Śmierć ks. Dymera nie kończy jego sprawy
Ofiary ks. Dymera nie doczekają się sprawiedliwości. Duchowni i dziennikarze dzwoniący na alarm – też nie. Zbigniew Nosowski napisał już po śmierci księdza: jeśli sprawiedliwość ma być sprawiedliwością, śmierć Andrzeja Dymera nie może oznaczać końca jego sprawy. Trzeba rzecz doprowadzić do końca. Choćby w kwestii biskupów Dzięgi i Głódzia. Nie zrobili tego, co było ich „psim obowiązkiem”.
Tych słów użył w telewizyjnym reportażu o sprawie Dymera jeden z nielicznych sprawiedliwych w Kościele dominikanin Marcin Mogielski. Reportaż Sebastiana Wasilewskiego pokazał z całą mocą kafkowskie tło tej sprawy. Atmosferę „Procesu”, w którym niewinny staje się oskarżonym, a jego dręczyciele kryją się za bezduszną, biurokratyczną machiną mielącą ludzi i prawdę.
W niekafkowskim świecie ofiary nie musiałaby czekać na sprawiedliwość ćwierć wieku. Krzywdziciel zostałby osądzony i ukarany. Wydalony ze stanu kapłańskiego. Biskupi, którzy zwlekali tak długo w tak drastycznej sprawie, musieliby podać się do dymisji i sami stanąć przed sądem. Krzywdziciel nie mógłby piąć się po stopniach kariery, zdobywać coraz szerszych wpływów w Kościele, polityce i biznesie. Jego działalność nie byłaby zasilana wielkimi pieniędzmi publicznymi przez polityków PiS ani honorowana patronatem premiera RP Jerzego Buzka.
Kościelny system kafkowski pokazany w reportażu Wasilewskiego, a także w cyklu tekstów Zbigniewa Nosowskiego i innych artykułach i książce Radosława Grucy „Hipokryzja”, pasuje jak ulał do analiz Tomasza Polaka w jego książce „System kościelny, czyli przewagi pana K.” (tak się składa, że bohater antyutopii Franza Kafki nosi właśnie takie nazwisko).
Mamy do czynienia z systemem odgrodzonym od zewnętrznego świata, traktującym zgłaszających się do niego ludzi z ich problemami jak intruzów, których trzeba zbyć byle czym i „przeczekać”, aż stracą nadzieję i odpuszczą. Niepokornych dociekliwych potraktować jak buntowników i wrogów Kościoła i wiary. W tym system jest szybki i bezlitośnie sprawny. Pojedynczy ludzie do niego się dobijający nie mają szans. Zostaną w taki czy inny sposób obezwładnieni. Bo najważniejsze jest „dobro” instytucji.
Dramatów indywidualnych osób nie da się oddzielić od systemu. Choć są ludzie w Kościele gotowi go demaskować i dochodzić prawdy i sprawiedliwości, tych wrót nie przemogą sami. Z pomocą muszą przyjść ludzie niezależni od systemu i nieuwikłani w system splotem różnych interesów i życiowych zaszłości, które system może przeciwko nim wykorzystać.
I oto Państwowa komisja do spraw pedofilii, powołana niedawno przez większość sejmową, już ogłosiła, że nie będzie zajmowała się sprawą ks. Dymera po jego śmierci ! Oczekującym sprawiedliwości Zostają więc tylko prawnicy, działacze społeczni i media. Póki jeszcze mogą nieść pomoc ofiarom systemu. Osoby niezależne od obecnej władzy i Kościoła, środowiska i instytucje, w tym media, wciąż jednak pokazują, jaka jest właściwa droga w tych tragicznych sprawach. Prawda i sprawiedliwość. Za zmarłego księdza wierzący mogą się pomodlić. Empatia, podziw i wsparcie należy się ofiarom, ich rodzinom i obrońcom oraz mediom bijącym na alarm.
Komentarze
Lobuzeria w sutannach I ich ochroniarze koscielni I polityczni to jedno. Nie do wyobrazenia jest jednak przyzwolenie na ten proceder polskiego Ciemnego Ludu, ktory sam pcha swoje dzieci w lapy koscielnych pedofilow
Przyznam się że nie oglądam dokumentów o księżach pedofilach oraz ludziach i systemie ich kryjących. Nie chcę wyrzucić telewizora przez okno. Prawdziwą sprawiedliwością wieńczącą to wszystko byłoby wypowiedzenie konkordatu przez przyszłą siłę polityczną.
Dziś w tvn24 ks. Kobyliński na pytanie, czy należy zdymisjonować polski Episkopat, odparł że nie bo mogą przyjść gorsi…. Oto polski kler.
Jak się kończą polskie opowieści o księżach-pedofilach? I żył potem długo i szczęśliwie… Raj dla zboczeńców mamy.
Dla mnie kościół instytucjonalny skończył się w dniu w którym ujrzałem fotografię szefa obecnej TVP biorącego powtórny ślub kościelny. Stwierdziłem że to wszystko to jest jedna wielka hipokryzja.
Dla większości biskupów, ba! dla większości kleru „dobro” instytucji to świetny parawan większych i mniejszych interesów i interesików. Dymer (dla mnie ten ktoś nie jest księdzem) przez lata zapewniał swoim zwierzchnikom stały dopływ mamony, więc był niezbędny i chroniony wszelkimi możliwymi metodami. Niech wypływa więcej takich zjawisk. Szybciej opustoszeją kościoły. Może władzy świeckiej też przestanie się opłacać wspieranie słabnącej instytucji i nastąpi prawdziwy rozdział kościoła od państwa, a pasterze będą prawdziwymi pasterzami i przewodnikami. Jako wierzący mam dość traktowania mnie jak umysłowo ułomnego. nie „trawię” tego infantylnego języka w homiliach, tej coraz bardziej rozbudowywanej obrzędowości bez prawdziwej wiary. Czasy się zmieniły, ludzie się zmienili (i zmieniają), a w zinstytucjonalizowanym kościele ani drgnie.
Gdzieś przeczytałem: spieszmy się sądzić księży(-pedofilów) bo tak szybko odchodzą…
Przypominam: abp. Wesołowski był tak długo ,,sądzony” aż…sobie umarł.
Abp. Gulbinowicz…,,doczekał się sprawiedliwości” w chwili…śmierci.
To, że korporacja będzie się bronić przed odpowiedzialnością to zupełnie normalne. Można powiedzieć, że takie jest korporacyjne DNA. Przy czym mówiąc o odpowiedzialności korporacji to mówię o wymiarze finansowym bo tylko taki jest zrozumiałym ,,językiem” dla tego typu organizacji.
Ta sprawa, jak i sprawy poprzednio ujawnionych czarnosukienkowych przestępców seksualnych jest za to TOTALNYM OSKARŻENIEM PAŃSTWA POLSKIEGO. Przez 25lat nie udało się zmarłemu sprawiedliwości! To policja, prokuratura i sądy są winne poczuciu kleszej bezkarności. Ofiary powinny oskarżyć nie tylko przełożonych rzeczonego księdza, ale także organa państwa polskiego, które w obliczu przestępstw panów w sukienkach popadały i popadają w ,,wyuczoną bezradność” i ślepotę.
Pomijam kuriozum, że ,,ksiądz X został osądzony przez …kościelny” i przebywa w ,,kościelnym ośrodku odosobnienia”. Pytanie brzmi: czy konstytucja tak gwałcona przez PiS przewiduje odrębne sądownictwo i system penitencjarny dla funkcjonariuszy KRK. ,,Katon” Rzepliński milczy? Przecież to ewidentne naruszenie jego i jego kolegów prerogatyw. Wyobraźmy sobie Zbyszek Zero tworzy odrębny system sądowniczo-penitencjarny dla funkcjonariuszy PiS. ,,Równość wobec prawa WSZYSTKICH obywateli”? Dobre sobie…
@ Pablos
16 lutego o godz. 19:48
„Dla mnie kościół instytucjonalny skończył się w dniu w którym ujrzałem fotografię szefa obecnej TVP biorącego powtórny ślub kościelny.”
eee tam, przesadzasz . Po prostu pan K. nie skonsumował małżeństwa a pani K. pozostała w cnocie 😉
Hipokryzja i nędza moralna władzy państwowej obdarta z resztek świętoszkowatej fasady.
KK po szyję w bagnie, wciąga nielicznych duchownych próbujących ratować sens nauki Kościoła.
W społeczeństwie wzmaga się oburzenie…zanosi się na polski Kapitol.
Ja niewinny, ty niewinny, oni niewinni…to kto winny ?
@agenttomek:
Dwie różne rzeczy.
Pierwsza to ta sympatia przełożonych do księdza. Pieniądze? Może. Ale może, po prostu, to jest „kumpel”. W sprawie takiej osoby trudno się wyrokuje. Łatwo bierze się ją w obronę.
Kościół, teoretycznie, bardzo dobrze zna się na grzechu, jest świadom — teoretycznie — jego powszechności. Ale jak przychodzi co do czego, to nie inwestuje w systemy minimalizowania szkód, które grzechy jego członków przynoszą. Zwykle obstawiam, że to pewna oznaka pychy, że grzechy grzechami, ale swoi są lepsi.
Ale może to też kwestia oderwania od realiów świata — zamknięcia we własnym kręgu, niezrozumienia mechanizmów, które wprowadza się w instytucjach świeckich.
A może jeszcze inna — grzech staje się tu relacją z Bogiem jedynie, nie z ludźmi i ofiarami, sfera zadośćuczynienia, czy przeciwdziałania, stają się nieistotne.
Druga to język i infantylność.
To chyba jeszcze trudniejszy temat. Bo owszem, bywa. Ale też całkiem często słyszałem księży, którzy starali się mówić z sensem. A że szło im jak szło, to już raczej kwestia tego, że nie każdy jest wybitny.
A jeśli chodzi o pychę i traktowanie z góry — chyba już tu kiedyś opowiadałem, jak po pierwszej wizycie na Zachodzie zachwycony opowiadałem księdzu na kolędzie, jak to fajnie, że zaprasza się wiernych do pierwszego i drugiego czytania — że po prostu wchodzący bywają zagadywani, czy nie wzięliby udziału w liturgii w ten sposób. Że to podnosi poczucie wspólnoty — to nie nauczyciel z asystentami-ministrantami i niedouczeni słuchacze, ale wspólnota zebrana na modlitwie. Na to usłyszałem: tak, to piękne, ale to u nas nie przejdzie, bo tu ludzie nie potrafią czytać…
Domyślam się, że nie chodziło na analfabetyzm, ale o nieumiejętność płynnego czytania a vista, na głos. Ale przecież to wcale nie tak daleko.
PS.1.
Co do czytania — znam przynajmniej jeden kościół w Polsce, gdzie się zachęca wchodzących do czytania. Fakt, kolegiata akademicka…
PS.2.
Wczoraj widziałem rozsyłany po FB zrzut ekranu z twittem diecezji w sprawie ks. Dymera. Że zmarł nasz kapłan, i żeby się za niego modlić. Ja rozumiem, że należy się modlić za wszystkich zmarłych, ale… jakoś zabrakło mi choć słowa wzmianki o nierozliczonych grzechach. I mam wrażenie, że ci co rozsyłali robili to z tego samego powodu.
„Rozmawiała gęś z prosięciem. Bardzo głośno i z przejęciem”
https://deon.pl/kosciol/rusza-kongres-katoliczek-i-katolikow-czym-jest-ta-inicjatywa,1136476
Nie wyobrażam sobie odnowy Kościoła poza biskupami – dlatego wierzę w pomysł na synod. Ale przygotowany tak, żeby głos niebiskupiej mniejszości został usłyszany i miał wpływ na decyzje. Przecież wszystkim chodzi o wspólne dobro. O dobro wspólnoty” – podkreśla ks. Boniecki.
Tak wygląda wojtylizm w praktyce.
Bez wypowiedzenia konkordatu – był podpisany przez Suchocką bezprawnie.
Bez nacjonalizacji majątku krk zagarniętego bezprawnie w III RP.
Bez zrozumienia, że spowiedź dziecka w 8 r.ż. jest zamachem na jego zdrowie psychiczne.
Możemy sobie gadać do wypęku i pocieszać się, że „coś robimy”.
Bijemy pianę. Nic więcej.
A czy macie Państwo podobne wrażenie co ja, że na forach internetowych przycichły trolle usiłujące wybielić postawę KK w kwestii pedofilii duchownych? Trolle używające argumentów typu „wśród murarzy jest nie mniej pedofili niż wśród księży, a murarzy nikt się nie czepia” albo „a Polański też zgwałcił nieletnią”? Oznaczałoby to, że ktoś, kto za tymi trollami stoi, zauważył, iż opinia publiczna coraz wyraźniej dostrzega groteskowość tego typu argumentów. Tylko polscy biskupi tak jakby nie dostrzegali, że Polska ma coraz większe szanse stać się drugą Irlandią nie tylko w tym aspekcie, o którym mówił kiedyś Tusk…
Nie tylko Zbigniew Nosowski napisał i tych słów użył dominikanin Marcin Mogielski. Od wielu dziesiątek lat mówi i pisze o tym (oraz o braku lustracji w Kościele, jeden z nielicznych sprawiedliwych w Kościele – ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski: „Śmierć ks. Dymera nie powinna zakończyć tej sprawy. Najważniejsze jest wyjaśnienie wszelkich wątpliwości dotyczących molestowania seksualnego. Zawaliły władze kościelne, które przez 25 lat nie były zdolne do stwierdzenia, czy zarzuty są słuszne, czy nie – mówi Faktowi ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Jego zdaniem, szybkie umorzenie tej sprawy to duży błąd, ale wciąż mogą żyć ludzie, którym bardzo na tym zależy”
Mad Marx
16 lutego o godz. 22:58
„Po prostu pan K. nie skonsumował małżeństwa a pani K. pozostała w cnocie ”
A dzieci poczęte metodą in vitro. Jakby pan K. nacisnął prezesa K. to może ten załatwiłby uroczystość kościelną na Wawelu. Byłoby jeszcze bardziej dziwnie i śmieszniej. Wesołe towarzystwo. Tylko gdzie tu jest miejsce na Wiarę?
Kto się boi ks. Isakowicza? Zaledwie trzy dni po wyborczym zwycięstwie Andrzeja Dudy, posłowie Prawa i Sprawiedliwości podjęli decyzję, która radość tę zakłóciła, a im samym wystawiła fatalne świadectwo. Zagłosowali przeciw kandydaturze księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego na członka państwowej komisji ds. wyjaśniania przypadków pedofilii. Posłowie Konfederacji oraz Polskiego Stronnictwa Ludowego zgłosili kandydaturę księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego. Nie został on jednak wybrany – przeciw tej kandydaturze zagłosowało 157 posłów Prawa i Sprawiedliwości, w tym prezes partii Jarosław Kaczyński
Konieczność układania się z Kościołem, to jest grzech zaniechania wszystkich sił politycznych po ’89 roku, które bardzo starały się żeby utrzymywać sojusz ołtarza i tronu. Na czele z Leszkiem Millerem i Donaldem Tuskiem, którzy także fraternizowali się z hierarchią duchownych
@NH
Nie, na czele z Kaczyńskim i Macierewiczem, taka jest ta lista służalców. Tusk miał jednak odwagę powiedzieć, że klękać przed biskupami nie będzie.
@NH
Prawda, ale PiS boi się ks. Isakowicza nie tyle z powodu jego wiedzy o pedofilii w Kościele, ile z powodu jego wiedzy o TW w Kościele i jego idei wiązania agentury SB z ,,mafią lawendową”, a Kościół instytucjonalny liczy, że ten temat pod rządami Kaczyńskiego nie wyjdzie na światło dzienne.
Jak można lustrować „pracowników” Krk, kiedy wszelkie materiały na temat ich działalności zebrane przez Departament IV MSW zostały w „trymiga” oddane Krk. Dzięki tej akcji „pracownicy” stali się niewinni i kryształowi.
…Tusk miał jednak odwagę powiedzieć, że klękać przed biskupami nie będzie….
A kto przypadkiem wziął ślub kościelny po 27 latach od ślubu cywilnego?
Kalina
16 lutego o godz. 17:34
Kogo zaliczasz do kategorii „Ciemnego Ludu”?
Kiedy pokazywano za komuny zdjęcia ze spotkań KC PZPR wydawało mi się, że nie jest możliwe drugie takie zebranie obleśnych gęb.
Myliłam się. Jest możliwe.
Jarosław Kaczyński źle adresował swoje słowa: „zdradzieckie mordy”.
Właściwym adresatem jest ePiSkopat.
@Adam Szostkiewicz
Tak, tak, Tusk miał odwagę powiedzieć, po czym padł na kolana i przy okazji wziął ślub kościelny. Nie wiem, co jest większą obłudą i cynizmem, drugi ślub kościelny Kurskiego czy pierwszy Tuska. Dopóki nie będzie masowego wypisywania się z KK osób ochrzczonych, dopóty kler bedzie z nami (i rządzącymi) robił, co będzie chciał i bedziemy mu…jak mówił nieodżałowany mistrz Jan, skadinad zagorzały katolik. Nie oczekuję odpowiedzi, ale ciekawe, czy choć jedna osoba atakujaca tutaj KK, nie jest ochrzczona i „niewypisana”. Jeżeli jest, to przez to robi statystykę i jest szablą KK, którą on nas oklada. I w zasadzie nie powinna takowa osoba krytykować KK, bo tam jest dogmat, posłuch i pokuta.
@A.Sz.
Prawda jest taka, że przez ponad 30 lat wolnej Polski Kościół katolicki osiągnął wszystko, co zamierzał, nie tyle w sferze duchowej, co w sferze politycznej. To politycy wszystkich partii rządzących po 1989 roku, dali Kościołowi siłę, której teraz się obawiają
„Bo, rzeczywiście, większość polityków, włącznie z postkomunistyczną lewicą, układała się z Kościołem po jego myśli, nie szła z nim na żadną wojnę, tak jak gdyby przyjęto żelazną zasadę, że tu frontów się nie buduje, tu trzeba się dogadać, czyli ustąpić. Do rytuału należały audiencje w Watykanie, publiczne dawanie świadectwa swojej wierze, uczestnictwa w mszach, wyjątkowe honorowanie hierarchów”
„Można w ciemno założyć, że Jarosław Kaczyński ma o ojcu Rydzyku opinię mniej więcej taką jak o Andrzeju Lepperze, ale przecież na luksus okazywania swoich uczuć i wyrażania szczerych myśli nie może sobie politycznie pozwolić. Więc będzie zachwycony wysłuchiwał tyrad ojca dyrektora w Częstochowie i kokietował zebranych tam pielgrzymów” –
Mariusz Janicki, Wiesław Władyka: „Relacje państwo – Kościół w III RP” (także powyżej)
@Jagoda
Ciemny Lud uslugujacy Kosciolowi? To ciemni ludzie, zwykle po wsiach I malych miasteczkach, dla ktorych ksiadz jest jako Pan Bog, a jego „fraternizacia” z dzieckiem wrecz zaszczytem dla rodziny. Mieszkancy duzych miast nie sa bynajmniej wolni od tego niewolnictwa umyslowego, zwlaszcza ci „przeflancowani” z ciemnej prowincji
@Balabuch
Drogi Panie, jestem czlonkiem Kosciola katolickiego ze stolica w Rzymie, ktorego proweniencja, jak wierze, jest wyzszej natury. Nie zamierzam sie z tego Kosciola wypisywac z prostej przyczyny. Ziemscy funkcjonariusze tego Kosciola, zdarza sie, ze popelniaja przestepstwa, a nawet sa zdemoralizowani do cna, co nie ma nic wspolnego ani z duchowoscia chrzescijanska/katolicka, ani z pierwotna idea Kosciola. Statystyka nie ma tu nic do rzeczy I na nic nie ma wplywu. Winni sa zarowno przestepcy w sutannach, jak I ciemnota I przyzwolenie glupich ludzi.
KK wobec topniejących szeregów wiernych będzie przez najbliższe lata skoncentrowany na nasączeniu życia publicznego jak największą ilością swoich przedstawicieli, rozwiązaniach prawnych na lata chude oraz uniemożliwieniem rozliczenia tych wspomnianych we wpisie jak i innych grzeszków (szczególnie rozliczenia finansowego).
Co do „odkościelniania” życia publicznego: obowiązek zawarcia Konkordatu mamy wpisany do Konstytucji, a to tylko pierwsza przeszkoda na drodze do suwerenności. Na dodatek dominacja KK wprowadzana żelazna pięścią ma u nas wyjątkowo mroczne oblicze. Przy magicznych ciągotach ludu bożego do afrykańskich uzdrowicieli i południowoamerykańskich sekt chrześcijańskich mamy zapaść cywilizacyjną, umysłowa i moralną. Z tego się łatwo nie wychodzi.
Co do „odnowy KK”: jak podają źródła kościelne, 93% wstępujących do seminariów głosuje na PiS albo Konfederację, a więc już na początku drogi maja zdecydowany profil etyczny i umysłowy. Teraz będą formowani przez dzisiejszych biskupów i ojca dyrektora. Za dwadzieścia lat przejmą władzę w KK. Nie liczę na jakichś „przyzwoitych acz uśpionych księży”, którzy nagle odmienią oblicze tej ziemi.
1. O sprawne kadry trudno, większość kapłanów woli bierne pławienie się w małej stabilizacji. Nic więc dziwnego że tak hołubieni są ci nieliczni wykazujący się zmysłem organizacyjnym: Jankowski w Trójmieście, Dymer w Szczecinie no i toruńska wisienka na torcie. Im „z racji zasług” wolno było znacznie więcej niż szeregowym księżom, no a skoro już wyczyny szeregowych były „karane” jedynie przesuwaniem na inną parafię…
2. Przypadkiem na którejś z witryn historycznych, idąc śladem plica polonica dotarłem do danych statystycznych dotyczących Galicji pod koniec XIX wieku: średni czas życia mężczyzny 27 lat, 82% analfabetów itp. itd. Procesów cywilizacyjnych nie da się przyśpieszać dowolnie: w takim przykładowo Afganistanie (struktura plemienna) nie dało się zaprowadzić ani demokracji made in USA, ani nawet sowieckiego socjalizmu, wielki skok odbija się czkawką już 40 lat. Nasze Podkarpacie i okolice też najwyraźniej muszą jeszcze poczekać.
Balabuch
17 lutego o godz. 10:43
Ludzie są „niewypisani” również z tego powodu, żeby w ten sposób nie potwierdzać tego, że krk ma nad nimi jakąkolwiek władzę i że trzeba go łaskawie prosić o „wypisanie”.
Rozumiem tę argumentację.
Dla mnie rzecz sprowadza się do „głosowania nogami”. Tylko puste kościoły mogą skruszyć ten gównobeton.
Najczęściej słychać usprawiedliwienia mafii i porównania sytuacji do „kosza pełnego zgniłych jabłek”, co jest kłamstwem totalnym. Mafia tak ma z założenia – cała ufundowana jest na kłamstwie, cynizmie i obłudzie i pełna kurewstwa wszelakiego.
Zastępcą patoksiędza, który od 25 lat oskarżany jest o wykorzystywanie seksualne kilkunastoletnich chłopców, głównie swoich podopiecznych ze Schroniska im. Brata Alberta, został oszust.
Nowy szef kościelnego Instytutu Medycznego im. Jana Pawła II przed laty oszukał miasto, aby przejąć zajmowane przez starsze małżeństwo mieszkanie i sprzedać je z zyskiem. Został skazany na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Musiał też oddać miastu prawie 60 tys. zł wyłudzonej bonifikaty.
Według informacji prasowych kościelne władze, które już przed laty zatrudniły go w swoim instytucie, wiedziały o jego przeszłości. On zaś wiedział o przeszłości swojego najbliższego współpracownika, Andrzeja Dymera, którego teraz zastąpił.
———————
Mafia kościelna ma swoje prawa i interesy.
Nigdy nie należy spożywać owoców częściowo zepsutych, np. zgniłych jabłek, nawet po wykrojeniu uszkodzonego fragmentu.
Śmiercionśne mytotoksyny są wszędzie.
One bad apple spoils the whole barrel – mówi stare angielskie przysłowie –
jedno zgniłe jabłko może zepsuć całą beczkę zdrowych, dobrych jabłek. I to jest prawdziwe twierdzenie, zgnilizna udziela się sąsiadującym zdrowym owocom i wkrótce zawartość beczki nadaje się do wyrzucenia.
Gnilne bakterie i inne dziadostwo przenikają do jabłek z beczki.
Kościół katolicki jest taką beczką.
@Adam Szostkiewicz
17 lutego o godz. 9:37
,,Tusk miał jednak odwagę powiedzieć, że klękać przed biskupami nie będzie.”
Nie no…rozwalił mnie Pan: POWIEDZIAŁ…A czy coś ZROBIŁ? Celem przywrócenia zapisanej w konstytucji ,,neutralności światopoglądowej” państwa? Czy za jego rządów organa państwa egzekwowały prawo stanowione wobec duchownych? Przypominam, że sprawa i bezkarność ks. Dymera ciągnęły się przez 25lat! w tym 7 lat rządów ,,nieklękającego” Tuska.
Czy cokolwiek zrobił w sprawach światopoglądowych? Ministrem Sprawiedliwości (poza min. Ćwiąkalskim) musiał zostawać zawsze ,,katolik polityczny”?
Czy uczynił cokolwiek by zmniejszyć żerowanie aparatu kościelnego na naszym państwie? Podpowiem:
NIC. Wielkie NIC.
Co zabawniejsze, od 10.04.2010 był jawny sojusz KRK-PiS, kler wspierał ideologicznie antyrządową krucjatę Kaczyńskiego a pomimo tego ,,nieklękający” Tusk nie zrobił nic.
Ale czego się spodziewać po kolesiu, który zapewne wypalił całe lasy trawy (musiało tego być sporo skoro po 30latach uznał, ze lepiej dokonać samo-denuncjacji) a sam wsadzał za to do więzienia czy przywoływany wyżej ,,ślub w trybie wyborczym” po 27latach nierejstrowanego kościelnie pożycia. Wynika z tego, że wybór prezydenta RP to był wyścig wpobożności?
Powiedzieć można wszystko (skoro Tusk powiedział to co powiedział, też w ,,trybie wyborczym”, to wiedział jakie są nastroje społeczeństwa i mu się to opłaci wyborczo) a zrobione…insza sprawa. Jak to u Tuska: nic.
@NH
Prawda jest też taka, że KK nie jest i nie będzie monolitem jako społeczność osób wierzących, w tym polityków, działaczy, twórców itd. Część z nich w pierwszych latach transformacji ustrojowej nie kierowała się wyrachowaniem, interesem własnym lub środowiska, tylko przekonaniami patriotycznymi i religijnymi. KK nie zawsze miał tak zły czas jak po 1989 r. Ci politycy nie spodziewali się, że Kościół przejdzie taką antywolnościową ewolucję w państwie i społeczeństwie, które odzyskało wolność. Że w miejsce swego wroga episkopat podstawi swobody i prawa obywatelskie zamias komunizmu. Teraz to już historia, ale zbieramy gorzkie żniwo tamtej spolegliwości rządzących różnych opcji i kodu kulturowego przez nich podtrzymywanego ku uciesze i umocnieniu wpływu społecznego KRK, że dobry Polak to katolik, a Kościół JP2 nie może być w niczym zły.
Kalina
17 lutego o godz. 11:27
Ja znam praktycznie tylko ludzi z wyższym wykształceniem, nie tylko magisterskim, z dużych miast, zasobnych, dla których ksiądz jest „bogiem”. A krk święty.
Głosują na PiS, Dudę, słuchają Radia Maryja, oglądają TV Republika. Wspierają finansowo Ordo Iuris.
I gorliwie pracują nad moim „nawróceniem”.
Czy oni są „Ciemnym Ludem”?
Zabawnym jest to, że nawet ów wszeteczny ksiądz nie dostąpi sprawiedliwości. Dla jednych pozostanie biednym, zaszczutym barankiem, dla innych raną bo nie osądzonym zbrodniarzem.
Przypominam, że nieboszczyka Wesołowskiego żegnały tłumy w rodzinnej miejscowości a i krakowska kuria nie umknęła mu honorów.
Przypominan obrzydliwe zachowania niepisowych polityków, którzy po śmierci ks. Jankowskiego nagle sobie czaczęli przypominać ,,…tych chłopców kręcących się po plebanii. Wydawało im się to cokolwiek dziwne, jeżeli nie niestosowne.” Gdy Belzebub żył gdańska prokuratura , mie stwierdzała znamion przestępstwa…”
Ten ksiądz też nie ma szans na prawdę…
Co i rusz słyszymy ,,wszyscy coś tam wiedzieli/podejrzewali”, dalej ,,nie można ustalić miejsca pobytu podejrzanego” aż w końcu, na końcu dowiadujemy się, że ,,no problemo, bo został SKAZANY przez KOŚCIELNĄ komisję i przebywa w KOŚCIELNYM ośrodku odosobnienia”.
Wg. TVPiS najbardziej pedofilogenną grupą zawodową są budowlańcy* czyli powinniśmy najpierw usłyszeć, że prezes Budimexu nie wie, na którą budowę podejrzanego przeniesiono, po czym wobec dalszych naciskòw oświadcza: no problemo – podejrzany stanął przed Komisją wewnętrzną Budimexu i karę odbywa w Budimexowym Ośrodku Odosobnienia Budowlanego.
Kalina
17 lutego o godz. 11:34
Sądzisz, że Bóg sobie nie poradzi bez tej faryzejskiej instytucji?
@Adam Szostkiewicz
17 lutego o godz. 12:38
Wiem, że zabrzmi to dziwnie ale jako 16letni czytelnik Jasienicy jasno wiedziałem w 1990r, widząc to co się dzieje za oknem, ze nie upadający komuniści są prawdziwym zagrożeniem dopiero co odzyskanej wolności. Wtedy czułem, dziś to wiem, że wolność nie należy do kościelnego DNA.
Potem przyszła cała litania nadużyć, oszustw, przeniewierstw, uzurpacji, z którą ŻADEN rząd III RP nic nie zrobił. PiS tylko legalizuje stan faktyczny.
Nie chcę tu nikogo obrażać ani prowokować, ale nie widzę żadnej różnicy między ideą chrześcijańską a komunizmem – obie są piękne acz teoretyczne, a w praktyce krwawe, despotyczne i destrukcyjne; jak również między klerem a działaczami partyjnymi…i w zasadzie nigdy, nawet jako dziecko – pewnie instyktownie – nie miałem do jednych i drugich ani odrobiny zaufania.
Mykotoksyny – trują, choć tego nie widzisz…
Wypowiedzenie tego haniebnego konkordatu* to niezbędna opcja atomowa. Spowodowałoby to ogromne zmiany w wymiarze symbolicznym – zadośćuczynienie tym wszystkim pokrzywdzonym, jak i praktycznym – funkcjonariusze KK staliby się normalnymi obywatelami RP, których ich własna instytucja ze strachu przed konsekwencją różnych przestępstw zaczęłaby na poważnie kontrolować.
* oczywiście obecnie to political fiction. Już nie ze względu na Zjednoczoną Prawicę ale na tłum różnych ,,oświeconych” konserwatystów w opozycji, sierot po 30 latach okresu transformacji. Ale społeczeństwo zaczyna się zmieniać… Warto drążyć skałę.
Lista konserwatywnych posłanek i posłów PO którzy są za powrotem do tzw kompromisu aborcyjnego w obawie przed wywołaniem tzw ,,wojny światopoglądowej”, która, swoją drogą już trwa:
Paweł Arndt, Halina Bieda, Mateusz Bochenek, Waldy Dzikowski, Krzysztof Gadowski, Tomasz Głogowski, Cezary Grabarczyk, Kazimierz Kleina, Stanisław Lamczyk, Antoni Mężydło, Czesław Mroczek, Jan Olbrycht, Tomasz Olichwer, Małgorzata Pępek, Kazimierz Plocke, Marek Plura, Ireneusz Raś, Bogusław Sonik, Marek Sowa, Wojciech Ziemniak, Paweł Zalewski.
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/platforma-obywatelska-podzielona-stanowisko-konserwatystow-w-sprawie-aborcji/85v3wg4
Podsumowując: tylko 2 kobiety na 19 facetów (klasyka gatunku) ,w tym dwóch – ex pisowców (reszty nie sprawdzałem) oraz brat księdza. Warto wiedzieć kogo demokratycznie odstrzelić na przyszłych listach wyborczych.
@A. Sz.
Zgoda. Ale, jak słusznie stwierdzili w swoim opracowaniu Mariusz Janicki i Wiesław Władyka: „Trzeba jednak stwierdzić jasno: to nie Episkopat wprowadził religię do szkół, ale władze świeckiego państwa. To nie Kościół jest odpowiedzialny za umocnienie swoich wpływów, choć robi wiele, aby je zdobyć. Główny ciężar odpowiedzialności spada na polityków, którzy zamiast bronić wartości republikańskich, głos Kościoła – ważny przecież, potrzebny i wart analizy – bardzo często traktują jako causa finita. Można im powiedzieć: stańcie się partnerami Kościoła, a nie wykonawcami. Nie bójcie się”
Jagoda
17 lutego o godz. 12:39
Kalina
17 lutego o godz. 11:27
Czy oni są „Ciemnym Ludem”?
Tak oni są „ciemnym ludem”, to wręcz niejako crème de la crème ciemnego luda i to oni właśnie są naprawdę groźni – nie ta babka z podkarpacia – bo promieniują radioaktywnie na otoczenie i „legitymizują” mafię.
@Jagoda
Kosciol nie jest dla Boga tylko dla ludzi. Mam oczywiscie na mysli Kosciol duchowy, tzw. Chrystusowy, a nie ten ziemski, ktory zdaje sie zywic wlasnym ogonem
„Oświeceni” katolicy, których znam, nie winią księży przestępców tylko szatana. Twierdzą, że im „świętszy kapłan”, tym większy szturm przypuszcza Zły.
„Kapłana” należy otoczyć modlitwą, wspierać.
Wprawdzie mówią, że stała się rzecz straszna, ale nie należy się tym za bardzo zajmować, żeby „trzciny nadłamanej nie dołamać”, jak uczy Ewangelia.
Ba, uważają, że krytykujący są pod wpływem szatana, bo on jest nazwany „oskarżycielem”.
Wszystko sobie potrafią wytłumaczyć tak, żeby dalej modlić się do księdza i krk.
@Jagoda
Piszesz, ze znasz tylko ludzi z wyzszym wyksztalceniem. Sek w tym, ze wyksztalcenie niekoniecznie idzie w parze z „oswieceniem” kulturalnym. Dla ciekawosci – sprawdz, kim byli rodzice twoich znajomych. Czy przypadkiem nie przekazali dzieciom kulturowego kodu zawierajacego balwochwalczy stosunek wobec proboszcza:)))
lemarc
17 lutego o godz. 15:36
Mnie się wydaje, że są dużo bardziej winni tego stanu rzeczy, który mamy, od „babki z podkarpacia”.
Balabuch
17 lutego o godz. 13:36
Moim zdaniem wszystkie totalitaryzmy nowożytnej Europy wzorowane są na totalitaryzmie krk.
Ten ostatni ciągle jeszcze trwa dzięki strategii biznesowej: dzisiaj płacisz, towar dostaniesz po śmierci.
@Balabuch i @Slawczan przypomnieli kapitulację Tuska przed klerem (bo to była kapitulacja, mimo – zapewne – racjonalizowania i osładzania jej wzrostem słupków poparcia; była to zgoda na grę wg reguł, których sam Tusk nie akceptował, czego dowodzi jego wcześniejsze życie).
Mówicie też o wypowiedzeniu konkordatu – krok to bez wątpienia potrzebny. Przychodzi mi do głowy coś, co mogłoby ten krok przyspieszyć. Puszczam teraz wodze wyobraźni: gdyby jakimś cudem trafił się w Polsce premier (albo prezydent), który zachowałby się odwrotnie niż Tusk i dokonał publicznego aktu apostazji – to taki gest (stricte polityczny, zaznaczam!) miałby nieocenione znaczenie. Porównywalne z oryginalnym „chrztem Polski” (tak!), jeśli chodzi o pozytywne skutki dla naszego kraju.
Proszę przemyśleć, panie Hołownia 🙂
@Adam Szostkiewicz
W oryginale jest „przed księdzem”.
W domyśle: „Rydzykiem”.
Jest w sieci podcast.
Pozdrowienia.
@Adam Szostkiewicz, 12:38
„KK nie zawsze miał tak zły czas jak po 1989 r. Ci politycy nie spodziewali się, że Kościół przejdzie taką antywolnościową ewolucję w państwie i społeczeństwie, które odzyskało wolność. Że w miejsce swego wroga episkopat podstawi swobody i prawa obywatelskie zamias komunizmu.”
Ci politycy, którzy się tego nie spodziewali, nie mają kompetencji, by sprawować tę funkcję. No ale politykiem (nie tylko u nas) zostaje się nie z powodu kompetencji i nie po zdobyciu doświadczenia zawodowego i życiowego. Dla człowieka choćby z maturą (tą PRL-owską, nie obecną) powinno być jasne, że KK nigdy nie walczył o swobody i prawa obywatelskie i zawsze był raczej po stronie przeciwników tych swobód. Z komunizmem KK walczył, bo ten odbierał mu „elektorat”, a nawet obrzędy i ceremoniały, nie mówiąc już o sposobach działania czy strukturze organizacyjnej.
Bardzo dobrą ocenę ewolucji postawy KK po roku 1989 dał p. prof. Jan Widacki:
„Ponieważ Kościół wspierał opozycję demokratyczną, całą opozycję demokratyczną, powstało powszechne przekonanie, że popiera on wolność, której opozycja się domaga. Tymczasem Kościół wspierał walczącą o wolność opozycję demokratyczną, bo widział w niej sojusznika w walce z autorytarnym, propagującym ateizm państwem realnego socjalizmu. Większość opozycji demokratycznej nie zorientowała się, że jej sojusznik w walce z „komuną” – jak wtedy mówiono – walczy nie o wolność, ale o swoją pozycję. Używając języka polityki, można powiedzieć, że sojusz Kościoła z opozycją demokratyczną miał tylko charakter taktyczny, a nie strategiczny.
Pozycja i autorytet Kościoła w społeczeństwie polskim były przed 30 laty ogromne. Kościół cieszył się prawdziwym poparciem społecznym. Dlatego nowe elity władzy szukały dla siebie poparcia w Kościele. Zaczął on zrazu obrastać w przywileje, których nawet się nie domagał.”
https://www.tygodnikprzeglad.pl/bledy-kardynalne/
Dzisiaj wizyta w kościele w Polsce jest pośrednim popieraniem wszystkich nieprawości i łajdactw jakie dokonują się w tej korporacji, ględzenie o „wspólnocie wiernych” ma na celu tylko zaciemnienie tej stosunkowo jasnej sytuacji, jaką mam gwarancję iż posyłając dziecko do kościoła np jako ministranta nie narażam je na spotkanie z pedofilem? Polecam książkę Jacka Leociaka „Wieczne strapienie”
Redaktorze,
Straszne że przez 25 lat kryminalna działalność Dymera była przedmiotem śledztwa kościelnego a nie państwowego. Jak to się mogło zdarzyć w państwie które ma być świeckie? To jest kryminalna sprawa choć Drymerowi możemy już tylko, mówiąc kolokwialnie, nagwizdać! Ale Głódź i reszta zamieszana w skandal powinna iść pod sąd!
@lubat
17 lutego o godz. 16:42
100/100!
Ze swej strony dodam, że kler i JP II tokowali o ,,wolności” tyle, że ta ,,wolność” była przez nich zdefiniowaną. Nie od rzeczy jest przypomnieć, że żadne narody nie miały tyle wolności, co bratnie narody zamieszkujące Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich. Sami towarzysze z Kremla układali im definicję wolności.
@lubat
Dobrze, że przywołał pan opinię prof.Widackiego, bo wnosi coś nowego do dyskusji. Na tym forum juź kilka razy dyskutowano o KRK. Stanowiska są znane, konkluzje też. Teraz dodany został wątek motywacji Kościoła, która nim kierowała w czasie bezprecedensowego zawieszenia sporu z świecką i laicką inteligencją i częścią opozycji demokratycznej i solidarnościowej w latach 70. i 80. Widacki ma sporo racji. Przymierze było zawarte, oczywiście nieformalnie, w imię wspólnej sprawy wyzwolenia z ucisku autorytaryzmu. Myślę i pamiętam z autopsji, że nie do końca cynicznie z obu stron. Taktyka mogła być w episkopacie, ale wielu biskupów i księży nie szukało tylko interesu, prywaty czy pozycji. Symbolem moźe być ks. Popiełuszko- cóż on skorzystał na ,,taktycznym” sojuszu? Ale generalnie trudno się nie zgodzić: w marnowaniu daru wolności KRK po 1989 r.miał znaczący udział, a episkopat skoncentrował się na odbudowie pozycji i wpływów w nowej klasie politycznej i w społeczeństwie. Nie napotkał zdecydowanego sprzeciwu ani ze strony polityków, ani społeczeństwa. O naiwności można więc mówić nie tylko w odniesieniu do kolejnych rządów już demokratycznie wyłonionych, ale teź znacznej części obywateli i zorganizowanej opinii publicznej. Dodatkowa komplikacja polegała na tym, że główną trybuną twardego antyklerykalizmu było NIE Urbana, twarzy propagandy stanu wojennego. Jego wiarygodność dla nowej klasy politycznej była zerowa nawet gdy informował o rzeczywistych złych tendencjach w polityce kościelnej. Urban był tak znienawidzony w części społeczeństwa, że płacił za swoją przeszłość u boku junty Jaruzelskiego także wtedy gdy zwracał uwagę na te kościelne zakusy, które dziś dominują w polityce Kościoła.
lubat
17 lutego o godz. 16:42
…dzięki za info – umknął mej uwadze ten precyzyjny Widacki…
(…) Do tego doszedł konkordat. W porównaniu z tym poprzednim, z 1925 r., o wiele bardziej niekorzystny dla państwa, czyniący z Kościoła de facto państwo w państwie.
W demokratycznych krajach Europy Zachodniej Kościół katolicki znalazł swoje miejsce. Nie pcha się do polityki, prowadzi szkoły, szpitale, ochronki. Nie pcha się do władzy. Na ogół cieszy się szacunkiem. U nas chce rządzić! Skumał się z najbardziej reakcyjnymi, wstecznymi siłami prawicy. Wspólnie uczestniczy w budowie państwa narodowo-katolickiego. I jako część politycznej prawicy razem z tą prawicą przegra. Odrażająca jest też jego obłuda. Popierał lustrację, mimo że jego czołowi przedstawiciele byli uwikłani we współpracę z SB. Nie będę się znęcał. Nie będę wymieniał pseudonimów tajnych współpracowników wśród najwybitniejszych hierarchów. Sądzili, że rozbuchana lustracja ich ominie? Teraz ujawniane skandale pedofilskie w polskim Kościele pokazują jego moralne oblicze. Stolica Apostolska z papieżem Franciszkiem zaczyna reagować. Ostatnie decyzje dotyczące kard. Gulbinowicza, atmosfera wokół kard. Dziwisza pokazują prawdziwą twarz polskiego Kościoła. Na jaw wychodzą jego grzechy. I przy okazji grzechy polskiej elity ostatnich 30 lat. To one doprowadziły do sytuacji, którą teraz mamy w Polsce. Bezkarność, demoralizująca bezkarność, podsycająca pychę.
Zguba polskiego Kościoła jest wspólnym dziełem postsolidarnościowych elit i niepohamowanych ambicji hierarchów„.
———————–
Warto też poczytać profesora Jana Widackiego na fb, gdzie znajduje czas by coś interesującego powiedzieć/napisać…
https://it-it.facebook.com/pg/ProfesorWidacki/posts/?ref=page_internal
Na 40 diecezji w Polsce mamy liste 30 niegodnych biskupow.
@Adam Szostkiewicz
17 lutego o godz. 12:38
„Ci politycy nie spodziewali się, że Kościół przejdzie taką antywolnościową ewolucję w państwie i społeczeństwie, które odzyskało wolność. Że w miejsce swego wroga episkopat podstawi swobody i prawa obywatelskie zamias komunizmu”.
Naprawdę się nie spodziewali? To co z nich byli za politycy? Już w drugiej połowie lat 80. hydrze kontrreformacji zaczęły odrastać łby. Na przykład gdzieś w Polsce ksiądz podpuścił młodzież, żeby powiesiła krzyże w szkolnych klasach. Władze kazały krzyże zdjąć, młodzież protestowała i zrobiła się chryja na całe Radio Wolna Europa. Już wtedy coś brzydko zapachniało z zakrystii.
Ostatecznym sprawdzianem prawdziwych intencji nowych, postsolidarnościowych elit politycznych były żądania Kościoła dotyczące wprowadzenia religii do szkół i zakazu aborcji. Żaden polityk popierający demokrację i wartości Oświecenia by się na to nie zgodził. Oni się zgodzili. Polacy, którzy mieli jeszcze wypranych mózgów tak jak teraz, zebrali półtora miliona podpisów pod protestem przeciwko zakazowi aborcji, ale nasi piewcy wolności i demokracji, którzy dopiero co wyzwolili kraj z okowów totalitaryzmu, nie mogli przecież pozwolić na to, żeby jakieś homosovieticusy dyktowały im, bohaterom, co mają robić.
Kilka lat później postkomuniści z SLD, którzy doszli do władzy po wygraniu wyborów, przywrócili na pewien czas prawo do aborcji. Zostało ono jednak ostatecznie pogrzebane przez Andrzeja Zolla, ówczesnego prezesa Trybunału Konstytucyjnego. To na orzeczenie Zolla powołał się trybunał Przyłębskiej, zaostrzając tzw. kompromis. Środowiska Platformy i Gazety Wyborczej nadal jednak traktują Zolla jako autorytet…
Po wizycie prowincjała dominikanów, abp Kamiński wezwał Marcina Mogielskiego na dywanik. „Kto ojca nasłał, kto ojcu to zlecił? Jakim prawem ojciec robi śledztwo na terenie mojej diecezji?” – krzyczał arcybiskup.
Gdy usłyszał od Mogielskiego, że wykorzystani chłopcy zwierzali się także siostrze Miriam, zagroził, że jak się ta „siostra nie zamknie, to ją wyrzuci z diecezji”.
@Bartonet
17 lutego o godz. 14:09
„Warto wiedzieć kogo demokratycznie odstrzelić na przyszłych listach wyborczych”.
Ale zdajesz sobie sprawę, że głosując na PO, głosujesz na tych ludzi?
Jesienią 2011 roku do Sejmu wpłynął tzw. obywatelski („zorganizowany” oczywiście przez Kościół) projekt ustawy o całkowitym zakazie aborcji. W decydującym głosowaniu Tusk zarządził dyscyplinę, jednak połowa Platformy nie przyszła, natomiast kilkunastu jej posłów zagłosowało za zaostrzeniem. W rezultacie do zwycięstwa biskupów zabrakło zaledwie kilku głosów.
Wtedy Tusk oświadczył uroczyście, że wyciągnie wobec tych kilkunastu posłów surowe konsekwencje. Jakieś dwa miesiące później były wybory. Zadałem sobie trochę trudu i sprawdziłem, czy te osoby nadal są na listach PO. Były. Wszystkie, z wyjątkiem jednej, na tzw. biorących miejscach. I wszystkie, z wyjątkiem tej jednej, dostały się do Sejmu ponownie. Listy zatwierdzał Tusk, a w grupie „ukaranych” byli wtedy tacy fundamentaliści jak Żalek.
Ciekawe, jak się poczuli wyborcy PO popierający prawo do aborcji, gdy ich głos oddany na kogoś z dalszego miejsca przeszedł na takiego Żalka. Ja wtedy zagłosowałem na Palikota i nigdy później nie oddałem już głosu na PO w wyborach parlamentarnych.
@remm
Im więcej obrażonych na PO/KO, tym łatwiej Kaczyński rozegra opozycję.Może kiedyś polscy wyborcy zrozumieją, na czym polega głosowanie taktyczne. Jeśli nie mam partii, na którą mógłbym głosować w pełnej zgodzie z mym rozumem politycznym i sumieniem, głosuję na partię, z której programem zgodzam się w większym stopniu, niż z innymi.
@remm
Bo prof.Zoll JEST autorytetem prawnym, czy to się panu podoba czy nie. Wielokrotnie wyjaśniał swoje stanowisko ws aborcji.Można je odrzucić, ale autorytetu prawniczego prof. Zolla to nie przekreśla.co do religii w szkole, to też nie przekonuje mnie pański prezentyzm. Wtedy kontekst był całkiem inny. Przywrócenie katechezy nowa władza uznała za dowód dla społeczeństwa, że prawa wierzących, nie tylko katolików, są takie same jak niewierzących. Że Polska się zmienia w państwo z prawem do i OD religii. Dziś wiemy, że dobra wola ówczesnych polityków została nadużyta i obróciła się przeciwko nim, pokutują za to do dziś w liberalnej opinii publicznej, a KRK i PiS wolą nie pamiętać, że decyzję podjął rząd Mazowieckiego.
Kalina
17 lutego o godz. 15:47
@Jagoda
Piszesz, ze znasz tylko ludzi z wyzszym wyksztalceniem
Tego nie napisałam.
Napisałam, że ludzie mający księdza za boga, a których ja znam, to ludzie z wyższym wykształceniem.
Znam ludzi bez wyższego wykształcenia, którzy nie mają mózgów wypranych przez krk
arkadia
17 lutego o godz. 17:44
ględzenie o „wspólnocie wiernych” ma na celu tylko zaciemnienie tej stosunkowo jasnej sytuacji,
Nie uważam, że to jest „ględzenie”.
Wielu ludzi potrzebuje wspólnoty. Również wspólnoty religijnej i mają oni do tego pełne prawo.
Inną kwestią jest natomiast branie odpowiedzialności za własną wspólnotę.
Zgadzam się, że:
Dzisiaj wizyta w kościele w Polsce jest pośrednim popieraniem wszystkich nieprawości i łajdactw jakie dokonują się w tej korporacji
Każda wizyta w kościele legitymizuje tę instytucję dokładnie taką jaka jest.
Toteż te osoby są współodpowiedzialne za krzywdy i łajdactwa tam wyrządzane. Tymczasem wiele osób umywa ręce uważając, że nie ma w tym ich udziału.
„Palą, ale się nie zaciągają”.
Trudno się nie zgodzić:
https://hartman.blog.polityka.pl/2021/02/17/ks-dymer-jest-bez-znaczenia/?nocheck=1#comments
@Maciej2
„Porównywalne z oryginalnym „chrztem Polski” (tak!), jeśli chodzi o pozytywne skutki dla naszego kraju.”
Trudno sobie wyobrazić, co by się działo – ale by się, oj działo! – gdyby faktycznie Hołownia dokonał publicznego aktu apostazji, powiedzmy tymczasowego, na czas pełnienia urzędu premiera lub prezydenta, w ramach protestu, przeciwko zepsuciu w kościele oraz w walce o faktyczne rozdzielnia państwa od kościoła, ale na pewno wygrałby w cuglach wybory. Nie wiem, może sam bym wtedy na niego zagłosował, choć sam nie mogę uwierzyć w to, co teraz piszę, bo w tej chwili, z braku laku, głosowałbym na PiS – wspomniałem kiedyś dlaczego. Coś w tym naprawdę jest. Może nie na miarę chrztu Polski, ale na miarę prawdziwego rachunku sumienia i prawdziwego bierzmowania, również/przede wszystkim dla kościoła.
Adam Szostkiewicz
17 lutego o godz. 19:53
… oprócz „prawniczego autorytetu” – niezbędna jest trudna umiejętność przewidywania skutków decyzji ustawodawczych płynąca ze znajomości nastrojów i opinii społecznych większości, zmian kulturowych, poczucia rzeczywistości… oraz intuicja, którą się ma albo nie – ułatwiająca rozpoznanie dalekosiężnych skutków decyzji ustawodawczych i obowiązującego prawa.
Mówimy o sytuacji w państwach praworządnych i demokratycznych, a nie w państwach folwarkach partyjnych i kościelnych.
—————–
Prof. Ewa Łętowska, sędzia TK w stanie spoczynku i pierwsza polska Rzecznik Praw Obywatelskich:
– Powiem jedno. Mnie ten problem [aborcji] nigdy osobiście nie dotyczył, ale znam życie, znam literaturę, znam orzecznictwo… Przez wiele lat żyłam w systemie, który aborcji zabraniał. To się od zawsze kończy w jeden sposób. Aborcyjnym podziemiem.
Prof. Andrzej Zoll, były prezes Trybunału Konstytucyjnego i rzecznik praw obywatelskich:
– Swoim poglądom w tej sprawie dałem wyraz w 1997 r., gdy Trybunał Konstytucyjny pod moim przewodnictwem orzekł, że aborcja z powodów społecznych jest niekonstytucyjna. Bliskie jest mi w tym wypadku niemieckie prawodawstwo, które zakazuje aborcji w każdym przypadku, ale nie karze za wykonanie jej (X/2020) ???
————————-
W Niemczech przerywanie ciąży (ein schwangerschaftsabbruch) lub aborcja (eine abtreibung) są wykonywane na żądanie (z obowiązkową konsultacją medyczno-psychologiczną kobiety przed jej ostateczną decyzją; pre-termination counselling) oraz z przyczyn medycznych lub karnych (bez pre-termination counsellingu, ale okoliczności muszą być zweryfikowane).
Poradnictwo (pre-termination counselling) w autoryzowanej poradni są bezpłatne i poufne.
Na żądanie : Kobieta w ciąży, która chce dokonać aborcji z jakiegokolwiek powodu innego niż medyczny lub karny, musi uzyskać poradę/zgodę dotyczącą niechcianej ciąży (schwangerschaftskonfliktsberatung; zgodnie z art. 219 StGB jest to wymagane przez prawo niemieckie, aby aborcja mogła zostać przeprowadzona bez kary; takie poradnictwo musi być organizacyjnie oddzielone od klinik, w których aborcje są przeprowadzane):
Aborcja musi nastąpić w ciągu 12 tygodni od poczęcia. Oblicza się to jako 14 tygodni od pierwszego dnia ostatniej miesiączki kobiety.
Pisemne potwierdzenie w postaci zaświadczenia (ein beratungsschein) z certyfikowanego ośrodka jest wymagane, aby udowodnić, że poradnictwo zostało podjęte.
Pomiędzy konsultacją a operacją muszą minąć co najmniej trzy dni.
2. Ze wskazań medycznych (medizinische indikation): Aborcja może być przeprowadzone po 12. tygodniu ciąży jedynie wówczas, gdy życie kobiety w ciąży jest w niebezpieczeństwie, lub jej zdrowie fizyczne lub psychiczne zagraża ciąży (to musi być udowodnione, że zagrożenie dla kobiety można uniknąć tylko przez terminację), lub tam, gdzie jest znane lub przewidywane uszkodzenie płodu, z powodu zaburzeń chromosomalnych lub podobnych.
3. Ze względów karnych/kryminalnych (kriminologische indikation): w przypadku, gdy kobieta jest w ciąży w wyniku gwałtu ewentualna aborcja musi nastąpić w ciągu 12 tygodni od poczęcia, ale nie ma obowiązku uczestniczenia w pre-termination counsellingu.
Niezależny lekarz musi sprawdzić, czy istnieją medyczne lub karne podstawy do aborcji i przedstawić zaświadczenie lekarskie (ein ärztliches Attest) potwierdzające ten fakt . Ten lekarz nie może dokonać aborcji.
We wszystkich tych sytuacjach aborcja może być przeprowadzona tylko za zgodą kobiety ciężarnej i lekarza.
Każde ubezpieczenie zdrowotne pokrywa koszty aborcji w przypadku aborcji płodu z przyczyn zagrażających zdrowiu kobiety lub w wyniku gwałtu. Inne aborcje są objęte ustawowym ubezpieczeniem zdrowotnym tylko pod pewnymi warunkami. We wszystkich przypadkach Kasa Chorych obejmuje jednak poradę lekarską przed aborcją, opiekę lekarską przed i po zabiegu oraz leczenie powikłań. Jeżeli kobiety w ciąży nie stać na aborcję, państwo może ponieść koszty pod pewnymi warunkami.
Kto nielegalnie przerywa ciążę, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech lub grzywny.
————————–
W Niemczech w latach 2008-2018 wskaźnik aborcji – liczba aborcji na 1000 kobiet w wieku 15-49 – utrzymuje sie na względnie stałym poziomie 5,8
@Adam Szostkiewicz
17 lutego o godz. 18:27
Ma Pan bardzo dużo racji, gdy zwraca Pan uwagę na znaczenie faktu, że to właśnie Urban/”NIE” stał się twarzą sprzeciwu wobec klerykalizacji kraju. Moim zdaniem, Urban – w przewrotny i niezamierzony sposób – ogromnie klerowi pomógł.
Twarz Urbana skleiła się z postawą oporu wobec zakusów kościoła – i, niestety, naznaczyła tę postawę. Kto stawiał opór kościołowi, stawał ramię w ramię z Urbanem; to była mordercza zbitka, która na dłuuugie lata uczyniła taką postawę czymś niestosownym. Tak było w moim środowisku, wtedy – studentów polibudy. Urban był „niedotykalny”, zwłaszcza zestawiony ze „świętym” JP2.
Piszę o tym z wielką przykrością, bo dziennikarze tygodnika „NIE” robili dobrą robotę: afery, które opisywali, ostrzeżenia, które słali – to były słuszne działania w dobrej sprawie. Ale warto też sobie zdawać sprawę, że konsekwencje i bilans ludzkich działań mogą być trudne do przewidzenia i mocno różnić się od zamierzeń/wyobrażeń.
Tym niemniej, dziś już jest pełna jasność zarówno co do intencji, jak i metod działania polskiego kościoła katolickiego. Klątwy (Urban) i zaklęcia (JP2) przestały działać, maski opadły – pojawił się w społeczeństwie opór, który przybiera na sile.
@Adam Szostkiewicz
17 lutego o godz. 19:53
„Przywrócenie katechezy nowa władza uznała za dowód dla społeczeństwa, że prawa wierzących, nie tylko katolików, są takie same jak niewierzących. Że Polska się zmienia w państwo z prawem do i OD religii”.
„Takie same prawa”? To w PRL katolicy nie mieli prawa posyłać dzieci na katechezę? Zawodowi żołnierze, milicjanci i funkcjonariusze PZPR owszem, bywali z tego powodu szykanowani, ale po upadku komunizmu problem się automatycznie rozwiązał i nie miał nic wspólnego z miejscem prowadzenia zajęć.
To wprowadzenie religii do szkół – za pieniądze podatnika, ale bez kontroli władz świeckich nad programem nauczania, w środku zajęć lekcyjnych, z oceną na świadectwie – w praktyce umniejszyło prawa ludzi niewierzących, których dzieci zostały narażone na presję i ostracyzm.
Kościół nie miał problemu z miejscem nauczania religii. W latach 80., za sprawą JP2, wybudowano mnóstwo salek katechetycznych, które później pozostały puste. Można było po prostu zezwolić księżom na prowadzenie zajęć w szkołach tam, gdzie rodzice sobie tego życzą ze względów praktycznych (bo do salki katechetycznej jest daleko). Na zasadzie zajęć pozalekcyjnych, jak np. lekcje tańca. W celu uznania zasług Kościoła w walce z komunizmem władze mogły udostępniać mu szkolne sale nieodpłatnie – samo to byłoby bonusem.
@Adam Szostkiewicz
17 lutego o godz. 19:53
Orzeczenie TK pod kierownictwem prof. Zolla brzmi następująco (podkreślenia moje):
„Wartość konstytucyjnie chronionego dobra prawnego jakim jest życie ludzkie, w tym życie rozwijające się w fazie prenatalnej, nie może być różnicowana. Brak jest bowiem dostatecznie precyzyjnych i uzasadnionych kryteriów pozwalających na dokonanie takiego zróżnicowania w zależności od fazy rozwojowej ludzkiego życia. Od momentu powstania życie ludzkie staje się więc wartością chronioną konstytucyjnie. Dotyczy to także fazy prenatalnej.
Objęcie tej fazy życia ludzkiego ochroną konstytucyjną znajduje zresztą potwierdzenie w ratyfikowanej przez Rzeczpospolitą Polską 30 września 1991 r. Konwencji Praw Dziecka, której preambuła deklaruje w akapicie dziesiątym, nawiązując do Deklaracji Praw Dziecka, iż dziecko z uwagi na swą niedojrzałość fizyczną oraz umysłową, wymaga szczególnej opieki i troski, a zwłaszcza właściwej ochrony prawnej, zarówno przed, jak i po urodzeniu. Ujęcie tej reguły w preambule Konwencji musi prowadzić do wniosku, iż zawarte w Konwencji gwarancje odnoszą się również do prenatalnej fazy ludzkiego życia”.
(https://sip.lex.pl/orzeczenia-i-pisma-urzedowe/orzeczenia-sadow/k-26-96-orzeczenie-trybunalu-konstytucyjnego-520122839)
Jeżeli powyższe orzeczenie nadal obowiązuje i nikt go nie wycofał ani nie zmienił, to tzw. kompromis jest niezgodny z Konstytucją i już dawno powinien zostać zaostrzony.
Mamy tu wyraźnie napisane, że płód/zarodek to dziecko, któremu konstytucyjna ochrona życia należy się od momentu poczęcia. Powinien więc obowiązywać całkowity zakaz aborcji z wyjątkiem przypadków, gdy lekarze muszą wybierać między życiem matki i dziecka (czyli między życiem dwóch osób, jak w sytuacji wojny lub katastrofy).
Dymajacy ks Dymer. What a perfect aptronym!
@Adam Szostkiewicz
17 lutego o godz. 19:53
„Przywrócenie katechezy nowa władza uznała za dowód dla społeczeństwa, że prawa wierzących, nie tylko katolików, są takie same jak niewierzących. Że Polska się zmienia w państwo z prawem do i OD religii”
Jesli ktos mi jest w stanie wylozyc jak wprowadzenie, de facto, przymusowej religji w szkolach umocnilo prawa do zycia bez religii to ufarbuje sobie wlosy na fioletowo.
W RZECZY SAMEJ NIE KOŃCZY….
..bo wielka jest miłość Kościoła do człowieeeeekaaaa! Miłość gorąca,żarliwa dyszaca..czystaaa
i nieustającaaaaa!
..Módlmy się więc Umiłowane Dzieci Bożee…aby brat nasz Dymer wstapiwszy na wysokość wspierany był naszą życzliwoooością.! ..i aby strzeżone były w niebie..dusze brata naszego Wesołowskiego biskupa..i innych którym ludzie niewierni..zakłócili swietość posługi kapłaaaańskiej.! Oby też wymienieni…w niebie nie ulegli pokuuuusie…!
-Bracia i siostry ..W USA…ZBANKRUTOWAŁA DIECEZJA…sąd zasądził 24 mln dolarów dla rzekomo ” poszkodowanych przez nasz kościół świety..w Kanadzie ogłoszono strefy wolne od Rydzyka”…Lewacki bezbożnik wyciaga też chciwe łapy po naszą Ojczyznę..Potrzeba wszych serc i waszych.. środków…aby bronić Maryi.. która bardzo w niebie sie raduje gdy na konto…i na tacę rzucacie szczerze . Nr konta…66 665.000 1821. 333. Z DATKÓW I OFIAR WESPRZEMY NASZYCH RODAKÓW ZA OCEANEM….. AMEEEN!
https://wiadomosci.wp.pl/ojciec-tadeusz-rydzyk-wezwal-sympatykow-do-wplat-podczas-pandemii-trudniej-sie-zyje-6609177012439936a
Wizytówka wojtylizmu, twórca jego ukochanego radia:
https://wiadomosci.wp.pl/o-tadeusz-rydzyk-stanie-przed-sadem-6609277482728288a
Zobaczymy czy znajdzie się odważny sędzia.
@Maciej2:
Nie było „chrztu Polski”, bo krajów się nie chrzci. Zwłaszcza, że jeszcze Polski nie było. Był chrzest księcia Mieszka.
Coś, jakby dzisiaj, w moralnym oburzeniu na skalę moralnego bankructwa Kościoła, prezydent Duda dokonał apostazji i się pochwalił na TikToku.
Z TikTokiem sobie żartuję, ale generalnie w tym coś może być. Zapisy konkordatu nie są jakoś szczególnie znaczące. W każdym razie, nie na nich opiera się pozycja Kościoła. Bardziej chodzi o znak i gest.
https://oko.press/podlesna-ja-nie-pozwalam-aby-wiary-czy-religii-uzywac-do-pognebiania-czlowieka/?fbclid=IwAR1-4cVjvqJhSFKi7w91jL1vx-qdNcUKeVkbBcdGfh4CaAzJzHoT67yrgdg
Aborygen
18 lutego o godz. 3:02
Dymanie państwa, społeczeństwa, instytucji, organizacji, na każdym polu, to główne zajęcie wyznania bankowo – ginekologicznego.
Adam Szostkiewicz
17 lutego o godz. 18:27
…główną trybuną twardego antyklerykalizmu było NIE Urbana … Jego wiarygodność dla nowej klasy politycznej była zerowa nawet gdy informował o rzeczywistych złych tendencjach w polityce kościelnej. Urban był tak znienawidzony w części społeczeństwa, że płacił za swoją przeszłość u boku junty Jaruzelskiego także wtedy gdy zwracał uwagę na te kościelne zakusy, które dziś dominują w polityce Kościoła.
W latach 90. Tygodnik NIE osiągał nakłady rzędu 700 tysięcy. Dla porównania, nakład GW związanej z nową klasą polityczną sięgał miliona. Co podważa tezę o jakiś szczególnym znienawidzeniu Urbana przez społeczeństwo.
W tamtym czasie miałam okazję bywać na podkarpackich wsiach. Ci sami ludzie, którzy chodzili do kościoła, pilnie czytali NIE. Pamiętali, jeszcze nawet z międzywojnia, butę, arogancję, chciwość kleru. Doniesienia Urbana współgrały z ich osobistymi doświadczeniami i doświadczeniami ich i rodzin.
Nowa klasa polityczna wykazała się brakiem odpowiedzialności ignorując doniesienia Urbana. Małostkowością, jaką dziś zarzucamy niektórym liderom opozycji.
Urban nigdy nie przegrał żadnego procesu za podawanie nieprawdziwych informacji. Zatem zerowe zaufanie nowej klasy politycznej świadczy o braku politycznej dojrzałości. Fiksacji na starych urazach w miejsce odpowiedzialnego reagowania na bieżące wydarzenia.
Pompowano kult JPII do granic nieprzyzwoitości. W czasie jego pielgrzymek media wpadały w zbiorowy orgazm.
Nowa klasa polityczna odegrała rolę pożytecznego idioty. Pomogła w miejsce realnego socjalizmu zainstalować czarny wojtylizm.
Jagoda
18 lutego o godz. 9:28
Aborygen
18 lutego o godz. 3:02
They have to fuck People over to survive…
Okradają i molestują ludzi, na wielką skalę, a ci im na to pozwalają…
@Jagoda
Nie pisałem, że Urbana nie czytała część społeczeństwa. Nie czytała go reprezntacja postsolidarnoścowej części społeczeństwa, dla której był on bezczelnym symbolem propagandy schyłkowego PRL.
@Jagoda:
Wiem, że Urban parę razy przepraszał za publikację rzeczy nieprawdziwych. Wiem, rozumiem, to nie był poziom, bo ja wiem, TVP, a nawet Wprost. To były wpadki kogoś, kto jednak chciał stosować standardy. Ale jednak nie jest to „nigdy”.
Adam Szostkiewicz
18 lutego o godz. 11:53
Tak, ale obowiązkiem nowej klasy politycznej było reagowanie na doniesienia medialne. Również „nie naszych mediów”.
Trudno, na tym polega demokracja, że słuchamy wszystkich. Ktoś, kto kieruje państwem nie może stroić fochów.
Reagowanie na sygnały Urbana nie wymagało zapomnienia mu dawnych świństw, czy pokochania go.
Dzięki temu „godnościowemu” zachowaniu mamy jeszcze bardziej bezczelną propagandę katobolszewicką.
remm
17 lutego o godz. 19:45
Remm dzięki za próbę uświadamiania mnie ale ja przyszedłem na świat przed 2011 rokiem. Byłem wtedy jednym z tysięcy osób które w związku z tym wysłały protest na adres PO. To wydarzenie, oraz żenujące przepychanki ws In vitro było jednym z powodów dlaczego ta formacja przegrała z PiSem.
Możesz dalej bujać w obłokach i głosować na antysystemowów lub na polityczne efemerydy. Okej, teraz na topie jest Szymon Odnowiciel. Już nie chcę być złośliwy i wyciągać z czeluści internetu jego archiwalnych kazań oraz przypominać jego zachowania przed II turą wyborów. Miał swoje 5 minut. A resztę wytłumaczył ci Redaktor.
Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny „Więzi”, w opublikowanym w środę 4 listopada tekście prześledził historię procesu kościelnego Andrzeja Dymera od 1995 roku do dziś.
Ujawnił w nim m.in. treść wyroku kościelnego w sprawie Dymera z 2008 roku. Pokazał również, jak proces spowalniali lub torpedowali szczecińscy hierarchowie: biskup pomocniczy Stanisław Stefanek oraz metropolici Maran Przykucki, Zygmunt Kamiński i Andrzej Dzięga.
@Balabuch, @PAK4
Obaj poczuliście, jak sądzę, potencjał na pozytywny wstrząs 🙂
Porównanie z tzw. chrztem Polski było na wyrost, ale samo się narzuca. Po pierwsze, jako pozorne odwrócenie wydarzenia sprzed tysiąca lat. Po drugie, gdyż, co do istoty, chodzi o rzecz podobną: akt polityczny w wykonaniu księcia (idący z najwyższych kręgów władzy) – który daje impuls do przyłączenia naszego kraju do strefy europejskiej normy.
Wydarzenie sprzed tysiąca lat w konsekwencji uczyniło chrześcijaństwo polską religią państwową, co było wtedy standardem w Europie. Dziś złotym standardem jest rozdział państwa i kościołów.
@ PAK4
„Nie było „chrztu Polski”. Zapisy konkordatu nie są jakoś szczególnie znaczące”
Tak, a Elvis żyje
Przegląd w starej i nowej wersji, NIE, Fakty i mity oraz Polityka od lat 70tych to były i są moje ulubione pisma.
PAK4
18 lutego o godz. 12:02
Zdaje się, że Urban przepraszał za opublikowanie podrzuconej mu fałszywki (?) deklaracji współpracy Kaczyńskiego z SB. Coś tam było też ze sprawami obyczajowymi tegoż.
Rzecz w tym, że nigdy, przynajmniej ja nic o tym nie wiem, nie udowodniono mu kłamstwa jeżeli chodzi o opisywanie kościelnych afer.
To był ogromny brak odpowiedzialności i grzech zaniechania, że się tym nie zajmowano.
Pozwalając, żeby degeneraci z krk niszczyli państwo.
@lemarc, 21:16 wczoraj.
Wielkie dzięki, za objaśniający sytuację w Niemczech post.
Ten blog nie ma konkurencji.
Profesor Matczak do A. Dudy:
Nie mogę pozwolić na to, aby uściśnięcie Pana dłoni zostało odebrane jako choćby cień akceptacji dla tych działań. To są sprawy absolutnie najważniejsze i mam nadzieję, że jako człowiek i prawnik Pan to rozumie, nawet jeśli jako polityk poszedł Pan na nieakceptowalne kompromisy
Szkoda, że polscy katolicy nie potrafią się zdobyć na postępowanie: „tak, tak, nie, nie”. I ciągle dorabiają sobie ideologię do legitymizowania instytucji krk.
@Jacek NH:
@Chrzest:
Poczytaj historyków. Serio. Mamy kwestię formalnie-teologiczną: chrzci się ludzi. Mamy kwestią braku świadectw akcji chrystianizacyjnej za Mieszka I (wskazuje się ją dopiero za Bolesława Chrobrego). To samo jest z nazwą „Polska” — pojawia się dopiero w zapiskach męczeństwa św. Wojciech, a więc w czasach Chrobrego. Autorzy z czasów Mieszka I mają problemy z nazwaniem tego czegoś, czym rządził.
@Zapiski konkordatu:
Tu zawsze można się spierać. Przeglądam je. Owszem, jest tam oparcie dla religii w szkołach, kościelnej własności cmentarzy, wyjęcia spod prawa świeckiego zbiórek, dotowanie KUL i PAT, poszanowanie i obrona rodziny, państwowo-kościelna komisja do dyskutowania o sporach majątkowych, uzasadnienie dla kapelanów w więzieniach itp.
Tylko, to wszystko to dużo mniej niż Kościół dzisiaj ma. Np. kwestia religii w szkołach, czy posługi kapłanów w więzieniach nie jest tu określona od strony finansowej. Mówi się tylko o dotowaniu dwóch uczelni katolickich (z możliwością rozszerzenia), ale nie określa się stopnia dotowania — jeśli państwo przekaże jedną złotówkę na KUL i jedną na PAT, to też wypełni zobowiązania konkordatu. A „obrona rodziny” jest ogólnikowym stwierdzeniem. Komisja wspólna niby jest utwierdzona, ale nikt nie mówi, że ma ona iść na rękę Kościołowi. Podobnie lista „świąt kościelnych” wolnych od pracy jest krótsza niż obowiązująca. Nie ma zająknięcia o aborcji.
Jeśli bym wskazał na naprawdę niebezpieczne zapis w konkordacie, to jest to:
— oddanie Kościołowi cmentarzy; autorom konkordatu wyraźnie nie mieściło się w głowie, że bycie dysponentem jedynego cmentarza w miejscowości i groźba odmowy pochówku na jego terenie, to będzie element dyscyplinujący w relacjach proboszczów z mieszkańcami ich parafii;
— oddanie Kościołowi pełnego nadzoru nad religią w szkołach — państwo jest tylko informowane o programie — w obu sprawach prosiłoby się o możliwość odwołania do państwa w przypadkach szczególnych, choćby to miało przejść przez państwowo-kościelną komisję.
Konkordat jest dziecięciem epoki. Być może z tego powodu powinien być zniesiony — jako przestarzały. Weźmy taki punkt o skierowaniu kapłanów do rezerwy… Tu widać odniesienia do roli, miejsca i działania Kościoła w PRL i dawniej — stąd lęki o działalność „antynarodową”, owi rezerwiści, ale też trudno wprowadzać jakieś wymagania dotyczące organizacji religii w szkołach, jeśli alternatywą są salki katechetyczne nadzoru państwa pozbawione.
Kaziuk Odnowiciel.. z pomocą Niemców.. pogańską Polskę odnawiał jak ..wiadomo pnie minęło od ,,chrztu” nawet 70 lat..Lud i mozni mieli bliżej do starych Swarozyców…Łady i Kupały i Świetowita czy ŚWIATOWIDA…
Ta gęba z Warszawy..też ma kilka twarzy..jakby Światowid..tylko z różańcem..
-Nie ulega wątpliwości..ze ,,chrzest” był aktem politycznym. Ideologia z Rzymu i uznanie przez papieża długi czas namaszczało króla nie tylko Polski..[Oczywiście nie za frrico].
Gdy GDY HITLER nawiazał stosunki z Watykanem..faszystowskie Niemcy…,,stały się ” ,,poważnym państwem” Von Pappen…szambelan papieski…utorował im drogę ..dalej. USA..jeszcze nie były państwem uznanym przez Namiestnika..”
Dzisiejsze Dzięgi..Janiaki..i Głodzie…ciagle myslą tamtym czasie i probują cofnąć historię chociaż lokalnie.
Gil ,Dymer,Wesolowski i Dziwisz? i poszkodowani???.. ..Zdziwienie na gębach z pytaniem i pewnością że ,,głupi lud” wszystko zniesie bo MUSI..!
NO JAKTO LUDZIE NIE CHCECIE IŚĆ DO NIEBA?…nie wiecie że bez nas was nie pochowają? nie ochrzczą…?
,, Ilu biskupów jużeście zabili?” pytał w Toruniu OJDYR?..”
,,My chcemy do Niebaaaa….,,A my chcemy pieniędzy i Ubóstwienia…więc nie zawracajmy sobie głowy pierdołami”….
-Nie wieta ,,młoty laickie” ze duchownemu też czasem trzeba poluzować”?
Maciej Boryna mawiał do Kuby.. ty się nie pchaj blisko ołtarza bo wszyscy i wszystko ma swoje miejsce” ..Są ludzie do ambony i do tacy ..i do roboty” Ty Kuba jesteś do roboty…
W okresie wiosny studenckiej slogan partyjny. tak brzmiał…Studenci do nauki, masy do pracy.. studenci dodawali..,,.Pasta do zębów” i,, papier…toaletowy” Tych dwóch produktów notorycznie brakowało.
– Aktualnie…?? ,, Żaryn do IPN!..Kurski do żaren” ,, kamień młyński do szyi”.. ,,Ręce do braw”.. paluszki…pod sukienkę”..MEDIA POD PRĘGIERZ..!! ,,Bielan pod Raszynem”.,,.Paluch w oko”
@Jagoda
Czy to jest ten sam profesor, który odgrażał się swojemu oponentowi, ze przeczołga jego córkę na egzaminie? Jeżeli tak – a tak – to rzeczywiście, jest to prawdziwy autorytet. Jak to ujął junior Matczak w piosence? Patoelita? Patointeligencja?
@Maciej2
Gdyby aktu apostazji dokonał publicznie Budka, Trzaskowski, a nawet Kosiniak-Kamysz czy Kukiz, to byłoby to trochę śmieszne i trochę straszne, ale Hołownia to zupełnie inna sprawa. To człowiek ze środka, w zasadzie prawie ich, krew z krwi. To byłby cios w splot słoneczny KK. Kaczyńskiemu opadłaby żuchwa z wrażenia. To bylby ruch w jego stylu, który odbiera dech przeciwnikowi na dłużej. Radzilbym jednak panu Hołowni nie płakać przy tym, ale przesmutny wyraz twarzy, jak najbardziej zalecany. To jest recepta na odebranie PiS-wi władzy. Zmarnowane okazje mszczą się podwójnie, np. w postaci dwóch kolejnych kadencji PiS-u.
Przepraszam, że nie na temat.
Przejeżdżałam przed chwilą przed posesją z takim oto ostrzeżeniem na płocie:
Uwaga, dobry pies, ale nerwy ma słabe!
Może by to dedykować naszym rządzącym: uwaga, dobry naród, … 😉
stasieku
18 lutego o godz. 14:30
… dziękuję za uwagę…
dzielenie się zdobytą wiedzą i informacją… mocno rozproszoną w jej morzu, wspierającą krytyczne myślenie o faktach, zjawiskach społecznych i stanach rzeczy – bliżej lub dalej związanych z poruszanymi tu kwestiami – jest moim miłym obowiązkiem…
@@@
… „NIE” i Jerzy Urban przegrali proces z braćmi Obajtkami za publikację artykułu pt. „Fortuna braci Obajtków” opublikowanego w tygodniku „Nie” nr 48 (1471) 30 listopada – 6 grudnia 2018 roku oraz przedrukowanego w Tygodniku „ANGORA” nr 49/2018 9 grudnia 2018 roku.
Tygodnik zamieścił przeprosiny.
@NH
@PAK
W ślad za słuszną pańską radą, żeby czytać dobrych historyków, dołączam swoją rozmowę z prof. Henrykiem Samsonowiczem, wybitnym mediewistą, o chrzcie dworu księcia Mieszka
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/historia/1657458,1,jakie-znaczenie-dla-polski-mialo-przyjecie-chrzescijanstwa.read
Pispolska – nowy szef delegatury IPN we Wrocławiu, faszysta i antysemita…
https://krakow.wyborcza.pl/krakow/7,44425,26804072,wyplynelo-kolejne-zdjecie-heilujacego-szefa-wroclawskiego-ipn.html#S.main_topic-K.C-B.1-L.1.duzy#s=BoxWyboMT:undefined
· Z religią czy bez, dobrzy ludzie będą postępować dobrze, a źli — źle, ale złe postepowanie dobrych ludzi, to zasługa religii.
@Adam Szostkiewicz (17 lutego o godz. 19:53)
Dla kogo prof. Zoll jest autorytetem prawnym, dla tego jest. Dla mnie nie jest. Konstytucja jest aktem prawnym, z którego wolno wyczytać tylko to, co zostało w nim napisane. Skoro nie było w niej napisane, że człowiekiem jest także płód i to niezależnie od tego w jakiej jest fazie rozwoju, to znaczy, że w myśli konstytucji płód nie jest człowiekiem. Prof Zoll „zapomniał”, że Bóg nie jest źródłem prawa. Nie tak dawno prof. Zoll apelował, by nie publikować w Dzienniku Ustaw wyroku TK w sprawie aborcji, co miałoby nas uchronić przed konsekwencjami tego wyroku. Tym samym nie tylko nawoływał do łamania Konstytucji, ale na domiar złego za legalny uznał wyrok wydany przez nielegalnie działający TK. Nie tego oczekuję od autorytetów prawnych.
Zadaniem państwa jest zapewnienie obywatelom dostępu do wiedzy, a nie pomaganie komukolwiek w praniu mózgów dzieci i młodzieży. W demokratycznym państwie prawnym nie ma miejsca dla nauczania religii nieletnich, także w kościele. Tyle tylko, że mózgi dzieci łatwiej się pierze, a mózg dobrze wyprany trudniej przywrócić do normalnego stanu. Wie to ksiądz, wie też wójt, a ponieważ obu jest to na rękę, to mamy to, co mamy. Z prawami wierzących nie ma to nic wspólnego, chodzi wyłącznie o interes kościoła instytucjonalnego, o pieniądze i władzę nad bezwolnymi – nomen omen – owieczkami.
Każda inna organizacja, w której pedofilia miałaby się tak dobrze, zostałaby zdelegalizowana. Dlaczego Kościół nie?
@volter:
W którejś francuskiej katedrze (w barokowym Arras chyba?) napotkałem wystawę o szerzeniu się chrześcijaństwa. W Polskim przypadku, nie pisało o Mieszku, ale właśnie o Kazimierzu. Miałem dość przekorny okres, gdy to podkreślałem, bo wizja oryginalna, ale też taka której da się bronić, bo kryzys państwa i kultury był wtedy ogromny.
Tylko po co? O tych czasach bardzo mało wiemy. Podlinkowany przez Gospodarza prof. Geremek mówi o wchodzeniu przez ten chrzest Mieszka do Europy. Na pewno Polska wtedy do Europy wchodziła, ale co było przyczyną, a co skutkiem? Czyli czy najpierw była wojna, polityka, handel, czy religia? Na to wiadomo o wiele za mało.
No dobrze, na handel, jako czynnik wejścia do Europy, to chyba państwo Mieszka było trochę słabe.
O czasach przedchrześcijańskich wiadomo jeszcze mniej. Są dwie szkoły — jedna widzi u Słowian duży panteon, z analogiami do greckiego, czy rzymskiego; inni wskazują, że źródła sugerują, że wiara była mało rozbudowana, a tylko jeden bóg może uchodzić za w miarę pewnego — Perun.
@PAK4
18 lutego o godz. 15:31
Drogi PAK gdy czytam Twoją wypowiedź na temat konkordatu to mi…ręce opadają. Wiem, że zawsze ważysz swoje racje, starasz być się ,,po środku” ,,sine ira…” ale tutaj ocierasz się aż o ,,dobromyślactwo”. Konkordat jest umową międzynarodową. Umową międzynarodową podpisaną przez ludzi, którzy dogodzili swoim mniemaniom i fetyszom ideologicznym, w których zostali wychowani. Przypominam obrazę i potępienie moralne wobec komunistów podpisujących jednostronne umowy z Moskwą. Ba, ci nie tylko dogodzili swoim wyborom ideowym ale także (najprawdopodobniej) ratowali życie. Przypominam Ci, że nie było żadnej debaty o konkordacie, społeczeństwo zostało POINFORMOWANE o podpisaniu tego dokumentu. Podpisywał rząd ,,na wylocie”, bez debaty publicznej. Potem był już tylko terror moralny ,,koledzy morderców ks. Jerzego chcą zrobić świństwo Największemu Polakowi w Dziejach” więc SLD ,,nie miało odwagi”
W każdym razie pisanie o tym, że podpisujący a potem ratyfikujący ,,nie wiedzieli”, ,,nie przewidzieli”, ,,nie zauważyli” jest delikatnie mówiąc słabością. Z takiego stawiania sprawy wynika, że byliśmy rządzeni przez bandę niekompetentnych kretynów pozbawionych elementarnej wiedzy i zdolności przewidywania, za to znajdujących się pod przemożnym wpływem kleru. Nie mam (jasne, że MAM i to takie, że tylko poziom bloga nie pozwala mi nazwać tego po imieniu) pretensji do SLD: oni nigdy nie byli ludźmi idei, dla nich liczyło się koryto i po to szli ,,w politykę” (cudownie potwierdziły to ich rządy w latach 2001-2005). Dlatego uległość wobec kleru była ceną spokoju przy korycie ale UW? Partia ,liberalna”?
Za dużo tego ,,nie wiedzieli”, ,,nie przewidzieli”. A może mieli to w d…e? Liczyło się ,,neutralne” kazanie/list duszpasterskim w dniu wyborów? Wałeczki z KRK, jak pokazuje cassus naszego Pinokia? Mało w tym ideałów? Dużo pseudoreligijnej hucpy? A jakże! Toż to polski katolicyzm. Sztywne wartości moralne i w razie co ,,unieważnienie” byle kościelne.
Przecież wątpliwości co do zapisów konkordatu prawnicy podnosili od początku. Nic to. Poszliśmy w to. Dzięki temu pani Suchocka mogła się oddawać dzikiej, nieskrępowanej dewocji na nasz koszt w Rzymie.
Sam bym wszedł do polityki by zostać ambasadorem…na Jamajce.
@lemarc
18 lutego o godz. 18:48
Odpowiem tak: a kogo mieli mianować? Jasia Kapelę? Kto jak kto ale taki nacek gwarantuje, że będzie propagowana prawidłowa wersja historii, polska rzecz jasna. I nic a nic nie zagrozi honorowi narodu polskiego.
@PAK4
18 lutego o godz. 20:20
Dyskusje o chrzcie Polski są o tyle jałowe, że są toczone z perspektywy znajomości jego skutków, w obliczu takich a nie innych źródeł historycznych. Nie mamy niczego z czego dałoby się wywnioskować stan świadomości ks. Mieszka. Brak źródeł. Jeżeli nowe się nie pojawią to wiemy tyle i tylko tyle. Co rzecz jasna, nie pozbawia nas prawa do stawiania hipotez.
Ja mam dwie (oprócz wszystkich innych tych racjonalnych, rzecz jasna):
1. Państwo Mieszka było państwem de facto tworem rodziny Piastów. Tam było gdzie uznawano jego (zapewne) opartą na przemocy władzę, co oznaczało, że był to zlepek plemion. Religia JEDNEGO BOGA mogła spełnić rolę unifikacyjną (tak jak ją spełniła wraz z obywatelstwem rzymskim w późnym Cesarstwie). Tak jak nastał nowy książę tak nastał nowy Bóg. Zresztą ten bóg był tylko wtedy gdy w pobliżu był miecz książęcego woja
2. Być może Mieszko chciał mieć SWOJĄ religię, co by przyciąć pazurki kapłanom rodzimej religii. Po przez analogię: wśród Pomorzan książę miał relatywnie słabą pozycję na tle niepodważalnej pozycji kapłanów starej wiary. Nowa wiara – nowe rozdanie – nowy układ.
Budowa ponad plemiennej organizacji państwowej na Słowiańszczyźnie było cokolwiek trudna. Świadczą o tym losy państwa Samona, Wielkich Moraw czy organizacji protopaństwowych na Połabszczyźnie. Ta protoPolska wcale nie musiała się podnieść po 1038r i ponownie zaistnieć w kształcie zbliżonym do tego w jakim wkroczyła na karty historii. Dziś byśmy czytali (ciekawe w jakim języku) o państwie Mieszka, które po rzadach jego syna i wnuka jednak się się rozpadło a jego ziemie weszły w skład dzisiejszych…
@Slawczan:
1) Nie uważam, że prawda leży po środku.
2) Byłem wówczas przeciwko konkordatowi. Tylko, tu leży pierwsza część mojego odstawania w tym temacie, postrzegam pewne rzeczy, jakby to były zjawiska z histerezą. Przy tym słowie mi się otwiera w pamięci odpowiedni obrazek, zapewne tego nie masz, więc trudno mi to opisać słowami. Generalnie uważam, że to jak z wodą i zamarzaniem, na przykład. Jak woda zamarza, to temperatura musi być trwale poniżej zera; a jak odmarza — podobnie powyżej — około zera, w tej samej temperaturze, woda może być ciekła, lub stała, w zależności od tego, czym była wcześniej, ponieważ proces w obie strony wymaga odpowiednich przepływów energii — dopóki one nie nastąpią, nie będzie przemiany. Ze mnie prosty inżynier, myślę, że Tobie by lepiej przemiany fazowe wody mały fizyk wytłumaczył 😉
Generalnie: uważam, że źle się stało, że konkordat podpisano. Ale nie uważam, by to samo w sobie było wystarczającym argumentem za jego wypowiedzeniem. Zwłaszcza by był nim tryb podpisania. Tu trzeba dostarczyć więcej argumentów (jak odpowiednika energii przy tych przemianach wody).
3) I tu dochodzimy do drugiej rzeczy, bo ja widzę w tym atakowaniu konkordatu pewien fetysz. Że konkordat zły. Czytałeś?
Bo ja czytałem dwa razy. Drugi raz po uwagach Jacka NH.. I dobrze, bo o paru złych zapisach nie pamiętałem z pierwszej lektury — Jacek miał trochę racji, że go zbyt lekko oceniałem. Oceniam go więc dzisiaj gorzej niż wczoraj. Ale wciąż nie widzę naszych problemów z Kościołem w zapisach akurat konkordatu. No chyba, że żądamy wyprowadzenia religii ze szkół…
Dotowanie KUL i PAT zapisane w konkordacie przecież nie oznaczają, że ministrem w polskim rządzie ma zostać Czarnek i dawać „od czapy” punkty za pisemka kulowskie. Prawo do robienia mediów przez Kościół nie oznacza, że istotnym ośrodkiem prorządowym będzie Radio Maryja. A prawo do udziału w życiu religijnym więźniów nie mówi nic o trybie finansowania kapelanów więziennych. Ordo Iuris w resorcie sprawiedliwości też nie zostało zapisane w konkordacie…
Ja odbieram ten pomysł wypowiedzenia konkordatu, jak pomysły populistów. Jak to całe, że zrobimy JOWy i będziemy mieli wiarygodnych posłów. Albo, że damy 500+ i zacznie się rodzić więcej dzieci. Czy może: zrobimy lustrację, to rozliczymy komunizm i oczyścimy Polskę. Ja mogę zgadzać się do celu, ale to nie jest droga, to nawet nie jest półśrodek — to jest rozwiązanie zastępcze.
4) Wypowiedzenie konkordatu jako pewien symbol, który przemieni Polskę, tak jak wyżej dyskutowaliśmy o chrzcie Mieszka? OK, rozumiem, ale uważam że się nie opłaca politycznie. Zbyt duży będzie koszt w postaci sprzeciwu i mobilizacji klerykalnej części Polski, w porównaniu do zysków. Bo, że my jesteśmy nakręceni po jednej stronie, to nie oznacza, że cała Polska tak myśli i jeśli chcesz serio zsekularyzować Polskę, to musisz szukać przyjaciół wśród otwartych wierzących, a nie zniechęcać ich.
5) Co do „nie przewidzieli”, to przepraszam, ale trzymam się swojego. Politycy nie mają szans przewidzieć wszystkiego. Nawet gdy dyskutują publicznie, a w mediach jest pełen pluralizm.
Jak przypominam sobie zapisy konkordatu, to czasem mnie śmieszą — tam są pewne lęki czy postawy środowiskowe, których poza środowiskiem nie przyjmiesz z powagą. Ale tak na szybko, to przypominam sobie tylko ze trzy rzeczy, które mogłyby być inaczej:
— religia w szkołach;
— zarząd cmentarzy;
— komisja wspólna.
Resztę i tak musiałbyś rozwiązać tak, jak w konkordacie, bo alternatywą było agresywne i wojownicze narzucanie ateizmu. (Tzn. nawet i tu zmiany można tak odebrać…) A to nie przejdzie tu i teraz.
@Slawczan:
Wiesz, wyjątkowo „lubię” te okresy w historii, gdzie jej pewna wiedza wyłania się z mroków niewiedzy. I gdzie najczęściej prawidłowa odpowiedź brzmi: „nie wiadomo”.
Tak więc tego… jeszcze się skusze na odpowiedź.
Co do hipotez — może, ale też pytanie na ile Mieszko rozumiał, czym jest chrześcijaństwo, że jeden Bóg itd. Przy tych dyskusjach o pogańskiej wierze Słowian mówi się właśnie o tym, że bardzo niewiele słów „przedchrześcijańskich” opisuje kwestie religijne, innymi słowy mówiąc — wygląda na to, że nasi pogańscy przodkowie nie mieli w swoim języku słów na wiele pojęć religijnych, które wprowadzało chrześcijaństwo. (Dalszy wniosek: zapewne w ogóle mieli słabo rozbudowaną strefę religijną. Nawet potwierdzone wzmianki o świątyniach, czy kapłanach dotyczą już czasów wpływu chrześcijaństwa…) A co za tym idzie, samo zrozumienie jego idei było trudne.
Moja „ulubiona” hipoteza mówi o zauroczeniu się kulturą dworu cesarskiego i próbie jej naśladowania, a skoro cesarz Otton I był chrześcijaninem, to i przyjęcie chrześcijaństwa. Ale, oczywiście, to tylko hipoteza, bo mogło być i tak, że tego wymagał sojusz polityczny. (Tu duża uwaga, bo to akurat raczej wiemy — Polska pojawia się na kartach dziejów przy okazji rywalizacji o ziemie nad Odrą, zwłaszcza nad jej ujściem. To była rywalizacja polityczno-militarna, gdzie zaangażowani byli „Polacy”, Czesi, czy też „Niemcy”, czyli poddani cesarza. Najstarsza wzmianka historyczna o „Polsce” mówi własnie o śmierci brata Mieszka w czasie tych walk. Wkrótce Mieszko staje się „przyjacielem cesarskim”, czego nie mógł dokonać jako poganin. Więc może wcale nie polityka krajowa, ale polityka zagraniczna…)
Co do roku 1038 masz rację. Zresztą czytam sobie dyskusje na blogu WO, nie tak dawno, gdzie główna teza brzmiała iż bezpieczeństwo Polski tkwi w „znetworkowaniu”, czyli w tym, na ile polskie elity będą powiązane siecią osobistych znajomości i relacji z elitami zachodnimi, bo gdy przychodzi kryzys, to łatwiej wspierać „znajomych” niż „petentów”. No i właśnie, Mieszko działał w tym kierunku, a Polskę „uratowały” powiązania Bolesława Chrobrego, konkretnie zaś związek Mieszka II z Rychezą. To było bardzo silne zakotwiczenie polskich elit, wśród elit cesarstwa, co dało wsparcie militarne i polityczne dla Kazimierza Odnowiciela, gdy przyszedł kryzys „reakcji pogańskiej” (choć wcale nie wiadomo, na ile rzeczywiście „pogańskiej”).
Pitolango w rozkwicie… i zamarzająca woda…