Słowo o krzyżu
Uczestniczyłem kilka dni temu w pewnym ogólnokrajowym programie radiowym. Tematem było postanowienie prezydenta Warszawy o nieumieszczaniu symboli religijnych w urzędach stołecznych. Do programu dzwonili słuchacze. Słuchając wypowiedzi przeciwników tej decyzji, miałem silne wrażenie, że Kościół przegrywa walkę o krzyż jako znak religijny.
Przegrywa nie tym sensie, że siły antyklerykalne biorą górę, bo taka walka w istocie toczy się na marginesie debaty publicznej. Przegrywa w sensie fundamentalnym: że nie zdołał uchronić znaku krzyża przed upolitycznieniem, a nawet upartyjnieniem i wykorzystywaniem go całkowicie sprzecznie z jego religijnym znaczeniem.
Pozwolił uczynić z krzyża znak nacjonalistyczny, a przecież przesłanie chrześcijaństwa jest uniwersalistyczne. Jezus nie oddał życia za Żydów czy Polaków, tylko złożył je w ofierze przebłagalnej za grzechy wszystkich mieszkańców naszej planety w każdym pokoleniu i zakątku świata. Ludzie mogą ofiarę przyjąć lub odrzucić, bo są wolni w swych decyzjach egzystencjalnych.
Gdyby Kościół w Polsce przyłożył się do religijnej edukacji wiernych, nie byłoby „kwestii krzyża”. Wierni nie mówiliby publicznie rzeczy, które odstręczają od Kościoła i wiary katolickiej. Jedna ze słuchaczek oznajmiła, że niewierzący i innowiercy to mniejszość w jej regionie, a pewno i w Polsce, więc powinni liczyć się z faktem, że większość Polaków szanuje znak krzyża. Zresztą nie rozumie, komu w ogóle krzyż może przeszkadzać. Przecież „poeta pisał, że tylko pod znakiem krzyża Polak jest Polakiem”.
Takie myślenie to niebezpieczne nieporozumienie. Anonimowy slogan, że tylko pod krzyżem Polska jest Polską, miał zastosowanie w realiach rozbiorowych. Rosja i Prusy prowadziły politykę wynarodowiania. Jej elementem była dyskryminacja Polaków jako katolików, podczas gdy większość obywateli Prus przyznawała się do protestantyzmu, a Rosji – do prawosławia. Tylko w imperium habsburskim katolicyzm miał status religii państwowej, choć i tam monarchia czuwała, by Kościół rzymski za bardzo nie urósł.
Radiowa słuchaczka, gdyby torpeda czasu przeniosła ją do tamtych czasów, broniłaby zapewne prawa mniejszości katolickiej. Dziś, w systemie demokratycznym, powinna akceptować prawa mniejszości wyznaniowych oraz osób niereligijnych i wszelkich innych do życia zgodnie z własnym światopoglądem, byle w granicach prawa. Demokracja polega m.in. na tym, że chroni takie mniejszości przed dominacją większości.
Przed laty budziło mnie w hotelu w Dżakarcie wczesnym rankiem wezwanie muezina do modłów nakazanych wyznawcom islamu. Jego głos unosił się nad miastem dzięki potężnej aparaturze nagłaśniającej. Niewiele to się różni od bicia kościelnych dzwonów w świecie kulturowo chrześcijańskim: jesteś w naszej strefie religijnej. Takie zawłaszczanie przestrzeni publicznej wyraża dominację nie tylko religijną, ale też kulturową, społeczną i polityczną.
Wielu z nas, od pokoleń mieszkających w tym dominium, zapewne nie zwraca na to uwagi i uważa za rzecz swojską, a nawet sympatyczną, ale przybysze, także ci, którzy też tu mieszkają na stałe, mogą się z tym czuć tak sobie. U nas znak krzyża rozumie się jako „naturalny” element przestrzeni publicznej. Można go jednak postrzegać także jako znak dominacji Kościoła i wiary rzymskokatolickiej.
Dziś, tak samo jak w całej swojej historii, Polska jest miejscem zamieszkania nie tylko etnicznych Polaków wyznających wiarę katolicką. Nasza konstytucja stanowi, że Polska jest dobrem wspólnym ludzi o różnych światopoglądach, korzystających z równych praw i swobód obywatelskich. A nasze państwo te prawa gwarantuje.
Cóż więc zaskakującego lub niepokojącego w tym, że w naszej stolicy, metropolii wieloetnicznej i wielokulturowej, ludzie załatwiający swoje sprawy urzędowe nie zobaczą na ścianach urzędu symboli religijnych, w tym znaku krzyża? Mogą go oglądać w kościołach i wielu innych miejscach. Nikt im tego nie zakazuje ani nie narzuca. Na tym polega demokratyczne państwo prawa i jego rozdział od religii.
Wszyscy wiemy, że co innego konstytucja, a co innego rzeczywistość, w jakiej żyjemy. Symbolem może być krzyż wciąż wiszący w sejmowej sali obrad plenarnych. Ruch Palikota dwukrotnie wnosił o jego usunięcie. Posłowie PiS, PO i PSL wniosek odrzucili. I choć pozaprawnie tam umieszczony, wisi nadal. Bliższa realiom dzisiejszej Polski jest decyzja prezydenta naszej stolicy.
Komentarze
Kto dzisiaj u nas definiuje demokrację jak rzady większości przy poszanowaniu prawa mniejszości?
Naprawdę przeszkadzał Panu spiew muezina? Ja wrecz ubóstwiam tę muzykę. Dowiedziałam się, ze ten spiew jest zróżnicowany w zaleznosci od pory dnia. Przed południem jest mobilizujacy, po południu – relaksujacy. W ukochanym przeze mnie Stambule, gdy przyjdzie pora na modły – jak i w Polsce, gdy zaczynaja bic dzwony w kosciolach na mszę – zaczyna muezin w jednym meczecie, dołącza do niego muezin w innym meczecie i w ten sposób całe miasto rozbrzmiewa pieknym spiewem, który niesie się nad Bosforem i Złotym Rogiem. Osobiscie krzyze w urzędach nie sa mi potrzebne, zastanawiam sie jednak, jak nalezy postrzegać ludzi, którym one przeszkadzają. Mnie nie przeszkadzałyby np. świece chanukowe w sejmie, jak Braunowi. Bądźmy wiec konsekwentni i tolerujac symbole innych kultur w przestrzeni publicznej szanujmy tez swoje.
A te wszystkie sprawy krzyżowe na Wisła dzisiaj odbywają się w świecie który od ładnych kilkudziesięciu lat znacznie zmienił się populacyjnie.
Chrześcijaństwo stało się mniejszością jeszcze bardziej znikomą w świecie niż było nie tak dawno temu. I niektorzy nadwiślańcy próbują już dawać temu fair wyraz. Co naszej konserwie nie będzie wciaz w smak.
A wschodnie religie będą pokazywały swoja przemożna w świecie obecność coraz bardziej i bardziej. Co widać słychać i czuć
Krzyż stał się czymś w rodzaju cepa do okładania przeciwników politycznych. Z tego jest prosta
droga do zaniku szacunku dla krzyza jako symbolu wiary. Do cepa ani sztachety nikt szacunku nie żywi .
„Jest mało prawdopodobne, by chrześcijanie w ciągu dwóch wieków po śmierci Jezusa kiedykolwiek posługiwali się symbolem krzyża. Pierwszym chrześcijanom krzyż kojarzyłby się głównie ze śmiercią i złem — tak jak gilotyna czy krzesło elektryczne późniejszym pokoleniom” [Duński historyk i znawca symboli Sven Tito Achen].
.
Przed laty budziło mnie w hotelu w Dżakarcie wczesnym rankiem wezwanie muezina do modłów nakazanych wyznawcom islamu. Jego głos unosił się nad miastem dzięki potężnej aparaturze nagłaśniającej. Niewiele to się różni od bicia kościelnych dzwonów w świecie kulturowo chrześcijańskim: jesteś w naszej strefie religijnej.
Gdybyż dzwonnik wchodził osobiście na dzwonnicę rozkołysać dzwony, gdybyż muezzin kilka razy dziennie wdrapywał się po wąskich schodach minaretu, a potem bez wspomagania, własnym, nieamplifikowanym głosem wzywał współwyznawców – szanowałbym – i nawet podziwiał. Dziś to wszystko zautomatyzowane, bez czynnika ludzkiego.
To zwierzęcy atawizm – znaczenie czymkolwiek terytorium do którego samowolnie przyznaje się prawo do władania i pokazuje kto tu rządzi i ostrzega intruzów.
To totem – u ludów pierwotnych zwierzę, przedmiot, które jest obiektem kultu w obrębie danego plemienia, ludu albo społeczności.
A co mówi Księga:
„Nie wolno ci robić sobie rzeźbionego wizerunku ani żadnej podobizny czegokolwiek, co jest w niebie, na ziemi albo w wodzie. Nie wolno ci się im kłaniać ani im służyć, bo ja, Jahwe, twój Bóg, jestem Bogiem, który wymaga wyłącznego oddania” (Wyjścia 20:4, 5).
„Ich bożki to srebro i złoto, dzieło ludzkich rąk. Mają usta, ale nie mówią. Mają oczy, ale nie widzą. Mają uszy, ale nie słyszą. Mają nos, ale nie czują zapachu. Mają ręce, ale nie dotykają. Mają nogi, ale nie chodzą. Swoim gardłem nie wydają żadnego dźwięku. Do nich upodobnią się ci, którzy je wytwarzają, jak również wszyscy, którzy im ufają” (Psalm 115:4-8).
„Ja jestem Jahwe. To jest moje imię. Swojej chwały nie oddam nikomu ani należnej mi czci wizerunkom” (Izajasza 42:8).
„Uciekajcie od bałwochwalstwa” (1 Koryntian 10:14).
„Strzeżcie się bożków” (1 Jana 5:21).
Podobna dyskusje, jak ta o krzyżach w urzędach, ale bardzo intensywną, dotyczącą zamieszczenia w projektowanej konstytucji odwołania do wartości chrześcijańskich, prowadzili politycy na różnych forach, w tym sejmowym. Bezpośrednie odwołanie nie zostało w końcu zamieszczone w Konstytucji, ale w preambule jest nawiązanie do tego, podobno zaproponowane przez Mazowieckiego – bardzo roztropnego polityka, porządnego człowieka. Niestety nie zyskał on popularności jako polityk u wyborców, bo efekt krawata, czyli wyglądu i mowy ciała zadziałał w masach elektoratu negatywnie dla poparcia na jego rzecz.
Podobno po tym akcie zaproponowania brzmienia preambuły do polskiej konstytucji Mazowiecki dostawał mnóstwo anonimów z pogróżkami i obelgami, łącznie z takimi, które zaliczały go do obcej nacji, czyli wroga narodu polskiego. W Polsce nie trudno się domyślić jaka to nacja.
TJ
Przecież krzyż został upolityczniony od początków chrześcijaństwa. I tak było przez wieki. To nie tylko domena poprzedniej władzy PiS
@kalina
Nie, nie przeszkadzał jako zjawisko kulturowe, bom ciekaw każdej kultury, ale poczułem się jednak jak gość z innego świata, niekoniecznie mile widziany.
Czy religia/wiara może tworzyć nację. TJ i mimoza uważają, ze tak.
@AS pisze…
„ Przegrywa w sensie fundamentalnym: że nie zdołał uchronić znaku krzyża przed upolitycznieniem, a nawet upartyjnieniem i wykorzystywaniem go całkowicie sprzecznie z jego religijnym znaczeniem“.
Uchronić jest tu conajmniej eufemizmem, bo Kościół sam wykorzystywał znak krzyża do celów politycznych i społecznych, był jednak, jak poprzednio napisałem również wykorzystywany. Właściwie nie musiał się bronić, bo długo był krzyż instrumentem politycznym i znakiem legitymującym nakazy społeczne.
Akurat w Dżakarcie można czuć się obco, bo trudno tam zauważyć miłość wpisana w Koran. Podobnie dzisiaj całkiem niedaleko na bd. Barbès, bo czasy Momo minęły, a dalej była Batavia jest wprawdzie wielokulturowa, jednak już lub jeszcze długo nie, interkulturalna.
Niestety nie słyszałem, ale moja żona powiedziała, że się z Panem Redaktorem zgadza. Niestety nie mieliśmy czasu rozwinąć tematu. Może przy okazji obecnego komentarza, ale po Dniu Matki.
Dzień Matki obchodzony jest w 77 państwach na świecie w drugą niedzielę maja. Tylko w Polsce przypada zawsze w dniu 26. maja.
Z kolei Dzień Ojca obchodzony jest w Polsce w dniu 23 czerwca. To najdłuższy dzień w roku. Ojcowie mają labę
@saldo
Oczywiście: Naród Przymierza.
@AS zgoda, Tylko ze my ciągle ograniczamy się do jednego, gdy były trzy. I to właśnie irytuje.
@AS
Zapomniałem dodać, ze w Izraelu są tendencje, dość wyraźne, budowania narodu izraelskiego. Przy czym nie możemy zapominać, ze w Izraelu żyje 38 grup religijnych. W narodzie izraelskim znajdą oczywiście swoje miejsce. Również izraelscy Arabowie. W dzisiejszych czasach cofanie się do tych biblijnych jest wsteczne.
@saldo
Trzy ludy, trzy Księgi, wspólny prapoczątek. Natura ludzka zwyciężyła jednak nad mitotwórstwem i zniszczyła tkankę łączną.
Trzy najgorsze „pomysły” z Bliskiego Wschodu; Judaizm, Chrześcijaństwo, Islam. Trening totalitaryzmów.
niet
25 MAJA 2024
20:22
…. na niebie , a w ” niebie ” czyni ogromną róznicę
Wj 20,4-5
ZAWARCIE PRZYMIERZA NA SYNAJU. PIERWSZE PRAWA
ZAWARCIE PRZYMIERZA*
Dekalog*
204 Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! 5 Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą.
To smutne ze uprawiamy nadal chocholi taniec gdzie nikt nie potrafi wylaczyc muzyki. Potrafila to niedawno ultrakatolicka Irlandia. Tyle ze na ich kraj nie spadlo odium w postaci wyboru irlandyczyka na tron w Watykanie jako”najwybitniejszego czlowieka w dziejach ludzkosci. Gruzini, mimo ze Stalin wymordowal prawie cwiec ich populacj nadal stawiaja mu pomniki bo „byl wielkim gruzinem”.W niemieckim szpitalu,w ktorym bylem, z racji nazwy „szpital swietej Elzbiety tez wisza porcelanowe krzyzyki tyle ze ich ramiona sa neutralnie jednakowo rowne. Taki chocby niemozliwy w Polsce kompromis.
…przesłanie chrześcijaństwa jest uniwersalistyczne. Jezus nie oddał życia za Żydów czy Polaków, tylko złożył je w ofierze przebłagalnej za grzechy wszystkich mieszkańców naszej planety w każdym pokoleniu i zakątku świata. Ludzie mogą ofiarę przyjąć lub odrzucić, bo są wolni w swych decyzjach egzystencjalnych….
Pytanie zasadnicze: jak definiujemy dzisiaj grzech pierworodny?
Pytanie to zadają sobie T. Terlikowski i psychiatra K. Krajewski – Siuda w książce recenzowanej przez B. Kmieciaka:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5102027/uleczyc-boga-w-sobie-z-psychiatra-o-duchowosci
Żadnego z tych panów nie można pomówić o „walkę z kościołem”, wręcz przeciwnie.
Jeżeli „grzech pierworodny” stanowi metaforę ludzkiej niedoskonałości, to wtedy nie ma żadnej winy. I żadna ofiara nie jest potrzebna.
Czyli chrześcijaństwo należałoby kompletnie przedefiniować.
To jest pytanie bardzo zasadne.
Adam Szostkiewicz
26 MAJA 2024
7:48
Natura ludzka zwyciężyła jednak nad mitotwórstwem i zniszczyła tkankę łączną.
Jak Pan definiuje „naturę” ludzką i na jakiej podstawie twierdzi Pan, że zniszczyła mitotwórstwo?
A może to dotychczasowe mity straciły swój potencjał kulturotwórczy, w tym potencjał dostarczania spoiwa społecznego i indywidualnego (spójność wewnętrzna)?
Śmiem twierdzić, że mitotwórstwo jest częścią natury ludzkiej. I jako takie jest niezniszczalne. Powołam się tutaj na J. Brunera czy R. Maya („Błaganie o mit” wersja oryginalna „The cry for myth”.)
Moim zdaniem mity, które tracą swój potencjał kulturotwórczy zastępowane są przez inne.
A my jesteśmy właśnie na etapie wyczerpywania się jednych i jeszcze nie widzimy kolejnych.
Na etapie przejściowym.
Egzotyczny głos muezzina ma inne natężenie dla uszu turysty niż przymusowy widok narzędzia tortur dla oczu tubylca. Poza tym „muzyka łagodzi obyczaje” a szubienica oznacza zawsze to samo (w zależności od upodobań).
@jagoda
To kwestia doktrynalna. Pojęcie grzechu pierworodnego jest jej elementem. Interesuje przede wszystkim teologów i wierzących. Uniwersalistyczny charakter chrześcijaństwa to temat ciekawszy, zrozumiały dla ludzi XXI wieku pod warunkiem, że wymiar doktrynalny zejdzie na plan dalszy. Że ludzie popełniają grzechy, czyli przestępstwa i zbrodnie przeciwko koegzystencji w rodzinach i społeczeństwach, a te przestępstwa wywołują konflikty i wojny, dotrze do każdego. Religia musi mówić językiem zrozumiałym dla szerokich rzesz, a nie tylko do swego aparatu organizacyjnego i specjalistów. Inaczej traci kontakt ze społeczeństwem. W tym sensie przesłanie, że Jezus ofiarował życie, aby odkupić grzechy ludzkości, popełniane nieustannie od zarania dziejów ludzkich aż po chwilę, kiedy piszę te słowa, wydaje się przekazem zdolnym trafić do współczesnych pokoleń, co nie znaczy, że każdego przekona do wiary w Chrystusa. Interpretacja etyczna tego przekazu – że sprawiedliwość wymaga skruchy i naprawy wyrządzonego zła, a koegzystencja społeczna – wyrzeczenia się przemocy fizycznej i retorycznej – nie musi prowadzić do akceptacji tej czy innej doktryny metafizycznej. Można czynić dobro, nie będąc wyznawcą żadnej religii czy konfesji chrześcijańskiej. Można żałować niecnych działań i starać się naprawić ich złe skutki, na tej samej zasadzie: wiara nie jest tu warunkiem sine qua non. Wystarczy pewien stopień dojrzałości etycznej danej osoby. Na tym polega uniwersalność chrześcijaństwa i innych wielkich religii stworzonych przez człowieka.
@tichy
Nonsens. Te trzy religie nabrały cech totalitarnych dopiero w późnej nowoczesności wskutek ich ideologizacji do bieżących celów politycznych. Chrześcijaństwo i judaizm próbowały zniszczyć nowoczesne totalitaryzmy sekularne: nazizm i stalinizm. W religii żydowskiej tendencje autorytarne trafiały na dużo mniej podatny grunt niż w chrześcijaństwie i islamie. Judaizm w ramach samoobrony zamykał się i nie nabrał charakteru misyjnego charakterystycznego dla chrześcijaństwa i islamu, a także dla buddyzmu i hinduizmu.
@AS
Zgadzamy się, ze się nie zgadzamy, bo prapoczątkam czego? Mitotwórstwa ciągle aktualne etc.. Wracanie do kultury lacinskinskiej, chrześcijańskiej, czy nawet judeochrześcijańskiej ma oczywiście znaczenie dla wierzących, czy ma jednak sens? Pomijanie kultury antycznej, arabskiej, perskiej prowadzi właśnie do mitotwórstwa. Jeśli prapoczatkiem ma być mitotworstwo, to jest to historycznie ważne, przez wieki ważne społecznie, chociaż jak wspomniałem, ubogie społecznie, bo wykluczało kod społeczny, kulturowy etc. innych.
Zdaje sobie sprawę, ze natura ludzka ma poniekąd potrzebę mitów, ma jednocześnie potrzebę ratio i tu się ponownie zgadzamy. Stąd nasze bogactwo kulturowe, bo jednak świadomie czy nieświadomie nosimy w sobie i postrzegamy wpływ innych kultur. Chociaż wielu z nas bierze słowo często „dosłownie“ odrzucając ratio i mówienie o dogmacie galimatias pogłębia, zamiast cokolwiek tłumaczyć.
Dlaczego w XXI wieku mamy potrzebę odwoływania się do chrześcijaństwa czy innych doktryn wiary. Nie wystarczy nam etyka, filozofia, nauki Encyklopedystwow?
Katolickie postrzeganie wiary czy też jakiekolwiek inne mające cechy fundamentalistyczne oraz cała tegoż nadbudowa włącznie z rytuałami prowadzi często do sytuacji absurdalnych. Pogarsza je fakt, ze wielu z nas modląc się, nie rozumie tekstu. O czytaniu nie wspomnę. Dyskusja na tzw. wyższym poziomie niczego tu nie zmienia.
Sprawiedliwość wymaga mądrości, empatii oraz kodu, którym jest dzisiaj Konstytucja i i i. To zupełnie wystarczy, aby godnie żyć, co nie ma nic wspólnego z wiarą.
@saldo
Dlatego można mówić o klęsce edukacyjnej ultrakatolicyzmu i różnych wersji religijnego fundamentalizmu. Te nurty nie umiały wypracować skutecznych metod komunikacji ze zmieniającym się światem. Zamiast reformy i odnowy odmawiały dialogu, piętnowały odmienne opinie, wykluczały krytyków i polemistów.
Cenzor
„Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył”.
Jak łatwo zauważyć, zakaz dotyczył zarówno sporządzania wizerunków, jak i kłaniania się im.
@saldo
Niestety, nie wystarczy. Konstytucja definiuje normy ustroju państwa i nie próbuje – słusznie – wkraczać w intymną strefę światopoglądu, życia duchowego i wiary jako jednego z wyrazów ludzkich poszukiwań sensu egzystencji indywidualnej i zbiorowej.
@AS
Tak mówią wszyscy dzisiejsi politycy tłumaczyć rosnące wpływy skrajnej prawicy i faszystow. Akcentują manko komunikacyjne czy wrecz brak dialogu. I co? I nic, bo tłumaczenie tego co by było i dlaczego jest lub nie jest wprawdzie wazne, lecz spóźnione i właściwie dzisiaj nic nie znaczące. Pozostaje więc Tabula rasa? Nie, edukacja, oczywiście swiecka, oczywiście z nauka o religiach.
Kościelna edukacja per se ma charakter wertykalny i opiera się na dogmacie inkę mam tu na myśli fundamentalistów, bo dobrze pamiętam lekcje religii.
@AS
Ponownie zgadzamy się, ze się nie zgadzamy. Konstytucja wystarczy i słusznie pozostawia kwestie światopoglądu, wiary…w obszarach prywatnych. Gwarantuje jednak kształcenie, godność i prawa czlowieka….
,,Symbolem może być krzyż wciąż wiszący w sejmowej sali obrad plenarnych.”
Wato przypomnieć wielkie poświęcenie jednego z pre-pisowców podczas nocnego wieszania, które obrazuje poniższe zdjęcie:
https://bi.im-g.pl/im/11/ca/14/z21799953AMP,Pazdziernik-1997-r–Posel-Piotr-Krutul-wiesza-krzy.jpg
@Adam Szostkiewicz
Czy w tej audycji w której pan uczestniczył był również poruszany temat wyprowadzana krzyży ze szkół państwowych?
Jest to znacznie bardziej dewastujące niż wiszące krucyfiksy w niektórych urzędach. Na to przyjdzie również pora, potrzeba tylko jeszcze trochę czasu, czasu prosperity, demokracji, względnego pokoju oraz całkowitej pokoleniowej wymiany.
Miało być; i nie mam tu na myśli fundamentalistów…
@jagoda
Terminu mitotwórstwo używam w sensie pozytywnym: to element kultury tworzonej przez ludzkość. Natura ludzka to skrót na oznaczenie procesu ewolucji biologicznej homo sapiens, który zaszczepił w nas zdolność do współdziałania zarówno w dobrym, jak i złym. Potrafimy budować cywilizacje, jak i je niszczyć. W miarę postępu technologicznego złe skutki naszych działań zyskują coraz większy zasięg. I mogą zagrozić egzystencji naszego gatunku.Kultura, w tym religia, mitologie, ideologie polityczne, powinny współdziałać dla ocalenia naszego gatunku i dorobku cywilizacyjnego. Agresja wewnątrzgatunkowa to produkt ewolucji, uniwersalizm to produkt kultury, która zwycięża naturę ludzką.
@christian.de
Nie chce mi się przepisywać Wikipedii, więc proszę tam zajrzeć samemu pod hasło: krzyż maltański. Krzyż ten ma wszystkie ramione równe, stał się symbolem zakonu rycerskiego joannitów, który powstał podczas wojen krzyżowych. Dziś jest symbolem Zakonów Szpitalników, które prowadzą szpitale. Zapewne Pan trafił do takiego właśnie szpitala (czy nie na terenie Hesji?)
@Red. Szostkiewicz
@Jagoda
Redaktor chyba przeciwstawia naturę kulturze, choć kultura, czyli nadbudowa jest produktem bazy, czyli natury:))) To paskudne moje żarty z marksizmu, proszę się nie obrażać. Chyba sednem wymiany zdań Państwa powinno być stwierdzenie, że jako gatunek powinniśmy dbać o nasze przetrwanie i dobrostan nie tylko w dziedzinie klimatu i zdrowej żywności, ale i w dziedzinie atmosfery duchowej, w której ludzie czują się najlepiej
@bartonet
Nie był, podobnie jak obecność krzyża w szpitalach publicznych. To w Polsce są sprawy zasupłane wskutek dominacji Kościoła rzymskokatolickiego w życiu społecznym. W połowie lat osiemdziesiątych, a więc w posępnym czasie stanu wojennego, ówczesne władze polityczne próbowały usuwać krzyże zawieszone w salach szkolnych przez uczniów, rodziców, nauczycieli podczas 15 miesięcy wolności lat 1980-1981. W Włoszczowie doszło na tym tle do strajku uczniowskiego w obronie krzyża. Solidaryzowałem się z tym protestem. Przypominał słynne strajki szkolne w obronie prawa do nauki języka polskiego w szkołach w Polsce pod zaborami. Były to w istocie próby obrony praw człowieka do religii i tożsamości narodowej. Dziś nasze państwo gwarantuje prawo do religii i od religii. Uważam, że państwo powinno być neutralne światopoglądowo, czyli nie promować ani nie zwalczać żadnego światopoglądu, który nie narusza demokratycznie stanowionego prawa, służącego dobru wspólnemu obywateli. W takim państwie idealny stan rzeczy polegałby na nieeksponowaniu wszelkich znaków i symboli religijnych w urzędach i instytucjach, w tym szkołach i szpitalach finansowanych z podatków pobieranych przez państwo od obywateli o różnych światopoglądach. Można to porównać z lotniskiem, gdzie znaków religijnych nie ma, ale są dostępne kaplice. W sektorze niepublicznym sprawa krzyża powinna być rozstrzygana przez właścicieli i użytkowników danych instytucji. W praktyce, jak wiemy, wygląda to w Polsce różnie i jest permanentnie wykorzystywane w kampaniach wyborczych. Tu wracamy do punktu wyjścia: Polska po 1945 roku jest krajem, gdzie miażdżąco dominuje jedno wyznanie – rzymskokatolickie – i jeden Kościół rzymski. Inaczej niż przed wojną, i choćby w Niemczech czy w USA. Ta dominacja jest podtrzymywana i finansowana przez polityków liczących, że w zamian będą zdobywać głosy wyborców tegoż wyznania. Nasza droga do neutralności państwa jest wciąż wyboista, ale zmiany kulturowe i społeczne po 1989 roku – oddolna laicyzacja, zwłaszcza w młodszym pokoleniu – nieubłaganie zbliża nas do pożądanego celu, czyli rozdziału państwa od Kościoła.
Kalina
Dla mnie śpiew muezina powodował ciarki na całym ciele miałem wrażenie, że obejmował wszystko bylo w tym cos z trudno wytłumaczalnej totalności. W Stambule w niektórych miejscach zaśpiew nakładał się z różnych miejsc, naprawdę coś oszałamiającego, jednak w mniejszych miejscowościach było w tym znacznie więcej liryzmu i tajemniczości. Nigdy, w żadnym z krajów muzułmańskich nie czułem się obco, z całą pewnością najwięcej przygód spotkało mnie w krajach arabskich i miało to związek również z meczetami np. na Krymie w meczecie Kebir-dżami na zaproszenie tamtejszego imama spałem w samym środku meczetu bo zawędrowałem tam pod wieczór, imam nie pozwolił już nigdzie iść bo się obawiał, że może mnie spotkać coś złego nocą, powołał się na zapis w Koranie, który głosi, że wędrowiec ma zostać ugoszczony jeśli nie osiągnął celu swej drogi. Spałem więc w środku, a że nad ranem zrobiło mi się zimno, przykryłem się dywanami. Mój widok ranem z wystającą samą głową spod dywanu rozbawił imama. To tego typu sytuacje. Nasz nadwiślański katolicyzm nie dał mi nawet namiastki podobnych przeżyć, zdarzeń. Jeśli miałbym do wyboru dźwięki dzwonów czy wezwanie muezina do modlitwy wybieram to drugie. Byle nie w godzinach porannych;).
Zamiast domniemać warto się informować. Otóż w szpitalach konfesjonalnych w Niemczech krzyż jest powszechny, chociaż pacjenci różnych wyznań są tam bez problemów przyjmowani. Gorzej jest z przyjmowaniem do pracy personelu. Chociaż po wyrokach sądu pracy sytuacja sie zmienia. Poza tym niezależnie od konfesji pracodawcy, tu szpitala, czy jego świeckości, pacjenci maja prawo do wsparcia duchowego i do spotkania z księdzem czy pastorem.
Na marginesie…w żydowskim szpitalu w Berlinie widziałem muzułmańskich pacjentów i dobrze. Państwo ma tu rolę regulującą.
Adam Szostkiewicz
26 MAJA 2024
12:56
Nasza droga do neutralności państwa jest wciąż wyboista, ale zmiany kulturowe i społeczne po 1989 roku – oddolna laicyzacja, zwłaszcza w młodszym pokoleniu – nieubłaganie zbliża nas do pożądanego celu, czyli rozdziału państwa od Kościoła.
Mój komentarz
A co na takie dictum PiSowcy? Oni twierdzą, krzyczą odważnie i przekonująco dla ich elektoratu, że rozdział Kościoła od państwa, to hasło, którym posługują się lewacy, postkomuniści i inni wrogowie narodu dążący do zniszczenia religii, wykorzenienia z Polski chrześcijaństwa, zniszczenia naszej tysiącletniej kultury, tak aby Polacy stali się mieszkańcami terenu administrowanego przez Unię Europejska (a w faktycznie przez Niemcy.) To jest walka z polskością, Polakami i Polską.
To żaden rozdział Państwa od Kościoła, to ma być jest wedle PiSowskich praktyków prawa i sprawiedliwości rozdzielenie państwa od społeczeństwa, od obywateli którzy pod znakiem krzyża się rodzą i umierają, od Polski, która pod znakiem krzyża wygrała walkę o wolność i suwerenność.
TJ
@Adam Szostkiewicz, 26 MAJA 2024, 12:56
Tak właśnie kończy się naginanie przysłowiowej leszczyny w którąkolwiek stronę. Czy to przez wspominanych komunistów czy to przez prowincjonalnych konserwatystów już nie wypominając o mentalnych neosarmatach. Zawsze w którymś momencie drzewo odbije ze zdwojoną siłą w kierunku przeciwnym do intencji naginających. Nie opłaca się łamać praw człowieka i deptać jego godności.
ps . w szpitalach publicznych krzyże powinny być zostawione. W kaplicach. Każda pomoc niesiona na życzenie osobie potrzebującej, niezależnie od wyznania, jest na wagę złota. Stanowi element medycznej terapii jak i w.w. praw człowieka.
A dzwony kościelne to dłuższy temat. Generalnie ,,nie” na peryferyjnych osiedlach (sam swojego czasu byłem ich ofiarą), z kolei inaczej w zabytkowych i w turystycznych centrach. Tutaj oczywiście w granicach rozsądku. Jeśli chce się mieszkać w prestiżowej lokalizacji (zazwyczaj w bardzo drogim mieszkaniu) trzeba zaakceptować pewien poziom hałasu, czy to przez dzwony czy muzykę z nocnych klubów.
jako gatunek powinniśmy dbać o nasze przetrwanie i dobrostan nie tylko w dziedzinie klimatu i zdrowej żywności, ale i w dziedzinie atmosfery duchowej, w której ludzie czują się najlepiej
Przepiękne! Ciekawe, jacy ludzie “czują się najlepiej” w atmosferze wykreowanej przez rozgdakaną kato-muzealnicę? Która to pańcia, jak wynika z hojnie i często serwowanych nam detali autobiograficznych, pochodzi z „katolickiej” (hi hi!) rodziny komunistycznego aparatczyka, wychowana na osiedlu przeznaczonym dla nomenklatury, przeflancowana na Solidarność za sprawą aktualnego gacha, a na starość żary-nowo spisiona zgodnie z najbardziej agresywnym „tryndem” w Umęczonej.
I nie wspomniałabym o tej serwilistycznej biografii, gdyby pańcia nie chlapała publicznie na temat „mierzwy”, pochodzenia z „dobrych” rodzin, a przede wszystkim rzekomych związków z PRL-em, które zarzuca rozmówcom, ostatnio Jagodzie, nieco wcześniej mnie, a w ogóle każdemu, kto się z nią nie zgadza. Bo „złogiem PRL-u” jest właśnie ona, razem ze swoją „katolicką” rodziną. Zabawne zresztą, jak wiele tych „złogów” zasiliło trzodę agresywnych ultra-katolików.
A teraz pańcia, po wielokrotnych zwrotach akcji, sygnalizuje, że „czuje się najlepiej” w atmosferze przesyconej religianctwem. Jako wzorcowy egzemplarz… człowieka, no doubt.
@ na narginesie
Wprawdzie zapewniałam Redaktora, że mi powiewają chamskie komentarze na mój temat, niemniej dla Pani robię wyjątek – nie życzę sobie, aby Pani komentowała moje wpisy. Jest Pani albo bardzo głupia, albo niezrównoważona, albo cwana manipulatorka zamieszczająca stek kłamstw na mój temat
Adam Szostkiewicz
26 MAJA 2024
11:11
…przesłanie, że Jezus ofiarował życie, aby odkupić grzechy ludzkości, popełniane nieustannie od zarania dziejów ludzkich aż po chwilę, kiedy piszę te słowa, wydaje się przekazem zdolnym trafić do współczesnych pokoleń,…
I tu się różnimy.
I to zdają się poddawać pod wątpliwość cytowani autorzy książki „Uleczyć Boga w sobie…”.
Odkupienie grzechów ludzkości sugeruje odpowiedzialność zbiorową.
A to jest wyjątkowo odstręczający przekaz, po doświadczeniach totalitaryzmów XX wieku.
PS. Mój nick to @Jagoda od imienia a nie @jagoda od owocu.
Adam Szostkiewicz
26 MAJA 2024
12:11
Definiuję naturę za Claude Levi-Straussem jako tę część życia na jaką nie mamy wpływu. Kulturę jako wszystko to, co na co mamy wpływ. Przy czym granice pomiędzy nimi są płynne w zależności od postępów kultury.
Pytałam Pana o to, dlaczego uważa Pan, że to natura motywuje do niszczenia mitotwórstwa.
W moim przekonaniu impuls do mitotwórstwa pochodzi z natury a kształt mitów jest pochodną kultury.
@Kalina 26 maja 18:05
Jest Pani albo bardzo głupia, albo niezrównoważona, albo cwana manipulatorka zamieszczająca stek kłamstw na mój temat
No cóż, rozumiem że prawda boli, ale żeby aż tak się wygłupić, to bez przesady.
Bo przecież pani sama, nieproszona, publikuje szczegóły z własnego życiorysu na blogu, który jest w założeniu anonimowy. W dodatku również bez żadnych oporów, publikuje pani wierutne łgarstwa na temat innych. Dane, które podałam na pani temat, są do sprawdzenia, zawarte w pani własnych komentarzach.
Jeśli to kłamstwa – to na pewno nie moje.
Zdrowia życzę.
A propos zakonu joannitów / kawalerów maltańskich (bo się tutaj przewinęli odpryskowo), ale w zasadzie w związku z p. Piątkiem:
https://resetobywatelski.pl/123/
Jakby to delikatnie ująć… przypisywanie agenturalności wszystkim, skutkuje tym, że prawdziwi agenci łatwiej się ukryją. Jakoś te związki przyczynowo-skutkowe nie są dla mnie jasne, a wywód mocno wątpliwy.
Cenzor
9:21
…. na niebie , a w ” niebie ” czyni ogromną róznicę
Znany, wielokrotnie podnoszony i nudny już problem – ile tłumaczeń/przekładów tyle biblii, np.:
Wj 20,4-5 NWT-PL „”Nie wolno ci robić sobie rzeźbionego wizerunku ani postaci podobnej do czegokolwiek co jest w niebiosach w górze, lub tego, co jest na ziemi na dole, lub tego, co jest w wodach pod ziemią. (5) Nie wolno ci kłaniać się im ani dać się namówić do służenia im, gdyż ja, Jehowa, twój Bóg, jestem Bogiem wymagającym wyłącznego oddania, zsyłającym karę za przewinienie ojców na synów, na trzecie pokolenie i na czwarte pokolenie, w wypadku tych, którzy mnie nienawidzą,”
Wj 20,4-5 PEC „Nie wolno ci zrobić sobie figury ani żadnego obrazu tego, co jest w niebie na górze, ani tego, co jest na ziemi w dole, ani tego, co jest w wodzie pod ziemią. (5) Nie wolno ci oddawać im pokłonów i nie wolno ci im służyć, bo Ja, twój Bóg, jestem Bogiem żądającym wyłączności, który [wymierza] karę [za] grzech ojców na synach do trzeciego i do czwartego pokolenia tym, którzy Mnie nienawidzą.”
Exodus 20:4
4 Do not make an idol for yourself, whether in the shape of anything in the heavens above or on the earth below or in the waters under the earth.
4You shall not make for yourself a carved image, or any likeness of anything that is in heaven above, or that is in the earth beneath, or that is in the water under the earth.
4 Thou shalt not make unto thee any graven image, or any likeness of any thing that is in heaven above, or that is in the earth beneath, or that is in the water under the earth:
4 No carved gods of any size, shape, or form of anything whatever, whether of things that fly or walk or swim.
4 Żadnych rzeźbionych bogów jakiejkolwiek wielkości, kształtu czy formy czegokolwiek, niezależnie od tego, czy są to istoty latające, chodzące czy pływające.
New American Standard Bible
4 „You shall not make for yourself an idol, or any likeness of what is in heaven above or on the earth beneath or in the water under the earth.
4 Do not make an idol for yourself—no form whatsoever—of anything in the sky above or on the earth below or in the waters under the earth.
4 Du sollst dir kein Bildnis noch irgend ein Gleichnis machen, weder des, das oben im Himmel, noch des, das unten auf Erden, oder des, das im Wasser unter der Erde ist.
(…)
„Gdy chodzi o kwestię mieszkania Boga, to zarówno Biblia, jak i żydowska literatura międzytestamentalna są zgodne, że Bóg mieszka w niebie. Tam znajduje się Jego jedyny w swoim rodzaju Dom, będący Pałacem i Świątynią zarazem”.
Być w siódmym niebie
Czyli: czuć się szczęśliwym, czuć się błogo. Według żydowskiej, ale także i muzułmańskiej kosmografii nieb jest właśnie siedem, a ostatnie jest siedzibą Jehowy (ewentualnie Allacha).
Być tam nie można, ale można, przeżywając najwyższe stany błogości lub euforii, czuć, że większego szczęścia nie sposób doznać. Ciekawe, że nie tylko sobie samym, lecz także innym przypisujemy takie uczucia, sądząc, rzecz jasna, po pozorach. (Jerzy Bralczyk)
@Cukiertort
Kultura Orientu zawsze mnie fascynowała, zwłaszcza islamska. Zdołałam odwiedzić tylko Uzbekistan z obłędnymi Buchara i Samarkandą, olbrzymi meczet w Delhi ze spacerującymi po dziedzińcu wielkimi kotami, no i Turcję, którą kocham. W Stambule chyba mogłabym mieszkać. Tylko jak wytrzymałabym wielogodzinne telewizyjne przemówienia Erdogana…:)))
W dzieciństwie nie lubiłem chodzić na cmentarz bo tam tyle grobów, a w każdym jakiś nieboszczyk.
Potem się przyzwyczaiłem chociaż rzadko spotkać można tam jakiś porządek i ciekawą inskrypcję na nagrobku.
Co innego aleje zasłużonych, ale nawet o tych co tam leżą trwają polityczne kłótnie. O zmarłych należy mówić dobrze, albo wcale jak ktoś ma niewyparzony język. Dobra rada chociaż każdy wie co innego.
Każdy niesie swój krzyż mówili starsi gdy byłem dzieckiem. Teraz religijnych skojarzeń jakby mniej. Nikt nie powie, że go krzyż boli tylko, że ma zmiany w kręgosłupie. Co za różnica jak boli?
Krzyż na drogę, to też dawniejsze porzekadło, dawno zapomniane. Dobrego i karczma nie zepsuje, złego i kościół nie naprawi. Niestety wszyscy wylądują ostatecznie na cmentarzu, chociaż są też ludzie szlachetni co oddają swoje zwłoki medycynie. Tych jednak uczelnie medyczne też chowają z należnym szacunkiem.
Najważniejsze jest być pozbawionym uprzedzeń i życzliwym dla otoczenia. Co prawda łatwe to nie jest, ale należy próbować
Dlaczego należy przypominać Kalinowym ludziom ich karmę…
Adam Szostkiewicz
29 STYCZNIA 2024 23:19
@kalina Proszę nie żartować, pani sugestia brzmiała antysemicko i reakcje do tego się odnoszą.
Adam Szostkiewicz
30 STYCZNIA 2024 19:13
@kalina A co to za ,,kasta zawodowych tropicieli antysemityzmu’’, pani profesor? Ja o takiej nie słyszałem, o tropicielach zbrodniarzy nazistowskich przez np. centrum Wiesenthala – owszem. Taki argument nic nie wnosi do dyskusji o śmiertelnie poważnym temacie odradzania się antysemityzmu w wolnym świecie. Dyskusja ta nie polega, wbrew pani zaskakującej sugestii, na forsowaniu jakiejś politycznej poprawności, lecz na obronie prawdy historycznej o ludobójstwie na Żydach i wypracowaniu skutecznych sposobów jej upowszechniania, walki z fałszerstwami w tej dziedzinie i ochrony pamięci o ofiarach oraz edukacji o tym, jak powstają ludobójcze systemy i jak się przed nimi bronić. To, że się ma znajomych czy bliskich pochodzenia żydowskiego w rodzinie lub w kręgu towarzyskim to rzecz prywatna, a nie argument w tej dyskusji. Antysemitę poznaje się po czynach i słowach i nie jest to wielki wysiłek intelektualny. Jedyna dystynkcja to taka, że jest antysemityzm ukryty np. pod hasłami ,,ludobójstwa’’ w Strefie Gazy, i ostentacyjny, brutalny, jak na polskiej skrajnej prawicy, tej od palenia żydowskiej kukły, i tej spod znaku ,,obrony dobrego imienia’’ Polski przed rzekomym ,,antypolonizmem’’. Uderz w stół, nożyce się odezwą.
Adam Szostkiewicz 30 STYCZNIA 2024 20:15 @kalina Kończymy jak zwykle: pani nigdy nie przyznaje się do błędu, nigdy nie odpowiada na wątpliwości moje czy innych, dotyczące pani wpisów, zawsze woli pani niewygodne wątki pominąć lub obrócić w żart. Smutne, zważywszy, że stać panią, jak sądzę, na więcej, niż tylko bronienie endecji historycznej i współczesnej.
Wielu antsemitow, wiele antysemitek ma dyzurnego Zyda jako przyjaciela lub Zyda antysemite i sadzi, ze to wystarczy, aby pozbyc sie latki anty.
Kalina partout nie raczy zauwazyc swojej kolejnej juz antysemickiej wycieczki. Sa dwie mozliwosci, albo przewaza w jej mysleniu jego brak lub niedorzecznoc, swiadoma lub nieswiadoma. Albo przewaza zagubienie w politycznym świecie. Tylko kogo to obchodzi.
Adam Szostkiewicz
30 STYCZNIA 2024 19:13
@kalina A co to za ,,kasta zawodowych tropicieli antysemityzmu’’, pani profesor? Ja o takiej nie słyszałem, o tropicielach zbrodniarzy nazistowskich przez np. centrum Wiesenthala – owszem. Taki argument nic nie wnosi do dyskusji o śmiertelnie poważnym temacie odradzania się antysemityzmu w wolnym świecie. Dyskusja ta nie polega, wbrew pani zaskakującej sugestii, na forsowaniu jakiejś politycznej poprawności, lecz na obronie prawdy historycznej o ludobójstwie na Żydach i wypracowaniu skutecznych sposobów jej upowszechniania, walki z fałszerstwami w tej dziedzinie i ochrony pamięci o ofiarach oraz edukacji o tym, jak powstają ludobójcze systemy i jak się przed nimi bronić. To, że się ma znajomych czy bliskich pochodzenia żydowskiego w rodzinie lub w kręgu towarzyskim to rzecz prywatna, a nie argument w tej dyskusji. Antysemitę poznaje się po czynach i słowach i nie jest to wielki wysiłek intelektualny. Jedyna dystynkcja to taka, że jest antysemityzm ukryty np. pod hasłami ,,ludobójstwa’’ w Strefie Gazy, i ostentacyjny, brutalny, jak na polskiej skrajnej prawicy, tej od palenia żydowskiej kukły, i tej spod znaku ,,obrony dobrego imienia’’ Polski przed rzekomym ,,antypolonizmem’’. Uderz w stół, nożyce się odezwą.
Panie Redaktorze, Żydem jest ten, kto sie za niego uwaza, zaś antysemita sie staje, kiedy inni mu antysemityzm wmawiaja:))) Mysle, ze Pan doskonale o tym wie. Mnie nikt antysemityzmu nie wmowi, za wiele mnie łączy rodzinnie i zawodowo z Żydami:))) A tutejsze idiotyzmy tylko utwierdzaja mnie w przekonaniu, ze ich autorzy albo należą do opisanej przeze mnie kasty zawodowych tropicieli antysemitow, albo dali sie tej kascie i political correctness kompletnie oglupic.
Zastanawiam się co by się stało, gdyby ktoś wystąpił do urzędu miejskiego np. w Białymstoku o umieszczenie obok krzyża, półksiężyca z gwiazdką. W przypadku odmowy zaskarżył tę decyzję do sądu jako przejaw dyskryminacji. Czy sąd również zdecydowałby o odrzuceniu tego wniosku? Jeśli nie, to byłaby podstawa do zmuszenia Prezydenta czy Radu miasta do umieszczenia tego symbolu w urzędzie. Jeśli tak, to należałoby wystąpić o uzasadnienie. Gdyby w uzasadnieniu znalazło się stwierdzenie, że przestrzeń urzędu nie jest miejscem do eksponowania symbolu religijnego, to dałoby podstawę do zażądania usunięcia krzyża z pomieszczeń w ratusza. Wiem, że to takie moje gdybanie i sama nie mogę takiego „eksperymentu” przeprowadzić, bo nie jestem muzułmanką. Oczywiście znając stan polskiego sądownictwa trwałoby to pewnie lata, ale może takie podejście do tematu w końcu rozwiązałoby sprawę na gruncie prawnym.
@ada ja
Albo wszystko albo nic na ścianach urzędów.
Saldo mortale
26 MAJA 2024
23:19
…Adam Szostkiewicz 30 STYCZNIA 2024 20:15 @kalina Kończymy jak zwykle: pani nigdy nie przyznaje się do błędu, nigdy nie odpowiada na wątpliwości moje czy innych, dotyczące pani wpisów, zawsze woli pani niewygodne wątki pominąć lub obrócić w żart …
A jeszcze częściej ubliżać, obrzucać obelgami, pomawiać, snuć złośliwe insynuacje.
Tak działa Kaczyński, Macierewicz i spółka z krk.
Przepraszać, obiecywać, żeby za chwilę nie dotrzymać słowa.
Vide Kalina 26 MAJA 2024 18:05.
Żenujące.
@saldo mortale
Oooooo…..dawno nie było o antysemitach:)))) Należy koniecznie o tym przypominać, bo a nuż ludzie przestaną być antysemitami i skończy się argument za żądaniami szczegolnego statusu w świecie:))))
Juz wiemy, po co @saldo mortale przypomina moja korespondencje z Redaktorem na temat Żydów i antysemityzmu: ))) Izrael zaatakował rakietami pole namiotowe dla uchodźców w Rafah. Zgineło 35 osób. Ale co tam…zgineło tez dwóch członkow Hamasu, wiec warto było!
Jeszcze raz o mitach i o ich potencjale:
…przesłanie chrześcijaństwa jest uniwersalistyczne. Jezus nie oddał życia za Żydów czy Polaków, tylko złożył je w ofierze przebłagalnej za grzechy wszystkich mieszkańców naszej planety w każdym pokoleniu i zakątku świata. Ludzie mogą ofiarę przyjąć lub odrzucić, bo są wolni w swych decyzjach egzystencjalnych.
Przywołam ponownie „Błaganie o mit” Rollo May’a:
Z punktu widzenia praktykującego psychoanalityka uważam, że współczesna terapia dotyczy bez mała całkowicie… poszukiwania mitów przez jednostkę. Głównym powodem narodzin i rozwoju psychoanalizy był fakt, że zachodnie społeczeństwa osiągnęły dobrobyt materialny, tracąc zarazem mity. Zarówno Freud, jak i jego wielcy uczniowie stwierdzili jasno, że mity są istotą języka psychoanalizy….
Olga Tokarczuk wstęp do: Rollo May „Błaganie o mit”, Wydawnictwo Zysk i S-ka, 1994, s. 9
Uzdrawiająca moc mitu … wiedzie poprzez zrozumienie i poznanie mitów, które posiadają wymiar … integrujący, normatywny i progresywny. s. 75
Integrujący, normatywny, progresywny.
Mit chrześcijański był niewątpliwie integrujący, zwłaszcza, że na jego straży stała przez wieki instytucjonalna przemoc państwowa, skoro chrześcijaństwo/katolicyzm było religią państwową.
Miał też wymiar normatywny ponieważ prawo państwowe, w świecie chrześcijańskim, było praktycznie podporządkowane prawa kościelnemu.
Dzisiaj obydwa te wymiary straciły swoją uniwersalną moc. Zwolennicy krk, katolicyzmu toczą ostatnie boje o ich przetrwanie w wymiarze ogólnospołecznym. Bo w wymiarze indywidualnym, w małych grupach będzie to nadal możliwe.
Co z wymiarem progresywnym?
Czy „ofiara Jezusa” zmieniła w jakikolwiek sposób ludzką „naturę”? Czy przestał być „grzeszny”?
Nie.
Ona tylko sprawiła, że „tata Bóg” przestał się gniewać.
Ale dlaczego gniewał się na wszystkich ludzi? Czy nie byli oni jego dziełem? Więc do kogo powinien mieć pretensje? Podobno wszystko co stworzył „było dobre”.
Zatem już na wstępie mamy do czynienia z tym, co w psychologii i psychiatrii nosi nazwę podwójnego wiązania rozdwojonego Batensona odpowiedzialnego za powstawanie schizofrenii dziecięcej. Człowiek dobry ale zły.
To nie jest potencjał progresywny służący rozwojowi ludzkiego potencjału.
Ale idźmy dalej.
Skoro Jezus ”odkupił ludzkość” to dlaczego ma to zaledwie jednodniowy czas ważności i każdego dnia należy powtarzać rytuał „odkupienie”? Jeżeli ktoś raz podarował mi dług, którego de facto osobiści nie zaciągnęłam, to dlaczego muszę go spłacać do piii, piii, !$%^# śmierci?
To się, wedle chrześcijańskiego mitu, dokonało. Finis coronat opus. Po co to powtarzać?
Nieustanne przypominanie o grzeszności człowieka, jego winie i niedoskonałości, długu zaciągniętym wobec Boga to nic innego jak ruminacja.
Trening w obsesyjnych, kompulsywnym myśleniu na temat własnej niedoskonałości, braku dostatecznego wewnętrznego potencjału i konieczności poddania się zewnętrznemu kierownictwu. Zewnątrzsterowności. Rezygnacji z wolności. Regres.
Z mechanizmu ruminacji skorzysta Kaczyński w swoim comiesięcznym miesiączkowaniu. A że znalazło się spore grono chętnych do rummingu to już zupełnie inna sprawa.
Można nie być zwolennikiem psychoanalizy. Ale nie sposób pominąć odkryć neuronauki, które pokazują, że zewnątrzsterowalność jest drogą do regresu a nie progresu.
Mit chrześcijański ma obecnie dokładnie taką samą wartość progresywną w wymiarze globalnym jak i indywidualnym jak heliocentryczny model kosmosu dla współczesnych podróży kosmicznych.
A co z tymi, którym ten mit jest niezbędny do życia?
Nie walczyć z nimi, nie ośmieszać, nie zabraniać. Pamiętając o efekcie placebo o „złudzeniach, które pozwalają żyć” (Kofta, Czapiński). Każdy ma prawo, nie szkodząc innym, żyć po swojemu. Co nie znaczy, że ludzie przywiązani do chrześcijańskiego mitu i krk mają prawo zawłaszczać wspólną przestrzeń.
To nie jest walka z religią czy „kościołem”.
To jest asertywność, czyli egzekwowanie własnych praw.
I jeszcze na koniec:
Sporo mitów odnosi się do życia po śmierci, jak mit zmartwychwstania, neoplatoniczna koncepcja nieśmiertelności, wiele mitów wywodzących się z hinduizmu i sufizmu, i tych mówiących o wcieleniach, jakie będą nam dane w przyszłym życiu. s. 256
W zamian za obietnicę wydania „wizy do przyszłego życia” wielu rezygnuje z prawa do kierowanie własnym życiem „tu i teraz” oddając stery „kapłanom”.
R. May pisze o „uroku śmiertelności”, ale to już temat na inną dyskusję.
@kalina
Wszelkie dane o liczbie zabitych i rannych w Gazie należy traktować ostrożnie, bo zwykle są one podawane przez osoby lub instytucje nadzorowane przez Hamas, a więc mogą być elementem antyizraelskiej propagandy wojennej, chętnie rozpowszechnianej bez weryfikacji. Niedawno agenda ONZ ogłosiła, że te wyniki są wyraźnie zawyżane.
Antsemitka raz? Niestety nie. Poniżej odkryta twarz Kalinowego człowieka, i tak jej zostanie.
„ Oooooo…..dawno nie było o antysemitach:)))) Należy koniecznie o tym przypominać, bo a nuż ludzie przestaną być antysemitami i skończy się argument za żądaniami szczegolnego statusu w świecie:))))“.
@Adam Szostkiewicz
27 MAJA 2024
10:34
@saldo mortale
Gdyby nawet zginęła „tylko” jedna osoba, ta wojna, jak kazda, jest brudna. Stawanie po jednej ze stron jest usprawiedliwione jedynie wówczas, gdy jest to zgodne z interesem naszego kraju (Dmowski sie kłania:)))). Dlatego kibicuje Ukrainie, a nie Rosji, zaś wojna na Bliskim Wschodzie jest mi daleka, choć żałuje oczywiscie tych biednych ludzi, zwłaszcza dzieci. @saldo mortale podobnie jak prof. Hartman niedawno, który siegając prawa reka do lewego ucha pod lewa pieta usilował atakować ludzi protestujacych na Zachodzie przeciw wojnie w Gazie, tez prowadzą tu na blogach swoja polityke, czyli bronia Izrael, cokolwiek by Netanjahu nie wymyslił i nie popełnił. Ostatni wpis @saldo mortale przypominajacy nasza wymianę sprzecznych opinii (kolekcjonuje on takie wpisy, widac, jak to dla niego wazne i przydatne w jego tutejszej wojence propagandowej:)))) ma chyba Panu przypomnieć, jaka ze mnie antysemitka i nie warto mnie bronić przed rynsztokiem, jaki się od czasu do czasu tu na mnie wylewa. A wiec śpieszę temu panu donieść, ze z Redaktorem różnimy sie bardzo pod wzgledem ideowym, więc niech sie nie obawia jakiegoś odwrócenia sojuszy, natomiast jestesmy wychowani w podobnych wartosciach i trudno Redaktorowi znieść ten bluzg wydobywajacy się mimo pozornego wykształcenia ze strony kulturowej mierzwy. Rozumiem, ze dla osób wychowanych w kompletnie odmiennym etosie jest to nie do pojecia.
Jagoda
27 MAJA 2024
8:58
„…Adam Szostkiewicz 30 STYCZNIA 2024 20:15 @kalina Kończymy jak zwykle: pani nigdy nie przyznaje się do błędu, nigdy nie odpowiada na wątpliwości moje czy innych, dotyczące pani wpisów, zawsze woli pani niewygodne wątki pominąć lub obrócić w żart …”
Świeta racja Redaktora:))) Trudno czasem pisac otwartym tekstem na tematy „niepolityczne”, wole zazartowac niz dotknąć goracego kartofla. Mam nadzieje, ze mój wpis powyzej skierowany do Redaktora i @saldo mortale nieco złagodzi twoje pretensje:)))
Czytam aktualnie bardzo ciekawa publikację: Emily Tamkin. Źli Żydzi/O żydowskiej tożsamosci w Ameryce, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2024. Tytuł jest mylacy. Bynajmniej nie jest to pozycja antysemicka, ale analiza warunków, w których po dziś dzień Żyd w swoim zydowskim srodowisku, często z najwyższej półki społecznej, moze byc uznany za odszczepieńca i „złego Żyda”. Czytam i oczom nie wierzę, niektóre kawałki sa jak wyjete z publicystyki XIX/XX w., i nie amerykańskiej, tylko polskiej. Nie mówiac juz o sprawdzaniu przez fanów PiS-u i innych ziomali „polskosci” niektórych Polaków. Jesli bedzie temat i zainteresowanie, chetnie porozmawiam o tym na blogu. Zaznaczam – Emily jest pół-Żydówką, jej matka jest anglosaska, niemniej została wychowana w wierze i kulturze zydowskiej.
Jagoda
27 MAJA 2024 8:58
response to:
Saldo mortale
26 MAJA 2024 23:19
…Adam Szostkiewicz 30 STYCZNIA 2024 20:15 @kalina Kończymy jak zwykle: pani nigdy nie przyznaje się do błędu, nigdy nie odpowiada na wątpliwości moje czy innych, dotyczące pani wpisów, zawsze woli pani niewygodne wątki pominąć lub obrócić w żart …
Jagoda:
A jeszcze częściej ubliżać, obrzucać obelgami, pomawiać, snuć złośliwe insynuacje.
Tak działa Kaczyński, Macierewicz i spółka z krk.
Przepraszać, obiecywać, żeby za chwilę nie dotrzymać słowa.
Vide Kalina 26 MAJA 2024 18:05.
Żenujące.
I jak tu nie kochać Jagody, za jej trafiajacą w punkt diagnozę bezkarnej, drażniącej forumowej wszetecznicy…
Jerzy Bralczyk w książce „PORZEKADLA” opisał ich 297, a przecież to tylko część z bogatego słownika polskiej mowy. Książka wzbogacona rysunkami Henryka Sawki.
Podaję to źródło wiedzy, bo każdy może tam znaleźć siebie jak w lustrze. Do każdego komentarza można dostosować odpowiednie porzekadło, albo nawet kilka z nich i będzie pasowało jak ulał. Nie sądzę by tu znalazł się ktoś kto przeprowadzi samokrytykę i podda się osądowi blogowej publiczności. Tu raczej zebrała by się polityczna inkwizycja i każdego niepokornego zaprowadziła na krzyż, a nawet spaliła na stosie własnych przekonań i uprzedzeń.
Z tego bogatego zbioru porzekadeł wybiorę dwa:
„Zły to ptak, co swoje gniazdo kala” oraz „Przyganiał kocioł garnkowi”.
Autor tak rozwija sens tych porzekadeł (fragmenty)
„Chodzi o to by o swoich źle nie mówić, o swoim kraju, mieście, miejscu pracy, rodzinie…..”
„W pełnej, dawniej przywoływanej formie było, przganiał kocioł garnkowi, a sam smoli”
„Czyńcie, jako nauczam, nie jako czynię”
I tu jest pies pogrzebany
@filomena
Proszę nie miotać inwektyw, bo damski boks jest poniżej pańskiego poziomu. Szkoda już naszego czasu na te jazdy.
Pan Redaktor będąc Autorem reprezentującym prawa właścicielskie bloga i komentarzy do niego, jest władny przyznawać wybranym osobom tytuł „our special guest” (PL „gość honorowy”?) dający prawa i przywileje innym niedostępne. Jego prawo.
@filomena
To jaki to sport uprawiamy na tej stronie?
Ten damski boks. Żenujące indeed
Pamiętam jak krzyż wieszano w moim liceum: była ogolnoszkolna ankieta, za czy przeciwko. Imienna. Wyniki skomentował później Dyrektor (a zarazem szef POP) – „90% uczniów potrafi się podpisać”. A więc nawet wtedy, na fali wielkich przemian połowy lat 80-tych, gdy to instytucja Kościoła była utożsamiana z „wolnością” i walką z „Komuną”, nawet wtedy 10% było przeciwko. Obawiam się, że przez ostatnie 30 lat, kiedy to KK odcinał sowite kupony za dawną pomoc, czy to w formie co raz bardziej restrykcyjnych Ustaw antyaborcyjnych, aż po bajońskie sumy dla ks.Rydzyka, Funduszu Kościelnego, uwłaszczeń, itp. – sam bardzo pracował na to by krzyż z symbolu Odkupienia stał się symbolem kariery odklejonych tetryków i ucisku społecznego. Tak jest dziś postrzegany przez pokolenia 2000+, i będzie tylko lepiej (dla krzyża, gdy wróci tam, gdzie jego miejsce). Mój Bóg mieszka w sercu, nie wisi na krzyżu.
@Jagoda 27 maja 10:18
To jest asertywność, czyli egzekwowanie własnych praw.
I o to chodzi. Warto o tym pamiętać, bo miłościwie panujący nam katolicyzm jest mistrzem w wypaczaniu pojęć. O tym, jak rozumieją np. “miłość” (tylko do bozi zdefiniowanej odgórnie) czy “wolność” (polegająca na rezygnacji z własnej woli) pisałam wielokrotnie. Definicja “prawdziwego ateisty” (czyli takiego, który baaardzo szanuje religię i ubolewa nad własnym brakiem “łaski wiary” króluje w necie. Ale oni szermują też pojęciem “tolerancji” (polegającej na panoszeniu się religii) i, co ostatnio pojawiło się tu na blogu, “liberalizmu”, którego przejawem miałoby być pozwalanie na wszystko religiantom.
Dlatego warto odkłamać asertywność. Co do “uroku śmiertelności” R. Maya to ja ten urok owszem, dostrzegam. Może kiedyś o nim napiszesz?
@dino
Wprost przeciwnie. Staram się, by nikt nie miał jakiegoś monopolu na tym forum. I tyle.
• Orteq
27 MAJA 2024 14:26
Przecież wszędzie, Orteza, cię gonią jak wioskowego kretyna, który próbuje bawić się w arbitra elegancji i sąd ostateczny… a brednia i tuman smrodu się za nim ciagnie i… minusy…
Jagoda
27 MAJA 2024
10:18
Za takie komentarze wielki szacunek masz u mnie, Jagodo.
tejot
25 MAJA 2024
20:23
…Podobno po tym akcie zaproponowania brzmienia preambuły do polskiej konstytucji Mazowiecki dostawał mnóstwo anonimów z pogróżkami i obelgami, łącznie z takimi, które zaliczały go do obcej nacji, czyli wroga narodu polskiego….
Na Wielkanoc 1999 roku ks. prof. Wacław Hryniewicz z KUL udzielił wywiadu Polityce, w którym podzielił się swoimi poglądami na temat tego, że piekło nie istnieje.
Przez ponad rok dostawał obelżywe telefony z pogróżkami, wyzwiskami. Głównie od słuchaczy wiadomego radia.
JPII powstrzymał się przed ekskomunikowaniem go z uwagi na jego chorobę nowotworową.
Za Rydzyka „codziennie dziękował Bogu”.
A chorobą zgubną, mówię, jest melancholia i zamyślenie się zbytnie o rzeczach duszy. Dwie są bowiem melancholie: jedna jest z mocy, druga ze słabości; pierwsza jest skrzydłami ludzi wysokich, druga kamieniem ludzi topiących się.
( J. Słowacki „Anhelli” rozdział V)
Akcja „Anhellego” toczy się wśród wygnańców na Syberii.
Dlaczego potężne wielokulturowe państwo, jakim była Polska przedrozbiorowa, straciło niepodległość.
Dlaczego po 35 latach znowu osuwamy się w anarchię?
Jesteśmy tym czym się żywimy. Czym żywimy nasze umysły. Jakie mity organizują nasze myślenie i postępowanie.
Jagoda@ Twój wywód w kwestii skutków odwiecznych judeochrześcijańskich mitów i poczętych tam ideologii jest na serio oświecający. Walka z mitami jest jednak beznadziejna. Próby wykorzenienia silą na tym polu przynosi całkiem odwrotne skutki niż się oczekuje. Ze starożytnych zmagań Greków i Żydów powstała hybryda czyli chrześcijaństwo. Paradoksalnie wsiadło na na grecki język i kulturę ,,koine”. Była najbardziej nośna i uniwersalna. Był to język wrogi i kultura wroga. Krzewiła kult ciała i piękna. ,,Chrześcijański język” i ideologia ,,antypogańska” systematycznie ją miała wykorzenić. Jednak wchłonęła wiele nie tylko z Platona i Plotyna .
Zwalczanie schizmy w łonie KRK spowodowało dalszy jej rozrost.
Krytyka fundamentalizmu islamskiego zaowocowało ogniem i zamachami.
Wszystko to jednak wyrasta na lęku przed beznadziejną śmiercią. To pole do krzewienia ciemnoty. Walka z symbolem religijnym u maluczkich to zbrodnia.
Religii nie da się zracjonalizować a wiernych przekonać ze krzyż ma dłuższa historię niż chrześcijaństwo. To Tabu i totem w jednym dotknięcie grozilo śmiercią, Wg Mojżesza dotkniecie przez profana Arki Przymierza powodowało rychły zgon. Wg opowiesci Samuelowej patrzenie na Arkę przez Izraelite spowodowało śmierć kilkunastu tysięcy ludzi. Filistyni tego zakazu nie otrzymali i im działo się dobrze.” Opowieść bp.. Hosera o pogromie bolszewików przez Maryję w bitwie pod Radzyminem słuchali jednak wykształceni ludzie w 20 wieku.
Nic się nie zmieniło albo niewiele.
@Adam Szostkiewicz
27 MAJA 2024
10:34
@kalina
Na blogu Szalonych Naukowcow byla dyskusja, czy Israel bombarduje w Gazie „jak leci”. Wyszlo na to, ze wiekszosc zabitych to raczej terrorysci Hamasu.
Zginelo podobno 35 tys. w tym 5 tys. dzieci. 40% mieszkancow Gazy jest ponizej 18 lat. Wiec 5 tys. dzieci to grubo ponizej 40% z 35 tys.
Mozna zrobic jeszcze dodatkowe oszacowania. Np. ze w rodzinie jest ok. 4-5 dzieci i 4 doroslych i ze przy bombardowaniu zginie cala rodzina. Czyli jesli zginelo 5 tys. dzieci (czyli ok. 1 tys. rodzin) to w sumie zginelo 9 tys. cywilow.
Wiec raczej nie wierze w to, ze wiekszosc zabitych w Gazie to cywile. Za to z cala pewnoscia wiekszosc z ponad 1200 zabitych Zydow 7.10.23 bylo cywilami. A do tego dochodzi jeszcze 240 uprowadzonych.
PS. To jest okrotne tak przeliczac zabitych. Ale pomijanie liczb niewinnych ofiar tez moze byc niemoralne. Dopiero miedzynarodowy trybunal osadzi czy dzialania Israela w Gazie bylo ludobojstwem czy niezgodne z miedzynarodowym prawem wojennym.
@volter
Religia nie jest dyskursem filozoficznym o racjonalności, tylko emanacją kultury i próbą odpowiedzi na podstawowe pytania i niepokoje egzystencjalne człowieka w każdej epoce i każdym miejscu. To niesłychanie bogate i zróżnicowane dziedzictwo ludzkości. Temu służą najróżniejsze mity w niej wytwarzane. Na ile przydatne człowiekowi w jego życiu, to odrębna sprawa. Tu nie chodzi o mistykę czy metafizykę, tylko o wyważenie potrzeby wolności i potrzeby bezpieczeństwa w życiu jednostki i zbiorowości. Obie potrzeby odczuwają ludzie religijni i niereligijni. Mądra polityka o tym pamięta i z tym się mierzy.
„Religia nie jest dyskursem filozoficznym o racjonalności, tylko emanacją kultury i próbą odpowiedzi na podstawowe pytania i niepokoje egzystencjalne człowieka w każdej epoce i każdym miejscu. To niesłychanie bogate i zróżnicowane dziedzictwo ludzkości. Temu służą najróżniejsze mity w niej wytwarzane.”
Każda instytucjonalna lub upaństwowiona religia jest oparta na dogmatach (teza podana jako prawda do wierzenia), a więc nie może być próbą odpowiedzi na podstawowe pytania i niepokoje egzystencjalne człowieka w każdej epoce i każdym miejscu, co najwyżej podporządkowanie sobie człowieka i doprowadzenie tegoż żeby przypadkiem nie zadawał sobie pytań i zaczął samodzielnie myśleć.
Religia instytucjonalna to polityka i nic więcej. Służy by podporządkować sobie człowieka i domagać się od niego wiary w ustalone wcześniej dogmaty, aby przypadkiem nie rozwijał w sobie świadomości, co może być sensem życia i śmierci, jako istota zmaterializowana i uświadomiona (jak kto woli uduchowiona).
Wniosek z tego nasuwa się sam – religia instytucjonalna nie da nam odpowiedzi na nurtujące odwieczne pytanie człowieka – DLACZEGO?
@AS
Szkoda ze nie napisał Pan przy okazji ostatniej antysemickiej gimnastyki Kaliny o sytuacji w TelAvivie. Niektórzy piszą, Pana prawo. Ja pisze, Pan sugeruje równowagę.
Krzyż w przestrzeni publicznej jest obrażany i profanowany. Nie przez przeciwników (nawet wrogów) obecności krzyża w tej przestrzeni lecz agresywnych fundamentalistów i schlebiającym nim cynicznym lub prymitywnym politykom.
Przykład – krzyż w sejmie. Musi patrzeć na to chamstwo strony uważającej się za prawicę. Patrzeć ciągle i ciągle.
Oczywiście wiemy, że krzyż jest drewniany i gówno widzi.
Obecność krzyża na sali sejmowej jest dla mnie obrazą i obelgą dla krzyża.
Jestem ateistą. Wiem jednak, że krzyż jest ważnym symbolem dla ludzi wiary i ja to szanuję. Dlaczego pozwalacie na takie jego znieważanie?
@Adam Szostkiewicz
27 MAJA 2024
19:01
@volter
Nie znamy dotychczas ANI JEDNEj cywilizacji BEZ (instytucjonalnej) religii. To daje do myslenia. Szczegolnie czy inne cywilizacje sa mozliwe.
@jbialas
Próby były, ale w skali kraju, nie globu: w Meksyku, w Sowietach, w Albanii, w Chinach. Zawsze z użyciem przemocy państwowej i zawsze zakończone porażką.
@saldo
Sugeruję co innego: odstąpienie od polowania na czarownicę na tym forum. W sprawie Gazy sugeruję nieuleganie narracji Hamasu.
@Adam Szostkiewicz
27 MAJA 2024
19:01
@volter
PS. Najbardziej skuteczne byly chyba religie w Mezopotami czy w Egipcie. Te cywilizacje istnialy najdluzej.
@luki
Myli się pan całkowicie. Żaden system filozoficzny, żadna ideologia nie może dać wyczerpującej odpowiedzi na podstawowe pytania egzystencjalne. Religie radzą sobie z tym lepiej, ale też nie do końca, bo ulegają pysze i zrażają sobie ludzi brakiem spójności głoszonych tez teologicznych i nakazów moralnych z praktyką życiową swych przywódców i duchownych. Znane są przykłady ateistów porzucających swoje negatywne nastawienie do religii, gdy popadają w nieszczęścia osobiste. Oczywiście tak samo dzieje się z ludźmi religijnymi. Powszechnie znane było zjawisko utraty wiary u więźniów obozów koncentracyjnych. Z drugiej strony znamy przypadki ludzi silnie wierzących w jakąś religię, a także w ideologie polityczne, na przykład marksizm/komunizm, którym ich wiara religijna czy ideologiczna pomagały przetrwać w najgorszej niewoli. Viktor Frankl, były więzień kacetu, wybitny psycholog wykorzystał swoje obserwacje obozowe do stworzenia tak zwanej logoterapii, czyli systemu pomocy ludziom poszukującym sensu życia.
@AS
Trzy kwestie z dwóch Pana ostatnich wpisów…
Pan toleruje na tym blogu „czarownice“. Poza tym nie o czarownice tu chodzi, tylko o konkretne wpisy. Określenie czarownice byłoby tu komplementem dla niektórych. Wiele z nich oscyluje jednak na granicy moralnego i prawnego kwestionowania.
Z drugiej strony narracja Hamasu prowadzi do kontynuowania konfliktu, i tu się zupełnie zgadzamy, ze się zgadzamy.
Jeśli religie pomagają szukającym sensu życia, dotyczy tak naprawdę niewielu, to przynajmniej ich administratorzy, instytucje tabuizujac najważniejsze aspekty życia, np. śmierć, gdy samo życie, jego hedonistyczne, z punktu widzenia Kościoła, aspekty próbują hamować, nakazami, zakazami, nie są warci zadawania dalszych pytań. Pana argumenty i przykłady w kwestii powrotu do wiary są permanentnie powtarzane przez teologów i teolozki i powszednieją przez swoją infantylność. Przepraszam, ale często słyszę na drugim planie, mój dziadek palił i przeżył sto lat. Sugerowanie, ze młodzi ludzie, ze społeczeństwa szukają odpowiedzi zakłada, ze stawiają pytania, podczas gdy codzienność jest inna, a droga pomiędzy tak krótka, ze bez sensu. Stąd brak czasu i potrzeby, bo do lat 40-50….+ jesteśmy nieśmiertelni. Potem pod koniec zauważamy, ze proces jest niezłożony; narodziny, reprodukcja i Exitus. Cała reszta wokół jest ideologią.
Pytanie czy inne cywilizację są możliwe jest wprawdzie zadawane, lecz niedorzeczne. Przy wielkościach kosmicznych bowiem, dowiadujemy się o wielu zjawiskach, gwiazdach, gdy one po drodze miliardów lat świetlnych przestały istnieć.
@saldo
Co z tego, skoro mamy tysiące zwolenników teorii nie tylko, że nie jesteśmy jedyną cywilizacją inteligentną w kosmosie, lecz także że przedstawiciele innych cywilizacji, dużo bardziej rozwiniętych technologiczne, bo podróżują po wszechświecie z prędkością światła, już byli i są wśród nas. Zawsze mnie to mniemanie intrygowało, bo nie jest sprzeczne z logiką myślenia, choć może z faktami fizyki. Takie wizyty na naszej planecie miałaby istotne implikacje teologiczne, bo czy np. Jezus oddał życie także za zbawienie cywilizacji pozaziemskich? I czy te cywilizacje wydały swoje systemy religijne albo poszły jakąś całkiem inną drogą? O UFO pisał sporo jeden z wielkich psychologów nowożytnych, C.G.Jung. Jego zdaniem są to wykwity zbiorowej nieświadomości. Ich pojawianie się zbiega się zwykle z jakimiś przełomowymi zdarzeniami.
@saldo
I co, lepiej się czujemy z takim odkryciem? Przemawia przez pana racjonalistyczna arogancja myślenia typu darwinistycznego, typowa dla scjentystycznej euforii drugiej połowy dziewiętnastego wieku, po której przyszły dwie wielkie wojny. Jest infantylizm dewocyjny i infantylizm ateistyczny. Mnie bliskie jest podejście pozytywistyczne, Wittgensteina – pamiętaj o ograniczonych zdolnościach poznawczych naszego mózgu i naszej mowy. A w sensie teologicznym – im mniej gadulstwa o tym, o czym nie mamy pojęcia, tym lepiej dla zdrowia psychicznego (czyli teologia apofatyczna).
@Adam Szostkiewicz
28 MAJA 2024
7:36
Trochę wspomnień z dzieciństwa:))) Mój ojciec – niezwykle religijny człek – nie mogł sobie poradzic z podejrzeniem, ze ludzkie cywilizacje istnieja gdzies, hen, w kosmosie i moze nie wiedzą, ze Chrystus został posłany na taka malutka Ziemię. A ze bylam dzieckiem wrazliwym i współczujacym, płakałam po nocach na mysl, ze te dalekie cywilizacje sa tak poszkodowane:))) Jakims wyjsciem był pomysł, ze te cywilizacje sa jeszcze w powijakach i kiedys jakis Mesjasz i u nich sie pojawi, moze w innych okolicznosciach i innej formie. Wiec uwierzyłam w te moje wyobrazenia i ponownie wpadłam w rozpacz, ze nigdy sie o tym nie dowiem:))) To sa skutki trzymania dziecka w domu, zeby nie bawilo sie z dziećmi ubekow:)))
@AS
Tak myślałem, ze pokrzyżują się nam drogi. Pan szuka drogi środkowej i tak jest dobrze. Obojętnie dokądkolwiek, jeśli ma się dużo czasu.
Tylko nie rozumiem przykładu dwóch wojen, bo mógłbym przypomnieć wojnę XXX letnia oraz wojny i pomordowania wcześniejsze, którym wiara nie zapobiegła.
Więc Pana antyateistyczna sugestia jest chybiona. Juz sądziłem, ze nie uda mi się Pana poruszyć w permanentnym szukaniu symetrii blogowej.
@kalina
A skąd rodzina pani wiedziała, które dzieci są z rodzin ubeckich?
Adam Szostkiewicz
28 MAJA 2024
7:36
Jeszcze raz. Prędkość światła nie ma tu znaczenia, bo chodzi o miliony czy miliardy lat świetlnych. Więc jakakolwiek wizyta może być kwestionowana. Dobrze ze Pan nadmienił fizykę. O ograniczonej zdolności poznawczej pisałem. Gdzieś „zginelo“ w sieci. Trudna jest jakakolwiek polemika, gdy posługujemy się wyrywkami. I nie o wyrywaniu do tablicy myślę. O sensie teologicznym nie pisałem dużo, bo to nie ma sensu.
Ponownie zgadzamy się, ze się nie zgadzamy.
Pytanie na pytanie; jak można oddać życie za coś, co od milionów, miliardów lat świetlnych nie istnieje, chociaż tworzą się nowe galaktyki. Dzisiaj o wiele więcej wiemy o galaktykach poza Droga mleczna. Takie dywagacje maja sens, gdy ma się lat szesnaście, bo trenują myślenie. Nic poza tym.
@Red. Szostkiewicz
Bardzo prosto:))) Tzw. porządni ludzie chodzili do kościoła:))) Było takich rodzin niewiele w kamienicy, kilka związanych z przemysłem ciężkim, jak mój ojciec. Także pani Macierewiczowa z dziećmi:))) Podobno Antek nawet służył do mszy, ale ja tego nie pamiętam
@saldo
To jeszcze raz: wojny wszczynano pod pretekstem religijnym i pod pretekstem nacjonalistycznym. Zawsze chodziło i chodzi w nich o władzę i dominację. Czasem o samoobronę przed agresją, wtedy mówimy o wojnie ,,sprawiedliwej’’, choć w praktyce też sprowadza ona zniszczenia, śmierć, głód, przerażenie, rozpacz na ludność cywilną i w tym sensie koncept wojen ,,sprawiedliwych’’ jest trudny do obrony etycznej. Uczciwie jest powiedzieć, że każda wojna jest katastrofą. I ta wynikająca z ideologii totalitarnej czy imperialistycznej, i ta wynikająca z ideologii religijnej czy nacjonalistycznej. Wojna jako metoda osiągania celów politycznych jest zawsze porażką, bo oznacza, że inne metody zawiodły lub w ogóle zostały pominięte. Masowa eksterminacja ludzkich zbiorowości towarzyszy ludzkości od zawsze, jednak dopiero w XX wieku dzięki technologii osiągnęła skalę totalną. Specjaliści z wyższym wykształceniem przyczynili się do stworzenia infrastruktury zagłady narodu żydowskiego. Była to machina racjonalnie i precyzyjnie zaprojektowana przez ludzi mających świadomość do jakich zbrodni ma służyć. To samo odnosi się do sowieckiego systemu obozów pracy niewolniczej, w którym zginęło więcej niewinnych ludzi, niż w systemie nazistowskich niemieckich obozów zagłady i wyniszczenia społeczeństw uznanych przez hitleryzm za ,,niższe’’. W obu przypadkach religia nie była elementem tych przedsięwzięć. Przeciwnie, jej przedstawiciele należeli do ofiar tych zorganizowanych systemów zbrodni. Rozum, wykształcenie, eksperckie umiejętności wmontowano do nich bez protestów elit naukowych. Nie chodzi mi więc o jakaś ,,trzecią drogę’’ między wiarą a rozumem, tylko o prawdę ujawniającą, jak rodzi się zlo po stronie ludzi religijnych, tak samo jak niereligijnych. A co do rzekomego szukania symetrii blogowej – nie wiem, co to znaczy- to powtórzę: jeśli chodzi o komunikację między autorami wpisów na tym forum, to nie będą tu tolerowane inwektywy.
@Adam Szostkiewicz
28 MAJA 2024
11:00
Jak zło czasem sasiaduje z dobrem i jakie wszystko jest poplatane i uniemozliwiajace jasna ocene moralna, niech swiadczy kolejna moja opowieść rodzinna:))) II wojna zastała moja rodzine w Radomiu. Brat mojego ojca miał 16 lat, przestał chodzic do oficjalnej, legalnej szkoły, a do tego był drobny, szczupły i bynajmniej nie „mięśniak” . Pewnego dnia, kiedy szedł ulica, nagle dostał sie w kocioł gestapowców, którzy lapali mlodych ludzi z przeznaczeniem na roboty do Niemiec. Wczesniej badał wszystkich lekarz – starszy mężczyzna, najwyraźniej jeszcze pruskiego chowu, a nie ulicznego. Spojrzał na chłopaka, zapytał po niemiecku, czy jest religijny, stryj odpowiedział, ze tak, gdyż zdązył nauczyć sie tego jezyka. Na to lekarz zawyrokował: ma gruźlicę, nie nadaje sie do pracy. I tak stryj został odesłany do domu. Tam babcia zaczęła szalec z powodu tej gruźlicy i przez nastepne tygodnie stryj był badany na te okoliczność nawet w Warszawie. Gruźlicy oczywiscie zadnej nie było, a stary, porzadny Niemiec zrobil dobry uczynek. Ale ile zrobił złych uczynkow, tego juz nie dowiemy sie:)))
@AS
To jeszcze raz. Tylko ze ja to wiem od szesnastego roku życia. Więc zgadzamy się, ze się nie zgadzamy. Poza tym prawda, jakakolwiek, czy jakiekolwiek zło w danej chwili mogą miec cechy przeciwstawne, o których Pan wspomina. Zawsze jednak chodzi o człowieka o humanizm lub jego brak. To tego niepotrzebna jest wiara, aby cokolwiek rozumieć.
Ostatnie pytanie, które Pan pominął; czy rasizm, mówienie o kim, ze jest Polzydowka nie jest najgorsza inwektywa? Może dla Pana nie, dla mnie owszem. Proszę o konsekwentne nietolerowanie tychże. Polemika zaczyna się zawsze od takich finambulicznych prób. Przy tym nie jest ważne czy winikaja one z głupoty, braku doświadczenia czy z zamierzenia.
@Kalina
ale to, że ktoś nie chodził do kościoła, nie znaczy, że był ubekiem. A to, że ktoś służył do mszy, nie znaczy, że później nie będzie służył niecnym celom.
@saldo trenowanie myślenie to nie drobiazg.
Tak tylko przypomnę, co dzieje się w XXI wieku:
Nacjonalizm pisowski został wsparty przez krk (instytucjonalną religię) i chyba nikomu nie przyjdzie do głowy, że było inaczej. Zbrodniarza Putina wspiera cerkwia moskiewska w swych zbrodniach na Ukrainie (podobno chrześcijanie). Na Bliskim Wschodzie wojna też ma związek z religiami instytucjonalnymi, a nawet upaństwowionymi.
Pytanie nasuwa się same:
Czym dla człowieka są religie i co w mózg człowieka programuje się?
Faszyzm włoski i nazizm niemiecki też był wspierany przez intytucje religijne za nim nie doszło do ludzkich tragedii.
Wnioski:
Instytucjonalne religie mają spory związek ze złem panującym na tej ziemi i takie jest moje zdanie.
@AS
Zgadzamy się, ze się zgadzamy co do konieczności myślenia oraz dobrego treningu tegoż. Oczywiście nie poprzez rozwiązywanie krzyżówek, pardon.
Nie wiem czy Pan pamięta dialog lub jego brak; dwóch ministrów finansów, greckiego i niemieckiego podczas kryzysu finansowego, gdy niemiecki powiedział…
„Zgadzamy się, ze się nie zgadzamy, ze się zgadzamy…
@Red. Szostkiewicz
Opowiadam o swoim dzieciństwie z przymrużeniem oka, aby dać obraz tamtych czasów, gdy ludzie „porządni” chcieli się bronić przed ludźmi dyspozycyjnymi i wysługującymi się władzy Bieruta i Sierowa, więc szukali osób ze swojej półki i tylko z nimi utrzymywali stosunki towarzyskie. Uczestnictwo w praktykach religijnych było papierkiem lakmusowym. Trudno byłoby sobie wyobrazić sędziego Sądu Najwyższego, a taki pan był naszym sąsiadem, który chodziłby wtedy do kościoła. Ale podobno jego wnuki były chrzczone gdzieś poza Warszawą:)))
@saldo
Zależy od kontekstu. Samo określenie ,,półżydowka” jest opisowe. A wiara nie służy do zrozumienia, tylko do pokrzepienia duchowego. Można je czerpać z innych doktryn, także niereligijnych, ale absurdem jest piętnowanie zarówno ludzi religijnych, jak i niereligijnych, za ich wybór światopoglądowych. Czy tak trudno uznać, że są ludzie religijni, których należy zostawić w spokoju, jeśli nie krzywdzą innych? Dajmy żyć jednym i drugim, a oceniajmy ich po czynach i słowach.
@saldo mortale
Wspomniana przeze mnie Emily Tamkin sama oświadcza, że jest „pół-Żydowką”. Nie wiem, jak to brzmi w angielskim oryginale, ja dysponuję jedynie polskim przekładem. Proszę mi jednak wytłumaczyć: co dla Pana w tym określeniu jest obrazliwe? To, że Żydówka, czy że tylko w połowie?
Kalina, z twoich opowiadań (z przeszłości) wynika, że twoja rodzina mieszkała w kamienicy gdzie tylko kilka rodzin chodziło do kościoła i stąd twoi rodzice bali się ciebie jako dziecko wypuszczać na zewnątrz z uwagi na dzieci ubeków. Sugerujesz jednocześnie, że twoja rodzina mieszkała w otoczeniu ubeków, a więc wprost zapytam – z jakiego przydziału twoja rodzina dostała mieszkanie w otoczeniu ubeków?
Ciekawa sprawa jest też z rodziną Macierewicza, która też w tej kamienicy mieszkała?
Z doświadczenia wiem, że w Warszawie były osiedla dla prominentnych ludzi PRL-u, gdzie ciężko było uzyskać mieszkanie dla przeciętnych warszawiaków w towarzystwie funkcjonariuszy pracujących na rzec władzy PRL-u. Mieszkałem w Warszawie 25 lat i znam to z realiów i z opowieści znajomych.
Wiem też że wielu ludzi religijnych pracowało na rzecz utrzymania PRL-u, gdzie obecnie najbardziej ten system znienawidzili. Ciekawi są ludzie, bardzo.
@kalina
Half- Jewish.
Kalina@ Jak to jest w oryginale. Kropla drąży skałę nie mocą ale uporczywym kapaniem. Kapie tutaj wiele kropel uporczywie. Miłość miedzy Polakami a Żydami też ma swoją kroplistą historie. Obecnie tego nie da się już rozdzielić. To tak jakby red Michalkiewicz kopulował z Goldą Meir..albo Braun Grzesio z Szurmiejową
@AS
A co kiedy w codzienności czyny zadają kłam slowom, a słowa czynom?
… przyjąć „męczeństwo” na klatę or „męstwo rozpaczy”?
A może wystarczyć powinno „męstwo/odwaga bycia”, ale co wtedy z bojaźliwymi i tchórzliwymi?
@lukipuki
Dzielnice, o których Pan wspomina, to okolice Alei Róż i Alei Przyjaciół, gdzie np. dostał przydział Stefan Kisielewski. Byłam w tym mieszkaniu ok. 1967 w towarzystwie chłopaka zaproszonego przez Krysię Kisielewską córkę Stefana na jakimś eleganckim party. Mózg mi stanął na widok tego pałacu, nic dziwnego, że w swoich „Dziennikach” przy okazji 1968 autor martwił się, że może być tego mieszkania pozbawiony przez swoje wypowiedzi. Osiedle Mirów, w którym dostał przydział mój ojciec po kilku latach bezrobocia (w Radomiu miał zakaz zatrudnienia) powstało wcześnie, bo ok. 1950, i zostało oddane do dyspozycji resortów ważnych dla bierutowskiego państwa: Ministerstwa (nie)Sprawiedliwości, Urzędu Bezpieczeństwa, Ministerstwa Obrony Narodowej i ministerstwa przemysłu ciężkiego, w tym zbrojeniówki. W zbrojeniówce i w wojsku pracowali zwykli ludzie, w dwu pierwszych resortach – wyselekcjonowani. Pani Macierewiczowa dostała od zapewne UB mieszkanie po śmierci męża, który albo został zaszczuty i popełnił samobójstwo, albo został zamordowany. Pisze o tym Marcin Dzierżanowski, także Tomasz Piątek
Hitlerowcy selekcjonowali Żydów z powodu ich rasistowskiego obłędu. Zydzi, Polzydzi, z malejąca szansa na przeżycie. Również małżeństwa „mieszane“ nie były tolerowane z wyjątkiem po proteście niemieckich kobiet przy Rosenstrasse. Jest w Berlinie ciekawy pomnik przy tej, trochę schowanej, ulicy.
Dla Kaliny:
„The Aish Rabbi Replies
Jewishness is passed on via the mother. If the mother is Jewish, the child is 100% Jewish. If only the father is Jewish (but not the mother), then the child is 100% not Jewish. Jewish identity passed on through the mother has been universally accepted by Jews for 3,300 years, and was decided by God, as recorded in Deuteronomy 7:3-4. The Talmud (Kiddushin 68b) explains how this law is evident from those passages. Modern attempts to revise this law have caused a dangerous split in the Jewish people.
In another sense, however, the father does passes on lineage, in terms of which tribe the child belongs to. This determines whether the child is a Cohen, Levite, or Yisrael. See Numbers 1:20-46 which explicitly categorizes the Jewish people by their „father’s house.”
Of course, in the event that one’s mother is not Jewish, there is no significance to which tribe the father comes from, since the child is anyway not Jewish.
It should be noted that just because someone’s last name is „Cohen” doesn’t mean that he has the status of a Kohen. To be considered a Kohen, one must have an unbroken tradition, as well as other factors too numerous to mention here. Nevertheless, it does turn out that many people who have the name Cohen also have the status as Kohen.
From the fact that the religion of the child goes by the mother, while the tribal affiliation goes by the father, we see that both parents must take an active role with the child. The mother is entrusted with the awesome duty of instilling in the child faith in God, observance of mitzvot, and Jewish pride. By way of metaphor, we see that the mother gives the baby food and love that brings out its internal potential. This is in contrast to the external qualities, represented by tribal affiliation that is the father’s duty.
Feel free to write back if you have any more questions.”
Dziwny jest ten świat ludzki.
https://jbc.bj.uj.edu.pl/Content/135196/PDF/NDIGCZAS001732_1923_205.pdf
@lemarc
Tak się składa, że tłumaczyłem na polski inną pracę Tillicha, Dynamikę wiary, i trochę wiem o nim, jego poglądach i burzliwym życiu osobistym, Na pańskie pytanie nie ma dobrej odpowiedzi. Albo inaczej: każdy musi sam jej poszukać.
@lukipuki
28 MAJA 2024
16:08
Jesli ciagnąć watek Emily, nie jest 100% Żydówka, poniewaz tylko jej ojciec był Żydem. Ale Emily została wychowana w kulturze zydowskiej, poniewaz jej mama weszła w zydowski swiat meza. No i Emily uwaza sie za Żydówke i jest dumna z tego, co jest decydujacym elementem. Jej mąż nie jest Żydem, ale przyjął judaizm i tak jak Emily uwaza sie za Żyda. Jestesmy tej narodowosci, do ktorej sie przyznajemy, a wynurzenia jakiegos rabina sa istotne tylko dla fundamentalistów żydowskich. O tym m. in. jest książka Emili T.
Tak dla ciekawości.
Będąc w krajach muzułmańskich nigdy mnie nikt nie zapytał jakiego jestem wyznania religijnego. W Chorwacji owszem – w kraju katolickim.
@luki
Nie musiał, bo to widać.
@lukipuki
28 MAJA 2024
19:55
A sprobowales tam wwiesc Biblie 😉