Nie dla Wawrzyka i co dalej?

Senat słusznie odrzucił kandydaturę Piotra Wawrzyka, czynnego polityka PiS i wiceministra spraw zagranicznych w rządzie premiera Morawieckiego. Kolejny raz opozycja mogła się przekonać, że w jedności siła. Może rozum polityczny w stronnictwach demokratycznych się obudził i nie przestanie działać aż do wyborów za dwa lata.

Wysunięcie Wawrzyka na Rzecznika Praw Obywatelskich po Adamie Bodnarze zakrawało na kpinę z opozycji. Ale skończyło się wygraną opozycji. Bodnar nadal będzie pełnił obowiązki, Kaczyński musi szukać nowego kandydata. Krążą plotki, że może nim być Jan Maria Rokita, niedoszły „premier z Krakowa”. Gdyby plotki się potwierdziły, ambitny jak Trump Rokita wróciłby na scenę publiczną. Ale musiałby sforsować płotek w Senacie, a to byłoby prawdopodobnie dla niego równie trudne co dla Wawrzyka. Polska 2021 to zupełnie inny pejzaż polityczny niż czasy rządu Hanny Suchockiej.

Jak inny, pokazują przede wszystkim masowe protesty obywatelskie w obronie praw kobiet, sędziów i drobnych przedsiębiorców. A także seria skandali dotyczących Kościoła. W czwartek Platforma Obywatelska pokazała wreszcie swoje stanowisko w sprawie aborcji. Zaskoczenia nie było; potwierdziło się moje przypuszczenie, że PO sięgnie po rozwiązanie w stylu niemieckim: zakaz aborcji, ale z wyjątkami.

Takimi jak w naszym tzw. kompromisie aborcyjnym plus furtką do legalnej i bezpiecznej aborcji pod określonymi warunkami – po obowiązkowej konsultacji medycznej i psychologicznej. Ostateczną decyzję podejmowałaby kobieta.

Proponowany przez PO „pakt praw kobiet” zawiera też oczywiste dziś w nowoczesnym świecie zalecenia dodatkowe. Takie jak edukacja seksualna, dostęp do antykoncepcji i metody in vitro, kompleksowe wsparcie macierzyństwa, również rodzin, w których są ciężko chore dzieci.

Propozycje są centrowe – pomiędzy frakcją konserwatystów, którym wystarczy powrót do status quo zdemolowanego przez Kaczyńskiego, a frakcją liberalną, która dopuściłaby „aborcję na żądanie”. Platforma stara się być partią centrową, więc propozycja jest uczciwa, choć i tak na razie niewykonalna, chyba że Kaczyński straci sejmową większość. Nie przez aborcję, ale przez haracz od mediów krajowych. W sprawie aborcji Gowin jest z nim. Propozycja Platformy jest zmianą, bo podważa tzw. kompromis aborcyjny. Wie, że jego czas mija. Czas wyciągnąć wnioski.

W sprawie aborcji nastąpił liberalny zwrot. Piszemy o tym w bieżącym numerze „Polityki”. Aż 44 proc. Polek w zamówionym przez nasz tygodnik sondażu jest za dopuszczeniem przez prawo aborcji do 12. tygodnia ciąży, 38 proc. za źle poczętym „kompromisem”, tylko 7 proc. za całkowitym zakazem, a zaledwie 2 proc. za wyrokiem fasadowego Trybunału Konstytucyjnego. To są odpowiedzi kobiet w „rozrodczej” grupie wiekowej 18-40 lat. Czas na prawdziwą zmianę. Ale jej warunkiem musi być odsunięcie od władzy „zjednoczonej prawicy”, inaczej to gruszki na wierzbie.

Dominika Wielowieyska zastanawia się w „GW”, jak zakończyć „dobrą zmianę”. Odpowiedź umiarkowanie konserwatywnej publicystki jest radykalna: albo opozycja demokratyczna zawiąże sojusz wyborczy, albo czekają nas dalsze rządy PiS ze skrajnie prawicową Konfederacją i wsparciem prezydenta Dudy.

Wielowieyska przywołuje wynik sondażu zleconego przez OKO.press, wskazującego, że rośnie poparcie społeczne dla szerokiej koalicji przeciwko obecnemu obozowi władzy. „Wspólna lista KO, ruchu Hołowni, Lewicy i PSL może zebrać więcej głosów niż poszczególne partie partie osobno”. Rozumie polityczny opozycji, nie zaśnij!