Czy poleci głowa Palikota?

Czemu Janusz Palikot tak zdominował dyskusje powyborcze? Moim zdaniem nie tylko dlatego, że powiedział, co powiedział o moralnej współwinie Lecha Kaczyńskiego za Smoleńsk. Są inne powody.

Po pierwsze, ataki na Palikota odwracają uwagę od powyborczej sytuacji PiS. A ta, cokolwiek mówi obóz PiS, nie jest dobra. Czwarta przegrana z rzędu w każdej normalnej partii doprowadziłaby do wymiany przywództwa. A wynik prezydencki pana Kaczyńskiego to prawdopodobnie maksimum tego, co PiS może w Polsce uzyskać wyborczo:  wciąż mniej niż Platforma.

Po drugie Palikot przydaje się do załatwiania wewnętrznych porachunków w PO. Marszałek Schetyna publicznie potwierdził, że źle się czuje z posłem Palikotem w tej samej partii, ale nie wyjaśnił już, dlaczego. To byłoby interesujące wyjaśnienie, bo z kolei prezydent-elekt najwyraźniej czuje się z tym samym Palikotem dobrze. Co więc wadzi, a co nie wadzi politykom Platformy u Palikota? Ale konkretnie.

Po trzecie, nasza klasa polityczna jest jaka, jest. Może od obecnej średniej europejskiej bardzo nie odbiega, lecz to taki sobie komplement. W polityce brylują mierni ale wierni, a z łaski mediów także tak zwani wyraziści. Palikot nie jest mierny, a mediami szybko nauczył się posługiwać do swoich celów.

Te cele sprowadzają się do demaskacji obłudy w polskiej polityce, zwłaszcza w obozie PiS. Jest w tym skuteczny i dlatego budzi taką agresję. Oczywiście, zdarzają mu się błędy. Takim błędem była fraza o krwi na rękach prezydenta Kaczyńskiego. Wystarczyło powiedzieć, co powiedział wcześniej, bez tej puenty. No tak, ale czy wtedy media w ogóle zauważyłyby wypowiedź posła? To jednak nie wina Palikota, że telewizje ulegają tabloidyzacji.  

Teraz PiS, niektórzy politycy PO, niechętni stylowi i pozycji Palikota, oraz prawicowi publicyści żądają głowy posła. Mają prawo, choć dla uczciwości powinni także potępić podobne wyskoki po swej stronie. Ale ostatnie słowo należy tu do Platformy. 

W wielu partiach politycznych w Polsce i Europie są Palikotowie. Zwykle się ich toleruje, nawet jeśli nie są ludźmi niezależnymi finansowo, jak poseł z Lublina (to też ważny powód odwagi Palikota i niechęci do niego wśród innych posłów, którzy takiego luksusu nie mają). Majątek Palikota ma przy tym swoją wagę partyjną.

Polityków usuwa się zwykle za udowodnione przestępstwa, a nie za nawet skrajnie bulwersujące wypowiedzi. A finalny werdykt w demokracji wydają wyborcy. Nie poleciały głowy Jacka Kurskiego czy Macierewicza w PiSie, za dziadka z Wehrmachtu i za ministrów agentów Moskwy, i ja tego nie oczekiwałem od ich partii. Tak samo nie oczekuję teraz, że poleci głowa Palikota.