Marsjanin Topolanek

Wiadomość o upadku rządu Mirka Topolanka posłużyła u nas do spekulacji, jak bardzo psuje to i tak nienajlepszy obraz ,,nowej” Unii. Jest coś na rzeczy – psuje, ale sedno sprawy leży gdzie indziej. Topolanek z wdziękiem słonia w składzie porcelany zbulwersował Europę czym innym: krytyką ekipy Obamy na kilka dni przed jego ważną, bo oficjalnie pierwszą prezydencką, wizytą w Europie, w tym w Pradze.

W przemówieniu (po czesku, ale tłumacze są ponoć poza podejrzeniem) przed europarlamentem Topolanek ostrzegał, że polityka interwencjonistyczna może okazać się ,,drogą do piekła” dla Ameryki i świata. Miał czy nie miał racji, to inna sprawa. Tu chodzi o elementarny brak wyczucia, co się godzi obecnemu ,,prezydentowi” Unii Europejskiej mającemu za kilka dni witać w Europie prezydenta USA.

Otóż takie dywagacje, i to tak ostro spuentowane, raczej w tym momencie nie uchodzą. Nie można otwierać nowego rozdziału w stosunkach USA-UE atakiem na amerykańską metodę radzenia sobie z kryzysem, nawet jeśli elementy tej krytyki są słuszne. Protekcjonizm i kampania ,,Buy American” mogą budzić – i akurat u mnie budzą – spore wątpliwości, czy to faktycznie nie jest droga donikąd. Ale zaraz ,,do piekła”!?

Wizyta Obamy na szczycie NATO, G-20 i USA-UE to poważna sprawa. Gafa Topolanka, na dodatek premiera w odstawce, robi z Unii w tej sytuacji partnera troszkę niepoważnego. Zamiast siadać do stołu i radzić, co dalej w skali globalnej, energia czeskiej prezydencji idzie teraz na ,,zarządzanie kryzysem”, ale tym wywołanym w mediach przez Topolanka.

Nie ma się z czego śmiać: jego następcę, czyli nowego ,,prezydenta” Unii na to półrocze ma powołać prezydent Klaus, znany z antypatii do Unii i sympatii do Rosji. Kto wie, może to wręcz Vaclav Klaus będzie w imieniu Unii witał w Pradze Obamę. To, co zakrawa na kabaret, jest w istocie sygnałem ostrzegawczym: podobnie jak w NATO, także w Unii nadszedł czas na zwarcie szeregów przed Ganleyami na różnych szczeblach. Tymczasem nasz prezydent uporczywie nie podpisuje ratyfikacji traktatu lizbońskiego. I to mimo sondaży z Irlandii, gdzie obóz na tak dla traktatu zyskuje coraz większą przewagę nad ,,ganleyowcami”.

Topolanek to chyba czeska odmiana stylu bycia i myślenia a la PiS. W Brukseli pamięta mu się inne gafy. Na spotkaniu z mediami po szczycie UE, na pytanie, czemu na konferencji prasowej reprezentowali szczyt sami mężczyźni, odpowiedział: A co, spodziewaliście się Marsjan? Oby się nie okazało, że – a takie głosy już są w prasie zachodniej, pojawił się nawet specjalny licznik gaf Topolanka i czeskiej prezydencji – ,,Marsjaninem” zostanie obwołany sam Topolanek, któremu wróżą dzisiaj, że przejdzie do historii jako najgorszy ,,prezydent” UE.

XXX

km2- Margueritte jest anty-zachodni, anty-liberalny, anty-europejski, to w moim rozumienia esencja skrajnej prawicowości. Kadett – nie śledzę dyskusji, jaką Pan sprowokował, więc może ktoś zauważył w swej polemice z Panem, że co do faktów, to Duńczycy traktatu konstytucyjnego nie odrzucili, odrzucili go, niestety, Francuzi i Holendrzy. Jacobsky – dzięki za przywołanie mnie do rozumu :), pozdrawiam.