Po co główkować, panie Hołownia?

Najświeższy sondaż wyborczy jest jednoznaczny: KO z ruchem Hołowni mieliby poparcie 41 proc., PiS – 30. Gdyby formacje poszły razem, a wybory były uczciwe, wygrałyby. Tymczasem pan Szymon patrzy w przeszłość i przyjmuje pozę medytacyjną.

Co poszło nie tak? – pyta w kontekście feralnych wyborów 2015 r. A przecież odpowiedź polityczną każdy zna: poszło nie tak z lewicą, przez której błąd PiS wylazł zza kulis na scenę. Teraz znów może pójść nie tak, jeśli Hołownia nie pójdzie wspólnym blokiem z demokratami, tylko będzie dalej, w tak okropnym dla Polski czasie, skrobał sobie swoją rzepkę na boku.

Polską rządzi ordynacja wyborcza, premiująca alianse. To nie muszą być alianse na wieczność, mogą być tematyczne, w jednej ważnej sprawie: żeby PiS wrócił do jaskini cyklopów. Nie mówię o jego wyborcach, tylko o nomenklaturze. Hołownia spada w sondażach po powrocie Tuska, więc mu jego piarowcy podpowiadają, że musi być twardy i niezależny jak Tusk, a zarazem ma być heroldem pokoju polsko-polskiego, a nie politycznym manichejczykiem, jak Tusk (popieram jego manicheizm). Mnie to zniechęca, bo to zła kalkulacja, która może pomóc Kaczyńskiemu utrzymać się u władzy na trzecią kadencję, o ile wcześniej nie zmieni ordynacji tak, żeby nie mieli z kim przegrać.

Wtedy kalkulacje Hołowni, tak samo jak Tuska, i tak trafi szlag. Do tego przecież Kaczyński dąży, żeby mieć państwo i prawo – czyli nasze życie – pod totalną kontrolą. Do tego potrzebuje knebla dla TVN i innych wolnych mediów, do tego potrzebuje orzeczeń o rzekomej sprzeczności prawa polskiego z europejskim i zawisłych od władzy sędziów, do tego potrzebuje putinowskiej mantry o suwerenności, kadzideł kościelnych. Czarnka, Ziobry, Macierewicza.

Gdyby zaspokoił te swoje potrzeby, na nic się zdadzą roztrząsania, co poszło z Polską nie tak po 1989 r., bo wrócimy do systemu, w którym nasza wolność, w tym wolność słowa, będzie zagrożeniem dla władzy, więc będzie ograniczana, deptana, unieważniana pod hasłami, a jakże, obrony wolności.

Naprawdę nie czas teraz na główkowanie, jakbyśmy żyli w systemie demokratycznym, tylko na zjednoczenie demokratycznej opozycji, aby wygrać wybory. Wystarczy Tusk z Trzaskowskim i Hołownią, lewica, ludowcy, skrajna prawica od dawna grają własną grę na przetrwanie, więc na nich raczej nie ma co liczyć.