Pudel Putina

Jelcyn namaścił Putina, Putin namaścił Miedwiediewa, Miedwiediew wygrał wybory prezydenckie. Wszystko gra: system zadziałał, choć frekwencja może troszkę studzić zapały gorliwych wyznawców putinizmu. Jedna trzecia obywateli wybory zlekceważyła, nie poddała się magii.

Ale teraz najważniejsze jest owo wrażenie wydolności ustrojowej. To z tego rozliczają system i obywatele, i politycy, i opinia międzynarodowa. Sygnał mamy mocny: społeczeństwo akceptuje działania władzy, liderzy mają autentyczne poparcie, a my na Kremlu mamy autentyczny mandat. Może nie tak bardzo demokratyczny,jak byście sobie tego życzyli, ale na pewno nie wymuszony na ludziach siłą, strachem czy szantażem.

Jest to mandat do kontynuacji putinowskiej doktryny dumnej Rosji, jej polityki zagranicznej, społeczno-gospodarczej i historycznej. Suwerenna demokracja – oto czym jesteśmy i lepiej żebyście to zrozumieli.  

Nie wiem, skąd ta pewność, że Miedwiediew nie jest w stanie stworzyć zgranego tandemu z Putinem, nie będąc przy tym jego pudlem – ślepo lojalnym politycznym podwykonawcą majstra Putina. To byłaby głupota, gdyby Polska nie dostrzegła, że nowy prezydent stwarza nowy pretekst do rewizji naszej polityki wobec Moskwy. Wbrew naszej propagandzie Rosja prowadzi zwykle politykę inteligentną i nowoczesną. Inaczej nie byłaby w stanie odzyskać za Putina sterowności. A odzyskał i to jest dla Unii i USA – więc chyba i dla Polski- najważniejsze.

Czeski minister spraw zagranicznych, książę Schwarzenberg, zauważył niedawno na jakimś konwentyklu UE, że Europie nic nie robi tak dobrze – w sensie mobilizacji do dobrego działania – jak ,,big shocks”. Bez big-szoku II wojny światowej nie byłoby idei integracji europejskiej, bez big-szoku wojny w byłej Jugosławii w latach 90 nie byłoby idei wspólnej polityki zagranicznej UE. Może putinizm okaże się big-szokiem, który zjednoczy teraz Europę na nowo i doprowadzi do powstania jakiejś spójnej polityki unijnej wobec Kremla.

Na początek wystarczy prezydenta Miedwiediewa trzymać za słowo: niech pilnuje, jak obiecał, praworządności w państwie rosyjskim.  

***

PS. ,,Magrud” – no cóż, to jest toczka w toczkę PiS-owska i lewicowa zarazem krytyka platformy gospodaczej Tuska. Mam swoje wątpliwości, ale z zupełnie innej pozycji. A 26 proc. głodnych dzieci to całkiem zdarty chwyt propagandowy populistów wszelkiej maści. Trzeba czasem ważyć słowa: biednych dzieci i biedy u nas nie brakuje, ale nikt z głodu nie umiera. Zdaje mi się, że ta polska bieda AD 2008 ma charakter raczej kulturowy niż systemowy. PR-em się nie zachwycam w żadnym wydaniu, a wolę już męża stanu Tuska niż tych PiS-owskich wyprodukowanych przez panów Bielana i Kamińskich. Jacobsky – przecież takie międzynarodówki istnieją i mają się dobrze – np. Europejska Partia  Ludowa w PE. Dana1 i inni – sprawę ferrari też uważam za bulwersującą z tych samych powodów. Przecież ci dwaj kompletnie nieodpowiedzialni ludzie mogli zabić jeszcze innych. Niesamowita jest ta selektywność przekazu i oceny. A w mediach znow triumfował wirus tabloidowy.