Gasnący znicz
Ludzie nie chcą olimpiady w Pekinie. W Londynie i Paryżu mimo obstawy policji i wynajętych przez Pekin Chińczyków, doszło do zamieszek na trasie znicza olimpijskiego. Kiedy piszę te słowa, robi się gorąco także w San Francisco. Telewizje w kółko puszczają te zdjęcia. Chińczykom chyba puszczają nerwy, bo każdy kolejny dzień coraz bardziej krzyżuje plany propagandzistów. Każdy kolejny dzień przypomina o Tybecie, o niespełnionych nigdy chińskich obietnicach, o błędzie, jakim była zgoda na olimpiadę w Pekinie. Chińczycy szukają ponoć jakiejś wielkiej agencji PR na Zachodzie, aby ratowała wizerunek kraju.
To się już nie uda. Chiny przegrają wojnę o wizerunek w oczach Zachodu, a kto wie, co się jeszcze wydarzy na samych igrzyskach. Denerwują się nawet grube ryby zachodniego biznesu: w co wpakowaliśmy tyle forsy, czy nam to wyjdzie na dobre?
Nie wyjdzie – w sferze wizerunku, a może i w finansach. I dobrze im tak. Politycy czują pismo nosem: premier Brown nie jedzie na otwarcie, prezydent Bush jeszcze jedzie, ale już wzywa Pekin do dialogu z dalajlamą.
Tybet wrócił na wokandę międzynarodową dzięki mediom, ale także dzięki dobrze zorganizowanym akcjom pro-tybetańskim, bo telewizje muszą mieć coś do pokazania. Kontrakcja Chin jest całkowicie nieprzekonująca: press-konferencje z udziałem sztywnych funkcjonariuszy władzy. I młode głupio uśmiechnięte dziewczyny zapraszające do odwiedzin Chin. A po co tam jechać? Na zawody pachnące obłudą? Do Tybetu, który spłynął krwią?
Zastanawiałem się na tym blogu, jeszcze nim wybuchła sprawa bojkotu, jak wolny świat powinien postąpić z tą nieszczęsną olimpiadą – olimpiadą w państwie kary śmierci, pracy niewolniczej, cenzury starych i nowych mediów – Internetu, dyktatury jednej partii, prześladowań mniejszości tybetańskiej, ujgurskiej i innych, w tym nieposłusznych chrześcijan? Dziś jestem przekonany, że należy zachować się przyzwoicie: nie oglądać tej koszmarnej chińskiej opery, ani w niej nie uczestniczyć.
Komentarze
Brawo! Brawo! Brawo!
A n i e m o w i l a m ?
PS
Zamowilam sobie flage tybetanska, ktora chce wywiesic w oknie. Musze jednak przedtem pojsc do moich chinskich sasiadow (studentow) i zadeklarowac, ze nie jest to przciwko nim, tylko ich rzadowi. Mam nadzieje, ze nie beda sie mscic na moich dwu kotach-staruszkach, spacerujacych po podworku.
Panie Redaktorze,
Prawde mowiac to bardzo mnie zbulwersowaly migawki z Paryza, pokazujace jak policja wyrywa flagi tybetanskie z rak manifestujacych, tudziez rozdaje kopniaki fotografujacym i filmujacym, w tym ekipie TV2. Nie wiedzialem, ze chinskie macki siegaja az tak dalego, do serca wolnego swiata…
W 1936 roku wymyslono pokaz ze zniczem, ktory teraz staraja sie powtorzyc, na podobna skale, chinscy komunisci. Wszelkie podobienstwo do wydarzen, grup oraz postaci jest… niezamierzone ? … przypadkowe …?
Pozdrowienia.
Post scriptum: wlasnie przed chwila jeden z komentatorow zauwazyl, ze byc moze wlasnie te protesty na ulicach swiadcza o tym, ze ludzie sa przywiazanie do zasad olimpijskich, i zywo daja temu wyraz.
Jaki kontrast w wypowiedziami swietych krow z MKOL-u…
O czym tu powiedziec na poczatku? Chyba o tym, ze tak zwany „demokratyczny” swiat jest przezarty hipokryzja. Nie tylko w sprawie Chin, czerwonych, czy tez rozowych, jak sie je teraz postrzega. No i te rozowe Chiny, ze wzrostem gospodarczym 10% rocznie i pozyczajace pieniedzy na wojne w Iraku i Afganistanie oraz oferujace te wspaniale warunki do robienia latwych pieniedzy wszystkim wielkim koncernom tego swiata, zazyczyly sobie Olimpiady. W 2001 r. bylem z wizyta w San Francisco i w ichniejszym Chinatown byl rozwieszony wielki transparent w Mandarin-Chinese : „Olimpiada w Pekinie”. Chyba wszystkie demokratyczne rzady tego swiata na spolke z Miedzynarodowym Komitetem Olimpijskim przylozyly do tego pomocna reke. Czy nie wiedziano wtedy o Tybecie, lamaniu praw czlowieka, braku demokracji, niewolnictwie, komunizmie itd itp? Pewnie, ze wiedziano. To, co sie stalo na placu Tien- an- men bylo obecne w telewizji, przynajmniej jako ten obrazek, gdy czolg probuje tarantowac samotnego przechodnia z plastikowa torba w reku. Dodalbym jeszcze, ze w nagrode za stlumienie tego protestu, dzieci czerwonych mandarynow dostaly szanse na studiowanie i prace w Stanach oraz Europie Zachodniej. Obietnica olimpiady byla ukoronowaniem tych benefitow i byla to potwierdzeniem, ze Chiny Ludowe sa w oczach Zachodu na wlasciwej drodze do reform.
Jako skuteczny bojkot proponuje na czas olimpiady zamknac oczy i poswiecic sie medytacjom w stylu tybetanskim. Jestem pewien, ze przyniosa one pozadany bad luck zlym komunistycznym oprawcom rodem z Chin. Moze w zamian urzadzic spartakiade sportowcow demokratycznych, tak jak uczynili to w latach 80-tych wladcy komunistyczni po bojkocie olimpiady w Los Angeles. Tylko Kubie daleko bylo do Kalifornii. A mowi sie, ze sport powinien byc apolityczny.
Pozdrowienia.
Obluda Chin jest porownywalna do obludy innych mocarstw. Ani mniejsza, ani wieksza. Temat spadl z nieba tym wszystkim draniom ktorzy za ten temat sie chowaja. To jest majstersztyk obludy medialnej.
Redaktorze, a czy bez ChRL, produkującej wszystkie możliwe towary prawie za darmo byłaby możliwa globalizacja w jej obecnej postaci i neokonserwatywna polityka ekonomiczna, w ogóle oderwana od fundamentów? Nie, więc korporacje nie dadzą zrobić krzywdy chińskim komunistom. W bojkot konsumencki chińskich towarów oczywiście też nie wierzę.
Czytaliscie ksiazke o Litwinience? Tam jest podana dokladna recepta jak i za czyje pieniadze robi sie „pomaranczowe rewolucje” i inne takie akcje.
No to ja trochę pod prąd. Uważam, że powinno się pojechać. To nie sportowcy są winni, ani ludzie, którzy chcą obejrzeć to widowisko, ani nawet sami przeciętni Chińczycy, Bogu winni, że żyją pod taką władzą. Nie pojechanie to jest leczenie kaca, a trzeba było nie pić. Więcej powiem, nawet Komitet Olimpijski też nie jest w pełni winien.
Winni są politycy, winne są rządy, które na potęgę współpracowały z Chinami, podpisywały olbrzymie kontrakty, wiedząc o dyktaturze, wiedząc o wyzysku, o niesprawiedliwości. To są ci sami ludzie, którzy zakładają fabryki np. w Indonezji zatrudniające i wykorzystujące małe dzieci, jak to opisuje Klein. „Pecunia non olet”.
I już kiedyś dyskutowaliśmy na ten temat. Chwała USA i chwała Europie Zachodniej za demokrację. Jeżeli ich by nie było, mielibyśmy na całym świecie obowiązkową formułę demokracji typu chińskiego czy rosyjskiego.
A czy „nasza” Europa jest bez winy ? A gdzie to jeżeli nie w naszej Europie prześladuje sie tzw. nie poprawnych politycznie jak np. katolików za pomocą najbardziej nikczemnego narzędzia jakim jest mobing prasowy?
Obłuda oraz hipokryzja p. Redaktora przewyższają himalajskie szczyty Tybetu. Nie chce mi się z panem gadać.
PA2151 – a moze zamiast ironizowac i zarzucac wszystkim dookola oblude (procz siebie oczywoscie) zrobilbys (zrobilabys) cos co pokazaloby, ze jestes przeciwny lamaniu praw czlowieka w Chinach?
Dowiem sie chetnie z czego sie bierze Twoje poczucie wyzszosci i co w swoim zyciu zrobiles/las aby swiat byl lepszy, a prawa czlwieka byly w nim przestrzegana.
Panie Redaktorze !
Popieram w pełni krótki wpis „Wojciecha” z dn. 10.08.2008 h: 6.19. Szczyty hipokryzji i zakłamania są immanentne nie tylko Chinom – Panie Redaktorze: czy pytanie o karę śmierci, nagminną, winno być tylko kierowane do „czerwonych” (Pana zdaniem i Pana „komilitonów” mentalnych) Chin czy też do największego mocarstwa świata, clou demokracji i praw czlowieka – USA ? Dziwnie Pan w tej materii cichy….Nie będę przypominał o dekapitacji „nieletnich”, „pomyłkach” sędziowskich i skazywaniu na „ostateczną karę” niewinnych, szoku senatora z Wisconsin (sprzed paru laty) gdy przeanalizował sobie wszystkie wydane i podpisane przez poprzedników na tym stanowisku wyroki kary śmierci etc. I nie mówmy o skali, nie ona ma tu znaczenie – wg Talmudu każda śmierć niewinnego czlowieka jest śmiercią świata; tak subtelny intelektualista jak Pan na pewno to widzi. Ale choćby ten przykład przeze mnie przytoczony jest właśnie przykładem owej hipokryzji toczącej dzisiejszy świat. Pisze Pan też o niewolniczej pracy dzieci, głodowych zarobkach i reżimie panującym w chińskich z-dach pracy. A o „maquiladores” w Meksyku, przy granicy z ichnim „Wielkim Bratem” Pan słyszał ? Czy nie drażni to i nie oburza Pańskiego sumienia, że meksykańskie dzieci tam pracujące, głównie w amerykańskich firmach, dostają takie same stawki, a praca trwa po 14- 16 godzin
/h. Czymże one są gorsze od dzieci chińskich….. Nie razi Waszych sumień pewnie dlatego, iż uznaliście a priori rządzacych Chinami „niby-komunistów” (wg Waszych mniemań) za „be”, a „Wielki Brat zza Rio Grande” dla Meksyku i innych Latynosów jest cacy, bo „daje zatrudnienie” i „obniża koszty” (czyli wypycha swą kieszeń)…. To taka sama hipokryzja jak opisywana przez Pana pazerność „rekinów” biznesu, zarabiających krocie na olimpiadach, reklamach, handlu światowym, przepływie kapitału, na grze „walutami” słabszych państw i „atakami” na nie (vide – ostatnio padła tego ofiarą Islandia !!!) etc. Obojętnie czy „kółka olimpijskie” są sprzedane do Pekinu, Londynu, San Francisco, Moskwy, Sofii czy Rio de Janeiro. Taki jest bizness Panie Redaktorze i pojękiwania o moralności, etyce, czy zasadach (oczywiście naszych zasadach, bo one są jedynie słuszne, mądre i uniwersalne) są tu co najmniej śmieszne.
Wielokrotnie pisałem na tym Blogu m.in. – „chcieliście ludzie światowego, bezkonkurencyjnego (w sensie ustrojowym), globalnego i totalnego turbokapitalizmu to go macie”. Ustrój i organizacja społeczna oparta na bezwględnej konkurencji i zysku musi taki być. Kwilenia o „prawach człowieka” nie mają się do tej praktyki ni jak (są to słuszne i humanistyczne prawa ale nie realne i obłożone taką konotacją hipokryzji i utylitaryzmu, wlaśnie przez społeczeństwa oraz państwa je nachalnie promujące, że poza atlantycko-łacińskim kręgiem kulturowo-cywilizacyjnym są powszechnie postrzegane jako nowa forma kolonializmu).
Podsumowując – Panie Redaktorze: czy Pańskie anty-olimpiadowo-pekińskie stanowisko podyktowane jest tym, że w Chinach rzadzą „komuniści” (to taka „klisza” – wyjaśniałem ich znaczenie na tym Blogu) i trzeba z tego tytułu „im dopiec” czy uniwersalnością prześladowań człowieka (tym razem Tybetańczyków *) ? Sądzę, że bliżej prawdy są owe „klisze” o których pisałem. Bo gdyby było inaczej poczytałbym u Pana felieton np. nt. kary śmierci w USA…..
Nie bronię Chińczyków, choć mam olbrzymi sentyment do ich tradycji, kultury, dokonań. Dokonań dla światowego dziedzictwa cywilizacyjnego.
Chodzi tylko o „symetrię” i zasady o które Wy, „bojkotownicy” chińskiej olimpiady i ChRL-u tak namiętnie walczycie (nagle dziś ……a co świat zrobił w tej przestrzeni dla uniwersalizacji tych zasad ? czy Ar.Saudyjska najlepszy „kumpel” w polityce „Wuja Sama” i sojusznik nie jest godna większego potępienia niźli ChRL ?). Albo coś jest uniwersalne i dotyczy całego świata i wszystkich ludzi, albo jest to utylitarne i używa się go „wg mojego widzi misię” (i wtedy można to coś wsadzić sobie w przysłowiowe „buty”).
Pozdrawiam serdecznie.
WODNIK53
* – ja cały czas uważam, że konflikt w Tybecie jest przede wszystkim konfliktem ekonomicznym, a nie kulturowym czy politycznym. To jest wtórne. To, iż część – powtarzam – część rdzennej ludności Tybetu jest upośledzona ekonomicznie, z racji preferencji rządowych dla napływających do Tybetu Hanów, z przeludnionych części Państwa Środka, jest wynikiem sui generis sprzeczności tkwiących w samej istocie „wolnego rynku” (który nigdy do końca nie jest wolnym,, nawet w USA – przykład: prefrencje w postaci subwencji dla rolnictwa). I jest to konflikt na ktory narażone są (i były) wszystkie kraje będące na „szybkiej ścieżce wzrostu” gospodarczego (przykład – tzw.grodzenie pól w XVII i XVIII wiecznej Anglii i „wywłaszczanie” rolników z ziemi).
Popełniono jakiś błąd. Dlaczego tym razem CIA zaniedbało wymyślenia orginalnego koloru rewolucji, nie wyprodukowano namiotów ani kolorowych szalików. Nie opłacono band studentów spontanicznie demonstrujących do wolności /dolara/. Tylko hipokryzja wolnych mediów / w tym Szostkiewicza/ pozostała niezmienna. Dlaczego hipokryci nie protestowali gdy Imperium Dobra najeżdżało Irak, Afganistan i bombardowało Serbów.Czy ci święci nie wiedza co to są bomby z zubożonym uranem trujące ziemię serbską na wieki. Nikt nie protestował kiedy jankesi tworzyli własną kolonię w Europie pod nazwą Kosowa, przepędzając wcześniej prawowitych jej mieszkańców. Kosowo to nic innego jak zacumowany w Europie lotniskowiec o nazwie Camp Bondsteel. Chińczyków jest ponad miliard i nikt im nic nie zrobi, różnica natomiast między reżimami w USA i w Chninach jest niewielka. Przyłączam sie do opinii WODNIKA53 i Wojciecha.
@Wodnik53,
Konflikt w Tybecie jest jak najbardziej polityczny i kulturalny. W ciągu lat od inwazji Chińskiej z ponad 6000 klasztorów zostało kilkanaście kontrolowanych przez komunistów, nie będę wspominał o wynarodawianiu rdzennej ludności, masowym exodusie Tybetańczyków, sterylizacji kobiet, bo to można wyczytać w prasie.
Powody, dla których Chiny pojawiły się w Tybecie nie były ekonomiczne (no chyba, że brakowało w Chinach mleka jaków i herbaty ze skisłym masłem).
Przeciwnicy chińskiej inwazji nie walczą o niepodległość a jedynie o autonomiczny okręg i zachowanie odrębności kultury, czego im się odmawia.
Co do hipokryzji „wolnego świata”: nie stawiałbym tak łatwo znaku równości między Chinami, USA i Europą. Moje odczucie trudno ująć w intelektualne ramy ale tłumy ludzi uciekające przed komunizmem (i brak ucieczek z USA do Chin) wskazują, że jednak istnieje różnica między wolnością i niewolą.
Żeby się nie powtarzać, popieram w całej rozciągłości dywagacje Wodnika na temat analogii meksykańsko – USA i Chińsko- Tybetańskich. A w ogóle odsyłam wszystkich rozpalonych polskich wolnościowców (łącznie z Gospodarzem)do felietonu prof. Łagowskiego w „Przeglądzie” w sprawach olimpiady i praw człowieka, wyzysku oraz analogii sytuacji pomiędzy USA, a Meksykiem do relacji Chiny- Tybet. Jedno zdanie zacytuję z w.w. felietonu:”Polacy należą do najkrócej cywilizowanych narodów w Europie, skąd więc ich czelność do pouczania narodu o najstarszej cywilizacji na świecie?”
nie wnikam w pobudki, na podstawie których zdecydował Pan o swojej niechęci do olimpiady w Pekinie. Polecam jednak lekturę: http://azraelk.wordpress.com/2008/04/08/faryzeizm-polityczny-i-kazdego-z-nas/
Myslę, że najlepszym komentarzem do tej dyskusji będzie
opinia Dalajlamy,
który nie ma nic przeciwko organizacji igrzysk olimpijskich przez Chiny. Mądry i prawy człowiek zna właściwe proporcje i potrafi odróżnić rzeczy ważne od mniej ważnych, prawdziwą chęć działania od jałowego pokrzykiwania, dobro od przesłodzonej „życzliwośći”, wysiłek sportowców i emocje kibiców od polityki wielkich mocarstw.
http://wiadomosci.wp.pl/wiadomosc.html?kat=1356&wid=9841549&rfbawp=1207816737.287&ticaid=15afa
Nie kwestionuję szczerych intencji Pana Redaktora, STARAM się również nie podważać dobrych intencji innych oburzonych, ale przychodzi to z trudem. Nie będę powtarzać opinii wielokrotnie wyrażanych na tym blogu o innych przykładach łamania praw człowieka, które jakoś nie wzruszają wrażliwych sumień protestujących…
Ad vocem:
Wielu biada (i pewnie słusznie) nad ginącą tybetańską – ponoć unikalną kulturą (każda kultura ludzka jest a priori unikalna !). Smutne ale ……
normalne. Tak było zawsze, że silniejsza, prężniejsza i idąca „do przodu” kultura pasie się słabszym, „schodzącym” z orbis terrarum, bardziej „introwertycznym” dorobkiem „Innego”. Tak było z Żydami w hellenistycznej Palestynie przełomu er (świetnie nt. temat mówią właśnie ewangelie, trzeba tylko czytać „ze zrozumieniem”), tak z Celtami wobec naporu Rzymu, tak z Maurami i Żydami w Iberii po rekonquiście. A gdzie podziali się Aztekowie, Inkowie, Zulusi. Gdzie Grecy z Azji Mniejszej ze swym tysiacletnim na tym terenie dorobkiem, gdzie wreszcie (tak milczkiem omijany przez Pana Redaktora na kanwie dyskursu o Bałkanach) wielowiekowy dorobek kulturowy Serbów w Kosowie.
Czyli tak – kultura serbska w Kosowie w wyniku zmian (nie wnikam – slusznych czy nie-słusznych, obiektywnych czy narzuconych) musi zginąć w Kosowie, natomiast tybetańska – poddawana prawie analogicznej opresji – nie. Gdzieś tu brak logiki lub działa wspomniany przeze mnie wcześniej utylitaryzm i mentalne zapętlenie.
A może w wyznawcach wyższości apriorycznej kultury zachodnio-
europejskiej – bo sui generis chrześcijańskiej – nad innymi cywilizacjami
i kulturami dziś obudził sie żal i skrucha za tym co „w imieniu Krzyża” zrobiono z wieloma kulturami w przeszłości ? Tej dawnej i zupełnie bliskiej…. Bylaby to uzasadnione tlumaczenbie, choć ta wybiórczość, ta ambiwalencja, ten utylitaryzm każą mi być sceptycznym wobec takiej tezy.
To taki króciutki suplement do mego przydługiego – za co przepraszam – poprzedniego postu.
WODNIK53
Panie Adamie,
a może warto spojrzeć na to z drugiej strony. Może dobrze się stało, że Pekin został wybrany na organizatora olimpiady 2008. To co wcześniej władze chińskie robiły w milczeniu i przy cichej akceptacji zachodniej dolarokracji, robiącej interesy w państwie środka, teraz ujrzało światło dzienne.
Jak powiedział pan Fey w wywiadzie dla TVN z każdego zła może narodzić się jakieś dobro. Może to co się dzieje teraz w Tybecie poruszy, choć trochę, zachodnich notabli.
pozdrawiam
TT
Piękne wszystkie te protesty, tylko co one teraz dadzą? Jak ktoś słusznie zauważył kwestia łamania praw człowieka, dyktatury, kary śmierci wykonywanej publicznie i niemal taśmowo, cenzury nie istnieje przecież w Chinach od dwóch dni. Mam wrażenie, że dla dobrego samopoczucia psychicznego doznajemy chwilowych zrywów serca, a potem wszystko wraca do normy, czyli kupujemy chińskie komputery, trampki i tekstylia, przyjmujemy reprezentantów dyktatury z pełnym szacunkiem, jeździmy obejrzeć sobie Pekin i Wielki Mur. No bo co nas właściwie obchodzą ludzie żyjący na drugim końcu świata? Ważne, że nam jest dobrze i pławimy się w luksusach i to jeszcze kupowanych za niską cenę. Kto z forumowiczów zechce zapłacić za komputer nie 2500 zł tylko 5000 zł? A tak przecież pewnie by było, gdyby nie składał go Chińczyk pracujący za kilka centów za godzinę, w warunkach które urągają wszelkim zasadom BHP.
Zgadzam się z tymi moimi PT Przedmówcami, którzy aktualną „akcję” protestującą przeciw olimpiadzie pekińskiej odbierają z pewnym takim zdziwieniem …
Bo rzeczywiście: czy podejmując decyzję o tej olimpiadzie nie wiedziano co to jest ChRL i „jak to się je”? Czy coś się od czasu tej decyzji zmieniło ? Choć fakt – dzisiejsze Chiny są bardziej znaczącym światowym graczem i to zarówno gospodarczym jak i politycznym …
W „poprzedniej” Polityce jest symptomatyczny artykuł o bojkocie olimpiad 1976 (Montreal), 1980 (Moskwa) i 1984 (Los Angeles), w którym wyraźnie pokazano, że na bojkocie przegrali sportowcy z niektórych krajów a wygranych raczej nie było. Nie ma więc, moim zdaniem, sensu wzywania sportowców i krajów do bojkotu tej imprezy, która i tak od dawna jest bardziej cyrkiem niż sportem. Mozna i warto za to „denerwować” właścicieli dzisiejszych Chin ciągłym przypominaniem o Tybecie, demokracji i prześladowaniach opozycji. Trzeba tu jednak także zachować umiar i „proporcje”. Nie można też pod żadnym pozorem zapominać, że dla każdego Azjaty najważniejsza jest jego „twarz”. Jeśli dojdzie on do wniosku, że ją „traci” i/lub „stracił” jest gotów zrobić wiele. A to „wiele” najczęściej jest nieprzewidywalne i niezrozumiale dla „białych” …
Kończąc mój wywód napiszę tylko tyle, że to my, mieszkańcy Zachodu – przynajmniej pośrednio – jesteśmy winni temu, co się tam dzieje. Tak jak wcześniej nie kiwneliśmy palcem w bucie, kiedy Chiny zajmowały Tybet (niedługo minie 60 lat od tego zdarzenia), tak teraz w nosie mamy wyzysk i dyktaturę panująca w tym kraju.
@Wodnik53 i inni:
Przypuśćmy, że w 1920 roku wygrali bolszewicy. Przypuśćmy, że w efekcie zostało z Polski „Księstwo Warszawskie”, bo jednak Ententa nie miała ochoty na rewolucję bolszewicką w Niemczech w 1920 roku i -z biedą – się za tą Polska ujęła zbrojnie. Czego Stalin nie zapomniał i wcielił w 1945 roku „Księstwo Warszawskie” do Polskiej Republiki Rad ze stolicą w Białymstoku. Przypuśćmy, że w 1989 roku Polacy zaczęli się buntować przeciwko sowietyzacji i żadać niepodległości…coż wówczas napisali subtelni intelektualiści europejscy?
>>Wielu biada (i pewnie słusznie) nad ginącą polską – ponoć unikalną kulturą (każda kultura ludzka jest a priori unikalna !). Smutne ale ??
normalne. Tak było zawsze, że silniejsza, prężniejsza i idąca ?do przodu? kultura pasie się słabszym, ?schodzącym? z orbis terrarum, bardziej ?introwertycznym? dorobkiem ?Innego?.<<.
Polska szczęsliwie unikęła takiego losu. Ale o włos. I własnie dlatego, ze o włos, to ja – Niemiec z pochodzenia, ewangelik i Polak – mówię szczególnie Tobie Wodniku:
Nie masz prawa tak pisać.
Małych i słabych,a taka jest Polska i tacy są Polacy – nie stać na taką akceptację cynizmu jak Twoja. Cynizmu, który jeśli zagnieździ się na stałe w stosunkach międzynarodowych – obróci się prędzej czy później przeciw Polce i Polakom.
Przeciez to nie „swiat zachodni” protestuje, ale zwykli ludzie. Wielu z nich to Tybetanczycy, niektorzy z nich to sympatycy sprawy tybetanskiej, ale mowic, w swietle protestow, o hipokryzji „swiata zachodniego” to chyba lekka przesada. POczekajcie na oficjalne deklaracje politykow i wtedy mowcie zgodnym chorem o hipokryzji, bo szary obywatel nie jest hipokryta, zwlaszcza w kontekscie problemow miedzynarodowych. Nikt nie nagania do tych protestow, nikt nie zmusza nikogo ekonomicznie czy policyjne. Anglia, Francja, USA -wolne kraje, gdzie obywatele maja prawo protestowac przeciwko temu, co uznaja za stosowne. Akurat padlo na Tybet. Z mediami czy bez, i tak zawsze ktos gdzies protestuje przeciwko czemus.
O ile we Francji do protestu dolaczyli sie deputowani Zgromadzenia Narodowego, co mozna uznac za silny akcent ze strony politycznego establishmentu – hipokrytow, jak kto woli – o tyle inni protestujacy to po prostu ludzie. NIe bardzo rozumiem dlaczego maja nie protestowac skoro akurat Tybet lezy im na sercu.
Podobnie mozna smarkac na protesty i akcje popierajace ochrone srodowiska, oszczednosc surowcow i energii, przeprowadzane w „swiecie zachodnim”. Wiadomo, ze ten swiat ciagle jest najwiekszym trucicielem i konsumentem zasobow Ziemi, ale czy z tego powodu wszyscy, ktorzy pragna zmienic ten stan rzeczy maja siedziec cicho, zeby nie byc nazwani hipokrytami ? C’mon !
Wyglada na to, ze najlepiej siedziec cicho, zeby nas nie posadzono o hipokryzje. Zgoda, nie posadza nas o hipokryzje, ale posadza o cos innego. Byc moze cos jeszcze gorszego…
Pozdrowienia
Witam,
Pan Adam zbesztany jak uczeń podstawówki przez starego cynika-nauczyciela. Tylko „nauczycieli” dzisiaj obrodziło. Wypominacie mu stosunki USA-Meksyk, i wojny kulturowe na całym prawie świecie, dostało się Panu za całe zło cywilizowanego świata. A przecież Pan Adam upomniał się tylko o coś co powinno nam leżeć na sercu. My też czasem daremnie broniliśmy swojej kultury. Pan Adam też nie wygląda na piewcę USA. Trudno się żyje w świecie w którym demokracja liberalna jest systematycznie wypierana przez nowoczesny globalny kapitalizm. Nie jestem przeciwnikiem kapitalizmu, ale tak jak liberalna demokracja dorobiła się mechanizmów i instytucji samokontroli, to nie można tego powienieć o wolnym rynku. Dlatego Igrzyska Olimpijskie są dziś przedewszystkim wielkim biznesem, a nie świętem sportu. Utraciliśmy proporcje, tak sądzę. Tym bardziej pomieram to co Gospodarz napisał ostatnio: zachowujmy się przyzwoicie. A etykietkę „hipokryty” lepiej zostawmy dla całem masy politykierów.
Do Stauffenberga z dn.10.04.2008 h:12.24. !
Mówimy o rzeczywistości, nie hipotetycznych paralelach drogi Blogowiczu.
I obrzucanie mnie inwektywami czy stawianie zarzutu cynizmu nic tu nie zmieni. Polacy są, trwają, mamy się dobrze – a np. naszych najbliższych z zachodu, Słowian, Serbo-łużyczan dawno już nie ma. Zostały smętne pozostałości „rezerwatowo-folklorystyczne” ginącej, zapomnianej kultury slowiańskiej, zresztą całej, na Zachód od Odry, hen po Łabę. I nomen omen „zawdzięczamy” to Niemcom (to żadna wycieczka ad personam), narodowi z „dawien dawna chrześcijańskiemu”, kulturalnemu: gdy „wycinali” Słowian połabskich o hitleryzmie i nazizmie (bądź bolszewizmie) nawet nikt nie myślał. A co z Indianami na preriach Ameryki ? Co ze wspaniałą kulturą Irokezów, tworzących autentyczną „demokrację” pięciu narodów, równości obojga płci (nawet do dziś niektore państwa „demokratyczne” Zachodu nie mają takiego zrównania kobiety i mężczyzny jak było u tych „czerwonoskórych diabłów” z pogranicza dzisiejszych Stanów Zjed. AP i Kanady – może Sz.Jacobsky coś na ten temat napisze !?).
To wszystko było i jest….To kładzie się cieniem na dzisiejzse pojmowanie rzeczywistości, a nadto dochodzą sprzeczności ekonomiczne, które z kolei generują sprzecznosci kulturpowew i cywilizacyjne (choć na pewno tu akurat działa zasada „sprzężenia zwrotnego”).
Piszę o faktach z historii…… nie o tym „czego bym chciał”.
I jeszcze jedno – mam prawo pisać to co piszę, gdyż człowiekiem (a gdy mówimy o uniwersalnych sprawach to dot. one muszą siłą rzeczy wszystkich i wszystkiego !) się jest z „natury” rzeczy: Polakiem, dalajlamą, Niemcem, ewangelikiem, katolikiem, papieżem, „Chomeinim”, bolszewikiem, kapitalistą, Jankesem, Chińczykiem i Tybetańczykiem, Pan Bóg (jeśli założymy jego istnienie) wie czym jeszcze – się „bywa” albo się jest z wlasnego wyboru. Nie wiem więc dlaczego musiałbym, po hipotetycznym zaistnieniu założonym w Twoim poście (efekt Ad’1920), boleć bardziej nad tym ewentualnym losem Polski i Polaków (w perspektywie uniwersalności) niźli np. nad losem obywateli Polski pochodzenia żydowskiego unicestwionych (realnie i na-prawdę) w wyniku holocaustu.
Moja analiza Drogi Stauffenbergu jest aemocjonalna, „chirurgicznie czysta” (jak naloty NATO na b.Jugosławię), realna. Tak jest (i tak było – „od zawsze”). A w futurologię – czy tak będzie ? – się nie bawię bo to nie ma sensu.
Pozdrawiam.
WODNIK53
Po przeczytaniu wszystkich powyższych opinii, doszedłem do zaskakującego wniosku,że czytam wpisy red.Szostkiewicza nie po to, by dowiedzieć się co myśli na dany temat(to akurat jest łatwe do przewidzenia, jako że Autor jest odporny na logiczne argumenty jak granit na wiedzę)ale by poznać opinie Wodnika53, SpinDoctora czy innych blogowiczów, którzy są w stanie formułować sensowne, logicznie uzasadnione i pełne obiektywnej argumentacji poglądy na przekór oficjalnej zmasowanej propagandzie tzw. wolnych mediów z takimi tuzami „obiektywizmu” medialnego jak np.TVN czy Wybiórcza.Smutne jednakże jest to, że głosów takich jest mało, co świadczyłoby jedynie o tym, że odporność na ideową indoktrynację nie należy do naszy silnych stron.To Norwid stwierdził, że Polska pawiem i papugą narodów.
Protestować każdy przecież może i powinien, ale jeżeli jestem przeciwko polityce Chin w Tybecie, to winiem w tym samym zdaniu protestować przeciwko polityce Turcji w Kurdystanie, EU w Kosowie, czy też żądać bojkotu USA, bo jeżeli nie, to jestem zwykłym hipokrytą.I to by było na tyle.
Nie na temat.
„Najwyższy czas, by przestać traktować antysemityzm jako folklor. Najwyższy czas, by Polacy dokonali rachunku sumienia, bez wykrętów i uderzania się w cudze piersi. Mamy w tej sprawie dużo do zrobienia, a najwięcej – hierarchowie naszego Kościoła.”- Pisze Dominika Wielowieyska w GW.
Zgoda tylko po co przywolywac dzisiejszych hierarchow Kosciola? Pytam „po co” bo „dlaczego” wiem. Przywolywac hierarchow do tej pracy to „upupiac” na nowo spoleczenstwo. Niech to sie stanie BEZ POMOCY HIERARCHI.
My mowiacy po polsku, Polacy z kraju i z emigracji sprobujmy zalatwic te najtrudniejsza polska sprawe bez nich. Chyba pora skonczyc z kolataniem
do ich serc i rozumu.
Ale przylaczyc by sie mogli. Ze wzgledu na pamiec Karola Wojtyly nikt ich nie powinien odpedzac.
@Helena:
Po pierwsze- jestem male (M), aby w przyszlosci uniknac niepotrzebnej konfuzji.
Po drugie: naprawde sympatyzuje z Tybetanczykami i wszystkimi ludzmi, ktorzy ich popieraja. Na pewno nalezy im sie przynajmniej autonomia. Jest tylko jedno ale.. Czy nie sadzisz, ze miedzynarodowy status ChRL zostal zbudowany kosztem aspiracji przecietnego Chinczyka (jezeli ten Chinczyk posiada naprawde takie aspiracje, o jakie posadza go tzw. cywilizowany swiat; to czasami przypomina bajki la Fontaina, z antropomorfizacja zwierzat) a przyznanie organizacji olimpiady bylo kulminacja tych zabiegow. Jeszcze niedawno temu traktowano Hu Jin- tao jako rewolucje na chinskiej wierchuszce, bo potrafil on wydukac kilka slow po angielsku. Osobiscie, jestem zdania, ze tak zwane masowe protesty sa teatrem ulicznym, traktowanym selektywnie zarowno przez media jak i politykow. Chyba pamietasz milionowy protest w Londynie przeciwko wojnie irackiej po ktorym trybun ludowy Tony Blair wyslal ekspedycje militarna do Iraku ignorujac wszystko. W pewnym sensie mial on racje i intuicje rasowego polityka, poniewaz ta sama publika brytyjska glosowala tlumnie na jego partie w wyborach do parlamentu kilka miesiecy pozniej.
Co do mojej reakcji, przyznaje, ze nie kupilem i nie wywiesilem flagi tybetanskiej z okna mojego domu, z powodow wyzej wymienionych. Byloby to smieszne. Natomiast od dosc dawna nie glosuje na zadna z glownych partii politycznych w Kanadzie z powodu ich oportunizmu, rowniez w polityce zagranicznej. Nie jestem takze entuzjasta rzekomych zmian demokratycznych w Chinach, bo takowych nie ma od czasow zarzucenia Rewolucji Kulturalnej. Osobiscie uwazam, ze poza Hong Kongiem, reszta Chin nie przywiazuje do tej sprawy wiekszego znaczenia. Przypisywanie przecietnemu Chinczykowi aspiracji politycznych, ktore sa mu obce, jest malym naduzyciem. Jak na etatowego pracownika BBC, badz co badz, markowego i w miare obiektywnego medium informacyjnego, powinnas tego unikac. Ty lubisz protesty i gesty spektakularne. Juz dyskutowalismy na tym blogu kilka tematow wczesniej. Na moja sugestie, ze powinnas bojkotowac towary wyprodukowane w Chinach, zwlaszcza te pochodzace z pracy dzieci, odpowiedzialas, ze w ich sytuacji lepsze to niz smierc glodowa dla ich rodzin. No more further questions, my lady.
Pozdrowienia
Wodniku53!
Twoja analiza, którą uważasz za „aemocjonalną” ma dla Ciebie jako analityka jedną nieaprzeczalną zaletę. Jest szalenie…wygodna. Równajac bowiem sytuację Chiny-Tybet do sytuacji USA-Meksyk, do sytuacji Kurdów i ich pozycji wobec Turcji na koniec zaś obywateli narodowości żydowskiej w GG, pomijając wdzięcznie przy tynm FUNDAMENTALNE różnice tych sytuacji (BTW: odkąd to Chiny sa demokracją na skalę CHOĆBY meksykańską?) stawiasz nienowąw końcu tezę: jeśli chcemy protestować przeciwko poliutyce Chin w Tybecie, powinnismy też protestowac pzreciwko polityce USA wobec Meksyku. Czy Iraku. Czy może polityce Turcji wobec Kurdów. Jesli tego nie robimy – ergo – jesteśmy hipokrytami, bo sa to te same wartości. Otóż nie i nie dlatego, że nie każdy przeciwnik Chin będzie protestował przeciwko polityce USA. Spójrzmy na to inaczej: czy wobec meksykańskich peonów istnieje ucisk polityczny? Ktoś powie, ze tak. Ale kto ich uciska: USA, czy moze Meksyk? Ktoś powie: koncerny. Ale póki co, CEO Coca-Coli nie jest jednoczesnie prezydentem Meksyku. Czyli peoni uciskani są pzrez własną, meksykańską oligarchię bedąc obywatelami Meksyku. A jak jest z Tybetańczykami? Nie są Chińczykami. Są prześladowani ze względu na pochodzenie i przynależność narodową przez władze kulturowo i politycznie im obce (wywodzące sie z Hanów). Jest różnica? Jest.
No cóż, ale przyjęcie że różnic nie ma ma jeden wygodny skutek. Pozwala nie protestowac w ogóle, aby – Twoim zdaniem – nie popaść w hipokryzję. „Niech na całym świecie wojna, byle polska wieś spokojna” – tak to było przypadkiem??
O Matko !!! U Wodnika53 jest wszystko: indianerzy i kołboje, Serbołużycznie padający po toporami teutonów. A najlepsze na koniec, analiza „chirurgicznie czysta” jak naloty na byłą Jugosławię. No tak Wodnik53 cynikiem nie jest, a świstak nadal siedzi i zawija czekoladki w sreberka.
I jeszcze jedno już nie o Wodniku53.
Podobno Nostradamus przepowiedział, że jeśli powstanie jakiś blog o dowolnej tematyce (wędkarskiej, wielbicieli parowozów, użytkowników bielizny damskiej, czy jakiejkolwiek innej) zawsze pojawi się wpis na temat spustoszenia umysłów dokonanych przez Gazetę Wyborczą, TVN, TVN24 lub Michnika. Poważnie było to w którejś centurii.
STAUFFENBERG – jestem reka w reke z Toba. I z Jacobskym.
Taaa……….
ciekawe, co lepsze: bojkotowac olimpiade czy bojkotowac chinskie produkty ?
Problem w tym, ze od bojkotu olimpiady Chiny nie zawala sie, zaden Chinczyk nie umrze z glodu, a co najwyzej ucierpi prestiz i duma komunstycznych wladcow tego kraju. Bojkot chinskich wyrobow – czy w ogole: chinskiej ekonomii ! – o ile mozliwy, moze przyniesc niewspolmiernie wieksze szkody przede wszystkim dla samych Chinczykow (a o ich dobro powinno sie glownie rozchodzic), ale i nie tylko. I trudno jest przewidziec czym, tak od strony ekonomicznej, jak i strategicznej, skonczyloby sie zdlawienie gospodarki chinskiej. W koncu Chiny to nie posledni kraik, ktory mozna sobie bojkotowac bez wystawienia sie na konsekwencje tego aktu wobec samego bojkotujacego. Za to mozna uprzykrzyc komunistom chinskim zycie wlasnie psujac wizerunek ulubionego dzieciecia chinskiej propagandy, czyli olimpiady.
Moim zdaniem wychodzi na to, iz bojkot olimpiady jest sposobem duzo bezpieczniejszym dla ewentualnego wymuszenia czegokolwiek na wladcach Czerownych Chin, gdyz tak jak kazdy rezim totalitarny, tak i rezim chinski jest bardzo wyczulony na punkcie swego wizerunku. Sam rezim nie kryje faktu, ze olimpiada 2008 to show propagandowy, na ktorym Pekinow zalezy, ze hej ! W roku 2010 Kanada po raz trzeci bedzie goscic igrzyska olimpijskie i nikt nie mowi, ze organizacja tej imprezy ma posluzyc sprzedazy wizerunku Kanady na swiecie. Podobnie bylo z olimpiadami w innych krajach, w ktorych nie panuje propagandowe oblakanie na wzor chinski, sowiecki czy hitlerowski.
Podobnie jak red. Szostkiewicz, tak i ja oleje pekinski cyrk propagandowy. Deklarowalem to juz wczesniej. I nie ma nic anty-chinskiego w mojej deklaracji, bo nic nie mam do Chinczykow, podobnie jak nic nie mam do Tybetanczykow. Nie ma tym wiec nic z niecheci do „innego” – motyw, ktory czesto wyplywa we wpisach. Po prostu nie podoba mi sie chinski rezim komunistyczny i widze w nim wiele analogii z rezimem nazistowskim w Niemczech. Wtedy, w 1936 roku nikt nie protestowal, bo malo kto zdawal sobie sprawe z tego, czym naprawde jest nazizm. Dzis wiadomo, czym jest komunizm, czym jest totalitaryzm, i z tego powodu bede bojkotowac chinski cyrk pozostawiajac z boku obawy, ze ktos mnie nazwie z tego powodu hipokryta.
Pozdrowienia
PA155. Poki bylam etatowynm praciwnikiem BBC, bylam lub stralama sie byc publicznie kompletnie apolityczna. Ale jestem juz na emeryturze i wolno mi robic gesty hakie sobie zycze.
To nie prawda, ze ja „lubiue protesty” – jak piszesz. Generalnie „lubie” zajmowac sie kotami, ogrodkiem oraz czytaniem ksiazek. Ale ja MUSZE proretstowac kiedy sie leje krew. Bo w przeciwnym razie nikt nie zparotestuje jak sie poleje moja.
Kończąc moją obecność w niniejszej dyskusji posłużę się tylko cytatem z prof. Z.Baumanna (PONOWOCZESNOŚĆ JAKO ŹRÓDŁO CIERPIEŃ):
„…W świecie w którym wszystkie sposoby życia są dozwolone ale żaden nie jest bezpieczny, fundamentalizm powiadamia wszystkich, którzy chcą
słuchać, jak sprawić by ich kroki ostały się krytyce i samokrytyce i zabezpieczone były przed potępieniem ze strony jakichkolwiek liczących się instancji”. Prawa człowieka mogą być również traktowane jako „swoisty fundamentalizm” (mówią o tym ostatnimi czasy często m.in. L.Kołakowski i W.Osiatyński). Także moim skromnym zdaniem samo pojęcie wolności człowieka, oderwane od warunków cywilizacyjno-kulturowych czy traktowane ahistorycznie i woluntarystycznie (czyli na sposób tzw. „chciejstwa”), staje się – czego jesteśmy licznymi świadkami w XXI wieku – kolejnym już źródłem fundamentalizmu, pogłębiającym wbrew mniemaniom takich właśnie „fundamentalistów” kryzys liberalnej demokracji, podważąjąc jej atrakcyjność czy zalety (w poza-zachodnim świecie) a nade wszystko niszcząc tkankę multikulturowości i zróżnicowania pan-światowej cywilizacji, która zaczęła się zawiązywać po przełamaniu dwubiegunowego podziału świata z okresu „zimnej wojny”.
Pozdrawiam i żegnam.
WODNIK53
Blog na pewno jest czytany przez wiele różnych osób. Nie wykluczam, że niektórych interesuje krótki kurs historii i idei na tym a nie innym poziomie.
Dlatego wydaje mi się cennym, że jest wśród na ktoś, kto dzieli się z Innymi treścią świeżo przeczytanych popularnych książek. Ktoś, kto znajduje czas by ciągnąć, wyciągać i rozciągać z ich treści wnioski jak drut proste jak cep uderzające i odbierające mowę.
Myślę, że to dobrze, że ktoś chce nas karcić i jak młoda bezbronna bibliotekarka podręczyć.
Nie wiem jak wy, ale ja ochoczo poddaję się reedukacji w krystalicznym strumieniu oświecającej lodowatej wody. Jeszcze, jeszcze tej wody.
😀 🙂 😉
Wodnikowi i tym, którzy go popierają do sztambucha:
„Kiedy przyszli po komunistów, nie protestowałem. Nie byłem komunistą.
Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem. Nie byłem związkowcem.
Kiedy przyszli po Żydów, nie protestowałem. Nie byłem Żydem.
Kiedy przyszli po katolików, nie protestowałem. Nie byłem katolikiem.
Kiedy przyszli po mnie, nikt nie protestował. Nikogo już nie było.”
Pastor Martin Niemöller, 1942, Dachau.
Ciekawe byłoby porównanie poziomu praw człowieka z dochodami , czy średnim PKB na mieszkańca.
Od jakiego poziomu człowiek jest panem swego losu?
Byt określa świadomość.
Z pozycji Europejczyków, definiujemy inne kraje, kręgi kulturowe, wartościujemy i oceniamy funkcjonowanie społeczeństw.
Czy to sensowne?
Jakie prawa ma przeciętny Chińczyk, Meksykanin, Sudańczyk itd?
Od jakiego poziomu dostatku jest świadomy że ma jakieś prawa?
Piszemy sobie o prawach człowieka w oderwaniu od kontekstu.
Stauffenbergowi, który pisze dnia 2008-04-10 o godz. 23:17, polecam lekturę:
http://wo.blox.pl/2007/11/Durnowate-anegdotki.html
Dyskusja powyżej obraca się wokół Chin i implikacji związanych z bojkotem urządzanej przez nich imprezy. Dalej jest kwestia osobistego stosunku do agresywnej, zaborczej władzy państwowej na przykładzie obecnie uciskanych narodów oraz wydarzeń historycznych.
A gdzie w tym wszystkim jest Tybet? I Tybetańczycy? Tęgie mózgi zastanawiają się, jak dołożyć i czy Chińczycy to odczują. A kto myśli, jak międzynarodowa społeczność może pomóc narodowi Tybetańczyków, na emigracji lub w ojczyźnie? Gdzie te stypendia? Gdzie instytuty mające w swojej pieczy dorobek kulturalny i umysłowy tej wspaniałej kultury? Gdzie subwencje i granty badawcze? Klasztory na uchodźstwie? Szybka ścieżka przyznająca status uchodźcy?
Guzik mnie obchodzi, czy Chińczyków zaboli bojkot, czy też go nie poczują. Twarz stracili i tak. Ale, powtarzam z uporem maniaka, co z Tybetem?
norymberga,
co z Tybetem, pytasz ?
No coz, moze wysil Swoj Tegi Mozg, ktorego obecnosc nam tak wdziecznie przypisujesz, i oswiec nas, prosze, nas, zamotanych we wlasne, osobiste dylematy-bojkoty, oswiec nas i daj odpowiedz na stawiane przez Ciebie pytanie.
Rozumiem, ze masz wiele do powiedzenia i tylko przez przekore stawiasz pytanie nie udzialajac na nie odpowiedzi.
Taki serial intelektualny w odcinkach, ma sie rozumiec, co ?
W wytezonym oczekiwaniu na odpowiedz (jakakolwiek),
Jacobsky
Szacuneczek, drogi Jakobsky! Wciągnęłam się ostatnio do czytania blogów, na których się obficie wypowiadasz, bardzo Was Wszystkich stałych komentatorów szanuję i najczęściej się zgadzam z Waszymi tezami (nawet sprzecznymi, bo prawda zazwyczaj leży pośrodku albo istnieje ich wiele, nieprawdaż?).
Moje pytania to jednocześnie sugestie (kto wie, jaka wpływowa osobistość czytuje tego bloga?), ale i chęć poukładania sobie prywatnie w głowie. Dzieci moje są jeszcze w wieku, kiedy przychodzą po odpowiedzi do rodziców i autentycznie zakładają, że MAMA wie wszystko – i ostatnio pytają o konflikt w Tybecie.
pozdrowienia!