Tę wojnę można wygrać

Ta wojna może być wygrana, Friedrich Merz rywalizuje o przywództwo w Europie Zachodniej. Przyszły kanclerz Niemiec, premier Starmer, prezydent Macron – wszyscy chcą krok po kroku rozluźnić relacje z USA i stawiają na samodzielny „projekt Europa 2.0”. Skoro Trump traktuje Europę jak partnera do robienia biznesów, to i Europa może zmienić podejście do USA.

Jest wciąż drugą ekonomią świata: ma zintegrowany rynek unijny i strefę euro, odcina się od energetycznej zależności od dostaw surowców rosyjskich, dywersyfikuje źródła energii, wypracowuje – choć bóle porodowe są silne – własny plan bezpieczeństwa. Ma zasoby, by stworzyć organizację swego sojuszu obronnego, gdyby Trump, występując z NATO, zmusił go do samolikwidacji.

Tak jak było z Układem Warszawskim: padł ZSRR, padły jego transnarodowe instytucje, prócz organizacji wojskowej, padła także Rada Wzajemnej Pomocy Gospodarczej. Nośnikiem całej rozbudowanej, mało wydolnej, ale kosztownej w utrzymaniu konstrukcji była Rosja sowiecka, nadzorca bloku „demokracji ludowych”. Aż przyszedł Gorbi i otworzył puszkę Pandory: dla nas i sąsiadów to była wielka szansa. Potrafiliśmy ją wykorzystać. Ale czy to, co wyczynia ekipa Trumpa, będzie podobną puszką Pandory dla Europy? Z której tym razem nie wyskoczą potwory, tylko chętni do działania na rzecz bezpieczeństwa, demokracji i rozwoju?

Nie traćmy nadziei. To jest możliwe i tak już się dzieje. Nowe przywództwo w Niemczech ma wpływ na całą Unię. Z pewnością nie antyamerykański, ale niekoniecznie protrumpowski. Bo pod tym względem – ładu międzynarodowego – trumpizm to powrót do mocarstwowych stref wpływów, koncept mocno dyskusyjny w obecnych realiach świata globalnego. Ameryka Trumpa chce ekspandować na północ, zastawiając drogę do ekspansji Rosji w bogatym w surowce rejonie podbiegunowym. Chce mieć dostęp do rzadkich metali Ukrainy. Chce powstrzymać ekspansję Chin, a nie Rosji. Głosowanie w ONZ w sprawie trzeciej rocznicy agresji Rosji na Ukrainę nie ma mocy prawnej, ale ma moc symboliczną: USA razem z Rosją, Europa Zachodnia przeciw, Chiny wstrzymują się. To jest zarys nowego ładu, jaki może powstać, jeśli nie wybuchnie trzecia wojna światowa.

Dotąd jednak nie wybuchła, więc może Ukraina nie musi przegrać. Rosja bardzo chce wrócić na scenę międzynarodową w mołojeckim stylu. Zatriumfować z głośnym urra! Już oferuje Trumpowi możliwe inwestycje, w tym zapewne także dla klanu samego Donalda. A jak się zaczyna inwestować, to raczej nie po to, by wszystko stracić po wybuchu kolejnej wojny.

Ukraina powinna wygrać, by Rosja nie mogła się pysznić zwycięstwem. Żeby Rosja nie wygrała, Trump nie może pozwolić jej na zwycięstwo na drakońskich warunkach. Czyli musi Rosję przyhamować. Inaczej on sam wyjdzie na przegranego – Rosja ogłosi, że to ona doprowadziła do przerwania wojny, a nie Trump. Pieskow z Ławrowem i Zacharową będą w kółko powtarzać, że Trump tylko wysłuchał argumentów Putina i przyznał mu rację: NATO za dużo „szczekało” pod granicą Rosji. Może sztabowi Trumpa uda się nie dopuścić do klęski wizerunkowej swego szefa.

Świat śledzi obietnice i przechwałki Trumpa. Jaki z niego będzie lider, skoro Rosja go tak ograła? Mniejsze państwa głosowały w ONZ za rezolucją proukraińską, czyli nowej administracji USA nie udało się zdobyć poparcia większości w tej sprawie. Cóż, każdy może być przez kogoś napadnięty i spodziewać się jakiegoś ratunku.

Trump, jak powszechnie wiadomo, jest człowiekiem pysznym i łasym na komplementy z gatunku „to się zdarzyło pierwszy raz w historii”. Macron już go podszedł od tej strony podczas poniedziałkowej wizyty w Waszyngtonie, w czwartek Starmer może Trumpowi perswadować, że będzie wspaniałym prezydentem, jeśli jednak w zamian za minerały da Ukrainie realne gwarancje niepodległości. A w piątek Zełenski może podpisać w Waszyngtonie deal mineralny z solidną wkładką gwarancji bezpieczeństwa.

Przez trzy lata Zachód w obawie, że Rosja użyje broni atomowej, odmawiał dozbrojenia Ukrainy najnowszą bronią i wydania zgody na jej użycie w głębi terytorium Rosji. To nie pomogło Ukrainie wygrać. Co znaczy wygrać? Zachować kontrolę nad własnym państwem, siłą militarną i dyplomacją. Rozpocząć rozmowy akcesyjne z UE. Uzyskać potwierdzenie międzynarodowe, że okupowane przez Rosję terytoria ukraińskie są zagrabione i nie mogą być uznane za część Rosji. Tak było z Litwą, Łotwą i Estonią po ich zajęciu przez Sowiety – USA nigdy tej aneksji nie uznały. Trump ma więc przykład do przemyślenia.