Prezydium karci media

Prezydium Episkopatu wydało oświadczenie broniące autonomii wyboru biskupów. Kto ją podważa lub ogranicza? Media, ale przykładów brak. Skąd ten tekst? Oświadczenia Prezydium są czymś nadzwyczajnym. Oznacza to, że kierownictwo Episkopatu – abp Michalik, abp Gądecki, bp Budzik – jest zaniepokojone. Być może w Kościele gdańskim narasta wewnętrzny sprzeciw wobec abp.Głodziowi jako następcy metropolity Gocłowskiego.

Natomiast na pewno Episkopat może mieć kłopoty z Watykanem i chce je oświadczeniem rozładować. Najpierw była wpadka z abp. Wielgusem, a teraz wybuchła sprawa z nominacją Głodzia. Kościół hierarchiczny, jak każda wielka organizacja niedemokratyczna, bardzo nie lubi, kiedy dyskutuje się o niej przy podniesionej kurtynie – o trybie podejmowania decyzji, o kwalifikacjach nominatów, o znaczeniu tych wydarzeń w życiu społecznym. Nie lubi wiwisekcji biurokratycznej machiny kościelnej.

No i naturalnie nie lubi, kiedy Watykan wychodzi na źle poinformowany lub wprowadzony w błąd. Tak jak było w przypadku nominacji Wielgusa. Papież Benedykt i jego otoczenie museli być bardzo niezadowoleni, że Kościół w Polsce wystawił prestiż Rzymu na uszczerbek, podsuwając do zatwierdzenia kandydata, który wywołał jawny bunt części katolików. To się zdarza na Zachodzie, gdzie katolicy kładli się pokotem tarasując drogę nominatom Jana Pawła II w Niemczech, Austrii czy Holandii, ale nie w zawsze wiernej i zawsze lojalnej Polsce.

Z Głodziem może być podobnie. To byłby już kryzys. Po raz drugi okazałoby się, że papież podjął decyzję bez pełnej wiedzy o jej ewentualnych skutkach. W Rzymie abp Głódź jest ponoć mile wspominany wśród kurialistów, a reszta ich nie interesuje: skoro nuncjusz abp Kowalczyk, ani kard. Dziwisz nie zgłosili zastrzeżeń, proszę bardzo. A tu taka przykra niespodzianka: polskie media dyskutują o kandydaturze Głodzia, analizują sens i kontekst. Kościół pod lupą, zgroza.

Ale powtórzę: jako antyrekomendacja wystarczy mi poparcie dla Głodzia wyrażane w mediach przez prałata biznesmena Jankowskiego. Już to jedno każe myśleć z niepokojem o tym, w jaką stronę zmierza Kościół w Gdańsku i Polsce. Wraca nowe. Głódź posprząta po Gocłowskim, a ma ponoć głowę do interesów – będzie się działo! Gdańsk – Toruń- Warszawa, rydzykowcy łączcie się! 

Oświadczenie zdradza podobny brak wyczucia w kierownictwie Kościoła, jak w sprawach Wielgusa i Paetza. Autorzy sądzą, że takim językiem można i należy komunikować się z wiernymi, w tym z ludźmi mediów, w wolnej Polsce. To błąd. Każdy, kto śledzi sprawę gdańskiej nominacji Głodzia, wie, że tematem dyskusji w mediach nie było, jak utrącić tę kandydaturę, lecz co ona oznacza.Poseł Kurski z PiS kopnął mnie z właściwą sobie elegancją w TVN24, abym nie ważył się wybierać gdańszczanom ordynariusza. Ale to nie media zgłosiły kandydaturę Głodzia, lecz Kościół hierarchiczny. Za gdańszczan się nie wypowiem – skąd ta pewność posła, że są zachwyceni Głodziem? – ale niech mi praw publicysty nie odbiera. Ja inaczej rozumiem wolność słowa w Kościele.     

Oświadczenie upomina media, także publiczne, że służą one budowaniu jedności, a nie sianiu podejrzeń i nieufności w społeczeństwie i pogłębianiu podziałów. Pasuje jak ulał. Do mediów Rydzyka. Ukochanych przez abp. Głodzia.