Przełom, jaki przełom?

Dość żenująco wypadła uroczystość podpisania umowy o tarczy. Nieznośne złośliwości prezydenta przeplatały się z uszczypliwościami premiera pokrywanymi a jakże uśmiechem. Prezydent wymienił panią Rice na końcu, pod marszałkach i premierze – nietakt. Nie odezwał się słowem po angielsku – cóż, tym bardziej błysnął Tusk, który niezłą angielszczyzną wygłosił z głowy cały akapit. A potem ta żałosna zabawa w meldowanie wykonanego zadania. Kogo to śmieszyło? Panią Rice?Ale do meritum. Podpisanie umowy jest ważne, ale nie przełomowe. Trudno też mówić s stuprocentowym sukcesie. Przełomowe to było wstąpienie Polski do Nato i UE. Sukcesem byłoby, gdyby prezydent dawno temu podpisał ratyfikowany Traktat Lizboński i gdyby w ten sposób Polska dała dowód, że chce wspólnej europejskiej polityki bezpieczeństwa i zagranicznej, do czego Lizbona torowała drogę.

A tak daliśmy dowód, że chcemy przede wszystkim ,,partnerstwa strategicznego” z USA. Umowa służy na pewno interesom Ameryki, czy Polski i Europy – czas pokaże i oby nie był to sprawdzian drogą jakiejś konfrontacji.

Przyznję, że nie jest łatwo wyważyć takiemu krajowi jak nasz, z naszym doświadczeniem historycznym, właściwe proporcje między polityką bilateralną a zespołową, między grą Warszawa-Waszyngton i Warszawa-Bruksela.

Nie wykluczam, że na dłuższą metę ten nasz polski transatlantyzm się wybroni przed dzisiejszymi krytykami i sceptykami. Ale wolałbym, żeby Polska zamiast budować jakiś wirtualny blok bałtycko-ukraińsko-gruzinski i domniemane partnerstwo strategiczne z USA przekonywała partnerów w Unii i NATO, że ma dobry pomysł na wspólną politykę wschodnią Zachodu.

Tak, to trudne, ale nie niemożliwe. Rosja nie wierzy, że tarcza nie jest przeciwko niej. Nie wierzy, że wciąganie Ukrainy i Gruzji do Nato nie jest przeciwko niej. Można te obawy odrzucić, ale nie należy ich lekceważyć. I dobrze byłoby, gdyby to Polska w imieniu Unii, na przykład kiedy obejmie prezydencję, mogła coś Rosji zaproponować – jakiś ambitniejszy plan współpracy.

W globalnej grze leży w interesie Europy, a więc i Polski, by Rosji nie izolować. Oczywiście Rosja może wybrać samo-izolację, jak czyni to dzisiaj wskutek awantury w Gruzji. W takiej sytuacji idea współpracy traci rację bytu. W tym sensie dzisiejsza umowa Rice-Sikorski – reakcja Kremla na nią i jej bliskie konsekwencje międzynarodowe – będą papierkiem lakmusowym tego, w jakim kierunku zmierza Rosja. Tak naprawdę politycznym sednem tarczy nie jest Iran tylko Rosja.