Mój Wałęsa
Mój Wałęsa to ten z wielgachnym długopisem, podpisujący zawieszenie broni z ówczesnym reżimem. Ten z pierwszej wizyty w USA, kiedy jego tłumaczem podczas wystąpienia w Kongresie był Jacek Kalabiński. Ten, w którego imieniu odebrała z godnością Pokojowego Nobla jego żona Danusia. Ten, który stanął do debaty w TVP kontrolowanej wtedy przez reżim z szefem reżimowych związków zawodowych Miodowiczem. I ten, który przegnał ze swojej kancelarii braci Kaczyńskich. A dziś ten w koszulce z napisem „konstytucja”.
Wałęsa przywalający Mazowieckiemu podczas pierwszej kampanii prezydenckiej już nie był „mój”. Byłem wtedy rzecznikiem komitetu wyborczego pana Tadeusza. Do dziś nie wiem, jakie szatany sprawiły, że Wałęsa i Mazowiecki stanęli przeciwko sobie. To i udział w niej Stana Tymińskiego uważam teraz za ostrzegawczy i złowieszczy znak, że po wielu latach nadejdzie w Polsce czas narodowo-katolickiego populizmu. Nadszedł w 2015 r., siejąc zamęt i nienawiść. Także do Wałęsy.
Złe emocje wobec Lecha opadły we mnie, gdy na prawicy rozpętano kampanię przeciwko niemu pod hasłem „agenta Bolka”. Widok lidera pierwszej i podziemnej Solidarności czołganego przez nacjonalistów wszelkiej maści był dla mnie wstrząsający. Maczali w tym przecież ludzie, z którymi był kiedyś w przyjaźni. Kolejny znak zapowiadający obecne czasy. Polowanie na dawnych przyjaciół i współpracowników pod sfabrykowanymi lub zmanipulowanymi pretekstami nie są wyjaśnianiem prawdy, tylko usuwaniem politycznych konkurentów.
Tajnych współpracowników policja polityczna miała w PRL wszędzie, bo to była metoda kontrolowania społeczeństwa i utrzymywania go w respekcie dla ówczesnej monopartyjnej władzy. Ale Wałęsa był jednym z nielicznych, który się zerwał ze smyczy, zbuntował, zmienił bieg wydarzeń.
Nie był „mój” Wałęsa populista, wyciągający co rusz polityczne króliki z kapelusza, np. „NATO bis”. Wadziło mi, że obnosił się, także jako głowa świeckiego państwa, z maryjną przypinką w klapie. Tak czy owak, z historii Polski nie da się go wygumkować, za to jego lustratorzy wejdą do księgi głupoty i hańby. Do dziś Wałęsa jest rozpoznawalny w szerokim świecie, a jego prześladowcy znani są tylko innym prześladowcom. Gdy mieszkałem i pracowałem w Londynie, mój tamtejszy lekarz rodzinny, z indyjskimi korzeniami, widząc, że jestem z Polski, powiedział wzruszony: ach, z kraju Lecha Wałęsy, waszego Gandhiego.
Komentarze
Podobnie myślę o Wałęsie jak Gospodarz.
W pełni popieram wpis.
Tak, Lesz Valeza jest rozpoznawalny na calym swiecie. Moze troche mniej popularny w Chinach czy rosji, ale to latwo zrozumiec.
Co nie znaczy zaakceptowac.
Amen to all that!
Tak to jest. PiSowcy potrafią wiele – kłamać w sprawach najważniejszych dla państwa. Przykładem kłamstwa totalnego, absolutnego jest absurdalna PiSowska interpretacja katastrofy smoleńskiej służąca sianiu niezgody w społeczeństwie.
PiSowcy wzywają do nienawiści i szczują obywateli na swoich konkurentów politycznych. Tusk największym wrogiem Polski – mówi Kaczyński najwyższy przywódca prezes partii rządzącej i wicepremier rządu polskiego. Wałęsę, którego on traktował niegdyś jako bohatera, któremu składał hołdy i budował narodowe ołtarze oraz właził mu tam, o czym pan majster wie gdzie go może ten pan pocałować, dziś przemienił w zdrajcę, sprzedawczyka, miesza go z błotem, wyzywa i nurza w pogardzie.
Z racji zajmowania się tymi sprawami w swoim środowisku miałem dostęp na bieżąco do informacji, do prasy solidarnościowej i pamiętam dokładnie jak Jarosław Kaczyński obskakiwał Wałęsę, przyklejał się do niego, niemal na baczność mu przytakiwał i chwalił z dłońmi złożonymi jak do modlitwy.
Wydawało się wtedy, że Kaczyński emanuje samą szczerością i wzniosłością. Któż wtedy widząc Jarosława skromnego, prostolinijnego i pomocnego ludziom mógł przypuszczać, że jest to manipulant, krzywdziciel prawdy, ambicjoner, dla którego kłamstwo, obłuda, zaprzaństwo i podłość nie stanowią żadnych przeszkód w pięciu się po drabinie władzy.
TJ
Ja nigdy nie miałam „mojego” Wałęsy. Zawsze byli dla mnie ważni właściwi koryfeusze, którzy za nim stali. On był zaś dla mnie tylko nadęta marionetką
…Do dziś nie wiem, jakie szatany sprawiły, że wałęsa i Mazowiecki stanęli przeciwko sobie.
„A imię jego” Kaczyński!
Mówiliśmy wtedy wszyscy. Nasz Lechu. Nic więcej nie trzeba mówić.
@kalina
Przykre, zgaduję, że pani nie należała do pierwszej, tej jedynej, Solidarności i nie zna tamtych emocji i nadziei.
Tylko nazwisko Lek Valeza jest kojarzone z Polska. Nawet w filmie “Six degrees of separation” , co nasuwa pewne refleksje.
@Red. Szostkiewicz
Ja tę „Solidarność” tworzyłam na swoim podwórku zawodowym i byłam sekretarzem Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” staromiejskiego muzeum. Nawet przez chwilę nie pokładałam nadziei w takich działaczach, jak Wałęsa. Jako związkowcy „podlegaliśmy” Wujcowi, który też pracował na Starym Mieście. Spotykaliśmy się też z Romaszewskim. Mieliśmy jeden cel: narobić bałaganu w PRLowskim grajdole na tyle, żeby uzyskać korzyści w dziedzinie kulturalnej i oświatowej. Michy i kiełbasy nas nie interesowały, a Wałęsę traktowaliśmy jak zło konieczne. Po pierwszych jego występach burzących przemiany i zgłoszeniu akcesu do Belwederu z tej pierwszej „Solidarności” wypisałam się i nigdy do niej nie wróciłam. W 1981-2 działałam wraz z koleżanką w akcjach pomocy organizowanych przez dominikanów. Dalszy rozwój wydarzeń pokazał, że miałam rację. Ideowo było mi blisko do Leszka Moczulskiego, z którym współpracował mój ówczesny partner
Kinga wyweszyla kolejny spisek. Tym razem tych, ktorzy stali za Walesa. Zal mi Kalinowych ludzi.
@kalina
Przyjmuję do wiadomości. Rola Moczulskiego w tamtym czasie to odrębny temat, nie na teraz.
Prezydent USA gratuluje LW.
They’re doing it again…
because you didn’t hang them last time.
Ped Kingi ku polskiej prawicy jest constant.
@Adam Szostkiewicz
29 WRZEŚNIA 2023
23:33
Jeszcze jedno: już wówczas czuć było smród panoszacej sie ochlokracji. Zatykałam nos, a i uszy, zeby nie słuchać biadoleń przyjaciela domu, emerytowanego prokuratora PRL-owskiego, który przestrzegał (mnie, bo mama przeciez w nic sie nie angażowała) przed przejeciem władzy przez ludzi takich jak Wałęsa i Walentynowicz: prostych, cwanych, co nie znaczy, ze mądrych, a przede wszystkim tych, którzy wpuszczą na salony „swoich”, a ci zrobią jeszcze wiekszy bajzel w kraju. Ten czas został genialnie sportretowany w serialu telewizyjnym, którego akcja dzieje się w Belwederze, a ktorego tytułu nie pamietam. Były i inne produkcje wykpiwajace kregi społeczne, które wreszcie dorwały sie do władzy nie mając zielonego pojęcia, co sie z nia robi, prócz tego oczywiscie, ze można sie obłowić. Telewizyjni „Kiepscy” tez byli jak sygnał alarmowy. Dziś jesteśmy świadkami wszechogarniajacej Smuty, a której poczatek dali Wałęsa z Wachowskim. Kręcili sie tam też drobni, inteligenccy pijaczkowie, jak profesorowie Falandysz – prawnik i Zakrzewski – historyk, który przy mnie spadł w przód z krzesła na Zamku Królewski, taki był uwalony, a do tej kompanii, o wstydzie – dołączył mój były mąż, dziennikarz. Nikt z nich juz nie zyje, zapili sie na śmierć. I jeszcze musiałam na tego Wałęsę głosować, zeby przypadkiem madry inaczej suweren nie wybrał Tymińskiego. Dlatego póki zycia nie wybaczę tym dwóm obrzydliwym szczurom podgryzajacym piety porzadnych ludzi, którzy tego kmiota zrobili prezydentem.
Tymiński był tylko początkiem. Lecz problem polega na tym że sygnałów ostrzegawczych i złowieszczych znaków, że po wielu latach nadejdzie w Polsce czas narodowo-katolickiego populizmu do roku 2015 było znacznie więcej.
Tylko niestety (cała) klasa polityczna była na to zbyt głucha i ślepa proponując w opozycji do populizmu reaktywne działania w postaci serwowania ,,ciepłego” i jedynie słusznego konserwatyzmu-neoliberalnego w efekcie tworząc zbyt mocne podziały społeczne oraz poczucie niesprawiedliwości zarówno w kwestiach światopoglądowych (,,kompromis” aborcyjny) oraz w ekonomicznych (np. dzika prywatyzacja czy reprywatyzacja). Była ta klasa jeszcze najzwyczajniej głupia – a największym tego osiągnięciem było wciągnięcie z powrotem Kaczyńskich w nurt głównej polityki.
Pomimo wszystkiego, tak, okres III RP był jednym z najwspanialszych w naszych dziejach z przyczyn oczywistych. Tylko że co z tego skoro wszystkie jego osiągnięcia mogą zostać zaprzepaszczone… Oby zbliżający się marsz stał się początkiem nie tylko radykalnych zmian, lecz budowy zupełnie czegoś innego – lepszego.
A Lechowi Wałęsie dużo, dużo zdrowia, tylko niech już nie przemawia … ; )
Piękny był wczorajszy benefis Lecha Wałęsy.
Trzeba mieć bardzo dużo złej woli, pychy i bardzo mało rozumu, żeby nie uznać zasług Wałęsy.
Znakomicie spełnił się w roli trybuna ludowego i przywódcy mas. Nie sądzę, żeby bez niego możliwe było takie powszechne, bezkrwawe powstanie.
Że nie nadawał się na prezydenta to inna sprawa.
Jego niedostatki, wady, śmiesznostki i ograniczenia w żaden sposób nie mogą przekreślić jego zasług.
Do roli zbawcy, na szczęście, nie pretendował.
Nie musiałam i nie głosowałam na niego w wyborach prezydenckich.
Jego przewaga nad Tymińskim była tak duża, że nie musiałam tego robić.
To żałosne, że ludzie mający się za intelektualistów są aż tak skażeni myśleniem tunelowym.
W kwestii przemawiania, życzyłabym sobie tego co @Bartonet, ale to już chyba nieosiągalne.
Mamy to w pakiecie.
Obejrzałem w onecie długi wywiad z Wałęsa, urodzinowy. Dziennikarka prowadziła rozmowę z Wałęsą bardzo inteligentnie, zdecydowanie, a nie natarczywie, z empatią, a nie z przymilaniem, z dociekliwością, a nie napastliwością. Wałęsa jest nadal w formie, wspomina, opowiada, interpretuje. Widać, że dalej się rozwija.
TJ
Oj,@Kalino: od dawna wyczuwałem w pani wpisach to uczucie pogardy do „mierzwy” i tę manię wyższości. Dawno temu napisałem, że przypomina mi pani panią Dulską. Potem mi to trochę przeszło, ale dzisiaj to powtarzam, ze ma pani jej mentalność. Przeżywa pani swoje życie w zamkniętym kręgu wzajemnej adoracji. Gdyby wytknęła pani kiedykolwiek nos poza swój krąg, gdyby pani stanęła twarzą w twarz z tysiącami robotników, którzy zakończyli zmianę, np górników, którzy wyjechali z dołu kopalni, brudni, umorusani, spoceni, wkurwieni, to by pani nie pisała takich aroganckich zdań o Wałęsie. Bo Wałęsa umiał z nimi rozmawiać. L. Wałęsa, to swoisty samorodek. Powstała wokół niego legenda, czasem ona go przerasta, ale zawsze tak było w historii, że nikt nie opowiada, jak król chodził do kibelka, co tam robił. A wódkę pili nie tylko Falandysz i Zakrzewski. Jeśli z powodu osobistych, prywatnych relacji ma pani marne zdanie o kilku ludziach z ówczesnej wierchuszki Solidarności ,to ekstrapolowanie tego na całą organizację pod kątem ich działań w naprawie kraju, to nie jest to najlepsza ocena kwalifikacji historyka
Tymiński nie tylko „był”,on JEST!Startuje, bodaj w Zabrzu, na senatora RP!
Ranyboskie!
W komercyjnej prasie internetowej pojawił się artykuł ws komentarza którego udzielił Wałęsa pod adresem piosenkarki po tym jak zaśpiewała piosenkę jubilatowi. Komentarz którego stylu nie powstydziliby się najlepsi korwiniści dotyczył … jej figury.
Moja refleksja: niech w tych spędach bierze sobie udział tylko pokolenie Wałęsy i niech się zamknął tam ze sobą w czterech ścianach, a przynajmniej przed wyborami w których każdy głos jest na wagę złota. Potem jest larum że młodzi mają gdzieś wybory. Do k. nędzy.
Panie Redaktorze,
ja pamiętam dobrze Wałęsę z końca lat 80, chyba takim punktem przełomowym, który sprawił, że zainteresowałem się polityką w ogóle była jego debata z Miodowiczem (miałem 12 lat, a moja matka była działaczką Solidarności). Wałęsa był w niej świetny. Podobnie jak w kampanii z 1990 r. Abstrahuję od „wojny na górze” itd. był w swoim naturalnym żywiole, doskonale wypadał na wiecach. I to jest niewątpliwy walor Wałęsy – sprawdzał się w roli trybuna ludowego, samorodny talent dużego formatu. Natomiast prezydentem był KOSZMARNYM . Dziś zupełnie zapomina się o falandyzacji prawa, jego zapędach dyktatorskich, kompletnej niezborności decyzyjnej, chaotyczności czy rozpętaniu afery Oleksego (po tym jak nie chciał się pogodzić z przegraną w wyborach prezydenckich w 95 r.).
Myślę, że powinniśmy wyraźnie rozgraniczyć między Wałęsą
… kończę ostatnie zdanie poprzedniego posta: Myślę, że powinniśmy dokonać wyraźnego rozgraniczenia między Wałęsą jako przywódcą związkowym a jego rolą jako prezydenta (czy powiedzmy, zawodowego polityka w latach 90). W tej pierwszej bywał świetny, do drugiej kompletnie się nie nadawał. Natomiast „Bolka” to sobie sam Wałęsa wyhodował. Wystarczyło się przyznać do współpracy na początku lat 70 (która przecież nie ulega żadnej wątpliwości) i byłoby po sprawie, a nie iść w zaparte jak rozkapryszone dziecko z tzw. manią grandiosa.
„Uczestników sondażu SW Research dla rp.pl spytaliśmy której formacji startującej w wyborach nie chcieliby widzieć u władzy po 15 października 2023 roku.
Najwięcej respondentów – 39,5% – wskazało Prawo i Sprawiedliwość.
20,1% ankietowanych nie chciałoby, aby po wyborach u władzy znalazła się Koalicja Obywatelska.
Udziału Konfederacji we władzy nie chce 17,4% badanych.
5,2% respondentów nie chciałoby, aby u władzy znalazła się Lewica.
Trzeciej Drogi (PSL i Polska 2050) u władzy nie chciałoby widzieć 3,8% badanych.
Z kolei 2,4% respondentów nie chciałoby, aby u władzy znaleźli się Bezpartyjni Samorządowcy.
11,7% badanych nie ma zdania w tej sprawie.
– Odsetek osób, które nie chciałyby widzieć u władzy Prawa i Sprawiedliwości po wyborach parlamentarnych, rośnie wraz z wiekiem (do 24 lat – 31%, powyżej 50 lat – 42%). Najczęściej niechęć do przyszłych rządów PiS wyrażają respondenci z wykształceniem wyższym (42%). Co drugi badany z dochodem między 4001 a 5000 zł netto oraz podobny odsetek (49%) osób z miast o wielkości między 200 a 499 tys. mieszkańców nie chciałby widzieć u władzy Prawa i Sprawiedliwości po wyborach parlamentarnych”.
I jak tu rozsądzić i nie besztać tych co „nie wiedzą”?
Trzeba rekoligować.
Ale – jak pisał Krasicki – Przyjdzie czas taki, w którym nieuprzedzone umysły wnijść raczą w rozsądek tak wielkej sprawy i decyzja pożądana nastąpi.
pielnia11
30 WRZEŚNIA 2023 10:59
od dawna wyczuwałem w pani wpisach to uczucie pogardy do „mierzwy” i tę manię wyższości. Dawno temu napisałem, że przypomina mi pani panią Dulską…
A tegom się spodziewał, że pielnia zruga tak nielitościwie acz słusznie tę muzealnicę bez czucia i miary, pitolącą niejednokrotnie jak półinteligentka w pretensjach…
@pielnia11
Pomijając inne śmiesznostki – chyba przeczytał Pan Zapolską kompletnie bez zrozumienia:))) Co do tzw. klasy robotniczej – uważam, że nie nadaje się ona do rządzenia krajem średniej wielkości, co nie ma nic wspólnego z pogardą. Nie należy przekraczać swoich kompetencji, co jest ważną zasadą Petera (Laurence,a)
Problem (dla niektórych) polega na tym, że to Wałęsa przeszedł do HISTORII, a Moczulskiego wchłąnęła czeluść często anonimowej dla ludzkości historii.
Brak zainteresowania muchą i kiełbasą w tamtych czasach świadczy dobitnie o oderwaniu od rzeczywistości u tych, którzy porwali się na budowanie lepszej rzeczywistości dla społeczeństwa, w którym micha i kiełbasa, a także kilka innych rzeczy, jak np. własne mieszkania były naprawdę ważne i znajdowały się u podstaw żądań, a nie dostępność dzieł Heideggera czy Miłosza w kiosku ruchu. Zresztą… tak, jakby nie można było walczyć o jedno i drugie. Typowa postawa pewnej części inteligencji, nabzdyczonej i przekonanej o swoim niemal mesjańskim posłannictwie, postawa jakże powszechna również dziś, wśród kręgów uniwersyteckich, na przykład.
Oczywiście, że problemów z Wałęsą jest wiele. Co mozolnie budował jako autorytet i prestiż w latach 80-tych, z uporem godnym lepszej sprawy ruinował w początku lat 90-tych. Ale to nie interesuje HISTORII.
Zresztą spróbujcie zmusić Anglika, Francuza czy Japończyka do poprawnego wymówienia nazwiska Moczulski… Valesa mimo wszystko przychodzi łatwiej.
I być może również i tak należy rozumieć HISTORIĘ.
Micha, a nie mucha…
Trudno dziś wyobrażić ,dramat człowieka z NOWOGRODZKIEJ.Jest niczym i nikim dla świata.Dla historii ,owszem j,ako wielki szkodnik.Na nic ataki ,na dawnego wspóŁpracownika.Kalumnie i debilizm ,odnoszą odwrotny skutek.Co dziś myślą ,prezydeńci i premierzy na zachodzie ,czytając raporty ambasadorów ,o ataku na LECHA I DONALDA?Co myśli JP2 ,KTÓRY RAZEM Z Wałęsą wprowadzał nas do UE ,A TERAZ TEN ,ŚPIĄCY DO POŁUDNIA 13 GRUDNIA,WYPROWADZA NAS Z UNII.?Niepojęte jest to co myśli taki pan Gliński ,Czarnek i inne profesory służące nieszczęśliwemu człowiekowi.?
Światlo w ciemności…
– Wróg będzie obawiał się na nas napaść, kiedy nigdy nie będzie pewny, czy nagle gospodyni domowa nie wyciągnie z szuflady karabinu i nie zastrzeli wchodzących na jej posesję napastników. Wtedy wróg będzie bał się naprawdę – mówił w Rzeszowie prezydent Andrzej Duda podczas święta Wojsk Obrony Terytorialnej.
Whose idiotic idea was it to elect quite a unique, boyish specimen ?
Don’t wanna be an Polish idiot.
Don’t want a nation under the new mania
And can you hear the sound of hysteria?
The subliminal mind fuck Poland.
Welcome to a new kind of tension.
All across the alien nation.
Where everything isn’t meant to be okay.
Television dreams of tomorrow.
We’re not the ones who’re meant to follow.
For that’s enough to argue.
Well maybe I’m the faggot, Poland.
I’m not a part of a redneck agenda.
Now everybody do the propaganda.
And sing along to the age of paranoia.
Don’t want to be an Polish idiot.
One nation controlled by the media.
Information age of hysteria.
It’s calling out to idiot Poland.
[parafraza fragmentu tekstu piosenki (BJA) z płyty „American Idiot” ]
Boshe, zmiłuj się nad Polską… i Ameryką.
@takitam
Tak, pisałem o tym w jednym z poprzednich blogów, co za wstyd dla miasta, w którym zdałem maturę.
Kalina-przypominam : komune obalila tzw. klasa robotnicza.Przerzylem to w zakladzie zarudniajacym wtedy ponad 6000pracownikow. Walesa swoim czynem osmieszyl komunizm , ale ty dalej , parzac z grajdolka tego nie kapujesz. Odwiedz psychiatre!
On dla farszfiaka zrobil rzecz niepojeta: zlikwidowal nieludzki system spol.-gospodarczy. I to bez udzialu farszafki:potem ., jak zawsze w historii Polski wladze przejela….no kto????
@Luap
Za plecami Wałęsy stał komitet doradczy, złożony z ludzi znających się na polityce i na tym, jak i czego żądać, choć nawet nie starających się dorównać Wałęsie w skuteczności przemawiania do robotników. Ci ludzie, to Tadeusz Mazowiecki, Jacek Kuroń, Adam Michnik, żeby wymienić tylko tych, których wyjątkowo ceniłam. Bez nich Wałęsa byłby pospolitym elektrykiem z SBeckim epizodem w CV. Opowiadanie, że Wałęsa obalił komunę, jest tyle warte, co bajka, że zrobił to JP2
@Luap
I jeszcze jedno. Klasa robotnicza miała możliwość obalenia komuny kilkakrotnie: w 1956, 1970, 1976. Za każdym razem jej nieskładne ruchy grzęzły i dopiero współpraca z inteligencją, która nadała ruchowi właściwy kierunek, dała rezultaty.
Co do kompetencji : wypada tylko przypomnieć, że ustaw norymberskich nie napisali piekarze do spółki z betoniarzami i drwalami, ale ludzie nielicho kompetentni, wykształceni, że hej ! Z pewnością mieli kompetencje, co było widać, słychać, a nawet czuć (tam, gdzie te ustawy oraz wynikające z nich postanowienia wcielano bezpośrednio w życie).
Inteligencki etos, ot co !
@Luap
I proszę zapamiętać: o władzę walczyły i walczą wyłączne rozmaite odłamy ideowe inteligencji. Klasa robotnicza odgrywa jedynie rolę narzędzia. W latach 80. walczyła nomenklatura PRLowska (inteligencja) z inteligencją opozycyjną, która wówczas wystrzegała się pokazania, jak bardzo jest podzielona. Dziś walczy nomenklatura PiSowska (inteligencja) z atakującą ją inteligencją opozycyjną (też podzieloną)
„Z wielgachnym długopisem” – tak, to jedno z najbardziej znanych ujęć Wałęsy. Wąsaty gość z Matką Boską Częstochowską w klapie, trzymający w ręku wielki długopis z wizerunkiem JP2, podpisuje listę postulatów. Czego domaga się „Solidarność”? Ano tego, aby rząd zapewnił ludowi wyższe pensje i pełne półki przy niskich cenach, a równocześnie skrócił tydzień pracy, obniżył wiek emerytalny i wprowadził 3-letni płatni urlop macierzyński. Brzmi znajomo?
Kilka lat temu profesor Andrzej Romanowski opublikował w „Przeglądzie” artykuł pt. „Wszyscy jesteśmy z PiS”, w którym dowodził, że droga Polski do PiSu zaczęła się w sierpniu 1980. Profesor uzasadnił swoją tezę argumentami o charakterze socjologicznym i politycznym, ale wystarczy popatrzeć na kroniki filmowe z Sierpnia’80, aby dostrzec, że nad stocznią unosił się już duch, który 20 lat później stał się ciałem o nazwie PiS.
To, że Wałęsa jest dziś wrogiem PiS, wynika raczej z jego osobistych konfliktów z Kaczyńskimi niż różnicy poglądów i mentalności. Przypomnę tylko jego wypowiedź o gejach za murem.
O tym, że Wałęsa stał się człowiekiem-symbolem na całym świecie, zdecydowali amerykańscy politycy i koncerny medialne. USA bardzo wtedy potrzebowało takiego bohatera. W latach 70. na Zachodzie znacznie wzrosły wpływy wszelkiego rodzaju organizacji lewicowych i komunistycznych. Niewielu ludzi żyjących po tamtej stronie żelaznej kurtyny mogło zobaczyć, jak naprawdę wyglądało życie tutaj. Tam generalnie panowało przekonanie, że w bloku wschodnim wprawdzie nie można się dorobić większych pieniędzy, ale za to robotnikom, zwykłym ludziom żyje się lepiej.
Wałęsa mocno zachwiał tym przekonaniem – jako robotnik z biednej chłopskiej rodziny, stanął na czele wielkiego ruchu przeciwko komunistycznym władzom. W dodatku miał charyzmę i medialną twarz. USA nie mogło tego nie wykorzystać, zwłaszcza że właśnie zaczęła się tam epoka Reagana. Gdyby przywódcą Solidarności został inżynier z inteligenckiej rodziny, której komuniści odebrali kamienicę, jego „siła rażenia”w tym kontekście byłaby znacznie mniejsza.
Nic dziwnego, że nawet słynąca z bezkompromisowości Oriana Fallaci postanowiła nie zdradzać, jak naprawdę oceniła Wałęsę: „Zrozumiałam, że był próżnym i pewnym siebie ignorantem, bigotem ustawionym przez Kościół katolicki … Wyczułam w nim lekki smrodek faszystowski … ale stałam – podobnie jak wielu innych – wobec ogromnego dylematu: albo przysłużyć się Rosjanom i napisać, że Wałęsa nie jest OK, albo pomóc walce o odzyskanie demokracji i napisać, że Wałęsa jest w porządku. Wybrałam to drugie wyjście i nie miałam racji” – mówiła po latach.
Doskonale pamiętam początki polityczne III RP. Nie da się zapomnieć obelżywego zachowania Wałęsy wobec red. Turowicza. Tej „wojenki na górze”, tego otaczania się różnymi „dziwnymi” osobnikami; Wachowski, Jankowski, Kaczyńscy … , lista jest długa. To było jego naturalne środowisko. Porządni ludzie nie mieli u niego czego szukać. Oczywiście, będziemy pamiętać te dobre chwile, ale było ich mało.
Czy nam się to podoba, czy nie, początek III RP to polityczny prymitywizm (żeby nie powiedzieć dosadniej), za który odpowiada L. Wałęsa.
Dulska nie uzywa hamulcow. Scions coraz blizej. Byly prezydent Niemiec, wczesniej premier 18 milionowego Landu nie mial matury. Kinga alias Dulska ma wprawdzie prlowska mature, dojrzala politycznie jednak nie jest. Kalina nie ma poczucia wstydu, taka jej dudowa karnacja.
Na urodzinach Wałęsy – Jacek Fedorowicz, grubo po 80-tce. Boszszszeee….jak ten facet wygląda, w ogóle się nie zmienia. Ciekawe, czy jeszcze biega maratony…
Kolejny fałszywiec oświadcza:
— Nic dziwnego w tym nie ma. Platforma Obywatelska zaciąga dług na przegraną kampanię wyborczą w niemieckim banku — to tak jakby powiedzieć oczywistość. Szkoda tylko, że prezes tego banku w ten sposób podchodzi do naszej kampanii wyborczej, licząc na to, że wygra akurat ugrupowanie, które zaciąga u niego kredyt. (…) Wszystko to nie jest dla nas żadnym zaskoczeniem – stwierdził Czarnek.
— Platforma Obywatelska, pan Donald Tusk wychowany w kulturze zaborczej, mówi, że zachodniej. To zaborcza kultura, pruska – nie ma się czemu dziwić – dodał szef MEiN.
Inna mendzia z tego samego szamba ćwierka:
„PO zaciągnęła dwa tygodnie temu 25 mln zł kredytu obrotowego. Wsparcia finansowego na finiszu kampanii udzielił oczywiście niemiecki mBank” – przekazał Kaletow.
Szef MEiN zdemaskowany. „Czarnek sam ma kredyt w mBanku”
Sprawa nabrała jednak nieoczekiwanego obrotu. „Może być to dla Państwa informacja szokująca, ale Przemysław Czarnek spłaca kredyt w niemieckim mBanku” — jak wynika z oświadczenia majątkowego tego osobnika:
„Zobowiązania pieniężne…
kredyt hipoteczny na budowę domu mbank 154 639,56 CHF, pozostało do spłaty 80 957 CHF
kancelaria sejmu na cele mieszkaniowe: 40 000 zł
————
Ten Kaleta wypełnia oświadczenia majątkowe jak niepiśmienny chłop pańszczyźniany po kursach – trudne do odczytania, ale wychodzi, że dochody, ostatnio zgłoszone w IV roku kadencji, to ca 330 000 zł, ale kredyt hipoteczny zaciągnął w PKO BP…
————————
Hipokryzja większa niż wśród katolickiego kleru…
A propos armii polskiej…
https://www.onet.pl/informacje/onetlubuskie/pluskwy-i-grzyb-ujawniamy-skandaliczne-warunki-polskich-zolnierzy-zdjecia/vvll5z0,79cfc278
„Zbudujemy w naszym kraju drugą Japonię”
Ten pomysł Lecha Wałęsy, coś między wytyczeniem kierunku programowego z hasłem wiecowym, zainspirował mnie do wycieczki do Japonii. Wszak Lech tam był, widział, przemyślał i … chciałem to lepiej zbadać. Więc wziąłam paszport i dewizy, niewielką walizeczkę i fotograficzny aparat i ręce mi opadły, gdy zobaczyłam ten wzór postawiony Polkom i Polakom, jak to się teraz mówi. Wmyśliłam się w to co miał Lech na myśli i konkluzja mnie dopadła, że Lech sobie zażartował. Lech pulled our leg – i wiedział co robi. Japonia, kraj daleki, dotrze tam co stutysięczny rodak. Bo gdyby rodacy faktycznie wzięli się za budowę drugiej Japonii, to zabrałoby im pół tysiąclecia, albo i więcej, i efekt byłby niepewny.
Prościej było zrobić Drugą Irlandię, a z shoguna sobie pożartować stając na stołek i wymachując niby kataną.
Interesuję się polską polityką, bo jest zabawna, aż do absurdu. A Lechu na topie.
Jagoda
30 września 2023
10:28
” Jego niedostatki, wady, śmiesznostki i ograniczenia w żaden sposób nie mogą przekreślić jego zasług.”
Oczywiście że tak.
W kluczowych momentach potrafił odsunąć na bok te wszystkie swoje ułomności i walił prawdę prosto w oczy.
A ludzie ? Ludzie zobaczyli że jest autentyczny, prawdziwy i zaufali mu.
Wałęsa nie oszukał ludzi, nie urządził Polski na kształt „dojnej krowy” jak to mamy obecnie.
@Tichy
Tak, byłem wtedy jeszcze w Tygodniku i pamiętam ten bolesny moment, ale wiem też, że nie to zabolało Turowicza, tylko list JP2 do zespołu TP, w którym papież napisał, że Kościół nie był dość miłowany przez redakcję. JT bardzo to przeżył, bo całe życie zawodowe poświęcił na realizację soborowej zasady, że człowiek jest drogą Kościoła, a nie odwrotnie. To był już etap, kiedy papież czerpał wiedzę o Polsce raczej od Dziwisza, niż od Turowicza, Kozłowskiego czy Tischnera. Jak się to skończyło, żal gadać.
@remm
To brzmi jak raport oficera tajnych służb. Fakty się zgadzają, tylko kontekstu autor nie łapie. Dlatego PRL musiała upaść, a LW ma w tym pozytywny udział. Kreśli pan obraz dychotomiczny: Polska gumniana z LECHEM na czele i z wsparciem Amerykanów, którzy czują krew systemu, więc przestali obstawiać tandem Rakowski-Jaruzelski a z drugiej strony oświecona technokratyczna policja polityczna i elita PZPR, która od dawna nie wierzy w realny socjalizm. Dotąd zarządzała ciemną masą robotnicza-chłopską i pacyfikowała inteligencję, której marzył się socjalizm z ludzką twarzą, a nawet demokratyczna rewolucja, a tu wyskoczył ten pajac Wałęsa i jego pomagierzy. Pogarda dla polskich mas ludowych była rewersem propagandy o państwie robotników i chłopów. Część funkcjonariuszy PRL-owskich na wszelki wypadek wmieszało się jednak w szeregi rodzącej się formacji narodowo-katolickiej. Jedni z wyrachowania i chęci przetrwania w nowym systemie, inni szczerze, bo nurt nacjonalistyczny w PZPR był zawsze obecny. Filipski i ,,Rzeczywistość’’, Olszewski i jemu podobni to był prototyp państwa pisowskiego. Praprzyczyna konfliktów i kłopotów w Polsce to starcie mentalności i sił nacjonalistycznych w społeczeństwie, polityce, Kościele i kulturze z liberalną ale silną mniejszością. Tajne służby służyły i służą siłom antyliberalnym, podobnie jak upartyjniony Kościół i zawłaszczone media. Gen nacjonalistyczny jest agresywny i w końcu zniszczy Polskę, chyba że wyżre wszystkie zasoby i wtedy zacznie sam siebie zżerać.
Przypominam sobie teraz pewna rozmowe z przypadkiem poznanym waznym politykiem skandynawskim /nie wazne tutaj z jakiego kraju/ gdzies kolo 1992-93?, ktory opowiadal mi jak to bedac wowczas niedawno w delegacji tutejszego parlamentu /byl wtedy szefem klubu swej partii, ktora wspoltworzyla rzad / byl w Polsce. Otoz zdarzylo sie ze m.in celem ich wizyty bylo spotkanie z prezydentem Walesa. Ale po przylocie nastapila konfuzja, bo okazalo sie ze Walesa mial jakies niespodziewane spotkania. Zatem do bezposredniej rozmowy nie doszlo. Ale zostali przyjeci przez szefa kancelarii prezydenta J.Kaczynskiegi. Zreszta mimo zawodu rozumieli ze to w sumie nie ta ranga, ale nadzieja na spotkanie z HISTORIA byla…
No wiec pojechali do Kancelarii, tam zostali przyjeci przez Kaczynskiego raczej nie dyplomatycznie, ktory prawie obcesowo – oczywiscie – przez tlumacza przekazal im ze tez nie ma dzisiaj czasu i zeby szybko przekazali ten czek na te parenascie milionow koron. On w zamian za to przekaze zyczenia od nich Walesie. /Musimy pamietac ze wiekszosc delegacji z krajow zachodnich przyjezdzala wtedy do Polski, do Walesy z pieniedzmi dla wladz. Potrzeby byly przeciez kolosalne/. Niesmak pozostal ogromny, bo jednak ci darczyncy nie spodziewali sie takiej arogancji… A bywali w tamtych czasach we wszystkich krajach post-komunistycznych z czekami,,, Mowil mi ze na pewno gdyby wtedy Walesa osobiscie mogl ich przyjac byloby milo…
Tak to bywalo…
PS:przepraszam, nie mam polskich znakow.
Adam Szostkiewicz
30 WRZEŚNIA 2023
21:57
Niestety, talk to się skończył0 – listem papieża karcącym Turowicza w języku kościelnej intendentury. Turowicz, to był bardzo porządny człowiek, intelektualista i państwowiec.
TJ
Adam Szostkiewicz
30 WRZEŚNIA 2023
22:26
@remm
To brzmi jak raport oficera tajnych służb.
Mój komentarz
Odniosłem dokładnie takie samo wrażenie. Fakty nierozerwalnie splecione z komentarzami.
TJ
Tak przy okazji 80-tej rocznicy urodzin l.Wałęsy proponuję wszystkim przeczytać ponownie(albo po raz enty) XII Księgę Pana Tadeusza „Kochajmy się”,bo bez zaplecza intelektualnego Wałęsa nic by nie zrobił, nie zbudował by Solidarności,ale zaplecze intelektualne bez Wałęsy też nic by nie zdziałało.Gdyby we władzach PRL-u byli sami Olszowscy, to Solidarność utonęłaby w morzu krwi i nie wiadomo,kiedy byłby czas na nową Solidarność, w Solidarności nie wszyscy byli i są święci,ale po stronie władz PRL-u i w samej PZPR też nie byli sami dranie. Powstała -moim zdaniem -losowa synergia zdarzeń i ludzi. Tak to zwykle bywa w historii,że następuje przypadkowy splot dużej ilości zdarzeń,czasem sprzecznych ,a czasem idących w tym samym kierunku,że narody przeżywają swoje Wiosny Ludów.,a inne narody nie mają tego szczęścia.Więc nie licytujmy się,kto wart jest więcej, a uznajmy,że wszyscy,no,może prawie -wszyscy możemy się cieszyć z tego przełomu w Polsce w 1989r..Ale żeby cieszyć się tak do końca,trzeba 15-go października pokonać zwolenników mroków Średniowiecza,czego wszystkim państwu i sobie życzę
W marcu 1968 inteligencja w końcu pokazała jak skutecznie obalać komunę. Sukces nie z tej ziemi. O ile pamiętam, to mierzwa robotnicza stała, patrzyła z rozdziawionymi buziami i uczyła się od miszczów….
@pielnia11
30 WRZEŚNIA 2023
23:20
Bardzo mi sie podoba pański wpis:)))
@Jacobsky
1 PAŹDZIERNIKA 2023
7:30
To prawda, stała i patrzyła. Od czasu do czasu krzyczała: Syjoniści do Syjamu!
Ten Kaleta swoją wypowiedzią n/t kredytu zaciągniętego w banku „niemieckim” daje dowód kompletnej ignorancji i to podwójnie,bo;
1.ten bank jest tak samo niemiecki, jak „Polskie były obozy koncentracyjne”,bo były zlokalizowane na terenie obecnej Polski
2.Pan Kaleta,podobno człowiek z wyższym wykształceniem,żyjący już kilkadziesiąt lat w wolnej Polsce ,w której to Polsce obowiązują zasady gospodarki rynkowej, powinien wiedzieć, że bank ( „polski”,”niemiecki”,”holenderski”,japoński”,”koreański”,amerykański” itd)udziela kredytu klientowi, który posiada (udowodni)zdolność do spłaty tego kredytu, a ponadto musi mieć zdolność ustanowienia prawnego zabezpieczenia spłaty tego kredytu, np.poręczenia majątkowego lub gwarancji innego podmiotu,co do którego bank sprawdzi, ćzy ta gwarancja jest coś warta. Jeśli bank udzieli kredytu po „znajomości,”a kredyt nie zostanie spłacony, to bank ma stratę, a osoby, które podjęły woluntarystycznie decyzje o udzieleniu tego kredytu idą na zieloną trawkę. Przecież kredytu nie udziela prezes banku ze swojej kieszeni. Bank udziela kredytu ze środków tysięcy klientów tego banku, którzy prowadzą poprzez ten bank swoje operacje finansowe. Jeśli bank doprowadzi do powstania straty, to rozliczą go te podmioty, które są właścicielem tegoż banku (akcjonariusze, czy udziałowcy) i podmioty, które prowadzą w tym banku swoje rozliczenia finansowe. Były oczywiście i są różne przekręty w bankach, ale Prawo bankowe obowiązuje. Jeśli bank swoją decyzją spowoduje, że kredyt staje się kredytem „straconym”, to bank musi utworzyć rezerwę finansową w swoim bilansie. Nie da się czegoś takiego zamieść pod dywan. Można oczywiście wziąć malutki kredyt na zakup pietruszki, i go ukryć, ale nie na duże sumy. Innymi słowy pan Kaleta jest kompletnym ignorantem. Te durne PiSiory myślą, że im wszystko wolno, że można nie tylko kraść, i mataczyć, ale i bezczelnie łgać
Polska czarnkowych gnojów… to polska katokurewska…
Dla przypomnienia pitolantom forumowym a propos „mierzwy”…
W tygodniku „Głos” (1886) pisał Jan Ludwik Popławski (1854–1908), który wkrótce miał się stać jednym z głównych ideologów polskiego nacjonalizmu i bliskim współpracownikiem Romana Dmowskiego, przywódcy Narodowej Demokracji. Popławski pisał, że w Polsce są „dwie cywilizacje”, pańska i ludowa.
„Mam tu na myśli cywilizacyją ludową, dokładniej mówiąc cywilizacyę chłopską, uważaną zwykle jako stadyum niższe naszego rozwoju. Znajdują się jeszcze ludzie, nawet ludzie uczeni, którzy nie chcą przyznać tego faktu, ż̇e lud posiada własną religię, własną moralność, własną politykę – więcej – własną naukę, słowem kulturę własną, której czynniki składowe nie mogą być uważane jako niższe formy rozwoju odpowiednich kategoryj kultury naszej. Różnica jest tu jakościową, nie zaś ilościową; to nie niższy stopień rozwoju, ale odrębna jego forma„.
„Artykuł Popławskiego wzbudził liczne polemiki i został uznany, jak pisał niedługo później autor, za „kamień węgielny programu pisma”. To głęboka przepaść pomiędzy naszymi „klasami uprzywilejowanymi” a ludem, rozwijał swoją myśl Popławski kilka numerów później w odpowiedzi polemistom, wytworzyła w Polsce „dwie odrębne rasy”.(Adam Leszczyński).
„Już̇ ta okoliczność, ż̇e jedna część ludności pod każdym względem korzystała z najrozleglejszych swobód, obficie wchłaniała w siebie nie tylko obce wpływy, ale i obce żywioły, druga zaś pozostawała w zależności niewolniczej, zamknięta w sobie i oddana stale pewnym zajęciom, już̇ ta okoliczność, powiadam, pomijając inne względy rozróżniające, byłaby zdolna przeważyć wszelkie skutki wzajemnego oddziaływania. Jeż̇eli rzemiosło, uprawiane dziedzicznie w ciągu kilku pokoleń, wytwarza z pracowników odrębny typ ludności, to cóż mówić o okresie czasu, liczącym setki lat i o tak zasadniczej różnicy warunków bytu. Można z góry powiedzieć, że zdolne są one zmienić istotne cechy antropologiczne, wytworzyć dwie oddzielne rasy. Naród chłopski różnić się musi więcej od narodu szlacheckiego, aniżeli ten ostatni od odpowiednich sobie warstw wyższych w społeczeństwach innych, ponieważ warunki życia klas uprzywilejowanych podobniejsze były, a wzajemne oddziaływanie ściślejszem i częstszem, aniżeli warunki życia i wpływy wzajemne szlachcica i chłopa”. (Popławski).
„Ruch narodowy – pisał po latach Dmowski – był „reakcją na przeciwnarodowy kierunek socjalizmu i na doktrynę walki klas, rozbijającą naród”. Zarówno socjalizm, jak i nacjonalizm polski były naturalnie nieodrodnymi dziećmi duchowych i intelektualnych prądów epoki. Dmowski i jego zwolennicy pozostawali pod wielkim wrażeniem teorii Darwina i społecznego ewolucjonizmu. Naród postrzegali na kształt biologicznego organizmu, wspólnotę krwi, kultury i języka, a rywalizację między narodami o zasoby – na kształt ewolucyjnej walki o przetrwanie. Dla Dmowskiego lud był głównym nosicielem „instynktu narodowego”. Zadaniem ruchu była walka o jego interesy, w tym te, których sam lud sobie nie uświadamiał, wyartykułowane przez świadomą elitę (czyli w praktyce partię Dmowskiego).”
Blisko pół wieku później Dmowski wspominał (pisząc o sobie w trzeciej osobie):
„Dmowski (…) zajął od odrazu zaczepne stanowisko względem socjalistów. Rozpoczęła się zacięta walka. Między socjalistami a ich przeciwnikami, których (…) tytułowali na Nalewkach chyba uformowanem mianem „patriotników” i ogłaszali za obrońców ideału „chłopskiej obórki”, rozwarła się przepaść, której sądzono było w następstwie tylko się pogłębiać„. (Myśl narodowa, 1936)
Ot, polska „inteligencja i lud”… idea wiecznie żywa…
PiS to lud/lumpenproletariat, który mimo „rasowych” różnic – zgodnie z myślą „narodowców” – chciałby być inteligencją.
Na razie jest nową elitą polityczną.
Dobrze, że nie było inteligentów (według powyższego wpisu) na ulicach Poznania i Gdańska. Trudno byłoby wyczuć komu się kłaniają: kulom czy ….? No właśnie.
A więc to inteligencja peerlowska, ze szczególnym uwzględnieniem Moczulskiego i Kaliny, sterowała mierzwą w latach 80-tych i dzięki temu obalono komunizm, i w ogóle.
Pogratulować. Bo jest się czym szczycić.
Bo skoro taka jest wizja przedstawianej tutaj historii, to owa inteligencja ponosi całkowitą winę za obecny stan rzeczy jeśli chodzi o spenetrowanie polskiego społeczeństwa i państwa przez kościół i zupełną katastrofę jeśli chodzi o budowanie nowoczesnego państwa laickiego, gdzie religia ma swoje jedyne miejsce: życie prywatne obywateli. Jak wszyscy, tak i Wy, kierownicza siło klasy robotniczej w opozycji do komuny, byliście zahipnotyzowani Wojtyłą, Wyszyńskim i kościołem, byliście schowani pod sutanna. Cała ta inteligencka akcja kulturalno-oświatowa organizowana przez opozycję szła przez parafie i kościoły, bo te – a jakże ! – udzieliły jej szczodrego schronienia. Niby nie dało się inaczej ? G… prawda. Dało się, tylko nikt nie miał odwagi podziękować, a przede wszystkim wytłumaczyć szczerze dlaczego dziękuje. A dla kościelnych w końcu to było ważne, że ludzie szli do kościoła nie tylko na msze, ale również celem odchamienia się. Wyrabianie nawyku. Aż trudno uwierzyć, że przed i po Przełomie nie było żadnego liczącego się głosu, piśnięcia, szeptu sprzeciwu wobec postępujących wespół zjanopawlenia i klerykalizacji Polski. Tak doradzaliście opozycyjnej mierzwie, że dopuściliście kościół do negocjacji o przyszłość Polski i dziś tenże uzurpuje sobie Wasze miejsce w historii obalenia komuny.
A kto pisał konkordat po przełomie ? Elektrycy z suwnicowymi ? Nie. To Wy, droga inteligencjo pracująca na służbie rządzących wysmażyliście gniot, z którym nie wiadomo, co zrobić.
A więc rzeczywiście ; chwalcie się tym, że dzięki Waszemu sterowaniu z tylnego siedzenia okiełznaliście bezdumnego Wałęsę i zadaliście w ten sposób kres komunie. Ale chwalcie się w pełni, z całym dobrodziejstwem inwentarza Waszych dokonań. Popatrzcie dookoła siebie : jest się czym chwalić. Dzisiejsza Polska to w końcu owoc Waszego doradzania.
@Jacobsky@Kalina.
A potem był 70-ty rok i ….
@ Kalina:
” Klasa robotnicza miała możliwość obalenia komuny kilkakrotnie: w 1956, 1970, 1976. Za każdym razem jej nieskładne ruchy grzęzły i dopiero współpraca z inteligencją, która nadała ruchowi właściwy kierunek, dała rezultaty.”
Nie miała. Skończyłoby się jak na Węgrzech albo w Czechosłowacji. Nie pozwoliliby na to nasi Bracia ze Wschodu (Bracia a nie przyjaciele bo przyjaciół się wybiera a braci nie). Jeszcze w 1980 i 1981 Bracia stali u naszych granic z bronia u nogi. Odpowiednia koniunktura polityczna pojawiła sie dopiero w drugiej połowie lat 80-tych i rzeczywiście Polska z niej skorzystała.
Co do Wałęsy to nie byłem nigdy jego fanem i ogólnie się z toba zgadzam ale nie do końca. Lech wałęsa, kedy już odszedł z czynnej ploityki zaczął dorastać. Szkoda że nie 10 lat wcześniej. Podziwiam go za pracę nad sobą którą po odejściu z urzędu prezydenta włozył.
@ red Szostkiewicz
Nie ma juz dzisiaj sensu negować roli Wuja Sama w solidarnościowej rewolucji. Tak samo jak w okresie okrągłostołowym. Nie ma tez sensu idealizowanie postaci Lecha Wałęsy. Podobnie jak wcześniej Piłsudskiego czy Dmowskiego. Ludzie sa tyl;ko ludźmi, mają swoje wady i popełniaja błędy. Niestety za błędy władzy płaci lud.
A z drugiej strony władza pochodzi zawsze z ludu, nawet w systemach autorytarnych
Obejrzałem fragmenty dzisiejszego „parteitagu” pisdzielców… w nomen omen spodku katowickim… festiwal szmaciarskiej tandety… czołowe miejsce w rankingu pisdnej kurwicy eta kacap, matoł z teczką… wybitna menda…
A w świerkolandzie – królowa złomu i sałatek bryluje – haniebna menda…
Nad zaplutymi kurduplami dzisiaj nie będę się pastwił – nie szanuję chłystów u koryta władzy.
Wszyscy dyletanci powinni wreszcie przyjąc do wiadomości, że komunistyczna dyktatura to jest nieuleczalny nowotwór, który ustąpi tylko wtedy kiedy sam zdecyduje i żadna klasa robotnicza nie miała nigdy żadnych okazji by go pokonać. Mieliśmy tylko ten moment kiedy nowotwór się rozmyślił i przypadkowo była wtedy grupa myślących ludzi, którzy to wykorzystali, a którzy rodzą się raz na sto lat, dzięki czemu rak dał nam trochę wolnego.
Niestety dla zabawy wrócił w 2015 roku w lekko nowej wersji kontynuowany przez pozostałe jeszcze KGBowskie komórki rakowe typu Kaczyńscy, Macierewicz i około kilkudziesięciu podobnych, którzy wtedy udawali kogoś innego. Za późno zostali rozpoznani, zdążyli już zrobić spustoszenie w tym naszym organizmie anemicznego i infantylnego społeczeństwa.
@ le tre e mezzo
Dzięki za cytaty z Popławskiego i Dmowskiego. Bardzo dobrze obrazują one intelektualna miałkość nacjonalizmu, niby to negującego „socjalistyczne” pojęcie walki klas (czyli sprzeczności interesów klasy ludowej i klasy posiadającej) a naprawdę je potwierdzające.
Nacjonalista Dmowski twierdzi że ideologia socjalistyczna rozbija jedność narodu, która wg nacjonalisty Popławskiego w ogóle nie istnieje.
@luap
Niech pan najpierw przejrzy zamieszczone posty, a później przeprosi. Robi się pan nie do wytrzymania tutaj.
nikodem
1 PAŹDZIERNIKA 2023
21:05
Obejrzałem fragmenty dzisiejszego „parteitagu” pisdzielców
Mój komentarz
Jedno wielkie ostrzeżenie płynące z tego zjazdu, to wina Tuska. System Tuska polegający na rabowaniu Polski w ścisłej współpracy z Niemcami i Rosją, na kłamstwach Tuska, na wrogości Tuska do Polski, na niszczeniu przez niego Polski przez wielkie rabowanie Polski (ogłaszanie, że rząd nie ma pieniędzy podczas, gdy PiS te ukradzione pieniądze wykrył i oddał ludziom), na prześladowaniu Polaków, niszczeniu praworządności poprzez wycieranie sobie bez przerwy ust Konstytucją, na niszczenie demokracji w Polsce.
Dowiedziałem się także z tego parteitagu, że Angela Merkel jest żoną Tuska i Herr Tusk powinien do niej wrócić jak najszybciej. Do Berlina znaczy się.
PiSowcy przechodzą sami siebie w tych operetkowych hapenningach nazywanych spotkaniami z wyborcami, w oszczerstwach, fantastycznych insynuacjach i domysłach podawanych jako szczera prawda.
Musi im mocno doskwierać strach przed armią Tuska, skoro zaczynają atakować Polskę poprzez Tuska. Wszędzie, we wszystkim wina Tuska, system Tuska, rabunek Polski przez Tuska, Tusk mężem Angeli projektantki IV Rzeszy, itd.
PiSowcy i putinowcy, to jedna szkoła kłamstwa, zaprzaństwa, pogardy dla każdego, kto nie z namy trzyma sztamy oraz nienawiści do świata, że tak nas niesprawiedliwie traktuje, nas, którzy podnieśli Polaków z kolan, którzy podnieśli Polskę z ruin, którzy zwrócili Polskę Polakom.
Paranoya.
TJ
Pisdne gnoje
Wśród polskiego pejzażu przed laty,
pojawił się pisdny gnój słabo kumaty.
Nikt nie przekopał tego śmierdzącego gnoju,
sterczy na powierzchni widocznym znakiem zastoju.
Pisdne partioty gnoje
zanoszą modły do pana
chroń moje, moje…
Zwołują co rusz pisdne parteitagi,
by przysłonić, że ich kurdupel nagi.
Szczekają zaplute na wyprzódki,
odwracają kota ogonem, strzegąc swej zagródki.
Pisdne partioty gnoje
zanoszą modły do pana
chroń moje, moje…
Wśród protagonistów pisdnej Polski ustroju,
prym wiodą najwięksi złodzieje zaprawieni w boju.
Teczkowy skurwiel kacapskiego posiewu gangster,
spec od obrotu nieruchomości i obligacji rządowych master.
Pisdne partioty gnoje
zanoszą modły do pana
chroń moje, moje…
Reszta tego pisdnego towarzycha na walizach,
rodzime oligarchy w strachu, upatrzone mety „na Belizach”.
I trwa w mediach festiwal nienawiści rasowych półgłówków,
na złodziejch czapka gore, Krycha Wehrmachtem straszy Polaków…
Pisdne partioty gnoje
zanoszą modły do pana
chroń moje, moje…
Niejaki, Piotr Grzybowski – znany myśliciel z „Niedzieli” – znanego środowiska lawendowej mafii – znowu popierdala… w pisdnych mediach…
„To jest rzecz, która w mojej najgłębszej ocenie powinna prowadzić do dyskwalifikacji, do wykreślenia z życia społecznego czy publicznego takich osób, które mówią źle o swoim kraju” (audycja m.in. o Jandzie, Olbrychskim, Sewerynie) – niezła menda…
Grzybowski pilnuj się i uważaj co ci dają do popicia, a nóż z pigułką gwałtu… a na SORach tłok.
… a nuż, widelec
Kalinowi ludzie nie lubia robotniczek i robotnikow, nie maja przy tym pojecia o roli zwiazkow zawodowych, nie pojmuja, ze robotniczki i robotnicy pracujac politycznie moga i ksztalca sie. Jednoczesnie zdobywaja polityczne doswiadczenie. Profesorki i profesorowie natomiast, wszakze wyksztalceni, nie maja zadnego politycznego doswiadczenia, ktore jest wazne w zdobywaniu wiekszosci czy debatach o nowych decyzjach prawnych oraz… Nie wykluczalbym robotniczek i robotnikow z polityki, oni sa rowniez potrzebni. Sa rowniez obecni w polityce. Kalinowi ludzie natomiast zabijaja czas na emeryturze i produkuja wypisanki krytykujac PiS.
Proszę Redaktora o skasowanie mojego komentarza w brudnopisie z godz. 18:20 i zamieszczenie poniższego wyczyszczonego z dostrzeżonych błędów tekstu.
Mam wrażenie, ze wczorajszy marsz miliona serc był dla PiSu odpowiednikiem, może nie nockdownu propagandowego, lecz z pewnością spowodował, że PiS opadł z sił. PiSowców świadomych i grzejących się ciągle w masowym poparciu nagle zatkało, choć wiedzieli, że coś takiego ich może spotkać.
Centrala z Nowogrodzkiej pewnie wysyła instrukcje, co mają mówić, jak się zachowywać, lecz wygląda na to, że PiSowscy aparatczycy zdrętwieli. Parli do walnej bitwy i ją otrzymali, w pokojowej formie i tym bardziej wstyd i zawód, że nie wygrali, a w dodatku cała Polska to widziała i na świecie o tym głośno.
Nie wygrali mimo posiadania takiego wodza, który zaorał już wielu znanych polityków polskich i unijnych, prowadził od zwycięstwa do zwycięstwa i mimo dysponowania środkami i zasobami państwa (bezprawnie, bezczelnie i bezkarnie używanymi do prywatnych i partyjnych celów) PiS okazał bezradność, nie był w stanie zapobiec lub zniweczyć inicjatywy obywatelskiej organizatorów i uczestników marszu.
Okazało się, że co najmniej tyle ludzi w Polsce (a z rodzinami jeszcze więcej), co zjechało się na marsz, nie wierzy, że Tusk wszystko robi pod dyktando Niemiec i Rosji, że jest obcym agentem (podwójnym – niemieckim i rosyjskim) i największym wrogiem Polski.
Pierwsze, co spowodował marsz miliona serc 1 października, to osłabienie PiSowskiego morale. W takich sytuacjach strona zaskoczona porażką, która nie miała prawa się zdarzyć, zaczyna popełniać coraz więcej błędów.
TJ