Inny Kościół jest możliwy

W wieku stu lat zmarł kardynał Loris Capovilla, wieloletni osobisty sekretarz Dobrego Papieża Jana XXIII. Po przedwczesnej śmierci papieża Jana był strażnikiem pamięci o nim i jego wizji Kościoła w obecnych czasach. To jeden z tych ludzi Kościoła, którzy dali przykład swym życiem, że inny Kościół jest możliwy.

Inny niż ten, z jakim stykają się dzisiaj wierni w Polsce i który odrzuca od siebie wielu poszukujących i niewierzących. To Kościół upartyjniony, szukający swego, nieufny, tropiący urojonych wrogów, nieszanujący pluralizmu życia religijnego i społecznego. Odwrotność Kościoła Franciszka, którego zapowiedzią był w połowie ubiegłego wieku Kościół Jana XXIII. To papież Jan zwołał przełomowy II Sobór Watykański, choć nie było mu dane uczestniczyć do końca w jego pracach.

Papież Jan budził przed laty podobny entuzjazm i nadzieje wśród katolików i niekatolików jak dziś papież Franciszek. Jak zwykle bywa, nie wszystkie nadzieje się spełniły, reformy soborowe nie zawsze były mile widziane w kręgach kościelnych i katolickich. Jednak przemieniły Kościół Powszechny tak głęboko, że odwrót od nich – do którego wzywa konserwatywna prawica katolicka – jest niemożliwy.

Kardynał Capovilla był człowiekiem tego „innego” Kościoła przez całe długie i owocne życie. Utrzymywał przyjazne stosunki z wyznawcami judaizmu, z ekumeniczną wspólnotą Taize, z prawosławnym patriarchą Konstantynopola Bartłomiejem.

Korespondował z intelektualistami, dziennikarzami, politykami (w tym z Gorbaczowem), z robotnikami, biznesmenami, duchownymi różnych konfesji chrześcijańskich i wyznawcami religii nie-chrześcijańskich, a także z niewierzącymi. Był ciekaw inaczej żyjących i inaczej myślących. Nie piętnował, nie pouczał, nie wykluczał, służył Kościołowi, jak Dobry Papież Jan – ewangelicznie. Pisałem o tym m.in. w POLITYCE.

To był duch Kościoła papieża Jana, a dziś to jest duch Kościoła papieża Franciszka. Kościół otwartych okien, przez które wpada strumień świeżego powietrza, Kościół jako szpital polowy dla zranionych na duchu, który najpierw stara się im pomóc, a dopiero później pyta, skąd przychodzą i co jeszcze może dla nich zrobić.

Taki Kościół jest możliwy także w Polsce. Także dziś żyją w nim i działają duchowni i świeccy. Wizyta Franciszka w Polsce na pewno ich utwierdzi, że choć są w mniejszości i nie nadają tonu, to nie są sektą i idą we właściwym kierunku. Jaki to kierunek? Dobrze opisuje go hasło, że to ludzie są drogą Kościoła, a nie odwrotnie.