Palą Bejrut
Media żyją kryzysem na Bliskim Wschodzie. Nawet szczyt G-8 w Petersburgu zszedł na drugi plan. Zdjęcia z Bejrutu i Hajfy wyglądają ponuro, ale w TV zwykle wszystko wygląda straszniej niż naprawdę, bo to sama oddestylowana esencja przemocy. Tymczasem przyjaciółka mówi mi przez telefon z przedmieść Tel-Awiwu, że dają radę, bo jakżeby inaczej. Przeżyli tyle wojen, tyle ataków, zamachów i alarmów, że są zahartowani. Sześć tysięcy rezerwistów wprawdzie zmobilizowano, ale to może być też chwyt propagandowy, by pokazać przeciwnikowi determinację.
O co teraz toczy się gra? Nazwałbym ją przeciąganiem liny. Arabscy ekstremiści z Hamasu i Hezbollachu chcą tak szarpnąć, żeby Izrael stracił równowagę, to znaczy zaatakował w strefie Gazy, Libanie południowym i jeszcze w Damaszku. Wszędzie są do tego dobre powody bezpieczeństwa, bo w tych trzech miejscach kryją się stratedzy i dowódcy akcji antyizraelskich. Doznaliby oni chyba ekstazy, gdyby Izrael dało się też sprowokować do uderzenia przeciwko celom irańskim. To ich marzenie: konfrontacja na wszystkich frontach, drugi obok Iraku wielki konflikt militarno-polityczny na Bliskim Wschodzie, ani cienia nadziei na jakikolwiek proces pokojowy. Odpowiedź musi ten plan pokrzyżować. Izrael będzie więc się bronił przez atak, ale jednocześnie unikał eskalacji, która mogłaby wymknąć się spod kontroli. Ponieważ skrajne siły arabskie i irańskie chcą Izrael wciągnąć do konfliktu, trudne zadanie Izraela polega na tym, by się nie dać tak sprowokować.
Mam szacunek dla wysokiej literackiej i duchowej kultury arabskiej, ale bliżej mi do kultury i cywilizacji Izraela – demokratycznej, wolnościowej, egalitarnej, pełnej polemik o wszystko i ze wszystkimi, włącznie z Panem Bogiem. Nie mam żydowskich korzeni, a ilekroć odwiedzam Izrael, czuję się tam jakoś wyjątkowo swojsko. Polityka i życie codzienne przypominają mi naszą politykę i obyczaje – i w dobrym, i złym. Polskie i żydowskie marzenia, ambicje, kompleksy wydają mi się podobne. Palestyńczycy nie są mi obojętni, znam nie jednego, ale wspólny język dużo łatwiej znaleźć mi z Amosem Ozem niż z Edwardem Saidem. Jako Polak czuję się solidarny z Izraelczykami i ich państwem Izraelem, co nie znaczy, że hurtem i z góry rozgrzeszam jego politycznych liderów.
A kiedy i mnie dopada kac moralny, że tak naprawdę cały świat ma w nosie tych zwykłych Palestyńczyków, powtarzam sobie takie małe credo:
1. Arabscy despoci też mają ich w nosie. Nie obwiniaj głównie Zachodu i Izraela.
2. To Arafat odrzucił najhojniejszą ofertę pokoju i normalizacji wysuniętą przez premiera Baraka.
3. To państwa arabskie odrzuciły w 1947 r. projekt powołania dwu państw – żydowskiego i palestyńskiego na terenie byłego mandatu brytyjskiego i natychmiast zaatakowały Państwo Izrael po jego proklamowaniu (USA i ZSRR natychmiast Izrael uznały).
4. Izrael ma prawo do istnienia i obrony. Autonomia Palestyńska nie wybije się na pełną niepodległość drogą terroryzmu.
5. Pojednanie polsko-niemieckie czy polsko-ukraińskie wydawało się wielu jeszcze całkiem niedawno niebezpiecznym snem wariata. Może i sprawa arabsko-izraelska nie jest tak beznadziejna jak się teraz wydaje, gdy patrzymy na dymy nad Bejrutem i Hajfą?
PS. Do procesu norymberskiego (nie, nie byłbym przeciw) jeszcze wrócę. „Bernardzie”, z podziemnym „Bez Dekretu” Graczyka-Maleszki i ja miałem coś wspólnego jako autor. Odkrycie, że Leszek donosił SB i mną zatrzęsło, bo znaliśmy się i ze studiów, i z Solidarności bardzo blisko, ale oddzielam te rewelacje od oceny całego przedsięwzięcia. To, że Henryk Karkosza mógł współpracować z SB nie przekreśla wspaniałego dorobku podziemnego wydawnictwa, którym przez lata kierował. Złe czyny nie są w stanie zniszczyć większego dobra, w którym ich sprawcy też mieli udział.
Komentarze
Moi przyjaciele z Hajfy nie są tak dobrej myśli. Zawsze mi mówili, że są przyzwyczajeni, ale dziś już tak nie mówią. Przestają wierzyć, że jeszcze za naszego życia będziemy mieli pokój w tej części globu.
Czy świat znów będzie się przyglądał – lekko znudzony – jak gdzieś tam na
świecie toczy się wojna? Mam poważne obawy, że to nie jest lokalny konflikt.
Wprawdzie nie jestem fachowcem z dziedziny polityki, taktyk wojennych,
ani historii, ale coś mi mówi, że sprawa jest bardzo poważna.
Boję się o moich przyjaciół i boję się o los cywilizacji.
Oby udało się opanować ten kryzys, ale mam wrażenie, że bez interwencji i mediacji ze strony światowych potęg, ten konflikt nie ustanie.
Obym się myliła!
Na intyfadach Izrael dziennie traci kilkanascie milionów dolarów, na wojnie jeszcze wiecej.Gdyby był pokój, to Izrael byłby jeszcze bogatszy i jeszcze bardziej handlowo zdominowałby sąsiednie kraje. Dlatego państwom osciennym nie zalezy na pokoju i robia wszystko by podburzyć Palestynczyków przeciwko Żydom, a nie mediowac , czy zapewnic palestynczykom humanitarna pomoc.
Może to zbyt odległe i nie mające (z pozoru) związku skojarzenie, ale przychodzi mi na myśl w tym momencie Oriana Fallaci. Tylko że izolacjonizm jest wbrew elementarnym zasadom humani(tary)zmu, a z kolei pomoc z zewnątrz związana jest z opowiedzeniem się po którejś ze stron. A każdy ma swoje racje, nawet gdy przewaga racji jednych wydaje nam się oczywista i bezdyskusyjna. A najtragiczniejsze jest w tym wszystkim to, że w jakiejś mierze skazani jesteśMY na stanie z boku i, ewentualnie, próbowanie nazwania po imieniu tego, z czym mamy do czynienia.
Panie Adamie.
Zgadzam się z tymi pięcioma punktami, które Pan wymienił, z dokładnością do punktu 4 – otóż moim zdaniem Autonomia nigdy nie wybije się na pełną niepodległość. Bo Izrael na sobie po prostu nie może pozwolić. Tak się zastanawiam, czy wariant Kosowski byłby możliwy, ale to wymagałoby zgody zarówno Palestyńczyków, jak i Izraela na wprowadzenie obcych wojsk. Moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem byłoby powrócenie do sytuacji sprzed 67 roku, czyli przyłączenie tych terenów do Egiptu i Jordanii, zwłaszcza, że Izrael ma dobre stosunki z oboma tymi państwami. Mogłyby mieś status militarny taki jak Synaj. Państwo Palestyńskie istnieć po prostu nie może, bo jak w Gazie może mieszkać tak wiele ludzi na tak małej przestrzeni w nędzy i bez perspektyw. Egipt mógłby ich wchłonąć i zasymilować (gorzej z Jordanią).
I jeszcze jeden ciekawy problem na marginesie. Izrael wzbudza skrajne reakcje. Przez jednych znienawidzony (Iran) u innych może liczyć na szczególne względy (np. w Polsce), a to przez patrzenie na to państwo z perspektywy holokaustu. Dlatego też trudno o obiektywizm. Trudno jest krytykować niektóre posunięcia Izraela, by nie być posądzonym o antysemityzm jak również chwalić by nie być posądzanym o „antypalestyńcyzm”.
PS
Panie Adamie, ale bliżej Panu do Graczyka niż do Michnika? Chyba prawda, nawet wstrząsająca jest lepsza, niż nieprawda? Czy też wolałby Pan o tym się nigdy nie dowiedzieć?
pozdrawiam
Bernard
AD 3. „To państwa arabskie odrzuciły w 1947 r. projekt powołania dwu państw – żydowskiego i palestyńskiego na terenie byłego mandatu brytyjskiego i natychmiast zaatakowały Państwo Izrael po jego proklamowaniu (USA i ZSRR natychmiast Izrael uznały).” – Wielkiej Brytanii tez trudno było się poczatkowo pogodzić z tą myślą, poza tym, sprowadzono tam Żydów po tysiącu zgoła latach, tłumacząc ze to ziemie rdzennie Żydowskie, w punkcie 5. przytacza Pan przyklad Polsko-Ukrainski gdzie ten konflikt w porównaniu z bliskim wschodem mial krotrza tradycje i jak trudno bylo (jest?) nam zaakceptowac status quo spornych terenow?
Bernard ma racje piszac o pewnej ‚delikatnosci’, z jaka formuluje sie opinie o Izraelu, zeby nie narazic sie na pomowienia o antysemityzm. Na szczescie, z tego co widze z mojej perspektywy, takie pomowienia nie sa czeste i pochodza od pro-izraelskiej ekstremy, ktora wszystko widzi przez pryzmat holokaustu.
O tym, jak trudne sa pojednania swiadczy nasza najnowsza historia. Nie wiem, czy stosunki miedzy Polakami a Ukraincami czy Niemcami to juz pojednanie. Mowie tu o stosunkach miedzyludzkich, a nie o oficjalnych deklaracjach, przecinaniach wsteg czy innych uroczystosciach pokazowych. Sam jestem urodzony z Lwowiakow. Na szczescie moj ojciec nigdy nie byl hunwejbinem i rewizjonista, i mnie tak rowniez wychowano. Lwowskie wspomnienia nie byly nacechowane jadem wobec Ukraincow, ale nie twierdze, ze tak bylo we wszystkich rodzinach przesiedlonych. Jeszcze nie tak dawno kolega mego ojca, rowniez Lwowiak ciagna Go na msze za powrot Lwowa do Polski. Ojciec odmowil i kazal mocno popukac sie po glowie. Nie mniej grupy ludzi myslacych w ten sposob ciagle istnieja, czy w odniesieniu do Lwowa, czy do Wilna, czy do Breslau. Byc moze trzeba jeszcze poczekac na pelne pojednanie i – mowiac okrutnie – pozwolic biologii zrobic swoje do konca, zeby stare rany w koncu nie byly rozdrapywane. Osobiscie nie mam nic do Ukraincow, nie mam nic do Niemcow, jak z pewnoscia znakomita wiekszosc mojej generacji. Mam nadzieje, ze tak jest rowniez po drugiej stronie granicy. ‚Czas rachunki krzywd posplacal’.
Niestety, historia w swym obecnym ksztalcie nie gra na korzysc pojednania arabsko-zydowskiego. Nowe generacje doznaja nowych krzywd – to prawdziwe perpetum mobile wzajemnych niecheci, a kto wie, moze i glebokiej nienawisci, zaszczepionej na wiele przyszlych generacji.
Oczywiscie, ze nie trzeba tracic nadziei. Ale trzeba tez tworzyc sprzyjajace tej nadziei warunki. Aktualna niemoc spolecznosci miedzynarodowej z karykaturalnym ONZ-em na czele jest wiecej niz porazajaca. Jest przerazajaca.
Jacobsky
> Złe czyny nie są w stanie zniszczyć większego dobra, w którym
> ich sprawcy też mieli udział.
Nawet gdy „dobro” czynili nie z potrzeby serca ale na rozkaz by umożliwić równoczesnie czynienie zła?
Do częsci zasadniczej wpisu uwag nie mam bo po prosu się z nią zgadzam…
Co do ‚credo’ – 100% racji, chociaż przynajmniej po raz pierwszy (?) UE nie potępia w czambuł wyłącznie Izraela (nb. ciekawe co mówiliby Francuzi, gdyby im Baskowie bombardowali Bayonne z Pirenejów?).
Natomiast nie zdziwi mnie jeśli się okaże, że palce w sprawie ma umaczane Rosja, dla której destabilizacja w rejonie oznacza większe wpływy ze sprzedaży surowców (ropa, gaz).
Dziękuję, Panie Adamie, za tak rozsądny komentarz. W zalewie dramatycznych apeli, wstrząsających obrazów z Libanu pokazywanych przez media trudno czasem o spokojną refleksję nad tym konfliktem.
Moi przyjaciele z Izraela też są raczej spokojni. Wytrzymali wojny w przeszłości, wytrzymają i jeszcze jedną.
PS: Panie Adamie, dlaczego odszedł Pan kiedyś, kiedyś z Tygodnika Powszechnego? Było mi wtedy przykro… I mniej było w TP do czytania.
Chciałbym wierzyć, że przyczyną konfliktów w Azji Mniejszej jest religia. Mojżesz, Jezus i Mahomet byli semitami. Pustynne pochodzenie odrzuca poczucie narodowości i przywiązania do ziemi – pragmatyka. Problem pojawia się kiedy chodzi o pieniądze – ropa naftowa, której wartości nie znali wcześniej mieszkańcy nie stanowiła majątku i powodu do walki. Na parasol okrywający biznes naftowy pada krew ofiar konfliktu religijnego. Nie wierzę w cywilizację która skłonna jest się unicestwić dla wiary – to nie leży w ludzkiej naturze, bo przetrwanie dają dobra materialne.
Panie Adamie !
Dzieki za ten komentarz ,a szczególnie za przypomnienie historycznych punktów które mogłyby być zwrotnicą w blisko-wschodniej histori .Ale mamy 2006 rok ze wszystkimi innymi miedzynarodowymi implikacjami .
Mój pogląd jest napewno kontroweresyjny na ten temat ,ale jesli miałbym za zadnie opisać go jednym zdaniem to powiadam tak . Państwo Izrael jest Państwem Sanitarnym ;chroniącym ,trzymajacym na Uwięzi Wojowniczych Arabów ,przez co zapewnia chrześciajńskiej Europie w miarę swobodny oddech . Jestem za Izraelem i tym co Oni robią łacznie z siłą Mossadu .
Ja osobiście mam nadzieję, że do ‚poważniejszego” konfliktu nie dojdzie, zaznaczając przy tym jednocześnie, że zawsze byłem po stronie Izraela- za Jego chęć dialogu i próby wypracowania jakiegokolwiek porozumienia, tak niweczonego przez stronę arabską!!!
Tak sobie czasami myślę, czy problem z jakim boryka się państwo, naród izraelski to jest także „nasz” problem?!
Jakby nie patrzeć, kraj w końcu demokratyczny, niosący ze sobą wiele wartości cenionych w krajach europejskich- czytaj cywilizowanych- które przekładają się na sposób postrzegania go w świecie!!!
Być może dziś Izrael, potem My??? Jestem daleki raczej od takiego formulowania myśli, ale zawsze pozostaje pytanie- ale może jednak???
Zostałem miło zaskoczony wszystkimi Waszymi wypowiedziami. Są mądre, przemyślane i wyważone. Wybaczcie mi, ale nie potrafiłem się oprzeć, aby Wasze wypowiedzi nie skopiować na moje forum prywatne ?Człowiek i jego problemy?
http://forum.onet.pl/0,0,1,0,26567,uforum.html. Chiałem , aby z bardzo mądrą wypowiedzią Pana Adama jak i innych wypowiadających się tu, mogło zapoznać się jak najwięcej czytelników.
Pozdrawiam
Andrzej (ARU_Sprawiedliwy)
Czytam tego bloga jak ostoję rozsądku w coraz bardziej zwariowanym świecie polityki krajowej i międzynarodowej. Zgadzam z 95% wypowiedzi autora.
Panie Adamie, duży szacunek za to że w czasach PRL został Pan w kraju mimo, że znajdował się Pan na czarnej liście ówczesnych władz. Dobrze wiedzieć, że nie wszyscy inteligenci uciekają z kraju nad Wisłą… Ja niestety nie mam takiej cierpliwości. Wróciłem niedawno z rocznego stypendium Erasmusa w Danii i wiem, że przez najbliższy rok pozaliczam w Polsce przedmioty które zaliczyć muszę, a potem planuję nostryfikację dyplomu na południu Europy. Przyczyną nie są marne perspektywy zarobkowe, bo po moim kierunku (prawo) mógłbym i w kraju zarabiać przywoite pieniądze. Po prostu, po roku spędzonym w międzynarodowym akademiku z ludźmi z całego świata Polska wydaje się szara i ponura, a ludzie (w większości) wiecznie niezadowoleni z życia. A do tego oglądając w „Faktach” relacje z Pałacu Namiestnikowskiego i Kancelarii Premiera można od tygodnia dostać rozdwojenia jaźni.
Panie Adamie, życzę wytrwałości w prowadzeniu bloga i żeby się Pan nie przejmował nieprzychylnymi komentarzami. Widziałem Pana w zeszły czwartek wsiadającego do expresu Warszawa-Kraków i żałuję, że nie miałem miejsca w tym samym przedziale, bo o wiele rzeczy chciałbym Pana zapytać.
pozdrawiam serdecznie
Tomek
Nie sądze aby za naszego pokolenia nastał pokój między Izraelem i Palestyną. Tytaj najwięcej mąci Syria. Niestety ONZ znowu się nie popisała. Jest to martwa instytucja, którą należy zlikwidować i powołać do życia nową, działającą na innych zasadach, póki jeszcze jest czas. Obawiam się, aby nie było powtórki z Bałkanów. Na terenie Syrii znajdują sie obozy szkoleniowe dla terrorystów. Mało tego oficjalnie figurują te miejsca jako obozy dla rodzin żołnierzy poległych w wojnie izraelsko – arabskiej z 1967 roku. Pytam się jak mozna likwidować bazy terrorystów gdy są one tak usytuowane. Znam wielu syryjczyków, bardzo porządni ludzie, lecz są tam rządy tyrana i nie mają oni na nic wpływu. Jaki był tatuś tyran taki jest i syn.
pozdrawiam serdecznie
Zasadnicze pytanie. Przynajmniej mi wydaje sie zasadnicze. Dlaczego Izrael, malutkie panstewko, pozbawione calkowicie bogactw naturalnych (nawet o wode musieli sie bic) , bedace od dziesiatkow lat w stanie permanentnej wojny ze wszystkimi swoimi sasiadami moze budowac najnowoczesniejsze komputery, bron, maszyny, moze ksztalcic rewelacyjnych informatykow, inzynierow i eksportowac to wszystko na caly swiat? A dlaczego Arabowie , tak chojnie wyposazeni przez matke Ziemie nie sa w stanie stworzyc niczego?? Dlaczego?? Bo sa glupsi? Przeciez nie. Odsetek idiotow w kazdej populacji jest podobny. Czy ktos zna jakas arabska marke? Nie. Dlaczego? ?Moze dlatego ze Islam ich ogranicza. Nie pozwala na rozwiniecie skrzydel. Jak ktos jest za madry albo ma rewolucyjne mysli od razu jest „haram”. Wygnanie albo sciecie. Sam nie wiem. Moze ktos mnie oswieci .pzdr. Przepraszam za brak polskich znakow ale mam izraelski software.
P.S. Urodzilem sie 05.06.1967. Moze stad te watpliwosci.pzdr.
Wracam jeszcze do poprzedniego wpisu do tego blogu, do lustracji. Pytam dlaczego Jezus wybral na swego nastepce Sw. Piotra? Dlaczego? To proste – bo on go zdradzil. Moze wlasnie osoba, ktora dopuscila sie zdrady wie najlepiej, jak nie zdradzic drugi raz? Moze o to warto spytac ks. Michala? Moze pan Rokita wiecej uzyska w Niebie jesli wyspowiada sie u ks. bylego TW niz u biskupa, ktory buja w oblokach? Co zrobic z ksiezmi, ktorzy zdradzili? Pod mur ich? Wolne zarty! Chrzescijanin jest przywykly do grzechu i do wybaczania. Trzeba (!) im przebaczyc. Tak kaze doktryna Kosciola, tak kaze wiara katolicka, czy to sie nam podoba czy nie. Dlaczego episkopat na ten temat milczy? Z tchorzostwa czy z braku informacji nt. doktryny wiary. I jedno i drugie pachnie bardzo brzydko. Osobiscie sadze, ze episkopat czeka na wytyczne z Rzymu. Obym sie mylil.
Pan Rokita w swych wypowiedziach wykazal sie znow katolicyzmem na pokaz. Katolicyzm to nie spowiadanie sie u „dobrego” pasterza. To zdolnosc wybaczania i milosierdzia. Zmartywychwstanie panskie jest skala na ktorej stoi Kosciol. A zmartwychwstanie ludzkie? W naszym polskim Kosciele ono nie istnieje (vidé cale to lustracyjne zamieszanie). A szkoda, bo bez niego daleko nie zajdziemy, tak my Polacy, jaki my katolicy. Biskupi polscy nie zdaja egzaminu z podstaw wiary katolickiej. Co to za Kosciol, ktorego hierarchia nie potrafi wytyczyc drogi swoim wiernym? To Kosciol slaby, zly i niegodny. I co teraz?
Szanowni Panstwo,
Od 22 lat mieszkam poza Krajem i gdy ogladam teraz programy o Polsce,odczuwam wrazenie, ze moj kraj rodzinny nie moze sie w swiecie znalezc. Jest jakis bez twarzy, bez sensu, bez perspektyw ekonomicznych
i politycznie bez znaczenia, choc bardzo sie wypina. Wypowiedzi politykow pelne sa bledow stylistycznych, gramatycznych a podaja sie za „prawdziwych polakow”. Czytajac Wasze komentarze czuje sie, ze gdzies pod skorupa prymitywnej, zgrzebnej, polskiej szarosci mozna znalezc ciekawe wypowiedzi, ze sa w Polsce ludzie tak po prostu madrzy.
Serdecznie pozdrawiam.
Wierayc mi sie nie chce ze w Polsce ktokolwiek moze uzyc slowa „terrorsci” piszac (mowiac) o Palestynczykach.
Nalezy pamietac przez wiele lat Izrael, zelazna piescia, okupowal obszary Palestynskie (nie bede wchodzil w szczeguly, wszyscy znamy historie). Przez wiele lat te terytoria nazywane byly: „terytoria okupowane” – ostatnio the slowa dziwnym zbiegiem okolicznosci zniknelly z mediow – moze zbt duzo ludzi mialo logiczny zwiazek: okupacja=okrucienstwo. Ktos w mediach z jakiegos powodu zdecydowal ze lepiej bedzie nie uzywac slowa okupacja.
Wracam do „terrorysta”. Jakim prawem, mozemy nazywac ludzi, ktorzy bez armii, praktycznie bez broni, usiluja wszelkimy sposobami walczyc z okupantem, terrorystami!? Czy AK i powstanie Warszawskie to byl akt terroryzmu? Czy samobojcze ataki na Niemieckie czolgi byly „atakami fndamentalistow”?
Mysle ze czas odlozyc gazety, i zaczac czytac ksiazki historyczne.
Wyglada na to ze nikt na swiecie nie slyszal deklaracji Hamasu ze zaprzestana wszelkich dzialan bojowych jesli Izrael uzna swoje granice z 1967 roku – pardzo proste rozwiazanie problemu blisko wschodniego.
BigG
Yeti, polecam książki Bernarda Lewisa na temat cywilizacji arabskiej.
Wojny religijne to przekleństwo naszego świata „wielkich” monoteizmów. Atawistyczne odruchy religijnej nienawiści mogą nas wszystkich jeszcze doprowadzić do zguby. W takich konfliktach nie ma odrobiny racjonalności ani nigdy końca, może być tylko eskalacja.
Panie Adamie, pierwszy raz komentuję Pański blog i dlatego wracam do tematu lustracji, która tak mądrze – jak zwykle – Pan ocenia, a przecież ma Pan prawo bardziej jej się domagać niż ci urodzeni po 1972 roku. Zastanawia mnie jednak strona formalna przygotowywanej przez „niezłomnych” posłów ustawy. Jesli przejdzie zapis o zwalnianiu z pracy byłych TW, to czy to będzie zgodne z prawami człowieka, jakie obowiązuja w cywilizowanym świecie, a choćby i z naszą Konstytucją? Bo jeśli ktoś współpracował z SB (a za Wałęsą dodam, że pewnie nie czynił tego z przyjemnością), legalnym przecież organem władzy, to jakim prawem ma być za to karany w sensie formalnym? No, chyba że nastąpi totalna dekomunizacja i poprzedni system, jako całość, zostanie uznany za zbrodniczy. Wtedy jakieś 5 mln Polaków trzeba wyrzucić na bruk. A do tego, przynajmniej moralnie, napiętnować wszystkich, którzy z tym systemem współpracowali, na czele z braćmi Kaczyńskimi, bo chyba tych dyplomów nie zdobyli na tajnych kompletach? Albo na emigracji? Pozdrawiam
Dukemark
Nie wierze w pojednanie zydowsko-palestynskie, ale wierze w powstanie panstwa (panstewka) palestynskiego. Izrael byc moze bedzie zmuszony pojsc na dalsze ustepstwa terrytorialne. Powod: liczby demograficzne. Zydzi niedlugo beda mniejszoscia we wlasnym kraju, rozumial to Szaron, i byl to jeden z powodow naglej przemiany tego radykala w pokojowo nastawionego liberala.
Kilka tygodni temu pisal Pan, ze wojny z tego nie bedzie. W tej chwili Izrael jednak zostal sprowokowany do ataku w Libanie, a brnie dalej w konflit. Co gorsza, wywiad Izraela nie wiedzial o istnieniu rakiet, bedacych w posiadaniu Hezbollahu, ktore moga dosiegnac miasta izraelskie. Pisze o tym Jerusalem Post. Wiec w tej chwili panstwo izraelskie juz nie ma takiej przewagi militarnej jaka jeszcze mialo kilka lat temu.
Porownanie konfliktu polsko-ukrainskiego z arabsko-izraelskim uwazam za niefortunne. Zydow i Arabow dzieli doslownie wszystko: kultura, historia, religia. Polacy i Ukraincy maja za soba lata krwawego tragicznego konfliktu, jednakze obydwa narody sa slowianskie , laczyl nieraz w historii wspolny wrog: Rosja i do pewnego stopnia laczy religia. Tutaj historia byla laskawsza.
Do yeti: spedzilam jakis czas w Izraelu i do tej pory nie moge pojac tak wielkiej roznicy gospodarczej pomiedzy Izraelem a panstwami arabskimi. kwitnaca pustynia w Izraelu a na przyklad kilometry pustynnych nieuzytkow w Egipcie. Byc moze to uwarunkowania cywilizacyjne? historia? odpowiedz jest zapewne bardziej skomplikowana.
Elzbieta,
poniewaz ja rowniez uzylem w swoim wejsciu przykladu polsko-ukrainskiego, spiesze wyjasnic, ze zrobilem to mowiac o mechanizmach, jakie stoja i jakie stac musza za pojednaniem, w tym przypadku polsko-ukrainskim. Nie wszystko da sie wytlumaczyc przez analogie. Nie mniej jednak…
Przedwojenny Lwow akurat przypominal troche chyba Bejrut przez wielosc zyjacych tam narodowosci (Polacy, Ukraincy, Zydzi, Niemcy, Ormianie, Wlosi – to tylko wierzcholek tej kulturowej Wierzy Babel). Kto wie, byc moze zdolnosc przeksztalcenia sie kazdej narodowosciowej wierzy Babel w beczke prochu jest uniwersalna ? Moze wystarczy tylko iskra w postaci radykalizacji jednej ze stanowiacych mozaike nacji, zeby zburzyc delikatna rownowage i spowodowac wzajemnie skoczenie sobie do gardel ?
Tak sie stalo przeciez z Bejrutem (i z calym Libanem) w latach 70-tych.
Wyrok historii zapadly nad Lwowem byl inny niz wyrok historii wobec Bejrutu. Procesy, ktore do tych wyrokow doprowadzily byly rozne, a wiec na tym analogia sie konczy.
Zydzi i Palestynczycy to dwa narody semickie. Dla mnie to w sumie jedna grupa etniczna, rodzielona miedzy innymi przez religie. Troche jak Polacy i Ukraincy. Z tym szukaniem wspolnych wrogow bylbym troche bardziej ostrozny.
Jacobsky
„Wierza” przez „rz”…
Sorry,
Pomrocznosc jasna…
Kilka uwag do 5-punktowego credo:
„1. Arabscy despoci też mają ich w nosie. Nie obwiniaj głównie Zachodu i Izraela.”
Może arabscy despoci mają w nosie Palestyńczyków (choć i to nie do końca prawda, bo niektórzy wspierają ich po cichu finansowo, a na pewno wspiera ?arabska ulica?). Ale to nie arabscy despoci od 67 roku prowadzą brutalną politykę na zajętych terenach, wbrew rezolucjom ONZ. I to nie arabscy despoci, tylko Zachód, a dokładniej USA, mogłyby, gdyby zechciały, praktycznie wpłynąć na politykę Tel Awiwu. Ale spokojna głowa: nie zechcą.
„2. To Arafat odrzucił najhojniejszą ofertę pokoju i normalizacji wysuniętą przez premiera Baraka.”
Owszem, była to najhojniejsza propozycja: zakładała stworzenie kilku palestyńskich ?bantustanów?, które bez dobrej woli Izraela byłyby zaledwie wydzielonymi gettami. A o braku dobrej woli świadczył m.in. fakt, że składając ofertę Barak wspierał jednocześnie dalszą rozbudowę żydowskich osiedli (polecam tekst ówczesnego doradcy Białego Domu, Roberta Malleya i późniejszą dyskusję: http://www.nybooks.com/articles/14380)
„3. To państwa arabskie odrzuciły w 1947 r. projekt powołania dwu państw – żydowskiego i palestyńskiego na terenie byłego mandatu brytyjskiego i natychmiast zaatakowały Państwo Izrael po jego proklamowaniu (USA i ZSRR natychmiast Izrael uznały).”
Państwa arabskie chciały, żeby o takim czy innym podziale Palestyny zdecydował Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości a nie ONZ, który w swym projekcie dwukrotnie mniejszej społeczności żydowskiej, mającej w ręku prawa własności do ok. 10% ziemi, dawał 55% terytorium Palestyny, bez pytania mieszkających tam Arabów, co o tym myślą.
„4. Izrael ma prawo do istnienia i obrony. Autonomia Palestyńska nie wybije się na pełną niepodległość drogą terroryzmu.”
Owszem, Izrael ma prawo do obrony jak każde inne państwo, ale czy niszczenie Libanu jest metodą właściwą i proporcjonalną? Nawet w Izraelu nie wszyscy tak myślą (zob np.: http://zope.gush-shalom.org/home/en/channels/avnery/1152991173). A co do palestyńskiego terroru? Nie akceptując go w żaden sposób, warto sobie uprzytomnić, że Ben Bella, Mandela czy Gerry Adams też kiedyś uchodzili za terrorystów.
„5. Pojednanie polsko-niemieckie czy polsko-ukraińskie wydawało się wielu jeszcze całkiem niedawno niebezpiecznym snem wariata. Może i sprawa arabsko-izraelska nie jest tak beznadziejna jak się teraz wydaje, gdy patrzymy na dymy nad Bejrutem i Hajfą?”
A tu zgoda: odrobina nadziei, panie Adamie, nigdy nie zaszkodzi…
pozdrawiam serdecznie
morski
Jeżeli tak na zimno przyjrzeć się tej sprawie, to widać że bombardowania Bejrutu dziwnie pokrywają się z infrastrukturą turystyczną a niszczenie siedlisk terrorystów jest niejako przy okazji – czyżby wojskowi mięli udziały w izraelskim przemyśle turystycznym?. A do tego każda armia dba aby wróg nie miał skąd rekrutować nowych żołnierzy. Bombardowania Beirutu i działania wojskowe w strefie Gazy to niszczenie dorobku średniozamożnych muzułmanów. Po co? By zgłosili się do organizacji charytatywno-terrorystycznych?. To bardziej wygląda na przedsięwzięcie biznesowe armii izraelskiej ale oczywiście możemy to litościwie nazwać błędami ? nie takie szpagaty już robiliśmy.
Jeżeli tak na zimno przyjrzeć się tej sprawie, to widać że bombardowania Bejrutu dziwnie pokrywają się z infrastrukturą turystyczną a niszczenie siedlisk terrorystów jest niejako przy okazji – czyżby wojskowi mięli udziały w izraelskim przemyśle turystycznym?. A do tego każda armia dba aby wróg nie miał skąd rekrutować nowych żołnierzy. Bombardowania Beirutu i działania wojskowe w strefie Gazy to niszczenie dorobku średniozamożnych muzułmanów. Po co? By zgłosili się do organizacji charytatywno-terrorystycznych?. To bardziej wygląda na przedsięwzięcie biznesowe armii izraelskiej ale oczywiście możemy to litościwie nazwać błędami ? nie takie szpagaty już robiliśmy.
Działania terrorystów są nie do przyjęcia i rzeczywiście gołym okiem widać, że ich podstawowym celem jest destabilizacja regionu. Terroryzm należy zlikwidować, ale Izrael chyba przesadził ze swoją akcją przeciw Hezbollahowi w Libanie. Nie chodzi o to, że organizacji tej nie trzeba zlikwidować – owszem trzeba. Ale póki co efekt jest taki, że cierpią głównie cywile. Więcej o tym piszę na swoim blogu.
Właśnie jesteśmy w stanie wojny. Od 24 godzin zaczęły się walki między bojówkami. Scenariusz z przed 30 lat zaczyna się powtarzać. Ta noc napewno nie będzie spokojna. To nie jest komentarz,to już stwierdzenie faktu. Wszyscy mają rację, a wojna właśnie się zaczęła.
Ciekaw jestem co by mowili francuzi , Anglicy czy Niemcy jak by Izrael utworzyc na czesci ich terytorjum?
Moze to i dobry pomysl?
Zydzi maja wiekowe tradycje w Europie Zachodniej i powinni domagac sie swojego autonomicznego terenu w Hiszpanji, Portugalji, Francji, Anglji Niemczech czy Rosji.
Kwestja Palestyny nie byla by istotna.To Panstwa Zachodnie za wszelka cene podtrzymuja wersje egzystecji Izraela w „Swiecie arabskim” aby uniknac akceptacji kultury zydowskiej w faktycznej formie na wlasnym terytorjum.
Zydom nalezy sie autonomiczna rzeczywistosc w Zachodniej Europie!