Wąglik lustracji
Oj blogu, blogu! Widziały gały, co brały. Nie obrażam się, choć milej, jak ktoś czyta ze zrozumieniem niż jak robi zwykłą chamówę. Nie odpłacę pięknym za nadobne, ale policzka też nadstawiać nie będę. Powiem tak i może na tym wątek ulgi i lustracji zakończę:
Chciałem, jak to w blogu, podzielić się wrażeniem po raporcie „Więzi” o sprawie ks. Czajkowskiego. I dalej uważam, że to robota wzorowa. A ks. Michała podziwiam za to, że usiadł do tych rozmów z kolegami. Właśnie tym bardziej, że w pierwszym odruchu zaprzeczał i że z kolegami. Jak ktoś ma ten fart, że się urodził po PRL albo pod koniec „realnego socjalizmu”, niech pierwszy nie rzuca kamieniem.
Na insynuacje nie odpowiadam. Przyszedłem do „Polityki” w 1999 r. z „Tygodnika Powszechnego”, gdzie pracowałem od 1988 r., wcześniej żyłem z lekcji angielskiego i tłumaczeń, bo byłem na komunistycznej czarnej liście. Miałem dyplom polonisty UJ, ale władza zabraniała mi być nauczycielem. Po wyjściu z internowania nie mogłem też znaleźć pracy poza szkolnictwem. W Bibliotece Jagiellońskiej proponowano mi posadę stróża, ówczesny dyrektor Wydawnictwa Literackiego oświadczył, że takich jak ja redaktorów mu nie trzeba. Nie żalę się. Dałem radę. Kiedy przyszła wolności, byłem tak szczęśliwy, że za mojego życia stał się ten cud, że kiedy wybuchł spór o dekomunizację i lustrację, uznałem, że więcej racji mają ci, co byli przeciw.
Dziś mam więcej wątpliwości. Jednak przykłady Czech i Niemiec są dyskusyjne. W Czechach rośnie w siłę niezreformowana partia komunistyczna, w byłej NRD postkomuniści trzymają się nieźle, nie słabnie nostalgia za socjalizmem, a neonaziści mają większe wpływy niż gdzie indziej w Republice Federalnej. Dekomunizacja i lustracja mogą przetasować życie państwowe i publiczne, ale nie są tak skuteczną odtrutką świadomości społecznej, jak mogłoby się wydawać.
Teczki jednym mogą służyć do pisania pożytecznych prac historycznych (jak o donosach na Wojtyłę), innym do słusznego wyrównania rachunków moralnych (jak w sprawie ks. Czajkowskiego), jeszcze innym – do bieżącej walki politycznej, jak choćby ostatnio w przypadku Zyty Gilowskiej.
Jest coś symbolicznego w tym, że archiwiści IPN ubierają rękawiczki, wyszukując zamówione teczki. Tak chronimy się przed zarazkami. Nie mówię, że lustracja w ogóle nie ma sensu, ale uwaga na „wąglika”! Już się nim zaraził poseł Rokita, kiedy oświadczył, że nie chciałby uczestniczyć w mszy odprawianej przez ks. Czajkowskiego. Czy Polak katolik ma teraz przed spowiedzią lub nabożeństwem żądać od księdza glejtu z IPN?
Tak samo nie podoba mi się forsowanie przymusowej lustracji wszystkich dziennikarzy (nie, nie byłem TW). Jak miałaby ona wyglądać i czemu służyć na przykład w „Nie” lub „Trybunie”? PiS lustracji totalnej przed wyborami nie żądał – i słusznie. Niech się teraz nie dziwi, że senatorowi Niesiołowskiemu i profesor Staniszkis takie zapędy kojarzą się z maccarthyzmem.
Komentarze
Ale sobie Pan teraz nagrabil…
🙂
Dobrze, ze idzie weekend,
Jacobsky
Nic dodać, nic ująć, Panie Redaktorze. Rozlanie się na tym słowiańskim padole słusznej nienawiści, spowoduje, że kraj zostanie zdegradowany na dziesiątki lat, a może popadnie w jakąś zależnośc od mądrzejszego sąsiada, co w przeszłości już się zdarzyło. Kiedyś głupota rozlewała się powoli po rozległej krainie, bo nie było takiej informacji (także TW) jak teraz, ale rezultaty mogą być podobne.
bylo juz o goleniu francuskich prostytutek brzytwa. teraz pan redaktor po wystawieniu sobie laurki – napisal o makkartyzmie. ja (jak na chama czytajacego bez zrozumienia przystalo) napisze tylko jedno zdanie, takie oto:
czy pan redaktor neguje potrzebe procesu norymburskiego?
Wtorny komunizm czy neofaszyzm, o ktorym Pan wspomina nie musi miec zwiazku z lustracja czy denazyfikacja. Przeciez ktos moze byc czysty jak lustracyjna lza, a jednoczesnie sympatyzowac z komunizmem czy faszyzmem. Wylegarni nie brakuje: od bylych aparatczykow i ich kregow towarzysko-ukladowych do Pozal-sie-Materio salonowych komunistow z wyzszej strefy stanow srednich spolecznstwa, ktorzy maja pelne usta komunistycznej piany i milosci dla idei Che czy Mao, ale tylko na uzytek innych, bo na uzytek prywatny to wara od ich luksusowych apartamentow, domkow w gorach, mercedesow i wczasow na Karaibach.
Byc moze z krypto-faszyzmem sprawa jest troche bardziej zlozona, bo faszyzowanie ma zdecydowanie gorszy wydzwiek niz sprzyjanie komunizmowi, a wiec nie jest az tak popularne.
Wszystko, nawet lustracje mozna przeprowadzic z uniknieciem niepotrzebnych napiec, pod warunkiem, ze sie tego chce. Wystarczy tylko madrze sformulowac kryteria analizy archiwow i tryb dostepu do rezultatow tychze analiz, aby nie zrobic z calego procesu lustracyjnego polowania na czarownice.
Sluzba publiczna powinna byc bezdyskusyjnie „przewietrzona” (np. zakaz sprawowania funkcji przez pare lat), ale dlaczego „wolne” zawody czy dziennikarze ? Byc moze tylko wtedy, gdy skutkiem bezposrednim ich wspolpracy bylo pozbawienie wolnosci czy inne szykany zastosowane wobec osob trzecich ? Nie wiem.
Wyglada na to, ze ciagle nie wiadomo, jak posprzatac po prl-u.
Jacobsky
Poruszył mnie Pan swoją wypowiedzią, która świadczy, że sporo Pan przeszedł i zrozumiał. Kapitalną wagę w Pańskiej wypowiedzi ma ten fragment, gdzie mowa jest o odradzaniu się (mimo rozliczeń i kar) ludzi i ruchów o charakterze politycznym. Ludzie przez pokolenia przekazują swoje urazy i upokorzenia, czego dobrym przykładem jest Polska. Dlatego politycy, nawet mimo uzasadnionych oporów wewnętrznych, powinni umieć się zdobyć na wspaniałomyślność, która rozładowuje niechęci (zasypuje rozdziały) i jest inwestycją w przyszłość. Być może w Polsce trzeba przejśc hiszpańską traumę żeby to zrozumieć. Gdyby rządzący obecnie Rzeczpospolitą prawnicy z refleksją przeczytali obowiązujące obecnie kodeksy oparte na prawie rzymskim, to można z nich (od rzymian) wiele się nauczyć. Sam rozum tu jednak nie wystarczy, lecz trzeba dodatkowo czegoś, co nożna by nazwać instynktem i horyzontem politycznym. Bez tego jest jedynie hucpa i ludzki dramat.
P.S. Wspomniał Pan w swoim tekście o J. Rokicie. Jest to, według mnie, polityk o największej błyskotliwośći w tym gronie od czasu drugiej wojny światowej. Błyskotliwość ta jest odwrotnie proporcjonalna do trafności (mądrości) jego ocen politycznych i nigdy nie przekładała się na racjonalne i dalekowzroczne decyzje. Jego ostatnia porażka wyborcza może dobrze świadczyć o instynkcie politycznym krakowskiego elektoratu. Jest on oryginalnym przypadkiem negatywnego polityka.
Panie Adamie! Niepotrzebnie Pan się tłumaczy ze swoich przekonań… Ważne, że je Pan przedstawia i formułuje swoje tezy-skądinąd mi bliskie!
Co do spraw „teczkowych”- być może warto by było zamrozić archiwa IPN-u na jakieś 50 lat, do czasu kiedy odejdzie pokolenie ludzi bezpośrednio związanych z tymi szarpaninami?! Wtedy te dokumenty będzie można uznać za źródło historyczne i tylko takie! Żadnych wojen politycznych już nie będzie sensu prowadzić…?!
„Nie sądżcie, abyście nie byli…” Ciągle jestem niepoprawną romantyczką
i myślę (życzeniowo), że byłoby cudownie, gdybyśmy zamiast szukać wroga, szkodnika, kłamcy , żyda, masona i cyklisty usiedli i zastanowili się, jak wprawić w ruch tę łódż, na której dryfujemy, w ruch postępowy. Te bezsensowne spory wyniszczają kraj, demoralizują ludzi i sprawiają,że szacunek do pracy upada, bo uczciwa praca nie jest w cenie, zresztą nigdy, za mojej pamięci nie była. Ale myślałam (córka wroga ludu, bez szans na jakikolwiek awans), że po upadku realnego socjalizmu to się zmieni. Niestety nie zmieniło się i na progu nowego ustroju zostałam bezrobotną a teraz jestem emerytką i gdyby nie fakt, że potrafię dorobić, to za moją emeryturę mogłabym wyglądać oknem. Natomiast ci, co w tamtym systemie gnoili ludzi z całym bezwstydem, mają sie wielokrotnie lepiej. Nigdy nie próbowałam poprawić swojej sytuacji zapisując się do partii, ani też działając w inny sposób znany i popularny. Nie mam więc współczucia dla tych, co się skusili i teraz „wpadli”, bo można było bez tego. Tylko to kosztowało i kosztuje. Było i jest trudniej.
Nie wydaje mi się jednak słuszne i celowe wytracanie energii na wyszukiwanie tych, co kiedyś coś. Jeśli są dobrzy w jakiejś konkretnej specjalności, to na miły Bóg pozwólm y im pracować dla rozwoju i postępu w kraju. Nie musimy ich jednak stawiać za wzór moralności, lub inny wzór. Uznajmy ich fachowość i tyle. Aż tyle i tylko tyle!
Mamy spokój, nie grozi nam nalot ze strony sąsiadów, nie obawiamy się o życie swoje i swoich dzieci.
„A może byśmy tak coś zasiali???”
Panie redaktorze,
miał Pan taki spokojny, nudny blog o tematyce żydowskiej (przynajmniej od momentu wyjazdu do Izraela, bo wcześniej nie czytałem). I czekam na kolejne wpisy na ten temat – a na początek o książce Grossa.
Ja osobiście jestem za lustracja dziennikarzy. Także ww Nie. Pamiętam artykuły o niejakim Saszy (wówczas jeszcze czasem czytywałem) po zabójstwie Dembskiego. A później okazało się, że dziennikarz9dziennikarze?) z Nie byli „na usługach” Baraniny – w nagranynych rozmowach Barański przekazywał wskazówki jak dotrzeć do nie i jak instruować dziennikarzy. Czy ci dziennikarze mieli związek z byłymi służbami? Tego właśnie można by się dowiedzieć.
I jeszcze jedna uwaga. Niektóre moje wpisy, że tak powiem, nie trafiają na forum (a nie są ani chamskie, ani wulgarne) zwłaszcza, że często są odpowiedziami dla innych blogowiczów. może poda pan jakies zasady niewpuszczania postów?
[SPAM i podawanie niezgodnych z prawdą informacji dotyczących PO-WO-DU i SPOSOBU moderacji Pańskich wypowiedzi; regulamin zostanie umieszczony w najbliższym czasie na stronie.]
Ja przeciw czy za lustracją jakoś szczególnie nie jestem, ale pewnie usłyszę żem za młody (rocznik 80), ale wykorzystywanie lustracji w gierkach politycznych bardzo źle mi się kojarzy. No a jak na razie to był główny punkt występowania lustracji. Ktoś ma na kogoś haka w teczce. To już wolę żeby jej wcale nie było, jak to ma komuś życie zszargać niekoniecznie prawdziwymi oskarżeniami, jak w przypadku Zyty Gilowskiej właśnie.
NELA: a moze bysmy tak cos zasiali ?
Rodacy: eeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee…
Procesy norymberskie to bylo jedno, a denazyfikacja, w jakims sensie podobna do lustracji, to bylo drugie. Nie trzeba jednak mylic obydwu procesow.
Poza tym wyroki w procesach norymberskich bylo oferowane przez zdobywcow, a patrzac od strony Niemcow – przez okupantow (Amerykanow, Anglikow, Francuzow i Rosjan). Denazyfikacja tez odbywala sie pod tym „patronatem”.
W zwiazku z tym jakies sugestie na dzis jesli chodzi o lustracje w Polsce, n0str0m0 … ?
Czasem naprawde warto jednak zrozumiec 🙂
Jacobsky
Nela,
ja bym raczej dal do poczytania naszym WSZYSTKIM politykom opowiadanie „Slon” Mrozka, to o dmuchanej atrapie slonia, co to ja wiatr porwal na oczach zwiedzajacych zoo uczniow, przez co uczniowie sie rozpili, rozchuliganili, i przestali wierzyc w slonie.
Jacobsky
I kończąc o lustracji – jest konieczna by odkłamać historię i wymazać z niej niektórych bohaterów, którzy bohaterami nie byli. Zwłaszcza lutracja dziennikarzy, bo mają oni wielki wpływ na opinię społeczną. Podam fragment tekstu Romana Graczyka, byłego wieloletniego dziennikarza „Gazety Wyborczej” zamieszczonego w Rzeczpospolitej pod tytułem „Co jest lepsze niż prawda?”
„Jaką wartość miałaby legenda, gdybyśmy utrzymywali pozory jej świetności?
Od 1986 do 1989 redagowałem w Krakowie podziemne pismo „Bez dekretu”. Redaktorów było dwóch: ja i Leszek. Niedługo przed przejęciem „Bez dekretu” z rąk poprzedniej ekipy zdarzyła się wpadka, SB skonfiskowała nakład pisma u drukarza. Wtedy poradzono nam: drukujcie lepiej u Henia, u niego jest bezpieczniej. Tak zrobiliśmy. I do końca żadna wpadka się już nie przytrafiła. Pozazdrościć. Tyle tylko, że Henio to Henryk Karkosza, a Leszek to Lesław Maleszka.
Bogu dzięki, nigdy nie podawałem tego podziemnego epizodu jako tytułu do jakichś splendorów, ale w duchu myślałem o tym z satysfakcją. Myślałem, że robiąc „Bez dekretu”, trochę się przyczyniłem do naszej słusznej sprawy. Teraz wiem, że to, co zrobiłem w tej sprawie, zrobiłem, bo mi SB pozwoliła. Byłoby tak pięknie, gdyby nie ta lustracja… „
I jeszcze na koniec o treści dopisku w moim poście :). Jeśli możemy mówić szczerze. wielokrotnie były modyfikowane lub usuwane moje posty w których zadawałem pytania Panu Danielowi Passentowi czy wystąpił do IPNu o status pokrzywdzonego. Rozumiem, że regulamin który zostanie umieszczony będzie zabraniał zadawania takich pytań, tak żeby usprawiedliwić ingerencję w posty lub ich niedopuszczanie? Na marginesie, ni musicie Panowie się z niczego tłumaczyć, przecież to są Wasze blogi i możecie przecież banować kogo chcecie, lub blokować posty skolko ugodno.
pozdrawiam
Bernard
czytamy, dyskutujemy. pozdrawiamy
xxx.
Czemu wszyscy antylustratorzy chcą zalewać betonem, palić albo zamrażać na 50 lat archiwa IPN-u a nie „prywatne” zbiory poupychane po altankach działkowych przez „ludzi honoru”? To często taka ich polisa na dostatnie życie w III RP.
Chcecie zamknąć IPN żeby ubecy mogli spokojnie uprawiać swoje procedury cichego szantażu teczkowego? A robią to od kilkunastu już lat…
Jakobsky – dziękuję za dobrą radę. Ja sobie przypominam taki rysunek, który w kserokopii przekazywaliśmy sobie wśród znajomych: spocony z wysiłku, z wywieszonym językiem chłop pompujący drewniane koło. To obok tytułu pisma RZECZYWISTOSC! Winieta była zresztą wzorowana na ówczesnej Polityce, ale efekt fantastyczny! Czasami myślę, że nasza rzeczywistość się nie bardzo zmieniła. Serdeczności!
Panie Bernardzie
Jestem za tym, zeby blogowisko nie zamienilo sie w rykowisko. Z calym szacunkiem i serdecznymi pozdrowieniami dla Gospodarza, Blogowiczow i Jeleni.
Panie Adamie ! Rozumiem Pana rozterki czytając tzw. niektóre teksty .
Pozdrawiam Serdecznie i do usłyszenia jako komentator w radio TOK-FN .
Pamietam również pana teksty w ‚Tygodniku Powszechnym ” .
Jestem , totalnym przeciwnikiem tzw. Lustracji !! Po co Polsce ten powszechny proces . Jesli bedzie sie odbywal .to go z konieczności i z niesamkiem bedę ogladał . Czytam dziś rano ,ze ktos ,gdzieś w Polsce zawiesił na publicznych miejscach 2000 fotografii agenta z jego wszystkimi danymi .TEN pokrzywdzony z danych IPN ,przestał być dla mnie w tych okolicznosciach pokrzywdzonym !
Tez zawsze bylam przeciwna tzw. dzikiej lustracji. W tym miejscu zgadzam sie z Adamem Michnikiem. Lustracja jak na razie przynosi wiecej szkod niz pozytkow. Zreszta z pewnoscia najwazniejsze dokumenty zostaly zniszczone w 1990 roku.
Lustracja czesto jest traktowana instrumentalnie – szybkie i skuteczne usuniecie przeciwnika politycznego. Niestety pod lupa znajdzie sie srodowisko Tygodnika Powszechnego, kojarzonego czesto z liberalizmem, pseudoelitami i wszystkimi plagami, ktore spadly na III Rzeczpospolita. IV Rzeczpospolita ma zamiar przeprowadzic lustracje dziennikarzy. Moze zakazem druku objeci zostana wszyscy byli czlonkowie PZPR?. A moze wszyscy ci, ktorzy kiedys z entuzjazmem wypowiadali sie o PRL. To znaczy wiekszosc pisacych przed 1989 w oficjalnej prasie. Przyjrzyjmy sie redakcji Polityki, kto nie byl zmuszony napisac panegiryku na czesc np. Gierka by pozniej przechytrzyc cenzure i napisac cos „nie po linii”. Odpowiadam: wszyscy. Wszyscy byli wspolzalezni od PRL i musieli czesto tak tanczyc jak im zagrano. Owszem byl jeden wyjatek, chyba jedyny w tzw. bloku wschodnim, taki cudem ocalony skrawek niezaleznej Polski (troche patetyczne, prosze wybaczyc) Byt to Tygodnik Powszechny, z „agentami” i „lze elitami”. Redaktor Turowicz w grobie sie przewraca.
A co do Kosciola i lustracji, to wlasnie w tej sprawie dziala on jak przyslowiowy slon w skladzie porcelany. Na razie nie ustalono jakiejs linii dzialania, kardynal Dziwisz jest zagubiony, nie wrozy to nic dobrego. Cud, ze tzw. lista ks. Zaleskiego nie krazy jeszcze po internecie.
I na zakonczenie: spowiadac sie pan nie musi, a nawet nie powinnien.
Gdy na na swoim blogu Ewy Milewicz odpowieda na chamskie komentarze jakiegos internetowego „szalikowca” i niejako tlumaczy sie z wlasnego pochodzenia – to jestem zazenowana.
Pozdrawiam
PS. Pan Kurz Pana nie lubil? Za Gombrowiczem tez nie przepadal, wiec znalazl sie Pan w dobrym towarzystwie…
Panie Adamie, ja rowniez jestem przeciwna „dzikiej lustracji”. A przede wszystkim takiej,ktora sluzy niszczeniu przeciwnikow politycznych,bo rozumu nie starcza,zeby zastosowac inne metody.
Chce jednak Pana zapytac o teczki koscielne!!! Ta sprawa nie daje mnie rowniez spokoju.W latach 85|86 bylam z kolezanka w parafii kosiola,zeby zglosic chrzest jej corki.Przed nami byl mlody czlowiek w takiej samej sprawie.Po podaniu przez niego danych chrzestnych,kobitka w biurze wygosila mowe o niestosownych rodzicach chrzestnych,bo byli po rozwodzie!!To nic ,ze oprocz tego haniebnego czynu niczego zapewne zlego nie uczynili.W oczach Kosciola byli nikim,milosierdzia dla niech zadnego nie bylo!!! Podobny los spotkal moja kolezankie i mnie.Otoz wyszlo na jaw,ze moi rodzice nie przyjmowali ksiedza po koledzie,Z chrztu byly ,wiec nici.
Mam pytanie,jakim prawem kosciol wchodzil w posiadanie tak prywatnych danych,jak rozwody???Czy przypadkiem teraz nie bedziemy w uscidku nie tylko slozb specjalnych ,ale rowniez koscielnych!!!!
Moze byloby ciekawie i do koscielnych ksieg zajrzec????? Prosz mi wybaczyc,ze moze pisze nie na temat,ale ten problem nie daje mi spokoju.
Pozdrawiam serdecznie .Ana
To nie wąglik. To dżuma. 😉
Ano, podzielam Twój niepokój. Pozdrawiam…
Dopóki ktoś nie przedstawi rozsądnego projektu ustawy lustracyjnej dopóty jestem jej przeciw. Diabeł tkwi w szczegółach. Co upubliczniać ( czy wątki obyczajowe też) przez kogo ( sąd, IPN, rzecznik) kogo lustrować (tylko osoby publiczne czy też prywatne )na jakich zasadach, kto ma wydawac wyroki, kto ma mieć dostep do akt. Politycy prolustracyjni nie chcą zajmowac sie tymi drobiazgami. Obecna projekt ustawy jest odejsciem od zasady domniemania niewinności na rzecz domniemania winy.( Dopiero sprawa Zyty Gilowskiej pokazała (pokaże) to o czym antylustratorzy trąbili od dawna- w teczkach moga być błędy. Oczywiscie druga strona barykaday nie chce sie do tego przyznac bo to podwaza cala istote lustracji.
Przyznam że nie do końca rozumiem, skąd zapalenie do lustracji dziennikarzy.
Chodzi o ich ewentualne „naginanie rzeczywistości”? Akurat wydarzeń światowych komentować kłamliwie nie muszą (bo i po co?), a krajowe przekłamania i tak łatwo byłoby wychwycić. Gwarantuje to sama ilość programów i pism, każdy znajdzie coś dla siebie. Więc nawet jeśli jakiś TW pisze, to co z tego?
Nie ma co marudzić Panie Adamie. Te chamskie odpryski należy ignorować i dalej krzewić kulturę w necie. Sam nie wiem dlaczego jestem przeciwny lustracji, chociaż postawiono mnie kiedyś przed wyborem, podpiszesz to pojedziesz. Pojechałem na misję i nie podpisałem cyrografu, lecz wiem, że wśród nas byli tacy, którzy byli donosicielami. Najleprza metoda była taka, gadać dużo – prawdy i rzeczy zmyślonych. no i mieli problem. Najleprze było to gdy taki od kontr wywiadu (czytaj opiekun prawomyślności) przychodził i pytał się, jaki jest kurs dolara i kiedy je sprzedawać. To byli właśnie oficerowie, którzy potrafili skrzywić niejeden życiorys.
Tak na marginesie, szkoda, że Liban jest bombardowany, widziałem jak to państwo dźwiga się z ruin mimo syryjskiej okupacji.
pozdrawiam serdecznie
Lustracja dziennikarzy…
Zgadza sie, ze oni maja bezposredni wplyw na ksztaltowanie opinii publicznej, o ktorej to wzgledy walka toczy sie bez wytchnienia.
Dziennikarz musi miec swoje poglady i za takowe nie musi odpowiadac formalnie, nawet jesli je zmienia, nawet jesli kiedys to, co pisal sluzylo systemowi. W koncu tacy dziennikarze dzis pojda pracowac tylko tam, gdzie ich zechca, a nie gdzie ich wladza wsadzi z rozdzielnika. Nikt nie zmusi dzis ‚Wprost’, zeby udostepnil swych lamow redaktorowi ‚Trybuny’ czy tez nikt nie zmusi ‚Polityki’, zeby zatrudnila redaktora z ‚Naszego Dziennika’.
To dobrze, ze dziennikarze maja swoje poglady, ze je przedstawiaja, i ze ich bronia. To dobrze, ze mamy taka wielosc opinii. W koncu o to miedzy innymi chodzilo. Byc moze trzeba sie do tego tyko przyzwyczaic.
Przeciez dziennikarza, ktory przedtem wypisaywal pochwaly PRL-u mozna po prostu unikac, i czytac tylko tych, co sie nie ugieli. Nie trzeba koniecznie rozbic z niego kapusia, jesli tyko jest dowiedzione, ze w czasie swej prl-owskiej kariery dziennikarskiej realizowal tylko wytyczne wydzialu propagandy KC a nie, dodatkowo, polecenia sluzbowe kontrolerow z SB.
Zeby stwierdzic to ostatnie jest przeciez IPN, a prawdopodobie rowniez i inne formy wgladu w stosowne archiwa, wiec byc moze zamiast ogolnej lustracji zawodu (nie tylko dziennikarzy, rowniez innyc proponowanych grup), zastosowac jej procedure tylko wobec osob, ktorych nazwiska figuruja w ewidencji. Inaczej mowiac: kazdy z definicji jest niewinny i swej niewinnosci nie musi udowadniac. Ci, ktorych wskaze IPN, musza poddac sie procedurze wyjasniajacej (motywy, okolicznosci, konsekwencje ich ewentualnej, dowiedzionej wspolpracy z SB). Redakcje zatrudniajace dziennikarzy musza byc wyposazone w jasne wskazowki co do tego, czy maja wymagac zaswiadczen lustracyjnych, a jesli tak, to w jakich okolicznosciach. Jesli jakiejs redakcji jest obojetna przeszlosc dziennikarza, to nie moze byc zmuszana do wymagania kwitow lustracyjnych, i musi byc ona wypozazona w wolnosc przyjecia na siebie ryzyka zwiazanego z zaufaniem do dziennikarza, lub oprzec sie po prostu na swej niewzruszonej sile przekonywania wsrod czytelnikow, ktorym fakt ewentualnej wspolpracy i tak zbytnio by nie przeszkadzal.
IPN moze rowniez opracowac zestawienia ogolne, np:
‚tyle a tyle osob wykonujacych dany zawod (tu: wedlug spisu ustawy) w latach xxxx-xxxx znajduje sie w ewidencji SB jako TW czy tym podobne. Szczegoly do wgladu dla zainteresowanych oraz dla instytucji do tego powolanych’.
W ten sposob prawda historyczna bedzie ujawniona, a byc moze uniknie sie przy tej okazji polowania na czarownice.
Z drugiej strony, IPN musi rozpracowac konsekwencje, jakie towarzyszyly kazdemu aktowi wpolpracy z SB i jesli skutkiem tejze byly szykany wladz wobec poszkodowanch, wiezienie, itp, wtedy procedura powinnoa byc duzo bardziej surowa, a zwlaszcza w przypadku, gdy donosiciel, bedac swiadomym tych konsekwencji, nadal donosil. Moim zdaniem rola procedury lustracyjnej powinno byc przede wszystkim rozliczenie sie z tymi osobami.
Jedyna lustracja z definicji i o charakterze ‚odwroconym’ (zainteresowany udowadnia swoja niewinnosc) powina objac osoby aspirujace do urzedow w administracji publicznej, i to PRZED OBJECIEM URZEDU.
Czy mogę uzyskać informację, czy moderacją blogu zajmuje się Pan osobiście, czy robia to administratorzy?
pozdrawiam
B.
Do Jacobsky:
Pomył dobry (że lustracja trochę dobrowolna i trochę wyrywkowa), tyle że to nie przejdzie. Od razu rozpoczęłyby się ataki na redakcje, które odmówiłyby lustrowania swoich dziennikarzy.
Co do tego, że „(…) IPN musi rozpracowac konsekwencje (…)” – pełna zgoda, tyle że tego faktycznie już chyba nie da się zrobić. Nie po takim czasie i nie po takim poszatkowaniu dokumentów, jakie zrobiono. No i nie przy takim stanie kadrowym, jaki ma IPN. Po prostu nie wyrobiłby czasowo.
Ten ostatni pomysł to mnie trochę zdziwił. Jak można udowodnić, że się NIE było wielbłądem (agentem)?
Oto próbka rozumowania, jakie może się w takiej sytuacji pojawić:
– to agent;
– zaprzecza, i jeszcze nie ma teczki – to na pewno agent;
– nie ma go w żadnych spisach agentów – to bardzo ważny agent;
– w ogóle nie ma o nim/niej żadnej negatywnej wzmianki – tak ważny agent, że go SB ochrania(ła);
– i tak dalej.
Na koniec chciałbym jeszcze raz zapytać w oczekiwaniu jakiejś jednoznacznej odpowiedzi: jakie znaczenie ma fakt, że jakiś dziennikarz był TW?
O Bernardzie.
Nieznośna lekkość demonstrownia pospolitego chamstwa. Nieznośna lekkość odsądzania innych od czci i wiary. Nieznośna lekkość mniemania, że każdy bzdet w każdym miejscu muszą mi zamieścić, nawet na blogu ludzi kulturalnych i Bogu ducha winnych. Nieznośna lekkość myślenia, że Gospodarz tego blogu sam, po całych dniach siedzi przed komputerem i tylko czeka aż B. się wpisze, żeby go natychmiast zmoderować (czytaj: wykreślić mu wszystko co prawdziwe, mądre i przyjazne ludziom, a pozostawić tylko te odpady, które tu trafiają).
Nie wierzę, że ktoś taki istnieje w realu. To jakaś wirtualna postać generowana przez zepsuty komputer. Gdybym wierzył, że Bernard istnieje na prawdę, zadałbym mu – w związku z objawionym powyżej faktem redagowania pisemka pod okiem UB – pytanie: „Czy wystapił już pan do IPN-u o status pokrzywdzonego?”
Zothip,
dziekuje za komentarz i za uwagi krytyczne.
Moje rozumowanie nie jest szczelne, bo trudno, zebym przy porannej kawie napisal doskonala ustawe lustracyjna, skoro sztaby fachowcow nie daja sobie z tym rady. Nie jestem Napoleonem, chociaz… nieee
Moim zdaniem ustawa lustracyjna napisana z glowa pozwoli uniknac wymienionych przez Ciebie pulapek logicznych. Nie znam ani trybu ewidencjonowania SB, ani trybu kopania w teczkach, poza tym, ze – jak pisze AS – robi sie to w rekawiczkach.
Wydaje mi sie, ze nikt nigdy nie powiedzial, ze naprawde sprawiedliwe rozwiazania musza byc latwe i proste, co jednak z drugiej strony nie musi oznaczac, sa one z definicji one nie do zrealizowania.
Na Twoje ostatnie pytanie odpowiem, ze wedlug mnie, jesli wspolpraca danego dziennikarza jako TW ograniczala sie tylko do podawania ogolnych informacji np. o nastrojach, i informacje te nie byly uzyte personalnie rzeciwko nikomu – to nie ma to znaczenia z punktu widzenia techniki wykonywania zaowdu. Moralne oceny trzeba pozostawic kazdemu z nas. Czy jednak niezatrudnienie takiego dziennikarza z powodu jego dowiedzionej przeszlosci byloby dyskryminacja ? – nie wiem. Kolejna zagwozdka etyczno-prawna. Nie znam powodow, dla ktorego redakcje z natury odmawia etatu dziennikarzowi. Moze Pan Szostkiewicz cos by dodal na ten temat, jesli ma na to czas i ochote.
Ale nawet jesli nie moznaby odmowiec pracy takiemu dziennkarzowi podajac jako powod jego TW-owska przeszlosc, to i tak nie ma gwaracji, ze redakcyjni koledzy przyjma go z otwartymi rekami, ze nie spotka sie z szykanami osobistymi, bo – jak powiedzialem – moralne oceny kazdy wypracowuje sobie samemu. I jesli on sam zrezygnuje z pracy z powodu nieznosnej atmosfery wokol siebie, to czy moze dochodzic z tego tylu odszkodowan ?
Mozna by tak w nieskonczonosc. Nie mam zamiaru wypic wiadra kawy rozpisujac sie na ten temat, i mnozac hipotetyczne przyklady.
Jesli jednak, skutkiem donosow dziennikarza-TW, powstal krag osob poszkodowanych, moja opinie juz znasz. Jak w tym wypadku dokonac oceny i wymierzyc sprawiedliwosc, to juz inna sprawa – temat prawdopodobnie nie na wiadro, ale na cysterne kawy 🙂
Jacobsky
Och Karol!
Już dawno mi się nie zdarzyło, żebym przeczytała tekst, z którym zgadzam się w 10..1 procentach. Pan po prostu zmaterializował moje myśli.
Naprawdę.
Z wyrazami najwyższego szacunku-
Małgorzata
Och Karol
gdybyś czytał blogi publicystów Polityki, znałbyś odpowiedzi na wszystkie dręczące Cię pytania. Gdybyś czytał choćby wpisy pod tym postem nie musiałbyś publikować swoich wątpliwych hipotez.
pozdrawiam
Bernard
diagnoza: nerwica natręctw i odwarstwienie siatkówki
zalecenia: dużo spacerów na świeżym powietrzu, kwas foliowy i wizyta u okulisty
rokowania: cukier w normie
„A ks. Michała podziwiam za to, że usiadł do tych rozmów z kolegami. Właśnie tym bardziej, że w pierwszym odruchu zaprzeczał i że z kolegami…”
no i jak tu sie spierac ze slowem tak elegancko wycyzelowanem? to juz nie ksaidz czajkowski, to ks. MICHAL. z michalow znam glownie pana michala… tego kochaly pokolenia cale, choc groznie wasikiem ruszal. tez do zakonu chcial, na cale szczescie wolal jednak sobie tatarzyna sciac od czasu do czasu. w swej „chamowie bezrozumnej” lapie sie na subtelne asocjacje… i scene taka sobie wyobrazam:
…
siedza: ksiadz michal z kolegami. lzy ciekna po policzkach ksiedza michala.
ksiadz michal: „panowie, najmilejsi, dajcie mi sie PRZYZNAC, prosze. jam zdrajca i donosiciel, jam pokuty niegodzien, smierci mi szukac bezimiennej! wszak najsampierw ZAPRZECZALEM klamliwie!”
chor kolegow: „nie badz gupi, wybronimy cie!”
ksiadz michal (przez lzy): „alem zgrzeszyl, wobec narodum zgrzeszyl i wobec ludu jego”
kolega pierwszy: ” w moim blogu pomoge, wybronie waszeci”
ksiadz michal (gniewem slusznym uniesion): „od tego wara! ja sie PRZYZNAJE!”
chor kolegow (we lzach): „bezrozumny postepek ten tlumaczyc nam wasc daj”
ksiadz michal (szlochajac): „POKUTY MI, POKUTY, EHEU! MISERERE! MEMENTO MORI!”
(wybiega ze sceny pisac oswiadczenie)
chor kolegow: „miejmy nadzieje, ze o nas nic nie wspomni, zakala. na wszelki wypadek oko i ucho miejmy otwarte, gnide bronmy, za zaslone ignorancji sie jednakowoz chowajac”
koledzy wychodza, zza kulisy dobiega dziwiek stukania w klawiatury.
…
a jak bylo naprawde? kto wie. „koledzy z czasow slonecznej pogody” wyczuli, ze kapusia w konfrontacji z faktami utrzymac sie na etacie sumienia narodu nie da. przez wzglad na zaslugi dla […] dali mu do wyboru oswiadczenie o kapowaniu (z opcja na kolezenskie poparcie i obrone moralna) – lub polityczne samobojstwo. nie ma co zgadywac jakiego dokonal wyboru…
My tu dużo dyskutujemy o teczkach, lustracji- już chyba większość komentarzy dotyczy tego problemu!
Może w końcu czas zostawić te sprawy na boku, żeby czasem nie stały się one naszą fobią narodową i poruszyć jakieś bardziej nurtujace problemy w naszym kraju (polską polityka zagraniczną), czy świecie (konflikt na bliskim wschodzie)!!!
Chociaż My nie wtapiajmy się w te błoto lustracyjnych wojenek!!!
lustracja. zazdroszczę Czechom. oni mają to już za sobą. a Polska będzie się z tym męczyć zapewne jeszcze lata świetlne, bo my (?) lubimy takie tragedie. jakie to smutne.
nostromo. ty i twój sposób działania jesteście doskonałą ilustracją tytułu bieżącego postu.
pzdr.
To doprawdy bardzo zabawne, w jaki sposób zakłamujesz, erudyto n0str0m0, rzeczywistość. Na swoim blogu piszesz w komentarzach, „cytując” moją wypowiedź:
‚n0str0m0 said…
ach, i jeszcze to:
„siunjata pisze:
n0str0m0, a kimże TY jesteś? jakąś niskich lotów mowę prokuratorską żeś
wysmarował, o wzorze wszelkich cnót i wyrocznio moralna. same epitety
pod adresem Człowieka, który
p r z e z l a t a
zdobywał
S Z A C U N E K Z A W O D O W Y.”
no prosze. latami zdobywal a stracil w jednej chwili. wbrew pozorom, to
wcale nie takie trudne.
cieszy, ze sie do czegos przydalem.
7/13/2006 5:20 AM ‚.
Powiedz mi, cóż to za metody? Skądżeś je wyniósł? Jak na erudytę przystało- zachowaj choćby pozory profesjonalizmu i zacytuj mnie w całości bez wyrywania z kontekstu, erudyto n0str0m0. Pod tekstem „Ulga” p. Szostkiewicza napisałam:
‚siunjata pisze:
2006-07-13 o godz. 01:20
n0str0m0, a kimże TY jesteś? jakąś niskich lotów mowę prokuratorską żeś
wysmarował, o wzorze wszelkich cnót i wyrocznio moralna. same epitety
pod adresem Człowieka, który
p r z e z l a t a
zdobywał
S Z A C U N E K Z A W O D O W Y.
myślisz, że twoje zaplute od nienawiści i zazdrości płody go nawet lekko nadszarpną? Śmieszny jesteś.’
Dodam, że wklejam to tu (screen shotów chyba się nie da), bowiem w Twojej (za przeproszeniem) kloace nie działa spłuczka. I to by było na tyle.
Jacobsky twój pomysł aby bycie w ewidencji IPN skutkowało tym, że to ty musisz sie tlumaczyc to odejscie od zasady domniemania niewinności na rzecz domniemania winy. To pomysł pis-u. To IPN powinien w oparciu o teczki wysyłac je np. do rzecznika który ewentualnie wszczynał by postepowaniei udowadniał winę a o niej deydował sąd.Tak jest teraz twoj pomysł nie zreformowałby obecnej ustawy i nie naprawił jej błedów , ale wylał dziecko z kąpielą
Panie Adamie!
Szykuje się wojna w Izraelu na poważnie. Iran zbroi Hezbollah. Izrael nie pozostaje dłużny.
Czarny scenariusz.
Grozi bezpośrednie starcie z Syrią i Iranem, co może zaowocować katastrofą dla Izraela (dla Syrii i Iranu też). Może się zdarzyć, że juz nigdy nic nie będzie takie jak wcześniej.
Wariant optymistyczny.
Izrael wkroczy do południowego Libanu. Hezbollah wycofa się na północ. Nastąpi ofensywa polityczna USA, Egiptu, Jordanii i Arabii Saudyjskiej. Nastąpi zawieszenie broni. Siły państw arabskich zapewnią spokój w południowym Libanie. Izrael wycofuje się.
Wariant realistyczny.
Będą się zabijać przez najblizsze dwa lata, lecz nie dojdzie do wojny Syryjsko/Irańskiej z Izraelem/USA.
Który wariant Pan przewiduje?
O n0str0m0
Jak na chama czytajacego bez zrozumienia przystało, chce udowodnić wszystkim wokół, że jest także chamem piszącym. Pisze tak jak czyta, jak na chama przystało. Zaprasza na swój blog, ale czyni to jak na chama przystało, ponieważ wejść tam, to jakby spacerując po kwiecistej łące zboczyć nagle w krzaki i wdepnąć w g…o. Normalne, ludzkie imię jest dla niego – jak na chama przystało – „slowem tak elegancko wycyzelowanem”. Oprócz czytania i pisania „lapie sie na subtelne asocjacje?” i czyta Sienkiewicza. Chyba w jakiejś wersji dla chamów, bo zna „pana michala”. I – jak na chama przystało – jest przekonany, że „tego kochaly pokolenia cale”. Jeśli pokolenia są w stanie kogoś kochać, to kochały raczej pana Michała. Ta wersja jest znana powszechnie. n0str0m0, z powodu swojego nieskrępowanego chamstwa zdaje się okazem z innej planety. A skoro już u nas wylądował, to będzie się na naszych oczach rozwijał – jak na chama przystało. Dlatego poświęcam mu ten wpis.
Do Jacobsky:
Jeśli naprawdę pisałeś to przy kawie to chylę czoło – rozumujesz lepiej i wykazujesz większe zrozumienie dla problemu niż większość naszych polityków. Jeśli wrócisz, to startuj w wyborach, mój głos masz. Mówię (właściwie piszę) bez ironii czy sarkazmu.
Problem z dziennikarzami-TW, jak ja go widzę, wygląda tak: dziennikarz, bojąc się ujawnienia jego przeszłości, godzi się na lekkie (albo i nie) „podkoloryzowanie” artykułu. Wtedy jego koledzy po fachu zauważą to i wytkną bez litości (tak to już jest na wolnym rynku prasy).
Polityka zatrudniania byłych TW to ciekawa kwestia. Szczerze powiedziawszy podejrzewam, że byłoby tak jak z kobietami w ciąży: nikt ich nie zatrudni, a powód zawsze się znajdzie (oczywiście nie ciąża!).
Świadomię abstrahuję od ocen moralnych, bo zgadzam się z Tobą, że powinno się je zostawić opinii publicznej.
Zresztą sam nie czuję się ma siłach, żeby podejmować oceny moralne takich decyzji jak zostanie TW.
Zothip,
dzieki za poparcie i za przychylnosc, ale do polityki mi nie spieszno. Wystarczy mi politykowanie w tej pisanej w cudzyslowiu.
G. Major,
chyba wypowiedzialem sie niewlasciwie lub poszedlem na myslowe skroty, za co przepraszam. Zgadzam sie z tym, co piszesz na temat procedury. Dziekuje za rozwiniecie watku. Nie wiedzialem o tym, ze moj pomysl, tak jak go przedstawilem pierwotnie, pokrywal sie z PiS-owskim. Jego malpowanie nie bylo moim zamyslem. Oczywiscie, ze kazdy jest niewinny az do dowiedzenia przeciwnie.
Jacobsky
Nie widzę analogii denazyfikacji do lustracji. Denazyfikacja nie poszukiwała tajnych, a nawet jawych współpracowników. To było „tylko” wyrzucenie nazistowskich urzędników z pracy, zresztą (jak twierdzili nie bez racji antynaziści), często tylko po to by przyjąć ich na inne stanowiska.
Jeśli więc denazyfikacja coś przypominała to wymianę kadry urzędniczej przeprowadzaoną na dużą skalę (choć bez specjalnych ustaw i szumnych deklaracji) przez rząd Mazowieckiego. Za tego rządu nie wszystkich wyrzucano, ale też raczej nie przywracano do pracy. Efekt łączny powinien być zbliżony.
Zresztą tak porównując się do procesu odchodzenia Niemiec od ideologii nazistowskiej, to powinniśmy być zadowoleni. Większość urzędników została dawno wymieniona. PRL, komunizm, realny socjalizm, gensek, itd. funkcjonują jako określenia pejoratywne; i nawet jeśli część obywateli dostrzega w PRL pewne zalety, to czuje się zmuszona do dokładnego określenia o jakie dziedziny życia im chodzi. Zresztą nie ma ani jednego ugrupowania, które do PRL by się odwoływało, a Partia Komunistyczna to absolutny margines, niedostrzegany niemal przez media (zresztą od praktyki realnego socjalizmu tez się odcinający).
Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? Prywatnie typowałbym błędne postawienie celu, którym była bardziej krytyka komunizmu, niż kształtowanie liberalnej demokracji. Raczej wskazywanie, że za nasze problemy odpowiada komunizm, niż tych problemów rozwiązywanie. Dominująca „edukacja historyczna”, przy braku edukacji obywatelskiej. Do tego zaś przeceniony indywidualizm Polaków.
jeszcze raz małe podsumowanie:
1. archiwa IPN są niekompletne. Bardzo niekompletne. Skoro tak, lustracja NA PEWNO NIE OBEJMIE WSZYSTKICH.
2. W aktach które się zachowały jest dużo błędów. Ostatnio głośny przypadek Zyty Gilowskiej, ale było przedtem sporo innych. Ludziom złamano życie fałszywymi oskarżeniami.
3. Wg obecnej procedury oskarżonego traktuje się jak winnego, bez dania możliwości nie tylko na obronę, ale wręcz z zapoznaniem się z pełnym „aktem oskarżenia” czyli podstawą przyznania statusu TW. Złamanie bazy prawa – domniemania niewinnosci. najnowszy głośny przypadek Zyty G., były inne, ludziom złamano życie… itd.
4. Ergo – najlepiej zamknąć archiwa, a wszelkie oskarżenia z założenia traktować jak pomówienia. Przyjąć zasadę, że tylko archiwa IPN mogą byc źródłem wiedzy o TW, wszelkie inne dokumenty są nielegalnymi źródłami wiedzy i jako takie nie mogą byc podstawą do jakichkolwiek działań czy sankcji wobec oskarżanych o współpracę. W takiej sytuacji WYKLUCZA SIę WSZELKIE MOżLIWOśCI SZANTAżU. Dokumenty pochodzące z „nielegalnych” źródeł będą mogły być co najwyżej podstawą do procesów o pomówienia. Przy takich założeniach procesy będą z góry wygrane przez ‚pomawianych”, po paru razach wszelkim ‚pomawiaczom” czy „szantażystom” odejdzie ochota.
Posumowując: albo zniszczyć, albo zamknąć na głucho. Zająć się tym co przynosi zysk narodowi i krajowi. Gospodarak czeka. Biznesmeni podsumowali dotychczasowe „dokonania” rządów PiS:
– Nie uregulowano kwestii wcześniejszych emerytur i rent.
– Nie zrealizowano zapowiadanej reformy podatkowej.
– Nie wprowadzono rozwiązań ułatwiających pracodawcom rozliczanie czasu pracy.
– Nie podjęto prac nad dostosowaniem programów nauczania do potrzeb polskiej gospodarki w warunkach integracji europejskiej i globalizacji.
– Nie znowelizowano ustawy o planowaniu przestrzennym, co skutkuje deficytem terenów budowlanych i uniemożliwia sprawną realizację inwestycji.
– Nie przyspieszono budowy dróg i autostrad.
– Nie przyspieszono informatyzacji administracji publicznej, niezbędnej do jej usprawnienia.
– Wyhamowano prywatyzację i restrukturyzację spółek z udziałem skarbu państwa.
– Nie wdrożono przepisów ustawy o swobodzie gospodarczej z 2004 r. dotyczących jednego okienka dla przedsiębiorców )rejestracja działalności).
– Nie przyspieszono prac nad projektem ustawy o Polskiej Agencji Promocji Gospodarczej, wypracowanym przez Sejm poprzedniej kadencji.
TYM trzeba się zająć, a nie lustracją.
Tu są kopie dokumentów z IPN-u.
Spóźnione, ale teraz dopiero to do mnie dotarło. Przecież nie trzeba żadnych ceregieli: wszystko jest jasne od początku do końca: Ksiądz Czajkowski ma bogobojne, siwe oczy spłoszonej synagorlicy, a Isakowicz- Zaleski (czy to jest jeszcze kapłan, pytam się!?) nienawistny, oślizgły wzrok bagiennego czorta.
I wszystko jasne my friends…