Kościół przeciwko demokratycznej większości sejmowej

Abp Gądecki zaapelował publicznie do prezydenta Dudy, aby zawetował uchwaloną przez nowy Sejm ustawę przywracającą finansowanie procedury in vitro z budżetu państwa. Bp Miziński, sekretarz generalny episkopatu, przypomniał nowej minister edukacji Barbarze Nowackiej, że konkordat gwarantuje lekcje religii w szkołach publicznych, a temat zmian w tej dziedzinie powinien być przedmiotem rozmów na forum Komisji Wspólnej Episkopatu i Rządu. To jasne sygnały, że władza kościelna nie wyciągnęła dla siebie wniosków z wyniku wyborów 15 października i ich konsekwencji.

Wezwanie Gądeckiego do zablokowania in vitro to czysta polityka maskowana doktryną. Kościół instytucjonalny w Polsce po wyborach zamiast wycofać się z wojny kulturowej ze współczesnym światem, przystępuje do jej nowego etapu w kontrze do rządu Tuska. Większość Polaków popiera procedurę in vitro, prawie połowa jest za ograniczeniem lekcji religii w szkołach publicznych. Mimo to dygnitarze kościelni wolą ignorować ten stan rzeczy, co tylko pogłębia ich rozbrat ze społeczeństwem i wzmacnia w nim tendencję antyklerykalną.

Minister Nowacka powiedziała wyraźnie, tonem niekonfrontacyjnym, że chce się skonsultować ze społeczeństwem w sprawie lekcji religii. Zaznaczyła, że zna konkordat, nie zaproponowała likwidacji katechezy, tylko zmniejszenie liczby tych lekcji do jednej godziny tygodniowo, finansowanej przez państwo. Przypomnijmy, że konkordat nie precyzuje, ile tych lekcji ma się odbywać. Likwidacji chce Lewica, a nie KO.

Komisja wspólna to anachroniczny relikt. Nie ma potrzeby jej kontynuacji. Sprawy interesujące KK i inne legalne konfesje wystarczy dyskutować podczas dwustronnych spotkań, ilekroć będzie taka potrzeba.

Apel Gądeckiego o weto prezydenta jest próbą wymuszenia na głowie państwa respektowania doktryny rzymskokatolickiej. Stawia prezydenta w trudnej sytuacji graniczącej z szantażem: jeśli podpisze, KK zyska pretekst, by przedstawiać go jako „łże-katolika”. Kościół instytucjonalny może, ale nie musi zabierać głosu w sprawach polityki bieżącej. Takie apele nie służą spokojowi społecznemu. Są kościelnym policzkiem dla tysięcy osób, które z różnych powodów nie mogą mieć dziecka drogą prokreacji naturalnej, więc starają się o nie w inny sposób. Odgrzewanie sporu o in vitro nie jest działaniem na rzecz dobra, tylko na rzecz ideologii.

Abp Gądecki uważa, że „Kościół jest duszą państwa”, Jarosław Kaczyński, że alternatywą dla katolicyzmu jest „nihilizm”. Obie te kłamliwe tezy uderzają w konstytucyjny rozdział państwa od religii, w szczególności od konfesji rzymskokatolickiej. Minister Nowacka już zaprosiła przedstawicieli organizacji społecznych i episkopatu do rozmów o lekcjach religii. Ale nie na forum Komisji Wspólnej, lecz w ministerstwie edukacji. Tak trzymać.

PS.

Prezydent nie zawetował, słusznie, ale to nie znaczy, że przeszedł na jasną demokratyczną stronę społeczeństwa obywatelskiego. Jak go ostatecznie ocenimy w roli głowy państwa, czyli ,,prezydenta wszystkich Polaków’’, zależy przede wszystkim od tego, jaką zajmie postawę wobec naprawiania demokratycznego państwa prawa, czyli usuwania fatalnych skutków ,,deformy’’ wymiaru sprawiedliwości. To tu należy się spodziewać oporu, czyli odmowy współpracy w tej dziedzinie. Duda przyłożył rękę do deformy, w ostatnim czasie powołał gromadę ,,neosędziów’’ i ułaskawił sprawców napady na dziewczynę z tęczową torbą w Poznaniu. Te decyzje pokazują, że w żadnym razie nie złagodził swej pisowskiej linii.