Facecje posła Kalisza
Nie lubię żartów z nazwisk. Zwłaszcza, jak żartuje osoba publiczna. W ,,Kawie na Ławie” poseł Kalisz pozwolił sobie na takie żarty. Żartował z nazwiska ministra finansów. Niby nie mógł sobie przypomnieć, jak się właściwie minister nazywa. Plątało mu się Vincent z Jackiem. Nie on pierwszy wśród polityków niechętnych Rostowskiemu.
Jeśli takie żarty robią sobie poseł Czarnecki z PiS (nota bene Richard Henry) albo poseł Górski z PiS (ten od Obamy), to wzruszam ramionami. Oni tak mają, sarmaccy dowcipnisie. Ale Kalisz sprzedaje się publice jako empatyczny brat łata, co to prawie z każdym jest na ty i każdego szanuje, bo taki ma styl bycia.
Kto jak kto, ale właśnie Kalisz powinien naprawdę się pilnować z takimi wygłupami. Przecież to jego grubiańsko potraktował przed laty poseł Niesiołowski. Publiczne aluzje do powierzchowności są tak samo prostackie, jak do nazwisk. To taniocha.
Co właściwie chciał tym żartem zakomunikować Kalisz? Nie chce mi się wnikać. Cokolwiek chciał, wyszła słoma z butów. Są chwile, kiedy nasz sejm jednoczy się ponad najgłębszymi podziałami. Niedawno z okazji słów posła Biedronia. W programie Rymanowskiego z facecji Kalisza inni politycy też się śmiali. Drobiazg, ale wymowny. Pokazuje klasę naszej klasy politycznej. No dobrze, są wyjątki. 🙂
Komentarze
Wieśku (z poprzedniego wpisu Gospodarza), masz oczywiście rację, ale tak powinniśmy kibicować likwidowaniu ich po kolei. Syryjczyk jest ważniejszy.
A odpowiadając Gospodarzowi:
Ciągle twierdzę, że jeżeli chcemy być cząstką Europy, to przede wszystkim powinniśmy mieć odpowiednich przedstawicieli. I tak jak Balcerowicz na każdym spotkaniu finansistów był na miejscu, tak jest teraz Rostowski. To samo z ministrem spraw zagranicznych. Naprawdę, nie wystarczy być jedynie wiernym.
Ryzyko
Ryzyko jest pieta achilesowa nowoczesnego przemyslu finansowego.
Przed kryzysem hipotecznym 2008 roku pakowano to ryzyko w eleganckie male paczuszki i rozpowszechniano po calym swiecie, w swietym przeswiadczeniu o tym, ze tak rozdrobnione ryzyko nie moze przeciez byc dla nikogo ryzykowne. W zapale pakowania zapakowano tych paczuszek tyle, ze zarazono tym ryzykiem caly swiat.
Podobnie ma sie obecna sytuacja z derywatami, ktore w swojej pierwotnej formie mialy byc ubezpieczeniem dla wierzycieli udzielajacych kredytow, a ktorych wartosc obecnie prawdopodobnie juz wielokrotnie przekroczyla wartosc udzielonych kredytow. A wiec koszty bezpieczenstwa przekraczaja wartosc tego co mialy one zabezpieczyc.
Ubezpieczenie funkcjonujace w ten sposob jest tylko mozliwe w przemysle finansowym. Wypada tylko zapytac; jak dlugo ?
Marzenie o zniesieniu ryzyka w finansach mozna tylko porownac z innym wielkim marzeniem ludzkosci, ktorym bylo perpetuum mobile.
Gorzej jesli okaze sie, ze rynki finansowe wcale nie sa takie naiwne i wcale nie marza o znalezieniu finansowego perpetuum mobile i w pelni zadawalaja sie obecna sytuacja, w ktorej ich ryzyka zabezpieczamy my wszyscy.
O, nieładnie (p)ośle Koluszki, czy raczej mecenasie Kutno.
Z tym śmianiem się z tego czy owego nie jest tak oczywista sprawa, poza tym, że śmiech to zdrowie. Gdybym był na sali, w której przemawiał poseł Biedroń o ciosach poniżej pasa, też bym się śmiał. Z całej sytuacji oczywiście, z reakcji sali – nie powstrzymałbym się – nie z Biedronia, ani z użycia przez niego tej potocznej frazy (niektórzy twierdzą, że umyslnie, co nie zmienia wiele, raczej tylko, że próbują odwrócić kota ogonem, co też jest śmieszne, hi-hi-ha-ha). Tak samo nie powstrzymałbym się od śmiechu z tych, którzy śmieją się z facecji posła Kalisza. Sęk w tym, aby wydobyć z tej kupy śmiechu to, co jest poważne.
Mam wrażenie, że mu się poplątały raczej imiona i wobec tego nie robił żadnych facecji z nazwiska. No, ale pan redaktor wie najlepiej.
Nazwiska i imiona sa nietykalne. To nie jest wybor: lubie, nie lubie. Tego sie nie dotyka. Powierzchownosc to samo. Miny, gestykulacja, zachowanie, maniery (bledy wymowy) – wolne pole. Kalisz – skad u niego som, majom, robiom ttd. ? W cywilizowanym kraju dziennikarz ignorujacy te pryncypia jest wprost ignorowany przez wydawce. Jest ignorowany na tzw salonach. Traci towarzystwo. Do tego blisko przy bledach gramatycznych. Warto pamietac kryteria z dziewietnastowiecznej Anglii. Tzw „communication skills” sa i teraz w cenie na dobrych amerykanskich uniwersytetach. Identycznie, jak na blogach….
Odnoszę wrażenie, że po przegranej z Millerem poseł Kalisz się zmienił. Ponieaż jest to wbrew jego naturze niezbyt mu takie, jak w opisanym przypadku, zachowanie „wychodzi”.
Pamiętam, że gdy po rządach koalicji Buzek – Krzaklewski (AWS -UW) wygrali wybory postkomuniści na okładce Polityki zamieszczono zdjęcie Kalisza dopieszczającego golonki na grillu w trakcie jakiś bachanalii w ogrodach Kwaśniewskiego. Pamiętam, że to wtedy było modne. Poniżani wcześniej postkomuniści, po spektakularnie wygranych wyborach, jednoczyli się z narodem piekąc nad żarem przysmaki i dzięki temu pieczeniu mieli stawać się „swojscy” jak kiełbasa za 6 zlotych z taniej sieci „ABC”, którą biedni wówczas na tzw „zeszyt” kupowali”.
Ale zapamietałem to zdjęcie tylko z jednego powodu – byłem po cyklu badań dotyczących polskiej biedy. Mimo, że staram trzymać dystans, kilka tygodni wywiadowania, ankietowania ludzi sprowadzonych do egzystencjalnego, socjalnego, wręcz zwierzęcego poziomu minimum życia jakoś mnie przeorało.
Dlatego jakoś pamiętam tę Polityki okładkę z Kaliszem nad dymiącymi golonkami w ogrodach Kwśniewskiego. Ona mi na wiele spraw oczy otworzyła
Pozdrawiam
Jaka klasa? Jacy politycy? Litości Panie redaktorze. Poza tym, są jednak chyba ciekawsze tematy.
Pozdrawiam.
@TO, do poprzedniego bloga
„to się system gmatwa i kombinuje.”
No właśnie wydaje mi się, że zaczyna się go upraszczać, póki co, są emerytury odzwierciedleniem zarobków ale ten system nie daje się utrzymać, więc się stopniowo od niego odchodzi, stopniowo wszyscy będziemy samozatrudnieni (Względem ubezpieczenia. Już by tak się stało, tylko prawo zabrania, bo systemu by się nie udało sfinansować ale to przejściowe, coraz to kolejne grupy dostają prawo do ryczałtu ubezpieczeniowego, ryczałt zastąpi z czasem procent, bo bezrobocie wymusi rezygnacje z opodatkowywania pracy. Teraz mamy okres przejściowy ale trudno nie dostrzec logiki zmiany systemu.
Co do oszczędzania na emeryturę to tylko dobrowolnie, bo to warunek konieczny oszczędności, w innym wypadku to nie oszczędność tylko podatek a podatki nie są od oszczędzania tylko od zaspokajania bieżących potrzeb, wiec nie należy ich nakładać w celu zaspokajania przyszłych potrzeb, bo hamują rozwój tu i teraz:) I żadna ulga nie jest potrzebna, karą za brak przezorności jest państwowa emerytura, to nie jest wyrok śmierci. Dotyczy to wszystkich przedsiębiorców, czemu ma nie dotyczyć pracobiorców? Czemu państwo ma dbać o wysokość emerytury? Na to fundamentalne pytanie nie mogę się doprosić od Ciebie odpowiedzi od roku:):):)
Może to już tylko historycznie histeryczny śmiech? Wadza ma już wszystko – tak więc siłą rzeczy muszą lada moment pokazać się pierwsze symptomy syndromu oblężonej twierdzy. Potem poleci- w końcu to już 30 lat nieobecności ludzi na ulicy. Więc śmiejmy się, choćby na siłę
Musztrować opozycję na wzór sierżanta i na wzór szeregowca stać w postawie zasadniczej przed władzą: credo publicystyki Szostkiewicza.
Śmiech w sejmie po kwestii, wygłoszonej przez posła Biedronia mnie się kojarzy z popularnym niegdyś „pustym śmiechem”. Ktoś zupełnie bez powodu zaczynał się głośno śmiać i po chwili całe towarzystwo się zaśmiewało zupełnie bez powodu i niekiedy wbrew woli. Śmiech jest zaraźliwy, jak ziewanie. Nie robiłabym z tego incydentu wielkiej tragedii. Ja nigdy nie zapomnę, jak na lekcji chemii profesor, który nigdy nie podnosił głosu, był niesłychanie i wyszukanie uprzejmy nagle kichnął i to tak pechowo, że musiał nerwowo szukać chustki w kieszeni. Cisza w klasie zapanowała nieopisana, siedzieliśmy jak sparaliżowani do momentu kiedy jedna taka Baśka wybuchła histerycznym śmiechem i pooszło!!!
A pan profesor, już oporządzony, spokojnym głosem powiedział „Iksińska! Jak natychmiast nie przestaniesz, to ja kichnę jeszcze raz” 🙂
No ale nasz pan profesor od chemii i fizyki to był KTOŚ.
‚
A pan poseł Kalisz zaczyna mi się kojarzyć z kimś, kto się nie może sobą nacieszyć i tą radością chce się dzielić z pozostałą ludzkością.
No, z tą ludzkością to może troszkę przesadziłam, ale społeczeństwo to chyba będzie w sam raz.
Powinniśmy wytykać takie rzeczy, trzeba wymagać od naszych przedstawicieli pewnego poziomu kultury i ogłady. Zbyt wielu ludzi machnęło już ręką i obniżyliśmy wymagania względem zbyt wielu polityków.
Swoją drogą, mi nie podobało się, kiedy poseł Biedroń nazwał ministra Gowina nazwał, która „modli się do zarodków”. Krytykujmy poglądy, ale nie powinniśmy nigdy drwić z tego, że ktoś się modli.
*nazwał osobą, która
Posel dyzurny Kalisz,jak dyzurnego przystalo dal cialo.A ze ma kawal wiec pewnie sie chce podzielic.To sie nazywa przyrost formy nad trescia.
Od początku świata jest tak, że jedni mają na kiełbaski i je jedzą, a drudzy nie mają na nie, i ich nie jedzą. Jeszcze nie powstał ustrój, który wszystkim dawałby po równo. Próbował to komunizm z marnym skutkiem. I tak z punktu widzenia historyka współczesne czasy są to lata największej w historii urawniłowki, jakiej nikt z naszych przodków nie zaznał. Dawniej rzeczywiście nic nie zależało od człowieka, tylko od jego sytuacji wynikającej z pochodzenia. Teraz ludzie biedni powinni sobie zadać pytanie: „dlaczego ja jestem biedny, a inni są – no może nie bogaci – ale zamożniejsi ode mnie?”
@torlin:
jaki komunizm?
leninizm!
pazdziernik 1917 to byla kontrewolucja bandy bolszewickiej;
a „ludowa” to byl czerwono lakierowany faszyzm
(patrz: umowa sierow-piasecki
w: jozef mackiewicz „zwyciestwo prowokacji”)
Tenno
Na zyczenie – temat ciekawszy, choc wychodzi z poszanowania nazwisk i bliznich. A jak to sie robi w US, tez.
http://kleofas.blogspot.com/2011/11/sztygar-stanislaw-chuj.html
Pozdrawiam.Kleofas.
Panie TO jak widze, tosmy sobie drogi Panie pogadali ?…
…Pan o Hiszpanie ja o Polsce … a bylyby nam sie zdarzyla taka karamba.
Ole…trzeba byc z tej Polski odrobine zadowolonym …
Jak mowia w Europie wzorowy uczen to wzorowy uczen ! Basta .
/oczywiscie mozna by bylo jeszcze troche urzednikow wyslac na emeryture ,ale jesli tacy madrzy i gospodarni ponoc ,Niemcy stwierdzili
ze w ostatnim czasie wydali bezmyslnie na Nic i wieder Nic 25mld. euro
TO co nam do ich glupoty ?/……
Salute
Ps. Czy to nazwisko ,czy to przezwisko?…
No bo jak mozna sie nazywac Deep… /w tlumaczeniu duren ,najgorszej kategorii/ ..
No w kazdym razie p.Tusk nie jest tuzinkowy !
Panie Redaktorze, dotknął Pan jakże ważnego zjawiska p.t. wszechwładne chamstwo. Niektórzy uważają, że są ważniejsze tematy – oczywiście, ale i o upadku kultury obyczajów warto od czasu do czasu wspomnieć. Ja, przy okazji oglądania zachowań, o jakich Pan pisze, wspominam nauki swoich ś.p. Rodziców – galicyjskich profesorów gimnazjalnych. Na ludzi nieświadomych braku ogłady a jakoś tam sympatycznych używali oni określenia: „z waszecia”. No więc wesoły mecenas R Kalisz jest takim właśnie facetem z waszecia, który jakoś ożywia kiepskie przeważnie programy kiepskiego redaktora Rymanowskiego. Mój główny zarzut wobec p. Kalisza, to relacja na TY z A.Hofmanem – tłumaczenie zbędne, prawda?:)
Kalisz jest kulturalnym gosciem i nie zrobilby niczego takiego gdyby nie byl pijany…
To, że słoma z butów wychodzi naszym reprezentantom narodu albo przestało dziwić, albo wydaje się czymś normalnym. Bo i naród mamy taki bardziej słomiany, więc nie wiadomo, czy ryba psuje się od głowy, czy od ogona.
Akurat mnie bardziej niz słomiany żarcik p. posła-mecenasa drażni jego „robiom”, ‚mówiom” itd.
Czy warto jednak poświęcać blogowy wpis dywagacjom na temat braku klasy nasze „klasy”?
Codzienna porcja bredni, kłamstw, półprawd, zacietrzewienia produkowanych przez polityków w sejmie czy w mediach znacznie bardziej bulwersuje.
Szkoda artykułu. Może po prostu P. Redaktor nie lubi Kalisza sugerując mu celowe żartowanie z nazwiska (raczej z imienia). On się po prostu przejęzyczył, co rzeczywiście zostało obśmiane przez pozostałych – zgodnie zresztą z formułą tego programu. Wtedy Kalisz poprawił się. Wszystko trwało max 15-20 sek i przeszło bez jakiegokolwiek echa.
A co do samego programu to warto by np. poopowiadać jak p. Szejnfeld wił się po zadanych wprost pytaniach o rzeczywiste plany PO.
„Teraz ludzie biedni powinni sobie zadać pytanie: ?dlaczego ja jestem biedny, a inni są ? no może nie bogaci ? ale zamożniejsi ode mnie??”
No właśnie, może byś spróbował odpowiedzieć na to pytanie, bo ja sobie je często zadaje i nijak do jednoznacznej odpowiedzi dojść nie mogę a im bardziej się nad tym zastanawiam to dochodzę do wniosku, że każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie, taka to mieszanka różnych splotów okoliczności się plącze w życiu.
Ale jakbym miał już koniecznie jakaś główna przyczynę podać, to dziedziczenie najczęściej, poza majątkiem dziedziczy się pewien kapitał kulturowy który pozwala sobie lepiej radzić i zarabiać, koneksje towarzyskie, dziedziczymy pewne cechy charakteru i często też się biedę dziedziczy w naszym kraju.
A co Ty sądzisz?
Szanowny Gospodarz albo eksperymentalnie z nas-blogowiczów zażartował /w odcieniu -zakpił/, albo pobił rekord świata. Wytrawny dziennikarz „Polityki”, który po wielu latach odkrywa „słomę” u posła Kalisza, nie może tego czynić na poważnie.
Nigdy nie uwierzę, że dziennikarz na pierwszy rzut oka, nie potrafi doskonale odczytać, z kim ma do czynienia…
Dla mnie ciekawsze byłoby odnalezienie wśród polityków tego jedynego/jedynej/ „sprawiedliwego”, który na 100% nie posiada słomianych wkładek do służbowego obuwia.
Zadziwiające jest to, jak politykom, osobom uprawiającym / w/g coraz bardziej wyalienowanego mentalnie z zawodu polityka -posła Żelichowskiego/ zawód starszy od najstarszego zawodu świata – udaje się nam-obywatelom wkodowywać siebie, jako jednych z nas, często porządnych, przejętych naszymi i naszego kraju losami.
Wystarczy posłuchać opinii ekspertów od wizerunku, żeby spojrzeć na cały ten cyrk -„prawdziwymi oczami”.Oni wszyscy, mentalnie, są produktami „krainy rządzenia”, a nas, postrzegają jako sforę, której tresowanie sprawia im olbrzymią satysfakcję/eksperci-psycholodzy twierdzą, że porównywalną z dorym seksem/.
Ich jedynym celem w obcowaniu z nami, jest to, abyśmy po kolejnej „imprezie” znów ich chcieli chcieć/…/
W kontekście powyższych prawd nieobjawionych, a bardzo przyziemnych, można pokusić się o refleksę, czy ewentualna „słoma” ma jakąkolwiek wartość negatywną w porównaniu ze zdeprawowanymi zawodem polityka – ich mentalnościami.
W tym samym programie „Kawa na ławę”, jednemu posłowi wymsknęło się na temat drugiego, że tamtego uważa z swojego przyjaciela. Natychmiat trzeci z gości „rezolutnie” zauważył:” Czy politych może mieć przyjaciół?”…
Seastian
Szanowni Panstwo,
jesli chodzi o tzw. „slome w butach”, to chyba taka jest juz ludzka natura,
ze latwiej zauwazyc zdzblo wystajace z cholewki blizniego,
niz lajno przyklejone do wlasnej podeszwy.
Niestosowny żart R. Kalisza? To niewielki problem wobec innych przypadłości tego skądinąd sympatycznego polityka i CAŁEGO JEGO OBOZU POLITYCZNEGO. Niestety całą gębą należy on do tego nurtu lewicy ,który pilnuje by klasa robotnicza spijała najlepsze koniaki TYLKO ustami ,,swoich obrońców/przedstawicieli”. Jedyna różnica w porównaniu z tzw. komuną ,że tą dietę wzbogacili o kawior a z polonezów kupionych za talony przesiedli się do Jaguarów zamieniając przy okazji radzieckie czasomierze na szwajcarskie.
Widmo referendum, w którym ignorowane i pałowane od miesięcy społeczeństwo greckie mogłoby wreszcie odzyskać suwerenność w sprawie fundamentów swojego bytu, nie mieści się w głowach polityków, dla których jedynym liczącym się partnerem są rynki finansowe.
[…]
Jest w tym jednak metoda, bo całkiem racjonalnym celem kuracji wcale nie jest ożywienie, ale zduszenie płac, demontaż zabezpieczeń socjalnych, deregulacja stosunków pracy i wreszcie obalenie systemu demokracji społecznej z prawami pracowniczymi, kodeksami pracy, umowami zbiorowymi i wolnościami związkowymi na czele.
http://www.monde-diplomatique.pl/index.php?id=1_2
——————–
Urocza wizja……
Ale, władcy marionetek powoli osiągają swój cel……
Nigdy nie zapomne, jak, jakies 10 lat temu w telewizyjnej powaznej debacie na temat otwarcia zawodow prawniczych pan Kalisz odezwal sie do mlodego czlowieka, ktory wypowiadal sie bardzo inteligentnie, sensownie i kulturalnie „Panie niedoszly mecenasie…”
Widocznie w chwilach, gdy panu Kaliszowi brak argumentow, wlacza mu sie autopilot.
parker – 14:08
O! to! to!
Teraz segregacja się zaczyna już w szkole podstawowej. Dzieci dobrze ubrane, wyposażone w najnowsze komórki i różne gadżety nie chcą się bawić z tymi, co do szkoły przychodzą ubrane skromnie albo biednie i tych zabawek nie noszą ze sobą do szkoły. Te dzieci są izolowane, niejednokrotnie bite i obrażane na każdym kroku. Mam wrażenie, że zamiast pokolenia JP2 wyrasta nam pokolenie „oburzonych”. Ci co trochę pożyją, mogą się zdziwić.
Bezpośrednio po wojnie w szkołach obowiązywał paskudny granatowy fartuch z satyny spod którego nie miało prawa nic wystawać. Obowiązkowy był też biały kołnierzyk. O skromnym uczesaniu nie wspomnę 🙁 Wyglądało się w tym stroju beznadziejnie, ale segregacja była nie do pomyślenia.
Ja broń Boże nie nawołuję do powrotu do tamtych lat i strojów – żeby mi ktoś nie imputował! Jednak rzeczywistość jest, jaka jest i nie ma chyba na to rady, tak samo jak na parę innych oczywistości, zatruwających nam życie.
Pytam poważnie, ktoś wie, jak naprawdę wygląda nazwisko ministra zapisane w jego paszporcie (dowodzie osobistym)? Ja nie wiem. Może Redaktor?
Moim zdaniem na postępowanie i chamienie posłow w dużej mierze mają wpływ dziennikarze.
Dlaczego się poniżają biegnąc tyłem z kamerami, lub przodem z mikrofonami, aby wyłapać jakieś bez większej treści komentarze od poruszającego się szybkim krokiem po korytarzu ważniaka.
Przecież to im (posłom) zależy na zainteresowaniu mediów i gdyby reporterzy się dogadali i zaprzestali tych pogoni, to przed ich stanowiskami ustawaiała by się kolejka chętnych do udzielenia wywiadu.
Obecna sytuacja produkuje coraz więcej bufonów przekonanych o własnej niezwykłej mądrości. Przykładem może być poseł Kłopotek, wyrastający na opozycję w koalicji.
Tenno (21:21)
Polecam Discovery Channel, tam są ciekawsze tematy. Po co się denerwować
a jakie znaczenie ma Kalisz, umizgujący się od lat by Tusk go zagospodarował jak Bartka ?
Ważniejsze jest to ze np. ministerka od anty korupcji, Pitera, bierze od lat pensje za nic. Wyskoki MSZ Sikorskiego (przekrętów nie wspominam) – wtrącanie się w sprawy wewnętrzne sąsiadów, złamanie embarga ONZ na dostawę broni do Libii, pochwala morderstwa na Kadafim itp itd
Wyglada ze JKM ma lepszy kontakt z rzeczywistością mówiąc :
„p. Premier obiecywał nam rozmaite wspaniałe rzeczy: Zmniejszenie podatków, uproszczenie przepisów podatkowych, uproszczenie prawa budowlanego, likwidację barier przy zakładaniu firm, naprawienie sądownictwa i więziennictwa, odpolitycznienie Radia i TV, zmniejszenie biurokracji… I co? Co prawda obiecał również całą masę rzeczy, których też nie zrobił – i ja oddycham z ulgą: reformę opieki zdrowotnej, budowę szybkiej kolei, pomoc dla różnych grup społecznych… Zimno robi się na myśl, ile by ukradli, gdyby się za to wzięli – i jakby to wyglądało”
Kostek 13.55
Jesli Pana interesuje – posel Adam Szejnfeld jest ludzaco podobny do v-ce prezydenta Joe Biden. Nawet fryzura. Ta sama swada i dowcipkowanie, ten sam z lekka cwaniacki (knajacki) styl, ten sam swietny jezyk. Nawet – wyraz twarzy. Krotkie zdania i wyrazna puenta w kazdym – warto zaobserwowac. Niesposob, zeby byli spokrewnieni – Kalisz i Filadelfia ? Nie moze byc. Prosze porownac:
http://www.youtube.com/watch?NR=1&v=YNO6-WoC_Vw
http://www.youtube.com/watch?v=yg8JQTkU7TE
Pozdrowienia.
Szanowny Sebastianie
Dzięki za komentarz o politykach z którego ideą się zgadzam.
Dzięki też za przypomnienie w komentarzu kilka dni temu adresowanym do mnie sylwetki Nino Roty – przyjaciela Felliniego i kompozytora przepięknej muzyki do jego filmów. Nawet nie wiesz ile satysfakcji mi to sprawiło. Myślałem już, że wraz ze mną ta włoska klasyka odchodzi do lamusa historii. Przepraszam, że nie odpowiedziałem od razu ale po prostu nie miałem czasu by pisać. Ale przesyłam w podzięce muzyczny finał z „La Dolce Vita” mistrza Felliniego z pięknym zdjęciem Nino Roty
http://www.youtube.com/watch?v=Bd78aT7-RXU
Pozdrawiam serdecznie
ANCA_NELA
Nie tylko po wojnie szkoła dbała o egalitaryzm egzekwując od uczniów jednolite umundurowanie. Pamiętam, że na początku lat siedemdziesiątych też w takim uniformie musiałem odbierać nauki.
Pamiętam jak po latach zaskoczył mnie ten, niespotykany już wówczas w Polsce, egalitaryzm w Portugalii. Włócząc się po miejscowości Guarda zauważyłem gromady dziewcząt w koszmarnych, czarnych mundurkach, białych skarpetach i tragicznych trzewikach. Oczywiście fryzury też skromne – warkocze. Jak się okazało one w tych strojach szły pod przewodnictwem belfrów na potańcówkę ze swymi równieśnikami – również szykownie i jednolicie umundurowanymi. Co ciekawe, nocą obudziły mnie rozmowy i intensywna woń marihuany. Gdy wyjrzałem przez okno hostelu zobaczyłem pod nim owe dziewczęta zaciągające się intensywnie skrętami. Morał z tej historii jest taki, że egalitaryzm wyrażany w stroju wcale nie przeszkadza w korzystaniu z uroków życia a nawet nadaje im pikantny, pociągający powab.
Pozdrawiam
Parkerze!
A może byłeś mniej zdolny?
parker,
brawo !
parker pisze:
2011-11-22 o godz. 14:08
Teraz ludzie biedni powinni sobie zadać pytanie: dlaczego ja jestem biedny, a inni są ? no może nie bogaci ? ale zamożniejsi ode mnie? ”
I dalej do Torlina –
No właśnie, może byś spróbował odpowiedzieć na to pytanie, bo ja sobie je często zadaje i nijak do jednoznacznej odpowiedzi dojść nie mogę a im bardziej się nad tym zastanawiam to dochodzę do wniosku, że każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie, taka to mieszanka różnych splotów okoliczności się plącze w życiu.
Ale jakbym miał już koniecznie jakaś główna przyczynę podać, to dziedziczenie najczęściej, poza majątkiem dziedziczy się pewien kapitał kulturowy który pozwala sobie lepiej radzić i zarabiać, koneksje towarzyskie, dziedziczymy pewne cechy charakteru i często też się biedę dziedziczy w naszym kraju.
A co Ty sądzisz?
Szanowny Parkerze,
wprawdzie to nie ode mnie oczekujesz odpowiedzi, więc przepraszam, za wtrącanie się ale też myślę sobie, poza tym, że masz wiele racji to jednak zabrakło mi dostrzeżenia – moim zdaniem – bardzo istotnej przyczyny.
Ponieważ nie jestem socjologiem, to posłużę się może najpierw pewnym przykładem, by zilustrować swoją końcową tezę.
Otóż znam bardzo wielu ludzi wywodzących się z tzw. „Trójkąta Bermudzkiego” w Stolicy. (Nie wiem na ile znasz Warszawę, bo może nawet lepiej niż ja ale ponieważ tego nie wiem, to będę kontynuował.)
To była najbardziej zapaździała część miasta, gdzie teraz średnia długość życia jest o ok. ćwierć wieku niższa niż np. na Mokotowie. To Stalowa, Konopacka, Mała,Wileńska, Szwedzka czy Inżynierska (gdzie red. Paradowska jest w jednej z firm bardzo częstym gościem). Ten „Trójkąt” uzupełniony Brzeską, Ząbkowską i Radzymińską i kilkoma innymi stanowiły część miasta skąd wywodziła się pokaźna ilość złodziei, bandytów, pijaków i innych łobuzów. Ale też poznałem stamtąd ludzi, w tym z jednej całej klasy praskiego liceum spośród których tylko dwoje nie ukończyło studiów wyższych. I to nie były uczelnie jakich dzisiaj jest na pęczki, które jeden z ciekawych publicystów określił jako Wyższe Szkoły Gotowania na Gazie. To prawie nie do wiary, ale ta jedna klasa, to dwóch profesorów, jeden historyk, drugi Politechniki Warszawskiej, inny to wybitny ortopeda, właściciel prywatnej kliniki w Niemczech, kolejny to generał WP(już chyba w stanie spoczynku), nauczyciele i właściciele dobrze prosperujących firm itd. i.t.d.
Na Małej wychował się też ten prawdziwy twórca Wydziału AT w warszawskiej milicji (i to nie chodzi mi o tego celebransa, byłego posła z Polskiej Partii Przyjaciół Piwa, który strzelił sobie sam w nogę bawiąc się bronią a o legendarnego Edwarda Misztala, którego gdy poznałem, to miał za sobą przeszło 800 skoków spadochronowych). Wywodził się też stamtąd policjant z ksywką „Adler”, za którym, gdy opuszczał dzielnicę płakały starsze panie, bo walczył tam z miejscowymi pijaczkami i chuliganerią, którzy byli upierdliwi dla tubylców. Lał ich po prostu, gdy coś przeskrobali i dokuczyli jego bliższym i dalszym sąsiadom. Sam zebrał też czasami sporo, bo łeb miał szyty wielokrotnie. Ale w końcu też się wyniósł stamtąd niestety.
Zastanawiał mnie ten swoisty praski fenomen i doszedłem do wniosku, że część młodych ludzi stamtąd, w moich młodych latach, zbyt wiele napatrzyło się na życie, nie chcieli jak tak samo funkcjonować jak nich rodzice, czy to w patologicznych rodzinach i tym całym specyficznym środowisku. Chcieli się stamtąd wyrwać, zrobili to skutecznie, bo mogli. Mieli taką szansę w tamtych, wyklinanych dzisiaj uwarunkowaniach. Teraz ludziom z rodzin biednych, z nędzy i patologii wyzwalać się – tak mi się wydaje – jest zdecydowanie trudniej i stąd też się bierze to dziedziczenie nędzy i patologii o czym piszesz.
Oczywiście wszelkie uogólnienia wysnuwane na bazie mojego opisu nie muszą być w pełni trafne ale moje obserwacje skłaniają mnie jednak do wniosku, że to dzisiejsze państwo nie jest na tyle przyjazne swym obywatelom, by dostrzec swą nieudolność i np. nie dostrzega problemu samobójstw, których liczba zdecydowanie przerasta liczbę ofiar śmiertelnych wypadków drogowych. Co roku w naszym Kraju wiesza się pokaźne miasteczko a główna przyczyna to bieda, beznadzieja i koszmar konieczności codziennej walki o przeżycie swoje i swoich rodzin. Ale kogo to obchodzi? Z pewnością żadnej z naszych czterech „władz”, bo na ten temat nigdzie „ani me , ani be, ani kukuryku”.
Pozdrawiam, Nemer
Pan – Kalisz, a my do Kutna. JB.
Gospodarzu
wielokrotnie widziałem w TV i słyszałem w radio jak to z miłością zdrabniałeś imię Grzegorza Napieralskiego.
Nie przeszkadzło to ani Tobie ani szanownym blogerom bo to był Wasz przeciwnik? wróg?
Za to z jakim zapałem za Pana pośrednictwem sfora rzuciła się na Ryszarda Kalisza, któru być może celowo ( nie zdrabniając, ani przekręcając imienia a NIE nazwiska) uzywał imienia naszego słońca ekonomii jakim jest bakałarz Jan, Vincent Rostowski.
Nie dostrzega Pan przy tym, że cechują tego polityka regularnie powtarzane kłamstwa na temat np. stworzonych 1100 tys. nowych miejsc pracy przy pomijaniu faktów ile na skutek jedo i rządu polityki utracono tych miejsc pracy.
Przecież okazuje się, że bezrobocie na koniec 2007 r. (na koniec rządów PiSu) wynosiło 11,2 % czyli powyżej 1800 tys. bezrobotnych a obiecnie po czterech latach rządów PO 11,7% czyli niecałe 1900 tys. bezrobotnych.
To gdzie do jasnej anielki ? przy jednoczesnej stałej emigracji na saksy ? jest te 1100 tys. nowych miejsc pracy?
Pana wpis oceniam jaki wybitny wkład do manipulacji faktami.
Gospodarz jakże słusznie kręcąc nosem na rubachę Kalisza przybija go do podłogi nieśmiertelną w naszym języku frazą „wyszła słoma z butów”.
O niewrażliwość językową trudno mi Gospodarza posądzać, więc niegrzecznością była by prezentacja w jego blogu genezy tego językowego młotka na prostactwo.
Pozwolę sobie tylko z łezką w oku na wspomnienie z dzieciństwa o tym, od kogo pierwszy raz usłyszałem stuk tego młotka. Było to w pewnym miasteczku galicyjskim gdzie gościłem u formowanych w lwowskim Sacré-C?ur ciotek. Cioteczkom dokwaterowano do ich domu inżyniera z powojennego naboru z rodziną. Inżynierowa pochodziła z pobliskiej wioski. Była ładną towarzyską dziewczyną ze szczerego serca obdarowującą ciocie wałówką i serami przywożonymi od rodziców. Byłem światkiem takiego przedświątecznego obdarowania.Było wiele radości i krzyku,klaskania w rączki, podziękowań i karesów. Tyle że po wyjściu inżynierowej jedna z cioteczek skomentowała jej wizytę:
„Dobra dziewczyna, szkoda ze jej z butów słoma wystaje”.
Zapadło mi to w pamięć, bo chyba dziesięcioletni podkochiwałem się w inżynierowej.
……………………………
Nie muszę dodawać, bo to chyba oczywiste, że pozdrawiam Gospodarza serdecznie i szczerze.
Torlin
Może i mniej zdolny, każdy jest mniej zdolny. Bardziej zdolny jest też każdy.
A czemu o mnie rozmawiamy?
A swoja droga panie Redaktorze gdzie nauczyl sie Pan takich slow jak
taniocha lub wyksztalciuchy ,chyba nie w miescie krolewskim Krakowie
na krolewskim uniwersytecie ?
/chyba ,ze na Kleparzu ,tam byl poniekad taki ryneczek?/.
Powiem prawde czlowiekowi sie niejako UDZIELA /mi tez musze przyznac
,i jak wszyscy tam tak „gaworza” ?/.
Ale oczywiscie ,jakkolwiek czlowiek nie bilby sie w piersi ,wszedzie
na tym swiecie ostatnio „taniocha” i „wyksztalciuchy”,naprawde !,niestety .
/nawet w hotelach z piecioma gwiazdkami ,sorry/
Salute
Ps.
Proponowalabym zostawic jednak siano w stodole i maszerowac wlasnym
tropem ..z uszanowaniem wlasnego Ja i innych jak przystoi..
Mieszanie kwestii zdolności indywidualnych z kwestią biedy – coraz lepiej.
Mozna zacytować Autora: „Uwielbiam” !
GW: Bieda to nie tylko bezrobocie, alkoholizm czy wyuczona bezradność. Ubóstwo coraz częściej dotyka osób wykształconych, a nawet pracujących na pełen etat – wynika z raportu „Ubóstwo i wykluczenie społeczne w Polsce”, który przytacza gazeta. Problem ubóstwa może dotyczyć nawet 13 mln Polaków.
Statystyczny Polak żyjący w biedzie, to nastolatek żyjący na wsi razem z rodzicami i przynajmniej trójką rodzeństwa. Ale to tylko statystyka. Problem ubóstwa coraz częściej dotyka także samotne matki z niepełnosprawnym dzieckiem, kobiet z minimalnymi pensjami, mieszkańców miejskich enklaw biedy, rodzin wielodzietnych czy absolwentów wyższych uczelni – czytamy w „GW”.
To w uzupełnieniu do wklepywania z uwielbieniem XVIII-wiecznych formułek rodem z poradnika etyki protestanckiej
Tak mi sie skojarzylo po przeczytaniu tekstu Torlina i repliki parkera, ze Torlin powtarza pewne frazy, ktore slysze od wanna-be republikanskich kandydatow na prezydenta USA. Jeden powiedzial „get a better job” do potencjalnego wyborcy pytajacego o zrodla nierownosci socjalnych. Niby proste jak drut. Moze wanna-be konserwa nad Wisla probuje nasladowac zlote mysli facetow z okolic Tea Party. Tu wlasnie upadly negocjacje w sprawie ratunku dla przyszlego budzetu, bo republikanie bronia interesow „job creators”, jak to ladnie nazwano tych, ktorzy zarabiaja wiecej niz 1 mln w roku i jak ich opodatkuja (wlasciwie chodzi o zamkniecie tzw. tax loopholes i odwolanie ulg przyznanych bogatym przez szczodrego GW Busha) to bedzie wysokie bezrobocie i stagnacja.
Parkerze!
Bo tak mi się wydawało z kontekstu. Najpierw cytujesz mnie, a później piszesz swój tekst: „Teraz ludzie biedni powinni sobie zadać pytanie: dlaczego ja jestem biedny, a inni są – no może nie bogaci – ale zamożniejsi ode mnie??
No właśnie, może byś spróbował odpowiedzieć na to pytanie, bo ja sobie je często zadaje i nijak do jednoznacznej odpowiedzi dojść nie mogę”.
Może niesłusznie. Przepraszam.
Jacobsky!
Czytałeś Nemer z 01.19? Ja mógłbym dać mnóstwo przykładów ludzi, którzy wywodząc się z bardzo biednych rodzin dostawały się na szczyty swoją ciężką pracą. Tak na początek – ostatnio pisałem w swoim blogu o marszałku Rydzu Śmigłym. Jego ojciec zmarł, gdy Edward miał 2 lata, a matka, gdy miał 10 lat, zaopiekował się nim dziadek, człowiek ubogi, pracujący jako robotnik w rzeźni i dozorca. I co? Doszedł do czegoś? A wstydził się chodzić do gimnazjum.
Zdaniem posłanki RP Anny Grodzkiej, zmiana płci niekoniecznie musi oznaczać operację. Według posłanki, najważniejsza jest kwestia psychiki. – 80% osób transseksualnych nie poddaje się operacji – dodała Grodzka w „Kropce nad i” Moniki Olejnik. Jednak na pytanie dziennikarki, czy seks sprawiał jej przyjemność, gdy była jeszcze mężczyzną, nie chciała odpowiadać
http://wiadomosci.wp.pl/title,Zenujace-pytanie-Olejnik-do-Grodzkiej,wid,14012268,wiadomosc.html
————–
Facecje pani Olejnik……
„Dziennikarzom” wolno więcej niż politykom?
Dlaczego kler katolicki udaje, że pracuje, a Polacy udają, że tę pracę widzą? W innych wyznaniach są rady parafialne i one rozliczają kapłanów. U nas, to kapłani rozliczają wiernych z zarobków.
– Czegoś tu nie rozumiem – ludzie którzy wybrali drogę służenia drugiem człowiekowi, mają lepszy byt od znacznie większej ilości wiernych. Co więcej, sami nie chcą z niektórych absurdalnych przywilejów zrezygnować. Przecież taka postawa jest sprzeczna z wartościami, które powinni wyznawać
– Kościół ma pomóc wiernym osiągnąć życie wieczne. Za pieniądze? Czy Bóg tego wymaga? Jezus czynił cuda bezinteresownie,
http://wiadomosci.wp.pl/title,Czy-Bog-wymaga-pieniedzy-w-zamian-za-zycie-wieczne,wid,14012933,wiadomosc.html
—————-
Sensowne pytania internautów.
A KK walczy o byt, nie o Boga……
Wiesiek 59 (2011.11.22 16:38)
Klopoty demokracji zachodnich sa efektem ich nadmiernego zadluzenia. Im wiecej dlugow tym mniej wlasnej suwerennosi, a co z tym zwiazane demokracji. Zachodnie demokracje nie sa ofiarami systemu finansowego, one staly sie juz dawno jego czescia. Kto sprzedal dusze diablu nie powinien skarzyc sie kiedy ten wystawia mu rachunek.
W greckim referendum napewno zas nie chodzilo o demokracje. W momencie kiedy politycy powinni przejac odpowiedzialnosc za swoje wieloletnie dzialania i zaniedbania, Papandreu zdecydowal sie umyc rece i oddac narodowi greckiemu suwerennosc, pytajac go co woli: byc powieszonym, albo samemu strzelic sobie w leb. Za tyle hipokryzji kopa w tylek to o wiele zamalo.
Kartka z podróży pisze:
2011-11-22 o godz. 20:36
—————————
Szanowny „Kartko z podróży”
serdeczne dzięki za „duszewnego” linka…
Zwierzę się Tobie, że w dalszych genach posiadam trochę Rosjanina i Włocha. Padło na mnie, że sztuka tworzona przez artystów tych nacji- wyłącza mnie z realizmu wymiaru, w którym przyszło mnie , z moim żywotem się szamotać.
Rota-Fellini to jedna „parka”, która nasyca kilmatami moje sny/dosłownie/, a drugim takim tandemem są Sergio Leone i Ennio Moricone. Ponieważ tych artystów , ze względu na wiek, poznaję z opóźnieniem, to w przypadku tych dwóch ostatnich miewam pewne „atrakcje”. Dla mojego ojca np. Sergio Leone, to zwykły „spaghetti western”, dla jego znajomych tak samo.
Niesposób im przetłumaczyć, że konwencja westernowa w jego przypadku, to tylko forma, w którą on potrafił genialnie wpisać ducha ponadczasowych , ogólnoludzkich emocji…
W ostatnim roku, na TCM-ie oglądałem „Dawno temu w Ameryce” i ostatnio „Pewnego razu na dzikim Zachodzie”.
W „Dawno temu w Ameryce” jest taka scena, kiedy podstarzały Robert de Niro, nie w pełni świadomy sytuacji związanej z tym wszystkim co „naznaczyło” całe jego życie-wchodzi do kamiennego grobowca, i… rozlega się obłędna muzyka na flet , podbarwiona echem kamiennego wnętrza grobowca….
Moja duchowość, w sztuce rosyjskiej odczuwa niespoykany u unnych nacji rozmach przestrzenny/co jest łatwo wytłumaczalne/, a w dziełach włoskich artystów, zniewalającą ponadczasowość, wręcz odwieczność. To samo znajduję w muzyce peuwiańskich Indian/…/
Żeby wrócić do obecnego , naszego wymiaru, pozwolę sobie na małe „otrzęsiny” :Ten cały Kalisz, czy jak jemu tam, to teoretycznie, nie ma żadnych przeciwskazań, żeby on jakąś słomę w tych butach miał. Ale po moich dywagacjach artystycznych, zaczynam się martwić takim drobiazgiem: Czy w przypadku, kiedy ja dostrzegam u kogoś /np.u pana Kalisza/ poskarpetkową słomę bucianą, to czy automatycznie np. zgodnie z fizyką kwantową- sam nie nabawiam się takiego stanu równoczesności istnienia tych samych ” fenomenów”…
Pozdrawiam,Sebastian
Jest mi głupio, że dyskusja którą wywołałem wspominając zdjęcia Kalisza nad golonkami w czasie bachanaliów w ogrodach Prezydenta Kwaśniewskiego – z okładki Polityki – wywołała takie zamieszanie. Przypomnę, że zdjęcie ukazało się po spektakularnym wygraniu przez lewicę wyborów po rządach AWS i UW. Lewica wygrała wówczas wybory, bo wsparła ją polska bieda wbita głęboko w glebę przez rząd Buzka/Krzaklewskiego. Dlatego po kilku miesiącach badan nad ekstremalną nędza tak mnie uderzyło zdjęcie jednego z liderów lewicy nad opiekanymi golonkami. Ludzie, którzy zazwyczaj odżywiają się ziemniakami, makaronem i od świeta kaszanką, ludzie których wywiadowałem za te golonki wiele by dali. Myśle, że owe golonki to był dla nich symbol absolutnego szczęścia. Niestety celebryta Kalisz nietaktowności tego zdjęcia najprawdopodobniej nawet nie zauważył pochlonięty ówczesnym lewicowym dolce vitae. Zresztą polska bieda też tego sybaryty nie zauważyła, bo przecież nie czytuje Polityki
Torlin też nie wyczuł tego co chciałem przekazać i z taką pokorą myślową, prostolinijnością napisał, że tak już jest – jeden zasługuje na golonki a drugi na marchewkę z groszkiem i trzeba się z tym pogodzić. Czyli jeśli ktoś jest cwany i potrafi zrobić w przysłowiowe bambuko swój elektorat – w tym przypadku Kalisz polską biedę, która dała mu dietę i wpływy – to je golonki za darmo ( tj oplacone przez podatników). A jak ktoś jest głupi i na przykład ufa Kaliszowi to niech żre trawę. Zresztą z grubsza się z tym zgadzam. Jacek Rostowski, którego w Madrycie poparł Torlin na pewno jada lepiej niż Torlin i Torlin nie ma nic przeciwko temu. Nawet ochoczo płaci podatki by Jacek Rostowski był jak najlepiej odżywiony – dla dobra Naszej Umęczonej Ojczyzny. Dlatego nie podjąłem z Torlinem polemiki. Bo po co skoro jemu to pasuje, że istotny jest tylko akt uwiedzenia i za to należy się gratyfikacja. Skoro mu pasuje, że później porzucony, wyrolowany w gruncie rzeczy sam jest sobie winien … .
Jeszcze chciałbym odnieść się do fajnego komentarza Nemera, że życie w trudnych, ekstremalnych warunkach wyzwala w ludziach ambicje a nawet wyraża się w wyglądzie czy inteligencji. Byłem kiedyś z przyjacielem, dobrze sytuowanym biznesmenem na piwie w okolicach dawnego trójkąta bermudzkiego we Wrocławiu. Odbyliśmy taką podróż sentymentalną bo bvarach w których użynaliśmy się w czasie studiów. Okolica była jeszcze „szemrana”, mnóstwo mętów. W pewnym momencie kolega powiedział – „Popatrz jakie tu piękne są dziewczyny …” Faktycznie, były intrygujące, ostre, przyciągały uwagę, bo ich seksualność była podstawą do wyrwania się się z tego socjalnego getta – dlatego ją właśnie eksponowały. Kolega długo patrzył na nie, rozbierał je oczami a potem ze smutkiem powiedział – „A u mnie (dzielnica nuworyszy odgrodzona od świata płotami i kamerami) dziewczyny takie smutne, beznadziejne, tłuste, otępiałe … . Ani sladu zachęty”
Pozdrawiam
z dystansu (11-21 o godz. 20:02) o ryzyku.
Ryzyko (i niepewność w rozumienia Franka Knighta, 1921) jest znane od zarania ludzkości. Historia gospodarcza i historia myśli ekonomicznej się kłania.
parker (11-21 o godz. 21:28)
„Czemu państwo ma dbać o wysokość emerytury?” – pyta mnie nieustannie, ostatnio jakby napastliwie. Ja nie twierdzę, że ma dbać. Po prostu zauważam, że we wszystkich krajach rozwiniętych dba o pewne minimum emerytury. Czy powinno? Niech lepiej @parker sam sobie odpowie po tylu miesiącach dywagowania.
karwoj8 (08:19)
Stopa bezrobocia nie jest najlepszym miernikiem zatrudniania w gospodarce, gdyż nie uwzględnia dynamiki aktywności zawodowej. Atakowany min. Rostowski ma pod ręką statystykę wzrostu zatrudnienia w przedsiębiorstwach, rok w rok wynosi ona 3-5%, sięga ono 5,5 mln ludzi. Nota bene, zatrudnieni w małych firmach pracują dłużej w ciągu dnia/tygodnia, niż w tak mocno krytykowanych dużych firmach (korporacjach międzynarodowych, etc) – jak podaje ostatnio GW-biz.
Jacobsky,
czytam ten artykuł z SA-Nov z malejącym zainteresowaniem. Ale czuję się zobowiązany do krótkiego choćby komentarza, co nastąpi wkrótce.
Pozdrawiam
Jeśli idzie o golonkę, niedoścignionym mistrzem dla mnie jest Dede, mój kolega z ogólniaka (nr. 9). Nie udało mi się go podpatrzyć, jak ją piecze, bo skupiłem się na malinach w jego ogrodzie i na konwersacjach, ale była smakowita. Chrzan jako przyprawa na talerzu wystarcza w zupełności. Do tego piwo polskie, może być na wstępie mała pięćdziesiątka. Dla Australijczyka co najmniej trzy. Żarliśmy wspólnie te trzy golonki. Skórę możesz spokojnie odkroić – poradził mi Dede. I przestaliśmy rozmyślać o polskiej pokornej biedzie, chwila była tak doniosła. W. przeżywała tę chwilę w uniesieniu, przywoływała dawne obrazy, jak ją znam. Ona jest straszliwą wzrokowczynią, czy jak to powiedzieć. Lubię – powiedziała w końcu – jak tak słuchacie Jimmiego, albo Artwoodsów, albo skupiacie się nad golonką i zamiast roztrząsać Rostowskiego i Buzka, Kalisza i Kopacz innym zostawiacie umęczanie ojczyzny.
Nemer (01:19)
Ja takich znajomości nie miałem, szczególnie na Pradze. Co prawda do ogólniaka chodził ze mną (do tej samy klasy) syn wysokiego dygnitarza, ministra, później przew. RP, oraz syn wziętych za lat świetności pary historyków. W każdym razie namiętnie graliśmy w brydża, nie w pokera, stawialiśmy na porządną probabilistykę rozkładów kart, a nie na polane psychologią proste szanse i blefy. Graliśmy na pieniądze, a faktycznie na bajaderki (takie ciastka, wonczas po 2 zł, m.in. w ciastkarni na Hożej przy Marszałkowskiej). Oczywiście w długim okresie, niezależnie od szczęśliwości rozkładów, wychodziło na jaw kto gra lepiej, a kto gorzej. W ostateczności ilości bajaderek byłu nie do przejedzenia, nawet z zamianą na napoleonki i pączki, więc dochodziło do umorzania długów co kilka miesięcy. Tak więc znam sytuację i uczucie umorzającego dług. Znam też, mimo całej egalitarności peerelu i naszego w nim licealnego obcowania, że są różnice dochodowe. Ci dwaj w/wym dostawali kieszonkowe od starych. Jeden z nich co tydzień chwalił się nową dwudziestką, stawiał mi łaskawie małe piwo w budce w Alejach Jerozolimskich (1,80 zł), sam pil duże z korzeniami (5,50 zł). To była pouczająca lekcja. Pieniądze szczęścia nie dają, ale kto w życiu myślał o szczęściu, ważniejsze były rzeczy jak prestiż, pozycja w relacji do innych, nie było konieczności korzystania z niej, ale samo poczucie możliwości skorzystania, gdyby taka potrzeba była. Gdyby nie było nierówności – kończę ten przydługi moralitet – siłą rzeczy – gdyby nie było zamożności i biedy, jak zawsze relatywnych na przestrzeni dziejów, to nie byłoby nic. Na przykład nie byloby upadku Cesarstwa Rzymskiego.
z dystansu (16:02) – w rozmowie z Wiesiekiem 59 (2011.11.22 16:38)
Podoba mi się ta fraza: „Kto sprzedal dusze diablu nie powinien skarzyc sie kiedy ten wystawia mu rachunek”.
Zachodnie demokracje w różny sposób stały się „ofiarami systemu fiansowego”, z lepszy lub gorszym skutkiem. W Grecji demokratycznie wybrani politycy, z Papandreu lub Karamanlisem na przemian na czele, nie wchodzili w szczegóły tej zależności i nie wyjaśniali ich wyborcom. Po co mieli to robić? W Skandynawii czy Niemczech jest inna rozmowa. Trochę mi to pachnie uogólnianie zależności między demokracja i kapitalizmem. Klasyk, kontrując ostatnio wypowiadającego się na ten temat filozofa J. Habermasa, twierdzi, że kapitalizm z wolnością ekonomiczną buduje i wzmacnia społeczeństwo obywatelskie, dodatkowo wprowadzając do rozważań pojęcie św. Mikołaja.
Kartka 17;40
Oj Kartko! Kartko!
Potrafisz być filuterny, jeśli zechcesz 😆
Zamiast roztrząsać ułomności żywieniowe i inne ministra Rostowskiego, a wczęśniej – pochylać się nad przechyłem Platformy na prawą burtę i już-tuż nabieraniem przez nią wody z powodu bieżących roszad i lekceważenia tego co na lewej burcie, może lepiej jest zwrócic uwagę, jak to robi prof. Środa, na ułomności (w expose) Tuska:
http://wyborcza.pl/1,75968,10691279,Ulomna_nowoczesnosc_Tuska.html
Mnie też zadziwił brak tematu edukacji w tym orędziu premiera. Wszak modernizacja eduakcji od dawna była w programach PO jako konieczność, nisko jej poziom jako hamulec, przy czym wskazywano na związki SLD z hamulcowym ZNP. Może wycięto kilka akapitów z ostatniej wersji, aby się zmieścić w wyznaczonym czasie. Nie znalazłem w licznych komentarzach wzmianki o zmianie ministra edukacji. Krystyna Szumilas ma życiorys wypełniony nauczycielstwem, i to nowoczesnym – matematyka, informatyka, wyławianie talentów, stypendia, etc. Może to jest dobra nowina, przy tych wszystkich ułomnościach Tuska.
Na stronie prywatnej min. Szumilas jest wzmianaka – „Z okazji 93 rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości wzięłam udział w mszy św. odprawionej w intencji Ojczyzny …” i dalej „… mieszkańcy, a także delegacje zakładów pracy, stowarzyszeń i organizacji działających na teranie miasta przemaszerowali pod pomnik Powstańców Śląskich przy ul. Dworcowej. Składanie wieńców i kwiatów poprzedziło odegranie przez Orkiestrę Dętą KWK ‚Knurów’ hymnu narodowego”. Czyli w terenie nie było kibolonarodowo, ani antyfalnie.
Tak sobie siedzę i myślę, że jednak sporo przyjemności mnie w życiu ominęło. Kartka powyżej pisał o dziewczynach popalających marichuane,,,
I uświadomiłam sobie, że ja nawet nie mam pojęcia, jak ona pachnie 👿
Gdzie ja się uchowałam ???
TO
Ale gdzieżby tam napastliwie, ot pytam.
Za oczywiste się przyjmuje, że jak ktoś dużo zarabiał, to ma dużo dostawać na emeryturze.
Państwo swoim prawem i podatkami taki system sankcjonuje.
Pytam, dlaczego? Jaki jest cel takiego działania, dlaczego uważa się, że ktoś komu się całe życie dobrze powodziło za sprawą autorytetu państwa ma z naszych podatków dostawać wysoka emeryturę a ten kto mało zarabiał małą.
Czy dlatego, że ten co biedę klepał się przyzwyczaił i ma mniejsze potrzeby?
Tylko pytam, dlaczego tak jest i komu służy?
Mnie się wydaje, że państwowym urzędnikom tylko, oni podatków ani składek nie płacą, z naszych podatków w pracy i na emeryturze i stąd ten system. Innego wytłumaczenia nie ma.
Szanowny Sebastianie
Moim zdaniem Twój Tata nie ma racji bagatelizując dorobek artystyczny Sergio Leone. Filmy przez Ciebie wspomniane jak i „Za garść dolarów” czy „Za kilka dolarów więcej” to w tej chwili klasyka. Te dzieła przeorywały konwencję westernu, nadawały mu całkiem inny wymiar i formę. A przecież western był symbolem tzw wartości amerykańskich. Polecam Ci westerny Sama Peckinpaha – np „Ballada o Cable’u Hogue’u”, „Dzika banda” czy „Major Dundee”. To tzw antywesterny, artystyczne rozwinięcie eksperymentów Sergio. Zresztą Peckinpah przeobraził również kryminal czy film wojenny. Temat rzeka … .
No ale trzymając się polityki, bo taki jest profil blogu, muszę Ci się zwierzyć, że czekam na jakiegoś Sergio Leone albo Sama Peckinpaha polskiej polityki, który nią potrząśnie, przeorze konwencje, odświeży idee… . No ale czekam w poczuciu osamotnienia – wśród amatorów infantylnych kreskówek Disneya.
Przesyłam Ci liryczny, piękny temat z „Ballada o Cable’u Hogue’u” Peckinpaha. To raczej wyjątkowe, bo on eksploatował tematyke przemocy
http://www.youtube.com/watch?v=1cQJxQ_wXj0&feature=related
Pozdrawiam
telegraphic observer pisze:
2011-11-23 o godz. 18:20
„Ja takich znajomości nie miałem, szczególnie na Pradze. Co prawda do ogólniaka chodził ze mną (do tej samy klasy) syn wysokiego dygnitarza, ministra, później przew. RP, oraz syn wziętych za lat świetności pary historyków. W każdym razie namiętnie graliśmy w brydża, nie w pokera, stawialiśmy na porządną probabilistykę rozkładów kart, a nie na polane psychologią proste szanse i blefy. Graliśmy na pieniądze…”
TO,
No to chociaż tutaj się spotkaliśmy blogowo. Też nie grywałem w pokera. To brydż i kierki i tylko na pieniądze były powodem, że pierwszy fakultet studiowałem ponad 6 lat, a jaki to domyśla się „Staruszek”.
Na Mysiej była nie tylko cenzura. Z drugiej strony w tym samym budynku był przecież COB (Centralny Ośrodek Brydża) i dwa razy w tygodniu bywały turnieje par, raz na impy, raz na maxy. Bywałem tam systematycznie a dobrych parę lat później miałem nawet swoja drużynę i graliśmy w lidze. Kilka pucharków też i u mnie stoi. Ale to zamierzchłe czasy.
To własnie z Pragi wywodzi się – moim zdaniem jeden z najlepszych brydżystów Świata – aktualnie arcymistrz międzynarodowy, który mieszkał akurat nad najbardziej chyba znaną w Warszawie mordownią „Portowa” na rogu Sierakowskiego i Okrzei. Od niego z balkonu obserwowałem sobie czasami ten prawdziwy warszawsko-praski folklor.
Pozdrawiam, Nemer
ANCA_NELA
Nic straconego. Gdy zalegalizują nie będzie problemu ze spróbowaniem. Tak to widzi Janusz Palikot w wywiadzie dla Onetu sprzed kilku dni
„Dziwię się premierowi, który przecież sam przyznał, że palił marihuanę jak był młody. Od kilku lat metody walki z marihuaną nie przynoszą rezultatów. Mamy dynamiczny wzrost jej konsumpcji. Nawet jeśli Tusk mówi, że legalizacji marihuany za czasów rządu PO nie będzie, to ja wciąż będę walczył o legalizację. Nie pozwolę zamykać do więzienia młodych ludzie przez głupie prawo, na którym zarabia mafia. Dlaczego mafii pozwalamy zarabiać, a nie polskiemu rolnikowi, który mógłby uprawiać konopie. Niech polscy chłopi uprawiają marihuanę. Rząd będzie zarabiał, młodzi nie będą zamykani, przypalanie stanie się mniej trendy, bo będzie legalne i palących będzie mnie, a mafia nie będzie zarabiała ogromnych pieniędzy. A ludziom po 65 roku życia powinno się przepisywać marihuanę leczniczo.”
Pozdrawiam
@telegraphic observer
Janusz Palikot w ramach programu swojej partii, chce zróżnicować ulgi podatkowe przy inwestycjach produkcyjnych i konsumpcyjnych. Dawno o tym nie słyszałem, brawo Janusz Palikot!
Słyszę ciągle, że będziemy się rozwijać gospodarczo, jak zwiększymy konsumpcję w Polsce, kraju o niewymienialnej walucie i małym eksporcie.
Ale chciałem inaczej o konsumpcji, choć mój wstęp miał pewne cechy wprowadzenia.
Od dwóch dni czekam na komentarz na blogach Wielkiej Trójki nt 10 mln zł kredytów u 20 ministrów.
Nic nie zauważyłem!
A przecież to wychodzi na głowę pół dużej bańki (0,5mln zł) a przodująca czwórka pożyczyła powyżej miliona, w tym ministrowie skarbu i finansów, odpowiednio 1,5 mln i 1,1 mln.!
W czasach, kiedy rozwinięty świat zdał sobie sprawę, że żył długie lata na kredyt, że trzeba się puknąć w głowę, zawstydzić i żyć skromniej, najlepsi przedstawiciele państwa, ministrowie konstytucyjni są zadłużeni ponad moją wyobraźnię.
Czy mogą oni pracować spokojnie?
Co to za osobowości, od kogo chcą się odróżnić, ci słudzy państwa?
Czym się kierują, godząc się na państwową posadę za kilkanaście tysięcy miesięcznie z takim kredytem?
Pozdrowienia
PS
Moja córka przy użyciu Excela, udowodniła prostym rachunkiem, (wzór na procent składany), że przy dobrej lokacie i specjalnym kredycie, nieźle się zarabia na takim ruchu. Nie wychodząc z domu…
Panie Ministrze, proszę powiedzieć, że bredzę!
Torlin,
bardzo ładnie ! A teraz postaraj się wymyśleć scenariusz, w którym pomimo prób poprawy swego losu ktoś nadal pozostaje w sferze ubóstwa. To nie powinno być takie trudne dla kogoś, kto wartościuje czyjeś zdolności jako argument w dyskusji. Domyślam się, że Tobie zdolności nie brak.
Pozdrawiam
telegraphic observer,
nie czuj się zobowiązany do niczego. Nie nalegam.
Pozdrawiam.
parker
Pardon. Chciałem napisać natrętne, polski niekiedy jest moim drugim językiem.
Sprawa jest prosta. Należy obniżyć kwotę zarobków, od których nalicza się obowiązkową składkę emerytalna circa 19%. Obecnie 30-krotność średniego miesięcznego wynagrodzeni [wikipedia], czyli 250% średnich zarobków. W Kanadzie (w CPP) jest to poniżej 100 procent – proszę @mw o sprawdzenie. W takim układzie jest to wierutny polski skandal i powód do oburzenia mas, oraz do okupacji skwerku między Krytyką Polityczną a Ministerstwem Finansów. Teraz widać dlaczego urzędnicy państwowi zawsze się wyżywią, nawet na emeryturze.
Faktycznie, biedę można odziedziczyć, ale należy walczyć z przyzwyczajaniem się do niej.
„A ludziom po 65 roku życia powinno się przepisywać marihuanę leczniczo” – rzecz Palikot. I tu się nie zgadzam, a właściwie sądzę, że Palikot nie czuje ducha czasu. Powinno się co rok, podnosić wiek emerytalny o 3 miesiące i obniżać wiek marihualny, od którego można przepisywać marihuanę leczniczo.
Nemer (21:16)
Spotkaliśmy się. Wreszcie Cię wyczułem, studia i ich kierunek nie są ważne, liczy się to co się robi w trakcie.
Tak więc dobrze się zastanów, gdy dajesz kontrę, oraz rekontrę na moją kontrę.
Kartko!
1. Marihuana – dzisiaj Leszek Miller powiedział bardzo mądrą rzecz Monice Olejnik – ci, co są za legalizacją narkotyków, niech zaczną od swoich rodzin i zaczną dawać je swoim dzieciom.
2. Mój madrycki Rostowski – ciągle zapominasz o podstawowym przesłaniu, ja nie mam pretensji, że Rostowski zapewne lepiej jada ode mnie w lepszych restauracjach (chociaż na logikę uwielbiam sam dla siebie gotować i zawsze się zastanawiam, kto danego dnia tak smacznie dla mnie przygotował posiłek :D). A dlaczego nie mam pretensji? Bo mi nikt nie zabraniał zostać wykładowcą na angielskich uczelniach, doradcą Balcerowicza i ministrem finansów. Bronił mi ktoś? A może nie byłem tak zdolny, nie byłem tak zacięty w nauce, może nie mam zdolności do języków obcych.
Powtórzę raz jeszcze, już nie wiem, po raz który, każdy jest w miejscu, do którego sam doprowadził, jeżeli nie było tragedii zdrowotnej. Każdy jest sam kowalem własnego losu.
3. Westerny. Piszesz: „A przecież western był symbolem tzw wartości amerykańskich. Polecam Ci westerny Sama Peckinpaha ? np ?Ballada o Cable?u Hogue?u?, ?Dzika banda? czy ?Major Dundee?. To tzw antywesterny”. Jeżeli „Dzika Banda” jest westernem, to ja już wolę „Rio Bravo”.
Jeszcze inna sprawa mnie dziwi, mam znowu uczucie odrealnienia.
Od rana do nocy słyszę, jakie to wielkie ciężary musimy wziąć na siebie, aby żyć w następnych latach z niewielkim wzrostem PKB.
WZROSTEM a nie spadkiem!
Słyszałem niedawno, że ostatnia podwyżka VAT o 1%, to „cios nie do przeżycia”, dla biednej części społeczeństwa. Mówi się o ciężkim uderzeniu w przedsiębiorczość po podniesieniu o 2 pkt składki płaconej przez pracodawcę. Sam ją odprowadzałem dużo większą kilka lat temu a jej obniżenie, jedynie zwiększyło dywidendę transferowaną do zagranicznego właściciela.
Autorowi tej bredni przypominam, że ciosem można nazwać utratę pracy, bezrobocie, albo z innej warstwy, chorobę lub coraz częściej raportowane kalectwo spowodowane pijanym gnojkiem za kierownicą 10letniego BMW.
Jeśli ktoś, przed ?ciężkimi reformami?, teraz, zarabia 1500 zł, to będzie takim samym nędzarzem, zarabiając 1450 zł. Ten spadek zarobków o 3,33%pochodził będzie z planowanej inflacji.
Np. jednopunktowy wzrost VAT, z 22% na 23%, wniósł do inflacji jedynie 0,8 punktu procentowego! (gdyby był ten wzrost zastosowany do wszystkich kupowanych dóbr)
Warto tę liczbę zapamiętać.
I na koniec dnia. Nie słyszę nic o części zagranicznej w długu publicznym! Jeśli ten słaby kurs złotówki się utrzyma do końca roku, to przekroczenie słynnych 55% pachnie na milę.
Przy okazji przypominam, że cała Polska, (nie tylko Rząd, Samorządy i NBP, ale także np. część we frankach szwajcarskich min. Rostowskiego) jest winna światu 400 mld USD!
To widzą rynki i właśnie dzisiaj podskoczyło oprocentowanie polskich obligacji!
ANCA_NELA pisze:
2011-11-23 o godz. 19:58
Czyżbyś na żaden Jarocin się nie załapała?
Widownia pełna była tego zapaszku, występujący „pod wpływem” różnych specyfików byli normą…..
Torlin, i co mam Ci odpowiedzieć na tę Millerowską demagogię?Przecież sensu nie ma to co ten facet powiedział. Przeczytaj jeszcze raz to zdanie i zastanów się nad nim spokojnie.
Swoją drogą widzę, że polubiłeś Millera. Trafił Ci wprost do serca najwyraźniej
Pozdrawiam
Wieśku59 – 22;51
Jarocin nie był z mojej bajki. Nigdy nie próbowałam się zmusić, aby słuchać takiej muzyki, takiego śpiewu. Przerost formy nad treścią zawsze mnie zniechęcał a agresywnych zachowań się po prostu boję. Taki przerost uznaję w operze, ale to inny świat i szkoda porównywać. Krótko paliłam papierosy, bo mi koledzy na studiach wymawiali, że skoro nie palę, to jestem snobką, no więc się przyuczyłam, po paru latach przygodę zakończyłam definitywnie i niczego nie palę, nawet kadzidełek.
Ale nie przeczę, chciałabym choć wiedzieć, jak to ziółko pachnie 😉
Tym bardziej, że wg Palikota powinnam je już od dawna regularnie stosować. Nie nadążam, nie nadążam… 🙁
/
Z dobrego serca radzę wszystkim, którzy próbują przekonać Torlina, że nie każdy i nie zawsze jest kowalem własnego losu, aby nie tracili czasu.
Nie było takiego przypadku, aby się komuś udało go przekonać. Jeśli już coś sądzi, to sądzi. Torlin to Torlin i już. I za to go lubię 🙂
Nemer 21.16
Halo ! Co Ty pierdzielisz ojciec ?! Jakiej „Okrzei ” ? Brukowa byla. A „mordownia” powszechnie szanowana znachodzila sie „U Inwalidow”, na Targowej, tuz obok Bata i Bialostockiej. A w brydzyka podgrywalo sie u kolezkow w domu, jak sie nie poszlo do szkoly. I tylko na szmal. Tatusie grywali w sobote, pod wieczor, tylko na pieniadze. To byl ceremonial jak w kosciele, albo i gorzej. Czasem pozwalali szczeniakowi postac i popatrzyc, ale nie za dlugo. To byly profesory, z Culbertsonem i Gorenem „w kieszeni”… Cisza byla. Tylko licytacja. Min nie wolno bylo robic, ani niczego, co by zaklocalo swiety obrzadek. Kiedy mi Ojciec pierwszy raz pozwolil przysiasc „na czwartego” (bo Pan Bonifacy poszedl na kupe), najpierw musialem pokazac, ze mam pieniadze w kieszeni. Gra bez pieniedzy to bylo chamstwo, prostactwo, i w porzadnym domu sie nie zdarzalo. Co tydzien dostawalem swoja tygodniowke i – albo mialem za co grac, albo nie. Jak wygralem, to lecialem na „Wesole”, a jak nie to patrzylem gdzie tu dozarobic.
Przy okazji: przeleciales sie po moich warszawskich kawalkach na Kleofas.blogspot.com ? Moze bys sie troche posmial. Grabula, braciula, trzym sie i odezwij. Kleofas.
P.S.Na przeciwko Mysiej 2 bylo ministerstwo energetyki. Przez kilka lat bywalem tam codziennie. I codziennie stalem o czwartej na tym parkingu, zeby powiezc jakas ladna bez samochodu. Byli czasy….
Powtórzę raz jeszcze, już nie wiem, po raz który, każdy jest w miejscu, do którego sam doprowadził, jeżeli nie było tragedii zdrowotnej. Każdy jest sam kowalem własnego losu.
Szkoda, że Autor tych słów nie miał okazji powiedzieć powyższego publiczności zgromadzonej w Auschwitz-Birkenau, najlepiej na rampie, po wyładowaniu z wagonów i po selekcji, a przed pognaniem do gazu.
Demagogia ? Wcale nie. Głęboka mądrość Torlinowa powinna odnosić się także do nich, skoro jej środek ciężkości znajduje się w okolicach konstrukcji logicznej „każdy…. jeżeli nie był w tragedii zdrowotnej”. Oni nie byli.
Myślę Torlin, że to, iż nie zostałeś doradcą Balcerowicza lub wykładowcą w Londynie wcale nie wynika z braku zdolności, w tym do języków, ale po prostu z czegoś innego.
Pozdrawiam
stasieku
PO straciło 8 pkt proc poparcia po expose wypełnionym „reformami”. Red. Paradowska wzrusza ramionami – też mi reformy, Hausner, ten dopiero robił reformy. Jak widzisz, czarnowidzkie media dolewają oliwy. Ale to nie jest przecież koniec świata, ani kadencji. Skoro to było niezbędne.
Oczywiście, że tylko strona popytowa gwarantuje wzrost, czyli konsumpcja i to tych najbiedniejszych – nie czytałeś swojego ulubionego guru ekonomicznego dziennikarstwa?
Pomysł Palikota na zróżnicowane ulgi inwestycyjne jest iście lepperowski, ze skrętem ku Pawlakowi. Kto będzie ustalał jakiego rodzaju jest inwestycja? Są inne metody zachęty do inwestowania lub konsumowania.
A czy Ty nie potrafisz policzyć procentu składanego na swoim iPhonie? Bez wychodzenia z domu … narazie
TO
Jeżeli 100% jest lepsze niż 250% to ryczałt jest jeszcze lepszy, bo za tę samą stawkę wszyscy dostają tyle samo. System prosty i sprawiedliwy którym dziś objęci są przedsiębiorcy i paradoksalnie rolnicy, choć oni sobie składkę z budżetu dofinansowują. Nie da się go wprowadzić, bo budżetówka by na tym straciła a to budżetówka nami rządzi. A taki system dałby nam ogromny impuls pro rozwojowy, skończyłby ze szkodliwym opodatkowaniem pracy. Oszczędności dla budżetu ogromne, na składkach na ZUS od budżetówki. Byśmy deficyt w pięć lat spłacili;)
Torlin, jak nie widzisz nierówności startu w zależności od miejsca urodzenia, jego konsekwencji i deterministycznego często charakteru, to ze ślepym o kolorach nie będę dyskutował.
Nie każdemu dane świat w pełnej krasie postrzegać.
Mnie nie wypada: naprzeciwko. „Chodz na piwko naprzeciwko…”
@TO,
8 punktów procentowych?
Po pierwsze, jakie to ma znaczenie na niemal cztery lata przed wyborami. (OK, rozumiem możliwą analogię z ostatnią arabską wiosną ludów, ale na to nie wystarczy stracić raz 8 punktów procentowych, trzeba by je tracić regularnie przez pewien czas, przy wyraźnym wzroście poparcia dla opozycji. A wzrost dla opozycji (i to niepełnej) jest mały.)
Po drugie, czy na pewno zmiana nastąpiła w odpowiedzi na expose? A może, po prostu, wyczerpała się wokółwyborcza fala entuzjazmu?
Po trzecie, uważam że jakikolwiek wpływ expose jest chwilowy. Prawdziwą próbą będzie wprowadzanie reform w życie.
Raz, dlatego że się na sytuacji ludzi odbiją. 50 zł dla kogoś kto zarabia 1500 to wcale nie takie małe pieniądze. A jak do tego doliczyć inflację? Skoro nie ma hiperinflacji, to o niej nie mówimy, ale ona wciąż jest.
Dwa, każda reforma będzie z osobna atakowana przez opozycję. Chciałbym by opozycja spełniła swe obietnice popierania pomysłów rządu w rozsądnym wymiarze, ale i pokusa krytyki będzie większa, gdy dojdzie do konkretów, i — powiedzmy sobie szczerze — rząd Donalda Tuska w wielu sprawach grał już brzydko — odchodził od uzgodnionych porozumień, oraz torpedował pomysły opozycji dla własnego widzimisię, nie przedstawiając uzasadnienia merytorycznego. To zaogni każdą dyskusję.
To, jak Tusk wyjdzie na reformach, ale i to ile ich zrobi, to się dopiero wszystko okaże.
Kleofas pisze:
2011-11-24 o godz. 00:54
Nemer 21.16
„ Halo ! Co Ty pierdzielisz ojciec ?! Jakiej „Okrzei” ? Brukowa byla.”
Kleoś,
może i pierdzielę ale wiesz, nie będę udawał i oszukiwał, bo występując anonimowo nie wypada łgać.
Nie jestem rodowitym Warszawianinem. Spędziłem w Stolicy zdecydowaną większość swego życia ale nie jestem jakoś emocjonalnie z nią związany, w przeciwieństwie do mojej lepszej połowy, w stosunku do której musiałem użyć wielkiej mocy i czasu by przekonać do wyniesienia się na wiochę. Poszliśmy na „kompromajz” i nasza wiocha jest 2 km od Stolicy. A dla mnie ul. Stołeczna już na zawsze będzie Stołeczną a nie Popiełuszki. Wiem, że takich nazw ulic czy placów jak Okrzei, Nowotki, Marchlewskiego czy placów Leńskiego albo Dzierżyńkiego już dawno nie ma i moje dzieci ich nie znają ale jakoś mi ciężko się wyzwolić z tego topograficznego obrazu ze swojej młodości.
pozdrawiam, Nemer
Parker 20.00
Już raz ci odpowiedziałem przy poprzednim felietonie w sprawie emerytur, że jeżeli ktoś cięzko pracował, dużo zarabiał, płacił duże składki i uzbierał sobie duży kapitał emerytalny ( a na tej podstawie otrzymuje wyższą emeryturę) to nalezy mu sie procentowa rewaloryzacja. ( co zresztą potwierdził trybunał Konstytrucyjny). Gdyby było inaczej, to WOGÓLE NIE WARTO PŁACIC SKŁADEK TYLKO PRACOWAC NA CZARNO, bo bedzie to sowiecka urawniłowka.
Nie przyszło ci to do głowy ?
@telegraphic observer, 04:54
1. Konsumpcja w kraju o niewymienialnej walucie powoduje wzrost PKB w roku statystycznym, ale to ma mało wspólnego z realnym rozwojem kraju. Ten realny zależy od weryfikacji na rynku światowym, czyli od eksportu. Nie udawaj, że nie rozumiesz o czym piszę. Kraje o dużym eksporcie na głowę mieszkańca są bogate.
2. To z córką i Excelem miało oddać banał rachunku. Ja w iPhone dużo mogę.
3. O realnym wzroście PKB w USA już dyskutowaliśmy. Jeśli statystyczny pochodzi z obrotów na nierealnych wartościach (bańki spekulacyjne), to wkrótce prawda zajrzy światu w oczy. O tych moich obsesjach statystycznych coraz częściej w prasie fachowej. Okaże się wkrótce, że prawdziwy PKB USA to coś około 11-12 bilionów USD. To samo w całej UE. Pasmotrim, uwidim.
4. 8 punktów straty PO ma śmieciową wartość informacyjną. Zdumiewa mnie Twoja reakcja na taki bzdet. Co innego media, te nie mają o czym pisać. Pani Wielowiejska, kilka dni temu, pytała w GW „kto podpisał ustawę o emeryturach prokuratorskich”. Rozumiesz TO?. Dziennikarka zamiast zająć się śledztwem, przecież wszystko jest w stenogramach, zadaje pytania czytelnikom.
Pozdrowienia
@PAK
Pisząc o spadku dochodów z 1 500 zł do 1 450 zł, zdawałem sobie sprawę, że 50 zł ma znaczenie. Chciałem jednak podkreślić, że nędzarz pozostaje nędzarzem. Musi zatem coś w swoim zachowaniu zmienić.
Nara
Nemer 8.55
Kleoś Leoś – gra ! Te nazwy ulic zachowalem jakie byly, kiedy wyjechalem. Chyba bym malpiego rozumu dostal, jak bym teraz zaczal uzywac po nowemu. Malzonce Szanownej, co rozumiem warszawska Rodaczka jest, przekaz uklony i bon cmok w mankiet. Twoj Kleos.
A tu niektorzy popisuja sie „elokwencja” po polsku ,jak juz slomy zabraklo
bo miasto stoleczne,krolewskie to uzywaja obecnie w butach w Warszawie dalej te „sowieckie onuce”!!!!
Fe…
Salute
Kartka z podróży pisze:
2011-11-23 o godz. 21:09
——————————-
Szanowny „Kartko z podróży”
dziękuję za kolejnego „klimatowego” linka.
My-naród, duchowe budulce, zdobywamy żywiąc się wszystkim, co zaakceptują nasze ośrodki mózgowe, odpowiedzialne za marzenia. Cały ten obszar ‚zamieszkiwany przez takie konkrety jak religie, sztuka, pragnienia etc.
To wszystko pozwala nam żyć obok brutalnej, bezwzględnej prozy naszego ziemskiego żywota.
Kiedy wymsknęło się Tobie mazenie o polityku- Sergio Leone, to machinalnie , w ramach „przymiarki rozpoznawczej”, cofnąłem się w wyobraźni do Adama i Ewy.Wniosek- nawet wtedy- Natura nie odmówiła sobie, żeby nie pobawić się naszymi gierkami. Dzisiaj, a zwłaszcza jutro, gąszcz zabetonowanych zależności , jakimi opletliśmy się jako gatunek, jest hiperhorrorowy. Śmiertelne krępulce, w jakie , dzięki osiągnięciom pokoleń najinteligentniejszych z nas osaczyliśmy się, dadzą w polityce szanse osobnikom, przy których Sam Peckinpah w roli przywódcy, mógłby załapać się co najwyżej na bohatera jakiejś kreskówki…
Szkoda, że tak się porobiło, bo według odkrywanych przez kosmologię mnogości parametrów, niezbędnych dla zaistnienia na jakiejś planecie życia na poziomie zbliżonym do ziemskiego- rosną szanse na to, że możemy być jedynym inteligentnym gatunkiem we Wszechświecie. Wychodzi na to, że nasze przyśpieszenie cywilizacyjne za bardzo nas wyprzedziło, i my ze swoimi społecznymi wartościami i formami strukturalnymi, jesteśmy jako ludzkość , coraz mniej kompatybilni z tym co już stworzyliśmy. To nad czym panujemy/np.internet,kmputery/ wykorzystujemy zarówno dla Dobra, jak i Zła. Masy sobie blogują, podkarmiając w ten sposób swoje psychoduchowości, a w tym czasie, różne służby są… w pracy, i ćwiczą, ćwiczą , ćwiczą…
Dla nas- indywidualnych „robaczków” pozostaje robić swoje, mieć swoje wewnętrzne raje, i nie próbować specjalnie się zastanawiać, co nam podoba się w obecnych politykach? Czym oni nas „porwali”? Tego moglibyśmy podowiadywać od naszych zbiorowych podświadomości, ale ta wiedza jest wyjątkowo nieciekawa.
My-obywatele, kiedy nas już naprawdę oświeci w sprawie mechanizmów społecznych, mamy jeno dobre wyjście- wymedytować w sobie własnego idealnego przewodnika typu Leone…
Pozdrawiam,Seastian
Drogi panie Kleofas ,chcialabym panu przypomniec /,a ponoc jest szanowny pan polonista /,iz polska tzw. gwara chlopska nie sklada sie
wbrew temu co probuje nam pan serwowac z przeklenstw ,tylko z pewnych
uproszczen jezykowych jak; taniocha ,wyksztalciuchy ,dziwuchy, itp.itd.
Proby proponowane przez Pana wulgaryzowania tego jezyka przez dodawanie przeklenstw uwazam wiec nie na miejscu .
Pan posluguje sie tutaj tzw. jezykiem „rynsztokowym” co jest wulgarne
i napewno nie powoduje pewnie zamierzonego przez pana efektu ,zbratania
z ludem ?
To nawet nie jest arystyczna prowokacja.
Salute
Ps.
Jesli nie potrafi Pan uzywac gwary bez przeklenstw ,to prosze zostawic ,
potem ucza sie tego polskie dzieci i czlowiekowi za granica uszy puchna
jak czasem z boku poslucha .
Nie czuję w nim troski o Kościół od strony duchowej, budowania pozytywnych więzi. Nie wiem, może się mylę, ale wydaje mi się, że arcybiskup Głódź rozminął się z powołaniem. Wygląda na niespełnionego polityka.
Więcej… http://wyborcza.pl/1,75248,10699125,Danuta_Walesa__ksiadz_Jankowski_sial_zgorszenie.html#ixzz1ed93eeGs
——————————-
Czy pani Wałęsowa awansuje do grona czarownic?
parker
W Kanadzie jest jeszcze „ryczałt” (OAS) w zależności od okresu zamieszkiwania oczywiście (max 30 lat przed ukonczeniem 65 lat, czy coś takiego) i on sięga – lecę po maksimach obu funduszy, jakieś 55% z CPP. Czyli circa 35% średnio jest ryczałtem, z emerytur publicznych, co jest jeszcze dodatkowo opodatkowane („claw back”). Zbyt skomplikowane, jak dla Ciebie.
Oczywiście to są marne grosze, ale w Polsce to nie tylko urzędnicy/budżetowka jest tym zainteresowana, zdaje mi się, lecz cały lud pracujący i udający pracę. A najbardziej medialiści z red. JŻ (POLITYKA) na czele, którzy rozreklamowali pojęcie „stopy zastąpienia”, czyli części zarobku. Jakby ludzie żyli z dnia na dzień, nie wiedząc o tym i ciągle pytajac – jak żyć? Tzn. jak zarabiała 1500 to musi mieć 1000 emerytury, jak brał 4500 to musi mieć 3000, bo inaczej świat się zawali.
Twoje argumenty o składce budżetówki (jej likwidacja zlikwiduje deficyt) oraz szkodliwym opodatkowaniu pracy są malo warte, gdyż z jakiegoś opodatkowanie te pieniądze trzeba wziąć. Opodatkowanie nisko płatnej pracy powinno być zniesione. Pytanie czy tak stworzona progresja podatkowa ma objąc składkę emerytalną, co prowadziłoby do urawniłowki emerytur publicznych, co przy przywiązaniu do nich nie byłoby zbyt motywujące, szczególnie na etatach mundurowych itp. generalnie budżetowych. W Chile, której system emerytalny jest chwalony, wbrew nagonce prowadzonej w Polsce, emerytury służby publicznej, policji i armii są poza tym systemem. Budżetówkę trzeba zachęcać i trzymać emeryturą, ale nie powinno jej szeregów się rozszerzać ponad miarę, oraz mieć metody motywowania do jakościowej pracy. Ale jak chcesz robić nagonkę na budżetówkę, to beze mnie, przynajmniej dzisiaj nie mam na to nastroju.
@PAK
1. Zgoda. Napisałem, że to nie „koniec kadencji”.
2. Pierwsze powyborcze sondaże dawały jak zwykle wzrost poparcia dla zwycięzcy, ten wyraźnie wskazuje na wynik expose.
3. Zgoda, to się może zmieniać, dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek przedtem – panta rhei.
Albo inaczej – pasmotrim, uvidim jakie reformy Tusk wprowadzi i jakimi metodami. No i co na to powiedzą rynki finansowe, bo teraz wszyscy o nich mówią.
Gdy czytam dyskusję między Torlinem a Jacobskym i Parkerem myślę o kościele, który mam tuż obok. Kościół jest solidnie nagłośniony, z wieży oprócz całkiem sympatycznego bicia zegara dochodzą do mnie również nadawane przez megafony depresyjne pienia kościelnego oraz oczywiście kazania proboszcza. By lepiej było słychać ścięto nawet stare lipy – oczywiście uzyskawszy wcześniej stosowne zezwolenia władz. Dzięki temu między pieniami mam okazję, chcąc nie chcąc, wysłuchiwać treści przekazywanych przez duszpasterza wiernym. No i przewija się tam głównie właśnie wątek Torlinowski – zgody na to co się ma, czym natura (w tym Bóg) nas obdarzyła, zgody na nierówności między ludźmi zawarte w powiedzeniu „Każdy kowalem swego losu”. No i przede wszystkim wątek dźwigania w pokorze swego krzyża – jak Jezus. Z tym, że Torlin nic za tę zgodę na dźwiganie swego krzyża nie oferuje. Natomiast proboszcz za pokorne dźwiganie krzyża gwarantuje swym wiernym zbawienie. Tak więc mimo podobieństwa nauk głoszonych przez Torlina na blogu i proboszcza za pomocą niosącej po polach aparatury nagłasniającej nauka kościelna wydaje mi się jednak bardziej optymistyczna, bo niesie w sobie więcej nadziei.
Pozdrawiam
Kiedy patrzę na niektórych posłów, którzy tylko chodzą od stacji tv do stacji tv i mówią co trzeba zrobić, co zmienić i że trzeba się wziąć szybko do roboty, to wydaje się, że mają oni bardzo mało czasu na pracę w komisji, w której są członkami. Część parlamentarzystów tak bardzo polubiła występowanie przed kamerami, że aż widać jak im smutno, kiedy dziennikarz mówi, że to już koniec wywiadu. Wygląda jakby się od nich uzależnili.
Równość między ludźmi? Wspaniale to skomentowała Pani Helena Misztal grana przez Stanisławę Celińską w cudownym „Siedlisku”: „Jakby Pan Bóg chciał, aby wszyscy ludzie byli sobie równi, toby od razu tak wszystko stworzył. Czy orzeł jest równy kurze?” (cytuję z pamięci). Ja nie chcę bez przerwy używać słowa „demagogia”, ale naprawdę, lubujecie się w niej. Jacobsky, kiedyś poważny facet, teraz bawi się w dawanie mi przykładów z Oświęcimia. Czy my o tym mówimy? Powinieneś jeszcze dać przykład zgwałconej dziewczyny i porwanego syna biznesmena. To samo Parker. Widzę nierówności startu, ale nie mają one charakteru deterministycznego, bo wtedy rzeczywiście najlepiej jest usiąść i zapłakać.
Pracuję z młodzieżą ze wsi i małych miasteczek, znam pary, które wgryzały się w Warszawę zębami. Wynajmowali pokój, całymi dniami pracowali, jednocześnie studiując. Teraz kupili małe mieszkanie w ruinie, wyremontowali je, byli na wycieczce w Paryżu. On awansował na kierownika, już są warszawiakami, a pochodzą z bardzo biednych rodzin.
Tak przy okazji. Oglądałem kiedyś piękny film dokumentalny o chłopcu z Sochaczewa czy Błonia, który postanowił zarabiać na rodzinę. Miał 10 czy 12 lat, ojca i matkę bezrobotnych i młodszą siostrę. Był do dyspozycji wszystkich, jak trzeba było popilnować sklepiku, towaru po dostawie na zewnątrz, zawieźć gdzieś towar, posprzątać. Chłopak był rozrywany, dostawał za takie coś 5 czy 10 złotych, ale wszystko przynosił do domu. A rodzice siedzieli w domu, ojciec pił piwo i oglądał telewizję. Jeden z przyjezdnych zachwycony chłopakiem dał mu telefon komórkowy w prezencie, aby był przy swoich zleceniach pod ręką.
Pamiętam z 1974 roku, z jaką zazdrością spotkał się Fibak. A on za 120 dolarów wykupił prawo gry w Madrycie i Barcelonie i doszedł do ćwierćfinałów. Pamiętam swoje rozmowy na uczelni, pytałem się ich: „Broni ci ktoś pojechać i wygrać?” (dla tych, co mnie zaatakują, że w komunizmie się nie wyjeżdżało, to informuję, że Fibak był wtedy mistrzem Europy do lat 21, a tacy wyjeżdżali).
Janusz Morgenstern był w czasie wojny chowany pod podłogą i został słynnym reżyserem.
Wojciech Siemion pochodził ze wsi Krzczonów.
Jan Himilsbach urodził się w biednej rodzinie i wychowywał się wśród marginesu.
Mam znajomą wieś w Lubelskim (to znaczy, znam sporo jej mieszkańców, to jest siedziba gminy), dzieci rolników, sprzedawczyń, pracowników gminnych wyjeżdżają do Lublina, aby uczyć się w najlepszym liceum, teraz mają mieszkania we Wrocławiu, w Poznaniu, są architektami, dekoratorami wnętrz, informatykami. Mama obsługująca kasę w gminnym sklepiku spożywczym im na to wszystko dała?
Po prostu, kto nie jest zdolny, nie zdaje do dobrego liceum, nie uczy się języków, to siedzi i mówi o nierówności, że wszyscy mają jednakowe żołądki. Ja nie umiem prowadzić firmy, umiem ją prowadzić w formie administracyjno – księgowej, ale nie umiem utrzymać się na rynku. I o tym wiem i nie zazdroszczę tym, którzy to umieją. Są zdolniejsi ode mnie.
Szanowny Sebastianie
Piszesz ze smutkiem i jak sądzę pewnym lekiem- „gąszcz zabetonowanych zależności , jakimi opletliśmy się jako gatunek, jest hiperhorrorowy. Śmiertelne krępulce, w jakie , dzięki osiągnięciom pokoleń najinteligentniejszych z nas osaczyliśmy się, dadzą w polityce szanse osobnikom, przy których Sam Peckinpah w roli przywódcy, mógłby załapać się co najwyżej na bohatera jakiejś kreskówki? ” Nie wiem co odpowiedzieć, bo masz dużo racji. Ale mimo tego ufam, że są w nas iskry, które ten ponury obrzęd nagrobny, ten ponury determinizm w który nas wpędzono są w stanie zamienić na fiestę wolności. Odpowiedź jak to zrobić daje właśnie Sam Peckinpah w „Dzikiej Bandzie”. Dedykuję Ci – i sobie – ten patetyczny finał filmu. Myślę, że liczy tylko bunt, krótka chwila wolności, którą wielki rezyser, wizjonerm w tej przepięknej scenie wyraził. Dla takich chwil warto żyć. jestem przekonany, że to poczucie ważnej chwili, której warto się oddać narasta też w naszym buraczanym kraju
http://www.youtube.com/watch?v=yD2CQ3A-ug4&feature=related
Pozdrawiam
@telegraphic observer
Emerytury to teraz modny temat, Drogi TO. Przypomnę jeden pomijany aspekt daninowy, związany z emeryturą. Gdzieś w 1999 roku wprowadzono reformę ZUS. Ubruttowiono pensje i wprowadzono kwotę graniczną dochodów rocznych, po przekroczeniu których, podatnik nie płacił składki ZUS. Ponieważ ta kwota była około II progu daniny PIT, nikły procent pracowników zdawał sobie sprawę, że dobrze zarabiający na reformie zarobili krocie. Ustawodawca zakładał, że ograniczenie emerytury, zachęci dobrze zarabiających – nazwijmy ich drugoprogowcami – do oszczędzania na stare lata, jeśli chcieliby utrzymać standard życia.
Media milczały o tej sprawie, bo frontmeni mediów zarabiali na reformie i było im „niezręcznie”.
Czasami o tej sprawie mówił p. Bugaj, czasami krzyczał o tym ubrany na czerwono rewolucjonista, p. Ikonowicz.
Należałem do tej, obdarowanej grupy, mam teraz maksymalną emeryturę starego portfela, 3 688 zł netto po 42 latach pracy i głosuję za rewaloryzacją kwotową. Mówienie, ze to niesprawiedliwe, człowiekowi, który „podarunek” odkładał i z odłożonego dokłada na emeryturze, jest obrzydliwe.
Chyba mnie wesprzesz TO, jako człowiek poszukujący w umowach społecznych śladów sprawiedliwości.
Pozdrowienia
PS
Wysłałem kiedyś do mojego guru JŻ tabelę danin wszystkich pracowników, od mojego zastępcy do pomocnika magazyniera. Wychodziła z tego dokumentu jedna prawda: daniny pracownika w mojej firmie, miały charakter liniowy, około 40%. Ci lepiej zarabiający płacili mniej na ZUS.
Na krańcach zbioru było:
biedni 21% ZUS, 19%PIT
bogaci 10% ZUS, 30%PIT
O sobie nie piszę, aby nie psuć niektórym blogerom humoru. Rozliczałem się jak górnik, z niepracującą żoną i zarabiałem na tym prawie tyle, ile zarabiałaby żona w szkole, jako nauczycielka z wyższym wykształceniem.
Acha i miałem ulgę na dwoje dzieci.
Szanowny Sebastianie
Dzieki za dyskusję o Fellinim, Sergio Leone, Peckinpahu…. . Cieszę się, że te filmy, w tych prostackich czasach, jeszcze wzruszają i inspirują. Cieszę się, że istnieją jeszcze w pamięci, że ludzie je oglądają.
Bardzo miła rozmowa – dziekuję
Wklejam, jeszcze „szczypiatelnyj” fragment z „Dzikiej bandy”. Zawsze mnie ten kawałek (La Golondrina)wzrusza
http://www.youtube.com/watch?v=uDyS1p4WoAQ&feature=related
Pozdrawiam z sympatią
Oglądam teraz w telewizji uroczyste spotkanie „Przedsiębiorca Roku”. Scenografia amerykańska, okrągłe stoły, kieliszki z wodą i czymś czerwonym, muszki i gładkie ciemne krawaty, panie w kreacjach.
W prezydium pp Bielecki i Szejnfeld i wyróżnieni.
Na pytanie prowadzącego, co jest najważniejsze dla rozwoju (chyba), padła odpowiedź Mistrza.
EDUKACJA EKONOMICZNA!
Wśród posłów też.
Pamiętasz wątek z Rozdroża o misji, he?
PS
O! Teraz p. Bielecki mówi o wadze uczenia matematyki. Coś dla staruszka
Mądrze mówią goście, szkoda, że tak rzadko w telewizjach.
Red. Młodkowski CNBC, na zakończenie powiedział, że ?niektórzy analitycy mówią, że jeśli kurs EUR przekroczy 4,80 PLN, to konstytucyjna granica 55% PKB padnie (teraz mamy 4,49 i średnia wartość rośnie).
To było w nawiązaniu do wypowiedzi p. Bieleckiego, że nie warto zaciągać kredytów w walucie. Młodkowski dodał ironicznie, że nie tylko osoby prywatne zaciągają kredyty w walucie.
Nareszcie temat na wierzchu!
PS
Szanowni Blogerzy, śledźcie oprocentowanie 10latek w różnych krajach!
Kartka z podrózy,
wydaje mi się, że generalnie nie ma nic złego w stwierdzeniu, że każdy jest kowalem swego losu kiedy nie robi sie z tego stwierdzenia normy obowiązującej bez wyjątków. Jak słusznie zauważa parker, życie jest bardziej zniuansowane i z reguły nie daje się jego sensu czy bezsensu wepchnąć w jedną, zgrabną formułkę-wytrych, klepaną potem beznamiętnie jako odpowiedź na pytania zasadnicze. Jeśli ktoś mimo wszystko usiłuje czynić podobnie, to popada w pewnego rodzaju obskurantyzm, widzenie lunetowe – nazwij to jak chcesz.
Na temat nierówności startu oraz innych czynników potęgujących różnice na tle majątkowych napisano juz dosyć sporo i na ogół niewielu, poza ultrakonserwatywnymi darwinistami społecznymi (np. w USA pewne sekty w łonie mozaiki tamtejszego protestantyzmu) widzi kwestię biedy zero-jedynkowo, jako rezultat tylko i wyłącznie własnych działań czy zaniechań. I tak dobrze, że w geście łaski uwzględniają oni stan zdrowia jako wyjątek od głoszonej zasady pełnej i wyłącznej odpowiedzialności za własny los.
Pozdrawiam
PS. Tylko wspoczuć agresji w postaci bombardowania hasłasem
TO
Czy lud jest zainteresowany, to bym nie powiedział. lud to jest zainteresowany zarobkami. Pamiętasz strajk związkowców pielęgniarek przeciwko samozatrudnieniu i odzew samozatrudnionych?
Tam gdzie się ludziom pozwala wybrać, czy chcą odkładać na emeryturę czy zarabiać więcej, wolą to drugie, i uważasz powinniśmy w majestacie prawa im zabrać na emeryturę tak żeby dostawali więcej jak będą starzy a mniej teraz, państwo ma o to dbać?
Otóż nie, państwo ma dbać o minimum, żeby było nie głodowe w miarę możliwości pracujących, zawsze będzie za niskie jak ktoś
nie będzie miał odłożone albo rodzina nie pomoże, pracować wtedy przyjdzie dłużej niektórym, do tego jak najtaniej i przejrzyściej wypłacone. Najniższe uposażenia zwolnione z podatku ale nie ze składki emerytalnej. Tę powinni płacić wszyscy, żeby mogła być niska. Tak uważam powinno być. Ewentualnie odłożony podatek od oszczędności emerytalnych w funduszach i na kontach w bankach i wszystko. Żadne ZUSy i KRUSy nie są do tego potrzebne. Od choroby jest ubezpieczalnia. I znów koszyk świadczeń gwarantowanych plus dodatkowe ubezpieczenie dla chcących być ubezpieczonym poza koszyk. Niech bogaci płacą do systemu a nie do kieszeni lekarzowi wypychając z kolejki biedaków co jest dla nich oczywiście tańszym rozwiązaniem. Trzeba skończyć z hipokryzja równego dostępu do usług medycznych, nie ma równego, niech będzie przejrzysty. Przez to tańszy bo opodatkowany i racjonalniejszy. Dla bogatych droższy czemu nie sięgnąć do tych głębokich kieszeni? Lekarzy i pacjentów?
Czy my się musimy z Kanadą porównywać?
Teraz jest czas na bycie w awangardzie postępu jeżeli chodzi o koszt funkcjonowania państwa, wygrają ci, co sobie z tym najszybciej poradzą.
Czemu nie my?
stasieku pisze:
2011-11-24 o godz. 18:36
Dzięki za poparcie dla waloryzacji kwotowej.
Ja na emeryturę poszłam po trzech kwartałach bycia bezrobotną, bo zostałam zwolniona z pracy „na rok urodzenia”. Dopiero od października z zasiłku przeszłam na wcześniejszą emeryturę. Wcale tego nie chciałam, akurat ja chętnie bym pracowała nawet do 67 lat. Swoją pracę bardzo lubiłam, byłam nagradzana i nie zarabiałam źle – tak około średniej krajowej. Wyleciałam na margines bez odprawy. Mam 32-letni staż pracy udokumentowanej i do dziś do nędznej emerytury dorabiam więcej, niż ona wynosi. Nie mogę jednak doliczyć sobie tych lat do naliczenia świadczeń z wiadomych względów. Kiedy skończy mi się zdrowie, będzie mi ciężko. Pocieszam się, że z każdym rokiem wynosi to o cały rok mniej.
No i niech mi ktoś powie, że sobie na taki właśnie los nie zapracowałam osobiście! Pewnie, że zapracowałam, wykułam sobie takie właśnie życie na emeryturze, jak ten kowal co młotem bije.
I ta właśnie przyczyna jest powodem tego, że uważam kwotową waloryzację za sprawiedliwszą od procentowej.
Przynajmniej dla mnie.
Kartka z podrozy:
Mam w swoich zbiorach prawie 3 tys. filmow, w tym klasyke o ktorej mowisz. Do westernow dodalbym Arthura Penna- „Maly wielki czlowiek” z niezapomnianym D. Hofmanem oraz „3.15 do Yumy” z D. Davesa z G.Fordem (1957). Torlin woli westerny robione przez H. Hawksa, wszystkie oparte na tym samym watku: „Rio Bravo”,”El Dorado” i z J. Waynem w roli glownej.
W zalewie wspolczesnego chlamu ogladam wspolczesne kino skandynawskie, zwlaszcza te robione przez Dunke S. Bier. Polecam zwlaszcza „After the wedding” and „Brothers”.
W piatek bylem na koncercie 70-letniego P. Simona ( az trudno uwierzyc, bo gral i spiewal bez przerwy 2 godziny) i przypomnial mi sie „Absolwent” Mike Nicholsa. To byl poczatek kariery D. Hofmana i Simona and Garfunkela.
stasieku, parker
Muszę się zastanowić nieco dłużej, co wesprzeć. Zbyt to wszystko, o czym piszecie jest nieporównywalne do czegolwiek, co znam.
Pa2155,
„3:10 to Yuma” (po polsku „15:10 do Yumy”) Pociągi wtedy chodziły bez opóźnienia 😉
Do I know what the hell is?
@Torlinie, czytam Twoje proste argumenty i nie mogę się nadziwić, że Polemiści nie rozumieją banalnego powiedzenia „uczciwością i pracą, ludzie się bogacą”.
A że są niuanse, wyjątki, bo ktoś nie pracował, ukradł i się wzbogacił ? co to ma do rzeczy i tej prostej przypowieści.
Też znam, ba, mam przyjaciół z tzw nizin, którzy zamiast rozpaczać nad swoim pochodzeniowym upośledzeniem, brakiem znajomości, zaczepili się w mieście, pokończyli szkoły i uczelnie – to były osobniki ambitne, silne determinacją, często im tego zazdrościłem – i teraz widzę ich w mediach, na stanowiskach siedzą, albo w biznesie.
Nie mogę się włączyć w tę dyskusję, bo „cóż tu pisać do Kartki”.
Żałosne argumenty, beletrystyka prawie, dobrze, że jak zwykle starannie napisane.
I ten budujący, albo trudniej powiem – konstruktywny motyw: „oj niedobrze, niedobrze, ten wstrętny rząd, tylko piwo raduje”.
Wyobrażasz sobie Torlinie takich ludzi u władzy?
Pozdrawiam najcieplej, dobranoc.
Torlin,
biore tylko doslownie to, co piszesz.
A jak mam brac ?
Pozdrawiam
Polonia-Sawa
1.Polonizda nie jestem.
2.Gwary chlopskiej nie uzywam, bo zadnej nie znam.
3.Przeklenstw nie uzywam.
4.Od czego czlowiekowi za granica uszy puchna nie wiem.
5.Nie wiem czego ucza polskie dzieci.
Pozdrawiam.
Stasieku 22.32
„….mam przyjaciół z tzw nizin…” – co to sa „niziny” ? Jak „doly” ? (Dla Hucula…losy w doly rzuca…). Znam wielce wyksztalconych, z najlepszych rodow, Huculow. Pisza, maluja, graja i zaden nie jest „osobnik”, jak leszcz w tataraku. Do czego ten wywod i analogia ? Ciekawa konkluzja etnograficzna i rad bym wysluchac do konca.
stasieku,
ja tez znam TAKICH ludzi, ale tez znam innych, ktorzy chocby nie wiem co, to nie maja szansy, choc bardzo chca, a wiec po co generalizowac ?
Pozdrawiam
GajowyM:
5 minut nie ma znaczenia, w stosunku do wiecznosci. 🙂
W tradycji anglosaskiej nie ma 15.10, a 3.10 pm. 15.10 to tzw. military time.
Jako bonus wklejam moj faworyt
http://www.youtube.com/watch?v=ifxqOVt_YE8&feature=results_main&playnext=1&list=PL295251613B053C21
Tytul polski byl „Bialy kanion”, angielski „Big country”.
Polonia-Sawa pisze:
2011-11-24 o godz. 11:26
A tu niektorzy popisuja się „elokwencja po polsku ,jak juz slomy zabraklo
bo miasto stoleczne, krolewskie to uzywaja obecnie w butach w Warszawie dalej te „sowieckie onuce”!!!!
Fe?
Salute
Rozumiem, że to dotyczy mojego wpisu z godz. 08:55 .
Otóż droga Pani Polonio-Sawo, nie ja jestem winien, że wiele ulic nazwano w sposób określany przez Panią „sowieckimi onucami”. Jeśli Pani tego nie potrafi zrozumieć to już Pani problem. Są w Polsce ludzie urodzeni w Stalinogrodzie i nic na to nie poradzą, chociaż im się zmieni metryki i udawanie, że nie było tak jak było, to po prostu kretynizm zalatujący dodatkowo fałszem.
Nie interesuje Pani, czy ja np. uważam, że dokonując zmian nazw ulic i placów (z wyjątkiem Stołecznej na Popiełuszki) postapiono słusznie czy nie. Mam udawać, że żadnych „sowieckich onuc” nie było, tak? Przecież to będzie ordynarne kłamstwo więc zastanów się kobieto co wypisujesz. A salute to po jakiemu?
Pozdrawiam, Nemer
stasieku:
Nie wiem, jak Panu wlasciwie odpowiedziec po Panskiej obronie banalow torlinowych.
Pochodze z tzw. nizin spolecznych (jak to Pan nazywa kwieciscie), udalo mi sie skonczyc kilka roznych kierunkow, czesc w Polsce, czesc w Kanadzie, ale pomimo tego rozumiem argument Jacobsky’ego i Kartki, ze w zyciu jest czasami wazniejsze szczescie niz te talenta i ciezka praca. Ze glupi przypadek moze zniweczyc wiele. Zaczynalem w zyciu kilka razy, w tym na emigracji, gdzie naprawde startuje sie od zera (ja- od zbierania winogron w okolicach Niagara Falls). Ta dyskusja przypomina mi pogaduchy z jednym z moich szkolnych i studenckich kolegow, ktorego po 30 z okladem latach spotkalem na emigracji. On byly CEO, ja i inni przy stole skromni pracownicy, zyjacy moze dostatnio, ale z niedosytem ambicjonalnym. Zapytalismy go wtedy, jak wystartowal, kto mu pomogl w pierwszych krokach emigracych. Byl raczej skapy w zwierzeniach na ten temat i powtarzal wytarte slogany o ciezkiej pracy i blizej nie zdefiniwanych talentach osobistych, ktore wyroznialy go z tlumu. Wydaje mi sie, ze mozna pracowac ciezko i byc utalentowanym i nagle znalezc sie przypadkowo na tej rampie selekcyjnej, bez wlasnej winy. Dodam, ze pamietam tego kolege jako zupelnie przecietnego inzyniera, bez wielkich horyzontow, nawet po latach. Tak czasami spotykam tu w Kanadzie i po stronie amerykanskiej ludzi wyksztalconych, inzynierow, lekarzy, artystow, z roznych krajow, nie tylko z Polski, ktorym po prostu zabraklo kiedys luta szczescia, aby dopiac swego. W krajach zamorskich jest takie powiedzenie „doesn’t matter what you know but who you know”. I tak nie wiem dokladnie, co w poprzedniej dyskusji jest realem, a co beletrystyka.
Pozdrawiam
Torlin
Nie mogę się powstrzymać i ślepemu o kolorach nie popowiadać.
przykładami to można najbzdurniejszą tezę udowodnić. Chłopski rozum też wiele potrafi udowodnić. Do mnie statystyka przemawia przy rozumieniu ogólnych prawidłowości. Oczywiście że pracowitość się przydaje przy osiąganiu sukcesu. Mądrość i inteligencja również. Czemu zatem tylu głupców osiąga w życiu sukces jak również inteligentnych tego sukcesu nie osiąga?
Czy zatem inteligencja i pracowitość gwarantują sukces?
A jak ktoś lubi swoją pracę to pracowity? A uczeń mało zdolny to leniwy? Jakby ci nauka ciężko wchodziła z radością byś zakuwał? A zdolny to wogóle musi być pracowity? Lubi się uczyć, bo to mu sprawia przyjemność. A dlaczego jedni się rodzą zdolni a drudzy nie? Jedni pracowici i oszczędni drudzy utracjusze i sowizdżały?
Kartka z podróży
24 listopada o godz. 18:18
———————————–
Szanowny „Kartko z podróży”,
ja również , bardzo serdecznie dziękuję za naszą wymianę momentów – dla których waro żyć…
Chciałbym jeszcze tylko w ramach dopowiedzenia , podzielić się z Tobą małą refleksją se swojej ścieżynki życiowej.
Prywatnie, jestem niereformowanym, „przerośniętym” optymistą.
Jestem też genetycznym idealistą, co w mioch przymiarkach do udziału w życiu społecznym na miarę moich możliwości i amicji, zawsze kończyło się „napotykaniem ” ściany.
Ponieważ każdy gracz, jest przedewszystkim skazany na siebie i swoje argumenty w grze, od jakiegoś czasu przedzieram się przez moje wewnętrzne gąszcze, żeby nauczyć się patrzeć na daną nam rzeczywistość możliwie racjonalnie. Niestety, trzeźwy ogląd wyklucza piękne woale stworzone przez nasze marzycielsko-idealistyczne natury.Bezwładnść pochodząca od tych ostatnich broni się” melodiami” z rajów utraconych…
Pojawiają się pozory, które sugerują nam, że to co trzeźwe jest smutne, i tylko to co ulotne i piękne jest optymistyczne , a nawet i wręcz bardziej sensowne. Tymczasem , jeśli uczymy się prawdziwie funkcjonować z tymi dwoma stanami- życie nasze jest silniejsze i łatwiej jest z nim zbliżyć się do pełniejszej harmonii z naszycm ziemsko-kosmologicznym ekosystemem…
Serdecznie pozdrawiam,
Sebastian
PA2155
dzieki za ten wpis. Nie chcialem mieszac watku emigranckiego do dyskusji, ale skoro stalo sie…
Inny dobry przyklad na wykazanie jakie brednie wypisuje Torlin, i pod jakimi bredniami podpisuje sie stasieku to tzw. mikrokredyt z krajow trzeciego swiata. Gdyby nie stworzono tej mozliwosci – jedynej, ktora pozwala jakos podzwignac sie z nedzy – to setki tych, ktorym mikrokredyt dal mozliwosc do tej pory wegetowalaby na wyjsciowym poziomie ubostwa. Z tym ze to nie oni sami wyrobili sobie ten instrument pomocy w formie mikrokredytu. Ktos madry stworzyl mikrokredyt (bynajmniej nie biedny, ale wyksztalcony i z wyobraznia), aby potem, za pomoca mikrokredytu wyciagac z biedy tych, ktorzy maja takie ambicje, a i tutaj nie mozna generalizowac. Gdyby przyjac „logike” Torlina, to po co mikrokredyt, skoro kazdy ma byc kowalem swego losu ?
Pozdrawiam
Bo ludzie to tak lubią widzieć to, co im się w oczy rzuca. A sukces się rzuca, znaczy można go osiągnąć a skoro można, to każdy może. A brak sukcesu się kojarzy.. z brakiem sukcesu. A jak ludzie braku sukcesu maja wyglądać? Jak obiboki i pijaki. Znaczy, wyglądają dlatego, że nie mają sukcesu, czy nie mają sukcesu i dlatego tak wyglądają? Różnie oczywiście, ale Torlin wie, że tak wyglądają dlatego że tacy są, a są tacy dlatego że są leniwi. Dlaczego są leniwi Torlin już nie mówi, a co go leniwi obchodzą. Szczególnie ci, co im się udało sukces osiągnąć i dobrze im robi na samopoczucie, że to dzięki sobie. Są nawet skłonni przyznać, że może nie tacy genialni, bo są jednak ci z większymi sukcesami, ale ilu takich jest, dwu, trzech? Nie każdy zresztą musi być taki zdolny. Oni ze swoimi zdolnościami na pewno osiągnęli bardzo dużo a to dzięki swojej pracy, gdzieżby tam szczęście brało w tym udział, tymi ręcami ..