Dowcip Leona X

Kto wie, czy sedno sprawy z takim aferami jak ta z „Kodem da Vinci” nie tkwi w poczuciu humoru. Nawet na tym kiepskim filmie jest kilka zabawnych scen, zwłaszcza ta kiedy urocza panna Tatou – filmowa potomkini Marii Magdaleny i Jezusa – próbuje chodzić po wodzie w sadzawce. No na razie mi nie idzie  – kwituje z uśmiechem, i cofa stopę. Takie autoironiczne akcenty zagłusza ciężka artyleria recenzentów i prałatów. Tymczasem mam wrażenie, że fundamentalni krytycy „Kodu” wzięli go bardziej serio niż reżyser Howard, a może i sam Brown.W XVI wieku Europa artystów i uczonych zachwycała się papieżem Leonem X. Erazm z Roterdamu uważał go za największego papieża od czasów św. Piotra. Leon był przyjacielem i mecenasem elity intelektualnej i artystycznej. Miał otwarty umysł i żadnych anty-inteligenckich kompleksów. Za to inni mieli te kompleksy, więc pocztą pantoflową puścili antypapieską plotkę, że tak naprawdę Leon jest ateistą. Jeden z tych ,,życzliwych” zanotował żart Leona X wypowiedziany rzekomo w rozmowie z kardynałem Bembo: ,,Wszystkie wieki są dowodem, jak korzystna była dla nas i współbraci ta bajka o Chrystusie”. Nie musiał wcale być ateistą, wystarczyło, że nie był dogmatykiem i miał poczucie humoru. Ciekawe, jakby u nas reagowano na Leona X, gdyby żył dzisiaj. Łże-papież?

PS. KS- do dowcipu JPII wrócimy w stosownej chwili.
Vox Populi: czy jestem na tak czy nie? Jestem trochę jak Elf, która napisała: zawiesiłam się jak komputer. To znaczy odradzam film, ciekawym wystarczy książka. Wiele hałasu o nic. A czy zabrać poduszeczkę? pyta Jagoda. Ja poduszeczkę to bym wolał w samolocie.