Demokratyczna Rosja – tak, poproszę
Jaka będzie Rosja w roku, powiedzmy, 2025? Dziś, kiedy jeszcze nie opadł kurz po ,,zimnowojennej” mowie Putina w Monachium, korci, by odpowiedzieć, że pewnie mniej więcej taka sama jak teraz, a może gorzej. Ale spróbujmy popatrzeć inaczej, przecież nie ma czegoś takiego jak fatum historii. Rosja może wybić się na demokrację.
Patrzymy na Rosję przez dość wąski pryzmat epoki Putina – popatrzmy szerzej i z pewnego dystansu, oddzielając myślenie od emocji. Thomas Friedman pisze w Herlad Tribune, że Rosja putinowska przypomina powojenną Francję pod autorytarnymi rządami de Gaulle’a lub powojenne rozbabrane, skorumpowane i dysfunkcjonalne Włochy.
A przecież dziś oba kraje są integralną częścią wspólnoty europejskiej i to w ścisłej czołówce. W obu komuniści byli kiedyś potężną siłą, oba przeszły przez wielkie wstrząsy społeczne – Francja przez Maj 1968, Włochy przez terroryzm – i oba mimo to nie wyskoczyły z szyn systemu demokratycznego. Francja na dodatek utraciła tak jak Moskwa imperium i stoczyła wojnę algierską, nie mniej krwawą i okrutną niż czeczeńskie. A pełnej prawdy o wojnie algierskiej strzeżono we Francji tak samo jak ponurych tajemnic konfliktu w Czeczenii.
Czego Rosji potrzeba do szczęścia? Nie będę rzecz jasna odpowiadał za dobrze ponad 100 mln ludzi, których większość powiedziałaby może, że pieniędzy i porządku, a nie demokracji, która im dalej od wielkich miast, tym bardziej kojarzy się z zamętem epoki Jelcyna, czyli źle. Putin jak Łukaszenko zjednał sobie naród, bo nastała jakaś stabilizacja. Potem przyszedł czas konsolidacji władzy przez eliminację rywali i opozycji i remont dumy narodowej, potem boom energetyczny, kuferek państwa zaczął się wypełniać rublami i już można było spocząć na laurach. Na tym właśnie polega problem Rosji, że póki może funkcjonować tak jak dziś funkcjonuje, Kreml nie ma ochoty na dalsze reformy, na wyszykowanie jakiejś wielkiej strategii rozwoju, która doprowadziłaby Rosję do normalnej koegzystencji z Europą nie drogą nacisków i pogróżek, tylko dzięki postępom demokratyzacji.
Friedman, może zbyt optymistycznie, zakłada, że Rosja powtórzy cykl społeczeństw zachodnich: klasa średnia upomni swię o prawa i swobody obywatelskie, by zabezpieczyć swój nowy status. Kiedyś skończy się rosyjska koniunktura naftowo-gazowa i trzeba będzie poszukać innych źródeł dochodów, otworzyć gospodarkę, uwolnić energię społeczną, skończyć z mrzonkami o wielkoruskiej potędze. Czy zatem demokracja zapanuje w Rosji pod warunkiem, że na giełdach światowych potanieje ropa naftowa? Tak w sumie prorokuje Friedman. Ja myślę, że to tylko jeden z warunków, ale podzielam ostrożny optymizm Amerykanina.
Komentarze
Tak może być lecz nie musi. Rosja jest częścią zarowno Europy jak i Azji. Nie tylko geograficznie. Siedzi okrakiem na kulturowo-cywilizacyjnym koniu tak jak góry Ural dzielą na nierówne części jej terytorium. Trzeba – o czym mowa jest szeroko w tekśćie Autora Blogu (za T.Friedmannem) – jeszcze pamiętać o tradycji i kulturze, która w systemach politycznych, zachowaniach społecznych i mentalności/świadomości, ma potęzne (nie docenione) znaczenie. Tradycja samodzierżawia – wynikajaca z historii, polityki, religii (przeniesionej z Bizancjum – bratanica Cesarza Konstantyna Paleologa Zoe, została żoną cara Iwana III po upadku Konstantynopola; stąd idea III Rzymu, przypisywanie sobie przez Moskwę tradycji postbizantyjskich etc.) – jest głęboko zakorzeniona w mentalności rosyjskiej. Poza tym trzeba wziąć pod uwagę to o czym pisał (a czego w Polsce się nie zauważało – z różnych zresztą często koniunkturalnych, powodów) poetycko, ale i polityczno-społecznie, A.Sołzenicyn: Rosja to dusza, która wykracza poza terytorium rdzennej Rusi daleko, daleko.
Znaczenie dotychczasowej kultury, przedmodernistycznej i preglobalnej, narodowej jest kolosalne i do tej pory niedostatecznie poważane i opisywane (w tzw. political corectness metarozważania w stosunku do kultury są częstsze niźli poważne analizy i przewidywania biorące za punkt wyjścia kultury narodowe, ale bez ich gloryfikacji i mityzacji narodu jako podmiotu sprawczego kultury). Dopiero – ale o tym się mało pisze – S.Huntington w słynym już klasyku „Zderzenie cywilizacji” zaznaczyl rolę kultury i religii w przyszłych globalnych konfliktach. Oczywiście postępy demokracji i wolności obywatelskich następują wszedzie, na wskutek globalizacji, mediatyzacji czy wirtualizacji przestrzeni komunikacyjnej. Ale każdy kraj ma swą specyfikę i demokracja nie będzie taka sama we Francji, jak w Polsce (to widać gołym okiem i kto popatrzy na nas „z boku” musi to skonkludować czego powodem jest właśnie kultura i doświadczenia historyczne), w Rosji czy Chinach. Jak napisałem podczas dyskusji o Państwie Środka – na tym właśnie blogu – demokracja jest immanentną częścia systemu kultury Zachodu, „tu i teraz”, uniwersalna w zasadch, w szczegółach (a one decydują o jej istocie) – lokalna. I nie życzmy Rosji zmian – niech zostanie sobą bo taka jest też pociągającą i intersującą. Wzbogaca świat o „coś innegoi”. A z czasem się ugładzi i przynajmniej częściowo zeuropeizuje. Pozdro dla Autora Blogu.
Daj Prawoslawny Boze by tak sie stalo.
Nasuwa sie jednak pytanie, na ile mozna odwolywac sie do analogii francuskiej i wloskiej.Zarowno Wloch jak i Francja, czy raczej ich spoleczenstwa mialy w swiezo w pamieci PRZEKONYWUJACA kleske. Kleske zasluzona z czego znaczna czesc Francuzow i Wlochow zdawala sobie sprawe probujac polepszyc sobie samopoczucie legenda Resistanse czy oklaskujac wieszanie trupa Duce.Spoleczensto postsowieckie nie zrozumialo do konca powodu kleski Zwiazku.Zlo Vichy czy Włoskiej Republiki Socjalnej z bolem (dla wielu) zaakceptowano, zlo Sowieckie nie jest dla Rosjan oczywistoscia, nie jest wstydem. Obawiam sie ze mentalnie jest dzis Rosjanom blizej do Waimaru niz Paryza czy Mediolanu.
Obawiam sie takze ze poprawa sytuacji ekonomicznej dla klasy sredniej nastapila zbyt tanim kosztem (gaz i ropa). Poprawa sytacji ekonomicznej W. i F. nastapiala dzieki mrowczej aktywnosci w latach 40 i 50. „Marszal” to byla tylko pomoc dla tych co chcieli pomoc sobie sami.
Bardzo, bardzo chce sie mylic. Wybieram sie, chyba jeszcze w tym roku na wyprawe po Woldze, chcialbym zeby byla to mila podroz.
Panie Adamie!
Gratuluję optymizmu! Niestety, patrząc na historię Rosji, demokracji bym się tam nie spodziewał. U naszego wschodniego sąsiada od zawsze panował zamordyzm, jak już koniecznie trzeba było coś zmienić, kończyło się na fasadzie. Czy to był car, pierwszy sekretarz, czy jak teraz prezydent – zawsze był to dyktator (czasem kolektywny). Założę się o każde pieniądze, że (o ile nie wydarzy się jakiś zamach) Putin porządzi jeszcze jedną „ekstra” kadencję, a jak się postara, to może i trzy. Rosjanom, jako narodowi, po prostu obce jest pojęcie demokracji i szacunku wobec innych poglądów. Każda próba „demokratyzacji” życia nieodmiennie kończyła się dla przeciętnego Rosjanina źle, dlatego „en masse” omijają ją szerokim łukiem.
Co do Friedmana i jego przewidywań, jest typowe „wishful thinking” – jak każdy człowiek zachodu Rosji i Rosjan nie rozumie. Zawsze bawiły mnie komentarze specjalistów np. amerykańskich, którzy przykładali do Rosji zachodnią miarkę i bardzo się potem dziwili, że Rosja zachowuje się „nie tak, jak powinna”. Rosyjskie władze świetnie potrafią grać na tych zachodnich wyobrażeniach – poprą jakąś amerykańską inicjatywę (choć wykorzystają po swojemu – patrz „wojna z teroryzmem” i Czeczenia) i Zachód zaraz widzi w nich „młodych demokratów”. Natomiast, kiedy dochodzi do spraw konkretnych, nagle okazuje się, że Rosja jest, jaka była. Jako pojedynczy ludzie Rosjanie są bardzo sympatyczni (sam mam kilkoro rosyjskich znajomych), jako organizm państwowy są nieodmiennie wrodzy, ksenofobiczni i nastawieni na podbój i podporządowanie sobie innych – dzisiaj może już nie czołgami, ale ropą napewno.
Panie Adamie Drogi. Od dawna zastanawiam się, jakim cudem w cynicznym, współczesnym świecie ostał sę Pan jako ostatni (albo jeden z ostatnich) polskich inteligenckich pięknoduchów. Pewnie, że po czytaniu Pańskich felietonów troche lżej oddychać, ale w niczym to nie zmienia rzeczywistego stanu rzeczy. Realia zaś wyglądają tak, że Rosji, mentalności jej obywateli bliżej było do azjatyckich satrapii, niż do europejskich dziejów demokratyzacji. Bo nieprawdą jest, że po jedynowładnym caracie, bolszewizm ugruntował społeczna oboczność Rosjan. Sprawa jest wielce skomplikowana i złożyło się na nią i 400 lat azjatyckiej dominacji i zachowawczość Cerkwi Prawosławnej i autentyczne poczucie własnej odrębności historycznej. Chcę przypomnieć, że kiedy u schyłku XIX w i z początkiem XX władze rosyjskie próbowały dość wolno i nieśmiało wprowadzać reformy rolne i powszechną, obowiązkową edukację, to zasadniczy sprzeciw napotkały właśnie ze strony Cerkwi. Nic dziewnego, że potem idea wspólnej pracy i wspólnego posiadania ziemi stosunkowo łatwo została zaakceptowana. Nie było to nic innego , jak zmodyfikowana i znana w Rosji od wieków „obszczina”. W społeczeństwie, gdzie od 600 (co najmniej) lat osobisty , znaczny majątek był powszechnie uważany za podejrzany, a co najmniej niemoralny, łatwo ptrzyszło zaakceptować ideologię „równości” – co by to nie miało znaczyć. W mentalności rosyjskiej tylko pewnym stanom wolno się bogacić, przy czym generują bogactwo i powszechną niechęć. A demokracja współczesna wyrosła na kapitalizmie, z jego etosem pracy, dorabiania się, brania za siebie odpowiedzialności i dzielenia odpowiedzialności za większą całość. Jak można w czasie kilkunastu lat zmienić narós? Można zmienić formę rządów, można postawić na edukację ekonomiuczną i postęp techniczny, ale zmienić naród?
Adam Szostkiewicz pisze: „Kiedyś skończy się rosyjska koniunktura naftowo-gazowa i trzeba będzie poszukać innych źródeł dochodów, otworzyć gospodarkę, uwolnić energię społeczną, skończyć z mrzonkami o wielkoruskiej potędze. Czy zatem demokracja zapanuje w Rosji pod warunkiem, że na giełdach światowych potanieje ropa naftowa?
Chyba Pan nie zauważył, że pieniądze z ropy naftowej i gazu są w znacznej mierze inwestowane w branże pozasurowcowe – w tym w gospodarkę zachodnioeuropejską, więc cały ten tok rozumowania nie trzyma się kupy (za przeproszeniem).
A za kilka miesięcy dowiemy się, dlaczego Putin wystąpił w takim, a nie innym tonie w Monachium. Bo w przeciwieństwie do naszej polityki zagranicznej – emocjonalnej i nastawionej na doraźne podszczypywanie, rosyjska dyplomacja ma przemyślaną strategię i swoje dalekosiężne cele.
Rosja – To nadzwyczajny kraj , wspaniali ludzie ,ogromna przestrzeń ,bodaj 11 stref czasowych ,niewyobrażalnie wielkie , naturalne bogactwa i na to nakłada sie władza podobna do siebie od Iwana Grożnego z mutacjami . Ogromne obszary w części Europejskiej i Azjatyckiej ,są jeszcze dzisiaj podobne do poziomu słabiutkiej ,marnej Infrastruktury II Rzeczpospolitej – na polskich kresach a 100 lat mija !. Czas na prowincji zatrzymal sie . i nie zmieniają sie minimalistyczne potrzeby ludzi tam mieszkających .
Pierwsza rada dla polskiej strony nie pokazywać Pańskości(np tabuny dziennikarzy pasjami lubią być takimi sobie głupczykami ) , nie lekceważyć Rosji , bo lekceważy się mimo woli samych Rosjan ,a to niezdrowo .
Prognozy Fiedmana maja tylko gazetowe znaczenie a więc krótkoterminowe .
Wydaje sie ,że Rosja tym razem nie da sie wciągnąć w „proponowany ” przez Amerykanów wyścig zbrojeń , bo Rosja , zdaniem moim stoi na rozdrożu szerokiego awansu technologicznego i konsupcyjnego na bazie pieniedzy za surowce lub rozpoczęcia procesu liczonego na ca.50lat by być zmuszonym do sprzedaży juz nie Alaski Amerykanom ale całej lub części Syberii ( dynamicznie wyludnia sie ) Chińczykom .
Cywilizacja Oceanu Spokojnego wygra ten pojedynek, a my ,Polska czy będziemy przytuleni do USA czy Unii to jednakowo mały kraj ,co oznacza ,że będzie nam OK , bo mam nadzieję ,że przestaniemy wdrapywać sie na RING i usiądziemy wreszcie na widowni , bogatej ,sytej i lulki palącej
Panie Adamie !
Demokracja w zachodnio -europejskim wydaniu , jest bez znaczenia dla powodzenia Rosji podobnie jak Chińskiej Republiki , co Oni już swiatu po prostu pokazują .
Rosja 2025 ?
Och bajko ty moja !
Prognozowanie na 20 lat do przodu bylo dobre trzydziesci lat temu, kiedy krzywa wzrostu/rozwoju, czy jak to tam nazwac znajdowala sie na poczatku ostrej fazy wykladniczej. Pamietam jakie cuda nam obiecywano na rok 2000 🙂
Dzis zabawa w prognozy na 20 lat naprzod to zajecie pozbawione wiekszego sensu. Nie mniej jednak…
Pobawmy sie w Wernyhore, przylozmy reke do czola, zamknijmy oczy, rozpuscmy czypryny, i do widzenia… to znaczy do przewidywania, przyszlosci Rosji w tym przypadku.
Wypadalo by to robic z fusow po herbacie, najlepiej gruzinskiej, ale Gruzja to w ten chwili maly pikus dla Rosji. Caly region Kaukazu bedzie uwieral Rosje jak wrzod na siedzeniu. Przeciez w tym roku mija JUZ 20 lat od Nagornego Karabachu, ktory jak kostka domina wytracil region z rownowagi (wtedy ciagle sowieckiej), oraz z reki ( dzis federacyjnej rosyjskiej). Czy przez nastepne 20 lat cos sie zmieni w regionie Kaukazu ? Moim zdaniem nie wiele. Powod tkwi pod ziemia, niezbyt gleboko, szczegolnie w okolicach Baku. Region ten bedzie stale igraszka w rekach Amerykanow, Rosjan, Arabow, a kto wie, moze i Chinczykow, ktorzy – jesli wierzyc w nieograniczona teorie wzrostu ekonomicznego – beda potrzebowac coraz wiecej ropy (bo nie sadze, zeby w ciagu 20 nastepnych lat ropa zeszla z piedestalu energetycznego).
Ale Chiny to w ogole ciekawy temat w kontekscie Rosji. Wyglada na to, ze zamiast worzyc z fusow po herbacie gruzinskiej, trzeba sobie zaparzyc dobrego, chinskiego Junana.
Bo widze w tych fusach z chinskiej herbaty naturalny, choc moze niepisany i nie sformalizowany sojusz interesow strategicznych miedzy Rosja i Chinami. Nic nowego. Raczej po prostu krystalizacja istniejacej juz tendencji. Surowce, ekonomia, niechec do hegemonii demokracji USA i Zachodu, podobny sposob , niechec do demokracji sposobu organizacji spoleczenstwa, i wreszcie ciaglosc terytorialna od Pacyfiku do Bugu, co dla ulatwienia nazwac mozna eurazjatyckoscia. I nie ma w tym okresleniu zadnego drugiego, ksenofobicznego dna. To po prostu uwarunkowanie geopolityczne powstale z ewentualnego polaczenia tych dwoch panstw.
Gdyz moim zdaniem nie mozna mowic o przyszlosci Rosji bez wziecia pod uwage Chin. Kto wie, moze poprzez obecnosc interesow chinskich Rosja odbuduje z wolna swoje wplywy na Kaukazie ?
Za Zachodzie ? Bez zmian. Rosja uwiklana rozgrywki pozycyjne z Europa, ktora jako calosc ciagle nie moze dojsc do porozumienia, co zrobic z Rosja, miedzy innymi dzieki fobiom i uprzedzeniom takich krajow jak Polska czy kraje baltyckie, co Rosja moze zrecznie wykorzystac. Ponadto, w ciagu tego czasu Rosja moze z powodzeniem „odzyskac” Ukraine, wciagajac ten kraj na skutecznie powrot na orbite swoich wplywow politycznych, bo nie sadze, zeby w ciagu nastepnych kilkunastu lat UE miala Ukrainie cos wiecej do zaoferowania niz Rosja.
Na koniec, last, but not least : Rosja to takze dostep do Arktyki, ktora rozmraza sie w tempie szybszym niz globalny, sredni wzrost temperatury. Rosyjska Arktyka to prawie cala tablica Mendelejewa zakopana pod ziemia. Caloroczne otwarcie szlakow nawigacyjnych na Morzu Arktycznym ma szanse nadac swiatowej wymianie handlowej nowego charakteru, ktory to charakter moze ksztaltowac sie pod wplywem Rosji i jej zasobow arktycznych. Jednak wszystko to przy zalozeniu, ze zmiany klimatyczne nie spowoduja powaznych perturbacji w funkcjonowaniu ekonomii swiatowej, czego nawet Friedman nie jest w stanie przewidziec, a co dopiero Wernychora. Bo jesli, w ciagu nastepnych 20 lat zaczna sie spelniac najgorsze z przepowiedni, to pytanie o przyszlosc Rosji straci sens, tak jak straci sens pytanie o przyszlosc Chin, USA, czy Europy. Jedynym waznym zagadnieniem moze pozostac po prostu przetrwanie jako takie.
Tyle mojej wrozby. Moze Wernychora, ktory pokazal sie naszemu Gospodarzowi i innym Jego gosciom bedzie bardziej trafny i bardziej wyrafinowany w swych przewidywaniach.
Pozdrawiam,
Jacobsky
MOZE FALSZYWA OBSERWACJA:
To zupelnie amatorska obserwacja nie poparta zadnym twardym socjologiczny badaniem: Rosjanie oderwani od swej panstwowosci:Odessa,Lotwa, Estonia wydaja sie nabierac zupelnie innej mentalnosc politycznej. Mozna ich w tym porownac z Chinczykami w Tajlandii,czy Indonezji.
A ja jestem wielkim optymistą. Spójrzcie na to historiozoficznie. Popatrzcie na Świat, na Europę, na Azję, Amerykę Południową – pod koniec XIX wieku, w 1914 roku, 1936, po II Wojnie Światowej. Mnie się wydaje, że świat jednak zdobywa pewna idea, myśl demokratyczna, która legła u podstaw Unii Europejskiej. Na całym świecie przeprowadzane są wolne wybory, państwa podpisują traktaty gospodarcze, społeczne, ekologiczne. Niesłychany rozwój turystyki. Wszystko zmienia się na lepsze. I w Rosji też.
Ale wszyscy są niecierpliwi. Chcieliby już. Natychmiast. Tymczasem jest to proces dziejowy. W Rosji przeciętni ludzie zaczną się też bogacić, zacznie powstawać więcej małych firm, udemokratyzowanie przyjdzie z wewnątrz, a z zewnątrz będzie tylko popierane. Sposób myślenia o wolności człowieka, tak charakterystyczny dla USA i naszych europejskich krajów promieniuje na cały świat. Ja wiem, że państwa odrzucające te ideały zaczynają odstawać i to budzi ich frustrację, złość i nienawiść. Ale od tego procesu nie ma odwrotu.
Identycznie było z rozwojem Polski po 1989 roku. I tego nie ma, i tamtego, i to jest źle zrobione, a tam są złe przepisy. Tymczasem obcokrajowcy przyjeżdżając do Polski mówią (jak np. Timothy Garton Ash), jaki niesamowity skok cywilizacyjny zrobiliśmy. My też jesteśmy niecierpliwi.
Być może w Rosji bedzie to trochę dłużej trwało, ale ta droga jest bez możliwości powrotu.
Witam.
Szanowny Panie Adamie – Wodnik mnie poniekąd uprzedził :-). Wyznaję pogląd taki, że system polityczny, który wyewoluował w jednym kręgu kulturowym nie da się przenieść do innego tout court. Zawsze podlegnie modyfikacjom będącym jego adaptacją do kręgu, w którym jest aplikowany.
I obowiązuje to w każdą stronę. Nieco inny od oryginału był przecież narzucony nam stalinizm polski, jeszcze inny był narzucony Czechom i Słowakom czechosłowacki czy Węgrom węgierski.
I to samo jest z demokracją. Ona przeniesiona do takiego „innego kręgu” może mieć wszystkie swoje formalne atrybuty, ale będą one przesycone swojską treścią. Rosja ma niezbędne urządzenia demokratyczne, ale wszędzie w węzłach decyzyjnych są pracowicie w ciągu ostatnich kilku lat poumieszczani przez Putina jego wypróbowani koledzy z „firmy”. Opanowane są środki masowego przekazu. To oczywiście znaczy, że tak naprawdę władza jest skupiona w jego ręku, a nie rozproszona w sposób charakterystyczny dla demokracji. A społeczeństwo obywatelskie, czyli podstawowy komponent działania demokracji, a nawet (jak uważam) wręcz warunek jej powstania praktycznie nie istnieje.
I podzielam zdanie Jooboo na temat Friedmana i zachodnich specjalistów od Rosji, a wcześniej ZSRR: oni „nie czują bluesa” w tej materii :-).
Natomiast to zdanie Jooboo:
„Rosyjskie władze świetnie potrafią grać na tych zachodnich wyobrażeniach – poprą jakąś amerykańską inicjatywę (choć wykorzystają po swojemu – patrz ?wojna z teroryzmem? i Czeczenia) i Zachód zaraz widzi w nich ?młodych demokratów?.”
pozwolę sobie uzupełnić: to nie zawsze naiwność Zachodu, a raczej – rzadko kiedy naiwność. Najczęściej to zwyczajny polityczny cynizm, najlepiej zobrazowany odpowiedzią prezydenta Theodore Roosevalta na zarzut, że rząd USA popiera jakiegoś południowoamerykańskiego dyktatora: „My wiemy, że to sk…syn, ale to NASZ s…syn!”.
Stąd z dużym sceptycyzmem podchodzę do zaangażowania Polski po stronie USA. Mocarstwa, które ma interesy na całym świecie, i zawsze jest gotowe na to, że pewne z nich może sobie „odpuścić” na rzecz innych, uznanych za ważniejsze dla jego narodowego bezpieczeństwa.
I zostawić sojuszników związanych z tymi „odpuszczonymi” interesami z przysłowiowa „ręką w nocniku”.
Powracając jeszcze do sprawy „demokracja, a jej lokalne adaptacje” w kontekście naszego podwórka, dodam, że i przyczyny niezachwycającego stanu funkcjonowania zaimportowanej nam po upadku PRLu demokracji upatruję w tych jej procesach adaptacyjnych do istotnych cech naszego społeczeństwa. Będących efektem, a i przyczyną jeszcze przedrozbiorowej anarchii, pogłębionym rozbiorami oraz latami komunistycznego zniewolenia.
Stąd ta demokracja jest taka pawlako-kargulska, cwaniacka, nieszanująca prawa, nietolerancyjna… I taka sama jest towarzysząca jej „debata publiczna”, o ile te przemożne wrzaski wojenne naszych rodzimych Hutu i Tutsi można w ogóle nazwać debatą, a nie rytualnymi okrzykami, którymi zagrzewają się do boju walczące ze sobą plemiona 🙂
A społeczeństwo obywatelskie? Protest – to i owszem. Ale budowa czegoś? Tylko w oparciu o protest.
Ciekawym, czy zgodzi się Szanowny Pan Redaktor z moim poglądem, że najspektakularniejszym sukcesem społeczeństwa obywatelskiego w III RP było powstanie imperium Ojca Rydzyka? Opartego właśnie na negacji i kontestacji kierunku przemian po ’89 (a jeszcze bardziej zapewne na sposobie ich przebiegu :-))
Tak więc powracając do sprawy „demokratycznej Rosji” – nie wydaje mi się, żeby tam można było liczyć na zbyt wiele… Ot – następna maska satrapii…
Pozdrawiam serdecznie.
Panie Adamie.
Jeżeli Putin nie zdecyduje się kandydować do trzecich wyborów prezydenckich, to dopiero będzie jakaś iskierka nadziei, że tam za jakieś 50 lat zacznie się pełzająca demokracja.
Ma Pan rację Putin stworzył stabilizację dla ludzi mniej zaradnych.
Teraz z innej beczki. Dopóki gospodarka Rosji nie stanie na nogi, dopóty należy spodziewać się takich zachowań jej przywódców jak to miało miejsce w Monachium. Do tej pory pieniądze są z ropy i gazu. Czy ktoś zna produkty rosyjskie wysoko przetworzone na rynku europejskim. Siła nabywcza Rosji jest taka jak Holandii, czyli kolos na glinianych nogach, aczkolwiek nie należy go lekceważyć. Szkoda, że my Polacy nigdy nie mieliśmy tak skutecznej polityki zagranicznej jaką mają Rosjanie, pozazdrościć.
Pozdrawiam marekk
Pisano nieraz o tym dziwnym zjawisku. Mianowicie im bliżej do demokracji, im bardziej sprzyjające warunki, tym bardziej elity polityczne stają się marne i, automatycznie, od pieknej demokracji nas oddalają.
Faktycznie, 20, 30 lat temu przywódcy europejscy byli politykami innej kategorii niż ci obecni (oczywiście nie wszyscy).
Tego typu czarne myśli nawiedzają nas tylko czasami. Czyżby demokracja była wyłącznie iluzją? Niedosięgłym celem?
Dla większości Rosjan to jasne. Demokracja, która ich nie pociąga, jest wyłącznie towarem eksportowanym przez Zachód, małe kraje mają obowiązek zakupu.
Co tydzień (przeciętnie) chrześcijanie mają okazję oglądać posturę, jaką przyjmuje człowiek wobec władzy, która decyduje o wszystkim. Na Zachodzie nie ma ikonostasu i coś na kształt demokracji, której podstawą jest rózność wobec prawa, czasami bywa. W Rosji istnieje przepaść pomiędzy prostym człowiekiem i władzą, przepaść uznana i akceptowana.
Takie, smutne dla demokracji w Rosji wnioski, podpowiada mi wiele lat spędzonych w towarzystwie wieku Rosjan.
Nauka demokracji tak jak nauka kazdego przedmiotu w szkole musi potrwac. Im bardziej skomplikowany ‚temat’ tym wiecej czasu, pieniedzy i wysilku trzeba poswiecic. Anglicy ucza sie od 350 lat (od Crommwella) i ciagle jeszcze zdazaja sie im wpadki… Francuzi mecza sie 200 lat i tez nie maja idealnego systemu… Amerykanska demokracja jaka jest kazdy widzi…
To samo bedzie z Rosja, z Chinami, z Polska czy innymi krajami azji i afryki. Moze nawet szybciej dojda do swego demokratycznego modus vivendi dzieki rozwojowi internetu i TV i innych technologii – dzis nie da sie zamiesc pod dywan zbrodni tak zeby nikt o tym nie wiedzial… Zycie (w kazdym aspekcie) stalo sie tak ‚otwarte’ ze przyspiesza nauke (na przykladzie bledow popelnianych przez innych).
Pozdrawiam…
Kończyłem Uniwersytet Wrocławski, mieliśmy tam profesora z doktryn politycznych i prawnych, który był autorytetem w dziedzinie autorytaryzmów XX w. w szczególności nazizmu znanym na całym świecie. Doktoranci przyjeżdżali do niego nawet z dalekiej Japonii. Po latach niewiele pamiętam z jego wykładów, ale stwierdził, że w Rosji nigdy nie będzie demokracji, Rosjanom wydaje się, że jak mają McDonalda na Placu Czerwonym, to już jest demokracja. Mówił to w 1 poł. lat 90-tych, gdy wszytkim wydawało się, że procesy demokratyczne w tym kraju są niezagrożone. Minęło kilkanaście lat i spełniają się raczej jego wizje. Do 2025 r. pozostało też kilkanaście lat, jestem raczej skłonny uwierzyć profesorowi, który niejedno w swoim życiu przeżył i pogłębiał swoją wiedzę naukowo.
Szkoda, że ma rację, bo Rosjanie jako ludzie są fantastyczni. Jako naród są niebezpieczni.
Panie Adamie. Jak większość wypowiadających się jestem pesymistą jeśli chodzi o rozwój sytuacji w Rosji. Oby tylko nie miało to zbyt negatywnego wpływu na cały świat w tym także i na nas. Kto jeszcze pamięta o tragedii Czeczenów którzy próbowali wyrwać się z rosyjskich okowów. Spokój i porządek panuje w Groznym.
marekk pisze: „Do tej pory pieniądze są z ropy i gazu. Czy ktoś zna produkty rosyjskie wysoko przetworzone na rynku europejskim. Siła nabywcza Rosji jest taka jak Holandii, czyli kolos na glinianych nogach, aczkolwiek nie należy go lekceważyć.”
Nie bierzesz pod uwagę globalizacji gospodarki. Nie wiadomo, w co poza granicami swojego państwa inwestują swoje zyski Rosjanie. Te produkty nie muszą mieć nalepki „Made in Russia”. Ostatnio słychać było o planach zakupu udziałów w P4 (czwarty polski operator komórkowy) przez rosyjską sieć komórkową. Przestrzegałbym przed lekceważeniem siły gospodarki rosyjskiej i kierunków jej rozwoju.
marrek
Polska polityka zagraniczna nie moze byc skuteczna na sposob polityki Rosyjskiej. Za ministrem spraw zagr. Rosji stoji sila, a przynajniej mozliwosc stowodowania duzego, ba ogromnego chaosu w swiecie.
Polska polityka winna kierowac sie zasada „mierz zamiar wedle sily”
a najlepiej wedle Zagloby „Kupa, kupy nikt nie ruszy”.
Ale kto nas zechce w Kupie kiedy pod PISem i Fotyga zaczynamy smierdziec niemilo.
Szanowny Panie Redaktorze!
Pański optymizm chyba mało osób podziela, o czym świadczą wcześniejsze komentarze. Ja sobie pozwolę tylko zauważyć, że stwierdzenie że Włochy są w „ścisłej czołówce”, to chyba lekkie nadużycie. Mi kojarzą się raczej z krajem sporych kontrastów, polityczno-mafijnych powiązań na najwyższych szczeblach, dysfunkcjonalych instytucji i jak na Europę, niezbyt silnej gospodarki. Można powiedzieć że z powojennego chaosu nie do końca wyszły do dziś, a to już 50 lat… Co tu mówić o Rosji w 2025.
TT – mam podobne zdanie. Rosjanie są inteligentni i praktyczni. Patrzą do przodu. Szkoda, że my tak nie potrafimy….
Panie Adamie ! Mówiąc zarówno o Rosji jak i przedtem o Chinach musimy po pierwsze wyzbyć się naszego poczucia misyjności, po drugie – eurocentryzmu kulturowego i po trzecie – cywilizacyjnego imperializmu. To się nazywa tolerancją. Ale tolerancja, o ktorej dużo mówimy jako o immanentnym składniku zachodniej kultury, jesli jej nie towarzyszy świadmość znaczenia i zakresu owego pojęcia pozostaje pustym dźwiękiem. Trwa w świecie mitów i zaklęć, fantasmagorii i fatamorgan, a nasz świat – „przepuszczany” przez taki pryzmat jawi się szeregiem zamkniętych i eklektycznych, niekompatybilnych i rozdzielnych światów. Nie jest jednością, a wynika jeno z naszego „wishfull thinking”.
Michael Walzer, czołowy politolog i filozof polityki, liberalno-konserwatywnego (czyli modnego teraz w USA i u nas) „chowu” stwierdził w 1996 r , że „demokracja chińska musi zostać określona przez samych Chińczyków w odniesieniu do ich własnej historii i kultury”. W miejsce Chińczyków mozemy wstawić Rosjan i…..nas, Polakow, każdego po kolei. I niech to będzie uzupełnienie mojego pierwszego postu do Pańskiego ostatniego tekstu. Pozdro.
Demokratyczna Polske – tak, poprosze. Taka gdzie nie zapadaja ostateczne i niepodwazalne wyroki przed postawieniem w stan oskarzenia, taka, gdzie rzad pilnuje preocedur demokratycznych i nie uznaje, ze jest prokuratorem, sedzia i lawa przysieglych jednoczesnie
Marzy mi sie Polska demokratyczna.
A potem moge sie martwic Rosja i innymi sasiadami.
dana
Nie mam na myśli polityki zagranicznej opartej na sile i grożeniu, jak to miało miejsce niedawno, tylko na przebiegłości i umiejętności przewidywania, a tego nie można im Rosjanom odmówić.
TesTeg
Do tej pory najbardziej znaną marką Rosji jest Chelsea. Czy uda im się wejść na nasz rynek, może. Mamy uprzedzenia do nich i boimy się, że zawładną naszą przestrzenią gospodarczą, inna rzecz, że z nami też grają po bandzie i gdzie tylko można ucierają nam nosa. Historia się kłania.
Pozdrawiam marekk
Mam troche odmienny punkt widzenia!wspolczesna Rosja zdominowana gabinetem Rady Ministrow ludzi Putina wprost lub nie zwiazanych z KGB skrupulatnie wykorzystuje to, czym moze zdominowac stosunki miedzynarodowe ato gaz i ropa. W innych obszarach gospodarczych , przemyslowych Rosja nie wchodzi w sfery konkurencyjnosci dla rynkow zagranicznych. RAchunek ekonomiczny polityki miedzynarodowej opartej o gaz i rope wydaje sie byc na tyle finansowo korzystny dla Rosji, by zagwarantowac rzeczywosty wzrost posiomu zycia Rosjan, pozyskujac tym samym ich sympatie. Jest kolejny efekt zaistenialej sytuacji, a to dosc agresywna proba polozania na kolana ekonomiczne bylych czlonkow ZSRR tj. dzisiejszych krajow, ktore patrza ekonomicznie na zachod, nie chca nawrotu do scentralizowanej demokracji komunistycznej ( bo tak obecnie mozna okreslic to co funkcjonuje w Rosji).
Zludnym wydaje sie sie ze Putin odejscie w soim czasie. Prowadzi on poprzez FSB, KGB oraz politykow gre jednoczenia i tworzenia nowej federacji, czyli nowego tworu panstwowego z nowa konstytucja.Ku ogolnemu zdziewieniu osiaga dosc znaczace porazki w stosunkach z Ukraina i nawet Bialorusia, o krajach baltyckich moze definitywnie zapomniec, Kaukaz z Gruzja Azerbedzanem, Czeczenia wtapliwie okaza sympatie Moskwie pozostaje to co wlasciwie nigdy nie odeszlo rzeczywiscie od ZSRR a to daleki wschodz Kazachstanem – poki tam jest Nazarbajew Prezydentem i nie bedzie tam jakiejs rozowej czy cytrynowej rewolucji.
Putin- swiadom ewentualnego odejsccia z zycia politycznego zabezpieczyl sie i bylego Kanclerza Niemiec Schredera profitami z Gazpromu- no bo kto bedzie we wladzach Gazpromu?
Ewentualnosci tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach to nic innego jak umiejetne wykorzystanie przez Putina sytuacji do tzw.wywolania zimnowojennych nastrojow nakrecajacych koniunkture dla rodzimego przemyslu zbrojeniowego. Wzrost ekonomicznej aktywnosci sektora wojenno-przemyslowego i dalej sil zbrojnych to powrot z okresu ZSRR do silnej pozycji wojskowych w zyciu kraju i w calym armii i ludzi utrzymujacych sie z tego. To nie malo znaczaca czesc spoleczenstw Rosji i nie malo znaczaca czesc sypmatii proputinowskich. Silna ekonomicznie a wlasciwie nie ekonomicznie a finansowo Rosja, silna militarnie, dominujaca na rynku kapitalowym sektora paliwowo- energetycznego moze jeszcze wiele zmienic w Europie i na swiecie.Nam trzeba bacznie to obserwowac i nie wolno zaostrzac juz i tak bardzo zle stosunki z Rosja.
Putin mowi o wlasnej rodzimiej demokracji, obrusza sie na uwagi w temacie obrony praw czlowieka w Rosji , problem czeczenski.Czy kots sie nie zastanowil nad tym dlaczego w Rosji wciag funkcjonuje terminologia okreslajace kraje europejskiej jako cyt. zapadne ( zachodnie) W niedalekiej przeszlosci w ZSRR wschod to byly kraje bloku sowieckiego a zachod to kapitalisci ze swym zgnilym, imperializmem. Dzisiejsza terminologia polityczna niczym sie nie rozni od poprzedniej. Putin tkwi w staraniach przekonania opinii miedzynarodowej ze Rosja jest na drodze glebokich demokratycznych reform,przemian, ze ludziom zyje sie dostanio itd itp. Jak my Polacy doskonale znamy te frazesy?????
Powtrzam swoja interpretacje obecnego stanu ustrojowego Rosji – jest to
scentalizowana parademokracja komunistyczna – kontrolowana przez wlasciwe wladzy organa. Innymi slowy w Europie pojawil sie silny Czarny Kon z godlem orla dwuglowego patrzacego na wschod i na zachod, barkuje jeno Cara dobrodzieja – poki co panuje Putinokio.