Zła trójka

Premierowi Kaczyńskiemu nie zależy na czytelnikach ,,Gazety Wyborczej”, ,,Polityki”, ,,Tygodnika Powszechnego”, dowiaduje się z wywiadu w ,,Dzienniku”.Fakt, czytelnicy tych gazet to nie jest lwia część elektoratu, no i w większości są oni krytycznie nastawieni do rządów PiS-u, ale nie w tym rzecz.

Nie wyobrażam sobie, by jakiś inny premier w demokracji mógł się tak odezwać. Przecież czytelnicy i zwolennict tych gazet to są obywatele Rzeczpospolitej. Premier wymieniający publicznie jakieś tytuły prasowe w negatywnym konteście wyborczym to kuriozum. To tak jakby Bush powiedział: jestem wprawdzie prezydentem wszystkich Amerykanów, ale o tych, którzy czytają New York Timesa nie będę zabiegał – to przypadek beznadziejny.

Tak dywagować może sobie osoba prywatna czy publiczna ale nie pełniąca jednego z najwyższych urzędów w państwie. W końcu czytelnicy tej złej trójki na której nie zależy premierowi też płacą podatki, z których jego rząd finansuje swoją politykę.

Naturalnie, to nie pierwszy raz, kiedy Jarosław Kaczyński dzieli Polskę na Złą i dobrą. To samo czynił na ostatnio na Jasnej Górze, wcześniej na wiecu w Gdańsku. Jest to metoda przemyślana i konsekwentnie stosowana w imię założenia, że nic tak nie służy rządowi jak szukanie wroga i wszczynanie z nim walki. To mobilizuje wlasny elektorat, zastrasza przeciwników, osłabia więzi społeczne.

Rozmawiałem wczoraj z młodą pielęgniarką po studiach, zapytała mnie, czy to prawda, że teraz wszystkie telefony są na podsłuchu, bo ona ma wrażenie, że jest podsłuchiwana. Czy ten obrazek nie pokazuje, jak metodami Kaczyńskich można siać w społeczeństwie poczucie zagrożenia i paranoję?

Tymczasem prezydent i premier są zwornikami systemu rządów, a nie harcownikami swojej partii. Mogą się wyżywać na partiach opozycyjnych, na mediach za konkretne ważne sprawy, ale nie na obywatelach. Są symbolami tak ponoć drogiej PiS-owi suwerenności RP jako całości przecież a nie krainy podzielonej według ich widzimisię na plemiona i klany dobre i złe.

Tyle się mówi o geniuszu strategicznym premiera, o doskonałym wyczuciu nastrojów. Ja w to coraz bardziej wątpię. Mam wrażenie, że bracia K. tracą kontakt ze społeczeństwem, chwytają się ,,ludonarodu” jak przysłowiowy tonący brzytwy. Są wyraźnie zmęczeni koalicjantami (widziały gały co brały).

Nie ma chyba żadnej strategii innej niż ,,lotta continua” i utrzymanie się przy władzy. Zresztą, jak można mieć wielki plan dla Polski i wprowadzać go skutecznie w życie, jeśli nie ma się do tego odpowiedniej liczby odpowiednio przygotowanych ludzi? Nie wyobrażam sobie na przykład, jak minister Jakubiak z kancelarii prezydenta podoła trudom Euro 20012?   

A tak nawiasem mówiąc, ciekaw jestem, od lektury jakiej gazety zaczyna dzień premier? Czy przypadkiem nie od ,,Wyborczej”?