Czy wypchną nas z Iraku?
Drugi atak na polską ambasadę w Iraku nie wstrząsnął kampanią wyborczą. Media i politycy są powściągliwi, a co dopiero ulica. W dniu zamachu ,,Teraz my” poświęcono pojedynkom na tematy krajowe. Ciekawe, czy organizatorzy tych zamachów w Iraku zdają sobie sprawę, że Polska to nie Hiszpania? Sprawy zagraniczne, nawet takie jak koszty naszej wojskowej obecności u boku USA w Iraku, to kompletny margines dyskusji. Wyniku wyborów nie przesądzą.
A Irak zasługuje już na więcej uwagi. Premier Brown też akurat dzisiaj zapowiedział redukcję kontyngentu brytyjskiego o połowę do wiosny przyszłego roku. Amerykanie nie będą zachwyceni, ale muszą się pogodzić. Polska również ma prawo do podobnej zapowiedzi. Nie że wychodzimy już już jak przed laty Hiszpanie sterroryzowani atakami na pociągi, ale jak państwo, które ma swoją politykę.
Porzucać Amerykanów nie powinniśmy, lecz przedstawić swój kalendarz wycofania się z Iraku – jak najbardziej. A potem można dyskutować z Waszyngtonem i Bagdadem. Jeśli przedstawione zostaną przekonujące argumenty za kontynuacją polskiej misji wojskowej na kolejne lata, proszę bardzo, ale nich będzie jasne, na jakich warunkach mamy to dalej robić. A zamachowcy nie powinni mieć cienia złudzeń, że to oni wypchnęli nas z Iraku.
Nie lubię argumentu, że Irak to nie nasza sprawa, bo nigdy nie wiadomo, co jest lub będzie naszą sprawą, a poza tym kiedyś odmówiono nam pomocy i wsparcia, bo wydawało się, że ,,umierać za Gdańsk” nikt na spokojnym jeszcze obszarze Europy nie chce. Polska to nie była ,,nasza sprawa”. Obyśmy nie musieli się przekonać, że wspólna walka z terroryzmem to jednak także nasza sprawa.
A swoją drogą, to trochę deprymujące, że polityka zagraniczna tak mało obchodzi i polityków, i wyborców. Co oznacza ta obojętność? Że Polacy uważają, iż tak naprawdę wszystko będzie dobrze, bo jesteśmy w Unii i NATO i one nas ustrzegą od zlych skutków błędów liderów Polski?
Komentarze
Wpisze na kazdy blog, moze ktos przeczyta:
Pani Monika Olejnik z Radia Z nie przetrwalaby w radiu amerykanskim nawet piec minut. Arogancka, nieopanowana, klotliwa, mowi jak w maglu. Tracimy czas na sluchanie jej, a nie rozmowcy. Dzis dala popis w rozmowie z poslem Cymanskim. Ten biedny czlowiek nie mogl nawet jednego zdania skonczyc, tak ja nosilo. Radio wydaje pieniadze na wiadomosci od ciekawych ludzi, a sluchacz musi sluchac non stop pani Olejnik. Osoba nie kontroluje sie przed mikrofonem, osmiesza redakcje i rozmowce.
Panie Redaktorze,
z reguly zgadzam sie z Panem. Jedynie ocena amerykanskich krucjat XXI-go wieku stawia nas na pozycjach przeciwsktawnych. I dobrze. Mdlo sie robi kiedy ludzie zaglaskuja sie na smierc.
Jednak przy calym szacunku dla Panskiego odmiennego zdania powiem, ze stawianie analogii miedzy czasami i sytuacja, kiedy odmawiano „umierania za Gdansk” a tym, co dzis dzieje sie w Iraku jest po prostu niedopuszczalne. W przeciwienstwie do „pierwszej” wojny irackiej, kiedy przeslanki agresji na Irak byly jasne (choc mozna bylo nie zgadzac sie z nimi), i usankcjonowane przez spolecznosc miedzynarodowa, w roku 2003 USA posluzyly sie oskarzeniami o obecnosc broni atomowej w Iraku oraz o wspieranie miedzynarodowego terroryzmu przez ten kraj. Zarowno jedno jak i drugie oskarzenie okazalo sie byc albo z gruntu falszywe (BMR), albo karykaturalnie smieszne w porownaniu np. ze wsparciem dla terroryzmu islamskiego udzielanym przez Arabie Saudyjska czy Pakistan – kraje i skorumpowane rezimy jak najbardziej chronione przez USA (to tak a propos „wspolnej” walki z terroryzmem).
Jesli juz szukac analogii miedzy Irakiem a epoka zbiorowej niecheci „umierania za Gdansk”, to wydaje mi sie, ze do obecnej agresji amerykanskiej na ten Irak o wiele lepiej, jako elementy historycznego porownania, pasuja propagandowe klamstwa hitlerowskie o atakach na mniejszosc niemiecka zamieszkujaca w Polsce, z kulminacja tej akcji jaka byla Prowokacja Gliwicka, niz postawa Francuzow czy Anglikow, ktorzy nie widzieli zagrozenia hitleryzmem bezposrednio dla samych siebie, a w zwiazku z tym nie chcieli umierac za Gdansk, i zostawili nas samych.
Polskie poparcie dla Amerykanow stawia nas dokladnie w takiej samej sytuacji jak kazdy kraj Europy, ktory w 1939 popieralby agresje hitlerowska na Polske wierzac Hitlerowi, ze w Polsce rzeczywiscie bito i przesladowano Niemcow, i ze Polacy zaatakowali Radio Gliwice w nocy z 31.08 na 01.09.
Nawet 9/11 nie dal prezydentowi Bushowi zadnych podstaw do tego, zeby zlamac normy prawa miedzynarodowego i dokonac agresji na Irak. Jesli jednak administracja USA postanowila realizowac swoje plany wobec Bagdadu, to nie sadze, zeby odmowienie bezposredniego zaangazowania sie w okupacje Iraku bylo aktem pozostawienia Amerykanow samym sobie, ergo: bylo samolubnym „nieumieraniem za Gdansk”. Mysle, ze troche Pan sie zagalopowal tym razem.
Pozdrawiam,
Jacobsky
Szanowny Panie Adamie,
Z reguły zgadzam się z Panem w co najmniej w 90%, ale dziś pozwolę sobie się nie zgodzić.
Naprawdę uważam, że wojna w Iraku to tylko i wyłącznie problem G.W. Bush’a. Po pierwsze sama inwazja została zmanipulowana fałszywymi raportami wywiadowczymi – do tej pory nie odnaleziono ŚLADU broni masowej zagłay mogącej zagrozić USA. (napisałbym, że chodziło tylko i wyłącznie o ropę naftową, ale pewnie mnie ktoś zwymyśla od wyznawcy spiskowej teorii dziejów).
Po drugie, pisze Pan o terroryźmie – ilu Irakijczyków uczestniczyło w ataku z 11 września? Z tego co pamiętam, głównymi zamachowcami byli Saudyjczycy (a z Arabią Saudyjską łączą USA „stosunki biznasowe”, więc nie ma sensu z nimi walczyć – znowu spiskowa teoria dziejów).
W USA pojawiają się nawe teorie odnośnie wojny irakijskiej – np taka że Irak wraz z Afganistanem mają być przyczółkami nadchodzącej inwazji na Iran. Co nie jest pozbawione sensu.
Do czego zmierzam? Do tego, iż wojna w Iraku jest „złą” wojną. Zaczęła się od kłamstw, prowadzona jest nieudolnie i szanse na powodzenie są bardzo odległe.
I właśnie dlatego obecność polskich żołnierzy jest tam zbędna.
Chyba, że chcemy uzyskać zniesienie wiz, tarczę rakietową, członkowstwo w NAFTA i inne ukryte cele polskiej polityki zagranicznej… Jeśli tak, to kiepsko nam idzie.
Powtarzajace sie ataki na polskie przedstawicielstwo w Iraku to widoczne ostrzezenie ze strony Arabow, ktorych nasi drodzy sojusznicy nazywaja poufale malpkami piaskowymi (sand monkey). Jest to byc moze takze widoczny znak gniewu bozego wywolany niewykonaniem wczesniejszych zalecen Stolicy Apostolskiej wskazujacymi wyraznie na to, ze Polacy winni trzymac sie z dala od starcia amerykanskich heretykow z arabskimi poganami. Jedyna nadzieje to to, ze w Naszej Umeczonej Ojczyznie znajdzie sie dziesieciu sprawiedliwych ktorzy pozwola odwrocic od naszego katolickiego ludu kare boska w formie arabskiego rewanzu. Juz teraz pora rozejrzec sie za stosownymi kandydatami.
Tak to juz jest, ze zabijanie innych staje sie dla wielu dochodowym zajeciem. Niestety, w przypadku polskich sil zbrojnych zaangazowanych na froncie amerykansko-islamskim nie stosuje sie stara dobra zasada kondotierow, ktorzy wynosili ze swoich wypraw jakies konkretne dochody kosztem osob bezposrednio zainteresowanych w starciu. Jest swoistym kuriozum, ze nasi dzielni obroncy nadstawiaja glowe na koszt polskiego podatnika, ktory dofinansowuje w ten sposob posrednio ale skutecznie amerykanskie koncerny naftowe.
@G.Okon
z tym amerykańskim radiem to przesadziłeś, skoro w każdym stanie jest -dziesiąt rozgłośni, to znalazłoby się miejsce dla pani Olejnik.
Za to wątpię, żeby znalazło się miejsce dla pana posła Cymańskiego, Amerykanie to jednak ludzie, którzy szanują swoją wolność, i osobistą i gospodarczą, a na socjalistów i zamordystów patrzą bykiem, ichni Demokraci są bardziej prorynkowi niż nasza „liberalna prawica” PO, nie mówiąc o „socjalistycznej prawicy” PiS…
Panie Redaktorze,
Amerykanie wywołali wiele konfliktów zbrojnych, często w celach realizacji polityki wewnętrznej i odwrócenia uwagi od ograniczania wolności wewnątrz kraju. Właściwie, to szkoda, że my się w to daliśmy wciągnąć, bo i my staliśmy się agresorem. Jakoś mnie boli, że nasz kraj przy okazji stał się najeźdźcą… w zamian za, no właśnie, w zamian za co?
Szanowny Panie Redaktorze,
Prosze zauwazyc ze problem teroryzmu irackiego zostal wywolany przez
amerykanska inwazje na Irak (przy poparciu Polski)
Irak za czasow Sadamma nie mail nic wpolnego z fanatycznym teroryzmem islamskim.
Rezim Sabamma byl smiertelnym wrogiem Al-Kaidy i bin Ladena.
Irak jak zrodlo teroryzmu to wytwor amerykanskiej propagandy.
W ten sposob usilowano ukryc prawdziwy powod-zawladniecie ropa.
Teraz mowi sie juz o tym glosno, ostatno Greenspan.
Jakiekolwiek porownanie z „umieraniem za Gdansk” jest nieuczciwe i mylace.
Autor pisze: „Drugi atak na polską ambasadę w Iraku nie wstrząsnął kampanią wyborczą. Media i politycy są powściągliwi, a co dopiero ulica. W dniu zamachu ‚Teraz my’ poświęcono pojedynkom na tematy krajowe. Ciekawe, czy organizatorzy tych zamachów w Iraku zdają sobie sprawę, że Polska to nie Hiszpania? Sprawy zagraniczne, nawet takie jak koszty naszej wojskowej obecności u boku USA w Iraku, to kompletny margines dyskusji. Wyniku wyborów nie przesądzą.”
Bardzo się Pan myli. Im po prostu nie udało się zabić ambasadora.
Po raz kolejny powtarzają schemat ataku przedwyborczego.
Oby nie mieli planu B.
Wycofanie się z Iraku nawet najmniejszego sojusznika George W. Busha osłabia USA i o to im chodzi.
Wojna w Iraku jest niezwykle zyskownym przedsięwzięciem dla części biznesu amerykańskiego, dla tych kilku Wokulskich, którzy dzięki niej awansują do pierwszej ligi miliarderów.
Tam nie ma miejsca dla ideologii – tam się robi życiowe interesy!
Zgadzam sie w pelni z hip’em i Jacobsky’m i chce jedynie dodac, dlaczego moim zdaniem wojna w Iraku nie jest tematem w kampani wyborczej. LiD wprowadzil wojska do Iraku, a Miller podpisal sie pod podzialem na nowa i stara Europe, wiec nie uda im sie zbic na Iraku kapitalu politycznego. PiS oparl polityke zagraniczna na usluznosci wobec USA i krytyce EU, bo na to pozwalal sojusz z Rydzykiem i wlasne uprzedzenia blizniakow. PO jest w tej kwestii niewyrazna, ale skoro w polowie sklada sie z takich „euroentuzjastow” jak Rokita czy Sariusz-Wolski to mozna przypuszczac, ze podpisuje sie obydwoma rekami pod taka polityka. Glowna gazeta opiniotworcza w kraju, czyli GW jest tak proamerykanska, ze zamieszczenie artykulu wyrazajacego jakiekolwiek watpliwosci co do wojny irackiej zajelo jej pare lat i nastapilo dopiero po skandalu z torturowaniem wiezniow w Abu Ghraib (Guantanamo po dzis dzien zdaje cieszyc sie pelnym poparciem).Jedynym politykiem sprzeciwiajacym sie tej polityce jest Andrzej Lepper, ktory nie jest w stanie przekonac do siebie tym jednym punktem wyborcow niechetnych wojnie. Tak wiec mamy w polityce zagranicznej szeroki konsensus wsrod wszystkich wielkszych partii i nie ma o czym dyskutowac. Poza tym all politics is local
To że polityka zagraniczna tak malo znaczy w kampanii wyborczej – której profil dyktuje PiS i jego leader – świadczy tylko źle o elitach tego kraju. Jesteśmy zamknięci na „innych”, UE traktujemy nie jako wyzwanie i szansę cywilizacyjno-kulturowego rozwoju lecz jak „dojną krowę” i miejsce ewentualnej pracy zarobkowej; absolutnie nie jako lustro dla konfrontacji naszych pojęć o świecie z „tamtą” rzeczywistością. I nie chodzi aby Polskę zmienić lecz aby za pieniądze podatników zachodnioeuropejskich (głównie niemieckich *) utwierdzić naszą zaściankowość (vide rolnictwo), złe cechy naszej tożsamości (np. nieufność, obnoszenie się z martyrologią, fobie i urazy podnosić do cnót wszelakich) itd. Antyzachodnia postawa pisowskich (i nie tylko) elit jest przecież aż nazbyt widoczna – a czy „zawołanie „Nicea albo śmierć” prominentnego polityka proeuropejskiej ponoć formacji nie zasługuje nawet dziś na śmiech i politowanie ?! A ciągłe weta wobec Europy – m.in skandaliczne podejście rządzących wobec dnia bez Kary Śmierci i rezonans jaki ta postawa wywołała na Zachodzie – to co ?
Poparcie jakim cieszy się PiS świadczy po prostu że prawie 1/3 obywateli to się podoba, to jest trendy i „tak trzymać”. No to czemu się Pan Redaktor dziwi. Polski zaścianek trzyma się b.dobrze, a on jest absolutnie nieciekawy świata, traktując go przedmiotowo i tak jak np. religię – wszyscy są wierzący i praktykujący tylko z ta moralnością coś nie tak; wszyscy są za UE, jada tam po pieniądze tylko mentalność zostaje „łomżańska” lub „podkarpacka”.
Pozdrawiam serdecznie.
WODNIK53
* – co przy równoczesnych fobiach antyniemieckich jest tyle porażające co niemoralne (mówił b.oględnie nt. temat ostatnio we Wrocławiu europarlamentarzysta z SPD Klaus Haensch); spotkanie cieszyło się „średnią” frekwencją a pytania dot. głównie spraw polskich i perspektywy zachodnioeuropejskiej na te właśnie problemy (o sprawach szerszych unijno-zewnętrznych było bardzo mało głosów).
Wojna w Iraku po raz kolejny udowodniła, że amerykańska metoda na rozwiązywanie konfliktów przy użyciu siły przynosi skutki odmienne od założonych. Był konflikt serbsko – albański, więc zbombardowaliśmy Belgrad i mosty na Dunaju. Serbom zostało wskazane ich miejsce w szyku, ale nie rozwiązało to problemu Kosowa, kto nie wierzy, tego odsyłam do cyklu artykułów Macieja Zaremby w „GW”. W Iraku jest znacznie gorzej – z państwa autorytarnego udało się zrobić w wyniku wojny państwo upadłe, w którym nic nie funkcjonuje, nie ma wody, energii, paliwa i widoków na rozwiazanie konfliktów, za to są konflikty etniczne, religijne, podsycane przez sąsiadów nie kochających USA i zwyczajny bandytyzm, jak to na wojnie. To że stacjonuje tam kilka naszych batalionów, bo nawet do etatowej brygady brakuje co najmniej tysiąca ludzi niczego nie zmieni w sytuacji irakijczyków. Właściwie to na dzisiaj wchodzi w rachubę przezwyciężenie (może przekupienie członkostwem w UE ?) oporów Turcji i podział Iraku na trzy państwa, w tym oczywiście jedno kurdyjskie i niemała pomoc międzynarodowa, by pomóc tym ludziom w wyjściu z klęski humanitarnej i utworzyć w miarę stabilne państwa. Być moze będziemy musieli tam wrócić, ale tylko jako członkowie misji stabilizacyjnej ONZ lub NATO, ale nigdy wyłącznie jako sojusznik USA.
Niewiele mozna dodac do poprzednich wpisow, chyba tylko pochwale pierwszej osoby liczby mnogiej. Jest piekna, przypomina stadiony pelne kibicow, i te, gdzie organizwano masowe wiece. Nagminnie stosowana w prasie PRLu, zostawila w mojej pamieci trwaly slad.
A propos, pare lat temu, gdy amerykanski patrol zemscil sie za zmach dokonany na zolnierzach US na paru cywilach, prasa amerykanska powinna byla pisac: „rozstrzlalismy kilku przechodniow i jedna rodzine arabska z kobietami i dziecmi”.
Uklony
grzes
Ja właściwie powinienem się nie odzywać. Jak wiecie, uważałem, że Polska powinna się zaangażować w Iraku i że ówcześnie powinna zostać. Mieliśmy dobre układy z miejscową władzą samorządową i religijną, wizyta Cimoszewicza w Kuwejcie i Iranie zrobiła swoje. Ja cały czas myślałem, że Amerykanie mają jakiś pomysł, tymczasem okazuje się, że nie mają żadnego.
I tu jest problem, przyznaję. Amerykanie ugrzęźli, nie mogą ani wyjść, ani zostać. Pat. Polska to samo. Na logikę powinna powiedzieć – kochani, zostaliśmy i tak 2 lata dłużej, nie widzimy perspektyw, w związku z tym wychodzimy 31 grudnia 2007 roku. No ale wtedy zostawimy Amerykanów już kompletnie samych.
I nie macie co mi dokuczać, bo swoich ówczesnych poglądów i tak bym nie zmienił, dalej uważam, że udział Polski był potrzebny.
W Iraku jest niebezpiecznie. W ciągu dwóch ostatnich lat zginęło tam… no ilu? ? paru, kilku, kilkunastu, niech będzie kilkudziesięciu Polaków.
W Polsce za to jest bezpiecznie. Na szosach zginęło w ciągu ostatnich dwóch lat tylko 10 tysięcy polskich obywateli ? to zdaniem PiS-u, bo jeśli wierzyć Platformie, to 14 tysięcy. Z tym, że to nie było od kul czy bomb, jak w Iraku.
Powstaje zatem pytanie: Wycofywać się, czy nie? Dwa miliony Polaków już się wycofało z Polski, pewna ilość do Anglii, by tam sobie z kolei poginąć na szosach. A od czasu do czasu również od bomb i kul. Co nie znaczy, że trzeba zaraz Anglię porównywać z Irakiem, albo domagać się od polityków, żeby zdarzające się tam tragedie stały się z automatu przedmiotem wyborczej debaty. I wice wersja.
A jak, Pana zdaniem, miał wstrząsnąć zamach na naszą politykę? Moim zdaniem dobrze, że każda z opcji powstrzymała się od komentarzy. Właśnie polityka zagraniczna jest kulawa w naszym rządzie i chociaż raz jest jednomyślność. Zgadzam się, że terroryzm to nasza wspólna sprawa, wszystkich ludzi dobrej woli. Jednak przyznać trzeba, że agresja na Irak była bezzasadna. Pomału trzeba wychodzić z tego kraju, choćbyśmy tam siedzieli kilka pokoleń to i tak nie będzie tam spokoju. Byłem tam prawie rok (jeszcze przed inwazją) i widziałem na co stać tych ludzi i jaka jest mentalność. Mentalnie to między nami są lata świetlne i nawet w przybliżeniu nie wprowadzimy tam demokracji na nasz wzór. Wyjście stamtąd zawsze będzie odebrane jako niepowodzenie, ale innej drogi nie ma, więc nie brnijmy dalej.
Pozdrawiam marekk
Szanowny Panie Adamie,
bloga czytam na bieżąco, niemniej ostatnio miałem pewne zaległości, które nadrabiam. Przeczytałem notkę o filmie „Katyń” i niestety zepsuł mi Pan przyszłą radość oglądania ujawniając wizualizację niektórych scen. ?Myślałem, że będzie to bez-spoilerowa recenzja!! Bardzo proszę żeby na przyszłość, jak to się przyjęło w internecie, umieszczał Pan ostrzeżenie o spoilerach, jeżeli pisze Pan o bieżącym wydarzeniu kulturalnym.
A poza tym to pozdrawiam z Norwegii i życzę sukcesów!
TT
Mnie ciekawi odpowiedż na pytanie czy Polskie aktywa w Iraku będa istotnie większe po ewakuacji wojsk, czy nie bardzo . Straty lub brak zysków, to decydujący miernik powodzenia decyzji rządów SLD i PiS i dwóch prezydentów , w tej amerykańskiej operacji .Odpowiedż na to pytanie, to robota dla komisji sejmowych MON i MSZ w nowowybranym Sejmie.
Panie Adamie,
obojętność Polaków wynika moim zdaniem z przeświadczenia, że to wszystko dzieje się daleko, że potencjalny atak terrorystyczny będzie skierowany w USA, że wiedza geograficzna terrorystów jest znikoma (porównywalna do wiedzy Polaków pytanych o lokalizację Birmy?).
Mam jednak wrażenie, że nie wolno nam wyjść z Iraku. I bynajmniej nie dlatego, że ktoś mógłby uznać, że nas stamtąd przegnał, że uciekliśmy, itp. Powód jest odmienny: jesteśmy to po prostu winni tamtejszej ludności. Proszę przypomnieć sobie sytuację w Izraelu po wycofaniu wojsk brytyjskich (które przecież były przez obie strony traktowane jako wojska okupacyjne). Skoro zatem weszliśmy do Iraku i namieszaliśmy w tamtym kotle, to chyba powinniśmy jednak poczekać i dopilnować, aby wszystkie węgle z paleniska pod kotłem dogasły…
Również tym razem nie mogę się z Panem zgodzić. Zgadzam się natomiast z Jacobsky’m i innymi, którzy polską obecność w Iraku potępiają, a porównanie do przedwojennego Gdańska uważają za grubo przesadzone i nie na miejscu!
To przecież jakaś farsa: terror w Iraku rozpętał się dopiero po wejściu Amerykanów i ich symbolicznych sojuszników. Mi nie żyje się zbyt wygodnie ze świadomością, że Polska opowiedziała się po stronie agresora.
Sądzę, że nasz (jednak, chociaż tylko niechętnie to przyznaję) rząd zajęty tropieniem układu, który – jakże perfekcyjnie – wymyślił na użytek własny i swoich zwolenników nie jest zainteresowany prowadzeniem jakiejkolwiek polityki zagranicznej. Jeśli bowiem założyć, że polityka jako taka musi działać w określonym celu i zgodnie z przyjętą prognozą, to to, co prezentuje nasza dyplomacja pod przewodem p.Fotygi(atrapa) jest raczej chaotyczną mieszaniną „obraźnictwa”, żalów (chyba o to, że nie cały świat wyznaje nasze, „jedynie słuszne” wartości), pretensji.
Być może nasi rządzący koncentrują swoje działania na jedynym osiągalnym celu: zdobyć jak najwięcej władzy, nawet po cichu złośliwie im tego życzę. I tak nie maja pojęcia, co z nią zrobić. Można chcieć dostać nawet gwiazdkę z nieba. Gorzej, jeśli już się ją dostanie. Ani to ugryźć, ani rozmontować, za przycisk na biurko też nie będzie robić (bo wciąż widzę naszego przywódcę bez konta jako osobę mało sprawną w posługiwaniu się komputerem, zatem ma co przyciskać).
Argumenty? Pozyskaliśmy choćby jednego sojusznika?
Poczytałam zagraniczną prasę ostatnio – niemal wyłącznie złośliwości lub litościwe zdziwienie, nawet w tak lokalnych gazetach, jak w St.Tropez.
Może zyskaliśmy jakąś rangę przedstawieniem propozycji na miarę Planu Rapackiego? Też nie.
Mamy raczej opinię pana, który obraża się śmiertelnie na lokaja za to, że ten pokazał mu język (vide awantura z satyrycznym pisemkiem), a to oznaka, że pan to nuworysz.
Mamy plan, dotyczący Iraku? Jaki? Bo jakoś nie widać, żebyśmy czegokolwiek chcieli.
Mamy jakieś istotne pomysły w kwestiach europejskich? Tak! Kaplicę w Parlamencie stworzyć, może Bóg oświeci resztę Europy i rzuci ją na kolana przed przedmurzem. Marysieńka Sobieska marzyła o „taburecie” w Wersalu, my chcemy sobie porządzić sumieniami. Rzeczywiście: zero tolerancji. Wobec innych, niż Polak-katolik.
A może polityka wschodnia? Mieliśmy szansę – dziś zapomnianą – wspierając pomarańczową rewolucję…
A sąsiedzi? Panią Merkel tylko podziwiać, chociaż nie mamy powodu do dumy: patrzy pewnie na nas jak na dzieciaka w piaskownicy, który ma okrągłe wiaderko i grabki i dziwi się, że babki nie kwadratowe, a piasek – przywołany do porządku donośnym głosem – nie chce być drobniejszy i stać w szeregu…
Może i dobrze, że część naszych ambasad nie ma odpowiedniej obsady, strach pomyśleć, jakie konflikty wygenerowaliby ludzie
związani z układem, któremu wydaje się, że rządzi czymkolwiek….
Tylko żal…
Żal mi, że będąc w Strasbourgu, w siedzibie Parlamentu UE, nie bardzo miałam ochotę mówić po polsku. Żal, że rozmawiając z poważnymi naukowcami brytyjskimi i francuskimi musiałam wyjaśniać kłamliwie, że dali się zwieść pozorom, że tak naprawdę mamy politykę zagraniczną, sensowną i w przyszłości skuteczną, że to tylko taka dyplomatyczna gra.
Pozorne zidiocenie, nie rzeczywiste. Że większość Polaków to nie kreacjoniści. A smok wawelski to zaledwie śliczna legenda. że….
Są twórcy i niszczyciele. Nadzieję daje fakt, że dziś nikt nie pamięta, kto podpalił stos Giordano Bruno, może i o obecnej ekipie nikt nie wspomni za kilka lat. W nowoczesnej, tolerancyjnej – nawet wobec ewidentnych osłów – Europie.
Offtopic:
ale nawiazuje do jednego z poprzednich wpisow, gdzie byla mowa o tym, jak to religia wspiera prawa czlowieka. Oto jak Kosciol katolicki JP2 wspieral prawa czlowieka w Argentynie. Oto, do czego dazy obecnie Ratzinger – tak wyglada lad spoleczny oparty na wartosciach chrzescijanskich, tak bedzie wygladala Europa, jesli uda sie klerykalom umiescic w unijnych dokumentach odniesienie do Boga i do wartosci chrzescijanskich:
http://www.gazetawyborcza.pl/1,75248,4566207.html
Pytanie do Szanownego Redaktora: czy ksiadz von Wernich nadal moze sprawowac Eucharystie i wypowiadac sie w imieniu Swietej Matki Kosciola, czy tez zostal jak lewicowy Boff – ktory nigdy nikogo nie mordowal, a wrecz przeciwnie, ktory wspieral ofiary prawicowych dyktatur – pozbawiony prawa do wypowiadania sie w imieniu Kosciola rzymskokatolickiego.
Jaki jest sens dyskutowac czy Polska powinna wyjsc z Iraku, czy nie ? Nie do Polski ta decyzja nalezy. To wprowadza na linie: zerwac sojusz z US, czy nie ? Paru wariatow rzekloby: zerwac ! I co potem ? Europa powolutku, bez zadnej wojny, rozebrala by ten kraj na kawalki, jak juz to robi slawetna niemiecko-rosyjska rura. Polska ma najpaskudniejsze polozenie w Europie – zawsze bedzie utrudniac wymiane miedzy dwoma potentatami. Potrzeba jasnej decyzji: wpuscic maksymalnie maszyne militarna US, bazy, lotniska i byc dla Amerykanow US police station, jak Niemcy byly przez wiele lat. To bylaby baza polityczna kraju. Rownolegle – gospodarka. Monolit, ktory by przetrwal. Jesli tego sie nie robi, naiwne pienia o polskiej roli w Iraku nawet nie zasluguja na uwage. Ktos tam pisze „zoastawilibysmy Amerykanow samych”. I oni by nawet nie zauwazyli – co znaczy tych kilkuset polskich zolnierzy wobec 130 tysiecy Amerykanow ? Za to dobrze by zapamietali i cala koncepcja sojuszu z nimi – by, by fruziu… Jeszcze by pomogli polskim sasiadom zawalcowac i wyrownac ten wieczny problem z niepozbieranym krajem.
doodge pisze: „Mam jednak wrażenie, że nie wolno nam wyjść z Iraku. I bynajmniej nie dlatego, że ktoś mógłby uznać, że nas stamtąd przegnał, że uciekliśmy, itp. Powód jest odmienny: jesteśmy to po prostu winni tamtejszej ludności.”
A może należałoby spytać tamtejszą ludność, czy sobie życzy naszej okupacji? A poza tym, czy sądzisz, że Amerykanie mają jakikolwiek pomysł na to, jak przywrócić normalność w Iraku i co właściwie oznacza „normalność” dla tamtejszej ludności?
TesTeq
A kto sobie zyczy pytac co ludnosc sobie zyczy ? To jest Darwin. A tam jest nafta, ktora decyduje. I tam byl potencjalny terroryzm. Przykre, demoralizujace, ale prawdziwe.
Wszędzie chodzi o pieniądze i władzę, a „maluczcy” są albo „mięsem armatnim” albo konsumentami napędzającymi koniunkturę. Widocznie wycofanie naszych wojsk nie jest dla Polski „opłacalne”.