Wróblewski po Bodnarze: prawdziwa kontrrewolucja
Trzeciej wojny światowej o to nie będzie, mówi poseł Suski. Ale może być faktyczne obezwładnienie urzędu ombudsmana, znanego w państwach demokratycznych rzecznika i stróża praw obywatelskich. Prawa obywatelskie to sprawa nas wszystkich, jest o co walczyć.
Barbara Nowacka uważa kandydaturę Bartłomieja Wróblewskiego za polityczną prowokację. Ma rację. Jeśli po ministrze Wawrzyku ma kandydować kolejny aktywny polityk, poseł PiS, to oznacza to podporządkowanie ostatniego ważnego organu państwa polskiego partii Kaczyńskiego. Rzecznik partyjny na miejsce rzecznika obywatelskiego. Rzecznik praw, ale tylko tych, którzy popierają politykę obecnej władzy. Domknięcie systemu demokracji fasadowej.
Jak broniłby Wróblewski prawa kobiet do pokojowych protestów przeciwko usunięciu wyjątku eugenicznego z ustawy zakazującej aborcji, skoro to on przewodził wnioskowi poselskiemu do Trybunału Przyłębskiej w tej sprawie? Jak broniłby uczestniczek tych protestów, które są skutkiem inspirowanego przez niego i innych posłów PiS orzeczenia Trybunału? A doświadczyły one wiele złego wskutek brutalnych interwencji policyjnych.
Rzecznik praw obywatelskich może mieć antyaborcyjne poglądy, nie może być „fanatykiem”. Może mieć poglądy prawicowe, ale nie skrajne, radykalne, stawiające go po jednej stronie sporu o prawa kobiet do legalnej i bezpiecznej aborcji. Musi trzymać się nie linii partii, która go mianowała, tylko prawa polskiego i europejskiego, bo Polska uznała, że prawo europejskie jej dotyczy, wstępując do UE. Prawo do wyboru mają kobiety w państwach demokratycznych, w których ideologia religijna nie jest ideologią państwową. Czyli w większości współczesnych demokracji, w tym w USA, Wielkiej Brytanii i Francji oraz w kulturowo katolickich Włoszech i Hiszpanii.
Katoliczka i jej katolicki partner nie są tam przymuszani do aborcji, ale furtka dla nich i dla osób wyznających inną religię lub niewierzących jest otwarta. Na tym polega idea praw obywatelskich. Są buforem przeciwko ingerencji i przemocy państwa w życie obywateli w sprawach, które nie zagrażają bezpieczeństwu państwa i społeczeństwa.
Dobrą kandydatką na następcę Adama Bodnara była Zuzanna Rudzińska- Bluszcz. Została odrzucona nie ze względów merytorycznych, lecz ideologicznych i politycznych. PiS chce pokazać swoim wyborcom, sympatykom i episkopatowi rzymskokatolickiemu, kto dziś rządzi w Polsce. Instytucji ombudsmana nie lubi, bo patrzy obecnej władzy na ręce i broni obywateli, rozpatrując ich skargi i podejmując interwencje w ich sprawach.
Rządzący nie mogą zlikwidować tego urzędu, dopóki formalnie Polska pod ich zarządem pozostaje w UE i innych międzynarodowych instytucjach, które respektują prawa obywatelskie. Ale mogą się z nich wycofywać krok po kroku, podporządkowując sobie państwo, które jest przecież dobrem wspólnym wszystkich obywateli, nie tylko wyborców i działaczy PiS.
Mamy więc kolejny moment „sprawdzam”. Jeśli PiS przeforsuje Wróblewskiego – mimo oczywistych przeciwskazań – i rękami także przedstawicieli demokratycznej opozycji (a konkretnie senatorów Libickiego z PSL i bezpartyjnej pani Staroń), to będzie po urzędzie RPO ze wszystkimi tego konsekwencjami. A razem z nim będzie po tzw. konwencji stambulskiej o zapobieganiu przemocy wobec kobiet. Władza znów się szykuje do jej wypowiedzenia.
Poseł Wróblewski, prawnik, dobrze wiedział, co robi, inspirując orzeczenie Trybunału Przyłębskiej. To się musiało podobać ultrakonserwatywnemu Ordo Iuris. Łączy ich wiele. Nie tylko schludny wygląd, krawat i garnitur. Wspólnie szykują ultrakatolicką „konserwatywną kontrrewolucję”. Prawdziwą, nie tę, o której plecie na wiecach wicepremier Kaczyński.
Komentarze
Ręce opadają…
„Niech pospolita rzecz sobie ginie, byle oni ocalili swoje skrzynie”.
Nie ma rady, pozostaje na każdym kroku ***** ***
Ale i te „chamy polskie” będą kiedyś miały swoje „prawo i sprawiedliwość” – życie w hańbiącej niesławie, a wielu z nich w sromocie pierdla…
Zapamiętać Libickiego , zapamiętać Staroń ! Nie wysokość kary powinna mieć znaczenie , ale jej nieuchronność .
To ja coś „w temacie Marioli”.
Kilka lat temu w brudnych zakamarkach rządowej kuchni legislacyjnej powstała tzw. lex deweloper, czyli specustawa budowlana („ustawa o ułatwieniach w przygotowaniu i realizacji inwestycji mieszkaniowych oraz inwestycji towarzyszących”). Nie wdając się w szczegóły i powody, ze względów zupełnie prywatnych i partykularnych byłem żywotnie bardzo zainteresowany tym, aby przynajmniej niektóre zapisy projektu ustawy zostały z niego usunięte, bądź istotnie zmienione. Ponieważ nigdy tego nie robiłem, postanowiłem napisać w tej sprawie list, który rozesłałem do wszystkich dziesięciu posłów z mojego okręgu: pięciu z PO, dwóch z Nowoczesnej i trzech z PiSu.
Odpisał jeden jedyny adresat. Tak, był to poseł Bartłomiej Wróblewski. Podziękował za list i napisał, że wykorzysta moją wypowiedź („cenny głos”) jako materiał do interpelacji poselskiej i będzie mnie informował o wynikach. No i po kilku miesiącach przyszło jakieś pismo podpisane przez urzędnika z ministerstwa (na okrągło: że moje obawy są niepotrzebne i bezpodstawne, treść ustawy została zmieniona, bla, bla bla).
Od tego czasu biuro poselskie Wróblewskiego regularnie przysyła mi bardzo nabożne życzenia świąteczne (na wszelkie znane mi i nieznane święta), a przed ostatnimi wyborami podano mi nawet numer konta do wpłat (zupełnie niepotrzebnie, ale to inna sprawa). Oczywiście, Bartłomiej Wróblewski nadaje się na RPO mniej więcej tak jak Julia Przyłebska na prezesa TK, Ryszard Terlecki na marszałka Sejmu, a Jacek Sasin na ministra – ale „umie w posła”.
Zaraz sie wyleją w komentarzach głosy oburzenia na Lidię Staroń. Takiego oburzenia nie ma gdy rzeczona Pani występuje w interwencyjnym programie „Państwo w państwie”, wyraża zazwyczaj swoje oburzenie na decyzje urzędników, zwalnia ich na ekranie, trzęsie głową, nie dopuszcza innych do głosu. Wielokrotne tłumaczenia, że urzędnik podjął decyzję na podstawie obowiązującego go prawa nie trafiają do tej Pani. Czy ktoś w końcu powie Lidii Staroń, że to ona z racji otrzymanego mandatu jest od ustanawiania dobrego prawa, a nie potrząsania głową i schlebiania niskim instynktom gawiedzi zasiadającej przed telewizorem, nawoływania do łamania i naginania prawa. Po tej osobie nie spodziewam się niczego dobrego i zawsze byłem zdziwiony radością opozycji twierdzącej, że mają bezpieczną większość w Senacie.
Z demokratycznych instytucji pisowcy robią wydmuszki. Ich światopogląd nie dopuszcza istnienia pluralizmu. Cel jest bardzo przyziemny – rządzić bez konsekwencji za popełnione przekręty, bo w końcu o pieniądze tu chodzi. I by nie patrzeć im na ręce – stąd walka o ostatni niezależny organ. Rządzą nami ludzie o mentalności niewolnika – posłusznie wykonujący rozkazy satrapy w imię własnych korzyści. Niestety, jak pokazują sondaże, bycie niewolnikiem wcale tak wielu naszym rodakom nie przeszkadza. Ale chyba największym grzechem pisu jest degrengolada moralna przejawiająca się w powiedzeniu ” kradną, ale się dzielą”. Jak nisko upadliśmy.
Wobec zdarzeń funeralnych w pandemicznej pispolsce.
Córka Zofii Romaszewskiej o matce: „To nie osoba jak każda inna”.
I to jest ta chora pismentalność lepszego sortu – złudzenie ponadprzeciętności zadufki.
„Pan k**** nie wie, kto ja jestem…, mnie się należy…”
„Zstąpił duch” Wojtyły i „odmienia oblicze tej ziemi”.
Przewidywalne do bólu.
Panie Redaktorze, mam nadzieję, że to zwykłe przeoczenie (ale też smutny dowód na siłę nowomowy) i wyłącznie bezwiednie zastępuje Pan wyraz „embriopatologiczny” wyrazem „eugeniczny”, którego absurdalne użycie w takim kontekście starają się narzucić fanatycy.
@wajan
Ma pan rację. Użyłem określenia bardziej popularnego, ale tendencyjnego.
Niezawodny Rydzyk, faworyt Wojtyły:
W powiązanych z ojcem Tadeuszem Rydzykiem internetowych sklepach jest gama produktów, które mają pomóc w walce z koronawirusem. Wśród nich znalazły się specjalne, pandemiczne modlitewniki oraz koronawirusowy zestaw kazań.
https://wiadomosci.onet.pl/kujawsko-pomorskie/co-sklepy-rydzyka-oferuja-na-pandemie/88dlm5l
Panie Redaktorze, pisałem już wielokrotnie komentarze na temat aborcji na życzenie (i to w oderwaniu od poglądów religijnych czy światopoglądowych). Nie zamierzam się powtarzać. Pragnę tylko zwrócić uwagę, że UE również kieruje się ideologią co widać dobrze choćby na przykładzie bezwarunkowego zakazu kary śmierci. Kwestia kary śmierci jest skomplikowana – nie jestem ani jej kategorycznym zwolennikiem ani kategorycznym przeciwnikiem (dostrzegam racjonalne argumenty po obydwu stronach). Niemniej wyrugowanie jej nawet z poziomu dyskusji jest świadectwem określonej ideologii bardzo przypominającej ideologiczny monopol na „nieomylność” Kościoła Katolickiego tyle że a rebours. Na dodatek w wielu krajach zachodnich przywrócenie kary śmierci cieszy się sporym poparciem społecznym (np. we Francji głosy zwolenników i przeciwników rozkładają się mniej więcej pół na pół i wcale nie wiadomo, jakim rezultatem zakończyłoby się referendum). Zważmy, że w tak skontruowanym systemie prawnym najgorszy morderca (ot, dajmy na to Breivik) ma ze strony państwa zapewnioną większą ochronę niż płód w 10 tygodniu. Czy to jest sprawiedliwe podejście? Nie sądzę…
@adepoju
Ale jest też katalog wartości, do którego należy pozbawianie życia obywateli przez państwo. Dlatego KRK de facto jest dziś za wymierzaniem tej kary jak najrzadziej lub całkowitym moratorium. Aborcja to decyzja indywidualna, kara śmierci to przemoc państwowa w majestacie prawa.
Zgoda, jest różnica w poziomie podejmowania decyzji – niemniej kara śmierci odnosi się również do jednostki – np. do poczucia sprawiedliwości u rodziny ofiar. Padają też niebagatelne pytanie o jej zasadność – np. w przypadku walki z terroryzmem (który wpływa na zmianę postaw społeczeństw na temat jej stosowania). Było możliwe referendum w sprawie aborcji w Irlandii – bo zmieniły się nastroje społeczne? Jak najbardziej. Ale np. we Francji takie referendum w sprawie przywrócenia kary śmierci nie jest możliwe. To oznacza, że zakaz kary śmierci zyskał w UE rangę świeckiego dogmatu, a nie jest to wcale sprawa jednoznaczna.
Preambuła do rzeczywistości ,danej nam prze wodza.-BANDA TORKWEMADOWCÓW ,POpIERANA PRZEZ MNICHA Z Torunia i kumpli ego ,wykorzystuje chcicę do władzy jednego z bliżniaków.Bandzie służą miernoty ,karierowicze i część populacji ,przekupionej przez chcicę do władzy ,i otumanione opium ,podawanym przez szamanów.Kobiety ,radujcie się .Bo banda ,gdyby żyła wcześniej ,pierwsza, spalona byłaby na stosie ,pani Lempart .POTEM po kolei profesorki ,dziennikarki ,uczone i światłe kobiety ,.A ci ,co cicho sza ,milczą ,jak w serialu wójt grany przez Kiepskiego ,niech milczą dalej ,aż zaleje ich woda ,i pozostanie tylko rozlewisko.
@adepoju
12 marca o godz. 14:31
Stwierdzenie, że morderca ma większą ochronę, niż płód działa na emocje – ale jest to porównywanie jabłek z pomarańczami. Płód – na etapie rozwoju, gdy może podlegać aborcji – jest istotą pozbawioną nawet układu nerwowego. Śmierć płodu jest tej istocie obojętna, nie doświadcza ona śmierci, gdyż nie ma zmysłów, które mogłyby to wydarzenie rejestrować. Natomiast uśmiercenie świadomego człowieka, to zupełnie inna kategoria czynu.
Osią i podmiotem systemów prawnych jest świadomy człowiek, bo inne podejście nie ma sens. Dlatego przepisy dotyczące ciąż muszą przyjmować perspektywę kobiety (głownie), a nie „krzyczących zarodków” albo ideologii kościoła, która koncentruje się na zamykaniu kobiet wyłącznie w roli żony i matki*.
*) Jestem przekonany, że to jest główny powód sprzeciwu kościoła wobec aborcji: nie pro-life, tylko anty-women. „Ochrona życia nienarodzonych”, to po prostu bardzo poręczny kij, którym kościół może okładać kobiety usiłujące wyzwolić się z tradycyjnie przypisanej im roli.