Polak w gabinecie krzywych luster

Możemy mieć w maju naraz dwóch prezydentów: Trzaskowskiego i Nawrockiego. Takie głosy dochodzą z kręgów prawniczych na tle sporu o rolę nie-izby Sądu Najwyższego w potwierdzaniu ważności wyniku wyborów. Byłoby to zabawne, gdyby nie było przykładem, jak nasza demokracja wpada już od ponad roku w pułapki zastawione przez narodowokatolicką sektę polityczną.

W ramach tej intrygi sekta domaga się po werdykcie tejże nie-izby SN wypłaty odebranej jej przez PKW subwencji. Nieistniejąca izba, stworzona przez poprzednią ekipę rządzącą i złożona wyłącznie z niesędziów, spełniła prośbę PiS o uchylenie decyzji PKW o odebraniu subwencji. Uchachani Bochenek i Kaczyński oczekują wypłaty w trybie santo subito. W końcu Jarosław Polskę Zbaw to nie człowiek, tylko figura sakralna (choć dla niektórych herszt sekty i ojciec chaosu, jaki dziś obserwujmy w państwie polskim i polityce).

Wchodzimy do gabinetu krzywych luster, gdzie PiS małpuje KO i inne ugrupowania demokratyczne, gdy były w opozycji. Rządząca dziś ówczesna opozycja patrzy na swoje odbicie w pisowskim lustrze i nie wie: śmiać się czy jednak nie odpowiedzieć Hammurabim. W lustrze demokratycznym obecny PiS ma różne odbicia: szkaradne, wredne, ale też nieprzysiadalne politycznie, choć może w tym i owym dałoby się dogadać.

Normalny zjadacz chleba, któremu Polska ani pan, ani swat, ale jednak ojczyzna, ma ochotę z tego gabinetu uciec, jak z escape rooomu, bo już słyszy, że włączył się alarm. Jak długo może funkcjonować państwo, w którym obecna opozycja zarzuca zwycięzcom, że są nielegalnym reżimem realizującym politykę na rzecz niemiecko-rosyjskiego kondominium. Przecież to jest otwarta zachęta do rebelii w stylu szturmu trumpistów na Kapitol. Jak może funkcjonować państwo, w którym PiS wytyka Tuskowi, że jego rząd zamachnął się na demokrację i praworządność, bo torturuje malwersantów finansowych, którzy przeputali setki milionów złotych z budżetu państwa, i zmusza ich do wybierania wolności u Orbána. Jak może funkcjonować państwo, które zdane jest na łaskę i niełaskę pisowskiego ciągu polityczno-technologicznego: PAD-para-TK-pseudoizba i prezes SN. Wszystko zamienia się w tenis stołowy: piłeczka za piłeczkę. Wy nam to, to my wam to. Może i rozdaliśmy miliony swoim kumplom i klientom, ale subwencja nam się należy.

Dwóch prezydentów też może być, bo straż ochrony wyborów majowych pod komendą prof. Czarnka ma pełne zaufanie kandydata na boksera pod żyrandolem i jak stwierdzi, że wygra Nawrocki, to wygrał Nawrocki. A jakby co, to zawsze jest opcja azylu politycznego u Orbána dla prezydenta Nawrockiego na uchodźstwie, a nawet i dla całego pisowskiego rządu w Budapeszcie. Ryszard Terlecki na pewno by sobie poradził z taką rekonstrukcją historyczną. Może nawet być dwóch papieży: jeden dla Polski (choćby bp Tęczowa Zaraza), a drugi dla katolewicy. W psychiatrii taki stan rzeczy to rozdwojenie jaźni narodowej. W politologii – gen samozniszczenia.

Szczęśliwszego Nowego Roku.