Na finiszu
Trudno się słucha pytań dziennikarzy, czy Polacy nie są już zmęczeni wyborami. Jeszcze gorzej słucha się pytań, jak eurodeputowani będą zabiegali o polskie interesy w Brukseli. Pójście do urn trzy razy w ciągu 9 miesięcy, cóż to za znój dla obywateli? A Parlament Europejski nie jest od rozwiązywania spraw polskich, tylko unijnych. Jeśli w mediach tego nie wiedzą, to czemu się dziwić, że na ignorancji tuczą się populiści i skrajna prawica?
9 czerwca mamy możliwość zatrzymania marszu nacjonalistów na Brukselę. To jest w tych wyborach politycznie najważniejsze. Tego dotyczyły te wybory we wszystkich państwach UE. Trzeba odrzucić myślenie ,,nasza chata z kraja’’ dominujące w naszej debacie publicznej. Kłopoty z skrajną prawicą w Francji, Hiszpanii czy Niemczech są też naszym kłopotem.
Dziś skrajna prawica wzywa już otwarcie do ,,Frexitu’’, ,,Dexitu’’, ,,Polexitu’’ i do zaprzestania pomocy Ukrainie. Wciąż napływają przykłady ingerencji rosyjskich w politykę państw unijnych i w obecną kampanię do Parlamentu Europejskiego. W Słowacji, na Węgrzech, w Bułgarii działają partie otwarcie prorosyjskie. W Rumunii pojawił się w Sieci fake news o zarządzeniu mobilizacji, dokładnie taki, jak ostatnio u nas na zhakowanej stronie Polskiej Agencji Prasowej. Skrajna prawica chce przejąć lub zniszczyć Unię Europejską, co na jedno wychodzi.
U nas pisowska opozycja i prezydent Duda tym się nie przejmują. Czepiają się każdej okazji, by atakować obóz rządzący i większość sejmową, którą uparcie nazywają pogardliwie koalicją 13 grudnia. PiS, gdy był u władzy bez żenady flirtował ze antyunijną i prorosyjską skrajną prawicą. Jej celu nie podważał.
Ostatnio obłudnie przyłączył się do agroprotestów przeciw ,,zielonemu ładowi’’. Kaczyński pofatygował się w ramach tego radykalnego zwrotu do Brukseli w dniu warszawskiego wiecu Tuska w rocznicę wyborów 4 czerwca 1989. Piarowcy pisowscy liczyli zapewne, że ta wizyta ,,przykryje’’ wiec KO, ale nie przykryła. Wizyta Kaczyńskiego była fiaskiem, wiec Tuska – sukcesem.
Wielkie i naglące tematy unijne – migracja, bezpieczeństwo, trumpizm, zmiana klimatu, rywalizacja ekonomiczna z Chinami, ożywienie gospodarcze – będą wyzwaniem i zadaniem dla Unii, w tym dla jej parlamentu. Aby mógł je podjąć skutecznie i z pożytkiem dla obywateli Unii, nie może wpaść w ręce skrajnej prawicy. Jak do tego nie dopuścić? Choćby tak, że idziemy na wybory i oddajemy głosy na prounijnych demokratów.
Komentarze
Traktowanie Unii jako ambony do bronienia, niektórzy piszą, ugrywania, cokolwiek to znaczy, korzyści dla Polski, jest wyrazem traktowania Unii jako przeciwnika, wrecz wroga. Wyrazem żałosnym, bo w Unii jesteśmy dobrowolnie i czerpiemy z tego korzyści. Wyrazem żałosnym, bo Unia jest wspólnota, w której należy się spierać, aby funkcjonowała ona skuteczniej, z korzyścią dla wszystkich członków. Spierać o przyszłość, a nie cofać do przeszłości. Na początek proponuje aktywność celem zwalczania korupcji, eliminowania pozornej kontroli siebie samych, co niestety nie funkcjonuje. I tak dalej. Po czym zajmowanie się tysiącem problemów, aby przekonać wszystkich do federacji unijnej. Inaczej spotkamy się w dwóch Uniach. Pozostanie pytanie, z granicami czy bez?
Wpisy dotyczące „ochrony“ granicy świadczą jak dalego jesteśmy od Unii. Nie twierdze, ze problem uchodźców rozwiążemy sami, stąd konieczność wspólnego działania w ramach wspólnoty. Unia jest również wspólnota praw człowieka i nie należy o tym zapominać. Mieszkam w Unii od dziecka i wielokrotnie słyszałem głoszących koniec świata, pardon, koniec Unii. Z pewnością rozwiązaniem nie jest budowanie nowego muru, bo jako mieszkańcy Polski znajdziemy się ponownie na Przedmurzu. Niektórzy z nas trwają w nim mentalnie po dzień dzisiejszy. Kto wie jaki jest polski budżet pomocy krajom trzecim? Będąc ostatnio w jednym z europejskich parlamentów słuchałem debaty, czy potrzebne są subwencje i pomoc Peru w budowaniu drogi rowerowej w Limie. Krótko mówiąc, pomoc krajom trzecim jest potrzebna.
Co nam daje Unia? Możliwości.
Trudno się słucha pytań dziennikarzy …
Pełna zgoda.
Wałęsa miał rację mówiąc 4 czerwca do Moniki Olejnik; niech się pani weźmie do pracy.
Chodzi o większość dziennikarskiego świata.
To, co od jakiegoś czasu wyczynia J. Żakowski w TOK FM wygląda na udział w konkursie na pożytecznego idiotę pislamu.
W Unii Europejskiej, tak jak jest opisywana w polskich mediach rzeczywiście nie ma nic do ugrania dla Polski i może w Polsce też musi dojść do tego słynnego Polexitu, żeby nawet najgłupszy polski wieśniak wreszcie zrozumiał co dostawał z Unii.
U niektórych nie ma nawet co próbować bez bólu.
Ten cały pęd i moda w tej niby wysoce ucywilizowanej Europie na ten nowy nacjonalizm , który ale w sumie śmierdzi stęchłym faszyzmem i to przede wszystkim w nowych krajach Unii , ale też „starych” , jest nieśmiertelnym dowodem na to , że ludzkość jest najpodlejszym gatunkiem na naszym globie i nie spocznie zanim sama się nie wykończy.
Czego tu dopiero wymagać od reszty świata ?
Cała nasza cywilizacja, to tylko cienka powłoka mająca ukryć cały bezsens i podłość egzystencji naszego gatunku. Nasza Ziemia; ta piękna , pełna życia błękitna planeta , jeśli starczy jej sił, kiedyś odrzuci ludzkość , jak każdy żywy organizm odrzuca choroby , aby sam nie ulec zagładzie.
Ci sami rolnicy w Polsce, którzy jeszcze niedawno blokowali polskie drogi furmankami, teraz blokują autostrady i trasy szybkiego ruchu w Polsce olbrzymimi ciągnikami kupionymi za dotacje z Unii Europejskiej i protestują przeciwko niej.
Może w przyszłości powinno się głosować na frakcje w PE, a nie na przedstawicieli partii krajowych?
@mwas
Tak, wspominam o tym w jednym z ostatnich moich felietonów. Najpierw powinno się głosować na kandydatów na listach partyjnych lub bezpartyjnych zgłoszonych przez w kraju będącym jednym okręgiem wyborczym, a gdy wyborcy się do tego przyzwyczają, powinien być drugi krok: listy zgłoszone przez frakcje w Parlamencie Europejskim. Na razie to jednak marzenie ściętej głowy, bo zaraz ,,suwerenna’ prawica dostałaby wściku, że to przygrywka do Stanów Zjednoczonych Europy, a oni wolą swoje grajdołki.
@z dystansu
Jan Żaryn został odwołany przed ogłoszeniem wyników kontroli NIK, trudno więc, żeby znał ten raport. Proponuję, żeby Pan skoncentrował się na raporcie i zdecydował, czy wysuwane tam zarzuty można nazwać poważnymi. Polecam też wywiad, jakiego udzielił Żaryn portalowi wpolityce.pl. Nie szłabym aż tak daleko i nie porównywałabym sytuacji do czasów stalinowskich, niemniej trudno zaprzeczyć, że źródłem całej grandy jest usiłowanie ponownego zapędzenia ruchu narodowego do katakumb
Zauważyłem, ze wielu z nas jest ciągle pod wpływem pisowegj propagandy, ba używa pisowego języka, co będzie miało wpływ na europejskie wybory. Pozostaje pytanie, czy to PiS nas stworzyl i na nas wpływa, czy ze to my stworzyliśmy PiS i udajemy nasze zmagania z lisowymi ludźmi, zmagania świadome, bądź nie.
Pełna zgoda. Trzeba iść, nie marudzić i zagłosować na frakcje demokratyczne. Im mniej proputinowskich polityków u władzy tym lepiej! Dobrego wieczoru wyborczego dla wszystkich!
Z dystansu
7 CZERWCA 2024
16:21
W Unii Europejskiej, tak jak jest opisywana w polskich mediach rzeczywiście nie ma nic do ugrania dla Polski i może w Polsce też musi dojść do tego słynnego Polexitu, żeby nawet najgłupszy polski wieśniak wreszcie zrozumiał co dostawał z Unii.
Mój komentarz
Dochodzą mnie od czasu do czasu opinie polskich rolników o polskim rolnictwie. Sednem, istotą tych opinii jest przekonanie, którego nikt nie zburzy w głowach dużej części rolników o tym, że wszystko co się zadziało dobrego w rolnictwie jest samodzielnym dziełem naszym, naszych rolników, że i bez Unii dalibyśmy doskonale radę, bez tych ograniczeń, limitów, krępujących rolnika przepisów, tej unijnej jazdy po polskim rolnictwie na wariackich papierach.
Moim zdaniem, tak myśli większość rolników – patriotycznie, po naszemu, niby samodzielnie i bardzo kombinacyjnie jeśli chodzi o podłoże gospodarcze. A co, nam się należy, a dokąd nasze pieniądze płyną, jak nie do Unii? Łaskę nam robią, że reglamentują przepisami i rozporządzeniami swobodny rozwój naszego kraju? Bez wtrącania się Unii w nasze sprawy dalibyśmy radę jeszcze lepiej.
Kaczyński et consortes eksploatują do imentu tę wieśniacką mentalność, ale z drugiej strony powinien wiedzieć, że jej zasięg na wsi kurczy się coraz bardziej. On tego nie tyle nie widzi, lecz nie chce widzieć, wypiera to z siebie, o czym świadczy jego ostatnia (i jedyna) podróż do Brukseli, gdzie zamierzał on mobilizować rolników do protestów przeciwko unijnej polityce, nie tylko klimatycznej, mając nadzieję że jego wystąpienie odbije się szerokim echem ma europejskiej arenie politycznej i przełoży się na rozszerzenie kontaktów i współdziałania ze skrajną nacjonalistyczną antyunijną prawicą europejską. Klapa całkowita.
TJ
Trzecia Droga na zlekceważeniu wyborców z niewielkich gospodarstw wiejskich i rodzin zamieszkałych w skromnych domach. których znaczną część wykluczyła z programu „Czyste powietrze”, zapłaci wynikiem wyborczym a dobita zostanie brakiem umiejętności odróżnienia 30 PLN od 30%. Jakoś mnie to nie martwi że Tygrysek z Błaznem polegną.
Mam nadzieję, że doczekam czasów, gdy w eurowyborach będziemy głosować na partie europejskie (EPP, ECR itd.) i ich programy dotyczące całej Unii, a kandydaci, występujący pod szyldami tychże partii, będą się spierać o to, czy i w jaki sposób realizować Zielony Ład, co robić z migrantami, jak zorganizować europejską obronność itp. Wtedy będę czuł, że w demokratycznych wyborach decyduję o przyszłości UE, a przede wszystkim – że jestem traktowany poważnie. Bo teraz nie czuję.
Po pierwsze, nie wiem, jak w innych krajach, ale w Polsce eurowybory są uważane za super-sondaż i kluczową bitwę w wojnie między KO i PiS. Choć wygrana opozycji w eurowyborach nie powoduje zmiany władzy w kraju, panuje powszechne przekonanie, że zwycięstwo PiS oznaczałoby koniec rządu KO, a z drugiej strony kandydaci obiecują wyborcom rzeczy, o których decyduje polski sejm, nie europarlament.
Po drugie, w tej kampanii widzę głównie ludzi, którym świecą się oczy i trzęsą ręce na myśl o wielkiej forsie, o którą powiększy się ich konto po pięciu latach totalnego nieróbstwa. Forsie, za którą mogą kupić kilka mieszkań na wynajem i uniezależnić się od kaprysów wodza swojej partii, który może im kiedyś nie dać „biorących miejsc”, a tym samym skazać na coś, czego każdy poseł boi się bardziej niż śmierci – konieczność zarabiania na życie uczciwą pracą.
Piszę o „totalnym nieróbstwie”, bo tylko 10%, może 15% europosłów bierze aktywny udział w pracach PE i w ogóle rozumie, o co tam chodzi. Ci „zawodowcy”, z reguły wybierani od wielu kadencji (np. Jerzy Buzek, Danuta Huebner czy po stronie PiS Jacek Saryusz-Wolski) instruują pasożytniczą resztę, jak ma głosować.
Jeśli chodzi o tę resztę, czyli 85-90%, to dla niektórych PE oznacza kilka milionów złotych premii za zasługi dla partii, dla innych – luksusowe zesłanie, np. gdy wódz uzna, że stanowią dla niego zagrożenie (jak kiedyś Ziobro dla Kaczyńskiego) lub nie sprawdzili się na wysokich stanowiskach, ale za dużo wiedzą i po dymisji mogliby się mścić (jak Szydło).
Te patologie wynikają ze skandalicznie wysokich uposażeń. W dodatku taki europasożyt może pracować tylko przez 2 tygodnie w miesiącu – dopiero gdy wskaźnik nieobecności przekroczy 50%, PE obniża mu pensję. Zaraz po wejściu Polski do UE płace europosłów były uzależnione od średnich płac w ich krajach ojczystych. Później to zmieniono, przez co w biedniejszych państwach, takich jak Polska, politycy zaczęli postrzegać europarlament jako wielkie, złote koryto.
Oczywiście idę do tych wyborów, ale – mając na uwadze powyższe okoliczności – robię to z pewnym niesmakiem.
Nowa choroba szalejąca na forum: syf żarynowa czyli bredniopląs
Objawy: przekroczenia poziomu bredni, kręcenie bredni w kółko, odwracanie kota ogonem, zamulanie forum… etc.
Fragment protokołu NIK…
„Jak wyjaśnił Dyrektor Instytutu, wskazany zleceniobiorca wykonywał swoje zadania zgodnie z przypisanym zakresem obowiązków i pełnił funkcje o charakterze doradczym i szkoleniowym i nie wykonywał zadań związanych z przygotowaniem i nadzorem nad realizacją konkursów Funduszu Patriotycznego, ponieważ te leżały w zakresie kompetencji Dyrektora Instytutu„.
A w Regulaminie Funduszu Patriotycznego „będącego programem własnym Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego – tak m.in. czytamy:
1. Instytucją zarządzającą jest Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego (…)
§ 3
CELE FUNDUSZU
4. upowszechnianie wiedzy o historii i dziedzictwie Polski, ze szczególnym uwzględnieniem polskiej myśli narodowej, katolicko-społecznej i konserwatywnej.
7. tworzenie podstaw naukowych dla rozwoju wiedzy o historii i dziedzictwie Polski, ze szczególnym uwzględnieniem polskiej myśli społeczno-politycznej.
§ 6
UPRAWNIENI WNIOSKODAWCY FUNDUSZU
b) kościoły i związki wyznaniowe oraz ich osoby prawne;
d) Koła Gospodyń Wiejskich (wpisane do Krajowego Rejestru Kół Gospodyń Wiejskich, prowadzonego przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa) podmioty prowadzące działalność gospodarczą…(…)
§ 10
TRYB OCENY WNIOSKÓW
1. Wnioski rozpatrywane są w dwóch etapach:
a) etapie oceny formalnej, dokonywanej przez Instytut, która polega na stwierdzeniu, czy dany wniosek nie zawiera błędów formalnych;
b) dwustopniowym etapie oceny merytorycznej, dokonywanej przez ekspertów oraz Dyrektora, której podlegają wnioski niezawierające błędów formalnych.
(…)
4. Członków zespołu sterującego powołuje Dyrektor Instytutu w uzgodnieniu z Ministrem.
5. Przed rozpoczęciem oceny wniosków, każdy ekspert podpisuje deklarację bezstronności.
(…)
15. Po wyłonieniu puli finałowej wniosków Dyrektor powołuje Panel Ekspertów w celu przeprowadzenia dyskusji nad wynikami oceny merytorycznej wniosków.
21. Do Panelu Ekspertów eksperci wybierani są przez Dyrektora.
22. Panel Ekspertów prowadzi obrady oraz podejmuje rozstrzygnięcia w obecności co najmniej 50% swoich członków.
23.Pracami Panelu Ekspertów kieruje Dyrektor lub wskazany przez Dyrektora przedstawiciel Instytutu.
24. Instytut zapewnia obsługę prac Panelu Ekspertów.
28. Ostateczną decyzję o przyznaniu środków podejmuje Dyrektor. Akceptacja dyrektora polega na zatwierdzeniu listy wniosków, o których mowa w ust. 28.
29. W uzasadnionych przypadkach Dyrektor może wskazać inną kwotę dofinansowania niż wynikająca z wniosku lub zmienić rozstrzygnięcie Panelu Ekspertów i zakwalifikować wniosek do realizacji, umieścić na liście rezerwowej lub odrzucić wniosek.
(…)
34. Nie przewiduje się odwołania od oceny merytorycznej wniosku.
35. Nie przewiduje się odwołania od rozstrzygnięcia.
UMOWA
1. Dofinansowanie przyznawane jest na podstawie umowy między Wnioskodawcą a Instytutem zawartej w oparciu o wzór stosowany przez Instytut.
(…)
§ 16
KONTROLA REALIZACJI ZADANIA
3. Prawo kontroli przysługuje Instytutowi zarówno w siedzibie Beneficjenta, jak i w miejscu realizacji zadania.”
Jakiej tumanowatość czy wulgarnej wredoty trzeba by przy takim stanie faktycznym pisać: „bo dotychczasowe bluzgi leciały w kierunku Żaryna jakoby dysponenta tego Funduszu„.
Gdybym był Kalina zrezygnowałbym przynajmniej na dłuższy czas z obecności w blogosferze. Pisze to po lekturze wpisów Kaliny i odpowiedzie na nie. Nieobecność czasowa wskazana byłaby ze względów higienicznych oraz celem zorganizowania od początku czasu wolnego.
Drugim wyjściem byloby „spalenie się ze wstydu“, jeśli Kalina wie cokolwiek o wstydzie. Wychodząc z założenia, ze Kalina, z reguły empatyczna, nie zna tego stanu „duszy“, wstydzę się i pale się ze wstydu oraz ze względów higienicznych żegnam wpisy Kaliny czasowo i zastanawiam się czy nie pożegnać blogosfery i blogu, bo naprawdę mi wstyd.
@remm
7 CZERWCA 2024
22:37
„Piszę o „totalnym nieróbstwie”, bo tylko 10%, może 15% europosłów bierze aktywny udział w pracach PE i w ogóle rozumie, o co tam chodzi. ”
Prosze o (rzetelne) zrodla dla tych ocen. Najchetniej wedlug poszczegolnych frakcji.
PS. Na ARTE TV jest kilka audycji o pracy europoslow. Najczesciej w „obcych jezykach”. Ale to dla prawdziwego Europejczyka nie powinno byc problemem 😉
Dwa przyklady:
https://www.arte.tv/de/videos/RC-025347/europaabgeordnete-im-portraet/
https://www.arte.tv/de/videos/120263-000-A/wie-sieht-der-alltag-eines-eu-abgeordneten-aus/
@Saldo mortale
8 CZERWCA 2024
9:48
Rozumiem pańskie rozterki, niemniej prosze nas nie opuszczać. Żebym przynajmniej ja nie zapomniała, czym pachnie emigracja lat 60-ych i jakie ma poglady
@remm
„Te patologie wynikają ze skandalicznie wysokich uposażeń”
W naszym parlamencie są niskie uposażenia i moim zdaniem z tego wynika wiele patologii, wykwalifikowany fachowiec nie będzie pracować za marne grosze i skoro gdzieś indziej zarobi więcej to polityką nie będzie się zajmować, a tracimy na tym my jako społeczeństwo.
Jeśli chcemy aby w europarlamencie było tworzone dobre prawo , to zarobki muszą być atrakcyjne.
@ Saldo mortale 7 czerwca 2024 14:38
cyt: „Krótko mówiąc, pomoc krajom trzecim jest potrzebna”.
Między innymi dlatego, by ich mieszkańcom ciutkę lepiej się żyło u siebie, co zmniejszyłoby ich parcie do emigracji. Ale przede wszystkim by – we własnym dobrze pojętym interesie – tworzyć i rozwijać nowe rynki zbytu wszystkiego tego w czym jesteśmy dobrzy i mamy to w nadmiarze.
Obserwowałem jak to robią Niemcy. Mimo bliskości Korei i Japonii jedynymi liczącymi się w hierarchii prestiżu samochodami w Kabulu były Mercedesy, Audi i VW, bo to Niemcy zorganizowali i prowadzili od wielu już lat jedyną szkołę kształcącą mechaników samochodowych. Jej absolwenci byli zarówno urzędnikami w ministerstwie transportu jak i szefami firm transportowych. Wybierali przeważnie produkty niemieckie, bo na nich się choć trochę znali, więc mogli zabłysnąć znajomością tematu. Niemieckie były również sygnalizacje świetlne na skrzyżowaniach i organizacja policji drogowej ( przy okazji również mundury i hełmy Straży Prezydenckiej, co nas zawsze niezmiernie śmieszyło, bo w dodatku na hełmach z czasów III Rzeszy był namalowany czerwony pasek co natychmiast nadało wśród nas tej formacji nazwę „powstańców warszawskich”) PRL w tym czasie oferował jedynie studia w Polsce nielicznym przedstawicielom „górnych 10 tysięcy”. Ciekaw jestem, czy aktualnie wolna Polska, członek Unii Europejskiej, choć próbuje wystąpić na tamtym gruncie z czymś innym niż nasi chłopcy w mundurach…..
Jutro wybory, stawka jak nigdy wysoka … nie leń się… przeczytaj i głosuj…
Daję artykuł Dave’a Keatinga – machine translation – z moimi dopiskami […] https://ip-quarterly.com/en/european-parliament-does-more-you-think
„22 marca 2024 r
Parlament Europejski robi więcej, niż myślisz
Europejscy wyborcy mają zwyczaj traktować wybory do Parlamentu Europejskiego odbywające się co pięć lat jako nieistotne głosy protestacyjne oparte na kwestiach krajowych niezwiązanych z UE. Ale jeśli zagłosują na skrajną prawicę, będzie to miało poważne konsekwencje gospodarcze, środowiskowe i geopolityczne.
Kiedy w 1952 r. utworzono Parlament Europejski jako Wspólne Zgromadzenie Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali, słusznie uznano go za coś więcej niż „wielojęzyczny warsztat dyskusyjny”, jak słynnie nazwał go profesor Uniwersytetu w Manchesterze David Farrell. Przez dwie dekady składała się ona z parlamentarzystów z parlamentów krajowych, którzy na zmianę od czasu do czasu przyjeżdżali do Strasburga, zasiadali w wypożyczonej sali Rady Europy (zupełnie innego organu) i rozmawiali o tematach ogólnoeuropejskich, którymi niezbyt się interesowali. dokładnie.
Jednak od tego czasu przeszedł kilka rund poważnych zmian – z których najważniejsza miała miejsce w 1979 r., kiedy stała się instytucją wybieraną w wyborach bezpośrednich i składającą się z oddanych posłów do Parlamentu Europejskiego (posłów do PE), oraz w 2009 r., kiedy traktat lizboński nadał parlamentowi nowe, istotne uprawnienia w zakresie prawodawstwa. Przez całą drogę Parlament Europejski musiał walczyć z dwiema pozostałymi instytucjami ustawodawczymi UE, „władzą wykonawczą” Komisji Europejskiej i „izbą wyższą” władzy ustawodawczej, Radą Europejską (która skupia rządy obecnie 27 Państwa członkowskie UE), ze względu na znaczenie i wpływ. To była żmudna walka, a parlament pozostaje najmniej potężnym z całej trójki. Ale to nie znaczy, że nie ma mocy.
No Talking Shop /To nie miejsce gdzie prowadzi się jałowe dyskusje
Być może Parlament Europejski został powołany jako miejsce rozmów, ale dziś jest potężną „izbą niższą” legislatury UE, przez którą musi przejść całe ustawodawstwo, aby stało się prawem. Posłowie do Parlamentu Europejskiego nie tylko przeglądają propozycje Komisji Europejskiej i wyrażają na nie zgodę „tak” lub „nie”, ale dodają poprawki, a w niektórych przypadkach całkowicie zmieniają akt prawny (czasami na lepsze, czasem na gorsze). Problem polega na tym, że ze względu na stopniową ewolucję UE do opinii publicznej nie dotarł przekaz, że jest to obecnie potężna instytucja.
Jest to szczególnie prawdziwe w Europie Zachodniej, gdzie wydaje się, że systemy edukacji nie aktualizowały swoich programów nauczania na temat tego, czym jest UE od 1992 r., kiedy Unia Europejska została utworzona ze starej Wspólnoty Europejskiej. W Europie Wschodniej, do której kraje przystąpiły w latach 2004, 2007 i 2013 (rok, w którym Chorwacja została najnowszym członkiem UE), świadomość znaczenia Parlamentu Europejskiego jest znacznie większa, ponieważ był on ważny już w momencie przystąpienia.
Catching the Protest Vote Przechwytywnie/łapanie głosów protestu
W tym roku sondaże przewidują bardzo realną możliwość, że społeczeństwo zagłosuje na eurodeputowanych ze skrajnej prawicy tak przeważającą większością, że staną się oni największym blokiem w Parlamencie Europejskim. W parlamencie zawsze znajdowała się duża grupa posłów do Parlamentu Europejskiego ze skrajnej prawicy ze względu na typowy element „głosowania protestu”, a wielu wyborców wykorzystywało wybory, aby dać upust frustracji wobec rządów krajowych, zwykle centrowych. Często robią to nie dlatego, że chcą, aby skrajnie prawicowa polityka została wdrożona na poziomie UE, ale dlatego, że próbują wysłać rządowi krajowemu sygnał dotyczący kwestii krajowych i postrzegają wybory do Parlamentu Europejskiego jako nieistotny sposób na osiągnięcie tego.
Większa liczba głosów na skrajności w porównaniu z głosami na parlamenty krajowe wynika również z faktu, że osoby, które nie chcą oddać głosu w ramach protestu, rzadziej biorą udział w głosowaniu. Frekwencja w wyborach do Parlamentu Europejskiego wynosi zwykle około 50 procent (51 procent w ostatnich wyborach w 2019 r.) i jest stosunkowo niższa niż frekwencja w większości wyborów krajowych w Europie, ale wyższa niż średnia frekwencja wynosząca 40 procent w wyborach śródokresowych do Kongresu USA.
Skręcając daleko w prawo?
Od dwóch dekad skrajna prawica radzi sobie dobrze w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Od 2014 r. największą francuską partią w Parlamencie Europejskim jest Front Narodowy Marine Le Pen, przemianowany na Rassemblement National (RN), i od tego roku aż do opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię w następstwie głosowania w sprawie Brexitu w 2016 r. największą brytyjską partią był Nigel Niezależna Partia Wielkiej Brytanii (UKIP) Farage’a. Posłowie do Parlamentu Europejskiego należący do grupy stanowią obecnie 18 procent Parlamentu Europejskiego, ale nie obejmuje to wielu niezrzeszonych posłów do Parlamentu Europejskiego ze skrajnej prawicy. Różnica polega na tym, że w tym roku oczekiwany wzrost o 36 dodatkowych mandatów sprawi, że w następnej kadencji skrajnie prawicowi królowie będą sprawować władzę.
Skrajna prawica w Parlamencie Europejskim jest podzielona na dwie grupy: grupę Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (ECR) premier Włoch Georgii Meloni oraz skrajnie prawicową grupę Tożsamość i Demokracja (ID) Le Pena oraz niemiecką Alternative für Deutschland ( AfD). Do ECR zaliczają się najwięksi w Europie skrajni prawicowcy, którzy mocno uderzają: niedawno obalona partia rządząca w Polsce Prawo i Sprawiedliwość (PiS), Włoscy Bracia Meloniego, największa partia we włoskiej koalicji rządzącej, Szwedzcy Demokraci, wspierający centroprawicowy rząd w Sztokholmie, Prawdziwi Finowie, którzy w ubiegłorocznych wyborach w Finlandii zajęli drugie miejsce, Vox, który był bliski utworzenia koalicji rządzącej z centroprawicą po ubiegłorocznych wyborach w Hiszpanii, oraz Flamandowie nacjonalistyczna N-VA, największa partia w belgijskim parlamencie.
Mniejsza grupa Tożsamość i Demokracja, która boryka się z trudnościami od czasu utraty posłów do Parlamentu Europejskiego z UKIP Nigela Farage’a po brexicie, łączy RN Le Pen, która ma ponownie stać się największą partią we Francji w Parlamencie Europejskim, oraz AfD, która obecnie zajmuje drugie miejsce w Niemczech . Sondaż Politico przewiduje , że ECR i ID zdobędą łącznie 164 mandaty, co stawia je znacznie przed centrolewicową Partią Socjalistów i Demokratów ze 139 mandatami i kusząco blisko przewidywanych 176 mandatów centroprawicowej Europejskiej Partii Ludowej.
W sytuacji utraty poparcia przez S&D i liberalną grupę Odnów Europę możliwe jest, że nie będzie wystarczającej liczby mandatów, aby utworzyć tradycyjną centrową koalicję pomiędzy EPP i S&D, nawet po dodaniu liberałów, jak to miało miejsce w przeszłości. Może to oznaczać konieczność skierowania kontroli parlamentu w stronę prawicowej koalicji EPP i ECR, z uwzględnieniem ID lub działania jako wsparcie pozakoalicyjne. Trzy partie ID – Lega Matteo Salviniego we Włoszech, Duńska Partia Ludowa i Austriacka Partia Wolności (FPÖ) – współpracowały już w przeszłości z centroprawicowymi partiami członkowskimi EPP na szczeblu krajowym.
Von der Leyen na krawędzi (swego bytu)?
Pierwszą konsekwencją tego, że tak wielu europejskich wyborców zdecyduje się głosować na skrajną prawicę, może być powołanie w lipcu skrajnie prawicowego przewodniczącego Komisji Europejskiej, co uniemożliwi ponowną nominację Ursuli von der Leyen. Inaczej niż w demokracjach parlamentarnych, w UE rząd nie jest wybierany przez parlament na podstawie jego większości. Przewodniczący władzy wykonawczej, Komisja Europejska, jest powoływany większością głosów 27 przywódców krajowych w Radzie Europejskiej . Wybór ten musi jednak zostać potwierdzony większością głosów Parlamentu Europejskiego.
Nawet jeśli przywódcy krajowi zechcą nominować von der Leyen, którą PPE przyjęła na swój Spitzenkandidat , czyli główną kandydatkę, na drugą kadencję w lipcu, nie jest jasne, czy uda się ją zatwierdzić większością głosów w nowo utworzonym Parlamencie Europejskim z prawicową większością. Jasne jest, że podczas kampanii trwającej nadchodzące trzy miesiące będzie musiała skręcić mocno na prawicę i już kładzie pod to podwaliny, na przykład szybko oferując rolnikom duże ustępstwa po ich gwałtownych protestach w Europie w zeszłym roku miesiąca, wykreślając przepisy dotyczące ochrony środowiska ze Wspólnej Polityki Rolnej.
Możliwe też, że zwrot w prawo przez von der Leyen w ostatniej chwili nie wystarczyłby, aby zadowolić prawicowych eurodeputowanych. Oznaczałoby to, że Rada Europejska musiałaby mianować osobę bardziej na prawicę, albo po odrzuceniu przez parlament parlamentu von der Leyen jesienią po przesłuchaniach zatwierdzających, albo przewidując taką kandydaturę i wybierając kogoś innego w lipcu.
Przywódcy krajowi nie będą chcieli mianować kogoś, kto nie będzie w stanie przetrwać głosowania w parlamencie w sprawie zatwierdzenia, a von der Leyen pisnęła jedynie dziewięcioma głosami w głosowaniu w sprawie zatwierdzenia parlamentu w 2019 r. z powodu złości, że Rada Europejska nie mianowała kogoś, kto faktycznie kandydował jako Spitzenkandidat w wyborów (mimo że w traktatach europejskich jasno jest napisane, że nie jest to wymóg). Jest nie do pomyślenia, aby przywódcy nominowali skrajnie prawicowego polityka z ECR lub ID, ale mogliby pochylić się w stronę kogoś z prawicy EPP na wzór Friedricha Merza, lidera niemieckiej centroprawicowej CDU (która jest także partią von der Leyen).
Prężenie muskułów przez skrajną prawicę [mimikra zamordystów w kieszeni Putina i Chin ]
Tej jesieni Parlament Europejski musi także zatwierdzić skład 26 komisarzy europejskich w kolegium prezydenckim, nominowanych przez rządy krajowe. Po każdych wyborach Parlament Europejski demonstruje swoją siłę, odrzucając część z nich. Prawicowa większość w parlamencie odrzuciłaby kandydatów, ponieważ nie są oni wystarczająco prawicowi, co ostatecznie doprowadziłoby do powstania bardziej prawicowej Komisji Europejskiej.
Nawet jeśli von der Leyen uda się przetrwać nadchodzące miesiące i wygrać drugą kadencję bez składania obietnic skręcania na prawicę, prawicowy parlament sprawi, że uchwalanie ustaw klimatycznych oraz postępowego prawodawstwa społeczno-gospodarczego będzie bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe. Jeśli historia jest przewodnikiem, w rzeczywistości może sprawić, że uchwalenie jakiegokolwiek prawa UE będzie trudne lub niemożliwe.
W przeszłości, gdy europejska skrajna prawica opowiadała się za opuszczeniem UE przez swoje kraje, tradycyjnym schematem było albo niestawienie się na sesje parlamentarne, albo głosowanie na „nie” we wszystkich kwestiach. Zmieniło się to od czasu brexitu, kiedy prawie wszystkie partie skrajnie prawicowe porzuciły pomysł opuszczenia UE i zamiast tego teraz pracują nad przesunięciem jej na prawo od wewnątrz. Czas pokaże jednak, czy uda im się to skutecznie zrobić, ponieważ nigdy wcześniej tego nie robili. Może się zdarzyć, że dzięki wskazówkom i doświadczeniu EPP skrajna prawica będzie w stanie skutecznie popchnąć politykę UE na prawo.
Podważenie celu klimatycznego? [liczy się dziśiaj, jutro choćby potop]
Ogromna część prawodawstwa klimatycznego została przyjęta w tej kadencji w ramach Zielonego Ładu von der Leyen, a zatem będzie chroniona przed prawodawcami Parlamentu Europejskiego, gdy wejdzie ono w krajową fazę transpozycji i wdrażania. Jednak prawicowy parlament utrudni uchwalenie nowych przepisów klimatycznych. Na przykład wydane w zeszłym miesiącu zalecenie von der Leyen dotyczące celu UE w zakresie redukcji emisji o 90 procent do roku 2040 może nigdy nie zostać uzupełnione wnioskiem ustawodawczym w następnej kadencji, jeśli okaże się, że nie może zostać ono przyjęte przez parlament – lub jeśli Komisja rzeczywiście go zaproponuje , prawdopodobnie zostanie odrzucony. Oznaczałoby to, że UE nie miałaby celu pośredniego na lata 2030–2050. Wielka porażka oczekiwana przez europejską grupę Zielonych, w ramach której sondaże przewidują spadek jej mandatów z 73 do 44, sprawi, że ustawodawstwo klimatyczne będzie miało w parlamencie niewielu obrońców.
Parlament Europejski może nie być w stanie inicjować działań legislacyjnych, ale ma władzę nad wyborem składu komisji, co ma miejsce. A kiedy takie ustawodawstwo zostanie zainicjowane, parlament ma prawo je odrzucić lub całkowicie przekształcić. Głosowanie protestacyjne na skrajną prawicę może poprawić humor wyborcom w czerwcu. Ale za rok może już nie być tak dobrze. Największą dotychczasową spuścizną skrajnej prawicy w Parlamencie Europejskim jest niezdolność do koordynowania i rządzenia. O wiele bardziej prawdopodobnym rezultatem prawicowego parlamentu będzie raczej chaos i dysfunkcja niż konkretne zwycięstwa prawicowej polityki” [ i to jest główny cel agendy Putina].
Dave Keating to amerykański dziennikarz mieszkający w Brukseli, relacjonujący dla Francji politykę europejską24.
Pomyśl … idź i głosuj rozważając konsekwencje, które często umykają uwadze…
Sasin wylazł z nory i piska jak ten szczur: „Po Donaldzie Tusku nie spodziewam się niczego dobrego”.
Wystarczy Sasin, że oderwano cię od koryta, bo puchłeś chorobliwie…
Sądy na ciebie czekają… tylko ziobrowych kundli się przymknie… a potem odsiadka, długa odsiadka… nic w naturze nie ginie…
@zielona_limonka, 8 CZERWCA 2024, 14:07
@remm
„Te patologie wynikają ze skandalicznie wysokich uposażeń”
,,W naszym parlamencie są niskie uposażenia i moim zdaniem z tego wynika wiele patologii, …”
Są to od dekad powtarzane neoliberalne uproszczenia a wręcz bzdury. Tak jakby wszystko zelżało tylko od ,,kasy” no i oczywiście od ,,likwidacji podatków”. Już widzę jak po parokrotnym podwyższeniu poselskiego uposażenia polski parlament na pstryknięcie palca staje się ostoją mądrości i profesjonalizmu.
@Bartonet
„Są to od dekad powtarzane neoliberalne uproszczenia a wręcz bzdury. Tak jakby wszystko zelżało tylko od ,,kasy” no i oczywiście od ,,likwidacji podatków”.”
Nie, nie wszystko zależy od kasy, ale kasa stanowi dobrą zachętę, zwłaszcza dla młodszych dobrze wykształconych ludzi, którzy jeszcze są na dorobku.
@zielona limonka
W polskim parlamencie poseł zarabia ponad 10 tysięcy na rękę.
Posiedzenia Sejmu odbywają się kilka razy w miesiącu, przy czym poseł nie ma ŻADNEGO obowiązku w nich uczestniczyć. O ile PE za ponad 50% nieusprawiedliwionych nieobecności coś tam potrąca, to polski Sejm – nie.
Poseł może powiedzieć, że pracował w terenie, ale tego też nikt nie sprawdza. O ile lekarze czy nauczyciele, którzy również otrzymują wynagrodzenie z naszych podatków, siedzą po godzinach nad papierami, bo muszą udokumentować każdą wykonaną czynność, to poseł takiego obowiązku nie ma.
Poseł nie ponosi też żadnej odpowiedzialności za swoje działania i zaniechania. Gdy w firmie prywatnej menedżer nie potrafi zapewnić zysków, nie dostaje premii lub traci pracę. W Sejmie tak nie jest. Poseł „odpowiada co cztery lata przed wyborcami”, ale prawda wygląda tak, że ważniejsze jest przypodobanie się wodzowi partii niż wyborcom, bo to wódz decyduje o miejscach biorących, pieniądzach na kampanię czy dopuszczeniu kandydata do mediów.
Za konkretną pracę w komisjach posłowie otrzymują dodatkowe wynagrodzenie, a ponadto Sejm płaci za konsultacje profesjonalnym prawnikom po stawkach rynkowych.
No to napisz mi, proszę, gdzie na takich warunkach można zarobić ponad 10 tysięcy netto.
@remm
7 CZERWCA 2024
22:37
Czekam na zrodla albo sprostowanie.
https://szostkiewicz.blog.polityka.pl/2024/06/07/na-finiszu/#comment-421903
@remm:
To my, obywatele, wybieramy posłów do PE. To my, a nie wysokość uposażeń, odpowiadamy za nieróbstwo i niekompetencję reprezentantów. Od kilku tygodni było widać, jak bardzo aktywna jest propaganda antyunijna i wprost prokremlowska. I w zasadzie nic. Żadnego poważnego przeciwdziałania. I teraz rekord poparcia pada dla przyszłego europosła Brauna…