Religia i prawica

Ależ tak, drodzy Wpisowicze, prawica też ma ciężkie grzechy na koncie. Tylko że nie to było moim tematem. Chyba najlepiej zrozumiał mnie dana1 – dziękuję. Ale dyskusja po ,,Religii i lewicy” była do przeczytania. Jak ktoś zaczyna ,,Panie Szostkiewicz”, to już wiem, że jest z Marsa (ja – z Wenus 🙂 ). A`jak tłumaczy, że ks. Popiełuszkę zamordowano za kazania, ale nie zrobił tego system, to szukam – wbrew swojej naturze – młota na czarownice. Skąd po tylu latach swobodnego dostępu do prawdy o PRL biorą się takie wpisy? Albo takie chwalące PRL za to, że chroniła prestiż Kościoła przy pomocy cenzury? Tak, podobno i prymas Wyszyński, i sekretarz Gomułka byli obaj oburzeni filmem ,,Matka Joanna od Aniołów”, a Kościół miał się nawet domagać zdjęcia filmu z ekranów. Ale ja tego zgorszenia nie podzielam. Takich obrońców Kościołowi nie życzę.

A tych, którym mój tekst kojarzy się z Naszym Dziennikiem, odsyłam do Naszego Dziennika, znajdą tam wzmianki i o mnie. Taka prawica jak w Naszym dzienniku szkodzi prawdzie o religii tak samo jak agresywnie laicka lewica. Prawica jest ideologią, jak lewica. Manipuluje Kościołem i religią, podczas gdy lewica chciała ją zwalczać (ale hitleryzm był też antyklerykalny i antychrześcijański – totalitaryzmy nie znoszą konkurencji w rządzie dusz). Jedno i drugie jest szkodliwe. Natomiast konserwatyści (co wcale niekoniecznie oznacza prawicę polityczną) na ogół dużo lepiej rozumieją religijne potrzeby człowieka niż ideolodzy walczącego Oświecenia.            

Ale najważniejsze, że są takie wpisy, które czytam z ciekawością i aplauzem, choć są polemiką ze mną (Torlin, miło mi, że wolnomyśliciele myślą o mnie ciepło, ale nie uważam siebie za myślowo zniewolonego). Jean Paul (to na cześć Sartre’a, czy młodego Wojtyły, entuzajsty francuskiego ruchu księży robotników?) – o tak, martwię się, do czego doprowadzi nasz kult papieża Polaka, ale uważam, że to jedyny jak dotąd Polak, który na taki kult zasługuje, a który sam sobie go nie życzył, a w każdym razie potrafił z niego zażartować. Nie dziwi mnie więc ani nie żenuje, że ludzie szukają i cudów na znak jego świętości. Mnie wystarczy ,,całokształt”, ale czemu mam się zżymać, że są tacy – wcale nie tylko prości – którzy szanują tradycję Kościoła odnośnie do świętych?

Mam czasem wrażenie, że w Polsce ze sprawą religii i Kościoła jest trochę tak, jak z wiejskim pochodzeniem. Ludzie się wstydzą swych korzeni, niewykształconej rodziny, gwary itd. i rugują to wszystko z życia, żeby broń Boże ktoś nie zorientował się, że są wykształciuchami w pierwszym czy drugim pokoleniu. A że w takich biografiach zawsze obecny był też jakoś ksiądz proboszcz, często może i faktycznie niezbyt wyrobiony, więc na dowód swej pańskości i miejskości opowiadają prostackie dowcipy o ,,klechach” ( co innego, jak kawały o księżach opowiadają sami księża, nasłuchałem się ich od ks. Tischnera – dużo lepszych). Otóż nie uważam takiego stosunku do religii za znak nowoczesności, lecz raczej za znak kompleksów i pewnego zastoju intelektualnego. Czy nie daje do myślenia, że tylu współczesnych autorów pisze sążniste artykuły i książki o religii, papieżu, Kościele. Czytałem właśnie świeżo u nas wydane dzieło francuskiego lewicowego ateisty filozofa o św. Pawle – bardzo ciekawe. Mamy wiek XXI, o którym powiedziano, że będzie wiekiem mistyki, albo nie będzie go wcale.

A mnie od młodości frapowała mistyka – chrześcijańska, buddyjska, żydowska. Nie trzeba mi tłumaczyć, że między religią zorganizowaną a indywidualnym doświadczeniem wiary jest nieusuwalne napięcie. I to nie jest problem. Problem zaczyna się wtedy, kiedy delikatna równowaga między mistyką a instytucją, sacrum i profanum, historią i eschatologią`zaczyna się chwiać. Kiedy instytucja bierze przechył prawicowy lub lewicowy, a mistyka popada w oszołomstwo.