Bić innowierców, czyli wieszcz Rymkiewicz

Wyżalanie się Jarosława Kaczyńskiego przesłania nam perły polskiej myśli współczesnej. Wszyscy tylko o Kaczyńskim i Smoleńsku, ja też, a tu gdzieś na boku Jerzy Pilch machnął wspaniały felieton o Jarosławie Marku Rymkiewiczu. Pilch ewangelik, Rymkiewicz, Bóg jeden wie, kto, ale raczej katolik, przynajmniej w takim sensie, w jakim katolikiem jest teraz prezes Kaczyński. To znaczy w sensie wojny kulturowej świata kościelno-rzymsko-katolickiego ze światem nie-rzymsko-katolickim.

Rymkiewicz napisał nową książkę ,,Samuel Zborowski”, a w niej roztoczył wizję niedoszłej rzezi polskich lutrów i kalwinów, takiej polskiej nocy św. Bartłomieja, w odwecie za zamordowanie przez kalwina Zborowskiego katolickiego kasztelana przemyskiego Wapowskiego. 
Roztoczył wizję krwawej rzezi jako widowiska, które przysłoniłoby Unię Lubelską, Batorego pod Pskowem, a nawet rewolucję Kopernika i Fraszki Jana Kochanowskiego, słowem kamienie milowe polskiej historii i kultury (czy powstania narodowe i Powstanie Warszawskie też? Oto pytanie).

Cytuję Rymkiewicza za Pilchem (Przekrój nr 27): ,,Innowiercy wrzucani żywcem do studni, patroszeni w mięsnych jatkach na rynku [jak Żydzi w faszystowskiej Rumunii? Dodaję kolejne pytanie od siebie], dzieci i panienki wrzucane do klatek wawelskich lwów albo zrzucane z wież krakowskich kościołów [znów się wtrącę: ależ oczywiście, przecież do tego służą katolickie świątynie!] albo na tych wieżach zawieszane za nogi – ależ to byłoby widowisko; byłoby to widowisko dziejowe, o którym teraz mówilibyśmy ze zgrozą, z przerażeniem, albo z zachwytem”. Ciekawe, czy rzeczywiście znaleźliby się dziś tacy, których ta jego wizja masakry wprawiłaby w zachwyt.
Rymkiewicz  to chyba jedyny polski obywatel, który przejął się szczerze i dogłębnie polityką historyczną w wydaniu PiS. On pisze na nowo już nie naszą historię najnowszą, ale też tę dawniejszą, z której wynika ta nowsza.

Wieszanie, masakra, rzeź. Tak powinno było być, aby dziś Polska mogła być prawdziwe wolna, prawdziwie polska. Rymkiewicz jest tej Polski piewcą i wieszczem, aż dziw, że kiedyś opiewał w ,,Rozmowach polskich latem 1983 r.?? Adama Michnika. No ale wtedy nie objawił się jeszcze Jarosław Kaczyński.

Mam w domu prawie wszystkie książki Rymkiewicza, prozą i wierszem. Te, które napisał, nim został wieszczem, cenię wysoko. W stanie wojennym niektórym pisarzom kolaborującym z WRONą odnosiło się  napisane przez nich książki pod próg mieszkania. W wolnym kraju to byłaby przesada. Chce być wieszczem Polski Kaczyńskiego, jego prawo. A moje prawo jest się wyżalić, że oto straciłem ulubionego polskiego pisarza.

XXXX
Bejotka, Jacobsky – interesujący ten wątek weimarski; jednak chyba nie ma tu żadnej poważnej analogii, bo Hitler nie miał, doszedłszy do władzy, żadnej realnej opozycji. Analogię dostrzec można by ewentualnie w tym, że obóz pisowski opiera się na taktyce rozdmuchiwania negatywnych emocji społecznych i szantażu patriotyczno-moralnego. Wodnik53, wie Pan, tak szczerze, to ja ten typ retoryki i myślenia znam z czasów opozycyjnych, ale to nie był styl KOR-u, tylko funkcjonariuszy SB. Byli przekonani, że wiedzą, o co chodzi w polityce lepiej niż ktokolwiek inny, włącznie z aparatem PZPR, i ze tak naprawdę to tylko oni są polskimi patriotami broniącymi nas przed Sowietami, imperializmem USA i syjonizmem. O, taka odmiana moczaryzmu. Dziś, na tej samej, antyzachodniej, antyliberalnej zasadzie, bronią tego, czym wcześniej gardzili, tylko dlatego, że np. islamiści są w zwarciu z Zachodem. Za PRL nasłuchałem się rasistowskich historii o Arabusach od Polaków, którzy byli w ich krajach PRL-owskimi beneficjentami, częścią ówczesnej elity. Dziś niektórzy z nich ronią krokodyle łzy nad losem Palestyńczyków, głównie dlatego, żeby mieć szlachetny powód do atakowania Izraela, którym gardzą podobnie jak wcześniej gardzili Arabami. To de facto przekreśla możliwość sensownej rozmowy na podobne tematy. A z tego, że Michnik jest w komunistycznych Chinach tolerowany, nie wynika, że Chiny są bardziej demokratyczne niż by się wydawało. Wynika na razie tyle, że komuś we władzach chińskich na tym spotkaniu zależało z jakichś powodów, zapewne frakcyjno-politycznych.