Izraelskie niespodzianki

Myślałem, że wysiadłem nie na tym lotnisku. Terminal 3 na Ben Gurionie to dla mnie nowość i miła niespodzianka: dużo przestrzeni, jerozolimskie stylizacje, strażniczki łagodniejsze, nie ma obowiązku pobierania kartek do zdania przy odlocie.

Jest gorąco, tak jak można było sobie tylko pomarzyć w Polsce. Nastroje chyba trochę lepsze niż za mego ostatniego tu pobytu 2 lata temu. Makroekonomia działa, 4-5 proc. wzrostu rocznie, więcej turystów, tylko szekel słabnie w stosunku do dolara, więc i złotego: za 100 dol. w kasie pocztowej (tu nie pobierają prowizji) inkasuje się ponad 430 szekli. W polityce też jakby spokojniej. Z Kadimą – nową siłą polityczną,  z którą wiązano wielkie nadzieje na odnowę polityki izraelskiej, trochę jak kiedyś u nas z Platformą Obywatelską – teraz już nikt nadziei nie wiążę, też trochę jak u nas z PO. Na tym skojarzenia sie kończą, bo Kadima ma jednak premiera i współrządzi, a jej liderzy wciąż mają kredyt zaufania, choć już mniejszy niż przed wylewem Szarona, kiedy wydawało się że Kadima to początek nowej ery politycznej. Słowem: Naprzód (to po hebrajsku znaczy Kadima) już sie cofa. 

Wieczorem Tel Awiw siada przed telebimami oglądać Mundial albo tutejszą edycję Tańca z gwiazdami. Tańczą lepiej niż w Europie, ale – kolejna niespodzianka – izraelskie fordanserki są bladziutkie jak gejsze. Czyżby symbolem statusu nie była śródziemnomorska opalenizna, której tak łakną tabuny europejskich i jankeskich bladasów?

Tematem poważnych nocnych rozmów telawiwskich jest mniej Hamas – mało kto wierzy tu też w prezydenta Abbasa jako męża opatrznościowego, który zapanuje nad islamistami i zmusi ich do umiaru – a o wiele cześciej zagrożenie ze strony Iranu (nie tylko dla Izraela, lecz dla całego regionu) i problemy społeczne – rośnie rozwarstwienie. Izraelczykom, wychowywanym przez pokolenia w duchu społecznej demokracji i równości, nie mieści się w głowie, że dziś szefowie banków zarabiają po milion dolarów rocznie, a tutejsza pensja minimalna ledwo starcza na życie.

Wygląda na to, że PiS wygrałby tu spacerkiem.