Korwin Mikke sięga dna

Myślałem, że Korwin Mikke mnie już nie nie zbulwersuje. Ale wyskok pierwszego libertarianina RP podczas prawyborów we Wrześni wbił mnie w krzesło. Według relacji ,,Dziennika” K-M zaatakował szkoły integracyjne, gdzie chodzą dzieci zdrowe i niepełnosprawne. W rozmowie z dziewczynką na wózku powiedział jej, że nie posłałby swoich dzieci do klasy, do której ona chodzi. Nie mógł pojąć, jak dziewczynka może brać udział w lekcjach wychowania fizycznego. ,,Dziennik” przytacza – za świadkami – jeszcze inne wypowiedzi K-M we Wrześni, ale nie mam ochoty powielać tych bredni na moim blogu.

Co mnie poraża, to to, że po czymś takim – a wypowiedź Korwin Mikkego, jeśli wiernie przytoczona, jest wezwaniem do segregacji społecznej – polityk UPR nie jest całkowicie skończony.Że nie ma reakcji liderów innych wielkich ugrupowań, a przede wszystkim protestów organizacji społecznych, w tym rodziców dzieci niepełnosprawnych.

Korwin Mikke, jego sympatycy, tygodnik Najwyższy Czas czerpią przyjemność z mówienia i pisania rzeczy skandalicznych pod hasłem walki z ,,polityczną poprawnością”. Hasło to ma w Polsce spore wzięcie, bo nasza publiczność, jak amerykańska, ma rzekomo słabość do takich prowokacji. Polacy lubią ostre, wyraziste sądy. Hola, czy na pewno? Przecież polska publiczność nie kończy się na jaskiniowcach. Dla mnie polityczna poprawność to po prostu to, co dawniej nazywało się kindersztubą. To elementarne zasady dobrego wychowania,sztuki rozmowy, zdrowego rozsądku i szukania prawdy przeniesione do życia publicznego. Nie czyń drugiemu co tobie niemiło.

Nie można dać się sterroryzować tym, którzy chcą zrujnować tę kindersztubę życia publicznego ( a mamy jej coraz mniej). Nie wszyscy jesteśmy rasistami – etnicznymi czy społecznymi. Nie wszyscy patrzymy na na naród jak na plemię malujące sobie policzki na biało-czerwono. Ale na szczęście to plemię chyba jednak jest mniejszość.

Media mogą K-M zapraszać na tej samej zasadzie jak prof. Wolniewicza – bo będzie, hm, ubaw! – ale na Mikkego i jemu podobnych Polacy jednak masowo nie głosują. Po wyskoku we Wrześni media powinny się dwa razy zastanowić, czemu tak naprawdę służą, zapraszając ludzi wzywających publicznie do dyskryminacji tych, których hurtem uznali za wrogów (np. Zydów lub muzułmanów), szkodników (np.lewicy) lub podludzi (np. dzieci na wózkach). Obrońcom wolności słowa – która ma jednak swoje prawne granice – przypominam, że tym siewcom wojen kulturowych dyskryminacja u nas nie grozi: zawsze znajdzie się dla nich miejsce w Radiu Maryja.       

I tu powinienem napisać o zaczynającej się wojnie dyplomatycznej Turcji z Ameryką po uchwaleniu rezolucji komisji spraw zagranicznych Kongresu potępiającej ludobójstwo Turków osmańskich na Ormianach, ale poczekam chwilę, jak sprawa się rozwinie. Na razie odpowiadam: ,,mw” – święte słowa, sprawdziłem w TP, dzięki; Jacobsky, pablo, jerzy, marekk, doodge, bernardroland – nie będę bronił porównania ,,gdańskiego”, ani błędów kampanii irackiej. Ale: potrzeba współpracy i solidarności politycznej w walce z terroryzmem muzułmańskim wydaje mi się oczywista. Nie rzutowałbym naszej obecnej wiedzy o wojnie irackiej na lata tuż po 9/11 i sam moment ataku, kiedy tego wszystkiego nie wiedzieliśmy. Teraz o wiele łatwiej odsądzać USA i sojuszników od czci i wiary. Jednak Saddam i bez współpracy z Osamą – której faktycznie nie było – uprawiał terroryzm względem Kurdów i szyitów – obywateli Iraku. Hans Blix, człowiek doświadczony i roztropny, powtarzał wielokrotnie, że obawy o iracką broń masowego niszczenia są uzasadnione. Już te dwa argumenty za prewencyjną interwencją mogły w 2003 r. trafiać do przekonania i mnie przekonały. Reżim Husajna uważam za odrażający, nie dość że autorytarny i ludobójczy, to jeszcze niezdolny do zbudowania w Iraku choćby drugiego Kuwejtu, choć kraj siedzi na nafcie, jak Saudia i szejkanaty. Pirx: dobrze, że ksiądz został w końcu osądzony i ukarany, ale sensu pytania nie rozumiem.     `