Prezydent Trzaskowski, premier Hołownia

Sławomir Sierakowski puszcza wodze politycznej fantazji, a to zawsze podwyższa ciśnienie. Lewicowo-liberalny socjolog i publicysta o renomie międzynarodowej na PO pewno nie zagłosuje, ale wieści o jej śmierci uważa za przedwczesne.

„Przestrzegałbym przed wkładaniem PO do trumny. Jako jedyna na opozycji ma ogromną bazę instytucjonalną. Rządzi w połowie Polski, w tym setką największych miast” („GW”, 22 maja). Mogłaby wystawić na prezydenta Trzaskowskiego, a ten „byłby dobrym połączeniem z Hołownią, z którym mógłby zawrzeć umowę »nasz prezydent, wasz premier«”.

Pod tym hasłem dokonywała się ustrojowa transformacja Polski w 1989 r. Adam Michnik rzucił je w porządku odwrotnym: „Wasz prezydent (Jaruzelski), nasz premier (Mazowiecki)”. Różnica historyczna. Jaruzelski był symbolem starego reżimu gotowym do odegrania roli Gorbaczowa, Mazowiecki ikoną polityczną „Solidarności”. Dwaj ludzie po przeciwnych stronach sporu o Polskę.

W wersji Sierakowskiego sytuacja jest diametralnie inna: Trzaskowski i Hołownia reprezentują obóz demokratyczny, dążący do odsunięcia „zjednoczonej prawicy” od władzy drogą wyborów. Mają różne zaplecza, walczą o podobny elektorat, który „ma dość” rządów Kaczyńskiego i Rydzyka. Baza instytucjonalna ruchu i partii Hołowni nie dorównuje bazie PO, za to Hołownia depcze po piętach lub przegania partię Budki. W wyborach prezydenckich Hołownia zaprezentował się krajowi z dobrym skutkiem: trzecie miejsce na podium, prawie 14 proc. głosów (2,7 mln). A więc zgromadził kapitał i pracuje dalej, gdy Trzaskowski lawiruje między PO, prezydenturą Warszawy i ruchem obywatelskim pod jego kuratelą.

Ruch Trzaskowskiego wygląda troszkę na powtórkę z Hołowni. Wypączkował z niego projekt „Campus Polska Przyszłości”, który ma wystartować na dobre w sierpniu. Program obejmuje spotkania z ekspertami i warsztaty. Słowem, rodzaj szkoły liderów, którzy w przyszłości mieliby odgrywać rolę publiczną. Na razie jednak relacje między ruchem a kampusem nie są jasne, tak samo jak przyszłość samego Trzaskowskiego. Nie ma pewności, czy zgodziłby się wystartować ponownie w wyścigu o prezydenturę i czy Platforma by go wystawiła. Tylko Korwin-Mikke nie ma problemu ze startem w każdej edycji wyścigu prezydenckiego i za każdym razem przegrywa.

Jaśniejsza wydaje się sytuacja Hołowni. Jest liderem ruchu, zalicza sukcesy w sondażach i w kreciej robocie parlamentarnej, podbierając posłów innym ugrupowaniom, głównie Platformie. Nie widziałbym jednak niedoświadczonego politycznie Szymona w roli szefa rządu. Szybciej Michała Koboskę, szefa partii Polska 2050 Szymona Hołowni Nazwa nieco niezgrabna i myląca (bo Hołownia będzie już wtedy seniorem, a wielu ludziom ruch może się mylić z partią i na odwrót), ale jasna w sensie identyfikacji politycznej.

Kobosko ma bardziej „premierowską” prezencję, duże doświadczenie dziennikarskie, dyplomy studiów wyższych, m.in. z zarządzania, mówi płynnie po angielsku, zna Amerykę, ma międzynarodowe obycie. Bliska mu jest idea atlantycka, zacieśnianie współpracy demokracji europejskich z anglosaskimi, na czele z USA. Jest tak proamerykański, że radził dać polityczny kredyt zaufania Trumpowi zaraz po jego wygranej. Potrafi szybko zająć wyraźne stanowisko. Polski Ład uznał za produkt „opakowany w ładne obrazki”, a sprawę pozwu Czech przeciwko Polsce na tle sporu o Turów – za „klęskę polskiej dyplomacji”.

Mam jednak wrażenie, że fantazja dr. Sierakowskiego, jeśli się spełni, to inaczej. Hołownia nie po to wyszedł ze sceny celebryckiej na polityczną, by teraz, kiedy jest na rosnącej fali, odsunąć się w cień. Widać, że ma ochotę i determinację na walkę o prezydenturę. A mniejszą na zawieranie umowy z Trzaskowskim, chyba że w ramach jakiegoś całkiem nowego rozdania kart w polityce. A to by się musiało wiązać z rozpadem PO/KO i połączeniem Trzaskowskiego z Hołownią i być może z PSL ze wsparciem Tuska i Komorowskiego. Czyli jakiś nowy „centropraw” z elementem progresywnym na polu praw obywatelskich. Na razie bardziej prawdopodobny jest scenariusz każdy sobie rzepkę skrobie we własnym grajdole, a Kaczyński rządzi.