Jak katolik z anglikaninem
Czy Kościół Anglii nie jest za miękki wobec Watykanu? Wczoraj w Rzymie abp Rowan Williams, zwierzchnik Kościoła Anglii, rozmawiał z Benedyktem XVI. O różnych sprawach, ale nie o tych gorących. Na przykład o ordynacji kobiet na księży i biskupów.
To po co w ogóle wchodził za wrota Watykanu ? irytują się ci anglikanie, którzy uważają, że Benedykt XVI de facto zaszkodził Kościołowi Anglii, kiedy podjął prośbę anglikańskich tradycjonalistów przeciwnych ordynacji kobiet i ogłosił procedurę ich ewentualnego przyjęcia do Kościoła Rzymskiego.
Uczynił to momencie, kiedy władze anglikańskie nie zgodziły się na postulat, by tradycjonaliści korzystali tylko z opieki biskupów mężczyzn, czyli mogli nie wpuszczać do parafii biskupa kobietę. To tak jakby jakiś garnizon antyfeministów zażądał do naczelnego wodza prawa do niewpuszczania generała kobiety.
Czemu ta sprawa jest ciekawa? Bo można z niej wyczytać więcej niż się wydaje laikom. I o stanie idei ekumenicznej ? dążenia do, bagatela!, przywrócenia jakiejś podstawowej jedności współczesnego chrześcijaństwa, pierwszej religii globu ? i o metodach ,,zarządzania kryzysem” i o relacjach między teologią i władzą w Kościele. Słowem, jest to lekcja o tym, jak dwa Kościoły chrześcijańskie traktują siebie nawzajem – oficjalnie i w praktyce.
Dlatego śledzę tę kontrowersję. I mam po najnowszej wizycie abp. Williamsa u papieża wrażenie, że ,,cicha” dyplomacja anglikańska jednak przynosi efekty. Dr Williams nie jest wcale za miękki. Jest po prostu inteligentny i mówi to, co chce powiedzieć, a nie co mu ślina na język przyniesie, jak to nierzadko zdarza się prałatom w Watykanie, a i w Polsce (pamiętamy fatwę prymasa, że kobieta nie ma mistycznego kontaktu z Chrystusem).
Nim Williams usiadł do rozmowy z Benedyktem, wygłosił w Rzymie wykład, w którym postawił Kościołowi Rzymskiemu ponad dwadzieścia istotnych pytań, w tym pytanie o ordynację kobiet – niech katolicy wyjaśnią, czemu anglikanom nie wolno wyświęcać kobiet, skoro po długich i swobodnych dyskusjach teologicznych i etycznych doszli do wniosku, że mogą?
A na wspólnej modlitwie z watykańskim ,,ministrem” do spraw jedności chrześcijan , kardynałem Kasperem, powiedział: Przebaczając innym, sami zyskujemy przebaczenie. Co można rozumieć i tak, że przebacza Benedyktowi to, co anglikańscy ,,antypapiści” uważają za próbę ,,wrogiego przejęcia” Kościoła Anglii. Papież ma w przyszłym roku odwiedzić Wielką Brytanię. Williams jest odpowiedzialny, nie może ze swej strony dostarczyć jakiegoś pretekstu do spalenia lub odsunięcia tego planu, tym bardziej, że wizyta może mieć charakter państwowy.
Czy Watykan to widzi i docenia? Może i tak, ale i tak nie zmienia to mojego wrażenia, że prałaci potraktowali Kościół Anglii w osobie dr. Williamsa mniej uprzejmie niż arcybiskup potraktował Watykan. Dyplomacja w stylu watykańskim w tym przypadku zachowała się, hm, tradycyjnie: pokazała anglikanom, jakie jest ich miejsce z perspektywy Rzymu. Rzym rządzi. Do Rzymu się pielgrzymuje. Z Rzymu przemawia się do miasta i świata. I Rzym jest jedynym kompletnym Kościołem chrześcijaństwa zachodniego.
A jednak myślę, że przyszłość należy do dyplomacji w stylu anglikańskim.
Komentarze
Brak komentarzy, bo za dużo tu znaków zapytania! Dosłownie!
Warto tylko dodac, ze „jedyna i najwyzsza glowa kosciola anglikanskiego” jest panujacy monarcha, na dzis krolowa Elzbieta II. Kobieta glowa kosciola? Swiat sie przewraca!
Z ta oferta przyjecia konserwatywnych anglikanow papiez znow sie zachowal jak slon w skladzie z porcelana- po raz ktory to juz? Oczywoscie, ze mial prawo zaproponowac to co zaproponowal, ale zrobil to ponad glowa zwierzchnika Kosciola Anglii i to zostalo tu bardzo fatalnie przyjete. Jako wyraz straszliwej arogancji Watykanu. A arogancja Watykanu jest tu zawsze widziana w kontekscie historycznym 😆
A i prawda jest to, ze arcybiskup Rowan jest po prostu czlowiekiem z klasa i wyczuciem duza wiekszym od tego co reprezentuje soba glowa Kosciola Rzymskiego.
To juz na poczatku dyskusji mamy duo a sprecyzowanych pogladach – redaktor Szostakiewicz i Helena.
Radzilbym zostawic reforme Kosciola Katolickiego w rekach katolikow. W koncu co obchodzi ludzi z zewnatrz „jak dwa Kościoły chrześcijańskie traktują siebie nawzajem – oficjalnie i w praktyce”. Kosciol anglikanski jest juz podzielony wewnetrznie. Nie dokonala tego V Kolumna z Watykanu, czesc samych anglikanow dosza do wniosku ze pewne sprawy poszly za daleko. Zostawmy wiec negocjacje samym zainteresowanym.
Jak glosil Stefan Swiezawski Kosciol nie ma byc Kosciolem sukcesu tylko Kosciolem swiadectwa. I jest zupelnie obojetne czy ma miliony wyznawcow czy jest ich tylko kilkudziesieciu.
Trzeba byc zawsze gleboko przekonany w racje swoich przekonan, wtedy reszta jest prosta.
http://www.rp.pl/artykul/395035_Zostane_tu_do_przyjscia_Mesjasza.html
Na szczescie dla Kosciola Katolickiego jego sprawy wciaz prowadzi Benedykt XVI, a nie Adam Szostkiwicz, ktory tak udanie dzialal w sztabie wyborczym Tadeusza Mazowieckiego. Zreszta bogu dzieki, ze ludzie tacy jak Mazowiecki dobieraja sobie do wspolpracy ludzi takich jak Szostkieiwcz, bo jak czytamy w wywiadzie z czlowiekiem honoru, emerytowanym Czeslawem Janowiczem, pan Tadeusz wierzyl byl, ze dym co szedl z MSW to taka rutyna, cos jak wiosenne porzadki. I ponoc nawet ma zal, ze go oszukano.
Wywiad ciekawy, bo Kiszczak rzuca watkami mniej wiecej z taka czestotliwoscia z jaka nasz premier rzuca pomyslami reform i przyszlych sukcesow. Ile nazwisk, i ile polotu w zatytulowaniu wywiadu podporka z nazwiskiem Kaczynskiego. To tak jak powiedziec, ze Kasia Figura grala u Altmana.
A ja jestem ciekaw, co Pan sadzi o najnowszym sporze
miedzy Westerwelle i Steinbach.
Mysle, ze dla Polski to duzo wazniejsze niz stosunki miedzy Watykanem
a Kosciolem Anglikanskim.
Mysle, ze pilnowanie wlasnego interesu ma wiekszy sens niz wtykanie
palcow w cudze drzwi.
@ kubajurek
Calkowicie sie zgadzam. „Ludzie z zewnatrz” nie powinni wtracac sie w wewnetrzne sprawy kosciola. I vice versa – co kosciol obchodzi zaplodnienie in vitro, maleznstwa homoseksualistow, aborcja, czy eutanazja, jesli te kwestie nie dotycza wyznawcow wiary katolickiej. My sie odczepimy od kosciola, wtedy gdy kosciol odczepi sie od nas. Czy to tak trudno zrozumiec?
@ yossarian
Ale „nick”. Chcialbym przypomniec, ze Yossarian deklarowal swoja religije, jako „druid”, a autor – no coz, z „braci starszych”.
Yossarian – twój wywód jest poprostu cienki i obraża „Paragraf 22” i jego autora, bo ma się nijak do fantazji polotu i finezji tamtego Yossariana.
To że Watykan zachowuje się tak jak to autor wskazał jest normalne, lata,wieki dominacji i przekonanie o własnej nieomylności powoduje arogancję, poczucie wyższości itd,a dogmat nieomylności papieża to tylko pogłębia.
A wierni wierzą, jak myślę i ja, w Boga, a urzędnicy Pana B, jak to kiedyś było u Olgi Lipińskiej, sądzą że to oni są Bogiem na Ziemi. To jest chore, bo „mieć” przesłania „być”.
Watykanowi można nwiele zarzucać, ale rozumienia i czucia polityki odmówić im nie sposób, dogłęgnie i w sposób imperialny. W końcu dzięki zgłębianiu tej materii przez kilkanaście wieków, małe co nieco, z tajników tej sztuki się Watykanowi nazbierało. Kośció anglikański , jak inteligentnie by się nie zachowywał, partnerem mocarstwa Watykan -nigdy!!! nie będzie. Stąd między innymi bezpardonowe potraktowanie „wierchuszki” kościoła anglikańskiego w sprawie konserwatywnych kontestatorów.Partnerem Watykanu może być drogi „imperator” -islam, ale nie anglikanie.
Wizyta Rowan Williamsa w Watykanie, to taka sama dyplomacja , jaką byłaby wizyta Dalajlamy u władz w Pekinie. Niezależnie od tego jakby Dalajlama inteligantnie się zachowywał, myślenia o nim i Tybecie u władców chińskich, opętanych wielkością nie zmieniłby nawet na jotę.
A takie „smaczki” jaki przytoczył Gospodarz:”pamiętamy fatwę prymasa, że kobieta nie ma mistycznego kontaktu z Chrystusem.”, to tylko cyniczny „bajerek”, najtańsza waluta dla maluczkich. Takie „argumenty” są całkowicie niepolemiczne, i aż wstyd zwracać na nie uwagę. W każdym razie, jesten pewien,, że prymas , po wypowiedzeniu tej „racji” – natychmiast o niej zapomniał. Taka mowa- trawa- to u funkcjonariuszy Watykanu- profesjinalny automatyzm, który mogą generować z siebie bez końca.
Pozdrawiam,Sebastian
Panie Jerzy,
Skoro potrzebowal pan az Olgii Lipinskiej, ale ze w niebie rados z jednej owieczki daleko wieksza od tabunu prawowiernych, no to tylko sie cieszyc.
Co do tego jak moj wywod ma sie do Paragrafu 22 to pelna zgoda, ale o to prosze pytac moderatora bo przerabiam z nim na razie wspolczesna proze amerykanska, a przy jego gorliowsci, bede zmuszony idac wspak podpisywac posty nickami Mercutio, Falstaff a wreszcie moze i Telemach. Na razie jestesmy jednak tu gdzie jestesmy.
A w gruncie rzeczy to chcialem po prostu zlosliwie wrzucic Kiszczaka, ot tak bez powodu. Na opinie autora o panu Janczy i malopolskiej PO sie nie doczekam, wiec postanowilem rozruszac ten blog tym i owym. I podobnie jak Ziemkieiwcz w Rzeczpospolitej zwrocic uwage na ostatnie wywiady.
Sebastian,
Kompletnie nie zgadzam sie z co do tegom jaki jest KK, ale ni o tym. Trafnie pan zauwaza, ze malo jest instytucji, czy organizacji majacych prawo pouczac KK o tym jak, i na jakich zasadach robic polityke.
I trafny jest przyklad z Chinami.
Prosze niech pan zwroci uwage, ze istnieje typ historykow, czy publicystow fetyszuzujacych symbol, anegdote, gest, a wreszcie banal i pustoslowie.
Reakcja normalnego publicysty o spotkaniu dajmy na to Regan-Gorbaczow wyglada nastepujaco: Regan zazadal x, Gorbaczow y, padlo wiele nieprzyjemnych slow, Regan zagrozil rozbiciem siatki szpiegowskiej ZSRR w Ameryce Pd, a Gorbaczow wsparciem dla terrorystow libijskich, itd, itd, …
Relacja publicysty w typie Szostkieiwcza: Regan zrobil niedwuznaczna mine i wielce wymowna pauze, Gorbaczow zastygl w bezruchu, upuszczajac bezwiednie kiliszek szmpana, nie znalazl zadnej cietej riposty i zmuszony zostal uznac sie pokonanym. jako wybitny intelektualista probowal ratowac cala sytuacje cytatem z Dostojewskiego, ale ze nie byl pewien, czy to Z Braci, czy z Biesow wiec do konca wieczoru nie powiedzial juz ani slowa.
Bardziej ogolnie, im blizej siedzi historyk oltarza, czy tronu tym bardziej proboje narzucic wizje swiata, cos jak romantyczna biografia dzikiego zachodu piora Beuchchampa w filmie Unforgiven. Np. nieoceniony T.G. Ash.
I na koniec powstaje pytanie skad taka cecha publicystyki? Moja odpowiedz, ze z nawyku od lat poruszania sie w rzeczywistosci urojonej, w ksiazkach, ktore sie rozumie, ale ktorych nie umie sie przelozyc na troszke brzydszy i fetorkowaty swiat za oknem. I z niecheci zrozumienia, ze ten stary zlosliwiec Benedykt jest wiekszym gwarantem tego, ze mozna zycie przepedzic z ksiazka na kolanach niz skadinad sympatyczniejszy moze Williams.
Ludzie ktorzy wybieraja na stroza posesji faceta, ktory musi znac komedie francuska i rozumiec renesansowe malarstwo wloskie z reguly koncza okradzeni z wybitymi zebami. Tylko, ze w tym domu jeszcze ktos mieszka i zachowuje resztki zdrowego rozsadku.
Panie Redaktorze !
Ciekawy felieton choć intencje „nieodgadnione” (to takie subiektywne odczucie obiektywnej rzeczywistości). Rozmowa „anglikanów” (i wszystkich innowierców po „Dominus Iesus” !) z Kk to dialog ze „ślepym o kolorach”. Przypominam – redakcją „Dominus Iesus” zajmował się osobiście kard. J.Ratzinger !
W ogóle cały „ekumenizm” to – tak odczuwam, na kanwie „konserwatywnego” i „tradycjonalistycznego” zwrotu w doktrynie i praktyce działań Kk – to „listek figowy”,szaty „nagiego króla” (z bajki J.Ch.Andersena), quasi-przystosowanie nauk i wykładu Kk do pluralizmu współczesności. Ale to zaczęło się jeszcze za „JP II” (tylko było to zawoalowane, „ukryte”, przymknięte określoną, personalistyczną retoryką i – zwłaszcza w ostatnich latach pontyfikatu – „chromością JP II; czyli empatią, współczuciem, solidarnością z osobą cierpiącego papieża: czyli – przewaga „formy” nad „treścią” jak ujmował to ….. Lenin w sławnym liście do Plechanowa).
„Anglikanizm” jest „na wymarciu” – przyczynia się do tego również zdecydowany zwrot ku „tradycjonalizmowi” i „”konserwie” tzw. „młodych” kościołów – afrykańskich i azjatyckich – a nade wszystko protestanckich denominacji z USA (zwłaszcza z Południa), biblijny „pas”. „Międzynarodówka” religijnych tradycjonalistów, konserwatystów i ortodoksów jest już wyraźnie widoczna – na razie jest ona „zawoalowana”, „ukryta” – ale choćby glosowania na konferencjach „ONZ-tu w sprawach „demografii” etc wyraźnie widoczna – Watykan glosuje tak jak np……Arabia Saud., Sudan czy Iran (czyli z najbardziej „na prawo” zorientowanymi krajami islamskimi – czyli „islamistami”). Podobnie ma się rzecz ze zbliżeniem Watykanu i cerkwi moskiewskiej – Cyryl I jest „najbardziej konserwatywnym” patriarchą w ostatnim pól-wieczu (zdanie z rosyjsko-języcznych Viesti !).
Ten trend „konserwatywienia” wszystkiego – od ekonomii po świadomość, od obyczajów po postawy życiowe, od „otwartości” po „nawrót narodowych miazmatów” zaczął się 30 lat temu – oficjalnie (w przestrzeni naukowo-dyskursywnej – 40 lat). Zwycięstwa Reagan i Thacher (w przestrzeni „religijnej” to wybór JP II i powrót Chomeiniego do Iranu) są tą cezura w tym względzie.
Dziś – to są tylko konsekwencje.
Pozdrawiam.
WODNIK 53
Decyzji Watykanu nie sposób dziś jednoznacznie ocenić. Historia Watykanu to historia schizm i rozłamów, ale również całkiem udanych przejęć (kościół unicki). Jednakże w dotychczasowych przejęciach punktem krytycznym była polityka i zwierzchność danego kościoła chrześcijańskiego, a różnice sprowadzały się do obrządków.
W przypadku anglikanów istnieją nieco głębsze różnice doktrynalne – nie wydaje się więc, by mogli oni sprawnie funkcjonować jako wspólnota chrześcijańska pod przewodnictwem Rzymu. Nie za bardzo jest tam miejsce dla żonatych biskupów i rozwiedzionych proboszczów. Punktem zawirowania krytycznym nie jest dziś polityka, a okolice fundamentów anglikanizmu.
Prawdopodobnie na przejęciu Rzym niewiele zyska w sensie utrzymania status quo w nauce społecznej – zostanie zasilony pewną ilością wiernych o bardziej postępowym światopoglądzie. Nie straci natomiast wspólnota anglikańska, która dzięki temu pozbyła się duchownych o bardzo konserwatywnym nastawieniu.
Bardzo możliwe, że Watykan zafundował sobie kota w worku: zamiast przyglądać się pękającemu anglikanizmowi i zebrać to, co po pęknięciu zostało, pospieszył się i wybawił główny nurt anglikanizmu od konserwatywnego balastu.
Wątpię jednak, by rzetelnej oceny udało się dokonać wcześniej, niż za dwa pokolenia.
Mylisz się kubajurku – z punktu widzenia kościelnej kasy ilość wyznawców ma bardzo istotne znaczenie. Być może dla Ciebie liczą się tylko kwestie duchowe, ale dla Watykanu niestety również materialne. Werbalisto – popieram apel do Kościoła i katolików.
Szanowny panie redaktorze
Odnośnie pańskiego komentarza do kontrowersji pomiędzy Kościołem katolickim a anglikańskim, warto odnotować następujące rzeczy. Po pierwsze kościół anglikański to jedno, a wspólnota anglikańska, obejmująca ok. 80 mln. wiernych na całym świecie to drugie. Arcybiskup Williams jest tylko jej honorowym zwierzchnkiem, kimś do kogo odnoszą się przywódcy partykularnych kościołów anglikańskich jako do pierwszego wśród równych, ale który nie ma nad nimi żadnej władzy. Pozycja papieża jest zupełnie inna, ma w Kościele znaczną władzę, co udowodnił, proponując konkretną pomoc dla części anglikanów, wbrew sprzeciwowi wielu osób. Oferta Benedykta XVI jest skierowana nie tylko do anglikanów w Anglii, ale na całym świecie.
Papież, w przeciwieństwie do swoich poprzedników, wykonuje konkretne gesty pod adresem swoich partnerów. Dał szansę tym anglikanom, którzy nie widzą dla siebie miejsca w dotychczasowej wspólnocie i od nich tylko zależy, czy skorzystają.
Takiej szansy nie dostali od ich własnego kościoła w Anglii.
Sprawa kapłaństwa kobiet sprowadza się do rozumienia mszy świętej, a nie do rzekomego braku równości ochrzczonych kobiet i mężczyzn, gdyż tej równości nikt nigdy w Kościele nie kwestionował.
W katolickiej teologii ksiądz nie jest tylko, ani przede wszystkim liderem zgromadzenia, lecz użycza całego siebie, swój głos i ręce, Chrystusowi, który działa przez niego i w nim, tak, iż podczas mszy przeżywamy ofiarę, jaką Chrystus złożył z siebie na Kalwarii. Stąd konieczność identyczności płci kapłana i Chrystusa.
Kościół anglikański wyświęcając kobiety, a teraz rozważając uczynienie ich biskupami, kolejny raz potwierdza, iż wybiera ścieżkę protestancką. Ci anglikanie, którzy tego nie akceptują, mają prawo prosić papieża o pomoc, a ten, jej udzielić.
Pozdrawiam serdecznie
ten_ktory_zawsze_zla_pragnac_… pisze:
2009-11-23 o godz. 15:04
——————————————
Istota KK jest oblepiona tyloma warstwami znaczeniowymi, zwłaszcza tymi zaciemniającymi te znaczenia, że widzenia tej instytucji, każdy z nas będzie miał już na zawsze/chyba/ indywidualne. Trochę , to co każdego z nas osobne, zawsze będzie wymieszane z „sosem” najbardziej wyświechtanych wariantów, nagłośnionych w niekończących się polemikach osób będących w fazie wyzwalania swojej duchowości ze zniewolenia odziedziczonego po pra, pra pra… pradziadkach, często zniewolonej biedocie…
Jeśli chodzi o Pańskie rozważania o publicystach, historykach etc. to pozwolę sobie podzielić się z Panem ciekawostką. Otóż, dokładnie te same myśli, które Pan napisał , w ostatnich dniach rozważałem w ramach niezależnych od bloga refleksji.
Miałem ostatnio kontakt z ludźmi zajmującymi się na codzień tzw. prostą pracą/ekipa remontowa/. Byli inteligentni i kontaktowi. Uderzyło mnie to, że w większości poruszanych wątków, bez wątpliwości trafiali bezbłędnie w sedno sprawy. Jest tak i tak, a reszta to bezproduktywne drążenie tematu. Ze swoimi tysiącami wątpliwości na każdy temat, poczułem się jak ślepiec, który usiłuje wymacać tą jesyną, słuszną drogę, a oni ją widzieli w całej okazałości. Biorąc poprawkę na zawężony obszar , jaki ich zajmował, miałem okazję na ich tle pokojarzyć, jak od tej podstawowej składowej naszej ludzkiej piramidy – różnicują się nasze ulotne światy stworzone z przeczytanych lektur. Dla mnie piękno stanowi taka całość wszystkich naszych indywidualnych „odjazdów” jeśli oczuywiście wszystko jest ze sobą w harmonii.
Pozdrawiam,Sebastian
Ach, ten Yossarian ? powtórzyli głośniej.
? Ach, ten Yossarian ? zawtórował im Yossarian.
Sebastian,
Dosyc nierownomiernie dzielilem w zyciu czas pomiedzy biblioteke, a to, co odkrywczo nazwales prosta praca remontowa.
Ale zdarzylo mi dlugie okresy finansowac jak to sie okresla z pracy rak, i bardzo cenie sobie takie doswiadczenia.
Zycie materializuje sie takze w burdelu, podczas bojki, oraz posrod ludzi intuicyjnie rozpoznajacych zdrowy rozsadek. Kto ciekaw ten do nich zajrzy, kto nie, ten w moim odczuciu traci troche z kolorytu takiej dajmy na to Siekierezady.
Dodam , ze jak sie mieszka w miescie wypada pewne rzeczy wiedziec:
http://www.youtube.com/watch?v=4olJWIzQLKU
dzwiek zdaje sie fatalny, ale film jest ogolnie perelka, chyba troszke zapomniana.
W Polsce, co bardzo istotne rozwazania takie maja takze polityczny charakter. W duzym stopniu ustroj panstwa ufundowano na przekonaniu, ze plebs nie dorosl do demokracji i ludzie swiatli powinni sprawowac nad nim demokracje oswiecona. Jak oswiecona jest to dekokracja mozna posluchac na tasmach Adama Michnika w jego rozmowach z panami Gudzowatym, czy Rywinem, a ostatnio panow z rzadu i kierownictwa PO z przedstawicielami biznesu hazardowego. Odpowiednie dac rzeczy slowo jak pisal Norwid.
I tak na marginesie.
Cecha publicystyki red. Szostkieiwcza jest jeszcze i to, ze niesklonna jest do naprawiania pomylek. A zatem po miesiacach przynaglania do podpisania Lizbony, ani slowa o tym, ze wybory, czy cating, czy jak to tam zwac to smiech na sali.
Wtedy kiedy trzeba by cos zauwazyc, czy naprostowac redaktor pala nonkonformistycznym zainteresowaniem dla spraw trzeciorzednych.
A na koniec co do anglikanow i katolikow przypomniany w Rzeczpospolitej kawal:
Żona zdradzana z baletnicą idzie do teatru zobaczyć występ kochanki. Tancerka pojawia się dopiero w drugim akcie. Żona oddycha z ulgą: „nasza najzgrabniejsza”.
Benedykt jest ´nasz´, wiec ja uwazam podobnie.
@ werbalista,
KK swoje apele kieruje glownie do katolikow. Wtorna sprawa jest rezonans medialny. Stad twoja bledna diagnoza.
@ff
Tiak..Misiu o kase chodzi. Ostatnie krakowskie derby niespodziewanie wygrala Cracovia. No bo jakze mogla. Nie udalo sie to od wielu lat, Wisla jeszcze niedawno miala miec mistrzostwo w kieszeni juz po rundzie jesiennej, na pol roku przed zakonczeniem rozgrywek. A Cracovia z marny skutkiem walczy o utrzymanie sie w Ekstraklasie. No wiec co jest grane ff? Ano o kase chodzi. U bukow wygrana kandydata na spadek byla miala notowania 1:20. Wniosek niezadowolonych z wyniku byl podobny do twojego. Magiczne slowo kasa jest jak wytrych mozna wlozyc w kazda dziure i czasami zadziala.
ten_ktory_zawsze_zla_pragnac_… pisze:
2009-11-24 o godz. 11:06
—————————————–
po przeczytaniu Twojego wpisu, odczuwam portrzebę zwrócenia uwagi na relację naszych indywidualnych świadomości z naszym byciem w społeczeństwie i życiem spoółeczeństw w ogóle. Samo rozumienie spraw, głębokie ich odczuwanie, szeroki zakres naszych świadomości wypracowany życiem i wiedzą każdego z nas etc.-są tylko elementami w całej machiniespołecznej, która kręci się w sposób zupełnie losowy. Nawet, kiedy , ktoś z nas dochodzi do najważniejszych stanowisk, to jego zasługa w tym przeważnie jest żadna. O „zaprzęgnięciu” jego woli i świadomości do decydowania i życiu narodu, zawsze decyduje ślepy Los, a nie np. spin-doktorzy. W sytuacji np. dwóch rywalizujących kandydatów, którzy mają szanse prawie!!! 50/50
, a jeden wygrywa 0,1% , to ta znikomość, jest asem z rękawa Losu…
O wartości danego społeczeństwa decyduje nieskończona ilość czynników, często beznadziejnie ulotnych, a pposiadających walor przełomowy, rewolucyjny, i odwrotnie- najmarniejsza błahostka, może cofnąć dajne społeczeństwo w rozwoju.
Świadomość stanu rzeczy, to jeszcze nie fachowość. Bez fachowców najwyższej klasy, nasze najgłębsze czucie i rozumienie spraw, jes w stanie niempwlęcej bezradności.
Stworzenie z fachowców dobrze działających zespołów, to kolejny próg na drodze rozwoju społecznego. Idąc w śledzeniu rozwoju społecznego w tym kierunku, muszą pozytywnie konsolidować się wszystkie składowe danego społeczeństwa, w tym tak ważne dla strategii rozwoju jak szolnictwo i nauka. W każdym takim elemencie, wszystko zależy od ludzi, zarówno tych wybierających czy mianujących ludzi na odpowiedzialne stanowiska, jak sama dostępna jakość tych mianowanych i wybieranych. Nasze świadomości w realnym szacowaniu mają wpływ na jakość tworzącego się społeczeństwa bliski zera. Prawie wszystk, czego doświadczamy w tych sprawach, to nasze wewnętrznel, iluzoryczne poczucia wkodowanych w nas „prawd”, przeważnie nieuświadamianych. Każdy z nas , żyje na dynamicznej ścieżce swojej, rozwijającej się świadomości, i praktycznie jest wewnętrznie różny od pozostałych współplemieńców. Tworzenie jakichś wsółnych dla możliwie wielu, współnych płaszczyzn, choćby sztucznego odczuwanie jakiejś puli spraw podobnie przez wielu, jest niewdzięcznym zadaniem m.in. dziennikarzy, którzy , jak nasz Gospodarz, w tym rozumieniu wykonują bezcenną pracę. Podstawową wartością dobrego dziennikastwa jest umiejętność syntetyzowania wszystkiego co się w danym temacie dzieje, w możliwie uniwersalną strawną formułę. Wymogiem sztuki dziennikarskiej, jest ciągła aktualizacja danego „poletka” oraz ciągła weryfikacja ważności poszczególnych aspektów i wątków, nawet kosztem rozliczeń tych , które się skończyły/.Traktat Lisboński/. Takie dziennikarskie decyzje , to prawdziwa sztuka, która pozornie tylko wygląda na oczywistą i zależną głównie od inteligencji.
Osoby , skupione w budowaniu swoich relacji ze światem , głównie na wartościach, poszerzaniu ich horyzontu czucia i rozumienia etc/tak odbieram Twoje relacje ze światem/ to w dużym stopniu, a nawet przedewszystkim-artyści.
Niestety, wiąże się to z permanentnym cierpieniem za niedoróby tego świata.
Ich przeciwieństwem są pragmatycy, którzy wszysto, co się zdarza , biorą takim jakim jest, i dbają o to, zeby samemu na tym co się wokół dzieje- broń Boże za dużo nie stracić.
Pozdrawiam,Sebastian
„Samo rozumienie spraw, głębokie ich odczuwanie, szeroki zakres naszych świadomości wypracowany życiem i wiedzą każdego z nas etc.-są tylko elementami w całej machiniespołecznej, która kręci się w sposób zupełnie losowy. Nawet, kiedy , ktoś z nas dochodzi do najważniejszych stanowisk, to jego zasługa w tym przeważnie jest żadna. O ?zaprzęgnięciu? jego woli i świadomości do decydowania i życiu narodu, zawsze decyduje ślepy Los, a nie np. spin-doktorzy.”
Uff, ide sie powiesic.
kubajurek pisze:
2009-11-24 o godz. 19:07
——————————-
Szanowny Kubajurek,
spróbój ,proszę, zacytować całość- może się okazać, że będzie trzeba się utopić, kto to wie.
Oczywiście , każdą z tych dramatycznych reakcji, serdecznie odradzam, w końcu przed Panem, jeszcze tyle pięknych i mądrych/niewątpliwie /rzeczy…
Pozdrawiam,Sebastian
@ kubajurek
Oj, nieladnie tak klamac w zywe oczy. Dobrze Pan wie, tak, jak kazdy, ze KK robi absolutnie wszystko aby ustawic stan prawny w sposob jak najbardziej odpowiadajacy KK, nie ogladajac sie na wole tych, ktorzy nie sa jego czlonkami. Dotyczy to wszystkich spraw o ktorych pisalem, a takze wielu innych, na ktore brak tu miejsca. Twierdzenie, ze KK kieruje swoje apele tylko do katolikow jest szczytem zaklamania i obludy.
O jesli chodzi o panskie zamiary w stosunku do siebie, to chetnie sluze sznurem do bielizny.
Drogi Panie Werbalisto
Ten choralny krzyk slysze nie od dzisiaj. Niech sie Pan zastanowi czy KK „personalnie” glosi cos do Pana i w jaki sposob lamie panska wole. Przeciez Pan to wszystko odrzuca, wiec jego nauki nie sa dla takich jak pan tylko dla wierzacych katolikow. Zabral panu cos? Wymusil na Panu darowizne?
Dyskusja ktora zaczal Gospodarz byla o problemach miedzy kosciolami chrzescijanskimi katolickim i anglikanskim. Pana wpisy i niektore inne bylyby uzasadnione gdyby byl Pan czlonkiem jednej z tych kongregacji.
Jesli Pan nie jest, zbyteczne jest bicie piany, lepiej ten czas zagospodarowac inaczej. Moze dzialalnosc charytatywna? Zrobil Pan juz maly krok w tym kierunku proponujac swoj wlasny sznur od bilizny.
Szanowny Panie Sebastianie
Lubie czytac panskie wpisy. Ostatnio jednak mam trudnosci ” ze zrozumieniem”. Tak mysle nie tylko ja; na blogu DP smiem twierdzic niektorzy inni tez maja klopoty.
Moze mniej baroku a wiecej stylu romanskiego? Niech mnie Pan nie pociesza ta pieknoscia i niewatpliwa madroscia rzeczy … bo bede zmuszony poprosic Werbaliste o sznur do bielizny ktory mi proponowal. By the way czy on jest panskim adwokatem?
Rowniez serdecznie pozdrawiam
kubajurek pisze:
2009-11-25 o godz. 16:23
———————————–
Szanowny Panie,
moja samoświadomość całkowicie się z Panem zgadza. Pisanie, to jednak „mowa” treści oraz „mowa” formy. Czasami ta druga musi być adekwatna do wszystkich okoliczności, jakich dotyczy wpis, w tym teści.
Wiem, że klarowna komunikacja, jest jednym z nadrzędnych wymogów. Niestety , stoi ona w opozycji z tym, co „wyciągamy” z naszego, indywidualnego generatora przemyśleń. Bycie na uniwersalnej płaszczyżnie, wspólnej dla wszystkich piszących,, często owocuje , niestety schematyzmami. Zdaję sobie sprawę, że w dzisiejszych czasach, zwłaszca dzięki przekazowi informacji via media, „uniwersalne” postmedialne komunikowanie się zyskało na swojej wyłączności i nadrtzędności. Wszelkie „odmienności” choćby były genialne, o ile nie są trendy, zaczynają nas głównie irytować. Niestety, mam trochę przekorną naturę , która ściąga mnie na wieczne eksperymentowanie, w tym formalne w pisaniu. Dopóki jednak, czynię to ze 100% uczciwością, nie odczuwam wyrzutów sumienia…
Również serdecznie pozdrawiam,Sebastian
P.S. Niektóre moje wpisy u pana red D.Passenta były adresowane do konkretnych osób i pod te osoby były szyfrowanne w celu zdeszyfrowania czegoś , co wprost nie mogło być ujawnione. Tak zabawa, oczywiście w „mowę” formy
Przepraszam Kubajurku, ale twoje porównanie do rozgrywek piłkarskich jakoś mnie nie przekonuje (przy okazji nie przypominam sobie, zebyśmy byli ze sobą na Ty lub Misiu). Mieszasz kwestię korupcji i ustawiania meczów z kwestią finansów, która dotyczy każej instytucji (chyba nie zaprzeczysz, że kościoły trzeba sprzątać, ogrzewać, remontować, księdzu i organiście trzeba dać pensję itd., bo przecież chyba tylko dzieci myślą, ze to się robi za „Bóg zapłać”). Czy ja muszę bronić rzeczy tak oczywistych?
Kubajurek: Zabral panu cos? Wymusil na Panu darowizne?
Tak czytam Pańskie wpisy Panie Kubajurku i zastanawiam się, czy jest Pan naprawdę naiwny, czy może próbuje nam Pan wcisnąć zwyczajny kit. Zastanawiał się Pan z czyich pieniędzy jest budowana np. Świątynia Opatrzności Bożej?
@ff
Na pewno nie za panskie i nie za moje czego jestem pewien. Niech Pan nie patrzy na wszystko w tonacji czarno-bialej.
Rzad wlasciwie wydaje panskie pieniadze z podatkow. Przy okazji moze Pan na ten temat cos napisac.
„Na pewno nie za panskie i nie za moje czego jestem pewien (…)
Rzad wlasciwie wydaje panskie pieniadze z podatkow.”
Niech Pan przeczyta jeszcze raz swoją odpowiedź, bo sam Pan sobie przeczy (czy są to moje, czy nie moje pieniądzę?). Wątku nie chcę już kontynuować. Przecież obaj wiemy jak jest.
Mam tylko jeszcze jedno pytanie: Czy Pana zdaniem władzy wolno rozporządzać pieniędzmi z podatków tak jak się jej to żywnie podoba?