Casus Schulz, czyli dulszczyzna w polskiej polityce
Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz zebrał cięgi w Polsce za zajęcie stanowiska w sprawie prowadzonego przez PiS demontażu naszej demokracji konstytucyjnej. Mam w tej sprawie zdanie odrębne.
Schulz miał prawo, a może nawet obowiązek, wypowiedzieć się na ten temat. Unia Europejska nie może się nie interesować tym, co dzieje się w polityce piątego kraju członkowskiego, ważnego partnera Niemiec, położonego na wschodniej flance UE.
Mamy w języku polskim pojęcie „dulszczyzny”. Pochodzi od nazwiska bohaterki sztuki Gabrieli Zapolskiej, pani Dulskiej. Oznacza drobnomieszczańską obłudę, zakłamanie, kołtuństwo. Że niby brudy pierze się we własnym domu, a nie wynosi do pralni, czyli na forum publiczne.
Zależy, jakie brudy. Są takie, które wyprać publicznie jak najbardziej należy. Dla zdrowia narodu. Za polityczną dulszczyznę uważam protesty przeciwko wypowiedziom zagranicznym krytycznym wobec polityki polskiej w tej czy innej konkretnej sprawie. Na takie wypowiedzi trzeba umieć merytorycznie odpowiedzieć, a nie nadymać się i obrażać. W końcu i politycy polscy, a także nasze media nie szczędzą krytyki na przykład w sprawie działań Rosji putinowskiej w Ukrainie czy wcześniej w Gruzji albo dyktatorskim zapędom ekipy prezydenta Łukaszenki. I słusznie.
Nie jest winą Europy, że w Polsce doszło do kryzysu konstytucyjnego. I to w momencie, kiedy w Europie narasta poparcie dla skrajnej prawicy pod hasłami nacjonalistycznymi, antyimigranckimi i antyeuropejskimi. Polska pod rządami PiS jawi się Europie jako niepokojący znak zapytania: czy Warszawa Kaczyńskiego dołączy do tego nurtu? To jest szerszy kontekst wypowiedzi Schulza.
Albo Unia, albo Rosja – mówi w rozmowie z Kulturą Liberalną prof. Krzysztof Pomian, ofiara gomułkowskich czystek marcowych 1968 r., dziś profesor filozofii polityki. Jeśli Polska wyjdzie z Unii, niechybnie wpadnie w objęcia Rosji. Podważanie naszego członkostwa w UE uderza bezpośrednio w polskie interesy. Mimo to obecna ekipa zdaje się wycofywać z polityki europejskiej właśnie w kierunku wschodnim.
Przejawem tego jest zacieśnianie współpracy wyszehradzkiej. Czechy, Słowacja, Węgry i Polska mają rządy eurosceptyczne, niechętne Niemcom Angeli Merkel, pojednawczo nastawione wobec Rosji. Chciałbym wiedzieć, czy to ma być ten „magiczny pocisk” polskiej polityki europejskiej ministra Waszczykowskiego. Jeśli tak, to patrz wyżej: albo Unia, albo Rosja.
Pogłębianie podziałów społecznych, tropienie „zdrajców” i Polaków gorszego sortu, destabilizacja prawa i demokracji, uprawianie populistycznego kultu wodzowskiego, hasła o prymacie narodu nad demokratycznie stanowionym prawem – to są poczynania w duchu skrajnej prawicy. Nie można się dziwić, że Parlament Europejski chce się temu przyjrzeć w swobodnej debacie. Prawico, to tylko debata, nie lękajcie się!
Komentarze
Nic dodac, nic ujac. Jedno mnie tylko przeraza. Pelne nienawisci do niemcow komentarze. Jako skutek krytycznych glosow w mediach niemieckich na temat ostatnich wydarzen politycznych w Polsce. Tradycyjne wytykane i wypominanie niemcom faszystowskiej przeszlosci i napasci na Polske oraz okupacji naszego kraju. Jest to kompletna bzdura 70 lat po wojnie. Co nie oznacza oczywiscie, ze nalezy to wszystko wymazac z pamieci. Fakt, ze kiedys Niemcy napadly na Polske, ma jakoby z „urzedu” wykluczac niemcow i niemieckie media z kregu krytykow calej polskiej sceny politycznej. To w takim razie, zachowujac oczywiscie odpowiednie proporcje, powinnismy byc bardziej wstrzemiezliwi w krytyce Czech. Zajelismy kiedys Zaolzie! Mieszkam w Niemczech ponad 27 lat. Przez ten czas najczesciej spotykalem z duza zyczliwoscia Niemcow w stosunku do Polski i polakow. Teraz odnotowuje autentyczne zaniepokojenie gwaltownym politycznym zwrotem jaki w Polsce nastapil. Uwazam, ze Niemcy jako sasiad Polski maja do tego pelne prawo. I vice versa.
Przypomnijcie gdzieś, co niedawno mówił Łukaszenka o Tatianie Aleksijewicz, jak dostała Nobla. Coś w duchu JK.
http://wyborcza.pl/1,75477,19082720,lukaszenka-o-aleksijewicz-wylala-wiadro-pomyj-na-swoj-kraj.html
Alez Panie Rdaktorze, przeciez o to wlasnie Kaczynskiemu i PiSowi chodzi! Unia nie. Rosja tak!
Przy tym ja nie uwazam, ze Kaczynski jest pozytecznym idiota. On – swiadomie -, jego akolici moze mniej, moze wiecej, ale oni pchaja Polske w objecia Putina.
Albo tu ze mną, albo tam gdzie stało ZOMO czy też Polak gorszego sortu to najgorsza głupota Kaczyńskiego.
Nigdy nie stałem tam gdzie stało ZOMO i nie stanę też z nim. Również kwalifikowanie mnie jako kogoś gorszego sortu nie czyni z niego akceptowalnego dla mnie faceta.
Mój środkowy palec sam idzie w górę.
Sam sobie s*asz w papiery asshole i kaczko dziwaczko.
Nasi usuwający z widoku europejska flagę „patrioci” są na tyle intelektualnie prymitywni i prowincjonalni, iż nie dostrzegają jak bardzo odbiegają „myślą, słowem i uczynkiem” od opartych na chrześcijańskich korzeniach, europejskich standardów. „Głodnego nakarmienie, spragnionego napojenie”, „miłosierdzie”, „przekazanie znaku pokoju”, „miłowanie bliźniego” i „przebaczanie naszym winowajcom” są i były wartościami uniwersalnymi, o które Europa walczy i odnosi w tym sukcesy, a nie ograniczonymi, do jednej grupy wyznaniowej, wsłuchanej w „rozmowy niedokończone”. Niestety rządzące nami obecnie „towarzystwo różańcowe” ma się tak do europejskości i związanych z nią norm, jak Radio Maryja do chrześcijaństwa – czyli fasadowo. Nastawieni tylko na nadawanie „prawdziwi chrześcijanie”, nie przyjmujący jakichkolwiek argumentów i nie dopuszczający innych do głosu: Europejki Szydło i Kempa oraz grupa Europejczyków Kaczyński, Macierewicz, Ziobro, Gliński zdecydowanie bardziej mentalnością i stylem pasują nad Wołgę, albo do któregoś kacyklandu jak Kazachstan czy Kirgizja. Może by się ich zapytać czy by im się tam nie spodobało?
Kamall napisał do Schulza z inicjatywy europosłów PiS, którzy należą do frakcji EKR.
W liście tym Kamall wskazał, że „sprawy związane z polskim Trybunałem Konstytucyjnym są negatywnie relacjonowane przez międzynarodowe media, bez uwzględnienia działań podjętych przez poprzedni rząd tuż przed opuszczeniem urzędu”.
„Prosiłbym, aby przed wypowiadaniem się zaznajomił się Pan z faktami. Niezależnie od Pana osobistych poglądów na temat partii politycznej, która wygrała wybory w Polsce, mam nadzieję, że nie będzie obniżał Pan rangi urzędu Przewodniczącego PE poprzez próby interwencji w debatę wewnętrzną kraju członkowskiego w tak żądny sensacji sposób i bez znajomości faktów” – wezwał Kamall w liście, którego fragment opublikowały służby prasowe EKR.
Tylko debata? Debaty rzadzaca prawica boi sie najbardziej. Nie debata a tropienie spiskow jest ich specjalnoscia. Teraz wesza knowania miedzy swoimi przeciwnikami i glownymi mediami swiata.
Należy zaakceptować fakt iż monopol na obrażanie Polski i Polaków ma jedynie miłościwie nam panujący Prezydent oraz PIS, Jego Matecznik pod zaborczym przywództwem Prezesa. Innym … wara, bo to obrzydliwy atak na Polskę i Polaków.
Po co mieszać w obronę nieboszczki – polskiej konstytucji oraz Trybunału Konstytucyjnego, który jest od lat listkiem figowym zakrywającym ów zgon, jeszcze przewodniczącego Parlamentu UE M. Szulca? Wszyscy oświeceni rzucili się do obrony Trybunału Konstytucyjnego, a partia Kukiz nawet do jego przebudowy. Po, co? Po co wspierać dalsze istnienie czegoś co jest z definicji nieefektywne, jako instrument do ochrony konstytucji? Z definicji, bowiem z wyboru politycznego sędziowie TK dwa razy w tygodniu pracując w ciągu roku orzekają w 100 sprawach. Tymczasem zapisów sprzecznych z konstytucją jest całe multum. Nic by więc nie stało na przeszkodzie oprócz złej woli, temu, aby tych spraw w których się orzeka było wedle potrzeb naszego państwa nie 100 a 3000 rocznie! Nie wiem czy Pan zdaje sobie sprawę, że nie jest np. możliwe wniesienie skargi do TK przez osobę biedną, która korzysta z tzw. prawa pomocy, czyli radcy prawnego lub adwokata z urzędu. Nie jest możliwe, bo taki profesjonalny pełnomocnik procesowy, albo nie wie jak to się robi, albo nie ma czasu na to, bo musi zarabiać na życie. 100 skarg rozpatrywanych rocznie to się po angielsku nazywa lip service, a po naszemu mowa trawa, że się broni konstytucji. A dać wolność sądzenia zwykłym sędziom, co jest zgodne a co nie zgodne z konstytucją w zwykłych sprawach cywilnych, karnych i administracyjnych, to nie łaska? Niech przez tryby odwoławcze, aż do SN uciera się pogląd i linia orzecznicza, które przepisy są konstytucyjne, a które nie. Niech Pan przynajmniej, jako publicysta zlituje się nad nami maluczkimi, bo widać, że Bóg z jakichś powodów litości dla nas nie ma. (A może jednak ma i jest częścią planu Bożego ten kryzys konstytucyjny?).
Szanowny autorze,
czy moze pan sobie wyobrazic debate w parlamencie europejskim na temat Polski?
Debate zajmujaca sie kwestiami ktore nie leza w kompetencji PE?
Wypowiadac sie beda politycy; ci z Polski i z innych krajow EU.
Dojdzie do podjecia jakiejs uchwaly?
W sprawie wniosku o uniewaznenie wyborow parlamentarnych i prezydenckich w Polsce? 🙂
Teraz nastepny krok: jak pan sadzi czy po takiej debacie stosunki RP z EU poprawia sie czy pogorsza?
Jesli sie pogorsza, a co do tego nie ma pan chyba watpliwosci, to bedzie to z pozytkiem dla Polski czy wrecz odwrotnie?
Nadal chce pan takiej debaty?
marcin lazarowicz
neospasmin.blox.pl
PS. jeszcze przed 2 tura wyborow parlamentarnych pisalem gdzies w Polityce ze potrzebne jest przygotowanie kraju do zmiany wladzy. Po to zeby nie obudzic sie z reka w nocniku.
PO doszlo do podobnych wnioskow ale sposob w jaki je zrealizowalo w aspekcje TK stal sie poczatkiem kryzysu tej instytucji.
Kryzysu ktory najprawdopodobniej utopi TK.
Przygladajac sie innym zmnianom jakie wprowadza ekipa PiS, widac jak na dloni ile niedorobek ma polski system konstytucyjny. PO mialo 9lat ( slownie: dziewiec) by to uporzadkowac. Co zostalo zrobione mozna ocenic poprzez latwosc z jaka systemem tym moze dzis zonglowac obecna wiekszosc parlamentarna.
m@B