Anty-Libertas
Oczy bolą patrzeć na Wałęsę z Ganleyem. Milioner antytraktatowy chyba upatrzył sobie Polskę jako swój polityczny matecznik, a Wałęsę jako patrona. Jest sprytny i skuteczny, ale cel ma antyunijny i dlatego flirt Wałęsy z Libertasem bardzo mi się nie podoba. Oczywiście Ganley zaprzecza, że nie chce Unii, ba głosi wręcz, że jest za. Tak jak Wałęsa: za, a nawet przeciw.
Ale wystarczy sprawdzić, kim są polscy pomocnicy Ganleya, by zobaczyć, o co chodzi. Przede wszystkim o to, by wrócić do polityki i to na białym koniu (z niewielką pomocą prezesa TVP), ale i o to, by Unię jaka jest sparaliżować. Po co Wałęsa udaje greka?
Libertas coraz bardziej dominuje w naszych mediach. Na razie tylko w relacjach na temat eurokampanii. Reklamuje się pod hasłem, a jakże wolności słowa, w czym na szczęście napotkał opór marszałka Komorowskiego. Argument wolności słowa to mantra nie tylko polityki głównego nurtu, mediów, akademii, sztuki itd., lecz także ekstremistów i radykałów, którzy chcą pod tym hasłem przemycać sądy skrajnie demagogiczne, skrajnie antagonizujące i najczęściej nie mające oparcia w faktach.
Jako liberał też jestem za wolnością słowa, ale właśnie z racji liberalnych uważam, że w demokracji wolność słowa ma jednak swoje granice, a wytycza je poczucie odpowiedzialności za słowo. Nie każdy ma prawo mówić w miejscach publicznych, co mu ślina na język przyniesie.
Antytraktatowa, czyli de facto antyunijna partia Ganleya nazywa się z łacińska dumnie ,,Libertas” – wolność. Ale nie nabierajmy się na dumne słowa. Wolność do czego? Do destabilizacji Europy? O wolności lubią deklamować nie tylko liberałowie, lecz także faktyczni wrogowie wolności. Kiedy dojdą do władzy, okazują się despotami. Jestem za ,,libertas”, ale przeciw ,,Libertasowi”.
XXXX
Helena – może i tak, ale ja bym wolał jak najmniej leni i jak najmniej pracusi a la Giertych; Joe – uważa się Pan za Cortazara?Z większością wpisów, np. Szalbota czy Thomasa i Kadetta, na temat kampanii wypada mi się zgodzić. Ale nie traćmy nadziei.
Komentarze
Mam wielki szacunek dla p. Walesy – jako osoby ktora stala sie symbolem Solidarnosci, jako czlowieka ktory w tamtych czasach wiele ryzykowal stajac sie owym symbolem. W moim jednak przekonaniu p. Walesa byl wlasnie bardziej SYMBOLEM niz PRZYWODCA Solidarnosci. W owych czasach Solidarnosc byla jeszcz zjednoczona, p. Walesa mial rozsadnych doradcow i wszystko gralo. Przypuszczam, ze obecnie, w czasach absolutnie bezprecedensowej nagonki, calkowicie zdesperowany i sfrustrowany p. Walesa podejmuje nie zawsze prawidlowe decyzje. Jaka czesc winy za taki stan rzeczy spada na samego p. Walese, a w jakim stopniu winni sa ludzie ktorzy te nagonke prowadza trudno wyrokowac.
Po co Wałęsa udaje greka? Moim zdaniem jedyna polityczna motywacja Walesy we flircie z Libertasem jest chec zaszkodzenia braciom Kaczynskim. Patrzac na sondaze przedwyborcze (Libertas nie wchodzi do PE) moze mu sie to udac. Przeciez Walesa nie jest idiota i wie, ze ciagnie w tym samym kierunku co Giertych. Jest mu z nim po drodze wylacznie dopoty dopoki szkodzi Kaczynskim. Ot, wymyslil sobie taka zemste na kartoflach.
Redaktor Szostkiewicz zaplatal sie w swoim wlasnym argumencie, Jest za wolnoscia slowa i jest nawet przeciw.
Propagowanie tezy ze albo cos popierasz w 100% albo jestes niegodnym Europejczykiem jest nie wlasciwe. Przypomna ze Polska nie podpisala Traktatu Lizbonskiego. Nie wypada wiec szkalowac Libertas za to ze maja wlasne zdanie na temat tego traktatu. To wcale nie oznacza ze sa anty Europa.
Nie rozumie dlaczego jest taka nagonka na Libertas. Dlaczego sie ich opisuje jako nacjonalistow i faszystow. Sa to skandaliczne bzdury bezmyslnie przetlaczane przez media bez zadnej veryfikacji. Skad sie wzielo to okreslenie ze to partia ?eurosceptykow? . Wstarczy odwiedziec ich strone interntowa.
http://www.libertas.eu/en/about-us
Libertas jest partia ktora Europa potrzebuje, ich program jest jasny i logiczny. Sa za pomyslnym i sprawiedliwym rozwojem Europy. Sam fakt ze jest to Pan European partia wyrzuca w bloto te nacjonalistyczne i faszystowskie oskarzenia. Centralizacja Europy posunela sie za daleko. Stworzono w ten sposob kosztowna biurokracje oderwana od europejczykow. Libertas chce to naprawic, ja to popieram.
Wiem ze to boli – kazdy glos na Libertas to glos mniej na PO i PIS. Do tej pory nawet nie wiem jaki jest nawet program obu partii w stosunku to Uni w tych wyborach.
Ale sie domyslam, Na forum Europejskim PIS bedzie zwalczal PO and PO bedzie walczyc z PIS. Taki jest cel obu parti, szczekac na siebie na Europejskim forum. A tu chodzi o Europe.
Panie Redaktorze,
Czy za kazdym razem, kiedy Walesa pojawi sie na zjedzie Libertas bedziemy mieli komentarz na te okazje ?
Mysle, ze jest tyle wazniejszych rzeczy do komentowania. Np. B16 w Izraelu – temat pierwszy z brzegu, ale jakze ciekawszy niz romanse polityczne Lecha Walesy i jego filozofia polityczna, w ktorej tylko on sam moze sie polapac (a i w to wypada czasem watpic).
Pozdrawiam.
Ganley powinien skoncentrować się na Irlandii. Kluczowa jest sprawa referendum. Traktat lizboński sprawi, że Unia będzie brnąć we wszeteczeństwo. Czy Declan uratuje Europę przed euroentuzjastami ?
dla osob, ktore jescze maja watpliwosc co do koloru parti Libertas, moge podac przyklad z Francji ( mieszkam od 20 lat) i weszlam na strone i jak tylko zobaczylam Philippe de Villiers wszytko zrozumialam, nie dosc ze konserwatywna to populistyczna, katolicka i eurospetyczna. mi to wystraczy. Po drugie kto sie ustawia za ta partia, czyzby rodacy zapomnieli jak Giertych i inni Wszechpolacy byli w rzadzie? A taki madry Zawisza…. ciarki przechodza.
Pan Redaktor pyta czy się uważam za Cortazara? Ani trochę. Nawet nie jestem podobny. Któż ja jestem? Najpewniej nikt, byle kto.., Joe opowiadający o Łukaszu, penetrujący miejsce przeznaczone na śmietnisko, gdzie gromadzą się wyjaśnienia, usiłujący wyjaśnić to śmietnisko – nigdy realne, ale zawsze prawdziwe.
Formy szczęścia są rozmaite i nikogo nie powinno dziwić, że mieszkańcy kraju rządzonego przez generała Orangu uważają się za szczęściarzy, od kiedy w ich krwi zaczęły pływać złote rybki.
Każdemu jednemu bezkrytycznemu apologecie unijnej biurokracji chciałbym zadać pytanie: czy czytałeś Traktat, do którego podpisania wzywasz? Bo jeśli nie, to niech ci kot obszcza pelargonie.
Osobiście nie sądzę, że Ganley aż tak bardzo kocha Glendę. A jeśli nawet, to jego miłość nie jest sekciarska, elitarna, on zwraca uwagę innych na niedoskonałości Glendy, pozwala spojrzeć na nią krytycznie, dostrzec, że ma brudną bieliznę. Ganley, nawet gdyby okazał się kłamczuchem, na co nie ma teraz dowodów, jest za słaby, aby zmusić Glendę do wycofania się ze sceny, nie może także jej zabić. Już bardziej obawiałbym się miłości do Glendy amerykańskich korporacji.
Nie chcialbym atakowac Pana Redaktora, ze nieco zaplatal sie we wlasnych argumentach. Z jednej strony- Walesa i mit Soldarnosci, jak monument niepokalany, z drugiej- Walesa- chlopek roztropek na manowcach swojej wlasnej wizji polityki. A moze chodzi o manipulowanie wartosciami i etosem?
Historia plata czasami figle.
Libertas ad portas czyli portasy pełne strachu. Nie wiadomo tylko, kogo się bać bardziej – Dioklecjana Game Liara czy Boleslava Walezego? Na szczęście są to strachy na Lachy. Mamy przecież Adama d’Artagnana d’Honneur, który – gdy tylko zajdzie potrzeba – założy La Gazette (l’édition europienne) i zakrzyknie gromkim głosem: Oskarżam Was, szalbiercy (i despoci)!
…A echo tego głosu obudzi ze snu błogiego wszystkich Sprawiedliwych, nad Tybrem, Tagiem, Tamizą, Dunajem, Donem, Gangesem i Indusem…
http://wyborcza.pl/1,75248,1679152.html
„Nie każdy ma prawo mówić w miejscach publicznych, co mu ślina na język przyniesie”.
Ma ! Ma, Panie Redaktorze ! Pod zastaw daje wlasna odpowiedzialnosc. Wstyd mi, ze musze Panu przypominac.
Pan Redaktor pisze:
„ale cel ma antyunijny i dlatego flirt Wałęsy z Libertasem bardzo mi się nie podoba.”
Panie Redaktorze, a kogo to tak naprawde obchodzi, co sie
Panu podoba, a co nie? Niech sie pan nie osmiesza.
Pan Joe mnie rozsmieszyl:
„Pan Redaktor pyta czy się uważam za Cortazara? Ani trochę. Nawet nie jestem podobny. Któż ja jestem? Najpewniej nikt, byle kto”
A mysmy wszyscy mysleli….
Nie czepiam sie bledow, ale tu sobie nie odmowie:
„Każdemu jednemu bezkrytycznemu apologecie unijnej biurokracji chciałbym zadać pytanie: czy czytałeś Traktat, do którego podpisania wzywasz? Bo jeśli nie, to niech ci kot obszcza pelargonie”
Kazdemu kotek obszczy. Nie jednemu.
Panie G. Okon,
Też się z reguły nie czepiam, ale niech Pan nie podejmuje trudu myślenia, jeśli nie zna Pan istoty rzeczy, szkoda czasu, nie będzie efektu. A błędu nie ma i poprawia Pan nie mnie, a Zofię Chądzyńską.
Tych bzdur w obronie Libertasu juz się nie da czytać !!!
Każdy idiota który chce zabłysnąc na żurfiksie u pani Dulskiej będzie dziamgotał że on jest za Unią, ale przeciw biurokracji i dlatego chce wolności dla Ganleya !
Jak mawiał ksiądz Tichner: G***** prawda !!!!
Gdyby nie ta unijna biurokracja zdechlibyście z brudu i głupoty, bo standardu polskich towarów, zaczynając od samochodów, a skończywszy na kefirze, NIkT nie kupił by na świecie !
Gdyby nie unijna biurokracja bylibyśmy na mentalnym poziomie średniowiecza w klerykalnym zadupiu !.Nie mielibyśmy jednego kilometra autostrady i nikt nie wiedziałby że każdy publiczny klozet powinien być dostępny dla inwalidy ! Nikt by nie wpadł na pomysł, że Intercity [powinno jednak jeździć 200 km/h a nie 40 km/h !
Czy blogowi durnie nie wiedzą o tym że własnie dzieki biurokratom z Brukseli tr0chę zblizylismy się do cywilizacji i odeszli od: jaskiń, drewnianych wychodków, obory w której świnie chowają sie razem z kurami i nigdy nie mytymi krowami oraz lepianek na drzewie ? Ze to własnie oni nam pokazali jak sie robi ser i jogurt, bo smierdzący odchodami oscypek musi podlegac normom higienicznym !!!!?????
I przestańcie bełkotać o traktacie Lizbońskim ! Jak wam sie Traktat (którego w życiu nie czytaliście) nie podoba to wyniescie się z Unii i przenieście sie do Mołdowy !
Pan Joe zapomnial dac cudzyslow skoro cytowal. A Pani Zofia Chadzynska nie byla slownikiem.
Tym nie mniej dziekuje za cenna informacje.
@Jean Paul,
Zgoda do momentu, w którym biurokraci zaczynają się zajmować krzywizną banana, nową definicją małżeństwa i wymazywaniem z pamięci narodów np. rdzenia chrześciańskiego.
Panie Redaktorze!
Czy nie uwaza Pan, ze Libertas okazal sie dla Walesy tym samym, co wiele lat temu slawetny plot , ktory przeskakiwal w Gdansku?
W krotkim okresie czasu zbieglo sie kilka istotnych informacji o Lechu Walesie. pierwsza, ze jest rozgoryczony, iz musial zaplacic fiskusowi niebagatelna sume pieniedzy.Pieniadze szly miedzy innymi na utrzymanie Palacu Prezydenbckiego w ktorym urzeduje nie nalezacy do grona przyjaciol kile widzianych Lech kaczynski.Ten sam Lech Kaczynski – niczym wyrocznia, chodzaca najnowasza historia Polski kilka razy jednak odwazyl sie sugerowac o wspolpracy z SB Lecha Walesy, a ten drugi nie wytrzymal i w koncu oddal sprawe pomowienia do Sadu i to wlasnie przeciwko Prezydentowi RP.
To byla niejako druga informacja z ostatnich dni i w koncu trzecia zwiazana z Libertasem. Pieniadze nie smierdza wiec, poszkodowany potrzebami rodzimego fiskusa Lech Walesa zdecydowal polaczyc przyjemne z pozytecznym tj. powrot do wielkiej polityki za wielkie pieniadze.On ma prawo pozwolic sobie na cos takiego, bowiem jest jest znana osobistoscia ale tez jest swoboda osoba prywtana nie zwiazana z pelnieniem jakich.kolwiek funkcji czy urzedow. Nie widze nic zdroznego w tym , co czyni Lech Walesa. Robi wloasciwa polityke i wzgledem europalramentu ( ktory nie wolno pozostawiac bezkrytycznym), jak i wzgledem PiS i kaczolandu, ktory z ;premedytacja i systematycznie nalezy wyniszczac. Tu mowie Walesie BRAWO. Okazuje sie, ze noblista, elektryk ( tzw. chlopski rozum) stanowi cos wiecej niz doktorek, niby prawnik , cichy alkoholik, dyletant plus jego jednojajowy sobowtor.
A juz mowili tu i owdzie, ze zamiast walczyc z kaczynizmem, lepiej zajac sie onanizmem. Okazuje sie ze nie, dzieki wlasnie Lechowi Walesie.
Jean Paul, zajeles stanowisko ze albo trzeba byc za Traktatem Lizbonskim w 100% abo polaczyc sie z Moldowa. To sa dwa skrajne stanowiska. Nigdy nie ma nic tak doskonalego zeby nie mozna bylo tego poprawic.
Traktat Lizbonski ma pewne niedoskonalosci. Biurokracja jest jedna z nich a z biurokracja sa zwiazane koszta. Koszta tej buirojracji zmniejeszaja korzysci plynace z unijnego czlonkowstwa i jej efektywnosci.
Nie podoba mi sie ze Brytania usyskala pewne ustepstwa w sferach polityki zagranicznej i obronnej.
Polskie stanowisko w stosunku do Uni jest co najmniej dwuznaczne. Jestesmy w Uni ale byli bysmi bardziej szczesliwi byc kolonia amerykanska. Szostkiewicz pisze ze Libertas destabilizuje Unie ale to Polska odmawia podpisania Traktatu Lizbonskiego.
Dosyc tej paranoi. Zadna z polskich parti nawet nie ma programu dla Europy. Partie mowia natomiast jak beda bronic polskich interesow. To wlasnie jest destabilizacja.
Kazdy Europejczyk moze byc czlonkiem Libertas. Ten Pan European element jest symbolem zjednoczenia. Stonowiska polskich parti z drujej strony reprezentuja cos odmiennego, dzielic i walczyc zamiast budowac.
Levarze!
Ty się dobrze czujesz? Przecież to jest blog Pana Redaktora, jego własność. Pisze to, na co ma ochotę i wchodzą tu ludzie, których to interesuje. Jak kogoś nie interesuje – nie zatrzymujemy.
@Kadett, przeginasz. Jaki biurokrata może ci wymazać coś z pamięci? Nie ma jeszcze wzorca rdzenia chrześcijańskiego i daj Boże nie będzie. A jakbyś chciał go wprowadzać to też byś potrzebował biurokratów. 🙂
Obawiam sie ze skutek pajacowania Lecha na Parteitagach Libertas´u bedzie przeciwny – ludzie przerazeni popisami Lecha zaglosuja na Kaczynskich…. Ci zas w podziekowaniu zwoduja w kolebce statek wycieczkowy o nazwie „Solidarnosc z Lechem” na którym cale to towarzystwo poplynie w sina dal !!! Najweselszym w tego typu artykulach & felietonach jest wyrazny strach „elyt” ze taki numer moze przejsc !!! Juz czytam te lamenty i wyrazy wstydu Agnieszki Holland,Zakowskiego, Paradowskiej ! Auuuuuuuu
Podoba mi sie ta swobodna ,kabaretowa prawie wymiana mysli i nie tylko.
Lepsze to niz obrzucanie kamieniami.
A Traktatu Lizbonskiego , zdaje sie jednak, nikt nie czytal.
A moze nie zrozumial?
„Nie o take Polske smy walczyli”.
kadett:
Moze oswiecisz nas , co to jest „rdzen chrzescijanski” albo „definicja malzenstwa” z ktora sie nie zgadzasz. Mimo wszystko jest wiecej zalet z przynaleznosci Polski do Unii niz negatywow. Moze nam, na emigracji rzadziej rumieni sie twarz ze wstydu.
Antyunijni to są ci, którzy nie potrafią uszanować głosu obywateli państw UE, którzy to obywatele już trzy razy eurokonstytucję vel Lizbonę odrzucali. Nie potrafią i forsują ją dalej, posługując się przy tym groźbami i szantażem, nie kryjąc się z pogardą dla demokratycznej woli tychże obywateli. Unia to nie coraz bardziej oderwana od rzeczywistości kasta w Brukseli, ale tzw. zwykli ludzie, Europejczycy. A skoro nie podoba się ich głos to ja proponowałbym, wzorem „euroentuzjastów”, Białoruś albo podobną miejscówkę 🙂
Przy okazji warto przypomnieć opinie znanych traktatoentuzjastów z czasów kiedy na Lizbonę mówiono eurokonstytucja. Lecą Ganleyem, że aż miło 🙂 Czy Szanowny Gospodarz nazywał ich wtedy jednostkami faktycznie antyunijnymi? Czy Żakowski Jacek wrzucał wtedy Michnikowi czy Tuskowi od ruskich agentów? 🙂
„Jeśli chcemy, by integracja się powiodła, by w przyszłości UE stanowiła kontynentalną wspólnotę dostatnich i wolnych społeczeństw, to dziś musi ona uwzględniać nie tylko dążenia wielkich i bogatych państw, ale również brać pod uwagę marzenia, lęki oraz bariery gospodarcze czy psychologiczne swych mniejszych i biedniejszych członków. (?) Projekt podziału władzy w europejskiej konstytucji przywraca Francji i Niemcom (liczącym razem 140 mln mieszkańców) dominującą pozycję w Unii. Co gorsza, umożliwia marginalizację nowych członków UE. Patrzymy na tę tendencję z niepokojem” (Marek Beylin, Adam Michnik)
„Chociaż jak na razie najprostsze rachunki wskazują na to, że jeśli traktat nie wejdzie, to pozycja Polski będzie silniejsza. Mówię o pozycji politycznej.” (Donald Tusk)
„Konstytucja ? wbrew temu, co myśli o niej wielu Francuzów czy Niemców ? była symbolem Europy socjalnej. W takiej Europie Polska ma mniejsze szanse na sukces niż w Europie ekonomicznej. Dlatego upadek konstytucji jest dla Polski pewną szansą” (Jan Vincent Rostowski)
„Czytamy, że jako państwo jesteśmy słabi i osamotnieni w walce o utrzymanie dotychczasowej pozycji Polski w Europie. Prorokuje się, że skazujemy się na klęskę, bo nikt poza nami nie chce umierać za Niceę, a wszyscy chętnie nas zdradzą w ostatniej chwili. Pojawiły się także głosy ostrzegające przed gniewem silnych państw unijnych i przyszłą karą, głosy obawiające się opinii Zachodu, iż jesteśmy nieokrzesanymi barbarzyńcami psującymi proces integracji europejskiej w imię nacjonalistycznych mrzonek. (?) Nasze zdumienie rośnie, gdy zauważyć, że w zasadzie nikt nie próbuje bronić tezy, że projekt nowej konstytucji jest dla Polski lepszy niż gwarancje zawarte w traktacie nicejskim. Co więcej, oczywistością jest teza odwrotna. Po przyjęciu nowej konstytucji w proponowanym kształcie Polska ma wypaść z roli państwa rozgrywającego, stając się krajem rozgrywanym w polityce wewnątrz-europejskiej” (Donald Tusk, Jan Rokita)
„W bilansie kosztów i korzyści, jakie przedstawialiśmy społeczeństwu przed referendum, wskazywaliśmy na silną polityczną pozycję Polski w Unii. Wówczas przez myśl nam nie przeszło, że system nicejski może zostać naruszony! (?) Miesiącami dyskutowano w konwencie o wszystkim, a sprawy najważniejsze zostały wprowadzone pod koniec prac, tylnymi drzwiami, bez dyskusji i woli większości. Obrona Nicei jest więc kwestią wiarygodności elit politycznych (?). Nie tylko w Polsce, ale w całej Europie Środkowo-Wschodniej! Lekceważąco potraktowano legitymację demokratyczną wyrażoną niedawno przez narody w referendach” (Jacek Saryusz-Wolski)
@PIRS
Nie idzie o wymazywanie z mojej pamięci, ale z „pamięci całych narodów”.
Pretensje o przeginanie w tych sprawach można było kierować do Valéry’ego Giscard d’Estaing.
@PA2155
Nie przypuszczam, bym musiał Cię oświecać. Prędzej próbujesz poznać mój poglad w tych sprawach.
Okres ‚oświecenia’ przeżywa dzisiaj swój ponowny renesans, szczególnie w sferze moralności i obyczajów. Pod jego wpływem utrwalone w świadomości społecznej tradycyjne definicje próbuje się redefiniować na gruncie formalno-prawnym, włączając zachowania traktowane dotąd jako marginalne i pozostające w sferze intymnej w obszar protekcyjnego zainteresowania państwa.
„Rdzeń chrześciański” to najogólniej rozumiany wyróżnik kultury europejskiej, który dla spójności i tożsamości europejskiej jest tym, co rdzeń pnia dla drzewa. Chociaż wyrastają z niego konary, gałęzie, wieloksztaltne i wielobarwne liście, kwiaty i owoce, to dzieje się tak tylko dlatego, że mają wspólne korzenie i rdzeń właśnie.
Pozdrawiam
Demokracja rzadzi sie swoimi prawami i dla kazdego jest miejsce,zarowno za zwolennikow zjednoczonej Europy jak i przeciwnikow.
Nie widze w tym nic zlego zeby Walesa za dobre pieniadze uczestniczyl w takich zjazdach,gdyby uczestniczyl w zjadach komunistycznej partii i to za pieniadze to bylby skandal.Ostatecznie przeciez to wyborcy oddaja swoje glosy i oni decyduja.
@PA2155
Bardziej chyba jednak chodziło mi o glebę kulturową, w której ukorzenia się to drzewo europejskie w moim poprzednim wpisie.
@Kadett, jednak ślizgasz się. Jaki rdzeń może narodowi wymazać biurokrata? I jak to próbuje zrobić, bo jakoś nie zauważyłem ? może podasz przykłady?. Poza tym Unia nie jest wspólnotą religijną, religia to prywatna sprawa każdego.
Pozdrawiam
Dzien dobry,
Zajmują mnie trochę kwestie europejskie i byłem na spotkaniu z Panem Ganleyem w Polsce. Uważam to za wystarczający powód, by zabrać głos w dyskusji. Głównym przeciwnikiem Panem Ganleya jest europejska biurokracja, niekontrolowana, niedemokratyczna, nieuczciwa, antywolnościowa. Jest to wróg nieokreślony, ale z założenia potężny i nieustępliwy. Pan Ganley chciałby z nią walczyć. Dokładnie nie wiadomo jak – on twierdzi, że w założeniach, najlepszą drogą byłyby ogólnoeuropejskie referenda i takież wybory komisarzy (ponieważ oni rządzą euro-maszynerią). Tak, w tym momencie coś zaczyna zgrzytać. Jak to – wybory komisarzy, jak to demokratycznie? Czy w takim wypadku maltański komisarz kiedykolwiek mógłby być wybrany? UE to organizacja, która rozwija się od 50 lat. Nie da się ot tak wejść, wyważając otwarte drzwi i powiedzieć „Panowie to wszystko musi być inaczej”. Zawsze będzie jakieś „ale”. Z tych „ale” zbudowana jest nieprzejrzysta – zgadzam sie- ale jednak dość sprawnie funkcjonująca struktura UE.
Najlepszym testem na Pana Ganleya – przeciwnika Komisji Europejskiej, jest pytanie, czy wie komu należałoby zabrać komisarza jeśli Traktat z Lizbony nie wejdzie w życie. Gdy zadano mu je podczas warszawskiego spotkania Pan Ganley, dotychczas zwolennik rozwiązania Komisji nagle zmienił front, nieco tracąc panowanie nad sobą stwierdził, że „Irlandia straci komisarza po jego trupie” oraz „gdyby tak się stało nic już nie chroniłoby Zielonej Wyspy przed spiskiem z Brukseli”.
dzien dobry !
wyjatkowo ciekawie zrobilo sie za sprawa pana Walesy w polskich mediach
(tych z internetu tylko takie znam),slowo „libertas” odmieniane przez
przypadki,demonizowane i wogole gesto.gdybym czytal tylko prase niemiecka
niewiedzialbym,ze cos takiego istnieje i warte jest tego zainteresowania.
gospodarzu,mysle,ze jako „liberal”nie odmawia Pan NIKOMU prawa do
mowienia co mu slina na jezyk nawet jezeli mowi to publicznie.
polemizowac,wytykac bledy,uczyc tak, ale nie ZABRANIAC
pozdrawiam 😀
Kadett 20.21
Nie czepiaj się dupereli ! wśród krzywizny bananów ( która dawno została anulowana ) najważniejsza jest istota sprawy !
Czy naprawdę sądzisz że Ganley powiedził by otwartym tekstem że chce osłabić Unię, po to by nie stała się dominujacym graczem na świcie ! Przeciez potencjał kulturalny intelektualny, naukowy i gospodarczy zjednoczonej Europy bije na głowę Chiny Indie i USA ! Ale jezeli bedzie rozproszona i skłócona tak jak to było przed I wojna swiatową – bedzie niczym !
Dlatego Ganley i jego mocodawcy oraz te popłuczyny po polityce – 6te Zawisze, Giertychy, Dobrosze i reszta tej hołoty twierdzi że oni chca dobrze, tylko biurokracja im się nie podoba, ROTFL !!!!!!
Libertas mówi kłamstwa zamiast wystapić z otwarta przyłbicą : Tak jest – nienawidzimy tej wspólnoty, chcemy ja rozwalić od środka i żyć w skansenie gumnie i ksenofobii, nienawidziec sąsiadów i co kilkanascie lat rozpętywac kolejne konflikty, zbroić się na potęgę, budować zasieki i pola minowe na granicach, uchwalać cła i kontyngenty, wizy i paszporty i walczyć w obronie średniowiecznej ciemnoty ( bo ona nasza – słowiańska lub anglosaska )-
My bedziemy się dla pozoru czepiac norm handlowych na banany – bo taka teza trafi do każdego idioty !
A Ganleya bedziemy przedstawiac jako drugiego de Gasperi czy Roberta Schumana – wielkiego europejczyka który tylko chce zreformować Unie ???!!!!!
Ależ durniem byc trzeba żeby w to uwierzyć !!!!
Szczyty zakłamania !
@PIRS
Nie będę dosiadał Twojego – jak widzę – ulubionego konika. Owszem UE nie jest wspólnotą religijną. Co więcej, nie brakuje takich, którzy chcieliby z niej uczynić wspólnotę antyreligijną. Odsyłam Cię do interesujacej lektury, którą proponowałem dzisiaj komuś innemu pod refleksję. Jego konik po niej stał się jeszcze bardziej narowisty…
Być może znajdziesz tam kilka przemyśleń, które mnie są bliskie.
http://www.dziennik.pl/dziennik/europa/article376308/Kultura_i_barbarzynstwo.html
Pozdrawiam
@Kadett: dziękuję, ale zagubiłem się w uczonych wywodach autora, nie znajdując związku tym rdzeniem zagrożonym przez biurokratów. Poza tym obawiam się, czy autor tekstu przypadkiem nie ma zamiaru obrazić moich uczuć ateistycznych.
Jak to jest że piszesz często tak ciekawie, a gdy dochodzi do podania przykładów to brak Ci chęci aby wyłożyć swoje racje w prostych żołnierskich słowach?
Pozdrawiam
@PIRS
Ależ dociskasz… Jak obserwuję postepujacą od łuzszego czasu laicyzację społeczeństw tzw. Zachodu Europy (ze Wschodem akurat jest odwrotnie, choć to też Europa, Dalekiego Wschodu nie trącę, żeby trzymać się Europy) zauważyłem, że idą dwa prądy naprzeciw siebie. Jeden oddolny, jako tendencja wyłaniająca się z rewolucji obyczajowej i seksualnej lat 60-tych (buntu, zrewoltowania i dalszej liberalizacji), przemian politycznych (demokratyzacji i integracji) i gospodarczych (przewidywalna do niedawna gospodarka, wymuszająca konkurencyjność, ale i konieczność adaptacji do rewolucji w sferze technologii i wymiany informacji). Z tej perspektywy ten świat zachodni traci swój charakter sakralny niejako z rozpędu.
Ten prąd oddolny, artykułowany codziennym stosunkiem ludzi do przemian, w tym w kulturze i sztuce popularnej, cechuje postępującą i coraz mniejszą atrakcyjność oferty ideowej, jaką przynieść mógł do tej pory kościół instytucjonalny. W ogromnym uproszczeniu taki mam obraz przyczyn laicyzacji jako procesu oddolnego.
Naprzeciw niemu, niejako z pomocą przychodzi państwo. Dokarmia ten proces odgórnie, intelektualnie i programo (ideowo) oraz porządkuje pewne zjawiska wykształcone w sposób naturalny, zamykając je – zdawałoby się – jedynie w ramy zinstytucjonalizowane. Państwo zbrojone jest w instrumenty prawno-restrykcyjne, bez których nie może, rzecz jasna, pełnić swej zeświecczonej roli. W tym wypadku zdaje się zajmować pozycję arbitra (co neutralne światopoglądowo, słuszne i co naganne) i stróża owoców tych przemian w sferze obyczajów, o których wyżej.
Ponieważ pozycja arbitra i stróża jest nie do pogodzenia na dłużej, apetyt państwa kieruje się w kierunku umacniania pozycji arbitra i wyroczni jednocześnie.
Chciałeś przykłady. Skrajnymi przejawami takich arbitralnych apetytów państwa i jego ingerencji w sferę duchową obywateli jest próba wprowadzenia zakazów noszenia chust w szkołach dot. muzułmanek we Francji, zakaz uzewnętrzniania uczuć religijnych (noszenie widocznych krzyży i innych atrybutów zewnetrznych wiary), dyskryminowanie zawodowe z powodów religijnych (zwolniona stewardessa, deklarująca chęć modlitwy za pasażera) i Happy Holidays! zamiast Merry Christmas!
To, co w zamyśle państwa miało budować i konstytucjonalizować jego neutralność światopoglądową i u społeczeństw zasiedziałych wywołuje li tylko grymas zdziwienia czasami, u licznych grup imigrantów wywołuje reakcje zgoła inne. Dla nich bowiem tozsamość religijna jest nader często podstawowym elementem tożsamości w ogóle.
Pozdrawiam
Do „laapy” – link do strony informujacej o traktacie ! (Po niemiecku ale po polsku nie znalazlem – oprócz felietonów St.Michalkiewicza
http://www.eu-vertrag-stoppen.de/hintergrund/inhalt.html
Pzdr.
Tu cenzura jak w PRL. Jean Paul to weteran PRL – owskiej propagandy, więc może liczyć na względy „Polityki”