Off the record: ktos Pyjasowi w morde dal…, czy tak?
Do: Adwersarz,
Czy wie pan, chocby mgliscie czym jest sofistyka? Dlaczego fakt jej znajomosci jest w panskich oczach czyms zdroznym?
Kartka z Podrozy,
Nie pierwsze. Prosze zajrzec na blog Kataryny.
A tak na marginesi, jesli nie bylo tych wszystkich afer, to jakie niby byly?
Bo mam wrazenie, ze taka, ze w 1989 roku jakas banda obalila legalny ustroj.
I prosba do Autora bogu: Prosze odniesc sie do sugestii blogowicza Wodnik53 pod adresem red. Jachowicza. Bo troche to nieladnie.
DO TORLIN
Zgadzam sie z Twoim pogladem jedynie w kwestii, ze obecny system ubezpieczen zdrowotnych w USA to niekonczonca sie lawina kosztow, ktore bezpodstawnie pdonosza koszty leczenia. Czasami mnie samego szlag trafia, kiedy ide z wizyta do lekarza, kiedy patrze ile panienek siedzi sobie i zajmuje sie czasami bzdurna robota papierkowa – im trzeba placic wyplate.Ceny uslug medycznych sa wysokie w zaleznosci od tego tez gdzie sa oone swiadczone.Srednio zabieg gastroskopii w Nowym Jorku koszyuje 1,700 dolarow tj. na tyle wystawiany jest firmie ubezpieczeniowej faktura z gabinetu lekarskiego.Ile placi firma ubezpieczeniowa jest innym faktorem, lecz nie zawsze placi wszystko i do konca.Anastazjologo za 25 minutowa procedure otrzymuje $450 i wiecej dolarow. W ciagu dnia asystuje przy 7- 10-ciu takich procedurach wiec mozna sobie wyliczyc skad sie i co bierze.Reforma jest potrzebna, ale oczywiscie mam zastrzezenia do zabezpiecznia wszystkich mieszkancow USA obowiazkowym ubezpieczeniem, bowiem jako platnik podatkowy nie bardzo zgadzam sie z tym by armia leni, kombinatorow,gotowkowych pseudo biznesmanow otyrzymywala z moich podatko prezent w postaci ubezpieczenia medycznego.Dobre 7 milionow amreykanow to tacy, ktorzy roznymi drogami notorycznie unikaja pracy tej najprostrzej, bo wygodnie siedziec im na social help i sgterczec przed Grocery godzinami i pic piwo.Dalczego ja mam roztaczac parasol ochronny dla homles z wlasnego wyboru,nierobow, leniuchow i kombinatorow?Raczej powazniej potraktowalbym reforme systemu imigracyjnego tak, by ten problem – niczym polip – nie odradzal sie z regularnoscia bicia zegara.Pora ten problem zamknac zdecydowanym dzialaniem.Nielegalni imigranci to jednak potencjalne ogromne obciazenie budzetu, ktorego dzisiaj USA wlasciwie nie posiada.Sadze, ze stymulacja gospodarki i bezpieczenstwo USA sa nadzrednymi sprawami i tu nalezy sie wiecej uwagi i wysilkow ze strony administracji USA.Ja tez jestem zwolennikime tego, co nazywa sie ogolnie kapitalizmem, ale raczej sprzyjam nazwie gospodarce rynkowej z ograniczonym interwencjonizmem panstwowym.Niestety Obama rozczarowuje i to najbnardziej niepokoi wiekszosc amerykanow.
Dziekuje za polemike i pozdrawiam
@pielnia1
„Afery Rywina nie było. To wiem na bank.”
No to sobie gadaj z innymi, co też wiedzą na bank.
Różne bowiem mamy wyobrażenie, o aferalności zdarzeń.
Dla Ciebie, premier Miller i minister w jego rządzie, to sobie niewinne igraszki z ustawą urządzali.
I w wyniku tych igraszek, Rywin poszedł o biznesie pogadać?
To Ty znasz biznes, chyba z książek o Dzikim Zachodzie.
„To szaleństwo, żaden biznesmen z górnej półki nie przyjdzie do Polski,”
Z półki na której handlarze bronią stoją.
Oni w takie niejasne biznesy wchodzą.
Nie wiem czy to górna czy dolna półka.
Innego koloru moim zdaniem.
Biznes z górnej półki, jest za bardzo transparentny, żeby się miał czegoś przestraszyć.
Do „parkera”. Miałem kiedyś pióro parker.Bardzo dobre pióro. Widać, że wszystko schodzi na psy. Ja do ciebie z argumentami, a ty do mnie z maczugą. Czy oprócz epitetów nic innego nie potrafisz? Tak nawet Roch Kowalski nie rozmawiał ze swoją małżonką
do „spin doktora” : dzięki za szturchnięcie i przepraszam. Ja nie piszę, żeby się chwalić, bom już w „stanie spoczynku” i nikomu nie zagrażam.
Tak mnie nauczono, że gdy gdzieś wygłaszałem mowę, to najpierw trzeba było się przedstawiać i troszkę powiedzieć o doswiadczeniu zawodowym i to mi zostało. Trudno samemu się do końca kontrolować,ale masz rację
pielnia1
A Ty, socjotechniczne stosujesz metody.
Tak zwany, szantaż emocjonalny.
Dla mnie, jak ktoś coś wie na bank,to nie ma o czym gadać.
Co do argumentów, to nic nie mogę dodać do tego, że różne mamy wyobrażenie afery.