Złe i dobre wieści dla Ukrainy
Po fatalnych dla Ukrainy wieściach z Waszyngtonu przyszła dobra nowina z Brukseli: Unia Europejska zacznie w przyszłym roku negocjacje z Kijowem o przystąpieniu do tej wspólnoty.
Bo politycy zachodni nie powinni być „zmęczeni” wojną, którą Ukraina toczy także po to, by w konsekwencji powstrzymać Rosję przed agresją na inne państwa w naszym regionie Europy w myśl doktryny o rosyjskiej strefie wpływów. Rozumie to doskonale premier Tusk, nie rozumie – a raczej udaje, że nie rozumie – Viktor Orbán.
Czy Tusk podczas spotkania z Orbánem przekonał go, by nie robił „bydła” i nie wetował tej decyzji, mało prawdopodobne. Ale mógł mu podsunąć „niekonwencjonalne” rozwiązanie, żeby nie brał udziału w głosowaniu. Szczyt UE podjął pod jego nieobecność decyzję jednomyślnie. Nie zablokował, może dalej przedstawiać się na Węgrzech jako obrońca narodowych interesów, które każą mu być w dobrych stosunkach z agresorem Putinem.
Bardzo dobrze, że Tusk mówi jasno i wyraźnie, że popiera europejskie aspiracje Ukrainy i pomoc dla niej ze strony Zachodu. Na układanie relacji polsko-ukraińskich po wojnie będzie to miało wpływ pozytywny. Czyni to, mimo że prezydent Zełenski z miłości do Andrzeja Dudy początkowo Tuska ignorował. Za to Tusk myśli długofalowo: nasze relacje z Ukrainą trzeba ułożyć po partnersku, choć są zagrożone ryzykiem rywalizacji i twardej konkurencji w dziedzinie gospodarczej i handlowej. Mamy tego przykład w blokadzie naszej granicy przez polskich transportowców. A to nic w porównaniu z tym, jakie konflikty mogłyby się pojawić po akcesji Ukrainy do UE. Z drugiej strony jednak właśnie w ramach Unii łatwiej będzie je łagodzić.
Że poparcie dla Ukrainy obecnie się wypala z każdym kolejnym miesiącem (Rosja miała załatwić sprawę w kilka dni, a Ukraina broni się tymczasem już dwudziesty drugi miesiąc), wiadomo było od dawna, także w Polsce. W ostatnich tygodniach wyraźnym znakiem kryzysu było zablokowanie pomocy dla Ukrainy w amerykańskim Kongresie. Przyczyny nie były ideologiczne, „antyukraińskie”, dotyczyły polityki krajowej. Ale wszyscy wiemy – i mówią to sami Ukraińcy – że bez dalszej pomocy Zachodu, na czele z USA, wojny z Rosją nie wygrają.
To nie znaczy, że Ukraina prowadzi „zastępczą” wojnę Zachodu z Rosją. Odwrotnie: to Rosja zaatakowała Ukrainę, by zmusić Zachód do odrzucenia polityki proukraińskiej po pamiętnym Majdanie, który doprowadził do obalenia prorosyjskiego reżimu Janukowycza. Odtąd Kijów powrócił do polityki zbliżenia z Zachodem, w tym z Unią Europejską. Po napaści Rosji Ukraina otrzymała pomoc od Unii, na czele z Niemcami, i status państwa kandydującego do tej organizacji.
W czwartek, kiedy rozpoczął się szczyt UE w sprawie Ukrainy, Rosja przypuściła serię ataków rakietowych i dronowych na Ukrainę. A Putin podczas spotkania z dziennikarzami oświadczył, że wojna będzie kontynuowana aż do osiągnięcia celów: „denazyfikacji” i „demilitaryzacji” napadniętej Ukrainy. Ukraina bez sił zbrojnych byłaby wasalnym państwem marionetkowym, kolonią rosyjską i bazą wypadową dla przyszłych ataków na inne państwa.
Za rządów PiS Polska była stawiana na Zachodzie za wzór solidarności z napadniętą Ukrainą. Podziw wzbudziła oddolna akcja pomocy uchodźcom i odgórna polityka pomocy socjalnej dla nich i militarnej dla walczącego kraju. W ostatnim okresie rządów pisowskich relacje się schłodziły. Zmiana władzy w Polsce stwarza szansę ich odmrożenia. Ważniejsze jednak, czy „zmęczenie” Zachodu nie pogrzebie sprawy ukraińskiej. Po decyzji szczytu UE nadzieja, że tak się nie stanie, wzrosła.
Komentarze
„To nie znaczy, że Ukraina prowadzi ,,zastępczą’’ wojnę Zachodu z Rosją. ”
Znaczy to, że Rosja na Ukrainie toczy „wojne zastępczą z „Zachodem”. Rosja oczywiscie dzisiaj nie ma i w przewidywalnej przyszłości nie będzie miała dostatecznych środków aby prowadzić bezposrednią wojnę z którymkolwiek z krajów NATO, ale jeast w stanie nieźle „napsuć krwi”. Po 24 lutego Rosja( ci co nią rządzą) nie ma dobrego wyjścia z sytuacji: Wojny nie jest w stanie wygrać a wycofanie się to koniec dla obecnej ekipy rządzącej przy czym nie chodzi zapewne jedynie o Putina bo ten nie mógłby tak długo dzierżyć władzy, gdyby nie miał poparcia
najwiekszych oligarchów. Oni zaś wiedzą, że jeżeli Putin upadnie to może ich za soba pociągnąć.
Viktor Orban nie pamięta węgierskiego października 1956 roku. Nie było go wtedy jeszcze nawet w planie pięcioletnim. Może udawać, iż nie pamięta kto ów społeczno-narodowy pożar Madziarów zgasił.
Viktor jest nowoczesnym, choć nie najmłodszym już politykiem potrafiącym liczyć pieniądze i wiedzącym, gdzie i jak je zdobywać z prywatną, indywidualną korzyścią.
Być może Viktor chciałby być jak Władimir – prawie car Rosji. Zresztą nie tylko Viktor jest zapatrzony w para-cara. Na świecie jest wiele osób podobnie zafascynowanych prezydentem Rosji. W Polsce także mamy takich zaślepieńców. Tyle, że nasi zaślepieńcy właśnie przegrali choć indywidualnie wygrali wybory parlamentarne.
A Viktor jeszcze nie oślepł i nie ogłuchł. Dostał unijną kasę i na razie nikt z Unii nie zamierza ścigać go za stare przewały unijnych pieniędzy, dzięki którym Viktor jest bardzo zasobnym człowiekiem i wszystko u siebie mogącym politykiem Węgier…
Ukraina to russkij mir, nie Rosji dla Ukrainy w UE
Przyjęcie Ukrainy do UE (po negocjacjach akcesyjnych), to byłoby coś gorszego dla Rosji niż obciążenie jej (militarne, gospodarcze i polityczne) agresją zbrojną na Ukrainę.
Już samo stowarzyszenie Ukrainy z UE w 2014 r. wywołało gniewne, wściekłe obiekcje na Kremlu, które mają wymiar polityczny (mocarstwowy) i które w kilka lat potem zostały opakowane w jeszcze większe oczekiwania Rosji od Zachodu tj. Ukraina neutralna bez NATO, pozostałe państwa strefy poradzieckiej, w tym Polska, pod kontrolą strategiczną Rosji. NATO w tych państwach, to oszustwo Zachodu względem Rosji. Rosja nie będzie dyskutować na ten temat z nikim, to są nasze słuszne, uzasadnione żądania, to jest nasze prawo, które przyznała nam historia.
Takie też było ultimatum Rosji względem nie tylko Ukrainy, ale całego Zachodu ogłoszone w grudniu 2021 roku 3 miesiące przed najazdem Rosji na Ukrainę.
Było to zagranie geopolityczne typowe dla 19 i pierwszej polowy 20 wieku w Europie – wystosowanie ultimatum od którego rozpoczyna się wojnę. Putin zażądał w nim dla Rosji strefy wpływów dwupoziomowej – russkij mir, co jest dla niego (wszystkie poaństwa byłego ZSRR) oraz otoczka, która ma być strefą interesów Rosji. Ukraina nigdy nie była państwem należała zawsze i bezdyskusyjnie należy do Rosji, no może z wyjątkiem Lwowa i okolic.
Swoje żądania Putin uzasadnił w swojej pracy historycznej, którą kazał wydrukować i kolportować szeroko w Rosji, przede wszystkim w armii i w której wyjaśnił on, że strefa ta jest historycznie uzasadniona, wynika to z przegranej Europy w walnych starciach z Rosji z Zachodem – bitwy pod Połtawą ze Szwedami, klęski Napoleona w wyprawie na Moskwę oraz klęski nazistów w 1945 roku.
Z tych badań historycznych Putina wynika, że Rosji należy się nie tylko russkij mir, ale i Europa.
TJ
@japs (02:14): Pani@Kalina moze miec częsciowo rację. […] W Irlandii, poza nielicznymi wyjątkami, nikt nie mówi o walce z KRK i tradycyjnymi wartosciami.
Moja “walka z Kościołem” (która dzieje się w głowie p. Kaliny) polega na tym, że zdecydowanie negatywnie oceniam działalność społeczno-polityczną Kościoła Katolickiego w ostatnich dwóch dekadach. Uważam też, że cieszy się nadmiernymi przywilejami (finansowymi, prawnymi, podatkowymi), które należy uskromnić.
Nie sądzę, porównując chociażby z ogólnym tembrem wypowiedzi na tym blogu, aby było to stanowisko szczególnie radykalne – ale najwyraźniej stymuluje to p. Kalinę do wdrapywania się na pluszowy krzyż i ogłaszania się Defendor Fideis. Ja do tego podchodzę z dużą dozą pobłażania, bo skoro to lubi, to czemu jej tej przyjemności odmawiać?
Jak tylko dogonię się z czasem to napiszę trochę więcej o finansowaniu KRK w analizie porównawczej Polski i Niemiec – bo jest to dość ciekawe i momentami zaskakujące.
Ciężko zrozumieć przeróżne strachy jakoby Ukraina po przystąpieniu do UE miałaby stanowić jakieś konkurencyjne zagrożenie (poza rolnictwem), dla naszej gospodarki. W pozytywnym scenariuszu dla Europy i dla świata akcesja przeczołganej wojną UKR będzie możliwa co najmniej za dekadę. Pytanie gdzie będzie wtedy Polska? A znając nasze tempo rozwoju wystarczy wytężyć wyobraźnię…
Najprawdopodobniej Ukraina będzie dla nas tym czym my byliśmy (czy nadal jeszcze jesteśmy) dla sąsiada Niemiec. A wszystko to przy niezwykle obustronnych korzyściach.
Żal jest mi Ukrainy, ale tak nie za bardzo. Jak sobie budują mity założycielskie na kulcie bandytów, którzy Polaków mordowali to nie będą u mnie mieli za dużo sympatii. Na razie ich lubię, bo zabijają jeszcze groźniejszego dla Polski wroga i niszczą jego sprzet wojskowy. Lubię Ukrainkę, która opiekuje się moja mamą w Polsce, ale ona nie jest głupia i dobrze wie, że opieka opieką, darmowe mieszkanie mieszkaniem a o swoją przyszłość trzeba zadbać i za bardzo nie ma się co angażować. Ugotować ugotuje, jakieś żarcie w sklepie kupi, nie zwraca uwagi na żadne prośby czy uwagi, czasami pójdzie do apteki, ale generalnie ma swoją rodzinę w Polsce, na Ukrainie i w USA, ma swoje plany, pracę i generalnie podejście „bez przesady”.
To ja też „bez przesady”.
Propagandy jak nie kupowałem będąc szczylem w czasach Gierka tak i teraz nie kupuję. Żadnego koloru.
Czy Putin ma prawo do sfer wpływu? Tak samo ma lub nie ma jak Amerykanie mają lub nie mają prawa do doktryny Monroe u siebie.
Oba „prawa” polegają tylko i wyłącznie na gołej sile. Nie na żadnej moralności czy jakichś podobnych uperelach. Amerykanie mają na sumieniu setki tysięcy albo i więcej ofiar swojej „genialnej” polityki w Ameryce Łacińskiej i kto wie czy Rosja wraz z ZSRR wymordowała więcej czy mniej obywateli swoich sąsiadów w Europie Wschodniej.
Nikt nie policzył ofiar bandyckiej napaści USA na Irak, razem ze stworzeniem tam warunków do działania dla ISIS i wszystkich innych terrorystów.
Czy Rosja zabiła już wiecej Ukraińców czy jeszcze mniej?
Umowni polscy komuniści mają na sumieniu szeregowego księdza Popiełuszkę a amerykańskie dolary zabiły arcybiskupa Romero. To kto gorszy? Wojtyła nie miał z tym problemu, gorsi byli polscy komuniści. Stąd sojusz z Reaganem.
5 mld dolarów Victorii f**k the EU Nuland swoje zrobiło i ruskim nie mogło się podobać. Amerykanie nie wydali ich w celu umocnienia Rosji.
Nowatorsko myślę, że jak na końcu tej wojny „wygramy my” to będzie dobrze.
Ale jak „wygraja ruskie” to będzie źle.
W najlepszym wypadku Rosja rozpadnie się na kilka lub kilkanaście państw, pokojowo rozbroi z broni nuklearnej i żadnej terrorystycznej organizacji nie uda się przechwycić żadnej głowicy w tzw. międzyczasie. Poziom życia mieszkańców byłej Rosji nie obniży się a może nawet wzrośnie i tragedia rozkradania ich majątku narodowego jaka miała miejsce po rozpadzie ZSRR nie powtórzy się. Nie powstanie nowa kasta oligarchów koniec końców zwykle uciekających albo do Londynu albo wiadomo gdzie.
https://www.chronicle.com/article/scholars-who-study-the-middle-east-are-afraid-to-speak-out
Niestety w najgorszym wypadku któreś z polskich miast zostanie potraktowane ładunkiem nuklearnym jako „lekcja oraz ostrzeżenie” dla całego NATO.
I proszę mi nie mówić, że Amerykanie rozpoczną III wojnę światową z powodu wyparowania Bydgoszczy. Kto w USA potrafi wymówić słowo Bydgoszcz?
Tak więc wszelkie dywagacje o granicach, strefach wpływu, warunkach zawarcia pokoju, procencie oddanych terenów, przebiegu granicy, stacjonowaniu wojsk, natowskich czy innych, przystąpieniu Ukrainy do UE, odszkodowaniach wojennych, itd., itp. są wedlug mnie funta klakow nie warte.
Podejmowane przez Polskę i mieszkajacych w Polsce ludzi (w tym moje dzieci) ryzyko jest ogromne i może być straszliwe.
Nikt nie zrobił żadnego w tej sprawie referendum. Tak samo jak nikt się mieszkańców Warszawy w 44-tym nie pytał, czy chcą powstania czy nie.
Rządzący nie wiedzą, jak bardzo Polacy chcą się angażować w wojnę rosyjsko-ukraińską.
Być może chcą bardzo, byc może powiedzą w referendum że godzą się z ryzykiem zniszczenia jednego/dwóch/trzech/więcej niż trzech/niepotrzebne skreślić polskich miast.
Bombami konwencjonalnymi/gazowymi/zapalającymi/odłamkowymi/kasetowymi/biologicznymi/nuklearnymi/niepotrzebne skreślić.
Ale bez tego referendum ślepe pomaganie Ukrainie w nieskończoność i wszystkim co mamy moim zdaniem coraz bardziej przypomina przemówienie Becka o cenie honoru.
Błaszczaki i reszta już zdążyli w kampanii wyborczej pleść banialuki o nieoddawaniu ani centymetra polskiego terytorium. Ich słowa poniosły się w świat znajomym echem „ani guzika, ani guzika, ani guzika….”
I rzeczywiście, marszałek miał rację. Do dzisiaj możemy wszystkie te nieoddane guziki policzyć. W katyńskich rowach.
Ale pomoc finansowa dla Ukrainy Orban zablokował . Negocjacje akcesyjne mogą trwać wiele lat, a pieniądze by mogły wspomóc Ukrainę już teraz.
Premier Węgier najpierw opuścił salę, co pozwoliło podjąć decyzję o rozpoczęciu negocjacji akcesyjnych UE z Ukrainą. Potem wrócił i zawetował pomoc finansową dla walczącego z Rosją kraju
@NH
I tak pokazał po raz kolejny, że jest koniem trojańskim Putina w UE, ale pazernym na unijne fundusze, których część (10 Mld euro) odblokowała Komisja Europejska przed szczytem, aby nie fikał (niestety, polityka realna). Węgry Orbana są otwarcie przyczółkiem rosyjskim w UE. Orban ma czelność podważać kurs uzgodniony przez 26 liderów, kreując się na użytek własnych wyborców na jedynego sprawiedliwego w sprawie Ukrainy. Wie, że negocjacje akcesyjne potrwają długo, a Ukraina teraz potrzebuje wsparcia, więc ,,konstruktywna nieobecność’’ Orbana podczas podejmowania decyzji o otwarciu rozmów waży mniej niż podtrzymanie gotowości węgierskiego weta w sprawie 50 mld euro dalszej pomocy unijnej dla walczącej o wolność i niepodległość Ukrainy. Odrażający typ polityka kontraktowego i obraza pamięci ofiar sowieckiej masakry w Budapeszcie w 1956 r.
@Mad Marx:
Nie sądzę, by Rosja napadła na Ukrainę by walczyć zastępczo z Zachodem. Do mnie przemawia teza, że Putin chce odbudować Rosję jako mocarstwo, a do tego potrzebuje więcej niż te 140 milionów Rosjan. Ukraina jest najbardziej oczywistym celem, jako duży, słowiański i prawosławny kraj (Kazachstan nie dość, że mniejszy, to jeszcze ze znaczącym islamem). A że Ukraińcy nie podzielali tej nadziei Putina na Anschluss, to inna historia.
@zak1953:
Orbana z Putinem łączy interes polityczny. Orban buduje państwo niedemokratyczne — ideowo zbliżone do działań Putina. Obran gra też na kompleksie Trianon — z tego punktu widzenia Węgry należą do wyjątków, które ze zmianami granic w Europie (także na drodze wojennej) wiążą raczej nadzieje niż lęki. Oczywiście nie wiem, ile w tym ostatnim jest wiary Orbana, że jakieś nowe ziemie przyłączy do Węgier, a ile jedynie mamienia mitami Wielkich Węgier zwykłych obywateli; ale i jedno i drugie sprawia, że musi sympatyzować z ideą rozbioru Ukrainy.
Nie wiadomo, co lepiej. Czy wykopac Wegry z Unii, czy zostawić. Jak sie wykopie – wejda tam ruskie. Moze nie fizycznie, ale z wpływami. Węgry zostana w Unii – będa sabotowac Unie w interesie Kremla. Czy przypadkiem nie wychodzi na to samo…
@kalina
I dlatego Parlament Europejski proponuje zniesienie zasady jednomyślności w głosowaniu Rady Europejskiej w szczególnie ważnych dla całej Unii sprawach.
Adam Szostkiewicz
15 GRUDNIA 2023
9:38
Mój komentarz
Typ polityka paraszowinistycznego czepiającego się klamki silniejszego, z pomocarstwowym echem, bardzo podobnego do Orbana, tylko w mniejszej skali uwarunkowanej potencjałem gospodarczym i skromniejsza przeszłością Węgier jako państwa dominującego.
Turcja, to dawniejsze mocarstwo, Wielka Porta. Węgry, to dawniejszy człon Austro-Węgier, mocarstwa europejskiego.
Orban patrzy na Ukrainę jak na Dzikie Pola Sienkiewicza, a Węgry dla swojego narodu prezentuje jako ostoję cywilizacji, królestwo białych, wspaniała historia, wysoka kultura!
Siły brak, ale śnić można.
TJ
@Adam Szostkiewicz
15 GRUDNIA 2023
11:14
Liberum veto w XXI w. – jakis obłęd. Ale zanim nastąpi reforma, trzeba cos zrobic z tym Orbanem
Korekta do: tejot 15 GRUDNIA 2023 11:21
Jest
bardzo podobnego do Orbana
Ma być
bardzo podobnego do Erdogana
TJ
@PAK4
15 GRUDNIA 2023
10:00
Koncepcja imperialnej Rosji – granica zachodnia z 1914 r. W 1939 r. poprzestał Stalin na Wisle, zeby zawrzeć kompromis z Niemcami, co nie znaczy, ze zarzucono plany, które sa constans. Tak krytykowana linia Curzona jest dla Polski bardzo korzystna w porównaniu z planami rosyjskimi:)))
60+
15 GRUDNIA 2023
3:26
Mój komentarz
To jest tekst żywcem wyjęty z notatników propagandzistów rosyjskich reprezentujący ten rodzaj propagandy, który wobec Polaków ma być skuteczny.
Propaganda dobroduszna, duszoszczypatielnaja, po dobremu, taka niby od serca idąca, braterska (powiadam ci bracie, źle czyni ten, który nie szanuje prawa Rosji do, albowiem…), apelująca do uczuć narodowych, do zdrowego rozsądku, połączona z zawoalowanymi groźbami wyrażonymi w języku rodzin mafijnych – jeśli nie możesz nas kochać, to respektuj, bo inaczej, to kilka bombek kasetowych może spaść w okolicach twojego domu, a Bydgoszcz, której nazwy Amerykanie nie wymówią, może przypadkiem wyparować.
Propaganda obłudy, zastraszania i przywoływania do porządku.
USA wrogiem świata, Europa Zachodnia słaba, a Polska naiwnie czepia się tych, którzy ją wykorzystują, którzy nie cofali się przed zabijaniem milionów w Ameryce Płd, Iraku i gdzie indziej.
Rodacy – obudźcie się, tak nie można, po co wam Ukraina – woła @60+, uzdolniony kopista wytycznych kremlowskiej centrali robiącej durniów z ludzi u siebie i próbującej tego samego w Polsce.
TJ
@Kalina
Pani wie dobrze, że na tym polega problem, bo Unia nie była przygotowana na antyunijnych lideróww w jej obrębie, a ci wykorzystują bez zahamowań tę nową sytuację. Unia z definicji polega na ucieraniu zdrowych kompromisów, a oni dążą do konfrontacji, wiedząc, że jakieś radykalne ruchy wykluczające będzie można wykorzystać jak propagandowy przykład, że Unia jest antydemokratyczna.
Ukraina i Polska to dziś areny starć praworządności z terrorem udającym praworządność. Putin „wyzwala Ukrainę rządzoną przez ukraińskich faszystów”, a Kaczyński „broni Polski przed rządami mord zdradzieckich i niemieckich agentów”. Od wyników tych starć zależy przyszłość Europy, a być może i świata.
Putina trzeba znokautować militarnie. Na Kaczyńskiego wystarczy prawo karne. Na Putina wystarczyć powinna zmiana trybu przyjęcia Ukrainy do NATO, a na Kaczyńskiego – art. 127 i art. 258 Kodeksu karnego. Natychmiastowe, ale warunkowe, przyjęcie Ukrainy do NATO powinno rozwiązać ręce USA i Europie. Natychmiastowe aresztowanie i postawienie przed sądem Kaczyńskiego i jego ludzi w organach władzy powinno umożliwić powrót rządów prawa w Polsce. Ratowanie Ukrainy to konieczność, przywrócenie praworządności w Polsce to nie tylko konieczność, ale i obowiązek wynikający z Konstytucji.
Adam Szostkiewicz
15 GRUDNIA 2023 12:31
@Kalina
Pani wie dobrze, że na tym polega problem…
Chwileczkę, to pan redaktor zna tę koleżankę Macierewicza, Glińskiego, Żaryna, Bąkiewicza… i tym podobnych agentów…?
To podkreślanie, że ta „pani wie dobrze, że na tym polega problem” może wielu czytelników tego forum – zwłaszcza tym mniej zorientowanych w tuteszej konstelacji gwiazd – wprowadzać w błąd, imputując tej pani wiedzę tam gdzie jej kompletnie nie posiada, a problemów nie rozumie (np. kto w co gra w EU i dlaczego), czego dowodem jej żenujace wypowiedzi i deklamacje, o jej obsesjach i psychopatiach nie wspominając… wszystkie do wglądu, ale nikt normalny nie będzie do nich wracał i robił kwerendy w tej sprawie…
——————
A wracając do Orbana…
Jak twierdzą różne fachowe media… Orban, który w przeszłości zapisał już historię swoich walk z innymi przywódcami UE dla korzyści wyborczych w kraju, powiedział radiu państwowemu, że zablokował pakiet pomocowy dla Ukrainy – część szerszego wieloletniego planu budżetowego – aby mieć pewność, że Węgry otrzymają środki, których on chce z budżetu UE.
„To dla Węgier świetna okazja, aby jasno dać do zrozumienia, że muszą dostać to, do czego mają prawo. Ani połowa, ani jedna czwarta” powiedział.
„Orban ostrzegł jednak, że Węgry mogą w każdej chwili zablokować rozmowy [o ewentualnej akcsji Ukrainy}.
„To zła decyzja” – powiedział przywódca nacjonalistów. „Możemy później zatrzymać ten proces i jeśli zajdzie taka potrzeba, zaciągniemy hamulce, a ostateczną decyzję podejmie węgierski parlament.”
Przywódcy UE zakończyli rozmowy w sprawie pakietu finansowego, który wymaga jednomyślności, w piątek wczesnym rankiem i zapowiedzieli, że spróbują ponownie w styczniu, wyrażając optymizm, że wówczas uda się osiągnąć porozumienie.
Państwa członkowskie mogłyby również udzielić pomocy indywidualnie lub zawrzeć odrębne umowy.
A jakże Kreml pochwalił stanowisko Orbána, co, jak stwierdził rzecznik Dmitrij Pieskow, zrobiło wrażenie na Moskwie, krytykując jednocześnie UE, twierdząc, że decyzja o rozpoczęciu rozmów członkowskich ma charakter polityczny i może zdestabilizować blok.
„Negocjacje w sprawie przystąpienia do UE mogą trwać latami lub dziesięcioleciami. UE zawsze miała rygorystyczne kryteria przystąpienia i oczywiste jest, że w tej chwili ani Ukraina, ani Mołdawia tych kryteriów nie spełniają” – powiedział dziennikarzom rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, bo za to mu płacą.
I dodał: „Jest oczywiste, że jest to decyzja całkowicie upolityczniona i wynikająca z chęci UE zademonstrowania wsparcia dla tych krajów. Ale tacy nowi członkowie mogliby zdestabilizować UE, a ponieważ żyjemy na tym samym kontynencie co UE, oczywiście uważnie się temu przyglądamy”.
Orban szantażuje EU dla dojenia zagrożonej, a obiecanej kasy jego reżimowi, a jako jawny agent Rosji rozgrywa też jej interesy … zdobywając pochwały kremlowskich piesków, kundli i suk…
Proste jak konstrukcja cepa i dopóki EU tego wągra nie wyciśnie ze swego nosa i nie oczyści twarzy, będzie miała ustwiczne problemy, które maja charakter rozkładowy i destrukcyjny, a o to od dawna Putinowi i kagiebistom chodzi.
PAK4
15 grudnia 2023
10:00
Małe sprostowanie odnośnie tego, co pisałeś o Kazachstanie: kraj ten nie jest mniejszy od Ukrainy, a ponad 4x większy (podróżowałem po nim samochodem i – oh boy! – odległości dają w kość). Za to ludności ma Kazachstan ponad 2x mniej. Należy do Euroazjatyckiej Unii Celnej, czyli rosyjskiego tworu UE-podobnego (bez elementów zjednoczenia politycznego, które ma UE). Zatem znajduje się w rosyjskiej strefie wpływów w dużo większym stopniu, niż Ukraina, która aktywnie próbowała się z niej wyrwać i przystąpić do UE/Zachodu. To wspiera Twoją tezę, że nie jest to najpilniejszy dla Rosji kierunek ataku.
@tejot
15 GRUDNIA 2023
12:12
100/100 🙂
@60+ smierdzi ruSSka propaganda nawet pod wiatr 😉
@Kalina:
Wierzę, że koncepcje polityków ewoluują z sytuacją. Ukraina, zresztą i Mołdawia, są celami oczywistymi, w przypadku Białorusi czy Kazachstanu może to być tylko polityczna dominacja dążącą z czasem do pokojowego zjednoczenia; ale już atak na państwa bałtyckie to pełna wojna z NATO — cokolwiek Putin mówi o „wojnie zastępczej”, to jednak wydaje się nie na dzisiejszą Rosję.