Sztama w Kijowie
Minął weekend, upał trzyma, no to sztama. Janukowycz i Juszczenko dogadali się, że wybory parlamentarne będą 30 września. Ale to aż za cztery miesiące – wieczność! Dyskusji wokół moich notek ukraińskich to nie przewraca, ale jakoś głupio. Bierzemy chyba tę ukraińską politykę poważniej niż zasługuje.
Czym właściwie była pomarańczowa rewolucja? Takim samym teatrem politycznym jak teraz waśń w rodzinie między oligarchą Juszczenką i oligarchą Janukowyczem? Może autorzy komentarzy mają rację – może ja patrzę na Ukrainę, na Rosję beznadziejnie europejsko, zachodnio, i to jeszcze liberalnie?
Tak czy inaczej, powtórzę, że Rosji w Unii nie widzę – za duża. Najwięcej co jeszcze będzie zdolna wchłonąć to Turcja, choć dziś to tak samo odległe jak członkostwo Rosji.
,,Maria-Dora”: byłem na Ukrainie nie raz, widziałem, jak się zmienia na lepsze. Nawet w tym kapitalizmie kacyków, klanów i mafii. Tam jest taki sam potencjał jak w Polsce, a może o wiele większy. Wejście Ukrainy czy Białorusi do strefy Unii, niekoniecznie pełne i szybkie członkostwo, dałoby tym krajom taki impuls rozwojowy jak Polsce, a jakiego Rosja w takim stanie jak dziś Ukrainie ani Białorusi nie da, choćby dlatego, że możliwości Rosji są nieporównanie mniejsze niż Unii, a potrzeby bez dna.
Pisząc o ,,europeizacji” nie mam na myśli ani kolonizacji ekonomicznej, ani dyktatu politycznego, lecz tylko (i aż) wyciągnięcie pomocnej dłoni. jeśli będą chcieli i mogli budować system demokratczny i rynkowy według standardów Unii. Nie mam w sobie nic z rusofoba, mówię i czytam po rosyjsku, trzymam w domu Puszkina w oryginale, moje córki zachęcałem do czytania wielkiej rosyjskiej literatury z Bułhakowem na czele, ale tak jak włączenie USA do Unii jest nie do pomyślenia, tak samo Rosji. A czy w długiej perspektywie, jak chce ,,Torlin” i inni, mogę to sobie jednak wyobrazić? Mogę, ale w bardzo długiej.
,,Olek51” – tak jest, kto może koniecznie niech oglądnie wspaniały film Menzla. ,,Waldemar” – dzięki!
,,Bernard” – O Halinie Bortnowskiej mogę powiedzieć tylko dobre rzeczy.
Komentarze
Grzes
Bylo, za sanacji: Posterunek Policji Panstwowej w Poczajowie godz 12:00,
w lawrze i w Moskwie godz 14:00
Dzis: w Poczajowie 12:00, w Moskwie 13:00, w lawrze ???
http://pl.wikipedia.org/wiki/Strefy_czasowe#UTC_-11:00
Sztama?
A ja tak tylko z wahaniem — czy Unię stać na włączenie Ukrainy (i Białorusi)? Czy to nie za duży ‚kąsek’? Bo przecież te ‚impulsy rozwojowe’ nie są za darmo.
Ks. Tadeusza Zaleskiego nadal bardzo szanuje i dlatego nie moge mowic
o nim wylacznie dobrze.
Drogi i Szanowny Panie Redaktorze!
Dochodzę do wniosku, że jest Pan niereformowalny. Kolejny raz włożył mi Pan w usta słowa, których nie wypowiedziałem. NIGDY nie napisałem, że w długiej perspektywie Rosja będzie częścią Unii. Dlaczego kolejny raz Pan mi to robi?
Rosja będzie (moim zdaniem) potęgą ekonomiczną, mają do tego warunki. Ale Anns ma rację, społeczne i wewnątrzpolityczne uwarunkowania mogą nie być zadawalające.
Panie Redaktorze !
To o czym dziś Pan piszesz spuentować można formą „graffiti” jakie na ścianach twierdzy brzeskiej po podpisaniu pokoju w 1918 r.
pozostawił jeden z uczestników tych negocjacji, ze strony rosyjskiej – „ni mir, ni wajna”. Były to prorocze jak wiemy słowa – zresztą wielu historyków czy politologów uważa „krótki wiek XX” (1914-89) i dwie wojny za jedną całość, o określonych cechach charakterystycznych (np. E.Hobsbawm).
Myślę, że do 30.09 będzie trwało przeciaganie liny i wzajemne podszczypywanie obu stron. A z wyborów wyniknie co samo co z ostatnich – no, moze Tymoszenko umocni się kosztem Juszczenki. W płaszczyźnie politycznej karty zostały na Ukrainie rozdane tuż przed „pomarańczowym” razwałem (jak mawiaja Rosjanie) – przyrównać sytuację naszego wschodniego sąsiada można do wojny pozycyjnej na froncie zachodnim podczas I wojny światowej.
Pragmatyzm, liberalizm czy „zachodnie” szkiełko i oko nie uzwgledniają czegoś takiego jak emocje, tradycja, historyczne zaszłości, fumy i fobie społeczne (które im dalej na Wschód odgrywają większą rolę). No i „uczucia religijne” – kodujące wiele pozytywów ale i negatywów – ktoś w dyskusji po poprzednim felietonie A.Szostkiewicza wspomniał o krucjacie AD’1204 która złupiła Konstantynopol i w zasadzie zadała śmierć cywilizacji bizantyjskiej. Otóz ta trauma w pamieci prawosławnych wyznawców trwa do dziś dnia – prawie 800 lat ! U Serbów, Greków, Rosjan czy ortodoksów z Lewantu te przeżycia w połączeniu z religią sa obecne (wystarczy przypomnieć list mnichów ze Św. G.Athos sprzeciwiwjacy się przyjazdowi JP II do Grecji i argumenty tam podnoszone). Zresztą do dziś można usłyszeć schlagwort, iż ortodoksom łatwiej porozumieć się z Turkami (oni są uosobieniem islamu, poprzez okupację wielowiekową Bałkanów i Konstantynopola) niźli z „łacinnikami”. Stąd też bierze sie chłodność i dystans Rosjan do „zapadnikow”.
Dopiero może wspólne zagrożenie jakim jawi się wojujący islamizm i terroryzm powstały na jego bazie, traktujący Zachód (jako formację kulturowo-cywlizacyjną) całościowo – dla nich Rosja i UE i USA stanowią tożsame zagrożenie ze strony tej samej kultury wyrosłej na bazie chrześćijaństwa (to zderzenie następuje w wielu miejscach na świecie) – spowoduje przeorientowanie się paradygmatów polityki i wzajemnych sojuszy.
Pisze Pan Redaktor o nieprzekraczalnym paradygmacie „rosyjskości” Rosji uniemożliwiającym jej w jakikolwiek spsosób zbliżenia się do UE. To w takim razie musi Pan zadać pytanie co w zamian ? Czy zbliżenie – alternatywne w takim razie – z Chinami będzie korzystniejsze ? I w takim razie dla kogo ? Unia i Rosja są jak „dwie siostry” – zależne od siebie bardziej niźli im się na razie wydaje (trwamy po obu stronach w okopach przeszłosci, w transzejach ideologicznego i jeszcze wcześniejszego – religijno-kulturowego – podziału Europy). Jeśli Europa, ten półwysep Azji, wyrostek robaczkowy jak ktoś go nazwał (chyba N.Davis)- jeżeli granicę jej stawiamy tak jak Pan sugeruje „przed Rosją” (czyli jeszcze Białoruś i Ukraina, dalej juz nie) – cywilizacyjnie i kulturowo, mentalnie i jurydycznie etc. ma się zatrzymać „przed” Rosją, to siłą rzeczy przyciągamy Azję (ze wszystkimi konsekwencjami) na teren geograficznej Europy (za Ural). Zasada izostazji działa uniwersalnie. W polityce też.
Jak rzekł był Dobry Wojak J.Szwejk „wielkie czasy wymagają wielkich ludzi”. Teraz nadeszły takie czasy, dlatego od polityków (tych z najwyższej półki światowych potentatów, ale i tych mniej ważnych, np. z Polsk, Łotw, Słowacji itp) wymagać należy patrzenia jak Torlin napisał „w perspektywie dłuższej”. Bo świat starych podziałów, kryteriów i uprzedzeń już się skończył. Kto w nich trwa nadal, pozostanie w blokach stratowych w XXI stuleciu i nie wejdzie na globalną szachownicę.
Pozdrawiam serdecznie.
Do Wodnika 53:
Napisałeś kolejny dobry tekst. Pozdrowienia.
U mnie chlodno i pochmurno. Kartkuje z nudow Lalke pana Prusa, „Pamietnik starego subiekta” a tu bec. Juz otwarli sluze do blogu Szostkiwicza. Tloku nie ma, ale oglnie i „przegladowo”: Rosja potega jest i basta!. Jak u tamtego, co czekal na Napoleona IV tyle ze obiekt inny.
Jakbym byl Rosjaninem to bym sie pytal dlaczego te Czechy i Polaki, a nawet bracja Slowacy do NATO i UE polezli. Zle to nam bylo razem. Cieplo bylo we wspolnej oborze, az oddech w piersi zamieral. Nawet prawoslawni bracia Bulgarzy, ze o niedowyzwolonych Grekach nie wspomnie, odeszli.
A przecierz pamietac powinni i nie zapominac, po rowno: Frankow w Konstantynopolu i Gosiewskiego co spalil Moskwe. Czyzby zapomnieli? A moze to ich nie dotyczy?
Tacy mnisi z Atos, nawet kozy plci pieknej do swojej autonomii nie wpuszcza, tylko capy. Oto wiernosc.Ci obludni Bulgarzy!!! Nie to co my wolni od fobii niezaslepieni, ot bracia wszystkim. Dzielic sie z nimi chcemy naszym losem, oni nie chca czymus.
„Smuta” ogarnia. Nic tylko zacpac sie oparami nafty i gazu, sily przybedzie i zaszumi w glowie.
Tak bym myslal gdybym byl Rosjaninem, ale tylko glupim Rosjaninem.
„Bo świat starych podziałów, kryteriów i uprzedzeń już się skończył” – to wiedza madrzy Rosjanie.
Pozyczam na chwile sokole oczy Torlina i w przyszlosc patrze. Widze nieco inaczej niz ON. III Rzymu nie bedzie. Bedzie, boom potem bum. Latwo dostepny narkotyk degraduje. Gospodarka moze zakwitnac w systemie autorytarnym ale mysi to byc system w ktorym rzadzi przynajmniej w sferze gospodarki prawo gwarantujace umowy, nie woluntaryzm centrum.
Jak na Wodnika (moj znak zodiaku) przystalo widze daleko i nie podzielam optymizmu co do niepostrzymanego rozwoju Chin. Napiecia spoleczne juz sa tam duze, zyski nomenklatuly zbyt wielkie i zadnego czynnika mediacji
nadchodzacego konfliktu.Rosja jest skazana na Europe.
Wyjmuje z oczodolow galki Torlina, uwieraja, i widze „mieso” made in Poland. Niech mi jakis neokremlolog powie, o co idzie. Przecierz nie jest to troska kremlowskiej wladzy o dobro Rosyjskiego klienta. To bylo by jak z bajki Zoszczenki. W innych dziedzinach wymiana PL Rosja rozwija sie dobrze. Wiec? Moze to stan po spozyciu? Moze to narkotyczne omamy?
Wierze ze to minie. Jestem bardziej optymistyczny niz Gospodarz.
Bedzie mozliwa wspolpraca i wspolzycie.
Bo miejsce dla madrych Rosjan jest wszedzie.
W Kijowie na odrzucajacego morfine Michaila czeka cieply piec w starym mieszkaniu Bulchakowych -Turbinych. W Warszawie mozemy sie spotkac na pl. Starynkiewicza. Armia Czerwona juz mi nie straszna, a kiedy skradajacy sie na paluszkach Chor Aleksandrowa nagle ryknie… nie puszcze w spodnie, ale bede sie smial razem z przyjaciolmi Moskalami i wolal o bis.
A moze to tylko pamietnik Starego Terapeuty?
Pozdro
Drogi „danie” (?) !
Najlepiej jest wykpić i wyśmiać dyskutantów, albo i zrobić z nich błaznów. Trudno – jaki Pan taki kram. Może brak mi Twojej elokwencji i mądrości – zaliczyłeś mnie „do głupich Rosjan” nieprawdaż ? – ale staram się i obiecuję poprawę. Nie wiem tylko czy „po linii i na bazie” Twego sposobu myślenia.
To właśnie jest ten zgryz, wadzący wielu środkowym i wschodnim Europejczykom – ja to po swojemu nazywam „totalitaryzmem” myśli i interpretacji świata. Moje na wierzchu zawsze i wszędzie….Resztę trzeba obśmiać, wyszydzić, obrzucić łajnem (w najlepszym wypadku).
A tak ad rem – tak uważam, że jeszcze dlugo będzie trwało „pęcznienie” Chin. A autorytaryzm i jak piszesz nieuprawnione (a gdzie on jest uprawnione ?) bogacenie się nomenklatury spowoduje wybuchy społeczne. Tam właśnie tradycja i określona filozofia społeczna (kłania się Konfucjusz – tak, tak) pozwolą na w miarę spokojny dryf po wzburzonych falach oceanu. Kaganiec tradycji i przyzwyczajeń jest własnie w krajach po-konfucjańskich najszczelniejszy. Tam nomenklatura postkomunistyczna się nieuczciwie bogaci Twoim zdaniem – a oligarchia latynoamerykańska od ilu lat pomnaża swój dorobek ? I co – i trwa (przypominam, ze od S.Bolivara mozna mowić o trwaniu w Am.łac. kapitalizmu).
I jeszcze jedno – pyszny i wyniosły stosunek do jakiejkolwiek kultury nie świadczy dobrze o prezenterze takich idei. Zwłaszcza w XXI wieku. Można odnieść, że jest on zaraźliwy – oprócz „rosyjskości” (i wszystkiego co z nim związane) obdarzasz tym „danie” swych interlokutorów.
Pozdrawiam.
PS: Nie wiem czy wiesz „danie”, iż trwają przymiarki do wprowadzenia wspólnego rynku (do 2025 r.) Indii i Chin, z wspólną walutą, symetrycznymi ministerstwami etc. To zirka 3,5 mld ludzi na świecie i przy tak integrującym się (na razie na papierze i w ciszy gabinetów dyplomatycznych) rynku nikt – powtarzam: NIKT – nie ma z tym molochem szansy w dłuższej perspektywie (a on tym z Torlinem od kilku felietonów Szanownego Gospodarza mówimy).
Pardon – Pomyliłem się w obliczeniach – oczywiście Indie + Chiny to razem ponad 2,5 mld ludzi.
Pozdrawiam.
Panie Adamie,
nie chcę ciągnąć wątku o Halinie Bortnowskiej, zwłaszcza, że nawet ks. Zaleski napisał, że nie ma jednoznacznych dowodów do zdemaskowania „Ali”, chociaż sama Halina Bortnowska nie wykluczyła takiej możliwości.
Ale powiem szczerze, mnie zniesmacza ta antylustracyjna (w czasach Czajkowskiego i później) nagonka w której Halina Bortnowska uczestniczyła. A wcześniej tylu innych, których zaangażowanie ne było li tylko ideowe. Ciszej nad tą trumną.
pozdrawiam
Bernard
dana 1
Ale dajecie popis ! I dana 1, i Wodnik 53, i Torlin. Trudno sie z Wami nie zgodzic, ale co ma zrobic „stary wilk w norze”, ktoremu przy Waszej lekturze przychodza do glowy uwagi moze trafne, moze nie – najwyzej sie po mnie przejedziecie… „Prawoslawni bracia Bulgarzy”, a pamietam ich dobrze, nawet jezyk, zapedow religijnych nigdy nie mieli. Macedonczycy, co ich tam bylo sporo owszem, przez tradycje i potrzebe wspolnoty na wygnaniu, lgneli do cerkwi, do jezyka (staroblgarskii) w liturgii i slowianskich korzeni. Ale Bulgarzy ? Wybaczcie, nie mieli w sobie nic z „prawoslawnych braci”. Tak ich pamietam, moze przez ostatnie lata przeedukowali sie z ateistow na prawoslawnych. No, i ped za cerkiewna Rosja.
Rosyjska „smuta” ogarnia, jesli rozumiana jako „smutek”, „zal” to O.K., ale u nich „smuta”, oznaczala zamieszki, nieporzadek, rozpad religijny i zarzadzania w czasach kiedy Polacy na Kreml wlezli. „Swiat starych podzialow kryterii i uprzedzen juz sie skonczyl”, ale tylko w racjonalnej politologii. Nowoczesni politycy, adepci nowych struktur wykorzystuja co moga dla populistycznego poparcia i, jakze czesto, siegaja po takie stare kryteria i uprzedzenia, aby uzasadnic lub katalizowac wlasne supernowoczesne ciagoty do wladzy i pieniedzy. Maja z tym klopot tylko Ukraincy bo, jak by nie probowali, historia odniesie ich do zaczatkow „Kijewskoi Rusi” i zrebow. rosyjskiej panstwowosci. „Niepowstrzymalny” rozwoj Chin juz jest i z przyspieszeniem bedzie trwal. Napatrzylem sie na niewiarygodnie szybko rosnaca tam cywilicacje i postep. Szanghai jest o krok za Moskwa i Singapoor, i Dubai. Ogromne kombinaty w przemysle maszynowym, elektronice, chemii rosna jak wiezowce, Hong-Kong juz tylko podpiera, a to wszystko tworzy oszalamiajacy konrast z nedza i brudem glebokiej prowincji. W tym kontekscie Rosja nie ma alternatywy. Ani Chiny, ani UE. Zdani sa tylko na siebie. Tak, jak pisze dana 1: Rosja jest skazana na Europe. Ale czy Europa jest skazana na Rosje ? Nie moge sie doczekac Waszej analizy w te strone. Do czego te wyglupy z polskim miesem maja Pana Putina doprowadzic ? Czy to „leverage” dla przeforsowaqnia rury pod Baltykiem ? Bardzo bym chcial od Was uslyszec: rozgrywaja Polske i rura bedzie, za taka lub inna cene, czy UE postawi na swoim i Rosji pozostanie rzetelne partnerstwo z reszta swiata ? Jak znam „przyjaciol Moskali” z pracy, z domu, z ulicy, ciagotki do „velikoi Rassii” pozostana na zawsze, pytanie: czy dadza sie utemperowac ?
Nabredzilem tu ponad miare i wybaczcie moi drodzy, ale rozmowa z Wami jest cenna ze wszech miar. Serdecznie pozdrawiam.
Nie Wodniku „gupi Rosjanin” to nie Ty!!!
To Wielkoruski nacjonalista, albo poprostu nacjonalista. Widocznie niezbyt czytelnie to zaprezentowalem.
Szlo o to takze ze UE przekroczyla juz granice wschodniego chrzescijanstwa ani Grekow, ani Bulgarow nie pedzac sila.
Co do Chin to napisalem ” zyski nomenklatuly zbyt wielkie i zadnego czynnika mediacji” nic wiecej. Gdzie ja pisze o uczciwosci lub nie?
Uwazam ze szybki wzrost Chin doprowadzi do konfliktow spolecznych
i prob nowych podzialow lupow.Mozna sie zgadzac lub nie ale to moje mniemanie. Na Konfucjusza bym nie liczyl. Od jego czasow Chiny przezyly wiele cyklicznie powtarzajacych sie kryzysow wcale sie jego mysla i nauka nie przejmujac. Podobnie zreszta jak w Europie
chrzescijanstwo nie powstrzymywalo od destruktywnych konfliktow.
Za „nieczytelnosci” nieumyslna przepraszam.
A ironia tekstu to raczej autoironia. Ten lot nad historia i przestrzenia.
Chmurki laskocza, to chichoce.
Do G.Okona ! z dn. 29.05. h – 17.25
Nie jestem specjalistą w materii dyplomacji, ani wykształconym w materii stosunków międzynarodwoych, ale na mój skromny „rozumek” mięso jest „backgroundem”, poboczem, czymś co ma z jednej strony sprawiać wrażenie nieugiętych, siermiężnych i zaściankowych Polakow pałających rusofobią, a z drugiej – służyć do rozgrywania zupełnie innej sprawy. Jakiej – trudno dociec. To meandry wielkiej polityki. Rosja musi grać na kilku fortepianach – zarówno z racji „poddierżki” ruskoj duszi (po części z przyzwyczajenia do megalomanii i „wielkości” – w rosyjskim mniemaniu) jak i z „osamotnienia”. To poczucie osamotnienia, po odpadnięciu „bliskiej zagranicy”, upadku ZSRR i degrengolady epoki jelcynowskiej (to była w mniemaniu wielu Rosjan autentyczna „smuta” nie tylko w sferze materialnej, ale przede wszystkim administarcyjno-państwowej). To granie na kilku fortepianach jest z jednej strony wymuszone opresją ze strony USA (tak oni to mogą odbierać – i mają do tego prawo), z innej – mają problem z islamem, to ok. 20 mln wyznawców proroka – największy meczet w Europie otwarto w lipcu ub. roku w Kazaniu n/Wołgą, a jeszcze z innej – no to są te problemy z „odrzuceniem” Rosji przez Unię (tak też mogą oni postrzegać wiele gestów i enuncjacji polityków unijnych, zwłaszcza z krajów które były w rosyjskiej strefie wpływów przez ostatnie dziesięciolecia). I dylemat – Unia czy Chiny jest autentycznym dylematem, ale to wybór na epokę; a z nim wiążą się też niebezpieczeństwa – jeśli zwiążą się z Unią grozi Rosji „wynarodowienie” (upadek tej tradycji prawosławnej, która zawsze, przez wieki nawiązywała do oporu wobec „łacinników” i w wyniku której tworzyła się wielka część rosyjskiej kultury jako części, a nawet części wiodącej, prawosławia – pisałem o tym w poście wyżej z dn. 29.05. h – 9.23). To tak jakby zaprzeczyć swoimi rudymentarnym i odwiecznym paradygmatom, wyprzeć się części siebie. To trudny problem, bardzo trudny, popatrzmy jak każdy z osobna czlowieka to-to przeżywa. Jeśli postawią na Chiny – może to być cios (za kilka dekad) w plecy w postaci naprzód zasiedlania powolnego Syberii przez „hordy” Hanów, a potem inkorporacja jej do Wielkich Chin. Jeden z filozofów rosyjskich – nie pamiętam w tej chwili nazwiska (XIX wiek) miał proroczo przestrzegać: prijdiot dień, kagda każdyj prosnuwszys jewropiejec najdiot’ pod swoju krowatiu kitajca……
Tak więć Rosja też musi balansować, przy całym bagażu swoich własnych fobii i kompleksów, a z drugiej – przy jawnej niechęci (co widać też i na tym blogu – najbardziej „wykształciuchowym” – ukłon w stronę Pana Adama !) znacznej części europejskiej opinii pubnlicznej.
Myślę, że islamizm i wojujący fundamentalizm muzułmański zmuszą do jedności raczej w oparciu o pierwiastaki kulturowo-cywilizacyjne Unię i Rosję (na zasadzie partnerstwa i dialogu – oczywiście przy zachowywaniu własnych tożsamości). Przeglądając na „necie” materiały z Kosowa, Bośnii, Czeczenii, Somalii, Kaszmiru czy Afganistanu – o Iraku nie mówiąc – widać jak nad wszystkim króluje zielony sztandar Proroka z wersetami Koranu (flagi narodowe są w dalekim tle – ci sami brodaci i ogoleni mudżahedini, te same zawołania, te same ogolone czaszki – o kazaniach wielu mułłow nie wspomnę). Odsyłam tylko do artykułu Gojko Bericia, sarajewskiego dziennikarza, o stosunkach w muzułmańskiej Bośni AD’07 (Gazeta Wyborcza z dn. 1.03.07 „Czy Bośnii grozi wojna domowa ?”). H.al-Turabi już w 1992 roku zapowiadał że Bośnia stanie się oknem na świat islamu i zaporą dla ummy przed ofensywą Zachodu.
Nie chcąc przedłużać ponad miarę – myślę Okon iż w jakiejś części Cię zadowoliłem.
Pozdrawiam serdecznie.
Wodnik53
Dziekuje. Potwierdziles moje osobiste spekulacje. Zawsze „graja na kilku fortepianach”, ale nigdy nie wiadomo ktory da ostatni akord. Ich odwieczny styl: pod swoje strategiczne cele tworza kilka zaleznosci, trzymaja je na ile czas pozwoli, sami, jak najdluzej mozna, zwlekaja z decycja ktory cel ma wygrac i przystepuja do ostatecznej realizacji w ostatecznym momencie, dopiero wtedy decyduja ostateczne co za co. Oczywiscie, masz racje, ze afera z miesem to narzedzie. Maja jeszcze wykup akcji naftowych, flirty z Venesuela, pomoc Iranowi i wszystkim kto przeciwko U.S. itd,itd. Widocznie nie za duzo bylo tych lewarkow skoro siegneli po polskie miesko. Co ich napewno boli na dzis to tarcza w Polsce (wszyscy wiedza co jest grane) i trwale, niezalezne dostawy gazu do Niemiec (Europy). To sa czesci bliskich celow realnych. W dalszym planie: WTO i UE.Przypuszczam tez, jesli sie zgodzisz, ze nasz rzad prowokuje i gnebi ich jak moze. Zwaz, ze oni w sprawach miedzynarodowych siedli na d… i tylko chca przezyc, my natomiast pchamy sie coraz dalej, przygarniamy do WTO, UE i NATO pokorne owieczki a rosyjskiego mishe slemy na „golodnuju step”. Debatujemy nad nacjonalizmem rosyjskim, ale wcale nie jestem pewien czy upadek komunizmu zaspokoil doktrynerow z WDC i stracili z pola ostrzalu wielkomocarstwowa Rosje. Obaj wiemy, ze nie. W tej plataninie celow i rozgrywek na skale makro sprawy polskie naprawde niewiele znacza. Sprawiedliwie wskazujesz na Islam, jako mozliwy decydujacy czynnik w ostatecznej fazie. Muzulmanie w Rosji: jesli zruszczeni, mowiacy po rosyjsku i nie glodni, czuja sie Rosjanami. Chodza do „mechet'”, obchodza ramadan, swieta rodzinne na modle muzulmanska, ale czuja sie Rosjanami i zaden fanatyk im w glowie nie zawroci. Niebezpieczenstwo to Czeczency, Tazdzycy i naplyw z krajow arabskich. Tych zas jest niewielu. Mialem mozliwosc mieszkac z nimi, uczestniczyc w swietach i obrzadkach religijnych, a przede wszystkim sluchac i rozmawiac. Zaryzykowalbym twierdzenie, ze rosyjscy muzulmanie nie niosa w sobie zagrozenia dla Rosji. Poniewaz znasz Rosje, moze Cie zainteresowac, ze mam za soba dlugie, wielokrotne rozmowy o islamie w polityce z rosyjskimi muzulmanami, ktorzy odsluzyli swoje w Czeczni. Sto procent rozmowcow identyfikowalo sie z Rosja, a tzw ‚bojownikow czeczenskich” okreslalo, jako „tazdzyckich i czczenskich bandytow” schodzacych z gor, zeby grabic i mordowac.
C.D. Wodnik53:
Przerwalo sie, przepraszam.
Znowu Cie zanudzalem. Dziekuje za uwage. Pozdrawiam.
G.Okon
Jak widzisz roznice dzielace tu dyskutantow nie sa przepastne. Sa wrecz niewielkie. Niewielkie roznice prowadza jednak do ostrych sporow i nieporozumien, ktore jednak mozna wyjasnic.
A teraz do Polskiej bramki. Do waznych Rosyjskich mitow nalezy mit dumnej Polki. W praktyce wygladalo to tak ze rosyjski rotmistrz slal kwiety i lakocie pannicy, ktora dumnie i lakocie (polizane) i kwiaty odsylala. Bylo troche patriotycznych korowodow ale naogol wszystko konczylo sie dobrze, w malzenskim lub pozamalzenskim lozu.
Dowiaduje sie ze pani Fotyga dostala urodzinowe kwiaty od swego Rosyjskiego vis a vis. Oczywiscie odeslala. Nie zostalo to jednak przez Rosyjska dyplonacje odczytane jako gest dumniej Polki, bo nie oto szlo.
Odczytano to jako ….faux pas, by rzec po francusku.
Danie !
To że UE przyjęła „nie na siłę” prawosławnych Greków, Rumunów czy Bułgarów nie ma tu żadnego znaczenia. Pewne zakodowane zachowania, sympatie czy mity tkwią w społecznej świadomosci (a często w podświadomości) niezależnie od „realu”. Przykładem jest wojna o Kosowo – gdzie NATO-wska Grecja nie zezwoliła na loty samolotow Paktu bombardujących Serbię przez swe terytorium, o startach z lotnisk greckich nie wspominając – opinia publiczna w Atenach, Salonikach czy Janinie byla zdecydowanie pro-serbska (demonstracje, artykuły, sympatie itp.). Odpowiedź – dlaczego ? Wojska greckie blokowały granice albańską i macedońską przed napływem uchodźców sqiptarskich (odwieczna niecheć Grekow do Albańczyków – wyznawców islamu i współrządców na Bałaknach z okupantami tureckimi). Nawet ochotnicy w ilości kilkuset osób z Grecji walczyli po stronie Serbów w Kosowie (pod sztandarem greckim – choć rzad oficjalnie „nic nie wiedział”). O stanowisku patriarchalnego kościoła greckiego – prawosławie jest oficjalnie narodową religia grecką „zabukowaną” w konstytucji – wspominał nie będę. Możesz się sam tego domyśleć. A wszystko właśnie pod flagami prawosławia, wspólnej wiary i solidarności, tożsamych przezyć i doświadczeń historycznych etc.
To jeden tylko taki przykład – zresztą, nawet NATO realizujac naloty na Belgrad, Nowy Sad czy Zrenjanin nie startowało z lotnisk w Turcji – ze względów „zaszłych”; Turcja wśród narodów słowiańskich na Balkanach cieszy się „złą” historycznie sławą i nie chciano „ich denerwować nad miarę”. Czy dalej twierdzisz, ze kulturowo-religijne „obrazki” trwające w świadomości nie mają żadnego znaczenia ?
Chodzi o to, iż te elementy kultury (związane z kodem religijno-cywilizacyjnym) tkwią w pamięci społeczeństw b.mocno.
I czy nam się podoba czy nie ten kod kulturowy czyni i czynił zawsze b.wiele w decyzjach, polityce, wyborach grupowych czy indywidualnych etc. Dla wspólczesnego „technokraty” (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) moze to być trudne do zrozumienia, ale tak po prostu jest. To kalka przekazywana nam przez doświadczenia pokolen, stereotypy narodowe, mity czy interpretacje i klechdy religijno-kulturowo-historyczne. Ot, choćby jak długo trwa w pamięic Polaków mit obrony Częstochowy (ktora w zasadzie z punktu widzenia wojskowego czy politycznego nie miała żadnego znaczenia, ani wtedy, ani tym bardziej później). A o tym uczą, i na „polskim” (lektura) i na historii. Kod jest przekazywany i zapada w świadomości kolejnych pokoleń Polaków.
Pozdrawiam mimo diametralnych różnic w spojrzeniu na dyskutowane tu problemy.
PS: A Konfucjusz – odnośnie Chin i „przyległości” – wywarł tak olbrzymi wpływ na świadomość swych wyznawców i to pomimo pogrzebania go kilaknaście razy przez rządzących Chinami (ot, choćby prześladowania za Cesarza Tsy Hu-anga, bedącego ikoną dla Mao podczas Rew.Kulturalnej) przetrwał i wywiarał, i pewnie jeszcze będzie długo to czynił, wpływ na rządy, charakter, codzieność itd Państwa Środka (z „trzeciego rzędu” pociąga niewidocznie za sznurki świadomości).
Mamy „fobie” bo jeszcze zyjemy. Fobie maja tez Rosjanie.
Znajac nasze „fobie”, musimy takze znac Rosyjskie i obawiac sie ich konsekwencji. Obecny rezim w R. na tych Rosyjskich fobiach zeruje. I o tym wlasnie rozmawialismy. Czyz nie.
Ucieczke od Rosji jej „biskiej zagranicy” mozna tlumaczyc
fobia, wtedy mamy jednostke kliniczna, mozna tez tlumaczyc ja doswiadczeniem i wtedy jest to pragmatyzm.
Czyz nie?
Pozdrawiam
Wodnik 53
Widze ze sprawa balkanska cie „meczy”. Moze bedzie inna okazja podyskutowac.
Jak Gospodarz dopusci to i z nicka wypusci.
dana 1
Badz laskaw podac zrodlo dla tych kwiatkow(internetowe). Takie rzeczy nie zdarzaja sie bez protokolarnego uzgodnienia. Raczej zrodlo niepewne. Sezon na ogorki, nie kwiatki. Pozdrawiam.
Szanowny Panie Redaktorze, Drodzy Blogowicze!
Zaglądam na ten blog od czasu do czasu i jestem pod wielkim wrażeniem. Nie tylko celnych tekstów Gospodarza ale także (a może nawet zwłaszcza) komentatorów. Nie jestem obeznany z tematyką wschodnią, więc może ktoś z Was wytłumaczy mi pewną rzecz. G. Okon pisze w kwestii tarczy „wszyscy wiedzą co jest grane”. Otóż ja nie wiem (trochę mi wstyd, ale jak nie spytam to się nie dowiem). Wydaje mi się, że to też rodzaj „lewarka”, bo nie chce mi się pomieścić w głowie że a) Rosjanie uważają ją faktyczne zagrożenie militarne dla siebie – jakby nie było, to system obronny a nie zaczepny. b) mają jeszcze jakieś nadzieje na ponowne wciągnięcie Polski w swoją sferę wpływów, czemu w jakiś sposób amerykańska instalacja mogłaby wadzić.
Czy moglibyście mi to, drodzy blogowicze wyjaśnić? O co Waszym zdaniem chodzi z tą tarczą?
Pozdrawiam
G.Okon
http://www.mareksiwiec.pl/index.php?name=blog&op=blogmore&id=281
Blog Marka Siwca
29.05.2007
Wodnik53
Bardzo chcialbym wyciagnac Cie na „wrozenie z fusow”, ot chocby do konca 2007, ale za malo wiem, zeby byc partnerem dla Ciebie, Dana 1 i, kogo mi tu bardzo brakuje – Torlina. Prognozowanie miedzynarodowych ukladow, i sprawdzanie potem, to fascynujaca zabawa. Dasz /dacie sie namowic ?
wooysiah
O tarczy niech Ci napisza madrzejsi. Mam, bo poczatek wymiany, troche nietaktowne, a zdecydowanie przyjazne pytanie: z jakiej sfery jest nick „wooysiah” ? Ot, zeby sobie lepiej kojarzyc pozniej.
Serdecznie pozdrawiam. Stary Okon.
Dana 1
Wypada Ci pogratulowac rzetelnosci i szybkosci repliki. Nie komentuje, bo nie mam slow. Bardzo sie ten swiat poprzestawial.
Bardzo serdecznie dziekuje i pozdrawiam.
e, Okoń! od kiedy Ty jesteś Stary?
wooysiah
Tarcza jest dal Rosjan, jak sądzę, tylko pretekstem. Naprawdę chodzi o coś ogromnie dla nich ważnego, o dwie sprawy tak ważne jak, powiedzmy, dla nas korzenie naszego państwa. O dostęp do Bałtyku – to istotna część ich wręcz mitologii, coś bardzo głęboko wrośnięte w tradycję państwa rosyjskiego – wręcz setki lat parcia do Bałtyku, do niezamarzającego portu.
I druga – potrzeba Moskwy legitymizacji. Korzenia państwowości ruskiej są na terenach, które nazywamy teraz Ukrainą (dawniej po prostu Rusią)- Kijów i Białą Rusią – Nowogród. Od początku swojej państwowości władcy Moskwy dążyli do włączenia kolebki ruskiej państwowości pod władzę carów. Teraz też. Zrobią wszystko żeby to osiągnąć, choć obecnie to mało racjonalne.
Tak samo jak ostrzeganie, że ich broń ofensywna (nowe rakiety balistyczne i pociski manewrujące) pokonają ten system obronny.
Tymczasem Iran powoli i konsekwentnie buduje broń jądrową oraz środki pozwalające jej przenoszenie, obejmujące zasięgiem terytorium CAŁEJ Europy, również Polski. Nie za rok, nie za dwa, ale za pięć – dziesięć mogą dopiąć swego. Moim zdaniem dobrze by było aby cały ten system obronny, którego fragmentem mają być (między innymi) radary w Czechach i wyrzutnie w Polsce mógł funkcjonować.
G. Okon: nick wziął się z czasów studiów (Politechnika Poznańska), kiedy koledzy w ramach zabawy wymawiali nazwiska poszczególnych osób od końca a potem odtwarzali wstecz… taka zabawa przyszłych inżynierów 😉
No i jakoś tak zostało – mam przynajmniej pewność, że nick będzie unikalny…
Pozdrawiam
jeszcze parę słów o Rosji, na łamach Die Zeit:
http://wiadomosci.onet.pl/1415146,2678,kioskart.html
fragmenty:
Nazywajmy rzeczy po imieniu. Na wschodniej unijnej granicy nie ma już cierpiącej biedę Rosji, której w latach dziewięćdziesiątych niejeden mieszkaniec Europy posyłać chciał zupy w proszku. Prezydent Putin stoi na czele rządu dysponującego zrównoważonym budżetem, jak również potężnymi zasobami dewizowymi, sterującego największą po Arabii Saudyjskiej potęgą energetyczną świata, będącego w stanie użyć do celów swojej polityki zagranicznej coraz bardziej zglajszachtowanej gospodarki oraz społeczeństwa. Państwa europejskie upatrują swojej siły w innych dziedzinach i hołdują odmiennemu systemowi praw i wartości. Kiedy więc europejscy politycy ? jak Merkel i Barroso ? mówią o „strategicznym partnerstwie”, nie jest to nic innego jak oderwanie się od rzeczywistości.
Minęły czasy, gdy rosyjski prezydent potrafił przyznać, że to sowieckie tajne służby NKWD z premedytacją wymordowały w 1940 roku w Katyniu dziesiątki tysięcy polskich oficerów i cywili. Michaił Gorbaczow znalazł na to w 1990 uczciwe słowa, Władimir Putin woli o tym milczeć. Co więcej, jego urzędnicy zamknęli wszystkie ważne dokumenty dotyczące owej zbrodni w rosyjskich archiwach. Moskwa nie zamierza dać swoim niegdysiejszym przymusowym sojusznikom nic więcej.
Właśnie z takiej postawy wzięły się ostatnie konflikty z Polską i Estonią. Z Warszawą Putin wdał się w nieładny spór na temat przeszłości. Masowe morderstwa? Sowietyzacja? Gułag? Czy było coś takiego? W Putinowej Rosji batiuszka Stalin uważany jest coraz częściej za bohatera na miarę epoki, tego, który uratował i ojczyznę i zrobił w niej porządek. Państwowi i prywatni producenci historii wspierają tę gloryfikację swymi książkami, popiersiami, chorągiewkami. Skutki są natury politycznej. Twarde sankcje wobec nieposłusznych sąsiadów zyskują w Rosji na popularności. Zakaz importu polskiego mięsa zdusić ma polską krytykę Rosji wewnątrz UE. Ale dzieje się dokładnie odwrotnie.
Z krajami bałtyckimi Moskwa ma otwarte specjalne rachunki. Kwestie graniczne, wstąpienie do NATO, zbyt mało praw dla rosyjskich mniejszości… I oczywiście wspomnienia. Ilu Bałtów było nazistami? Czy ich kraje zostały przez Sowietów zajęte, czy może jednak wyzwolone? Fakt, iż większość Estończyków, Łotyszy i Litwinów czuła, że żyje pod jarzmem, jest dla Kremla profanacją wielkiej ojczyźnianej historii. Przeprowadzkę sowieckiego wojennego pomnika z centrum Tallinna na cmentarz Putin wykorzystał do zademonstrowania swojej władzy. Pokazał, ze rząd w Moskwie może, jeśli zechce, kazać rosyjskiej mniejszości w Estonii demonstrować i wzniecać zamieszki. W tym względzie co najmniej dwa kraje bałtyckie będące członkami Unii Europejskiej narażone są bezpośrednio na polityczne ataki Kremla. Ich pokój wewnętrzny, jak i bezpieczeństwo energetyczne, zależy od Moskwy.
Zwłaszcza nowe unijne państwa we wschodniej Europie potrzebują rosyjskiego gazu dla prądu, ciepłej wody i ogrzewania, ale zależność rośnie również w Niemczech. Już około 40 procent niemieckiego importu gazu przypada na Rosję. UE porozumiała się co do podwójnej strategii: „partnerstwa energetycznego” z Rosją i poszukiwania alternatywnych dostawców. Nazywa się to dywersyfikacją, co brzmi tak pięknie. W odpowiedzi Władimir Putin chwali partnerstwo, wykazuje zrozumienie dla dywersyfikacji ? i wszelkimi środkami po cichu ją udaremnia.
Politykę europejską Putina można streścić następująco: zastraszyć, podzielić, uzależnić. Odpowiedzi na takie wyzwanie Europa jeszcze nie znalazła. Strategiczne partnerstwo? Pytanie na przyszłość brzmi: jak UE dostosuje się do warunków rosnącej rywalizacji z Rosją? Do pokojowego szczytu na temat handlu, klimatu i wspólnego bezpieczeństwa byłaby wówczas znacznie lepiej przygotowana.