Dobra śmierć
Francja szykuje się na debatę nad nowym prawem dopuszczającym dobrowolne zakończenie życia w przypadku, gdy nie ma już żadnej nadziei na pokonanie choroby i towarzyszących jej cierpień fizycznych i psychicznych. Jeśli ustawa o „pomocy przy umieraniu” zostanie przyjęta, ojczyzna oświecenia dołączy do kilku państw demokratycznych dopuszczających eutanazję (dosłownie „dobrą śmierć”).
Są to w Europie Holandia, Belgia, Luksemburg, Niemcy i Hiszpania. W Szwajcarii tolerowana jest eutanazja „pasywna”, w specjalnych ośrodkach dla osób pragnących zakończyć „godnie” życie, ale aktywna, z udziałem lekarzy, nie jest legalna. Sprawa budzi ogromne kontrowersje. Nie tylko u osób religijnych.
Przeciwnicy legalnej eutanazji widzą w niej przykład degeneracji cywilizacyjnej, zwolennicy – efekt doktryny o prawach człowieka wychodzącej z założenia, że ludzie są autonomicznymi osobami, mogącymi podejmować decyzje dotyczące ich życia oraz śmierci. Jedna i druga strona sporu przytacza mnóstwo argumentów na poparcie swego stanowiska. Ostatecznie jednak wszystko sprowadza się do pytania, czy człowiek, który nie decydował o swym przyjściu na świat, może sam decydować o swym odejściu ze świata. Uważam, że ma takie prawo. Podobnie jak kobieta ma prawo decydować o tym, czy i kiedy chce urodzić dziecko. Pamiętajmy przy tym, że z tego, że ma się takie prawo, nie wynika, że się z niego skorzysta.
W Polsce w sondażu CBOS przeprowadzonym w 2013 r. 53 proc. pytanych było za legalizacją eutanazji, o 10 proc. mniej zgadzało się z udziałem w niej lekarza. Projekt francuski idzie w tę stronę: jeśli nieuleczalnie chory (warunek: dorosły i w pełni władz umysłowych) przejdzie odpowiednią procedurę, to dostanie receptę na odpowiedni środek i będzie mógł sam sobie go zaaplikować. Jeśli nie mógłby tego zrobić o własnych siłach, a otrzymał zgodę urzędową, ktoś wskazany lub uprawniony pracownik służby zdrowia może go wyręczyć.
Większość Polaków zgadza się więc na legalizację eutanazji, ale bez udziału w niej lekarza. Zarazem 50,4 proc. Polaków według sondażu IBRiS w tym roku poparło legalizację aborcji do 12. tygodnia ciąży. Na tym polu Polacy rzeczywiście wydają się mniej konserwatywni niż obecny parlament. Dlaczego? Bo może większość kieruje się nie taką czy inną ideologią polityczną czy religijną, ale własnym doświadczeniem życiowym.
Kto zetknął się w swym bezpośrednim otoczeniu z chorobą terminalną i jej praktycznymi skutkami – potrzebą przeorganizowania życia, zabezpieczenia funduszy na opiekę, obserwowaniem postępującej degradacji bliskiej osoby albo z tragedią taką, jaka spotkała Izę z Pszczyny – nie jest zbyt podatny na kazania o „cywilizacji śmierci”. Chce mieć opcję wyboru na wszelki wypadek.
Oczywiście, trudne doświadczenia nie są ostatnim słowem w tej trudnej debacie. Ale nie można ich pomijać w stanowieniu prawa. Społeczeństwo demokratyczne musi mieć w niej głos, inaczej politycy i prawodawcy będą coraz bardziej postrzegani jako część, a nie rozwiązanie problemu.
Komentarze
” Mieć opcję wyboru na wszelki wypadek. ” . To należy przy takich debatach mocno podkreślać, bo nie zawsze to dociera do świadomości jeśli nie jest z tematem zintegrowane
Panie Redaktorze!
Porusza Pan coraz smutniejsze tematy chyba po to aby zdążyć przed zimą, bo przecież jutro zaczyna się wiosna, a to jak mówią najpiękniejsza pora roku, gdy wszystko rozkwita w drodze do lata.
Komu bije dzwon nie zawsze wiadomo, ale lepiej przeżyć życie spokojnie niż na wojnie, tej czy tamtej, bez wyjątku bowiem nie jest przyjemnie być trafionym kawałkiem żelastwa, albo zginąć pod gruzami jakiegoś budynku. Tak więc jestem zdecydowanie za życiem „od poczęcia do naturalnej śmierci” niż za dobrodziejstwem eutanazji
Nie chcę się powtarzać (bo swoje stanowisko na temat aborcji już przedstawiałem), ale jest FUNDAMENTALNA różnica między aborcją a eutanazją. Ta pierwsza opiera się na decydowaniu o CZYIMŚ istnieniu bądź nieistnieniu a ta druga tylko swoim (do czego każdy powinien mieć prawo). Niemal zawsze jednak zespół poglądów – idzie w ideologicznym „pakiecie”, wyznaczonymi światopoglądowo kierunkami: zwolennicy aborcji na życzenie są niemal zawsze zwolennikami eutanazji, a przeciwnicy aborcji potępiają eutanazję (odmienne stanowisko o ile pamiętam prezentował tylko prof. Wolniewicz). Jestem za prawem do eutanazji i sam jej się chętnie poddam, kiedy będę nieuleczalnie chory , natomiast uważam, że ze względów bezpieczeństwa ogólna zgoda na eutanazję powinna być deklarowana wcześniej tzn,- w momencie kiedy człowiek jest zdrowy- każdy dorosły powinien mieć prawo do wyrażenia ewentualnej zgody na poddanie go eutanazji – kiedy np. nie będzie zdolny do jej świadomego wyrażenia ze względu na stan zdrowia. Zgoda w momencie nieuleczalnej choroby powinna być tylko potwierdzeniem takiej ogólnej dyspozycji. Inaczej otwiera się pole do nadużyć.
„Społeczeństwo demokratyczne musi mieć w niej głos, inaczej politycy i prawodawcy będą coraz bardziej postrzegani jako część, a nie rozwiązanie, problemu.”
Panie Redaktorze, ale jakoś w przypadku kary śmierci społeczeństwo demokratyczne nie ma głosu – mimo że wskaźniki poparcia dla kary śmierci utrzymują (się np. we wspomnianej Francji) na wysokim poziomie.
Oczywiscie opcja dobrowolnego zdjecia powinna byc dostepna dla wszystkich. Rowniez dla osob starszych, ktore zdane sa na pomoc osob trzecich, z ktorej to pomocy nie chca korzystac.
„W Polsce w sondażu CBOS przeprowadzonym w 2013 roku 53 procent pytanych było za legalizacją eutanazji”(AS)
Dobra śmierć
CBOS
Niezależnie od rozstrzyganych wcześniej kwestii definicyjnych i oceny
dopuszczalności różnych sytuacji odnoszących się do osób nieuleczalnie chorych, bliskich śmierci, cierpiących, respondenci proszeni byli o wyrażenie swojego ogólnego stosunku do rezygnacji z uporczywej terapii (tu określonej ogólnie jako rezygnacja z leczenia, gdy wiadomo, że będzie ono nieskuteczne, a przysporzy choremu cierpienia i będzie przedłużać jego umieranie) oraz do eutanazji (spełnienie przez lekarza woli cierpiących, nieuleczalnie chorych, którzy domagają się podania im środków powodujących śmierć).
W obu kwestiach opinie Polaków są podzielone.
CBOS – eutanazja
Czy, Pana(i) zdaniem, lekarze powinni spełniać wolę cierpiacych, nieuleczalnie chorych, którzy domagają się podania im środków powodujacych śmierc?
……..1988….1999….2001….2007….2009…..2012
TAK 30…… 40……. 49……. 37 …….48………43
NIE 47……. 44…….. 37…….46……..39……… 41
Ponad połowa ankietowanych (53%) skłonna jest akceptować eutanazję, w jej najbardziej powszechnym rozumieniu, a więc jako podanie przez lekarza środków przyspieszających śmierć ciężko i nieuleczalnie choremu, cierpiącemu pacjentowi, jeśli jest w pełni świadomy i sam o to prosi.
Liczna jest jednak grupa przeciwników takiego postępowania (39%).
Pytanie dlaczego CBOS zaniechał kontynuacji badań na temat opinii o stosunku Polaków do eutanazji (ostatnie przeprowadzono w dniach 8–17 listopada 2012 roku na liczącej 952 osoby reprezentatywnej próbie losowej dorosłych mieszkańców Polski), chociażby w cyklach 5-letnich? 2017… 2022… i kolejne w nadchodzącym 2027… mielibyśmy obraz tendencji…?
Szkoda, bo problemy z opieką nad starzejącymi się i często samotnymi bardzo schorowanymi rodzicami z jednej strony oraz z jakby coraz mniej zainteresowanymi tym problemem dziećmi czy dalszą rodziną – z drugiej i niewydolnością publicznych domów opieki i hospicjów – z trzeciej, będą narastały i potęgowały się.
A ludzie na żadnym etapie życia nie powinni cierpieć nie do zniesienia.
Prawo do eutanazji jest PRAWEM CZŁOWIEKA. Jeżeli cierpienie jest zbyt wielkie powinniśmy mieć prawo je zakończyć w sposób godny i bezbolesny.
Na szczęście (to sarkazm -dla jasności) ci, którzy tworzyli naszą konstutucję potraktowali mniemania etyczne Największego Polakach w Dziejach Galaktyki, który nam panował rezydując w Watykanie jako obowiązujące dogmaty i obok konkordatu zapisali też ,,ochronę życia od poczęcia po naturalną śmierć”. Cierp więc człowieku, robiąc z bólu pod siebie, bo tak udumało sobie Wielkie Białe Mzimu w Watykanie! Przypominam też, że z papieski punkt widzenia podzielają takie tuzy konstytucjonalizmu jak Zoll i Rzepliński.
Piszę to jak świadek umierającej na rozsiany nowotwór mojej matki. To było absolutne piekło, powiększane dodatkowo narkofobią mojej matki, która będąc w terminalnej fazie nie brała opiodiów w przepisanej przez lekarzy dawce. Bo się bała, że się uzależni. Nie było żadnego księdza do opieki nad nią a przecież ona jasno zadeklarowała, że pragnie końca tych męczarni. Ksiądz wpadł, smutno pokiwał głową, obiecał pamiętać w modlitwie. Większej refleksji brak – choćby takiej że jest częścią systemu utrzymającego ludzi przy życiu w nieudzkim cierpieniu.
Dopóki w Pałacu będzie mieszkał ten niedotobiony ministranto-harcerzyk a Sejmie będzie banda księżych podnóżków cóż…Tylko pragnąć zawału…
@Cenzor
19 MARCA 2024 21:41
Prawactwo i kler od razu odpalą kampanię, że lewactwo, no i koniecznie Tusk, chcą masowo usypiać staruszków.
W innym miejscu Polityki pisze pan o karygodnym zmuszaniu uczniów świeckich szkół do uczestnictwa w drodze krzyżowej odgrywanej np. w sali gimnastycznej szkoły… to nie tylko w małej wsi kaszubskiej czytam, że w wielu innych szkołach aktywiści mafii watykańsko-kuriewnej degenerują delikatną psychikę dzieci i młodzieży szkolnej poddanej praniu mózgów i szamańskim praktykom.
Bezczelność tych „jezuitów” sięga kolejnego maximum, potrzebują kolejnej pożywki dla swoich zboczonych praktyk sado-maso i hodowli pisdzielców.
https://czestochowa.wyborcza.pl/czestochowa/7,48725,30795785,rekolekcje-w-szkole-w-blachowni-uczen-w-koronie-cierniowej.html
Nie rozumiem, dlaczego o tym, czy słusznie czy niesłusznie chcę zakończyć WŁASNE życie ma decydować jakiś zespół mędrców. Kto odebrał prawo ludziom do decydowania o tym, że dalsze życie im nie odpowiada. To jest MOJE życie, nie jednego czy drugiego mądrali. Ciekawe, ilu tych szerzących ‚cywilizację życia’ stało przy łóżku bliskiego umierającego czasem miesiącami w bólach. Ilu z nich chciałoby tak umierać ? Eutanazja zwierząt, żeby im oszczędzić cierpień jest ponoć objawem humanitarnym. W przypadku człowieka jest objawem ‚cywilizacji śmierci’. Cierpienie podobno uszlachetnia. Nie bronie nikomu ‚uszlachetniać się’ ale nikt nie powinien nakazywać tego drugiemu człowiekowi. Tak jak niedopuszczalne jest zmuszanie kogoś do np. bohaterstwa.
#1
Zwycięska wojna z reżimem zbrodniarza Putina jest wyzwaniem i nakazem moralnym. Niedopuszczalne są żadne imperialne zakusy kagiebowskich bojarów na cudze ziemie i prawo do wolności innych narodów.
W tym wypadku – tak jak w wypadku Hitlera i innych psycholi – to sytuacja „większego zła” – skrajna sytuacja, w której dopuszczalnym rozwiązaniem jest fizyczne wyeliminowanie zbrodniarza – psychopaty złoczyńcy.
Bez względu na koszty. Aż do wyczerpania sobowtórów, fałszywych carów i nowych mesjaszy wschodniego mira.
#2
Eutanazja cierpiących nieuleczalnie chorych – jedno z podstawowych praw czlowieka pozostwiona jego wyborowi i zgodzie.
#3
Aborcja jako ostateczność wyboru kobiety – przy powszechnym dostępie do nowoczesnych badań prenatalnych wskazujących genetyczne choroby płodu oraz przy powszechnej edukacji młodzieży 15+ o koniecznosci stosowania nowoczesnych metod antykoncepcji.
Człowiek jest samodzielną , autonomiczną jednostką i ma prawo zdecydować o rozstaniu ze swym marnym życiem i podłym światem. Samobójstw ludzie więc dokonują od wieków, a karą kościelną jest brak zgody na pochówek w „poświęconej ziemi”. Co do mnie – raczej by mnie to nie powstrzymało, gdybym się na taki krok zdecydowała.:))) Pytanie (moje) – czy rzeczywiście przychodzi taki moment, że człowiek nie ma tu już nic do zrobienia? Mój niedawno zmarły brat (90 lat) cierpiał na nowotwór przez 10 lat. Nie wstawał samodzielnie i stracił wzrok. A więc ani nie mógł grać w tenisa, ani chodzić po górach, co robił przez wiele lat, ani cztac książek, ani oglądać filmów. Słuchał więc muzyki i powieści na e-bookach. Świadomość miał do końca jasną, więc mogliśmy sobie ucinać długie rozmowy, także o eutanazji. Twierdził, że ani by mu to w głowie nie postało, jest wręcz szczęśliwy, że ma tyle spokojnego czasu na swoje przemyślenia. Będąc jak najbardziej za możliwością daną ludziom zamierzającym skrócić legalnie swoje cierpienia fizyczne, pytam: co z ludźmi, którzy przyjdą z ulicy i będą chcieli odejść z tego świata, bo już nie mogą na niego patrzeć. Interesuje mnie, przyznaję, właśnie ta opcja
@ls42:
Uhm. W ramach likwidacji „nienaturalnej śmierci”, proponuje nie tylko wywiesić białą flagę nad Ukrainą, ale dodatkowo zakazać ruchu w Polsce. Samochodowego, kolejowego, lotniczego, konnego, czy jakiegokolwiek innego. Ruch oznacza możliwość wypadku, a wypadek może być śmiertelny. Można chodzić, ale i to ostrożnie, bo chodząc też można zginąć. Na przykład spadając ze szlaku w Tatrach. Najlepiej od razu położyć się w łóżku i czekać na naturalną śmierć.
Tak się jakoś dziwnie skrada że o problemach życia i śmierci debatują zazwyczaj w pełni zdrowi, opływający w dostatki i przywileje mężczyźni ferując ,,niepodważalne” w tych sprawach wyroki.
Gdyby była magiczna tabletka która przykładowo na miesiąc zamieniłaby rumianego kapłana lub wąsatego polityka w kobietę z niechcianą ciążą lub w warzywo pod respiratorem to pytanie czy nadal upieraliby się przy swoich ,,ostatecznych” i wzniosłych narracjach. Niestety coś takiego nie istnieje o czym doskonale wiedzą, więc tym bardziej, od wieków prawią swoje morały za większością których nie stoją żadne ideały tylko zimna cyniczna gra.
@ls42, 19 MARCA 2024, 22:04
,,Komu bije dzwon nie zawsze wiadomo, ale lepiej przeżyć życie spokojnie niż na wojnie, tej czy tamtej,”
To pisz listy do Putina.
@adepoju
w momencie kiedy człowiek jest zdrowy- każdy dorosły powinien mieć prawo do wyrażenia ewentualnej zgody na poddanie go eutanazji
Tu nie chodzi o zgodę pacjenta na poddanie go eutanazji!
Kto niby miałby żądać od niego takiej zgody?
Żona, mąż, dzieci, spadkobiercy, lekarz, władze?
Tu chodzi o spełnienie wyraźnego życzenia pacjenta który nie chce już dłużej żyć w beznadziejnym cierpieniu (nieniecznie fizycznym), ale też nie chce/nie da rady samodzielnie na przykład rzucić się pod pociąg czy powiesić narażając siebie na dodatkowe cierpienie albo inne osoby (np. maszynistę pociągu) na niepotrzebną traumę.
W kilku cywilizowanych krajach bierna eutanazja jest legalna pod warunkiem, że nikt nie czerpie z niej korzyści materialnych i nie nakłania pacjenta do skrócenia sobie życia dla wygody innych osób (uciążliwość opieki, koszty).
Dlatego tak ważna jest wola pacjenta, a nie jego otoczenia.
Członkostwo w organizacji typu Exit sprawia, że wielu chorych na śmiertelne choroby pacjentów mając świadomość uzyskania skutecznej pomocy w odejściu z tego świata jest w stanie, przy dobrej opiece paliatywnej, doczekać naturalnej śmierci.
Właśnie dobra opieka paliatywna, przede wszystkim nie żałująca skutecznych środków przeciwbólowych (opioidów i opiatów) nawet jeśliby miały przyspieszyć zgon, jest właściwą alternatywą dla eutanazji.
Natomiast bylejaka służba zdrowia, źle zorganizowana, niedoinwestowana personalnie i technologicznie, obojętna na cierpienia pacjentów, nieczuła na ich stan psychiczny, ustalająca odległe terminy badań i terapii – jest rodzajem biernej eutanazji w najgorszym wydaniu.
Do adepoju!!!
Pisze Pan/Pani tak:
„Panie Redaktorze, ale jakoś w przypadku kary śmierci społeczeństwo demokratyczne nie ma głosu – mimo że wskaźniki poparcia dla kary śmierci utrzymują (się np. we wspomnianej Francji) na wysokim poziomie.”
Czy nie widzi Pan/Pani różnicy między eutanazją a karą śmierci??? Jeśli nie, to wyjaśnię:
Eutanazja jest decyzją OSOBY, której eutanazja dotyczy!!!
O karze śmierci decyduje sąd…, który może się także mylić!!! A takich pomyłek było już (tylko w USA), bardzo wiele!!!! Każdą inną pomyłkę można korygować , w czasie gdy wykonana kara śmierci jest NIEODWRACALNA!!!! Kara śmierci stosowana jest także w wielu dyktaturach, które mogą być przecież obalone!!! I ta właśnie NIEODWRACALNOŚĆ wykonanej kasy śmierci jest w cywilizowanych społecznościach jednym z najważniejszych powodów, aby ta kara nie była dopuszczona.
@adepoju
19 MARCA 2024
22:07
Mam dwa pytania.
1. Jaki KONKRETNY problem rozwiazuje kara smierci?
2. Czy niszczenie srodowiska i klimatu przez WLASNA konsumpcje przyczynia sie do czyjes smierci (np. glodowej)?
@adepoju
Nie ma fundamentalnej różnicy między eutanazją a aborcją. Obie dramatyczne decyzje dotyczą mojego ciała i mojego życia (w przypadku kobiet częścią ich ciała jest mniej niż 12 tygodniowa zygota). Ponieważ jest to moje ciało i moje życie, muszę mieć prawo o nim decydować. Inni nie mogą mi tego zabraniać. Ja ich do niczego nie zmuszam, mogą poddać się cierpieniom z własnej woli, tylko po to aby nakarmić dogmat, który zżera ich umysły. Ale państwo nie może tego wymagać od wszystkich, wręcz przeciwnie –państwo musi pomagać.
Nie odczuwam potrzeby decydowania za kogoś ani o tym, czy ktoś inny ma się urodzić czy nie, ani o tym, czy ktoś inny ma żyć czy nie. Nie uważam też, bym miał do tego prawo, a tym bardziej, że miałbym mieć taki obowiązek.
Każdy ma tylko jedno życie i dlatego powinien móc je przeżyć po swojemu. Prawo powinno regulować tylko to, co musi być uregulowane, by ludzie mogli tak żyć. Prawo powinno rozwiązywać problemy, a nie je stwarzać. Prawo powinno ułatwiać ludziom życie, a nie komplikować. Przecież życie już jest wystarczająco skomplikowane.
Jeśli ktoś nie chce mieć dzieci, to ma do tego prawo, a skoro je ma, to nie wolno mu go odbierać. Ciąża to bardzo często niepożądany skutek zaspokajania potrzeb seksualnych. Zaspokajanie tych potrzeb to także prawo, którego nie wolno odbierać. Nie wolno więc także odbierać prawa do niebycia w ciąży, nawet zaawansowanej.
Jeśli ktoś chce umrzeć, to także ma do tego prawo. Przecież życie nie jest obowiązkowe. Nie bez powodu samobójcy się nie osądza. Bada się jedynie, czy ktoś go do tego nie zmusił.
I przerwanie ciąży, i samobójstwo to prawa, których nie można nikogo pozbawić. Można natomiast zadbać o to, by mogły się dokonać w odpowiednich warunkach.
@Kalina
„co z ludźmi, którzy przyjdą z ulicy i będą chcieli odejść z tego świata” Maja do tego prawo. To jest ich życie. Jeżeli ktoś chce zakończyć swoje własne życie, bo np. mu się nudzi, to niby dlaczego ktoś inny ma mieć prawo na to się nie zgodzić.
MFizyk,
Mam dwa pytania.
1. Jaki KONKRETNY problem rozwiazuje kara smierci?
Choćby problem moralny (poczucia sprawiedliwości) w przypadku, gdy rodzina bestialsko zamordowanej ofiary de facto ze swoich podatków łoży na koszt utrzymania mordercy w więzieniu. Albo problem takich morderców jak Trynkiewicz, przed którymi trzeba chronić społeczeństwo i nie ma tu skuteczniejszego środka niż kara śmierci. Żeby było jasne – nie jestem zadeklarowanym zwolennikiem kary śmierci, tzn widzę mniej równo rozłożone argumenty za jak i przeciw (perspektywa nieodwracalnej pomyłki i skazania niewinnej osoby na śmierć jest rzeczą straszną!). Natomiast w obszarze prawnym UE kara śmierci została w ogóle WYJĘTA spoza jakiejkolwiek dyskusji. I to najzywczajniej świecie głupie w perspektywie haseł „demokracji” i „głosu społeczeństwa”.
2. Czy niszczenie srodowiska i klimatu przez WLASNA konsumpcje przyczynia sie do czyjes smierci (np. glodowej)?
Oczywiście, że się przyczynia. W ogóle można potraktować temat szerzej i powiedzieć, iż fakt, że nadal w Afryce (nie tylko tam, ale zwłaszcza tam) setki tysięcy dzieci umierają z głodu jest największą hańbą współczesnego świata (i zwłaszcza tego naszego „zachodniego” mające gęby pełne humanistycznych frazesów i „praw człowieka”, który jeszcze nie tak dawno potrafił wymordować w bestialski sposób 6 milionów Kongijczyków – vide casus Belgii) . Bo problem głodu w Afryce można by radykalnie ograniczyć, gdyby tylko państwa zachodnie były tym zainteresowane.
Oczywiście – odnośnie np. Afryki, to problem dotyczy również nas wszystkich. Nie czuję się moralnie lepszy w tej kwestii, bo sam uczestniczę w tej masowej konsumpcji. Niemniej nie jestem ośrodkiem decyzyjnym.
Metafizyka istnienia – samobójstwo casus Sándora Máraia (1900-1989)
„Czytam to zdanie raz po raz. Trudno o bardziej wstrząsającą sytuację. Stary człowiek z San Diego ma już tylko jedną główną wątpliwość; treść jego życia zakłóca taki oto lęk: „Jeśli oczy tak mi się będą psuć czy będę w stanie odnaleźć w szufladzie rewolwer?”. Kilkanaście stron dalej pisarz właściwie powtórzy słowa o „ostatnim zmartwieniu”, bez rozpaczy, spokojnie. Co będzie, jeśli „nie zdążę się zabić, nim nastąpi całkowity bezwład”? [Dziennik 5, 366].
Zapomniany przez (wszech)świat, opuszczony przez bliskich (brata, żonę, przybranego syna), którzy kolejno odchodzili z tego padołu, stary węgierski pisarz Sándor Márai, mędrzec i wirtuoz XX-wiecznej prozy, stoik pokładający dotychczas ufność w boże wyroki i tak zwaną opatrzność, postanawia stosownie przygotować się na nadejście momentu niedołężności: zapisuje się na kurs obchodzenia się z bronią („to jedno z najdziwniejszych przedsięwzięć mojego życia”, powie Márai, D5, 362), kupuje rewolwer, by wreszcie – w chwili, w której ciężar uwiądu ciała stanie się nie do zniesienia („Nie snuję planów samobójczych”, zapewnia, D5, 350; kilka dni później powtórzy: „Nie chcę umrzeć. W tej chwili jeszcze nie chcę”, D5, 352) – zdecydować się na strzał przerywający istnienie.
Przeczuwał to już od pierwszych symptomów zbliżającej się starości. W ostatnim tomie Dziennika wizja starości jako rupieciarni egzystencji co rusz pojawiać się będzie jako zapowiedź, swoista prefiguracja dramatycznego wyboru samobójstwa:
Starzy ludzie w lobby hotelowym. […] Rupiecie, których jeszcze nie uprzątnięto. Odejść w odpowiedniej chwili, nie czekać, by człowieka uprzątnięto. [D5, 89]
Końcowy akt, samobójstwo Máraiego, nakazuje wprawdzie raczej pełne (na- bożnej?) powagi milczenie, aniżeli ludzką gadaninę, jaka nigdy nie dosięgnie tajemnicy tych zdarzeń, jednakże ożywiany lekturą ostatnich sekwencji dziennikowych zapisów dumnego Węgra umysł czytelnika (świadka, dopuszczonego do misterium umierania, które Márai opisał z bezwzględną szczerością, jak nikt inny przed nim w światowej literaturze) nie potrafi znieść ciszy i mnoży pytania, pragnąc zrozumieć, pragnąc zajrzeć za zasłonę diarystycznej frazy, aby na moment choćby wejrzeć w podłoże myśli będących areną dla słabnącego żywiołu życia i obietnicy odpoczynku, którą podpowiadała śmierć, wydarzających się wewnątrz bezgranicznie samotnej świadomości pisarza.
Ostatnie słowa zapisane w máraiowskim Dzienniku stanowią sam rdzeń sytuacji egzystencjalnego wyboru. Rozgorączkowana wyobraźnia czytelnicza podpowiada, że po ich napisaniu Márai wycelował pistolet we własne podniebienie i nacisnął spust… Tymczasem od owego ostatniego wpisu w prowadzonym od dziesięcioleci diariuszu mija jeszcze ponad miesiąc, zanim pisarz skieruje broń ku swojej czaszce. Możemy jedynie domyślać się, jak bardzo dojmująca i nieznośna stała się starcza zniedołężniałość, że był to czas, w którym rozpad cielesnych funkcji biologicznego życia, jakich pisarz doświadczył, utwierdził jego wolę w tym, aby dokonać ostatniego jej aktu.
„Nie ponaglam, ale i nie ociągam się” (D5, 387): dramatyczny kontekst, w jakim istnieje ta formuła, zrazu przesłaniać może jej głębię. Powiedziałbym najprościej, że kryje się w niej, by tak rzec, u t u l o n a z g o d a n a p o r z ą d e k s a m o b ó j s t w a, które – podobnie jak tzw. śmierć naturalna – powinno, ufał być może pisarz, mieć s w ó j czas (zatem stoi za tym mniemanie, że samobójstwo jest zjawiskiem na pewien sposób tyleż rozumnym, co nieuchronnym, przychodzącym „w samą porę”).
Niewątpliwie to paradoks. Bo oto samobójczy akt, jawiący się (czy pozornym?…) zwycięstwem gasnącej woli, przestaje mieć jedyne źródło w samej świadomości samobójcy; jego dłoń naciskająca spust przypomina bardziej narzędzie niewidzialnej siły życia (?), które znów zdaje się metafizycznym żywiołem, działającym być może na planie pewnej opatrzności, w której istnienie pisarz być może nie przestał – lecz któż to może wiedzieć?… – pokładać nadziei”.(…)
(Adrian Gleń, 2021)
———————-
⁂
Moja mama jeszcze żyje,
ale już śmierć rozpycha się
w niej łokciami, rozsiada na
sercu i wątrobie, maca
biodra i liczy kosteczki,
tyje w niej i przybiera jak
woda w rzece śpiewająca
nieznanymi językami.
Kiedy biorę ją w ramiona,
biorę w ramiona również jej
śmierć, obejmuję je obie
mocnym uściskiem, choć ani
pierwszej nie mogę przy życiu
zatrzymać, ani drugiej
od życia utrzymać z daleka.
I tak trwamy połączeni –
moja mama i śmierć, i ja
w świecie, który nas nie kocha.
(Krzysztof Kuczkowski)
W ankietach dotyczących eutanazji pytanie nie powinno być, czy jesteś za lub przeciw, tylko czy ty sam chciałbyś eutanazji, gdybyś znalazł się w sytuacji śmiertelnej i nieuleczalnej choroby, powodującej cierpienia fizyczne i psychiczne. Dobrze by było jescze odwiedzić (nie raz) jakieś hospicjum. To bardzo zmienia optykę.
PS. W Niemczech aktywna eutanazja nie jest dozwolona.
@Stary Profesor
Nie ma fundamentalnej różnicy między eutanazją a aborcją. Obie dramatyczne decyzje dotyczą mojego ciała i mojego życia (w przypadku kobiet częścią ich ciała jest mniej niż 12 tygodniowa zygota).
A 13-tygodniowy płód już nie jest częścią ciała kobiety i „zygotą”, prawda? A co z ciążami 20-tygodniowymi? Jeśli opieramy całe rozumowanie na tym, że płód jest wyłączną „dyspozycją” kobiety, bo stanowi część jej ciała, to bądźmy konsekwentni. Również w innych kwestiach na zasadzie analogii. A czemu karzemy (słusznie!) uśmiercenie (mówię o uśmierceniu bez użycia okrucieństwa) zdrowego psa czy kota? Przecież one należą do właścicieli i bez nich sobie absolutnie nie poradzą – jaki jest powód, żeby karać humanitarne zabicie kota w domu (np. przez podanie trucizny). Przecież to jest (w teorii) prywatna sprawa właściciela, a zwierzę uśmiercone w humanitarny sposób nie cierpi. Kto dał nam prawo do ingerowania w takie kwestie? Tego typu (barbarzyńskie!) rozumowanie można przyjąć , jeśli sprowadzimy aborcję do roli środka antykoncepcyjnego.
Victorast,
to nieporozumienie. Nie zestawiałem kary śmierci z eutanazją. Sam nie mogę się określić jako zwolennika przywrócenia kary śmierci (choć przyznają są ważkie argumenty za tym przemawiające). Mówiłem o WYCIĘCIU EX DEFINITIONE jakiejkolwiek dyskusji na ten temat w naszym obszarze kulturowym.
Bartonet,
„Gdyby była magiczna tabletka która przykładowo na miesiąc zamieniłaby rumianego kapłana lub wąsatego polityka w kobietę z niechcianą ciążą lub w warzywo pod respiratorem to pytanie czy nadal upieraliby się przy swoich ,,ostatecznych” i wzniosłych narracjach”.
mądre słowa pod którymi się podpisuję (tyle że pod jednym warunkiem). Jedź zatem do Salwadoru, Arabii Saudyjskiej czy Nigerii i pomagaj kobietom, które nie mając żadnego dostępu do środków antykoncepcyjnych i cierpiąc niewiarygodną biedę dokonują potajemnie aborcji, narażając przy tym życie. Jedź, organizuj dla nich pieniądze, pomoc, protestuj przeciwko prawu antyaborcyjnemu w takich krajach , a będę pierwszym, który Ci przyklaśnie. Bo to w tej chwili piszesz, to jest właśnie gadanie „rumianego i wąsatego’ faceta tylko że jakby po drugiej stronie muru.
“Ostatecznie jednak wszystko sprowadza się do pytania, czy człowiek, który nie decydował o swym przyjściu na świat, może sam decydować o swym odejściu ze świata. Uważam, że ma takie prawo. Podobnie jak kobieta ma prawo decydować o tym, czy i kiedy chce urodzić dziecko.” – A. Szostkiewicz
“Obie dramatyczne decyzje dotyczą mojego ciała i mojego życia (w przypadku kobiet częścią ich ciała jest mniej niż 12 tygodniowa zygota). Ponieważ jest to moje ciało i moje życie, muszę mieć prawo o nim decydować.” – Stary Profesor
Stary Profesor, tylko w połowie ma rację – eutanazji.
Ciąża to nie tylko kobiety ciało. Bez mężczyzny tej ciąży by nie było,
bez męskiego DNA, ciąża, ciało, by nie powstało.
Wulgaryzując, kobieta to czasowy administrator.
Nie ma prawa eksmitować lokatora bez zgody właściciela integralnej części lokatora.
Natomiast jeżeli chodzi o eutanazje,
to po co Panu p. Szostkiewicz, Stary Profesorze, “pomocnik”?
Mogę podać 100 sposobów na samo eutanazje.
Ale nie, “chętny” szuka wspólnika.
A nuż instynkt samozachowawczy się okaże silniejszy od np. założenia sobie plastykowego worka na głowę i taśmą umocowanie na szyi,
albo kabel od żelazka na szyje i trzepak na podwórku (po północy).
To jest problem nawet dla tych którzy, jak Stary Profesor, a także p. Szostkiewicz uważają “ moje ciało….”, że instynkt samozachowawczy może wstrzymać proces samo eutanazji.
I tu leży najważniejszy problem, kto jest tym, który oceni, że “chętny” do eutanazji faktycznie jej chce? Jakie są kryteria tej oceny?
Wreszcie, po co są “gorące linie” dla “chętnych” do samo eutanazji?
Czy nie lepiej wysłać “wykwalifikowanego specjalistę” z workiem barbiturates i butelką Absolut?
To już zaraza…
Policja i prokuratura ustalają okoliczności śmierci młodego mężczyzny, który w środę zmarł w mieszkaniu zajmowanym przez księdza jednej z sosnowieckich parafii. Jak podała kuria diecezjalna, życia mężczyzny nie udało się uratować mimo próby reanimacji. Śledczy ani diecezja nie informują, kim był.
Kuria diecezjalna w Sosnowcu, która w zamieszczonym na stronie internetowej komunikacie oświadczyła, że „z głębokim smutkiem i niedowierzaniem przyjęła do wiadomości informację o zdarzeniu, mającym miejsce na terenie mieszkania zajmowanego przez księdza jednej z sosnowieckich parafii.
Pomimo reanimacji podjętej przez księdza oraz wezwanych przez niego ratowników medycznych, nie udało się uratować życia młodego mężczyzny obecnego w mieszkaniu. Prowadzone są rutynowe czynności wyjaśniające prokuratury. Kuria Diecezjalna w Sosnowcu w pełni współpracuje z organami procesowymi”.
Jawny kurwialny nierząd …
Kazdy z nas ma prawo zejscia/ wyjscia z zycia. Rowniez kazdy powinien miec prawo do pomocy w realizowaniu tegoz. Aby wykluczyc decyzje pochopne moznaby wprowadzic obowiazkowe korzystanie z porady psychologicznej. W sumie proste. Znam lekarzy, ktorzy takiej pomocy pollegalnie udzielaja.
@co ja tam wiem
Kto ma zdecydować? Ten, który nie chce dłużej żyć. Nikt inny i takie są ustawy o eutanazji. Naleźy tylko dopilnować, by decyzja była z nimi zgodna.
Kalina
20 MARCA 2024
8:41
„Będąc jak najbardziej za możliwością daną ludziom zamierzającym skrócić legalnie swoje cierpienia fizyczne, pytam: co z ludźmi, którzy przyjdą z ulicy i będą chcieli odejść z tego świata, bo już nie mogą na niego patrzeć. Interesuje mnie, przyznaję, właśnie ta opcja”.
Rozbrajasz mnie, Kalino. Jeśli nie mogę patrzeć na świat, zamykam oczy. I robię to, co przygotowałem z otwartymi oczami: strzelam se w łeb, zakładam pętlę na szyję, zażywam trucizny, zapijam się na śmierć (niedawno zrobił to celowo mój przyjaciel-rówieśnik, który na trzeżwo powiedział żonie, że nie widzi innego sposobu wyjścia z alkoholizmu), wsiadam do kajaka, jadę w morze na odległość pół godziny (tak podają odległość rybacy), odwracam kajak do góry dniem i tyle. Parę lat temu znany u nas młody kardiolog wszedł do wanny z ciepłą wodą i otworzył sobie żyły wieńcowe czy jakie tam w nogach. Pociąg to też ponoć dobra rzecz, tyle że przykrość dla Bogu ducha winnego maszynisty. Jest tych sposobów od metra. Bez głupiego pytania postronnych ludzi o pomoc czy zgodę.
Coś mi umyka
Dlaczego eutanazja ale bez udziału lekarza? Nie dowierzamy eskulapom?
@adepoju
20 MARCA 2024
14:50
ad. 1. Kara smierci jako akt zemsty? Chec zemsty to bardziej problem psychologiczny niz moralny. A wymiar sprawiedliwosci nie ma nic wspolnego z zemsta. Zadaniem kary w nowoczesnym wymiarze sprawiedliwosci NIE jest zaspokojenie zadzy zemsty. Kara ma wyrownac wyrzadzona szkode (o ile mozliwe), uswiadomic przestepcy bledne zachowanie i go zresocjalizowac (o ile mozliwe). Kara smierci NIE spelnia ani jednego z tych warunkow.
„2. Czy niszczenie srodowiska i klimatu przez WLASNA konsumpcje przyczynia sie do czyjes smierci (np. glodowej)?
Oczywiście, że się przyczynia. ”
I jakie masz rozwiazanie dla tego problemu? Tu nie chodzi tylko o glod, ale przede wszystkim o niszczenie srodowiska i klimatu. Czy rozwiazaniem ma byc np. przymusowe ograniczenie konsumpcji/dobrobytu? A jezeli konsumpcja/dobrobyt musialaby spasc ponizej progu wlasnego przezycia?
W skrajnym przypadku (a ludzkosc chyba tu juz stoi) ten dylemat polega na tym, ze nie ma dobrego rozwiazania dla wszystkich. Wiec nie wszyscy przezyja (a moze nawet wiekszosc nie przezyje). Notabene: Katastrofy klimatyczne nie pierwszy raz „wykonczyly” cale kultury. I nie pierwszy raz ludzie SAMI do tego doprowadzili. Tu wedlug mnie teraz chyba NIE ma juz praktycznego i sprawiedliwego rozwiazania. Trzeba to zaakceptowac i sie nie oszukiwac. Mozna co najwyzej uciekac w teoretyczne rozwazania bez praktycznych konsekwencji. Tak jak w przypadku aborcji.
@adepoju
„A 13-tygodniowy płód już nie jest częścią ciała kobiety i „zygotą”, prawda?”
Granicę trzeba wyznaczyć i jest to rola państwa właśnie, które powinno się opierać na przesłankach naukowych a nie na świętych księgach. W przypadku zarodków kotów i psów prawdopodobne tę granicę trzeba by przesunąć znacznie niżej.
Brawo panie Adamie. Dla takich tematów tak często zamiatanych pod dywan warto coś skrobnąć od się i nie tylko. Była niedawno aborcja, teraz na warsztacie eutanazja od której już tylko o krok do tematu samobójstwa czym właściwie w dużym stopniu jest eutanazja. Wielce budujące są też wszystkie komentarze z pełnią aprobaty dla wyboru„dobrej śmierci” i jej pełnej legalizacji.
W Wiktorii wprowadzono nie tak dawno legalizację eutanazji, jednak z pewnymi utrudnieniami. Trzeba uzyskać od dwóch lekarzy opinię z sześciomiesięcznym rokowaniem.
Jak pisze jeden z pańskich, a także i moich ulubionych filozofów, niejaki Arturo S.:
„Gdy w ciężkich koszmarnych marzeniach sennych wzmaga się w najwyższym stopniu trwoga , to sama ona przywodzi nas to przebudzenia, dzięki któremu znikają te wszystkie okropności. To samo dzieje się we śnie życia, kiedy to najwyższy stopien zatrwożenia zmusza nas do przerwania owego snu”
i dalej:
„O ile mi wiadomo, to jedynie wyznawcy religii monoteistycznych uważają samobójstwo za przestępstwo. Dlatego też nauczyciele religii muszą obudowywać swe potępienie samobójstwa własnymi filozoficznymi racjami, które jednak tak marnie prezentują, że próbują oni brak siły argumentacji zastąpić siłą demonstracji swojej odrazy, a więc wymyślaniem. Musimy tu bowiem wysłuchać, iż samobójstwo jest największym tchórzostwem, jest wynikiem obłędu, i więcej podobnych temu bredni; pada tez całkiem bezsensowny frazes, jakoby samobójstwo było „niesprawiedliwe”, podczas gdy każdy do niczego w świecie nie ma tak bezspornego prawa, jak do własnej osoby i życia”.
A co na to wszystko nasz nieomylny Franciszek, który trąci ostatnio lekko onucką po swych sławetnych wypowiedziach na temat Ukrainy, która powinna wywiesić białą flagę i szczekaniu NATO pod drzwiami Rosji. Podczas środowej audiencji generalnej zwrócił się z takim oto przesłaniem do Polaków:
„Niech Polska będzie ziemią, która chroni życie w każdym jego momencie od chwili pojawienia się w łonie matki, aż do jego naturalnego kresu”
Nic dodać, nic ująć. No, może jeszcze szczypta poezji.
POKÓJ SAMOBÓJCY
Myślicie pewnie, że pokój był pusty.
A tam trzy krzesła z mocnym oparciem.
Tam lampa dobra przeciw ciemności.
Biurko, na biurku portfel, gazety
Budda niefrasobliwy, Jezus frasobliwy.
Siedem słoni na szczęście, a w szufladzie notes.
Myślicie, że tam waszych adresów nie było.
Brakło, myślicie, książek, obrazów i płyt?
A tam pocieszająca trąbka w czarnych rękach.
Saskia z serdecznym kwiatkiem.
Radość iskra bogów.
Odys na półce w życiodajnym śnie
po trudach pieśni piątej.
Moraliści,
nazwiska wypisane złotymi zgłoskami
na pięknie garbowanych grzbietach.
Politycy tuż obok trzymali się prosto.
I nie bez wyjścia chociażby przez drzwi,
nie bez widoków, chociażby przez okno
wydawał się ten pokój.
Okulary do spoglądania w dal leżały na parapecie.
Brzęczała jedna mucha, czyli jeszcze żyła.
Myślicie, że przynajmniej list wyjaśniał coś.
A jeżeli wam powiem, że listu nie było-
i tylu nas przyjaciół, a wszyscy się pomieścili
w pustej kopercie opartej o szklankę.
W. Szymborska
„SO NOW?”
https://www.youtube.com/watch?v=5S9HNM31XUQ
Charles Bukowski
@orteq
Żeby lekarz nie był obwiniany, że łamie zawodowe ślubowanie, będąc fizycznie współsprawcą śmierci przez wstrzyknięcie lub podanie zabójczej substancji. W wersji francuskiej substancję zapisuje zespół medyczny, a aplikuje ją sobie chory. Jeśli nie jest zdolny do tego, może to być osoba bliska lub ktoś wykwalifikowany ale nie dyplomowany lekarz.
@adepoju, 20 MARCA 2024, 19:42
co ty, za przeproszeniem… solisz? Chyba nie zrozumiałeś treści.
@studniówka
20 MARCA 2024
21:14
Wszystkie wymienione sposoby odpadaja. Nieestetyczne i brutalne. Tylko zastrzyk, a ten jest wyłącznie w gestii słuzby zdrowie (no, nie…chyba nie tylko zdrowia). No i musi byc placet prawa
@AS
Znam przypadek, w ktorym lekarz wyszedl z domu, a pacjent zaaplikowal sobie srodek sam, w obecnosci rodziny.
@studniówka
Ciekawa sprawa z wyborem drogi zejścia z tego świata. Wspomniałam o odchodzącym bracie. Ten z kolei wspominał, jak był pod nieobecność rodziców zapraszany ok. 1950 na obiady do wuja, który był warszawskim adwokatem, a w czasie okupacji AK-owskim prokuratorem. Wraz z żoną w każdej chwili spodziewali się aresztowania przez UB. Pewnego dnia wuj wrócił do domu i powiedział: Halinko, to już dziś. Skończył się obiad, brat podziękował i pożegnał serdecznych i pogodnych w tym momencie gospodarzy. Następnego dnia okazało się, że wuj strzelił sobie z pistoletu w głowę, a jego żona podcięła sobie żyły w wannie. Mam jeszcze odziedziczoną po nich wielką szafę biblioteczną art deco. Nie mogę na nią patrzeć, ale przecież nie zastąpię ją żadnym gratem z IKEA
@AS
Piszac srodek mialem na mysli prosze, proszki rozpuszczalne do picia.
Kalina
21 MARCA 2024
12:00
Kalinko, robiłem eksperyment z wodną eutanazją. Wniosek: dobrzy pływacy nie za bardzo się do tego nadają, dla nich lepsza byłaby na sucho. Jest jednak ten odruch, że nie DO DNA – jak przy kieliszku – lecz OD DNA. Chciał nie chciał – wyłazisz na wierzch i… jak żyć, panie premierze, i po co?
https://photos.app.goo.gl/BM3SxsGCttiRmzsZA
Prawo to prawo, a nie obowiązek. Zmuszanie kogoś, by skorzystał ze swego prawa, zmienia to prawo w obowiązek.
Kobieta ma prawo zajść w ciążę, być w niej, a potem urodzić dziecko. Zakaz aborcji zmienia te prawa w obowiązki. Perfidia tego zakazu polega na tym, że państwo zmusza kobietę do urodzenia dziecka, licząc jednak na to, że mimo wszystko kobieta zaopiekuje się niechcianym dzieckiem, bo weźmie w niej górę instynkt macierzyński. Przypuszczam, że gdyby państwo musiało ponosić koszty utrzymywania i wychowywania niechcianych dzieci, to zakaz aborcji bardzo szybko zostałby usunięty z porządku prawnego. Państwo płaci rodzinom zastępczym, ale rodzicom nie zamierza. Ciekawe dlaczego?
Człowiek nie ma obowiązku utrzymywać się przy życiu za wszelką cenę. Ma prawo umrzeć kiedy chce i nikomu nic do tego. Jakoś nikogo nie obchodzi to, że życie odbiera sobie coraz więcej dzieci. Nie brak jednak obłudników sprzeciwiających się dobrowolnej eutanazji tych, dla których życie stało się torturą.
Państwu nie wolno ograniczać wolności i praw człowieka i obywatela, naruszając ich istotę. Czy tak trudno to zrozumieć i zaakceptować?
„Wielu pacjentów nie wie, że istnieją możliwości leczenia bólu związanego z choroba nowotworowa, a nawet jeśli wiedzą, niezwykle trudno jest znaleźć lekarzy posiadających taką wiedzę”.
W Stanach jest zaledwie kilku specjalistow zajmujacych sie ta problematyka.
Jak można mierzyć jest ból, gdy pacjent jest niekomunikatywny.
Good doctors really do feel their patients’ pain.
A study, published today (Jan. 29) in the journal Molecular Psychiatry, shows that when doctors see their patients experiencing pain, the pain centers in the physicians’ own brains light up. And when the doctors give treatment to relieve pain, it activates the physicians’ reward centers.
„Doctors feel rewarded when they are responsible for someone’s relief,” said study author Karin Jensen, a researcher at Massachusetts General Hospital. „The better they are at taking the perspective of the patient, the more reward and subjective value they will report.”
…
Odnosnie kary smierci:
jeden z futurologow proponuje, torturować kopie cyfrowa skazańca.
A sam skazaniec po już wyroku?
Będzie czekał na Sąd Ostateczny w zamrażarce.
@mfizyk:
> Tu nie chodzi tylko o glod, ale przede wszystkim o niszczenie srodowiska i klimatu.
Masz rację, że to dwa różne tematy. Światowo to mamy nadmiar żywności, co się odbija na cenach zboża w Polsce, co wspiera protesty rolników… A ludzie umierają z głodu.
> Czy rozwiazaniem ma byc np. przymusowe ograniczenie
konsumpcji/dobrobytu?
To się po trochu dzieje i raczej będzie tego więcej. Zauważyłbym, że w wielu przypadkach wystarczyłoby usunięcie wsparcia państwa dla działań antyekologicznych. Państwo np. wspiera hodowlę mięsa. Albo ruch lotniczy, którego koszty są zaniżone dla podróżnych. Są postulaty by wprowadzać podatki odpowiadające kosztowi ekologicznemu. Są też postulaty (są głębokie sprzeciwy, jak i przy podatkach) by szukać bardziej ekologicznych zastępników, tak by utrzymać poziom satysfakcji, obniżając koszty ekologiczne. Np. by na wakacje jechać pociągiem, a nie samolotem i raczej 1-2 tys. km, niż 5 tys. km. Tak, jest problem „sprawiedliwości”, bo prosty podatek dalej nie ograniczy możliwości latania milionerów, ale może odciąć biedną babcię od odwiedzenia wnuczka mieszkającego na drugim końcu Europy. Ale o tym się dyskutuje i nad tym się pracuje, jak to zrobić najsprawiedliwiej (BTW. współczesna rzeczywistość też jest rażąco niesprawiedliwa, dlaczego zmiany miałyby być gorsze od trwania?) nie da się więc zadekretować, że „nie ma rozwiązań”.
Dodałbym, o czym czasem piszę ze złością — wiele z zastrzeżeń antyekologicznych to najzupełniej świadoma i dobrze opłacana propaganda. Być może największa propaganda i dezinformacja, jaka nas otacza. Gdybyśmy zwiększyli działania na rzecz zwalczania dezinformacji w internecie, już byłoby tego mniej.
@PAK
Nie wiem czy emoji wyjdą, ale zgadzam się z Tobą 100%
@PAK4
22 MARCA 2024
8:41
Juz teraz ludzkosc zuzywa w ciagu roku prawie dwa razy(?) wiecej zasobow Ziemi niz ta moze odtwozyc. I (jak pisze Bendyk *) to sie raczej nie zmieni nawet jezeli cala produkcje energi przestawimy na ekologiczna.
Ekologiczne ceny rynkowe raczej tej nadmiernej konsumpcji nie ureguluja. Sam piszesz, ze przez to wzrosna tylko nierownosci (wsrod i miedzy spoleczenstwami). A i tak nie widze jak takie ekonomiczne ceny politycznie wymusic na calym Swiecie 🙁 A co dopiero politycznie wymusic OBNIZKE konsumpcji na Zachodzie 🙁
Jak juz pisal Bendyk, ekologiczna produkcje energii kapitalisci sami wprowadza, jezeli bedzie sie to im oplacalo. Ale nie widze mozliwosci, jak ograniczenie KONSUMPCJI (nie tylko tej spozywczej) ma sie im oplacac. A wiekszosc „zwyklych ludzi” na swiecie dobrowolnie swojej konsumpcji nie ograniczy. I nawet zadnej specjalnej propagandy do tego nie potrzeba. Tu bylaby potrzebna kompletna zmiana ludzkiej mentalnosci. Albo dyktatorski przymus.
Moze jestem pesymista, ale powtorze: nie widze praktycznych rozwiazan problemow z nadmierna konsumpcja. A tym bardziej nie widze sprawiedliwych (dla wszystkich) rozwiazan 🙁
*) „Uczeni szacują, że bezpieczny poziom przydziału mocy na jednego mieszkańca Ziemi w 2050 r. – jeśli liczba ludności miałaby wtedy osiągnąć 9,7 mld ludzi – to 2 kW. Dziś w krajach najbardziej rozwiniętych, takich jak Stany Zjednoczone, Kanada czy Australia, przeciętna moc na mieszkańca przekracza 10 kW. W Europie jest nieco lepiej – 6–7 kW. W krajach na ścieżce rozwoju, jak Chiny czy Chile, to ok. 3 kW. Jeśli zrealizujemy prognozy wzrostu konsumpcji energii, wówczas średnio na mieszkańca Ziemi w 2050 r. będzie przypadało ok. 4 kW.
W tej perspektywie problemem nie jest sama transformacja energetyczna, tylko pokojowe przejście do systemu społeczno-gospodarczego zapewniającego wszystkim warunki do życia przy radykalnie mniejszym zużyciu energii – a tym samym i innych zasobów materiałowych. Wiara, że uda się ten problem pokonać poprzez cudowny skok technologiczny, nie znajduje więc potwierdzenia w historii.”
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/nauka/2244183,1,jak-uratowac-swiat-i-naprawde-ograniczyc-emisje-takiej-rewolucji-jeszcze-nie-robilismy.read
…czy da się wprowadzić nowe nawyki w społeczeństwie?
Można próbować, np przez ubezpieczenia zdrowotne.
Chcesz jeść więcej , mniej się ruszać, palić, żyć dłużej.
Twoja stawka ubezpieczenia idzie w górę.
W Stanach nie widzi się ludzi palących papierosy.
A jak ktoś chce ćpać, to ćpie.
Byle tylko po ulicach samochodem się nie pętał.
Słowem selekcja naturalna.
Smutne ale prawdziwe. Uszczęśliwiać na siłę się nie da.
Jest jednak problem, że żyć zdrowo i jeść zdrowo kosztuje dużo więcej niż odwrotnie.
mfizyk
22 MARCA 2024 13:21
„Uczeni szacują, że bezpieczny poziom przydziału mocy na jednego mieszkańca Ziemi w 2050 r. – jeśli liczba ludności miałaby wtedy osiągnąć 9,7 mld ludzi – to 2 kW. Dziś w krajach najbardziej rozwiniętych, takich jak Stany Zjednoczone, Kanada czy Australia, przeciętna moc na mieszkańca przekracza 10 kW. W Europie jest nieco lepiej – 6–7 kW… ”
Co za bzdury w tym cytacie…
„bezpieczny przydział mocy na jednego mieszkanca Ziemi…?””
Dla kogo „bezpieczny” i w których krajach, i co to znaczy?
„Dziś w krajach najbardziej rozwiniętych, takich jak Stany Zjednoczone, Kanada czy Australia, przeciętna moc na mieszkańca przekracza 10 kW.
W Europie jest nieco lepiej – 6–7 kW .
W roku 2022:
Kanada – 11.7 kW/person
US – 9
Australia – 7.2
UK – 3.4
POL – 3.4
Europa – 4.4
Świat – 2.4