Sztuka prezentów
Jako dorastający chłopak dostawałem od rodziców pod obwieszoną pomarańczami (rarytas!), orzechami i piernikami choinkę stertę książek. Nigdy nie starali się mnie jakoś wysondować, co by mi sprawiło frajdę.
Książki, owszem, lubiłem, ale w latach sześćdziesiątych marzyłem o dżinsach Rifle z PeKaO i oryginalnych płytach z Anglii lub Ameryki. Kończyło się na podróbkach ( zamiast Sgt. Pepper’s… Original London Beats i dżinsy Odra), bo z powodów logistycznych i finansowych spełnienie moich marzeń nie było możliwe.
Tylko książki były w tym sensie prawdziwe. Mam część z nich do dziś i do dziś z nich korzystam (na przykład z dwóch rewelacyjnych tomów ,,Polski stanisławowskiej w oczach cudzoziemców”). Doceniłem po czterdziestu latach. Ale kiedy dostałem, w sumie też się cieszyłem, nawet z tych polskich ,,farmerek”.
Okazuje się jednak, żyjemy w czasach ponowoczesnych, a może nawet już po-ponowoczesnych, i mamy dziś inny problem z prezentami. Dawniej mało gdzie poza domem dostawało się jakieś upominki świąteczne. Dziś inaczej. Każda szanująca się firma, nie zważając na recesję, chce jednak zafundować (zmotywować?) pracownikom odrobinę może nie luksusu, lecz poczucia, że i tu tworzą jakąś rodzinę.
Kłopot w tym, że takie ,,gifty” rzadko są strzałem w dziesiątkę, mówiąc i tak delikatnie. Obdarowani doskonale czują, że firma wykonuje obowiązek z mniejszym czy większym przekonaniem. A cieszą nas prezenty dawane z miłości, sympatii, przyjaźni, ale chyba nie z obowiązku.
Jak z miłości, to gotowi jesteśmy na wspaniałomyślność nawet jeśli dzieci, wnuki lub rodzice sprezentują nam (lub my im, bo przecież też liczymy na ich wyrozumiałość, kiedy widzimy, że chyba nie trafiliśmy z naszymi) jakieś właśnie ,,gifty”, czyli prezenty mniej lub bardziej obciachowe albo kompletnie nam do niczego niepotrzebne, estetycznie czy praktycznie.
W naszej kulturze jednak tak nietrafnie obdarowani raczej tego dawcom giftów nie okazują. Upowszechnia się u nas reakcja typu amerykańskiego: kaskada podziękowań i zachwytów; fałsz wyczuwa się na milę. A w Japonii całkiem inaczej: praktykuje się ,,re-gifting”, nieskrywany recykling niechcianych prezentów: pakujemy na nowo i dajemy innym, a nuż się ucieszą. Hm, praktyczne; w moim odczucie aż za bardzo.
Miłość, przyjaźń, empatia działają jednak i na dłuższą metę. I bywa, że po latach taki ,,gift” nietrafiony, ale dany w najlepszej wierze, jeśli ocaleje w domowych składach rupieci, nabiera nagle nowego znaczenia i nowej prawdziwej emocjonalnej wartości. Co kiedyś było obciachem, teraz jest tym, czym miało być i czym było od początku: znakiem dobrych uczuć i zamiarów kogoś bliskiego, kto jeszcze nie posiadł sztuki prezentów. Czas zrobił jednak swoje. Jesteśmy mądrzejsi.
Dziś wiemy, że ta sztuka nie polega na wertowaniu katalogów w poszukiwaniu ,,czegoś” na prezent, ani nawet na trafnym dobraniu prezentu do osoby. Ta sztuka polega chyba na tym, by obdarowany poczuł, że darowującemu chodzi o właśnie o niego: o tego, któremu prezent ma dać chwilę szczęścia, że są tacy, dla których jest ważny, wręcz bezcenny, taki jaki jest, z tym, co w nim złe i dobre, bo go kochają.
Czego i Państwu życzę świątecznie i noworocznie.
Komentarze
W temacie „giftów” , jestem chyba niepoprawnym odmieńcem, bo od kołuyski -nie lubiłem dostawać prezentów z okazji…jakiejś tam. Z rodzicami miałem taką niepisaną umowę, że oni wyczuwają na bieżąco, co by mi , ze względu na moją kolejną priortytetową ! potrzebę – budowało poczucie bycia pod prawdziwie rodzicielską opieką.
Mikołaja, to sobie strefiłem, nieomal na starcie życiowym, gdyż „wywęszyłem” , gdzie są ukryte prezenty, a dodatkowo podejrzałem,ze wzajemnością , mojego stryja, który niezdarnie przebierał się w czaerwone łaszki… Ten moment chyba przesądził o charakterze naszej współpracy w rodzinie- w temacie „giftów”.
Te prezenty z okazji… to było zwykle cokolwiek, jako pro forma.
Sam w swoich bliskich relacjach, kontynuuję tę zabawę w stylu wszystko co może sprawić bliskiej osobie frajdę,staram się spełniać w trybie pilnym, i nie chodzi tu bynajmniej o jakieś drogie podarki, raczej o mniejsze lub większe spełnianie tych aktualnie ipotrzebnych i pożądanych. Żyje się w końcu w trybie ciągłym, a nie skokowym od okazji do okazji, i wszystko co może je na bieżąco umilić jest cacy…
Pozatym w kręgo moich znajomych, zupełnie bezwiednie uprawiamy… okazuje się japońszczyznę, o czym nawet nie wiedzałem/wiedzieliśmy. Bez żenady, na wesoło, uruchamiamy w drugi , trzeci obieg -„prezenty przechodnie”. Zawsze dzięki tej metodzie u kogoś załapują się na tak.
Przy prezentach z okazji…, dawaniu i otrzymywaniu, wzruszam się dość rzadko, bo emocjonalnie mnie schładza dodatkowo, ten baaaaardzo naznaczony, jawny moment
zrealizowania tego rytualnego zachowania. Coś trzeba dać, no bo się teraz daje, no i przeważnie w samym wyborze podarków dominuje rutyna. Są standardowe „towary” na prezenty dla kobiet, dla mężczyzn i dzieci. Presja np. choinki, dzięki standardom , wyręcza w dużym procencie nas samych z osobistego kupowania tego , co bez Mikołaja, przeważnie i tak sami byśmy sobie kupili. Mnie całą frajdę , oprócz „giftów”-standardów” osłabia dokładnie oznaczony moment spełniania frajdy. Od conajmniej tygodnia, wyczuwamy, jak najazd na tę godz. 17.00 w wigilię narasta. Emocjonujemy,się, żeby samemu dobrze trafić, i żeby jak najładniej przyjąć podarunki dla nas, cokolwiek by to nie było…tu następują wszystkie środki „techniczne” naszych możliwości aktorskich.Atmosfera w takich przypadkach jest bardzo miła, ale nad wszystkim unosi się miałkość „ciepłej” mieszczańskości, zaabsorbowanej od zamierzchłych czasów swoimi formami” przelatywania ” ziemskiego ,naszego czasu.
Otrzymać coś od kogoś,/ podarować komuś/, zwłaszcza od kogoś bliskiego/komuś bliskiemu/ coś wymarzonego, zupełnie niespodziewanego-to dopiero autentyczny teatr życia.
Z Pozdrowieniami,Sebastian
Wszystkiego Najlepszego, Zdrowych i Wesołych Świąt Gospodarzowi i Współblogowiczom życzy Torlin.
Zapraszam do siebie do blogu. Piszę tam właśnie na ten temat: „Ja jestem wielkim zwolennikiem prezentów „sterowanych”, mówię po prostu, co chciałbym dostać. Mam tak dosyć krawatów, wód kolońskich, przypadkowych książek i prezentów. Wychodzę z założenia, że jest mnóstwo rzeczy, które chciałbym mieć, a na które szkoda mi pieniędzy. Za każdym razem jest taki sam proces myślowy: „Ale to fajne”. „Ale szkoda na to 40 (60, 80, 100) zł, mam ważniejsze wydatki”. Mój Tata mi mówi: „Pójdę do Empiku i kupię ci jakąś płytę” ? to ja mu szybko, że ja zamówię w Merlinie płytę Diany Krall (CD + DVD) i wyślę na Twój adres kurierem ? bo mi kupi coś takiego, że będę trzymał na półce, raz przesłucham i Schluß”. Moja córka mi mówi, że w życiu nie zgadłaby, że mi jest potrzebny drugi tom przewodnika po Pirenejach. Takie prezenty sprawiają mi największą radość.
Drogi Panie Adamie!
Z okazji Pańskich Imienin składam najserdeczniejsze życzenia zdrowia, wielu lat twórczych i mnóstwa świetnych tekstów (i zachwyconych ww. tekstami blogowiczów).
Panie Gospodarzu,
te dżinsy, nim pojawiły się w sklepach PKO były do oglądania w komisach. Levi Straus np. po 500 zł, a za kurtkę trzeba było wybulić już ze 700. Dla mnie wtedy też poza wszelkimi możliwościami. Naoglądaliśmy się tego najprawdopodobniej w tym samym oknie wystawywym, na przystanku tramwajowym, na Placu Wolności. Wspominał bowiem Pan kiedyś, że mieszkał Pan w Zabrzu i chodził do II Liceum.
Tam nie uczęszczałem w prawdzie, ale znałem tam niemało dziewcząt. Nie znaliśmy się co prawda, najprawdopodobniej nie znaliśmy te same dziewczyny, ale jestem pewny, że znamy ten sam przystanek.
Życze trafionych upominków, a ponadto zdrowych i wesołych świąt.
pepegor
Adasiu, żeby podtrzymać Twoją tradycję oprócz życzeń imieninowych i świątecznych dla Marty oraz córek wysyłam Wam książkę. Oczywiście, że własnej produkcji. Ale zgodną z Twoimi zainteresowaniami, bo o Europie. Kulinarnej Europie. Życzymy więc smacznych Świąt i pysznej reszty nowego roku.
Wszystkiego najlepszego z okazji Świąt dla wszystkich Blogowiczów i autora (w tym wypadku sa to życzenia świąteczno-imieninowe) przesyła
WODNIK53
Imieninowo, świątecznie i noworocznie wysyłam dobre myśli i najlepsze życzenia
Panu Redaktorowi i Blogowiczom, wraz z Bliskimi – miłych Świąt 🙂
Od Mikołaja:
Najsztub ?Z Raczkowskim do piekła? – http://www.przekroj.pl/ludzie_rozmowy_artykul,6064.html
Z Teatru Wielkiego we Lwowie – http://www.youtube.com/optymalni?gl=PL&hl=pl
Bo ja wiem czy „regifting” jest japoński… W dzieciństwie praktykowałem to regularnie 🙂
Jeśli chodzi o jeansy to mi się udało. W pierwszej klasie liceum miałem dwóję z chemii na semestr, ojciec mi zapowiedział, że jeśli to poprawię, kupi mi „co zechcę”, poprawiłem, potem zakomunikowałem mu co chcę. Zaczął wrzeszczeć, ale słowa dotrzymał. Pół roku później jako jedyny w klasie miałem jeansy zszywane złotą nicią.
Wesołych Świąt Wszystkim
Dzisiejszym solenizantom najlepsze życzenia imieninowe.Gospodarzowi Blogu i wszystkim Blogowiczom zdrowych, pogodnych, pełnych radosci i pokoju świąt 🙂
Spokojnych i miłych, rodzinnych Świąt – Gospodarzowi i blogowiczom
życzy owal40
Dobrych, pogodnych Świąt Gospodarzowi i wszystkim 🙂
W sprawie prezentow solidaryzuje sie z Gospodarzem (tez marzylem o tych dzinsach z PEWEXu za $6.60, byla to smieszna suma, ale fortuna dla moich rodzicow) i z Torlinem. Nie lubie prezentow od przypadku, wszystko mam upatrzone z gory. Tu dziala Gift Certificate, najlepiej do shopping mall (wiekszy wybor sklepow). Ja kupuje na internecie, stad prosze o „room on my credit card”, moja rodzine, z ktora dziele moje finansowe blaski i cienie.
Jeszcze raz zycze Szczesliwych i Zdrowych Swiat Wszystkim Blogowiczom a Gospodarzowi w szczegolnosci (za goszczenie nas tutaj).
Okolicznosciowe zyczenia zdrowia i pomyslnosci dla wszystkich tu obecnych i nieobecnych.
Jacobsky
Prezenty, ktore wspominam ze szczegolnym wzruszeniem zawsze byly od Ojca:
na czwarte urodziny – pomaranczowa parasolka od slonca (na Syberii, gdzie lato trwa 6 tygodni!), na siodme urodziny – gruby bukiet konwalii (pierwsze kwaity w zyciu) i pozniejsze, kiedy bylam nastolatka – puderniczke, perfumy, pierscionki, srebrna bransoletke – zawsze to bylu prezenty bardzo kobiece i zawsze troche na wyrost, jesli chodzi o moj wiek. I to wlasnie ogromnie cenilam. Czylam sie dorosla i ze traktuje mnie powaznie.
W tym tygodniu kupilam sama sobie prezent; piekny stary skorzany fotel w kolorze ciut ciemniejszym niz groszek konserwowy.Cudownie miekki i wygodny. Mysle, ze Ojciec by pochwalil. Szkoda, ze go juz nie wyprobuje.
Gospodarzu! Wszystkiego Wam najlepszego – Tobie i Rodzinie. Mysle o Was czule.
Dobroci od ludzi, chwil tylko szczęśliwych, zdrowia i pomyślności Panie Adamie.
Radosnych Świąt i udanych prezentów (zarówno otrzymanych, jak i darowanych 🙂 )!
A prezenty udane czasem są niemożliwością… niestety. A czasem wystarczy bliskość w znajomości.
Wszystkiego najlepszego Gospodarzowi i Blogowiczom
Gospodarzowi i blogowiczom z okazji Świąt, pocztówka dźwiękowa.
Bluesowa.
Dla zmęczonych kolędami.
http://www.youtube.com/watch?v=3uU33NC2bBo&feature=related
A dla znużonych świątecznym kinem familijnym pocztówka filmowa. Problematyka rodzinna w jak sądzę ciekawszym ujęciu
http://www.youtube.com/watch?v=OKCTPSY6lf4&NR=1
Pozdrawiam
Szanowny Panie Adamie!
Pana wspomnienie, niczym kopia moich wspoknien z lat, kiedy z naiwnoscia czekalem na te noc, by rankiem pierwsze kroki skierowac do dzuego pokoju goscinnego i zawsze swiezej pachnacej jodly.
Nasi rodzice Panie Adamie nie tyle mogli sobie pozwoli na takie czy inne prezenty, tylko nie zawsze te nasze przedmioty pragnien byly osiagalne w sieci detalicznej. PeWex, dla wielu byl przeklenstwem, wiec mimo posiadania czy to bonow czy dolarow, staralo sie nie chodzic do tych sklepow.
Chce sie zatrzymac nad czyms, co ogolnie przyjelo sie nazywac przed i swiateczna atmosfera.
Czy nie jest interesujacym, jak my Polacy umiemy nagle byc zyczliwi, zdolni do przebaczen, sczegolnej konsolidacji. Czy nie jest szczegolnie godnym uwagi jak my Polacy w tym okresie umiemy sie wyspowiadac i pomodlic szczerze i szczerze podac reke na znak pokoju?
Zachowajmy wiec te pozytywne zjawiska najdluzej, jak tylko jest to mozliwe. Pomodlmy sie wspolnie przy stole wigilijnym za spokoj i pokoj, za rozsadek i zdrowie, za dostatek i wolnosc od triosk.
Tego wszystkiego zycze Panu Panie adamie i wszystkim blogowiczom
Zyczenia imieninowe dla Gospodarza, usciski serdeczne – pogodnych swiat dla wszystkich przesyla z lekko przyproszonym sniegiem Toronto, po kolacji wigilijnej…
objedzona lekutko potrawami wigilijnymi (sama nagotowala) Alicja, Jerzor, Maciek, Jennifer i cala chinska czesc naszej rodziny.
Jest swiatecznie i rodzinnie, mimo, ze z daleka od Polski i od rodzinnego domu – ale tutaj tez udalo nam sie stworzyc swoj, rodzinny i cieply, moj jest maly i w malym Kingston, a swieta u dzieci, wlasnie opisuje miejsce – surrealizm dla mnie, ma swoj urok.
Siedze w szklanym domu na 45-tym pietrze, tuz obok CN Tower i zmieniajace sie kolory, zielono-czerwone, swiateczne… i dla rozrwyki jeszcze inne raz na jakis czas.
Lirycznie w duszy sie zrobilo.
Wedsolych!
Drogi Gospodarzu! Piszę do Pana w tym miejscu, choć temat, który chcę poruszyć, jest „trochę obok”. Otóż dziś właśnie POLITYKA przeprowadza sondę na temat postaw religijnych. Czy nie uderza Pana to, że sonda domyślnie stawia znak równości między pojęciami „wierzący” i „katolik”? Formalnie niby tak nie jest, gdyż n.p. buddysta lub muzułmanin może się określić jako „wierzący i praktykujący”, ale czy ktokolwiek na podstawie tej sondy będzie w stanie uchwycić różnicę i czy tak sformułowana ankieta nie prowadzi do zafałszowania obrazu świata? To nadużycie terminologiczne jest konsekwentnie uprawiane przez KK (inne wyznania – nie) i bardzo mi przykro, że POLITYKA je powiela.
wiecej spokoju ducha
i odrobiny wstrzemiezliwosci w „robieniu geby” drugim,
czy trzecim..
zyczy – nie tylko panu redaktorowi,
byk
Szanowny Panie Redaktorze. Jakoś nigdy nie potrafiłem kupić w prezencie komukolwiek cokolwiek, aby on się z tego cieszył. Mistrzostwo świata w tym względzie osiągnęła moje Małżonka. Dobre chęci, wyrzeczenia i półroczne rozmyślanie czym tutaj zadowolić, brały w łeb, a mnie było tylko przykro. Zatem nigdy nikomu prezentów już nie kupuję. Wolę podarować słowo prosto z serca i „obrazić” kogoś gotówką. Niech sam wybierze co mu sprawi przyjemność. Mnie natomiast zawsze cieszył każdy drobazg nawet osławione skarpetki, czy krawat. Bo nie prezent się liczył, lecz to, że ktoś o mnie pamiętał. Bez hipokryzji i fałszu.
Pozdrawiam Pana i Blogowisko całe Życząc spokoju w Święta, a pełni nie kończącego się szczęścia w Nowym Roku
– Lech
Przeczytałem Pański artykuł o etyce. Podobał mi się. Kościół nie ma w tym względzie wyłączności. W blogu „Nowa uniwersalna etyka” piszę o źródłach etyki i podaję propozycję nowej uniwersalnej etyki. Razem tylko 10 stron pisanych prostym językiem.Polecam też Program Partii Dekalogu na innym blogu jako zastosowanie tej uniwersalnej etyki.
Pozdrawiam.
Bogdan Góralski