Czyj jest Lwów?
Lwów jest miastem polskim dla Polaków i ukraińskim dla Ukraińców. Mam wrażenie, że od mojej ostatniej tu bytności ukrainizacja Lwowa postąpiła. Nawet na cmentarzu Łyczakowskim przybyło ukraińskich nagrobków, choć to miejsce zabytkowe, więc teoretycznie zamknięte dla nowych grobów.
W rynku pod magistratem punkt zgłaszania się ochotników na front. Potrzebujemy ochotników na wschód – głosi wielki napis na czarnej płachcie. Kolejki do stolika zgłoszeń nie widziałem. Ale w miasteczku Rohatyn w drodze na Stanisławów widzieliśmy na tutejszym rynku dużą tablicę z kilkudziesięcioma nazwiskami i fotografiami poległych w 2014 r. na froncie wojny separatystycznej.
Wojna rozpętana przez separatystów z poparciem Kremla rozbudziła sentymenty narodowe w stopniu, jakiego jeszcze kilka lat temu nie widziałem. W drodze przez Żółkiew i Kulików mijamy niezliczone słupki i słupy pomalowane na niebiesko i żółto. W Żółkwi na jednej z kamieniczek wielki portret Bandery. W miejscach publicznych powiewają o wiele liczniej flagi narodowe. Nierzadko wiszą obok nich flagi europejskie. Na ślubach i pogrzebach elementem ubioru mężczyzn są wyszywane krajki.
Jednak na ulicach dominuje styl ubioru występujący w każdym mieście europejskim, szczególnie u młodzieży. Tak samo też jak choćby w Przemyślu czy Krakowie, w centrum roi się od kawiarni i restauracji na przyzwoitym poziomie i z przyzwoitymi cenami. Jaki będzie ostateczny efekt tego mieszania się różnych tendencji cywilizacyjnych i kulturowych?
Nowa tożsamość ukraińska po Majdanie tu, na zachodzie kraju, w sąsiedztwie Polski – wciąż deklarującej oficjalnie bliską i przyjazną współpracę z Ukrainą – jest budowana na kulcie bohaterów walczących z separatystami, ukraińskiej historii i tradycji, w tym ruchu banderowskiego. Czy nam się to podoba czy nie, banderowcy są dla części Ukraińców, ich „żołnierzami wyklętymi”.
Topniejąca polska społeczność Lwowa w rozmowach prywatnych jest ostrożna. Lwowscy Polacy chętnie deklarują się jako apolityczni. Należy to chyba rozumieć tak, że nie chcą się opowiadać po konkretnej stronie w obecnych ukraińskich sporach politycznych związanych z pokłosiem Majdanu i wojny separatystycznej.
Myślę jednak, że nie ma tu podatnego gruntu dla wypowiedzi takich jak pana Parysa, który nazwał ostatnio sytuację Polaków obywatelstwa litewskiego gorszą niż Polaków w Białorusi. Wątpię, czy na podobne słowa w odniesieniu do Polaków obywatelstwa ukraińskiego pozwoliłby sobie we Lwowie czy Kijowie przedstawiciel obecnego rządu polskiego.
Dla polskich „ostatnich Mohikanów” Lwów pozostanie polski w ich pamięci symbolicznej. Tak jak w pamięci Polaków w Polsce. Ale w rzeczywistości Lwów jest dziś terytorialnie, politycznie i coraz bardziej kulturowo ukraiński.
Komentarze
Miłość do Putina, wiedzie przez kraj Łukaszenki.Dwa wzorce rządzenia są lepsze od jednego.
Dla Niemców Stettin i Breslau są niemieckie, a dla Polaków polskie.
Ciekawe jak Polacy odebraliby takie tytuły w czołowych gazetach niemieckich takich jak FAZ czy Spiegel.
Gospodarz pisze o licznych flagach narodowych a nawet europejskich, czy mógł nie zauważyć tych czerwono czarnych?
Wojna rozpętana przez separatystów? To na majdanie ci z Donbasu obalali legalnie wybranego prezydenta? Lwowscy Polacy nie opowiadają się za żadną ze stron? Dziwne, dlaczego, boją się? Kogo?
Wycieczka jednak pożyteczna, zachęcam dalej na wschód, za Kijów , niekoniecznie po Donbas, dla Pana może być niebezpiecznie. Myślę że pytania zacznie Pan sobie wreszcie sam zadawać , pora najwyższa. Kanapa i TVP, takich pytań nie zada, ona już wszystko wie.
P.S. Z przyjemnością zauważam że jestem ” wycinany” to znaczy, że pilnie czytany przez redaktora ze zrozumieniem, ja Pana też rozumiem.
Dzieje własne – Polityka.pl http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/historia/185895,1,dzieje-wlasne.read
Kto jest właścicielem portalu currenteventspoland.com?
Pisowska propaganda po angielsku ale nie byłem w stanie znaleźć stopki redakcyjnej ani niczego podobnego.
@steve
Nic pan nie rozumie i nie chce zrozumieć.
@snakeinweb:
Wiem, że to nie jest przykład reprezentatywny, ale pamiętam, jak mnie kiedyś w Niemczech pouczono, że nie ma miasta Breslau, tylko miasto „Wroclaw”.
Jak dla mnie można (i warto) mówić o polskiej, niemieckiej (albo węgierskiej, jako że wróciłem właśnie z Oradii i Alba Iulii) przeszłości miasta, ale teraźniejszość należy do jego obecnych mieszkańców. Lwów jest więc jednoznacznie ukraiński, a Wrocław polski.
@PAK4 21 września o godz. 14:23
Wiem, że to nie jest przykład reprezentatywny, ale pamiętam, jak mnie kiedyś w Niemczech pouczono, że nie ma miasta Breslau, tylko miasto „Wroclaw”.
Wiem, że to nie jest przykład reprezentatywny, ale pamiętam moją reakcję na pierwszą stronę internetową firmy Siemens w języku polskim. Stronę, na której nazwa miasta Wroclaw pojawiła się w wersji Breslau. W tekście po polsku, dotyczącym nie czasów przedwojennych tylko współczesnej działalności Siemensa w Polsce.
Moje emocje wzięły górę – ojciec pracował kiedyś w Elwro, moi starsi koledzy pracowali w Elwro,- a wiadomo, co Siemens zrobił z tym zakładem. To była „dobra zmiana” czasów dzikiej prywatyzacji.
Wysłałem im emaila, z pracowego konta, w którym obiecałem list do mediów na temat skandalu, jakim w moim pojęciu było używanie niemieckiej nazwy miasta w polskim tekście dotyczącym czasów współczesnych.
Być może nie wiedzieli, jakie media miałem na myśli – końcówka adresu email zdradzała firmę amerykańską niewiele mniejszą od Siemensa, w każdym razie nazwa Breslau na ich polskiej stronie internetowej spolonizowała się w ciągu jednego dnia.
Lwów, tak samo jak każde inne miasto, należy do mieszkańców.
Jedne żywioły dominują, inne znikają, każdy odciska swoje piętno, daje kolorystykę poszczególnym dzielnicom.
Napływ kolejnych fal emigrantów, zmienia wszystko.
Jaki był Londyn, Paryż, Berlin, Praga, a jaki będzie po przejęciu przez emigrantów? Zmianie proporcji etnicznych w dzielnicach?
Tego zaplanować się nie da.
Kraje Europy Wschodniej zmieniają tożsamość powoli w porównaniu z zachodnimi miastami.
Ale ten proces nas nie ominie.
A sentymenty?
„To se ne vrati, pane Havranek”……
Trzeba z żywymi naprzód iść….
@PAK4
Pełna zgoda. Co do nazw miast to oczywiście miasta mają często wielojęzyczne nazwy własne i gdy mówimy Kolonia, Moguncja, czy Rzym to nie oznacza, że mamy pretensje terytorialne do Niemiec czy Włoch. To samo tyczy Wrocławia, Szczecina czy Lwowa. Za to oświadczenia z naciskiem typu Lwów JEST miastem polskim, czy Breslau JEST miastem niemieckim trącą już prowokacją i są moim zdaniem niedopuszczalne, ponieważ rozbudzają najbardziej ponure demony ze skarbca historii.
Dla polskich „ostatnich Mohikanów” Lwów pozostanie polski w ich pamięci symbolicznej. Tak jak w pamięci Polaków w Polsce. Ale w rzeczywistości Lwów jest dziś terytorialnie, politycznie i coraz bardziej kulturowo ukraiński.
To już wszystkie pozostałe we Lwowie zbiory „Ossolineum” zgniły?
Chcialbym tylko dodac w kwestii formalnej,ze z moich obserwacji nie wynika by Polacy przejmowali sie ‚ruchem banderowskim’, calkiem sporo osob nawet nie rozpoznaje tego nazwiska.Przejmuje sie nim wylacznie brygada ruskich trolli okupujaca wszystkie mozliwe fora internetowe w Polsce i wysylajaca setki spamow kiedy tylko w temacie pojawia sie slowo ‚Ukraina’.
Czyj jest Lwów?
Lwów jest własnością oligarchów. Prawy sektor jest odpowiednikiem dawnych wojowników Solidarności. Za parę lat „prawy sektor” będzie polskim odpowiednikiem „żołnierzy wyklętych”.
Tak jak w tej piosence „przyjdzie walec i wyrówna”. Tylko własność pozostanie przy oligarchach. Oni wiedzą co robią.