Teraz Węgry!
Jaką nagrodę ufundowały władze węgierskie dla zwycięzcy ogólnokrajowego turnieju wiedzy o powstaniu 1956 r. przeciwko komunizmowi i Sowietom? Wycieczkę do Moskwy. To tak jakby w POlsce nagrodą dla zwycięzcy turnieju wiedzy o Powstaniu Warszawskim była wycieczka do Berlina.
I właściwie czemu nie? Przecież w Berlinie nie ma już Hitlera, a w Moskwie – no, tu się waham, póki tam będą zabijać dziennikarzy, na miejscu zwycięzcy poprosiłbym organizatorów turnieju o wycieczkę choćby do Pragi, jeśli już nie do Warszawy, która 50 lat temu była solidarna z Budapesztem jak chyba żadna inna stolica Europy (mocarstwa wolnego świata wdały się wkrótce po powstaniu węgierskim w interwencję sueską, co odwróciło uwagę zachodnich demokracji od Węgier, z czego komunistyczna kontrrewolucja mogła się tylko cieszyć).
A teraz Węgry świętują półwiecze Powstania podzieleni chyba jeszcze bardziej niż my. Może być gorzej? Za mało wiem, co się tam naprawdę dzieje nad Dunajem, ale ma wrażenie, że obecny kryzys polityczny na Węgrzech jest po części fragmentem szerszego procesu i to nie tylko w Europie postkomunistycznej. Ale nasZa część Europy jest tu szczególnie widoczna: impotencja rządowo-parlamentarna w Czechach, egzotyczna narodowo-populistyczna koalicja rządząca Słowacją, ostre przyspieszenia w Rumunii (wojna teczkowa) i Bułgarii, gdzie nacjonalista może wygrać wybory prezydenckie i wprowadzać kraj do Unii Europejskiej!
Na tym tle nasze turbulencje zyskują nowy aspekt. Wszędzie odzywają się niezadowoleni pozujący na dotąd wykluczonych z debaty i sięgają po władzę, by zmienić kierunek obrany przez pierwsze demokratycznie wybrane ekipy reform ustrojowych. Błędy tych ekip – niektóre faktycznie karygodne, jak ten premiera Węgier, przyznającego przed partią (ale nie przed społeczeństwem), że sytuacja państwa jest opłakana – stają się ostrą amunicją polityczną do strzelania w establishment – znów jak na Węgrzech, gdzie np. córka byłego prezydenta jest ministrem spraw zagranicznych, a ojciec obecnego posła socjalisty był bliskim współpracownikiem premiera Imre Nagy’ego, straconego bohatera Powstania 1956 r.(skądinąd zagorzałego komunisty i ministra rolnictwa w epoce stalinowskiej). Zdyskredytowane ,,układy” mają trafić na śmietnik historii i zrobić miejsce ,,młodym wilkom”.
Młode wilki (niekoniecznie młode metrykalnie) naprawią wszystkie błędy, rozliczą winnych i przestawią kraj na nowe tory, tym razem zgodnie z powszechną wolą ludu. Ale czego pragnie lud? W jednej z depesz z Budapesztu czytam słowa uczestnika dzisiejszych starć z policją pod parlamentem i krytyka rządu: ,,Walczyłem o wolność 50 lat temu i dlatego tu jestem także dzisiaj. Wtedy walczyliśmy z bolszewikami, teraz walczymy z globalizacją”. Od przyjaciół w Budapeszcie słyszę, jaki jest klucz do tego szyfrU: Węgry dla Węgrów, precz z Unią Europejską, NATO i żydowskim kapitałem, a najlepiej w ogóle z kapitalizmem. Hm, jeśli do tego ma prowadzić węgierska, słowacka czy nasza polityka historyczna, to chyba lepiej brać wycieczkę gdzieś dalej i na dłużej.
Komentarze
Panie Adamie!
A ja tak liczyłem na to, że Pan nam to wszystko wytłumaczy.
Nie wiem, czy to jest prawda, ale słyszałem, że „kłamca” wegierski obiecał ludziom odejście od reform, od zaciskania pasa i na wewnętrznym zebraniu partyjnym przyznał, że gospodarka węgierska jest w opłakanym stanie i nie można tego zrobić. Byłaby to kompromitacja obydwu stron – rządzących – bo kłamią w oczy społeczeństwu, a prawicy – bo cynicznie wykorzystują sprawy gospodarczej przyszłości Węgier dla własnych celów politycznych.
Ja jestem anarchistą blogowym i znowu napiszę coś, co wszystkich oburzy. Kłopoty z Konstytucją i niemożność porozumienia w ramach Unii Europejskiej wynikają z niezaakceptowania przez społeczeństwa szczególnie szóstki rozwiązań politycznych narzuconych im przez szefów państw. Do momentu przyjęcia Hiszpanii, Portugalii i Grecji wszystkie podejmowane decyzje były wynikiem zgody obywateli. Te sześć krajów nie zdążyły „przetrawić” szczególnie Grecji i Portugalii, a politycy sprzedali im następny pasztet, 10 krajów, w tym Polskę i postkomunistyczną resztkę. Zachód nie jest mentalnie do tego przygotowany, a tutaj jeszcze Rumunia i Bułgaria.
I co? Okazało się, że mieli rację. Jestem Polakiem, patriotą, ale na miejscu obywatela holenderskiego bym miał to samo uczucie: „Po cholerę jedliśmy tę żabę. Kazał nam ktoś?”.
Środkowo- i wschodnioeuropejskie bagienko. Bałkany niedaleko.
Z radoscia powitamy Pana w naszych stronach. Po stonie „nieznosnej lekkosci bytu”.
„lepiej brać wycieczkę gdzieś dalej i na dłużej”. Tylko za co żyć.
Panie Adamie ja wiem, że dziennikarz nie jest po to by doradzać, lecz by komentować. Jednak normalny człowiek nie jest w stanie tego wszystkiego zrozumieć. Czy minione doświadczenia nie nauczyły nikogo i niczego. Z tego co można zaobserwować wynika, że staczamy się, jako Europa, po równi pochyłej. Obym nie dożył tego co było udziałem naszych rodziców.
Podpisuje się pod słowami Torlina
pozdrawiam marekk
Zapewne socjologowie Panie Adamie diagnozę za lat kilka postawią co stało się z tak pięknie aksamitnie spokoją i bez krwi wywalczoną zmiana systemową. Co legło u przyczyn dzisiejszych zawirowań w byłym demoludowym baraku? Na swój sposób tłumaczę to jednak indoktrynacją lat zaprzeszłych , gdzie rozziew miedzy głoszonymi pryncypiami a rzeczywistością był ogromny. Wkraczaliśmy w wolność z pięknymi hasłami , które dewaluowały się wraz z populizmem przychodzacych do władzy. Gruszki na wierzbie są egzemplifikacją tezy. Poprzedni system wychował społeczeństwo czułe na kłamstwo. Przy każdej rocznicy 56,70,76,80 kłamstwo było na pierwszym miejscu artykułowanego niezadowolenia. Dziś echo tamtego wychowania w dobie łatwości dostępu do środków przekazu tym bardziej jest widoczne. Fałszywe z hipokryzją przekazywane nutki kłamstwa dlatego bolą, bo nie zbiegaja sie z odczuciami społecznymi. Poprzednio pisano o okresach błędów i wypaczeń , a nastepnie głoszono – pomożecie. Dziś już chyba kół ratunkowych tak łatwo się nie podaje. O czym mam nadzieje aktualna władza w najblizszym czasie się przekona. A Budapeszt jest i nadal będzie piękny a Madziarzy nadal mili naszemu sercu, o czym przekonałem się lat temu 25 jak za ostatnie forinty zaordynowalismy zupę rybną( smak do dziś został w kulinarnej pamięci). A bracia Węgrzy widzac nasze silnie wyeksponowane gałki oczne podali gratis Egri Bikawer. Ege szege drem, lub podobnie.
Panie Adamie!
Tez do konca nie rozumiem co sie dzieje na Wegrzech, czego chca Wegrzy, a szczegolnie co ma oznaczac walka z globalizacja. Obserwujac sytuacje w innych krajach postkomunistycznych (lacznie z Polska) odnosze wrazenie, ze wielka demokratyczna rewolucja 1989 roku nie do konca sie powiodla. Byc moze nie ma mocno zakorzenionych tradycji demokratycznych. Wiekszosc tylko biernie przyglada sie polityce, a wladza nadal traktowana jest przede wszystkim jako instrument do zdobycia pozycji spolecznej czy tez po prostu majatku. Czy przecietny obywatel Polski moze wierzyc jeszcze w demokracje, gdy wladza probuje go codziennie przekonac, ze przez ostatnie 15 lat rzadzili wylacznie agenci. Po co wiec wolne wybory? I tak nikt na nic nie ma wplywu. Obawiam sie, ze podobnie mysli, obywatel Slowacji czy tez Wegier. Przyszlosc nie napawa optymizmem.
Pozdrawiam
To nie jest kryzys demokracji,a chwilowa zadyszka.Przeciez to wszystko jest w powijakach,na gruzach komunistycznego systemu budujemy nowy lad.Slabe partie polityczne o niejasnych programach,zle orynacje wyborcze
brak klarownosci,obiecywanie gruszek na wierzbie.Wyborcy sa zmeczeni,
ale to wlasnie my wyborcy ponosimy odpowiedzialnosc ,bo my wybieramy elity.Nasi politycy i nie tylko nasi zapominaja o jednym,ze to jest sluzba publiczna.Wine tez ponosza media ktore kreuja na gwiazdy politykow gminnego formatu,biegaja z kamerami po korytarzach(szkoda ze te korytarze nie sa pionowe)w poszukiwaniu sensacji.
Nasz Sejm przypomina Hoolywod ale w tandetnym wydaniu.
Z tego, co mi wiadomo, zajścia na Węgrzech – abstrahując od ich merytorycznego podłoża – znaczniej bardziej widowiskowo wyglądają w telewizji niż w rzeczywistości.
Telewizja i i inne media widzą swoją misję w naprawianiu świata poprzez wytykanie temu światu błędów. Jeśli na olbrzymiej łące leży gdzieś psia kupa, to ta kupa będzie tematem serwisów informacyjnych, a nie łąka, kwiatki, motylki i pasące się tam owieczki.
TadeuszuK!
Alexie!
Nie opowiadajcie takich rzeczy. Widzę, że obydwaj jesteście koło pięćdziesiątki, wszystko przetrawiacie przez własne wspomnienia. Wszystkiemu winni komuniści. G* prawda. Przypominam Wam, że ludzie, którzy coś mogą pamiętać z komunizmu, czyli mieli 18 lat w 1989 roku – teraz mają 35. To już wyrosło nawet więcej niż jedno pokolenie. Najłatwiej zrzucać wszystko na komunę. Ale tak samo możemy to zrzucać na okupację niemiecką, zabory, powstania, a Węgrzy na Turków.
U nas jak na Bałkanach, wszyscy żrą sie i kłócą, tylko tam się wyrzynają, a my tylko na siebie krzyczymy.
Szukacie diagnozy? Mogę Wam swoją dać. Wynika to z wiejskiego systemu myślenia naszych społeczeństw. Jam ze szlachty, ale nasi antenaci byli narodem wiejskim po szpik kości. Zemsta przez kilka pokoleń, mój mur, mój zamek, handlować szlachcie nie wypada, zrobimy bigosowanie. Całe pokolenia żyły w nakazach, zakazach, zabobonach, kulcie przodków, tradycyjni (tradycjonalistyczni) do granic rozumu. Taka sama jest Sycylia, gdzie jeszcze niedawno każda kobieta nawet po śmierci dalekiego kuzyna musiała chodzić na czarno ubrana przez 7 lat.
Przeszłość – najważniejsza, przyszłość – jakoś to będzie. I to jeszcze wszystko w narodowo – katolickim sosie.
Panie Adamie
Przyznam się,że ubawiły mnie węgierskie obchody.Dzięki kontekstowi wspólczesnemu pompatyczne celebracje nabrały groteskowego wymiaru którego symbolem stał się stary ruski czołg pokonujący kordony policji.Podróż w czasie jak w disneyowskim film.Dorośli faceci uwierzyli,że są powstańcami i zdobyli czołg,którego nikt nie bronił.Następnie pokonali policję wierząc,że to ruskie wojsko.A wszystko to komentowała ubrana na czarno Gawryluk wmawiając ludziom,że są świadkami nieomal powstania. Powód tej zabawy,okraszonej jak zwykle łzami kombatantów i fajerwerkami władz,jest jeden.Węgrzy muszą po prostu zacząć żyć za swoje pieniądze co dla rozbestwionego socjalną polityką społeczeństwa jest cholernie bolesne.Fakt,że można tylko tyle zjeść na ile się zarobi spowodował wytoczenie starej tankietki na ulicę.Tonący brzytwy się chwyta a precyzyjniej teczki esbeckiej,agentury sowieckiej,szarej sieci lub starego ruskiego czołgu.Mówią,że komunizm był zbrodniczym systemem. Moim zdaniem jego zbrodniczość polegała głównie na infekowaniu głupotą ludzkich mózgów.Komunizm jest jak syfilis,lata całe gnieździ się w organiźmie objawiając się co jakiś czas wysypką.A na starość w szleństwo się przeradza
Pozdrawiam
Panie Redaktorze.
Byłam w klasie maturalnej, kiedy na Węgrzech wybuchło powstanie. U nas „wiał wiatr październikowy” i cóż to było za uniesienie… Staliśmy w kilometrowych kolejkach, żeby oddawać krew „dla Węgrów” , koledzy dywagowali, jakby tu przedostać się do Budapesztu i pomóc, nocne rodaków rozmowy, spory (bez wrogości) dyskusje. Stałam na placu Mickiewicza w Poznaniu, na wiecu, wśród tłumu i z wszystkimi skandowałam pod adresem przedstawiciela władz centralnych gen. Freya – Bieleckiego „Co było w czwartek?” (rebelia poznańska 28 czerwca w Poznaniu) i „Dajcie żyć Madziarom” i spokojne, mitygujące i wymijające odpowiedzi Generała. Trzymaliśmy Go do 3 rano, aż wreszcie na pytanie 30 tys tłumu „Wojsko z ludem czy przeciw ludowi” spanikowany Gość odpowiedział „Wosjko zawsze z ludem”. Hej, łza się w oku kręci.Zamieszanie dzisiejsze w dawnych demoludach ma chyba coś wspólnego z „czasem zamrażarki”. Przez kilkadziesiąt lat po II wojnie, kiedy wszelkie spory w Europie stopniowo się wyciszały, problemy były ucierane w jawnych i powszechnych sporach, zawierano umowy społeczne ze związkami zawodowymi, przeżywano rewolucję mentalną 1968r,potem gwałtowny rozwój technologii – u nas był sztuczny spokój. Była jedna „linia rozwoju” i jeden przewodnik, „bratnie kraje” niby ściśle współpracowały, ale były szczelnie poodgradzane od siebie granicami, zasiekami, wojskiem. Zamrożone zostały i waśnie etniczne i waśnie religijne. Takie tematy publicznie nie istniały. Tylko, że od tego, że się o problemach nie mówi, problemy takie nie znikają. Efekty? Kiedy nasze wijska szykowały się do „bratniej interwencji” w Czechosłowacji, do dowódcy 10 Sudeckiej Dywizji masowo zgłaszali się (sic) mieszkańcy Cieszyna i okolic z pytaniem, gdzie mogą się zaciągnąć do wojska, bo chcą iść P…C” Pepiczkom. To chyba prawda. Mówiło mi o tym, niezależnie od siebie, kilku oficerów, którzy w owej interwencji uczestniczyli. Społeczeństwa Europy środkowej już opóźnione o wiele lat u progu II wojny ( zaszłości historyczne) zostały z owym zapóźnieniem dodatkowo „uśpione” w dobie dynamicznego rozwoju innych regionów . To teraz odbija nam się czkawką Inna rzecz, że Rzeczpospolita od ponad 300 lat nie miała okazji wypracowania sobie wzorców rządów rozumnych i powszechnie szanowanych. Ominął nas i absolutyzm i monarchia konstytucyjna i silna pozycja mieszczaństwa. Pewnie, że trochę na własne życzenie, ale trudno wymagać, żeby najpierw 20 lat bałaganu II RP, potem 17 lat III RP z jej potępieńczymi swarami, dokonały powszechnej edukacji obywatelskiej, prawda?
Torlinie
Komunizm to jest sposób kolektywnego życia na cudzy koszt.Jesteś ekonomistą więc nie muszę Ci tłumaczyć na czym ten głęboko demoralizujący sposób myślenia polegał.Pisząc o komuniźmie tkwiącym w ludzkich czaszkach mam na myśli grupy społeczne żyjące na cudzy koszt. W moim regionie koło 30%populacji nie daje sobie rady bez wsparcia państwa-żyje z podatków pracujących ciężko ludzi.Ten system redystrybucji dochodu narodowego nazywa się „Solidarna Polska”.Naprawdę nie trzeba pamiętać komunizmu by być mentalnym komunistą.Stare sieroty po komunie mają już wnuki,które nawet nie wiedzą co stało się w 1989r a są klonami psychicznymi swych dziadków. Jak sobie przypominasz pisywal tu młody prawicowy wilczek uzurpujący sobie nawet prawo do tytułu”Polityka”.Bolało gościa,że dziennikarze mają na własność gazetę,którą sami sobie stworzyli.Komunizm to właśnie taki głęboko pasożytniczy sposób życia i myślenia-„Wszystko jest NASZE a w szczególności to co cudze”.
Pozdrawiam
Tak, tak, Panie Adamie. W naszej częśći Europy nadchodzi nacjonalizm i izolacjonizm. Z tym, że u nas ciche wsparcie wychodzi szeroką ławą od hierarchii kościelnej, która, po śmierci Jana Pawła II, w sposób niezbyt skrywany demonstruje swoje nieprzystosowanie i niechęć do Europy. Gdyby nie płynące z barbarzyńskiej Europy strumienie euro („którymi Europa spłaca swoje długi za oddanie nas po wojnie w zależność od Moskwy”) to bracia i przystawki już mogli by podjąć właśćiwe decyzje, mimo, że sondaże opinii publicznej mówią o odwrotnym trendzie.
Podobnie jak Jurata z Pozania mam wspomnienie , już wtedy ze szkoły średniej .W naszej szkole na bardzo dużym plakacie moze 150×150 cm narysowano ZGLISZCZA Budapesztu ,z napisem” Nigdy więcej Budapesztu” i do tego tanki i spadające bomby z napisem CCCP!!.Pamiętam,że co najmniej 2 tygodnie ( a może dłuzej ?)nikt tego nie ruszał ,wisiało .Oddajac jednak sprawiedliwość prawdzie ,bardziej pamiętam Naszych i Wegrów z ich osiągnięć na Olimpiadzie w Melbourne 56 roku.. My, Elżbieta Krzesinska w skoku wdal 6,35 (gold ) czy mój ziomek Janusz Sidło pechowo oddając oszczep Danielsenowi (Silver) a Oni, Piłkarze z Puskasem co wylądował emigracyjnie w Realu Madryt i inni .Sport, był moją pasją tamtego czasu jako b.młody junior w LA.
Demonstracje ,protesty , nie zajmowalem sie nimi nigdy ,bardziej cenię praktyczne umiejętności budowania -taka „ułomność mojej natury ” i juz nic z tym nie zrobie -nie nadaje się do poprawki, jestem kompletnie zadowolony z takiego stanu .
Szanowny Blogu i Wy Gospodarzu
A moze jednak jakies pozytywne Rozwiazanko,
jakis cien Pomyslu,jakas Dobra Rada.
Nie w sferze pozadanych wartosci, ale praktycznych rozwiazan.
To taki niesmialy apel do Blogerow Krajowcow.
Dla nas,wiekszosci jak sadze, Zagraniczniakow to tylko
wirtualna zabawa ,emocjonujaca, ale tylko w takim stopniu
jak mecz Legii z Wisla,
czy bojka kur** pod Dworcem Wschodnim.
Dajemy pod okiem Pana Redaktora swiadectwo pogardzie,
jestesny ironiczni na miare
naszych zdolnosci. Rozlewamy nasze jady.
To na tych naszych jadach rosnie Czwarta R.
To jest miod dla warg Glowina i Ziobry,
to ku temu miodowi mlaska Kaczynski,
to jego bukietem delektuje sie Rokita.
W poloficjalnym dzienniku Pawel Lisicki raduje sie z agonii III R. ?
?systemu powstalego wskutek porozumienia czesci elit solidarnosciowych
i komunistow?.
A mnie zal.
Jesli prawda jest ze ?Trzecia? byla wspierana i chroniona przez ?szara siec?
to dziekuje Wam, Generalowie i Pulkownicy, podzekowania dla bylych
i dzisiejszych TW i OZI ,
za barwnosc i radosc Polskich miast ,
za wzbogacona i konsumujaca wies,
za przedluzone zycie dla milionow,
za rozpowszechnienie dostepu o wyzszego wyksztalcenia i zmiejszenie smiertelnosci niemowlat ,
za Polityke, Przeglad, Nie, Nasz Dziennik i Wprost ,
za coraz lepsze uzebienie i czesty usmiech w sklepie, i u fryzjera,
i za te taksowki – co czekaja na mnie.
Dziekuje wam i za to ze przez tak wiele lat udalo sie
utrzymac w szarym niewodzie te nasze polskie …no,nie Biesy
(kudy im do tamtych) ale nasze proste Diably, potomkow Boruty
i jego panszczyznianych.
Klaniam sie Wam ,Generalowie,Pulkownicy,TW i OZI
Czapka do ziemi…
Po polsku.
A Dobra Rada? Nie, nie bede pierwszy.
Ja Zagraniczniak. Jako podatnik w Starej Europie, doplacam tylko
do Waszej demokracji (robie to z radoscia i jestem w mniejszosci).
Pozdrawiam ze szczytu Yding Skouhoj (173 m n.p.m)
Wojtku!
Chcę Ci powiedzieć, że uwielbiam się z Tobą spierać. Ale Twój komentarz, acz prawdziwy, jest jakby trochę koło mojego, z moimi wpisami nie walczący. Masz całkowitą rację, jeżeli chodzi o Twoją diagnozę komunizmu i jego śladu w naszych psychikach. Tylko, widzisz, dla mnie pod względem „badawczym” jest trochę upraszczaniem sobie problemu. Bo to wszystko prawda co piszesz, ale ja nie o tym.
Tylko czy nie zauważasz w nas cech typowo wiejskich? Obcy mieszka we wsi. Później się okazuje, że do tej wsi sprowadził się jego dziadek. Ale on jest nadal obcy. Spór o gruszę trwający 50 lat. Walka na kosy o 3 cm miedzy. Polacy pamiętają Ukraińcom, Ukraińcy Polakom, Słowacy Węgrom, Węgrzy Rumunom i Serbom, Macedonia Bułgarii i Grecji. Wielowiekowa nienawiść rozprzestrzeniająca się w naszej części świata. Że już nie wspomnę o Bałkanach. Zobacz, co sie dzieje na Słowacji! Sprawa mniejszości węgierskiej. Oni są obcy. To nic, że mieszkają tam od pokoleń. Wynocha. Nie chcemy Węgrów, Murzynów, Cyganów, Turków – niepotrzebne skreślić. Obcy. Ten grajdołek jest nasz.
A nasi zawsze mają rację. UPA na Ukrainie. Łotwa – zobacz sobie http://serwisy.gazeta.pl/swiat/1,34236,3208179.html, Słowacja – uwielbienie dla Jozefa Tiso – największy bohater.
Porozumienia pomiędzy krajami podpisywane były ponad społeczeństwem. Tak jak Unia za szybko się powiększała, mentalnie ludzie z podstawowej szóstki nie byli do tego przygotowani, identyczna sytuacja jest u nas. Za szybko. Ludzie muszą przetrawić, dojrzeć. Więc moim zdaniem nie ma szans teraz na porozumienia typu Niemcy – Francja, Francja – Włochy, Francja – Wlk. Brytania (mówię o obywatelach). My, obywatele kraju (tu wpisać dowolny kraj europejski leżący na wschód od linii Niemcy, Austra, Włochy), jesteśmy u siebie, to jest nasz grajdołek. Nawet, jeżeli coś w historii robiliśmy nie tak, to robiliśmy to dla siebie i możecie sobie biadolić. A nasze krzywdy pamiętać bedziemy do 10 pokolenia. Oddajcie to, co żeście zagrabili.
Ale z komunizmem masz rację.
Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam.
Tes-Teg ma rację,o normalnej,niczym nie skażonej informacji w mediach można sobie pomarzyć, wszak najlepiej sprzedaje się informacja odpowiednio podrasowana/ w dawnej fotografii to był retusz/.
Przypomniał mi się stary dowcip o optymiżmie i pesymiżmie. Siedzi w knajpie dwu facetów nad wypitą do połowy półlitrówką,optymista mówi-popatrz,została nam jeszcze ćwiartka,pesymista odpowiada-mylisz się ,stary,została nam tylko ćwiartka, a kelner poprawia -Panowie zostało Wam około 250 cm3 do wypicia,hm-ewentualnie. Tak to jest z informacją,
a zupełnie prywatnie to miło mi,że ktoś dostrzega jeszcze łąkę,kwiatki,motylki,owieczki,nawet psie kupy,ale w jakim otoczeniu.
Wyobrażam sobie ten widoczek sielankowy w telewizyjnym programie informacyjnym,nie chcąc psuć nastroju, nie będę go opisywał.
Ten tekst ,mimo wszystko,jest chyba trochę na temat wpływu mediów na odbiór świata przez oglądacza tv.Marzymi się aby media osiągnęły poziom kelnera z tego dowcipu. Każdemu wolno.lecę na łąkę -Pa.
Torlinie
Podobnie patrzymy na świat.W maju 2004 wybrałem się piechotą przez Hiszpanię do Santiago de Compostella.Taka życiowa wędrówka,nie tyle religijna-od kościoła trzymam się daleko-co metafizyczna.We wspomnieniach napisałem:”Szedł samotnie, widząc w oddali rozmazane deszczem sylwetki piechurów. Myślał o milionach ludzi, którzy wędrowali tędy przed nim. Przez tysiąc lat, konno i pieszo, w butach i na boso, w upale i chłodzie, cierpiąc ból i głód – szli ze wszystkich zakątków Europy do grobu Jakuba. Dla nich stawiano na nagich wzgórzach kościoły, szpitale, budowano miasta. Tu, każdy wyszczerbiony mur i kamień przy drodze był częścią historii Europy. Na tej drodze narody tworzyły wspólnotę, tworzyły więź łączącą ludzi ponad podziałami politycznymi, religijnymi i społecznymi. Tu tworzyła się tożsamość Europejczyków. Wyraźnie to odczuwał, idąc drogą wśród innych pielgrzymów. Niewielu Polaków wędrowało tędy przed nim. W księgach wyłożonych w schroniskach nie widział polskich wpisów. Jego kraj był krajem chłopów. Chłopi nie podróżują, chłopi trzymają się razem i kurczowo pilnują swego. Nie ma w nich ducha nomadów, zdobywców, ducha żeglarzy i kupców. Nie ma w nich tęsknoty do wolności rozbudzanej hukiem fal bijących o brzeg i podniecającym zapachem oceanu. Nie kuszą ich myśli, o tym co jest za horyzontem. W jego kraju horyzont stanowił granicę, której się nie przekracza: granicę domu, wsi, osiedla, miasta i kraju. Tylko tak daleko sięgały marzenia gapiących się przez okna, rozpartych łokciami na poduszkach i patrzących na świat z tej perspektywy ludzi. Za horyzontem przecież są obcy niezrozumiale mówiący. Obcy przychodzą nocą, by zabrać tę szczyptę nędzy, dorobek jałowego życia. Wybijają kopniakiem liche drzwi z tektury i wdzierają się do środka. A potem prują pierzyny w poszukiwaniu wyblakłych banknotów, podrzucają trujące książki i kolorowe ulotki, nie płacą miesiącami za pracę i łudzą kolorowymi mirażami. Obcy są wszędzie. Ich głos sączy się z grających na okrągło telewizorów, ich słowa biją z wytłuszczonych nagłówków gazet i z wystawionych w księgarniach okładek książek. Obcy mają pieniądze, władzę i szczęśliwe życie. Obcy – Żydzi, Niemcy, Rosjanie, Ukraińcy, Czesi ? czają się za horyzontem; życie w strachu przed Obcym, życie w strachu wśród Obcych. W jego kraju wolność oznacza tylko wolność od Obcego. Dlatego płoty są tak wysokie, kraty w oknach tak grube i drzwi zbrojone stalą. Dlatego do Santiago nie idą Polacy. To szlak wędrówki ludów, a Polakom wędrówki i inne ludy są obce.”Takie prorocze refleksje miałem wlokąc się camino tuż po wejściu kraju do Unii.Tylko co by się działo,gdybyśmy do niej nie wstąpili?Wyobraź sobie mieszankę nacjonalistycznego komunizmu z nacjonalistycznym katolicyzmem(pisze o tym Ryba)w zamkniętym granicami kraju.Rozpacz Torlinie!Miejmy nadzieję,że to się jakoś ułoży.Na marginesie:Wiesz,że Hiszpanie mówili mi wówczas:”Będzieci mieli przez kilka lat ciężko”.Niestety w kraju nikt tego ludziom nie mówił.
Pozdrawiam
Torlin.
Pasozytuje na Twoim pisaniu, bo sam nie musze, a napisalbym, nie tak dobrze, ale kropka w kropke to samo. I obserwuje jak Ci komentuja. Kiedy kilka miesiecy temu odkrylem, ze jest blog, zaczalem czytac, a potem napisalem krotko co mysle o Polsce i Polakach, i dostalem straszne waly ! Wyrodek, ciemnota podworkowa, degenerat i co tam jeszcze moze Polak Polakowi przylozyc. Dobrze byc z dala. A „kto stoi z dala, niech sie nie wp…a” – dewiza pana dozorcego, ktora szanuje i odpoczywam czytajac Twoje. Pozdrawiam. Okon.
P.S. O Jozefie Tiso nic nie wiem, ale jesli mial byc Tito (Slowacja – Slowenia) to ten byl Chorwatem. A komunizmu zadnego w Polsce nie bylo. Wszyscy naduzywaja tego terminu. Byl zwykly stary kolonializm wprowadzony pod ideologia tzw socjalizmu. Przeciez o imperium chodzilo, a nie o chleb biednym. Mialem okazje obejrzec komunizm sensum stricto i powiem Ci, jak stary rabi: probowalem jedno i drugie – szalona roznica!
Wojtek z Przytoka, Torlin
Wasza definicja komunizmu jest tak samo prawdziwa, jak definicja katolicyzmu bazująca wyłącznie na paleniu przeciwników na stosach. Pamiętajcie, iż my, ludzie, jesteśmy w stanie zepsuć każdą, najpiękniejszą nawet ideę! Czasy, które pamiętamy, nie mają z teoretycznym komunizmem nic wspólnego. Mogę nawet zaryzykować stwierdzenie, iż to, co wymślili Marks i Engels możliwe jest tylko z automatami, ale nigdy z ludźmi. Podobnie jest zresztą z katolicyzmem: im głupszy wierzący, tym wierniejszy. Przecież inteligentny człowiek nie zgodziłby się nigdy na pierwsze, ubezwłasnowalniające przykazanie, rodem z najgorszej sekty.
Michal z Uppsali
zgadzam się w pełni oprócz zamiłowania do sportów zbiorowych.
W tamtej Polsce uczyłem się, pracowałem i chyba walczyłem. I mimo wszystkich doznanych niepowodzeń jestem pewnien, iż była ona lepsza dla ludzi (również dla wierzących) niż to, co teraz się w Polsce dzieje.
W latach siedemdziesiątych dorobiłem się nawet Fiata 126p. Parkował na ulicy i nigdy nikt nie próbował go ukraść. W latach dziewięćdziesiątych, gdy wolno mi było znowu przyjechać, na tej samej ulicy ukradziono mi samochód już w pierwszą noc. Czy o taką samodzielność Polaków nam chodziło? Nie dziwmy się zatem opinii, jaką mamy w Europie.
Na całym świecie ludzie są dobrzy i źli, odważni i tchórzliwi, uczciwi i cwani. Nie mamy patentu na wyjątkowość tylko dlatego, że to my, Polacy. Szacunek innych musimy wypracować. Próby wymuszania szacunku na zasadzie bezpodstawnego wywyższania się lub przez powinowactwo z kimś znanym, np. papieżem, wywołują, w najlepszym razie, uśmiech politowania.
Jeżeli jakiś utytułowany naukowo kretyn z IPN twierdzi, że antysemitym nie jest niczym nagannym, to jest to jego sprawa. Jeżeli jednak czyni to na łamach rządowego dziennika w XXI wieku w kraju, w którym w czasie II wojny światowej wymordowano miliony Żydów, to zaczynam się bać. Zwłaszcza, że polski papież nie tak dawno ogłosił świętym Piusa XII, który podpisał z Hitlerem umowę o duchową opiekę nad żołnierzami Wehrmachtu. Chyba najwyższy już czas, by prawnie zakazać tak sekciarstwa jak i partyjniactwa. A póki co, ogłaszam narodziny antykatolicyzmu.
Pozdrawiam
Qba
Wyglada na to, ze demokracja w krajach bylego Bloku Wschodniego nie jest ani faktem oczywistym, ani nie okrzepla ona na trwalych podstawach. Z rozych powodow. Nawet jesli zmiany konstytucyjne i przyjete w slad za nimi rozwiazania nie odbiegaja od rozwiazan innych krajow unijnych, to chyba ta nadbudowa polityczna nie ciagle nie pasuje do bazy, z ktora ma ona sie komunikowac.
Rozszerzajac EWG na kraje Polwyspu Iberyjskiego oraz na Grecje zjednoczona Europa ryzykowala duzo mniej niz w przypadku krajow Europy Wschodniej. Mimo, ze wszystkie trzy wyszly stosunkowo niedlugo przed wejsciem do EWG z okresu dyktatury, to jednak panujace tam stosunki wlasnosciowe byly takie same jak w innych krajach czlonkowskich. Ale przede wszystkim kontekst ekonomiczny byl wtedy inny. Ekonomiczne lokomotywy Europy parly do przodu bez przystanku, eksport miejsc pracy do krajow taniej sily roboczej nie byl na tyle znaczacy, zeby widziec w nowych czlonkach Unii zagozenie podstaw bytowych. Trzy przyjete wtedu kraje uzyskaly pomoc na tyle wystarczajaca, zeby uporac sie w miare szybko z bezrobociem (np. Hiszpania) oraz przyblizyc standardy zyciowe do poziomu innych krajow czlonkowskich. Inaczej mowiac kraje te nie byly ciezarem nie do podzwigniecia w tamtych czasach, nawet jesli dlugim do przetrawienia.
Dzis sytuacja w Europie jest inna i nie trzeba jej chyba opisywac i dotyka ona wszystkich bez wyjatku. Zlota epoka lat 70-tych i 80-tych dobiegla konca, na horyzoncie widnieja powazne zagroznia dla jej obywateli. Nowe kraje czlonkowskie to ani nie Hiszpania czy Portugalia, ani nie Grecja (moze za wyjatkiem Slowenii). O Austrii czy krajach skandynawskich nie ma co wspominac. Obok przepasci ekonomicznej i systemowej dzieli te kraje rowniez pewien dystans mentalnosci politycznej. Dodatkowo, trzymana pod hermetyczna pokrywa ZSRR spojnosc Bloku Wschodniego (zwana eyfemistycznie „braterstwem”), raz zniesiona, pozwolila uzewnetrznic sie napieciom, ktore przez 50 lat byly uspione lub moderowane przez Wielkiego Brata. Dzis prawie kazdy ma jakis porachunki z sasiadem, a przeciez oparty na tych napieciach nacjonalizm to jeden z najbardziej wydajnych instrumentow sprawowania wladzy w sytuacji, gdy w kraju nie dzieje sie dobrze pod wzgledem ekonomicznym, gdy dodatkowo ciagle odszukiwanie sa z uporem godnym leszej sprawy niezalatwione historie z przeszlosci, gdy wreszcie demokracja zachodnia okazuje sie byc luksusem nie na miare nabywajacego ten luksus spoleczenstwa, i nie dlatego, ze domokracja zachodnia jest nie dla nich z definicji, ale dlatego, ze system ten funkcjonuje w pelni tylko wtedy, gdy zakotwiczony on jest w solidnych podstawach ekonomicznych. Takich podstaw brak w krajach, o ktorych Pan mowi.
Z pewnoscia rozwoj wydarzen w Polsce, na Wegrzech czy na Slowacji schladza skutecznie zapal do dalszego rozszerzania Unii. Nic dziwnego, ze Bulgaria i Rumunia maja miec nalozony mechanizm kontrolny aby nadzoworowac ewolucje tamtejszych instytucji, a wszystko pod grozba obciecia dotacji z UE. Przyszlosc okaze, czy ten mechanizm bedzie skuteczny. Wystarczy popatrzec na potencjaly katalog sporow i wasni tych dwoch krajow z sasiadami, zeby zaczac byc bardzo ostroznym w postepowaniu wobec nowych krajow. A przeciez w kolejce czeka np. Chorwacja, ktorej specyfiki nie trzeba nikomu tlumaczyc, i gdzie sentymenty nacjonalistyczne sa bardzo silne. Gen. Gotowina (poszukowany przez MTS) to ciagle bohater narodowy, a dodatkow jest on imiennikiem innego Ante, rowniez czczonego przez czesc Kroatow.
Czy w zwiazku z tym Europa ma sobie dac spokoj, rozbic sie znowu na obozy, zawarowac sie wobec sasiadow i czekac na … No wlasnie: na co ?
Europa nie ma chyba innego wyjscia jak zacisnac zeby i przec do przodu w realizacji wizji zjednoczonego kontynentu. Obecne wstrzasy to byc moze tylko przejsciowe reakcje na dokonany przeszczep, tak ze strony ciala przyjmujacego, jak i ze strony doszytych czlonkow. Madroscia krajow bogatszych europejskim stazem powinno byc takie strowanie procesem integracji, zeby powoli wytracac z rak argumenty tym, ktorzy chca powortu Europy zatomizowanej, skloconej wewnetrznie.
Osobiscie wierze w Europe. Trzeba byc tylko cierpliwym i rozwaznym.
Pozdrawiam,
Jacobsky
Trudno jest wszystkim dogodzic zwlaszcza gdy dysponujemy ograniczonymi srodkami. Napiecia powstaja nawet w najbardziej kochajacej sie rodzinie. Konieczne sa poswiecenia i zdolnosc zaakceptowania wyboru. Przezwyciezanie konfliktow ulatwia wiez emocjonalna istniejaca niemal zawsze miedzy czlonkami rodziny. Oczywiscie jeszcze trudniej jest rzadzic panstwem,w sklad ktorego wchodzi wiele rodzin. Kazda z tych rodzin ma swoje wewnetrzne cele, ktore bardzo czesto sa w bezposredniej sprzecznosci z celami sasiadow. Na przyklad wlasciciel srodkow produkcji jest zainteresowany tym by obnizac koszty produkcji co miedzy innymi powoduje dazenie do minimalizacji wynagrodzenia jaki placi swoim pracownikom. Ich interes jest oczywiscie odwrotny. Chcieliby dostawc wieksze wynagrodzenie za niezbyt wytezona prace. I znowu narastajacy konflikt moze byc do pewnego stopnia rozladowany przez odwolanie sie do wspolnych celow narodu, rasy czy religii. Nie mniej nawet wewnatrz tego samego narodu interesy wlasnej rodziny sa nam blizsze niz interesy sasiadow
. Panstwa rywalizuja miedzy soba o zasoby naturalne, znaczenie polityczne i terytorium. I znowu zysk jednego wspolzawodnika jest strata innego lub innych. Miejsce wzajemnych sympatii czy wiezow narodowych zajmuje tutaj historia. Z reguly panstwa graniczace ze soba maja za soba dluga historie zatargow, najazdow, morderstw i upokorzen. Nie ma wielu czynnikow, ktore by konsolidowaly wielonarodowe konglomeraty. Historycznie elementami wiazacymi byly religia, unie personalne, czy idée filozoficzne. Marksizm wprowadzil wspolnego wroga w formie miedzynarodowej klasy kapitalistow oraz czynnik stabilizujacy w formie proletariackiego internacjonalizmu. Nazizm szukal wspolnego wroga wskazujac na rasy podludzi (zydzi, slowianie, cyganie itp) i stabilizowal system zaliczajac wybrana czesc populacji do rasy nadludzi co nie wymagalo od nich wiekszego wysilku i pochlebialo ich proznosci. Jak widac z perspektywy historycznej zaden z tych sposobow stabilizacji struktur wielonarodowych nie byl skuteczny. Czasem uklad byl rozsadzony przez sprzecznosci wewnetrzne ( ZSRR, Oboz Socjalistyczny, Jugoslawia, C&K monarchia). Czasem decydujace byly zaburzenia pochodzace z zewnatrz (Wielkie Niemcy, imperia kolonialne). Czasem w gre wchodzila kombinacja obu czynnikow. Tak czy inaczej los wielkich struktur multipanstwowych wydaje sie niemal przesadzony . Rokowanie staje sie coraz bardziej niepomyslne ze wzrostem ilosci skladnikow. W tej sytuacji trudno sie dziwic ruchom politycznym, ktore kwestionuja sens wchodzenia do UE. Ja osobiscie widze dosyc jasno wady takiej propozycji. Natomiast zalety sa daleko mniej oczywiste.
G.Okon.
B. Ci dziękuję za wpis. Oto link, o który prosiłeś:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Jozef_Tiso
To fascynujące, jak dyskusja o kondycji demokracji w Europie Środkowej i Wschodniej zawędrowała na ten blog. Czytałem w przeciągu ostatnich paru tygodni parę esejów na ten temat, w netowych, polskojęzycznych wydaniach zachodnich magazynów. Europejskich i amerykańskich.
Szczerze mówiąc, zaskoczyła mnie naiwność komentujących, i tych z czasopism, i tych z tego bloga. Czym objawia się ta naiwność? A przejaskrawianiem. Z jednej strony, nadmiernym oczekiwaniem odnoścnie budowania demokracji w krajach co niedawno wyszły z epoki socjalizmu, z drugiej nadmierna krytyka. Mam wrażenie, że w umysłach komentujących panuje takie mocne rozchwianie emocjonalne.
Mili państwo, zauważcie, że sam fakt tego, że publicznie, na tym blogu komentuje się bez żadnych wstętów ze strony dwolnych władz świadczy o tym, że mamy demokrację. To najbliższy nam dowód i najbardziej namacalny, ale jak się dobrze rozejrzeć, znajdziecie inne.
Choćby samorządy. Tak, wciąż pełno w nich układów i układzików, ale ludzie już zaczęli patrzeć, kto działa dla dobra społeczności. A dzięki wolnym mediom ktoś politykom patrzy na ręce. Nie jest tak źle, nie posypujmy tak głów popiołem. Zamiast rozpaczać, bierzmy się sami do roboty.
Bo przecież mamy w historii dowody, że Polacy porafią być mądrzy i działać razem. Złoty wiek I RP, koniec XVI wieku i początek XVII. Konstytucja 3 maja, Okrągły Stół. Torlinie, to co piszesz o polskim charakterze jest bardzo kuszące, łatwo ulec tej wizji i sę załamać. Ale nie dajmy się zwariować, potrafimy sami się rządzić i nie jesteśmy na dnie, choć kierunek w którym spycha nas układ PiS jest niekorzystny. PiS nie będzie trwał wiecznie.
Nadzieja umiera ostatnia.
Ależ drogi panie Janie Nieznany!
Nie całkiem sie rozumiemy. jestem olbrzymim optymistą, mam te same toczka w toczkę poglądy jak Michal z Uppsali. Mimo przekroczenia pięćdziesiątki cieszę się z każdego nowego wynalazku, nowych rzeczy stworzonych wielokrotnie z myślą o młodych. Jestem absolutnie wielbicielem Unii. Ale – przepraszam – co to wszystko ma do tego to, co ja napisałem?
Grajdołek jest w nas. Powyżej pisałem o sprawach ogólnokrajowych, teraz o małych. Mieszkam na obrzeżach Warszawy. Facet zagrodził ścieżkę, którą dzieci chodziły do szkoły – nie będą tędy łazić, niech idą dookoła.
Inny wymyśla, że mu samochód postawili przy jego ogrodzeniu na normalnej ulicy. Wrzask – po co tu przyjechałeś – jedź do siebie i tam sobie smrodź.
Brudne przystanki, ulice, śmieci w Lesie Kabackim. Rezerwat, nie wolno zbierać grzybów – a tu tabuny ludzi. Nie moje, niech pilnują, a i tak głupi nie upilnują, bo my jesteśmy sprytniejsi. To nie mój grajdołek. Opakowanie po papierosach rzucone tuż koło śmietnika na przystanku. Klatka schodowa w bloku – nie moja, u mnie w mieszkaniu jest czysto.
A poza tym, Panie Janie, piszemy jak umiemy. Nie piszemy pracy naukowej, ani nie publikujemy naszych tekstów w czasopismach naukowych. Nigdy nie napisałem, że u nas nie ma demokracji. Samorządy również nie mają nic do tego tematu. Jak i Konstytucja III Maja. A nawet i jej historia uchwalenia mówi o warcholstwie Polaków.
I to wszystko nie zmienia podstawowego faktu, że pomijając politykę jest pięknie, a będzie jeszcze piękniej – Panie Prowokatorze Bobola.
Torlinie, nie jestem Bobolą.
Panie Janie!
Do Pana był cały tekst z wyjątkiem ostatniego zdania, które było skierowane do naszego Blogowego Prowokatora.
Wielki Stalin wypowiedzial kiedys kontrowersyjna teze , ze w miare budowy spoleczenstwa komunistycznego walka klasowa bedzie sie zaostrzac. Motywowal to tym, ze miedzynarodowy kapital czujac sie coraz bardziej zagrozonym przez rosnacy w sile oboz socjalistyczny bedzie posuwal sie do coraz ostrzejszych krokow w swojej obronie. Jak widac, mial on racje bo obecnie nastapilo calkowite odwrocenie polaryzacji spolecznej i zamiast proletariackiego raju budujemy raj miedzynarodowego, kosmopolitycznego kapitalu. Nie jest wiec niczym dziwnym, ze po chwilowym zdezorientowaniu, masy pracownikow najemnych zorientowaly sie wreszcie, ze zostaly nabite w butelke i usiluja zahamowac niekorzystny dla nich bieg wydarzen. Jak wiemy, motorem rozwoju jest walka wewnetrznych przeciwienstw. A zatem wszystko przebiega zgodnie z zasadami dialektyki. Dobrze jest jak jest.
Czytam akurat biografię Karola. I zastanawiam się, kto ten marksizm wymyślił.
Pozdrawiam