Dlaczego tak się nienawidzimy?
Wystarczy kilku demagogów, kontrola nad obiegiem informacji i aparatem represji, żeby wypuścić demony. Ale to nie oni te demony stworzyli, tylko ewolucja. Jesteśmy zwierzyną stadną, cała kultura polega na tym, by się z tej stadności wyzwolić, a upadek kultury – by do niej wrócić. Jesteśmy stadni, ale rozpadamy się na plemiona i klany, które o byle co gotowe są rzucić się sobie do gardeł. Niebiescy przeciw czarnym, czarni przeciw czerwonym i niebieskim, czerwoni przeciw czarnym i niebieskim. Postęp to kartka wyborcza zamiast kuli w łeb.
Nie brakuje mądrych analiz, jak się bronić przed powrotem do barbarzyństwa. Ale rzadko biorą one pod uwagę, w jakim konkretnie momencie się znaleźliśmy. Za Michaelem Ignatieffem powiedziałbym tak: duch czasu jest taki, że ludzie chcą mówić sami za siebie, a nie żeby mówiono za nich. Tam, gdzie nie mogą, trzeba się spodziewać jakiejś formy buntu.
I to nie byłoby niczym złym – a nawet przeciwnie, byłoby bardzo pożądane, by każdy mógł mówić za siebie – gdyby nie inne znaki naszych czasów. Przede wszystkim ten, że ta gotowość do mówienia nie oznacza wcale gotowości do słuchania, ani najmniejszego choćby zainteresowania tym, co mówią inni. Współczesne klany i plemiona są wspólnotami autystów przekonanych, że jeśli ktoś w ogóle może ich zrozumieć, to tylko członek tej samej grupy. Góruje przeświadczenie, że słuchanie obcych jest nic niewarte. A to oznacza, że umiera wiara w empatię, zdolność do przenikania przez skorupy naszych ja, naszych tożsamości narodowych i kulturowych. Stąd popularność teorii o „zderzeniu cywilizacji”.
Przed laty robiłem z Samuelem Huntingtonem wywiad dla „Tygodnika Powszechnego”. Spytałem go poza nagraniem, czy ma jakichś przyjaciół muzułmanów, czy był kiedyś w meczecie. Lekko zaskoczony odpowiedział, że nie. No właśnie.
Ale nie chcę sobie ułatwiać zadania. Nie lubię nacjonalistów, nie imponują mi popisy nietolerancji (ale warto pamiętać, że kiedy rodziła się europejska idea tolerancji, dotyczyła najpierw tylko chrześcijan). Widzę jednak i słabości bliskiego mi liberalizmu. Na przykład tę, że bywa okropnie naiwny i podatny na abstrakcyjny uniwersalny humanizm, który kocha wszystkich ludzi, ale nienawidzi konkretnego człowieka. Jak pisał Wieszcz w „Zdaniach i uwagach”: „On kocha ludzi? Za cóż od ludzi ucieka? Bo on kocha w człowieku ludzkość, nie człowieka”.
Komentarze
Podobienstwa sa trywialne. To roznice definiuja osobowosc czlowieka. Dlatego ludzie najlatwiej toleruja tych, ktorzy sa do nich podobni. Rozny kolor skory, ksztaltu czaszki czy wlosow, odrebny jezyk czy wyznanie to wszystko sygnalizuje obcosc , ktora przy najmniejszej okazji generuje agresje. Indoktrynacja typu politycznej poprawnosci czy tez dobre wychowanie moze to zjawisko czesciowo zamaskowac ale nigdy tego nie zmieni. Dlatego spoleczenstwa wielonarodosciowe i multiwyznaniowe sa wewnetrznie niestabilne. Jakiekolwiek zachwianie ladu wewnetrznego czy tez najazd z zewnatrz prowadzo do uzewnetrznienia sie tej wrogosci. Nie jest to tylko problem Polski . Konflikty majace to samo zrodlo wystepuja na calym swiecie. Z tego wzgledu nalezy unikac miesznia narodowosci zasiedlajacych to samo terytorium. Moim zdaniem nie rokuje to dobrze przyszlosci Unii Europejskiej i Polska zrobilaby lepiej trzymajac sie z daleka od tej nowej wersji wiezy Babel.
Panie Adamie,zgadzam sie ze slowami Boboli,ze tworzenie europejskiej wiezy Babel do niczego dobrego nie prowadzi.
Mieszkam w Holandii,kraju znanego z duzej tolerancji.Ale i tutaj zaczyna ludziom brakowac juz sil i cierpliwosci.Prosze mi wierzyc,ze Holendrzy zawsze byli i sa gotowi, ukladac stosunki z kazda nacja.A jest ich tu 48,o ile mnie pamiec nie myli.I o ile z wieloma nie ma prawie zadnych konfliktow o tyle z muzulmanami -tak.Ale jak moze byc inaczej, skoro rozmowy z nimi przypominaja,rozmowe „niemowy z gluchym”???
No,ale coz my Europejczycy nie mozemy znalezc wspolnego jezyka z muzulmanami.Oni sami z soba rowniez!Wczoraj ogladalam w Tv wywiad z szefem policji w Kirkucie,w Iraku.Na pytanie redaktora,czy wzajemne mordowanie sie Shitow,Sunitow i Kurdow kiedys sie skonczy?
Pan ten odpowiedzial,ze jedynym rozwiazaniem byloby stworzenie odrebnych panstw!!!Jego zdaniem wojna ta miedzy nimi nigdy sie nie skonczy!A powiedzial ,to najczystrzej krwi muzulmanin.
Nie wystarczy ich poznac.Nauczyc sie ich jezyka ,kultury,obyczajow.Oni sami musza nauczyc sie innych zaakceptowac.
Pozdrawiam.Ana
Nie mogę zgodzić się z Bobolą z 16;39 — to nic innego jak wezwanie do stworzenia naszego polskiego GETTA. Ten model nie prowadzi do niczego dobrego.Uważam,że właśnie należy podjąć wezwanie i twardo walczyć o tolerancję i umiejętność,lub choćby tylko chęć zrozumienia człowieka/celowo nie piszę innego człowieka/ takiego jak my,choć rózni się od nas w jakiś tam sposób , nie przestaje być homo sapiens,chyba , że nie jest sapiens.Przypomnijmy sobie tradycje Wilna czy Lwowa,lub nie szukając w historii naszej obecnej ściany wschodniej.
Bobola–co zrobisz z tymi nie pasującymi do Twego kanonu? Pardon!!
Ten temat już z nami przerobiono i szkoda słów
Właśnie Unia Europejska stwarza szansę,nie twierdzę,że łatwą,jest okazja skorzystać. A jak to jest w praktyce należałoby spytać te setki tysięcy
Polaków,którzy aktualnie wyjeżdżają i tam , to ONI SA INNI !!!
Panie Adamie, Tak wlasnie jest, dokladnie jak w zyciu: blizsza koszula cialu. To przyczyna i sedno wojen religinych i cywilizacyjnych.. i wojen tout court. Wszystko ma proste wytlumaczenie, ale my szukamy zawsze tych zawilych.
Dobrze jest wspominana, ciepło i radośnie, „wieża Babel” w przedwojennym Lwowie.
Ciekawe, ze jednak pomimo pomawiania zjednoczonej Europy o bycie Wieza Babel itp, organizm ten przetrwal tyle lat, rozwija sie i jest on jako calosc liczacym sie partnerem ekonomicznym i politycznym. Normalne jest, ze im wiecej jest panstw czlonkowskich, tym wiekszy stopien zlozonosci organizacji, a dostosowanie sie do tej zlozonosci wymaga czasu od wszystkich czlonkow. Tym nie mniej nawet tylko z punktu widzenia ekonomicznego Polska nie znajduje sie na tej samej pozycji co Norwegia czy Szwajcaria, zeby pozostawanie poza Unia bylo dla Polski korzystniejsze.
Nawet jesli liberalna Europa XXI-go wieku ciagle szuka swej tozsamosci to wcale nie znaczy, ze jest to proces z natury szkodliwy. Problem w tym, zeby nie bac sie tych poszukiwan, zeby nie dac sie zastraszyc widmem inwazji, najazdu itp.
Nie wiem, o jakim najezdzie z zewnatrz mowi Bobola w kontekscie Polski i jej czlonkostwa w Europie. Nie mniej straszenie takim najazdem z i wyniklymi z niego ewentualnumi konfliktami nie jest uzasadnione, i to miedzy innymi stawianie tego typu chocholow sluzy podgrzewaniu ksenofobii i nietolerancji.
Zyje w kraju multinarodowosciowym i wielowyznaniowym. Ten kraj nie wyglada mi na niestabilny wewnetrznie, poniewaz to, co stanowi normalny dialog polityczny nie swiadczy wcale o braku stabilizacji i slabosci panstwa.
Wlasnie: dialog, a nie zamykanie sie na odmiennosci to metoda na leczenie sie z fobii i niecheci wobec innych, metoda na nienawisc. Dialog nie musi oznaczac przyjmowania wartosci innych. Wystarczy, ze prowadzi do wzajemnego poszanowania. Dialog pozwala zrozumiec, a zrozumienie ubogaca wewnetrznie kazdego, kto zechcial pojsc ta droga poznania.
Pozdrawiam,
Jacobsky
Motylek, Halina;
Wspominacie cieplo wieze Babel Wilna i Lwowa. To znaczy jestescie osobami w wieku bardzo podeszlym. Wspomnienia mlodosci z perspektywy lat zawsze zawieraja domieszke sklerozy. Klade na jej karb zapomnienie ciaglych zbrojnych klotni z Ukraincami i Litwinami oraz zawsze obecny problem zydowski na tych ziemiach. A co do emigracji polskiej starej i najnowszej prosze pamietac o istniejacych gettach polskich w USA, Anglii, Francji i Niemczech. Swoj cignie do swego nie tylko dlatego, ze blizsza mu jest kultura narodowa ale i z tego powodu, ze ludnosc etniczna nie traktuje zbyt przychylnie nowych przybyszow. To znowu nie jest problem dotyczacy tylko Polonii. W tej samej sytuacji sa emigranci z bylych posiadlosci zamorskich dawnych mocarstw kolonialnych. Sa tolerowani jako tania sila robocza ale widziani niechetnie przez ludnosc rodzima. Nie bez znaczenia jest tez element ekonomiczny. Zwiekszona podaz sily roboczej czesto gotowej pracowc za znacznie nizsze wynagrodzenie psuje rynek pracy ludnosci tubylczej.
Adam Szostkiewicz pisze: „Dlaczego tak się nienawidzimy?”
Nienawidzą ci, którzy mają kompleksy, którzy sami siebie nie lubią. A że takich ludzi jest większość – stąd i cały problem.
Oczywiscie wypomianie komukolwiek sklerozy jest dosc rezczowym argumentem w dyskusji, ale chyba tak samo eleganckim jak stwierdzenie slepoty i ograniczonosci w pojmowaniu swiata, spowodowanych prawdopodobnie niemoznoscia uwolnienia sie z klapek zapadlych na oczach.
Pelen podziwu dla znajomosci specyfiki srodowisk polonijnych (czy kazdych innych imigracyjnych) oraz ich sposobow i osiagniec w integracji z krajem zamieszkania (zwlaszcza w nastepnych generacjach), a takze dla niesamowitej zdolnosci do syntetycznego ujmowania rzeczywistosci (zwanej potocznie generalizowaniem) pozdrawiam Cie bardzo serdecznie, Bobola,
Jacobsky
PS. Jesli nawet niektorzy imigranci wola mieszkac wsrod „swoich”, to czy ta tendencja robi z nich automatycznie ludzi nietolerancyjnych i pelnych nienawisci ?
Z moich zyciowych obserwacji wynika, ze tolerancja jest jednym z objawow dojrzalosci duchowej. Czlowiek dojrzaly dba w swoj honor po prostu starajac sie nie robic niczego, co mogloby postawic go w zlym swietle, charakteryzuje go stosowanie jednakowej miary dla czynow wlasnych i cudzych. Posiada ugruntowane poglady, ktorych jednak nie uznaje za jedynie sluszne, przyznaje innym prawo do posiadania wlasnych. Jest otwarty, nie boi sie dyskusji ani krytyki wiedzac, ze – zgodnie z madrym przyslowiem – prawdziwa cnota krytyk sie nie boi. Nie narzuca swojego punktu widzenia. lecz stara sie przekonac logicznymi argumentami, nie okazujac urazy w razie niepowodzenia. Jego dewiza zyciowa jest: zyj i pozwol zyc innym. Zachowuje krytycyzm wobec wszelkich autorytetow, odrzucajac poglady niezgodne z wlasnym sumieniem. Wie, ze granice jego wolnosci wyznacza krzywda kogos innego, sam jej nie przekracza i nie pozwala na to swojemu otoczeniu. Lubi otaczac sie osobami madrymi i zdolnymi czerpiac z ich pomyslow inspiracje do wlasnego rozwoju. Jako rodzic cieszy sie ogromnym autorytetem, a dzieci kochaja go bezgraniczna miloscia nieskazona lekiem. W roli szefa potrafi bez uzywania presji stworzyc atmosfere zdrowej konkurencji i sklonic zespol do dajacego wszystkim satysfakcje zaangazowania, jesli jest nauczycielem, ma nieprzecietnie wysoki odsetek bardzo zdolnych uczniow. Walka podejmuje tylko w obronie fundamentalnych wartosci np. wolnosci.
Wszystko na odwrot jest u czlowieka niedojrzalego: honor nie powstrzymuje go przed popelnianiem niegodziwosci, a wrzawe w jego obronie podnosi dopiero wtedy, kiedy sprawa wyjdzie na jaw i zostanie nazwana po imieniu. Charakteryzuje go podwojna moralnosc – diametralnie inne kryteria dla siebie i „swoich”, inne dla obcych. Jego duchowy horyzont jest tak waski, ze nie miesci sie w nim nic poza wlasnym ego, podniesionym do rangi pepka swiata. Stad proste (zeby nie powiedziec prostackie) kryteria podzialu na dobro i zlo: moje (poglady, uczucia, gusty) dobre, wszystkie odmienne zle, moje to norma, odmienne zasluguja tylko za zwalczanie jako odchylenie od normy. Niedojrzali wlasny system wartosci, uwazany za jedynie sluszny, wszelkimi sposobami staraja sie narzucic innym i nie rozumieja, ze opor dotyczy nie tyle samych wartosci, co metod ich krzewienia. Nie widza zwiazku miedzy swoim postepowaniem a konfliktami, ktore nieustannie wywoluja idac przez zycie jako prokurator i sedzia w jednym, oskarzajc i ferujac bezlitosne wyroki na winnych wlasciwie tylko odmiennosci czy postrzegania rzeczywistosci z innego perspektywy.
Nie chce spekulowac na temat proporcji ludzi dojrzalych i niedojrzalych wokol nas (kazdy z panstwa uczyni to najlepiej sam), ale mam wrazenie, ze tych ostatnich czesciej mozna spotkac wsrod posiadajacych wladze, co jest poniekad zrozumiale zwazywszy ich potezne ambicje napedzane przez zachlanne, niemozlowe do zaspokojenia ego.
Panie Adamie, jest Pan od lat moim ulubionym publicysta.
Pozdrowienia dla forumowiczow
Pana tez pozdrawiam, bardzo milo
Jacobsky;
Ci, ktorzy zapominaja historie beda zmuszeni ja powtorzyc.
Mialem na mysli znane wydarzenia z historii RP. W wieku 17 Polska byla mocarstwem. Jej upadek rozpoczelo powstanie Chmielnickiego bedace wyrazem buntu rusinskiej mniejszosci. Oslabione panstwo stalo sie lupem naszych drogich sasiadow. II RP powstala w 1918r w walce ze Zwiazkiem Radzieckim kierowanym przez zydow-komunistow, ukrainskimi nacjonalistami, litwinami i niemcami. Po 20 latach spedzonych miedzy innymi na walkach z mniejszosciami (glownie ukraincy ale nie tylko) i przy ciaglych klopotach z KPP (glownie zydo-komuna) nastapila nastepna katastrofa. Nie najmniejsza i negatywna dla interesow Panstawa Polskiego role w trakcie walk a takze w czasie okupacji odegraly mniejszosci (zydzi- na terenie okupowanym przez Armie Radziecka, niemcy i ukraincy- na terenie okupowanym przez Rzesze Niemiecka ).
Dla poszerzenia horyzontow polecam lekture Historii Dwudziestolecia, Pawel Zaremba , Instytut Literacki , Paryz 1981.
Co do lat po wyzwoleniu to mam nadzieje, ze znany jest Panu wklad zydowskiej mniejszosci narodowej w formowaniu UB i Informacji Wojskowej i w rzadzeniu powyzwoleniowa RP ( nazwa PRL pojawila sie dopiero w latach 70) a takze dluga batalia z bandami UPA. Co obecnie wyprawiaja przedstawiciele mniejszosci jest chyba dobrze znane i bez mojego komentarza. Ogolnie biorac mniejszosci narodowe sa szkodliwe dla interesow panstwa, w ktorym prebywaja. Maja one tendencje do szukania oparcia w silach zewnetrznych ze szkoda dla interesow ludnosci rodzimej. Obecny owczy ped do uczestnictwa w UE jest manifestacja tego sposobu dzialania w Polsce. Ale jest to znowu uwaga stosujaca sie szerzej. Na przyklad mniejszosc Hmong, obecnie w znacznej liczbie przesiedlona do USA walczyla po stronie USA w wojnie wietnamskiej.
Podobieństwa przyciągają, różnice rozwijają. Problem polega na tym, że rozwijać możemy się jako jednostki, w kontaktach interpersonalnych, w bezpośredniej ralacji z tym innym. Stada natomiast są kierowane przez swych demagogicznych przywdców; podatne na uproszczoną wizję świata nie chcą i nie umieją zrozumieć niepodonmego do siebie.
Bobola!
Jako spierniczały sklerotyk nie mam zamiaru dyskutować z małolatem/bez obrazy-jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie/, przypomnij sobie dobrze historię
własnego Kraju,a może warto-by czegoś się douczyć??
To tylko moje skromne marzenie, jeśli w tak młodym wieku zająłeś wygodną pozycję w Okopach Sw.Trócy , to Bóg z Tobą, już jesteś w bardziej podeszłym wieku niż ja.Wyrazy współczucia,głebokie jak te Twoje okopy.
Pa! Pa!
PS.Kłótnia , to jeszcze nie wojna, a broń do „zbrojnych kłótni” dostarczali
tacy jak Ty-szczegóły w odpowiednich opracowaniach,bo na pamięć
ze szkoły nie ma co liczyć.
PS.nr2. Bez znajomości języka,chęci nawet częściowej asymilacji,bez próby zrozumienia nowego środowiska , jedyną alternatywą jest
zamykanie się we własnym getcie i wynaturzony nacjonalizm.
Gdybym nie wiedział co to znaczy patologiczna ksenofobia i chciał ją zdefiniowac na podstawie przykładu, to juz wiem gdzie szukać. Bobola jest tzw przykładem podręcznikowym. Ciekawy jestem czy to się leczy czymś innym poza lobotomią ?
Bobola,
Cala moja rodzina pochodzi ze Lwowa. Oczywiscie, ze z Ukraincami to nie byly przelewki, ale Lwow to nie tylko konflikt polsko-ukrainski. To rowniez wspolzycie dosc spokojne (wedlug relacji oraz tego, co ja czytalem) z Ormianami, Niemcami, Zydami, a wiec nie mozna generalizowac, ze wszystko jest albo czarne, albo biale. Dobrze jest czasem zrelatywizowac to i owo, choc wiem, ze jest to zabieg metodologiczny niezbyt „koszerny” z punktu wiedzenia niektorych doktryn.
Powiem szczerze, ze do szerzenia nienawisci nie trzeba chyba wielkich roznic rasowych, religijnych i/lub jezykowych. W koncu kibice Legii i np. Widzewa, czy innego klubu pilkarkiego wierza lub nie w tego samego boga i mowia tym samym jezykiem, ale to nie przeszkadza im walic sie po wygolonych lbach z czystej i bezinteresownej nienawisci. Jedni i drudzi to chyba Polacy, prawda ?, a wiec ciagle wiekszosc etniczna w naszym kraju.
Jestem miejszoscia narodowa zyjaca w moim kraju, Bobola. Nie sadze, zebym ja i 99,9% moich (i Twoich) rodakow dzialalo na szkode panstwa naszego zamieszkania. Poza tym co jest dzialaniem na szkode ? Domaganie sie poszanowania swoich praw przy calym respekcie obowiazujacego porzadku prawnego ?
Nie wiem, jak znaczacy wlpyw dla wyniku referendum o przystapieniu do UE mialy mniejszosci narodowe w Polsce, zeby natychmiast wyciagac tu dosc kategoryczne wnioski. Prawdopodobnie, i na przekor wykladni narodowo-narodowej, Polacy wola bardziej byc czescia integralna Europy niz tylko jej geograficznym skladnikiem. Moze nam sie to podobac lub nie, ale pomawianie mniejszosci narodowych w Polsce o wynik procesu demokratycznego, z ktorym osobiscie sie nie zgadzamy jest dosc sliska sprawa. O ile sie nie myle, bylo juz paru takich w historii. Nie sadze, ze koniec koncow historia przyznala tym osobnikom racje.
Pozdrawiam,
Jacobsky
Jacobsky;
Fakt zgodnego wspolrzycia miedzy roznymi narodowosciami w tym samym kraju nie jest niczym mi nieznanym. Jak probowalem to juz powiedziec uporzednio problem ujawnia sie w sytuacjach niestandardowych (wojna, rewolucja, zamieszki wewnetrzne) gdy zapiekle uprzedzenia dochodza do glosu a organa represyjne nie sa w stanie utrzymac (albo nie chca) utrzymac porzadku prawnego. Tak bylo na przyklad w Niemczech w okresie weimarskim, czy w Polsce po 1918 i 1945 roku. Mam wrazenie, ze celowo chcesz widziec drzewa a nie spostrzegac lasu. Stad ta niechec do uogolnien. Niestety metoda naukowa wymaga szerszego spojrzenia na sprawy narodowe niz personalne wspomnienia tych czy innych osob. Narody, panstwa i inne organizacje maja najczesciej zupelnie rozne interesy niz osobiste pragnienia ich obywateli. Kazdy z nas moze wybrac orientacje kosmopolityczna albo zainteresowc sie troche na czym polega interes jego wlasnego narodu. Jak juz powiedzialem, nie jest to latwe dla przedstawicieli mniejszosci narodowych i ta trudnosc byla czesto wypelniana w dosc przykry sposob.
Pani Hano z Hamm! witam wśród blogowiczów – wspaniałe wejście.
Cieszę się osobiście.
Do tego wpisu warto by zajrzeć od czasu do czasu, dla higieny psychicznej.
;
Przed momentem na blogu Passenta w dyskusji przewinął się wątek polszczyzny, używanej przez najbardziej patriotycznych i prawdziwych Polaków. Czemu oni tak fatalnie posługują się językiem polskim?
;
Bobola! ty zamiast do poważnych książek historycznych usiądż na pewien czas do podręcznika gramatyki i pisowni polskiej!
Z treści twoich wpisów wnioskuję, że żyjesz chyba w Polsce. Czemu nie używasz polskich znaków przy odpowiednich literach?
Własny język należy szanować. Jak się nim zaczniesz nareszcie posługiwać jak Polak, to może i czytać zaczniesz ze zrozumieniem i twoje wpisy zaczną być sensowne – czego ci życzę. Nie czepiam się poglądów, nie chodzi mi w tym przypadku o treść, ale o formę wypowiedzi.
A jak już zaczniesz po polsku pisać, to ja będę pisała do Ciebie, nie do ciebie.
Trochę ta dyskusja mnie nie przekonuje, szczególnie zaś twierdzenia, że nienawidzi się przede wszystkim innych. Oczywiście, że taka nienawiść czy niechęć jest najbardziej widoczna, bo prowadzi do rasizmu itp. Zawsze to lepsza wiadomość w mediach, że zabito załóżmy czy pobito Araba, bo był Arabem, niż np. że pijaczek pobił drugiego pijaczka, bo mu na wino nie chciał dać. Po pierwsze nienawiść istnieje także w państwach jednonarodowych czy prawie bez mniejszości, często najbardziej nienawidzą się rodziny, sąsiedzi, kibice klubów płkarskich, wyznawcy tych samych religgii( np. katolik z IRA na pewno jeszcze nie dawno walczyłby z protestantem sąsiadem niż z emigrantem z Pakistanu sprzedającym w sklepiku obok, a zwolennik Radia Maryja bardziej nie trawi wykształciuchów z TYgodnika Powszechnego, niż Wietnamczyków na targu sprzedających). Istnienie wielu narodów czy ras obok siebie jest możliwe, choćby przykład USA( mam wiele do zarzucenia całemu istnieniu tego państwa i jego polityce przez 200 lat, ale udaje się im w miarę zgodnie współżyć), Australia. Piszemy o problemach z muzułmanami, a tak się zastanówmy czy to dotyczy całej mniejszości czy jej części, czy ludzie na Zachodzie nie przyjaźnią się z muzułmanami, nie studiują razem, nie robią u nich zakupów, nie jedzą kebabów, nie oglądają tureckich czy irańskich filmów? Wiadomo, że idealnie nie będzie, ale i nigdy nie było. Nienawiść na tle rasowym jest częścią normalnej zwyklłej nienawiści, tej, którą widzimy u nas między politykami, między klientem obrażającym ekspedientkę w sklepie, między nauczycielem wyzywającym uczniów( i odwrotnie). Nienawiść obejdzie się bez imigrantów, nic jej nie zaszkodzi, zawsze znajdzie przeciwnika.
A i jeszcze pan Adam napisał coś, co się mi podobało, o nieumiejętności słuchania, fanatyk nie słucha, albo raczej słucha selektywnie nie globalnie, on słyszy tylko te poglady, które zna i akceptuje , inne pomija, innych nienawidzi. Przykładów wiele, ale nie chce mi się pisać o polskiej polityce, w której i fanatyzm i nienawiść bez cudzoziemców się dobrze mają.
A apropos Samuela Huntigtona, to że nie znał muzułmanów czy nie był nigdy w meczecie , to nie umniejsza słuszności czy niesłuszności jego tez. Ale nasuwa mi się pytanie, czy on w ogóle ma pojęcie( nie ogólne, ale gruntowne) o islamie, czy zna jego historię, kim jest z wykształcenia, nie czytałem jego książki, więc nie wiem, czy teoria jegoż o zderzeniu cywilizacji przekonująca jest czy nie. Bo może, to tylko zgrabnie napisane, wpasowujące się w klimat , w ducha czasu, a naukowo nie do końca rzetelne.
Panie Adamie
Jeśli w moim regionie od 16 lat ponad 30% populacji korzysta z różnych form wsparcia państwa to niech Pan spróbuje im mówić,że „wolność i nieskrępowana przymusem politycznym działalność jednostek mają wartość nadrzędną i są najpewniejszym źródłem postępu we wszystkich sferach życia zbiorowego”Dla nich wolność oznacza dostęp do zasiłków,rent, becikowych itp.Życie tych ludzi nie ma wymiaru indywidualnego lecz zbiorowy,bo tylko kumulacja świadczeń w rodzinie-klanie pozwala spełniać ich życiowe aspiracje tzn najeść się, napić i bezmyślnie patrzeć na włączony przez całą dobę telewizor.To kultury hermetycznie zamknięte,rządzące się swoimi prawami i na swój sposób szczęśliwe,bo 16 lat pozwala na adaptację nawet do tak pożałowania godnej sytuacji.Każda próba zmiany ich położenia-dopingu do indywidualnego wysiłku-budzi agresję i nienawiść.Nie chcą się uczyć,wytrzeźwieć,jechać gdzieś za pracą.Chcą tylko ssać cudze pieniądze. A prawica socjalno narodowa ich w tym wspiera.Mówi,że są solą tej ziemi tłamszoną i okradaną od lat przez liberałów.Jeśli za cnotę uznano bezmyślne rodzenie dzieci,głupotę,biedę,fanatyczny katolicyzm to nie ma co się dziwić barbarzyństwu kwitnącemu wokół.Tym niemniej prawica tylko politycznie wykorzystała sytuację.Ktoś kiedyś wypchnął na margines życia te 30%populacji i nic z tymi ludzmi przez wiele lat nie zrobił.Dlaczego tak się stało?Słyszę tylko dwie odpowiedzi-„Bóg tak chciał” lub „Niewidzialna ręka rynku zadziałała”I to jest najsmutniejsze w tej sytuacji.Te dwa stwierdzenia odpowiadają na Pańskie pytanie-„Dlaczego się tak nienawidzimy?”
Pozdrawiam
Bobola! Moi dziadkowie mieszkali na pograniczu polsko-niemieckim. I nie pamiętają problemów z Niemcami jako mniejszością, podobnie z Żydami (oczywiście o ile ktoś nie siał nienawiści przy pomocy literatury wątpliwej jakości). To nie znaczy, że wejście Wehrmachtu nie spotkało się z pozytywnym przyjęciem części mieszkańców i wydawaniem miejscowej inteligencji. Tyle, że nie były to czyny „mniejszości narodowych”, ale karierowiczów spośród polskiej większości. Co ciekawe — tych samych, którzy przed wkroczeniem Wehrmachtu najbardziej demonstracyjnie okazywali polskość.
Oczywiście każdy region ma swoje własne przeżycia i doświadczenia. Ale jest chyba dostatecznie wiele dobrych doświadczeń „wież Babel” (nie biblijnych, ale regionalnych i państwowych), by patrzeć w przyszłość, mimo wszystko, z pewną nadzieją.
Bardzoś nas, wszystkich blogowiczów, tym razem zaskoczył Szanowny Panie Redaktorze. O nienawiści można bowiem mówić tyle samo co o miłości. Ponieważ są to afektywne i emocjonalne sposoby odbierania świata, są tak bardzo do siebie podobne. Różni je tylko wektor. Obydwa uczucia są tak samo destruktywne (tak, tak) i konstruktywne. Moim ewentualnym oponentom przypomnieć raczę, iż z nienawiści, zazdrości, niechęci etc. można tworzyć tak samo pożyteczne, wzniosłe i uduchowione dzieła jak z miłości. Nie będę tu przeprowadzał egzegezy i udowadniał etymologii pochodzenia tych pojęć, pokładów menatlnych skąd pochodzą i jak kierują człowiekiem. Chcę tylko stwierdzić, iż zarówno nienawiść jak i miłośc są immanetne czlowiekowi. Dlatego trzeba je przyjać z cały, „dobytkiem inwentarza”. One po prostu są…… A jak się ustrzec przed destruktywnymi i niekorzystnymi skutkami tych emocji ? Jak najmniej afektów, jak najmniej emocji, jak najmniej życzeniowego patrzenia na życie i człowieka. „Innego” człowieka. Przede wszystkim prawa stanowione, a później „wishfull thinking”, nasze chciejstwo, historie, namiętności i „zwidy”. I korzystać z doświadczen „Innych”……. Określenia typu Polak, naród, Żyd, Murzyn, niewierzący, ateista, radiomaryjny, „kaczory”, „ruski”, schwab, komunista, faszysta, liberał itp. stanowią nasze, ludzkie, lokalne sposoby uporządkowania rzeczywistości. I im jest ich więcej, tym większymi niewolnikami jesteśmy właśnie swoich fobii, uprzedzeń i patologicznej „zarazy” nazywanej anty…..(coś tam, coś tam, w zalezności od kontekstu).
Ja osobiście wolę zgubic np. z mądrym Żydem, niźli z glupim Polakiem znaleźć. Bo jakież znaczenie ma przy kontaktach interpersonalnych fakt, że dany mężczyzna ma w spodniach napletek lub nie ? Tego typu określenia, otwierające a priori jednoznaczną szufladkę w naszym mózgu służą m.in. również do zafiksowania danej osoby, a nie podejścia do niej jako „tabula rasa”. Z życzliwością, po partnersku. Ludzie „po mojemu” dzielą sie wg dwóch kategorii – mądrych i głupich oraz bogatych i biednych. Cały opis rzeczywistości to pośrednie kombinacje między tymi kategoriami, a świat jest przestrzenią szarości i tych kombiancji o różnym natężeniu i intensywności tych znaczeń.
Jeszcze do Boboli;
Nie zamierzam z Panem polemizować. Próżny trud. Podsumowując jednak Pańskie produkty w materii niniejszego tekstu Pna Red. A.Szostkiewicza należy tylko stwierdzić (to czynię subiektywnie, gdyż wszelkie sądy są tylko subiektywne), iż identyfikator Waści („Bobola”) symbolizuje w sposób idealny jezuicko-kontrrefomatorski styl myślenia, który tyle szkód przyniósł Polsce i jej społeczeństwu na wschodzie Europy. Wolę „Wieżę Babel” (gdyż w jej pejoratywne acz biblijne znaczenie nie wierzę i jestem temu przeciwny) niźli nienawistny, zamknięty, ogarnięty fobiami i popychający ludzi do prześladowań „Innego” świat „bobolopodobnych”. Nieśmiertelny Józef Szwejk rzekł by w tej materii: „Wszyscy jesteśmy w rękach Boga, ale ja prócz tego byłem w rękach lekarzy” – co „bobolopodobnym” śledziennikom – nie tylko polskim – polecam (psychiatra). Mimo wszystko pozdrowienia i wyrazy szacunku jako osobie ludzkiej, bo to zawsze brzmi dumnie.
Bobola,
mysle, ze najlepszego rozwiniecia szerokiego spojzenia na sprawy narodowe dokonasz na prawica.net.
Osobiscie nie przeszkadza mi myslenie kosmopolityczne, choc wiem, ze to slowo na brzydki wydzwiek w wielu kregach, i czesto „zenione” jest ze sprecyzowanymi narodowosciami. Z mysla narodowa w wydaniu naszych najbardziej narodowych z narodowcow, znanych dzis rowniez jako LPR czy KMZ tez flirtowalem swego czasu, i znam bardzo dobrze ich optyke widzenia spraw spolecznych i panstwowych.
Dlatego tez celowo unikam slowa „narodowy” w tego typu dyskusjach. Z powodu przekarmienia i spowodowanych nim mdlosci, ale rowniez dlatego, ze kazda idea ma swoj czas, kiedy jest aktualna, oraz czas, kiedy schodzi z horyzontu. Tak jest ze sposobem myslenia opartym na koncepcji narodowej z konca XIX-go wieku i wczesniej. Twoj sposob myslenia dokladnie odpowiada epoce w dziejach Europy, do ktorej sie powolujesz w swoich wypowiedziach. Dla mnie natomiast jest to przeszlosc, historia, ktora trzeba pamietac, ale z ktorej nie trzeba na sile wyciagac wnioskow na dzis.
Pozdrawiam,
Jacobsky
W uzupełnienie swego poprzedniego postu jak i w komentarzu do Pańskiego niezwykle przejmujacego tekstu (to wołanie liberała – jak Pan się sam definiuje – o potwierdzenie i aprobatę, przestrzeganie reguł i otwarty dialog międzyludzki) pozwolę przytoczyć sentencję św.Jana Chryzostoma, jednego z „Wielkich” Ojców kultury Wschodu:
Ptaki mają na to skrzydła
Aby unikać sideł
Tak samo rozum dany jest ludziom
Aby unikali grzechów.
Ponieważ ta myśl ma juz ponad 1600 lat, a nic nie traci ze swej uniwersalności, egzegezę „na dziś” owego schagwortu uzupełniłbym tylko stwierdzeniem, iż „nie wszystkim dobry Bóg podarował wystarczające połacie kory mózgowej”. Lecz w takim razie czym oni się różnią od ptaków czy innych bydląt ? Trzeba im tylko współczuć. Pozdrowienia dla wszystkich blogowiczów (bez wyjątku).
Drogi Bobola. Chciałbym, żebyś mnie wsparł trochę, bo wydaje mi się, że jestem kosmopolitą. Wynika to zapewne z obciążenia genetycznego. Jeden z moich dziadków był Niemcem a drugi choć urodził się w Polsce to pochodził prawdopodobnie z rodziny o czeskich korzeniach. Otóż napisałeś ? ?Kazdy z nas moze wybrac orientacje kosmopolityczna albo zainteresowc sie troche na czym polega interes jego wlasnego narodu.?
Wydaje mi się, że wybieram orientację kosmopolityczną, ale nie jestem jeszcze tego pewien. W związku z tym chciałbym, żebyś skonkretyzował, na czym tak dokładnie polega nasz polski narodowy interes. Jak mi odpowiesz to będę mógł sprawdzić czy mi ten narodowy interes pasuje i może zostanę prawdziwym Polakiem.
Pozdrowienia
Bobola, dzięki za przypomnienie o „domieszce sklerozy”. Całkiem mi wyszła z głowy… Pozdrawiam i polecam się pamięci…
No cóż, wynikałoby z tego co kiedyś było, co jest współcześnie i zapewne będzie, że nienawidzimy się, bo takimi nas Pan Bóg stworzył (a potem Syna zesłał, żeby nas tego przez tysiąclecia oduczał).
PK;
Panskie wiadomosci sa ciekawe ale mijaja sie z prawda. Niemiecka piata kolumna, skladajaca sie nominalnie z obywateli polskich pochodzenia niemieckiego, aktywnie wspierala natarcie Wehrmachtu dokonujac aktow dywersji i sabotazu wobec wycofujacych sie wojsk polskich i administracji panstwowej. Dobrze jest tez znana rola volksdeutch-ow pomagajacych Gestapo w likwidacji polskiego ruchu oporu oraz terroryzowaniu Polakow na terenach okupowanych. Nie wiem jak to mozliwe aby te dobrze znane i dostepne w literaturze historycznej i pieknej fakty byly Panu nieznane. Jest to pewnie wynik bardzo wybiorczego nauczania historii w polskich szkolach.
Wodnik53
Trudno polemizowac gdy brak jest rzeczowych argumentow. Podalem przyklady, na ktorych opieram moja argumentacje. Historia nie jest nauka scisla wiec tez nie ma gwarancji, ze typowe zachowania z przeszlosci beda powtorzone ponownie. Ale kazdy rozsadny strateg nie odrzucalby tej mozliwosci. Historia znala juz pare wielonarodowych i wielowyznaniowych konglomeratow. W nie tak odleglej przeszlosci bylo to Imperium Ottomanskie, Cesarstwo Rosyjskie, Cesarstwo Austro-Wegier, ZSRR, tzw Oboz Panstw Socjalistycznych i Jugoslawia. Jak zapewne Panu wiadomo zadne z nich nie przetrwalo proby czasu. Byly tez imperia kolonialne ktore takze rozpadly sie na elementy skladowe. Oczywiscie rozne byly okolicznosci i przyczyny tych spoleczno-politycznych katastrof. Nie mniej nietrwalosc takich systemow mowi nam, ze istnieja wewnetrzne sprzecznosci, ktore predzej czy pozniej sprowadzaja uklad do stanu podstawowego.
Nela;
Nie jestem nauczycielem jezyka polskiego ale zdanie ” A jak juz zaczniesz po polsku pisac, to ja bede pisala do Ciebie nie do ciebie.” nie wydaje mi sie wzorem literackiej polszczyzny.
Bobola, to tak na marginesie: „współżycie” pisze się przez „ż” nie „rz” (2006-10-12 o godz.00:15). Tego już brak polskich znaków diakrytycznych nie usprawiedliwia, raczej nadmiarem nie przebierającej w środkach pasji polemicznej da się wytlumaczyć.
Wodniku, a moze to wcale nie jest tak, jak myslisz Ty i wielu innych ludzi?
Moze to tylko stereotypy, ktorymi „zabetonowani” nie potrafimy od wiekow rozwijac sie duchowo? Nie da sie zaprzeczyc moim zdaniem, ze podczas gdy umysl zdolal ( kosztem wielu ofiar) uzyskac wolnosc i od wiekow dynamicznie sie rozwija, zwlaszcza na przestrzeni ostatnich 100 lat wrecz porazajac rozmachem, dusza pozostala daleko w tyle, tkwiac niezmiennie od tysiacleci w niewoli strachu pod nadzorem fanatykow religijnych lub swieckich zwolennikow tradycji. Moim zdaniem ta wlasnie asymetria w rozwoju umyslu i duszy ponosi odpowiedzialnosc za tradycyjnie pelen okrucienstwa i nienawisci ksztalt relacji miedzy ludzmi, za to, ze tyle ganialnych wynalazkow obraca sie przeciwko czlowiekowi. Mozna by zadac sobie pytanie, dlaczego tak sie dzieje, skoro od wiekow swiatli przedstawiciele kazdego pokolenia staraja sie ten swiat naprawic, a przynajmniej poprawic? Wszyscy chca dobrze, deklaruja szlachetne intencje, a postepuja ciagle wg tego samego niszczacego schematu. Moze nalezaloby pokusic sie o calkiem nowy punkt widzenia? Ja juz mam swoja hipoteze. Mysle otoz, ze naszym zyciem duchowym rzadza zalezne, genialnie proste reguly, ktorych przestrzeganie zapewnia czlowiekowi piekne, pozyteczne zycie w zgodzie i harmonii z innymi, natomiast lamanie prowadzi do nieszczesc, rozpaczy, zbrodni. Jestesmy (to ciagle tylko moja hipoteza) jak komputer wyposazony przez producenta w standartowy zestaw programow na madre, spelnione zycie. Niestety, te programy mozna – jak w komputerze – latwo zamienic na inne – destrukcyjne i ludzie czynia to od zawsze nie majac pojecia, ze istnieja reguly bardziej od Dziesieciu Przykazan zaslugujace na miano Boskich, bo nie mozna ich ominac ani zaklamac. Mozna np. dokonac gwaltu na slabszym, ale nie lezy w ludzkiej mocy zmuszenie ofiary do odczuwania przyjemnosci czy szacunku dla sprawcy. Nie da sie zbudowac szczesliwego dla obojga zwiazku milosnego czy przyjazni bez wzajemnego zaufania, bo takie sa reguly dane nam przez Boga czy inna sile – ta sama, ktora wlozyla nam wszystkim do serca potrzebe milosci, bliskosci, harmonii i kaze cierpiec, kiedy nie udaje sie ich osiagnac.
Nelu, dziekuje za wspaniale slowa.
Ps. Mieszkam za granica, ale wkrotce tez bede pisac z uzyciem polskich znakow, bo zamierzam zainstalowac sobie odpowiedni program.
Gospodarza i wszystkich blogowiczow pozdrawiam
Drogi „jezuicko-kontrreforrmacyjny” fratrze A.Bobolo !
To, że podane przez Ciebie przykłady się nie sprawdziły – na razie – nie mozna a priori rzec iż ta idea jest zła, nietęga czy kiepska. Zresztą o narodzie w sensie rozumienia przez Ciebie i Tobie podobnych osobnikow mówi się też od niedawna. A państwo narodowe (i tym samym jego interesy) jest jeszcze nowszej proweniencji. Absolutnie się nie zgadzam, że jednostkowe fakty – dobierane zresztą przez róznego rodzaju „narodowców” – świadczą p-ko kosmopolityzmowi (aby skrócić określenia – wiadomym jest o czym mówimy). Kiedyś uważano iż rasa „czarna” jest z gruntu „gorszą” gdyż pochodzi od „chama”…….Wszystko kwestią świadomości – ja zostaję przy swoim, a Ty nadal tkwisz w epoce neolitycznej, którą cywilizowany świat zdążyl zapomnieć. Pozdro.
Do Hany z Hamm:
Wszystko zależy od nas samych Droga Blogowiczko. Jako agnostyk i racjonalista nie wierzę – mocniej: odrzucam – jakąkolwiek ingerencję sił nadprzyrodzonych w nasze jestestwo. Tylko my sami, żywi ludzie tworzymy nasze życie, pojęcia (uporządkowanie świata w „naszych” mózgach), nazwy etc. Oba uczucia o których piasałem w poście z dn. 12.109.br g. 9.55. są immanentne człowiekowi. Naszym wyborem, rozumnym i światłym jest to za czym pójdziemy.
Pozdrawiam i dziękuję za polemikę.
Jacobsky;
Odrzucenie calej tysiacletniej przeszlosci Panstwa Polskiego jako na nic nie przydatnej nauki jest ryzykownym posunieciem. Moim zdaniem historia lubi sie powtarzac z tego wzgledu, ze terytorium na ktorym mieszka okreslona populacja znajduje sie w miare stalym polozeniu geograficznym i ma w zasadzie ciagle tych samych sasiadow. Stad rozwiazujemy ciagle te same problemy tylko na wyzszym stopniu technologicznej zlozonosci. Poglad, ze teraz przychodzi nowe jutro Europy czy Swiata tez nie jest nowy. Dokladnie ta sama idea przyswiecala komunistom. Uwlaszczenie srodkow produkcji, ateizm i proletariacki internacjonalizm mialy byc gwarancja pokoju na swiecie. Zwazywszy na prawidlowe zidentyfikowanie powodu walki klasowej wydawaloby sie, ze sprawa jest oczywista. Jak widac kryterium praktyki obalilo te nadzieje. Unia Europejska proponuje zamiast tego panowanie miedzynarodowego kapitalu, indyferentyzm religijny i moralny oraz wolny rynek. Ja osobiscie watpie w powodzenie tego eksperymentu ale nawet gdybym sie mylil to nie widze powodu aby Polska wchodzila w sklad tego gulaszu narodow. Handel miedzynarodowy istnial bez wzgledu na ustroje panstw zainteresowanych a odrebna waluta, cla i ograniczenia w przeplywie ludnosci i kapitalu maja tez dobre strony dla gospodarki panstwowej.
Jarek;
Z kosmopolityzmu mozna sie wyleczyc. Trzeba tylko chciec. Polecam lekture Dmowskiego zwlaszcza slynnego cytatu umieszczonego na jego grobie na cmentarzu brudnowskim. Pierwszy krok to myslec o swoim kraju tak jak bys myslal o wlasnym mieszkaniu czy domu. Nie chcesz aby tam wchodzil kazdy kto ma na to ochote w dowolny sposob i o dowolnej porze. Nie chcesz aby ktos z zewnatrz dyktowal Ci co masz miec w mieszkaniu jake rzeczy mozesz kupic a jakie nie i za jaka cene. I nie chcalbys pewnie tez aby ktokolwiek kto ma na to ochote mogl sie wprowadzic do Twojego siedliska i by robil w nim to co mu sie podoba. Ja jestem zwolennikiem metody sokratycznej w tlumaczeniu spraw oczywistych. Dlatego pozostawiam Cie wlasnym dociekaniom na poczatku drogi wyzej zaznaczonej. Powodzenia.
Uwaga techniczna :
Przyjmuje wszystkie uwagi krytyczne dotyczace punktacji oraz znakow diakrytycznych. Czesc winy spada na brak edytora w blogu. Ja Pisze szybko, potem skladam i nastepnie poprawiam bledy ortograficzne oraz stylistyczne. Tu jest to niemozliwe. Kiedy wysle komentarz nie moge juz dokonac korektur. Moze sie przyzwyczaje z czasem do tego systemu. Co do uzywania polskiego procesora to niestety nie jest to dla mnie wygodne. Wiekszosc zawodowych artykulow pisze po angielsku.
Bobola,
dziekuje za Twoje uwagi. Nie mieszaj prosze pojec, poniewaz ja nie odrzucam historii jako takiej tylko pewne sposoby jej interpretowania, w tym zblizony do propagowanego przez Ciebie. Poki co 1000 lat historii polskiej pelne jest zarowno chlubnych kart, jak i dziwiactw i wypaczen, i dlatego religijne podchodzenie do naszej historii, a zwlaszcza „unarodawianie” tej historii nie jest dla mnie atrakcjyjne.
Owszem, historia lubi sie powtarzac, i za kazdym razem gdy do tego dochodzi placimy coraz wyzsza cene za powtorke. Jednak to, ze historia lubi sie powtarzac wcale nie oznacza, ze ona MUSI sie powtarzac.
Podejscie tych, ktorzy obwieszczaja nadejscie nowej ery dla swiata/Europy/Polski itp jest dokladnie tak samo uzasadnione jak podejscie ludzi, ktorzy deklaruja, ze posiedli tajemnice naszego bytu i zbawienia, co daje im automatycznie legitymacje do narzucania swych idei innym, oraz ewentualnie legityamcje do sprawowania wladzy (ze nie wspomne o patencie na nieomylnosc). Do tych zapowiedzi mozemy miec stosunek krytyczny lub bezkrytyczny, i tylko naszym szczesciem jest, ze mozemy z naszym krytycyzmem obnosici sie swobodnie. Szacunek dla wszystkich, ktorzy postrzegaja swiat inaczej (zwany rowniez tolerancja) to podstawa wolnosci, jakiej obydwaj doswiadczamy.
I za dazenie do tolerancji mam miedzy innymi szacunek dla Europy. Byc moze wlasnie ostateczne pochowanie trupow z tysiacletnich historii spoleczenstw Europy odprawienie nad nimi egzorcyzmow pozwoli zyc w Europie, w ktorej historia nie bedzie musiala sie powtarzac. Choc bez watpienia ona lubi to robic…
Pozdrawiam,
Jacobsky
Bobola! Serdeczne dzięki za komentarze,dzięki Twoim tekstom,miałem
niewątpliwą przyjemność przeczytać piękne teksty pozostałych blogowiczów, którzy nie zawsze bywają tacy wylewni.
Dobrze wykonana prowokacja -to jest to!!
Pozdr. Pa!Pa!
Motylek
Bobola – tu nie o to chodzi, że szybko piszesz. Raczej o to, że nazbyt szybko czytasz nie wnikając dość uważnie w sens czytanego i natychmiast do polemiki przystępujesz (nie mogę zrozumieć np jak mój niewinny wpis z 2006.10.11 o godz.18:52 mógł zostać odczytany jako o s o b i s t e wspomnienie Lwowa). Odczytałam Twoje komentarze raz jeszcze i przyznam, że to była niezła frajda. Tak czy owak Tobie zawdzięczam zmianę nicku z „Halina” na „domieszka sklerozy”. Pozdrawiam
Jacobsky.
Pisze do ciebie w sprawie bo boli. A boli mnie to, ze dajesz sie wciagnac w taki dyskurs. Mozna by to potraktowac, jako probe reedukacji, ale po co ? Nie denerwuj siebie i innych, bo wywolujesz dalsze wywody. Tego sie,”na pokoje nie wpuszcza”. Kiedys napisales o badaniach bio-medycznych; moze robisz laboratorium ? Nie wiem. I nie dziw sie wiecej, ze juz nie pamietam jak tam i co tam. Miedzy innymi dlatego dawno sie wyprowadzilem. Trzymaj sie. I wez jakis antibiotic po tej wymianie. G.O.
P.S. Co tam i jak tam, wiecej nie zapytam. Wystarczy.
G. Okon,
jak byc moze zauwazyles juz, dyskutowanie nie sprawia mi bolu. Nie umie, ale lubie, i od tego sa blogi 🙂
Pozdrawiam,
Jacobsky.
Panie Adamie,
oberwalo sie ostatnio Ignatieffowi. Chlapna cos, co nie spowodowalo sie bardzo kolom zydowskim w Kanadzie, a konkretnie porownal niektore operacje armii izraelskiej w Libanie do zbrodni przeciw ludzkosci (chodzilo o bombardowanie Qana 30-go lipca). Na znak protestu do dymisji podala sie pani Kadis, ktora byla w teamie Ignatieffa (startuje on do walki o przywodztwo kanadyjskiech Liberalow). Ignatieff niewatpliwie strzelil sobie gola, ktory moze go kosztowac wygrana.
Jak Pan widzi, afera o kaprala Szalifa ciagle zbiera ofiary. Cywilne…
Pozdrawiam,
Jacobsky
Mam wrażenie, że „Bobola” to nikt inny jak red. Szostkiewicz – empirycznie sprawdzający zdolność empatycznego słuchania na blogowisku. .. : )
Wracając do oryginalnego wpisu: generalnie fakt – za mało tej empatii. Ale z drugiej strony – ile razy taki S. Huntington musiałby wejść do meczetu, żeby coś zajarzyć? Przecież taki meczet to jest ładnych parę stuleci kultury, historii, etc. Podobny problem mieli ci, którzy 40 lat temu naczytawszy się Kapleau, skakali na główkę w Zen, i dla niektórych okazywało się, że nie tyle basen jest pusty, tylko że to w ogóle nie jest basen… żeby nie wspomnieć o innych buddyzmach, z większą ‚ornamentyką’.
Drugi wątek, wspomniany powyżej – to czy złe emocje są rzeczywiście złe. Nie wdając się w dyskusję – chyba generalnie są jakimś tabu. Jak dziecko się złości i krzyczy to dostaje klapsa i „bez dyskusji”, a jak kocha mamusię i odrabia lekcję to komórkę… Chyba niewiele wiemy, co ze ‚złymi’ emocjami robić. Zbiera się to latami gdzieś pod karkiem i dopiero jak nawinie się chłopiec do bicia – znajduje ujście.
Miał pan okazję rozmawiać z prof. S Huntingtonem? Zazdroszczę! To musi być bardzo spokojny człowiek. W jego widzeniu świata jest i diagnosa i terapia. Pozdrowienia!
Jakub_Bru pisze: „Mam wrażenie, że ?Bobola? to nikt inny jak red. Szostkiewicz – empirycznie sprawdzający zdolność empatycznego słuchania na blogowisku. .. : )”
Możliwe też, że wszystkie komentarze pisze red. Szostkiewicz – łącznie z tym. Ojej, wygadałem się 🙂
Poprawka!
Ludzie zawsze będą się różnić i zawsze jakiś kryzys może ich podzielić: wśród Polaków na emigracji jestem wśród ?swoich?, ale gdy wśród nas pojawią się jakieś spory, to Warszawiak jest mi bliższy niż Poznaniak. Ale między nami Warszwiakami też może być kłótnia- tu ten z Żoliborza będzie bardziej swój niż z tego odległego Ursynowa.
I tak można dojść do kłębka, gdzie teść obstanie za żoną a ojciec za mną.
Oczywiście lepiej byłoby, gdyby zawsze zwyciężała prawda obiektywna a nie ?nasze?.
Ale to chyba niemożliwe.
Bo nawet gdy ja tak będę czynił to pojawia się obawa, że mój partner będzie operował etyką Kalego. A gdy zacznę się nad tym zastanawiać to obudzi się podejrzliwosć i wrogość. Więc to chyba droga donikąd.
Trzeba pogodzić się z tym zamiast czekać na kryzys i zwierać szyki obronne
unikać zbędnych napięć
być otwartym na innych a zarazem pewnym siebie
no i nie udawać na siłę, że jesteśmy tacy sami.
Niech będzie jak w haśle?Równi i Różni?.
To jest niezbędne minimum- którego należy wymagać od dwóch stron. Gdy ktoś tego nie może zrozumieć- i nadal upiera się przy nawracaniu, ulepszaniu innych i narzucaniu swych poglądów- wtedy niestety zostaje już tylko wojna. Wojna o pokój.
Domieszko sklerozy, Motylku;
Przyznaje. Zazartowalem sobie z waszych wypowiedzi . Wasze relacje o przyjaznych stosunkach Polakow z mniejszosciami na wschodniej granicy II RP sa tak dalekie od prawdy, ze musialy pochodzic z drugiej a moze nawet trzeciej reki. Mam zwyczaj uczyc studentow, aby fakty znane osobiscie podawali w pierwszej osobie. Wiadomosci zaslyszane czy przeczytane – z podaniem zrodla albo z komentarzem wyjasniajacym skad ta informacja jest zaczerpnieta. Jest duzo wspomnien funkcjonariuszy PP i KOP sluzacych na terenach wschodnich, z ktorych mozna sie dowiedziec jak sprawy wygladaly naprawde. Ale nawet teraz relacje dotyczace odbudowy/renowacji grobu Orlot Lwowskich wskazuja jak gleboka jest aktualnie wrogosc pomiedzy polakami i ukraincami. Jak byc moze Panstwo wiecie w okresie II RP dzialala terrorystyczna Organizacja Ukrainskich Nacjonalistow, ktorej dzielem byl udany zamach na ministra spraw wewnetrznych . Warto tez pamietac co dzialo sie w Malopolsce Wschodniej w 1939 r kiedy te tereny zywo przypominaly opisy atakow ukrainskiej czerni z Ogniem i Mieczem. Wbijanie na pal, kozackie swiece, obcinanie piersi kobietom to byly ulubione rozrywki naszych drogich sasiadow. Wreszcie nie wypada zapominac o wyczynach Ukrainskiego SS Dirlewangera przy tlumieniu Powstania Warszawskiego na Ochocie i Woli.
To sa wszystko dobrze udokumentoane fakty historyczne i uwazam za niebezpieczna tendencje do ich zapominania czy negacji w imie politycznej poprawnosci.
Bobola tłumaczy swoją żalosną polszczyznę tym że na codzien pisze wyłacznie po angielsku. Jestem skłonny w to uwierzyć. Przecież ktoś musiał napisać program i różne pomniejsze teksty dla „Blood and Honour”
Jean Paul;
Kazdy pisze jak potrafi. Forma jest istotna ale tresc jest zasadnicza. Napisz jak bedziesz mial cos do powiedzenia od strony merytorycznej.
No i mamy „Paradoks Boboli” ! W sprawie formy i strony merytorycznej twierdzi coś, do czego się wcale nie stosuje !
Nnie wiem czego uczy Bobola, może kreacjonizmu, może fizyki, ( żródło wpisy Boboli do notki o Darwinie) a może swojej wesji historii. Sprostuję tylko jedno:przeważająca większość okrutnych mordów na Polakach maiła miejsce nie we wschodniej Małopolsce, a na Wołyniu. Mordowano przede wszystkim polskich koloniostów osiedlonych tam za II RP Oczywiscie to wyjaśnienie nie usprawiedliwia żadnych popełnionych zbrodni.
Protesty przeciwko otwarciu cmentarza Orląt we Lwowie były udziałem stosunkowo niewielkiej grupy mieszkańców tego miasta. Wiekszość zachowała obojetność. Generalnie Polacy odwiedzający tamte strony spotykaja się z życzliwościa połączoną z nadzieją na zarobek na polskich turystach. Osobiście (podaje żródło) nigdy nie spotkałam się z żadnymi przejewami niechęci, nie mówiąc o wrogości.
Stosunki polsko- ukraińskie w II RP byly bardzo skomplikowane, powody konfliktów, a nawet -zgadzam się – wrogości, nie dają sie zamknąć w żadnej prostej formule.Tak wogle objaśnianie procesów społecznych prostymi wytrychami rzadko prowadzi do poznania prawdy. Ale czy chcemy poznawać prawdę, drogi Bobola, czy tylko powtarzac formulki w które wierzymy?
pozdrawiam
Od paru miesiecy dopiero mam dostep do internetu i sledze dyskusje na kilku blogach i czasem forach. I stwierdzam, ze (tak samo jak w zyciu) wielu uczestnikow nie jest wogole zdolnych do dialogu. Wyglaszaja swoje jedynie sluszne prawdy a argumenty innych odbijaja jak pileczki ping-pongowe. Dlatego, drogi Jakobsky (jeden z moich ulubionych blogowiczow z racji kultury polemicznej i otwartosci) nie masz zadnych szans w dialogu z Bobola, podobnie jak ja z Wodnikiem. Masz inne zdanie to znaczy nie masz racji.
Uwielbiam polemiki, ale wystarczy jedna osoba w gronie, ktorej wydaje sie, ze posiadla monopol na racje, zeby dyskusja stracila na poziomie albo nawet przerodzila sie w konfrontacje. Dialog rozwija i wzbogaca tylko wtedy, kiedy wszyscy uczestnicy maja swiadomosc, ze ich poglady sa tylko alternatywne do posiadanych przez innych.
Przypomnial mi sie wlasnie swietny dowcip na temat.
Jedzie facet mercedesem przez prowincjonalna dziure i zatrzymuje sie przy dwoch typach chwiejacych sie na poboczu drogi. Otwiera szybe i pyta: „du you speak english?” Typy kreca przeczaco glowami. Gosc znowu: „sprechen sie Deutsch?” Jak wyzej, kierowca probuje wiec dalej: „parlez wous francais?” Reakcja identyczna. Kiedy wnerwiony cudzoziemiec wreszcie odjezdza, jeden typ mowi do drugiego: widzisz go, taki madry, a i tak sie z nami nie dogadal.
I tu nasuwa sie malo optymistyczna refleksja: madrosc, tolerancja, otwartosc nie zwiekszaja szans na porozumienie z nietolerancyjnymi i zamknietymi.
Martwie sie o przyszlosc swiata
Co z tego, ze Huntington nie byl nigdy w meczecie, ani nie mial przyjaciela muzulmanina. Kon jaki jest, kazdy widzi. Od tego cywilizacje nie przestana sie zderzac.
Lepiej by pan zapytal jakiegos immama czy byl kiedy w kosciele i czy ma przjaciela chrzescijanina.
W moje piersi prosze sie nie bic.
Czy dziennikarz – korespondent zagraniczny i dyplomata pracujący dla wywiadu swojego kraju naprawdę zasługuje na potępienie? Nawet gdyby K. Mroziewicz będąc za granicą przekazywał informację WSI to tylko należało by go za to chwalić. Ale nie w dzisiejszej Polsce gdzie wszystko postawione jest na głowie.