PiSoPolo. A jak ci się nie podoba, to fak z tobą
Joanna Lichocka nie była pierwsza. Przed nią zhańbił fakiem etos parlamentarny inny poseł PiS – Piotr Pyziak. Frakcja pisowska stanęła murem w jego obronie. Bo reagował na rzekome „chamstwo” PO.
Sejmowa komisja etyki ukarała go tylko upomnieniem, ale wyborcy wymierzyli prawdziwą karę: przepadł w wyborach do Sejmu w zeszłym roku. To może być prognostyk na najbliższą przyszłość. PiS stracił impet, buksuje w błocie afer i skandali, zaczął zjeżdżać po równi pochyłej. Lichocka myślała, że fakuje demokratyczną opozycję, a sfakowała siebie i PiS.
Śledziłem uważnie posiedzenie Sejmu, które przejdzie do historii politycznej nie dlatego, że minister Kamiński nie został odwołany ze stanowiska, bo większość pisowska go obroniła, ale właśnie z powodu wulgarnego gestu pisowskiej posłanki. Niedawno śledziłem dyskusje brytyjskiej Izby Gmin na temat wyjścia z Unii Europejskiej. Debata była gorąca, ale merytoryczna, temat fundamentalny dla przyszłości Wysp, emocji nie brakowało, ale nikt nie fakował, choć chamski gest nosi nazwę wziętą z angielskiego.
Dwie rzeczy przykuły moją uwagę podczas nocnej sesji Sejmu. Najpierw rozbawienie w ławach rządowych, wypełnionych głównie mężczyznami w różnym wieku, kobiet było na lekarstwo, za to wyściskały się z Kamińskim tak samo ostentacyjnie jak ci od Ziobry. Widać było, że czują się doskonale w swoim towarzystwie i mają podobne podejście do problemów państwa i prawa jak poseł Lichocka czy była premier Szydło, która teraz z Brukseli ma dowodzić kampanią prezydenta Dudy.
Rządowa druga linia nie wyglądała na zainteresowaną obradami. Przewijali smartfony, gadali między sobą, ekstatycznie ściskali dłoń Kamińskiego, mniejszość kobieca miała kłopot z przebiciem się do ministra w tym samym celu. Silni, zwarci, gotowi, niestraszne im języki obce ani gwizdy obywateli. Tak im fajnie ze sobą było, że nawet premiera niespecjalnie słuchali. Bo po co? Wyniki głosowań były z góry znane.
Tylko Kamiński siedział ze sfinksową miną, kiedy opozycja uzasadniała wniosek o jego odwołanie z funkcji. Ale chyba nie dlatego, że pracowało w nim sumienie, tylko dlatego, żeby potem wygłosić z trybuny pean na cześć specresortów pod jego nadzorem, a więc i na cześć siebie samego, a następnie odrzucić wszystkie zarzuty. Pisowski szef sejmowej komisji spraw wewnętrznych już wcześniej rekomendował odrzucenie wniosku, a podczas wystąpienia Kamińskiego dolał mu – jak wierny lokaj – wody do karafki.
Wiem i szczerze współczuję, że sytuacja w Sejmie zdominowanym przez pisowską większość musi być dla opozycji trudna nie tylko politycznie, ale i psychologicznie, a nawet estetycznie, jako że obecni notable urodą i manierami raczej nie grzeszą, za to paradują w markowych ciuchach, bo przecież to też Europejczycy, tylko jeszcze lepszego sortu od tych z Brukseli.
Posłowie opozycji chcąc nie chcąc muszą oglądać ten lichy polityczny teatr, występy premiera i ministra, ale już nie autora scenariusza i reżysera widowiska, który też czasem się na sali obrad śmieje, czasem irytuje, a czasem traci nim zainteresowanie, bo boli go kolano, a zakończenie zna lepiej niż ktokolwiek na sali.
Ale niech nas to nie zmyli. To rzecz druga. Scenariusze na końcu pisze historia, a aktorami są ostatecznie obywatele. Kiedy Lichocka pokazywała faka opozycji, a więc i milionom ludzi, którzy na nią głosowali – a było ich więcej niż wyborców Kaczyńskiego – w Polsce wciąż mieliły młyny „dobrej zmiany”, ale nie ziarno na mąkę, tylko polityczne i ekonomiczne problemy, które skumulują się wkrótce tak, że wszyscy je poczujemy, wyborcy Kaczyńskiego i Dudy również, a nawet oni sami, choć dziś odgradza ich od rzeczywistości pancerna karoseria limuzyn dla VIP-ów RP i chór dworskich pochlebców.
Tymczasem w realu drożyzna, inwestycji nie przybywa, tromtadrackie obietnice poszły się bujać (ale to my za nie zapłacimy), jak ostatnio w Ostrołęce, wyśmiewa się z ekologii i kryzysu klimatycznego, udaje zainteresowanie problemami demografii, oświaty, ochrony zdrowia, promuje trujące górnictwo, Unia nie odpuszcza w sprawie praworządności, łajba propagandy nabiera wody, nawet wyborcom Kaczyńskiego nie mieści się w głowie, że można okradać PCK z legitymacją PiS w kieszeni.
No a Kidawa-Błońska wciąż prowadzi w sondażach wśród rywali Dudy, a do ludzi dociera, m.in. dzięki takim lwicom jak Lichocka, Kempa i Pawłowicz, że Duda i PiS to naczynia idealnie połączone, ręka rękę myje, noga nogę wspiera.
I opozycja demokratyczna już dostrzega, że w kampanii prezydenckiej musi pokazać, iż Duda i Kaczyński to politycznie syjamscy bracia, którzy „reformują” Rzeczpospolitą tak, by zostało z niej tyle, ile oni zechcą i na ile oni pozwolą. A kto ma uwagi, temu fak.
Komentarze
Nareszcie w opozycji PoBudka i zdjecie Lichockiej z palcem umieścili na telebimie.
Należy powtórnie wyslac w teren z tym zdjeciem przyczepy z bilbordami i haslem :” PiS pokazał fucka chorym na raka”.
Faka pokazują pissuardzi od lat i nie chodzi mi o sam gest znany już w starożytnej Grecji. Każde wygrane przez PiS głosowanie kończyło się kpinami z opozycji, w stylu „szatniarz z Misia”. Teraz wulgarny gest zobaczyli wszyscy. (już ponad milion odsłon i rośnie). Mnie zaskoczyło (?) zachowanie rzeczywistego szefa Sejmu, Pawki Morozowa, ksywa Pies. Kazał on mianowicie by MKB wygłosiła przeprosiny za antydudzich demonstrantów i co najbardziej istotne, oskarżył JĄ o obrazę powagi Sejmu. Czekam aż PiS licząc na krótką pamięć wyborców, stwierdzi, że to Kidawa krzyczała „ty ch.. u”. Czasem „mię nerwy puszczajo” i mam ochotę krzyknąć jak nieslawny Jenot „Butapren, wyjdź na solo, bydlaku”. Proszę o wyrozumiałość, to i tak spokojny komentarz. Mam nadzieję, że piss zobaczy nasze dwa palce, ułożone w V, 10 maja.
@andrzej52
15 lutego o godz. 22:26
I to trzeba ciągle powtarzać, przypominać takie prostackie gesty w wykonaniu pisowskich gwiazd. Są zrozumiałe dla większości elektoratu (w przeciwieństwie do skomplikowanych spraw typu polityka energetyczna).
Jeżeli nie będzie to powtarzane, to za dwa tygodnie ludzie już o tym kompletnie zapomną (kto pamięta np. o Banasiu, czy panienkach Glapińskiego?).
A jak zapomną, to pisowcy dalej będą wciskać bajkę o totalnej, brutalnej, łamiącej prawo opozycji, i pełnym dobrej woli, gotowym do współpracy dla dobra Polski Prawie i Sprawiedliwości.
Najgorsze jest to, że wśród dziennikarzy, znajdzie się wielu pożytecznych idiotów, którzy taką narracje chętnie podchwycą.
Oczywiście, że zagłosuję od razu w pierwszej turze na MKB, żeby niepotrzebnie nie wzmacniać reszty, jednak po wczorajszej konwencji Dudy, widać okiem nieuzbrojonym, że moja kandydatka będzie miała bardzo ciężko, żeby wyrwać prezydenturę swojemu przeciwnikowi. Duda plecie wiecowe dyrdymały ale jest pewny siebie, zdecydowany, to świetny mówca. Czym ujmie MKB wyborców? Jest osoba łagodną, dystyngowana, miłą, ciepłą ale czy tym kupi społeczeństwo warunkowane od wielu lat przez PiS na sygnał, który ma zwalać z nóg, wieczny alert? Do kogo więcej, niż do tych przekonanych, MKB dotrze tym swoim miłym, łagodnym głosem? Nie wiem. Mam poważne wątpliwości czy poszerzy elektorat. Polityka to od dawna wielkie show, idzie po prostu w innym kierunku niż normalność, która MKB może nam zaoferować. Wyborca ma się trząść, lewitować na wysokości żyrandola, wtedy pójdzie i zagłosuje. A jednak Duda jest relatywnie łatwy do ogrania. Można walić jak w bęben – podpisy na stojaka przy Trumpie niczym jakiś lokaj, łamanie Konstytucji, absolutny brak niezależności – tych spraw jest multum. Sztab MKB ma tzw. „samograja”, a co z tym zrobi, dowiemy się za 3 miesiące. Arytmetyka jest za Dudą. Jeśli MKB go nie dogoni w sondażach to wygra na bank Duda, gdyż wyborcy pozostałych kandydatów zagłosują w większości na Dudę. To będzie ciężka kampania, choć sprawa nie jest przegrana..
Podejrzewam, że na tym palcu Lichockiej Duda zechce wjechać do pałacu prezydenckiego. Widząc zachowanie pisowców na sali sejmowej, to im się to podobało, bardzo sie podobało. Pan siedzący obok Lichockiej krztusił się od śmiechu. Zasłonił twarz i zaśmiewał radośnie, że jego kożelanka tak dokopała opozycji. Jednym środkowym palcem. Trzeba umieć walczyć bez słów. I tak mieliśmy szczęście, bo mogła nam coś innego pokazać. Posłom pisu ten gest się podobał tylko trochę inaczej to interpretowane. Na swędzenie zwalono całą winę. Panie boże proszę, żeby, któraś z posłanek nie odwaliła tego samego co Lichocka w Parlamencie Europejskim. Bo tam siedzącym ludziom nie tylko ręce opadną.
Czy na srodkowym palcu Lichockiej Duda wjedzie do pałacu prezydenckiego ? Myślę, że posłom pis ten gest bardzo sie podobał. Zaśmiewali się, krztusili ze śmiechu. No bo Lichocka dokopała opozycji i to tylko się liczy. Ważne tylko żeby kogoś opluć, obszczekać, podeptać im brutalniej tym ma si ę większe wzięcie u swoich. Poseł nie musi być inteligentny i mądry. Ważne żeby był brutalny i szedł po trupach. Pamietamy marszałka, który odszedł ze stanowiska. Zachowywał się jak kapo w obozie. Był szanowany przez swoich i jeszcze namawiany do większej brutalności. Sam za paznokciami miał sporo pozostało to bezkarne.
W Izbie Gmin parlamentu brytyjskiego galerię dla publiczności od sali obrad oddziela dziś szyba pancerna. Zamontowano ją za rzadów Tony,ego Blaira, kiedy w jego stronę został rzucony but. Moja kochana pani Thatcher musiała czasem wysłuchiwać ostrych inwektyw ze strony posłów opozycji. Może i nieładnie, niemniej w moim odbiorze jest zasadnicza różnica miedzy bezceremonialnością panów bedacych na co dzień eleganckimi dżentelmenami a prymitywnym chamstwem polskiego sejmu, które jest immanentne dla tych ludzi. W swoim czasie Zygmunt Kałuzyński tłumaczył na czym polega różnica między polskimi filmami sensacyjnymi a zachodnimi: w celi siedzi dwóch aresztantów. Jeden pyta drugiego, za co siedzi. Ten odpowiada: za kasę. – Pancerną? – Nie, grycaną. Wciąż uważam, ze nie powinna polska opozycja się ograniczać, ale pójść śladem brytyjskich kolegów.
Dwie refleksje.
1. Sobotnia rozmowa na przystanku autobusowym. Jeden pan w wieku emerytalnym wychwala PiS. Drugi pan, też w wieku emerytalnym: „Panie! PiS – ręką [tu padł wulgaryzm] Lichockiej – pokazał palucha wszystkim Polakom, panu też. A pan ich jeszcze chwalisz? Jesteś pan z tych, którzy jak im napluć w twarz, to mówią, że deszcz pada?’ Odpowiedzią na ten argument było tylko burknięcie/fuknięcie. A może potem… ten apologeta PiS-u przemyślał argumenty swojego przystankowego rozmówcy? Oby!
2. W gronie znajomych oglądaliśmy występ kaczego Führera i byliśmy w sumie zgodni, że nie wyglądał za dobrze, tak jak by chciał okazywać tyle zapiekłości i nienawiści co zwykle, ale zwyczajnie nie miał na to siły. Życzę mu, żeby żył jak najdłużej i spędził wiele, wiele lat w więzieniu za zniszczenie Polski, ale… jeśli rzeczywiste okażą się przypuszczenia, że dni tego pana są policzone, to znaczy, że za niedługo czeka nas zaciekła walka o to, kto będzie nowym Führerem disko-prawicy (to sformułowanie dziennikarza Onetu uważam za dużo bardziej adekwatne dla tej opcji niż samo „prawica’). Ziobro z Morawieckim pewnie rzucą się do ostrej i bezlitosnej walki bez brania jeńców, ale nie wiadomo, czy ktoś trzeci się nie włączy. Tym bardziej więc lepiej, żeby wygrała pani Małgorzata, bo bezpieczniej dla naszego kraju będzie, gdy na czele państwa będzie stać osoba niezwiązana z żadnym ze żrących się o przywództwo w stadzie buldogów.
@ Jerz77
16 lutego o godz. 7:17
„I to trzeba ciągle powtarzać, przypominać takie prostackie gesty w wykonaniu pisowskich gwiazd.”
Zgadzam się, ale…z jednym zastrzeżeniem: trzeba to powtarzanie odpowiednio dozować. Jeśli przedawkujemy – suwerenowi znudzi się to ciągłe gadanie o „geście Lichockiej” i zacznie je puszczać mimo uszu. Jak zatem dawkować to przypominanie? Przyznam, że nie mam pojęcia. Ale mam nadzieję, że są jacyś psychologowie i socjologowie w sztabie pani MKB, którzy będą umieli wskazać, jak często i w jakich okresach w ciągu pozostałych niespełna 3 miesięcy należy przypominać czyn pani Joanny „Środkowy Paluch” Lichockiej.
@Cukietort, pisze „… [Duda] … to świetny mówca…”
Nie mam chyba oka do odbiou społecznego, bo dla mnie mowy Prezydenta to papkinada. Zażenowanie przeplata się u mnie z niedowierzaniem , że ktos taki może pełnic wysoki urząd. Jego poprzednicy na tych stanowiskach przynajmniej starali się zachować godność osobistą i urzędu. Nie przypominam sobie, aby któryś z poprzedników ostentacyjnie płaszczył się przed liderem patyjnym i aportował każdy rzucony patyk.
Jeśli dla ponad 50% społeczeństwa okaże się najlepszym reprezentantem RP, to niezależnie od patyjnej afiliacji liderów jesteśmy skazani na trzeciorzędność.
Co do tematu wpisu – sądzę, że spoej części wyborców PiS gest posłanki Lichockiej się spodoba. Mieliśmy juz niezliczone pokazy pogardy ze stony tego środowiska i po każdym z nich popacie dla rządzących rosło.
@Art63
16 lutego o godz. 12:17
Mnie też cokolwiek zaskoczyła teza Cukiertorta. Świetny mówca??? –
https://www.youtube.com/watch?v=wf4o6rYaPCI
Opozycja powinna wydrukować i rozwiesić w całym kraju plakaty z palcem Lichockiej z krótkim napisem: wizytówka PiS.
@pan Wojtek
No tak, to jest różnica postrzegania Dudy przez ludzi takich jak my a jego odbiorcami podczas wieców i mityngów. Nieważne, że leje wodę, albo straszy i tumani w stylu Krzaklewskiego, jego prekursora, z podniesionym na podobieństwo Mussoliniego podbródkiem i wzrokiem utkwionym w tłumie lub w niebie, ważne, dla nich, że wygląda elegancko i młodo, że ma ,,żonę i rodziców” i zapał harcerskiego przodownika. Treść konkretna nie ma większego znaczenia, chodzi o ,,wellness”.
No w zestawieniu z MKB, Duda wypada o niebo lepiej na wiecach, mówinicach i piszę to bez względu na to, że to na nią będę głosował od początku do końca. Pomijając całą beztreściwość tych jego wynurzeń, trzeba przyznać, że nie jest letni i jednak sprawia wrażenie, że o coś mu chodzi. Na jego elektorat z małych miasteczek i wsi jest jak znalazł. MKB w mowie ciała, sposobie wypowiedzi daje do zrozumienia, że nie do końca jest przekonana czy robi to co chce robić, jeszcze nie zinternalizowała tej roli, która jest od jakiegoś czasu jej udzialem. Wyborca niezdecydowany wyczuwa tą jej „letniość”. Daje się wyczuć, że wewnętrznie MKB boi się mówić jak i całej tej kampanii. Tak się nie da wygrać nawet z takim rywalem, który ma tyle słabych punktów. Poza tym dziś w Tok FM” usłyszałem, że w sztabie MKB cisza jak makiem zasiał wiec właściwie o czym my tu rozmawiamy? Sympatie mamy po tej samej stronie, jednak trzeba sprawy nazywać po imieniu. Nie zmierzam się w maju obudzić z wielkim kacem. Widzę co się po raz kolejny święci – sorki ale takie są moje wrażenia jak na ten moment.
@Cukiertort. Duda „to świetny mówca”. Nie zgadzam się: to zwyczajny krzykacz wiecowy.
Gest Lichockiej godny wykorzystania w kampanii wyborczej. Czy PiS-wyznawcy to zrozumieją? Nie wiem.
Mam nadzieję, iż opozycja wykorzysta w kampanii fakt iż środki finansowe Funduszu Solidarnościowego, przeznaczonego na pomoc dla osób nie pełnosprawnych, a 2 mld złotych na TVP a nie diagnozowanie i leczenie nowotworów.
Czy jakiekolwiek argumenty merytoryczne i moralne, trafią do Ludu PiS? Nie wiem, ale zaniechanie działań byłoby niewybaczalne.
@Cukiertort
No nie, proszę nie mówić, jak symetryści i lewica prof. Hartmana, bo to ich kampania wyborcza, ale nie Kidawy. Wrażenia pańskie są mylne i mylące, proszę się wybraç na spotkanie z nią osobiście, a nie zawierzać bez reszty osobom do niej uprzedzonym z tych czy innych względów.co to znaczy ,,letniość”? To są rzeczy względne. Wielu ludzi woli ,,letniość” niż wiecowe pokrzykiwania i pajacowanie typu Korwin Mikkego. W sytuacjach ekstremalnych zresztą dosadność nawet ludzi pokroju Thomasa Manna przegra z rykiem tłumów wiwatująch na cześć tego czy innego wodza. Na szczęście jeszcze nie mamy z tym do czynienia, więc Kidawa idzie słusznym tropem w walce o wahające się centrum.
Panie Redaktorze. Wpis wyjątkowo trafny bo to kubeł zimnej wody na aktywistów PIS u . Głupcom niewiele pomoże ale może ktoś się obudzi. Głupi zarozumialcy go niszczą i być może MKB zostanie prezydentem, niestety będzie to kolejna klęska prezydentury. Jeżeli kandydatka na, jednak bardzo ważną funkcję, nie ma należytego refleksu by rozróżnić wiec wyborczy od bardzo ważnej dla wielu Polaków uroczystości państwowej? To na co mamy liczyć w przyszłości? Żałośni poprzedni prezydenci, żenujący obecny i czarna przyszłość z kobietą kompletnie niezdolną do tej roli.
@Adam Szostkiewicz
16 lutego o godz. 18:53
Kidawa nie idzie „słusznym tropem w walce o wahające się centrum”. Jej beznamiętny przekaz, nawet gdyby zawierał przekonujące treści (a jak dotąd składa się głównie z tzw. gładkiej gadki), trafia tylko do przekonanych. Do tych 20%, które i tak by zagłosowały na KO. Żeby trafić do pozostałych, trzeba to robić inaczej. Tak, żeby odbiorca widział, że kandydatce zależy. Że ma energię i zapał nie tylko do walki z Dudą w kampanii, ale również do trudnej (zwłaszcza z pisowskim rządem) roli prezydenta. A na razie tego nie widać.
Sztab zrobił pani Kidawie dobry plakat, na którym jest tak upozowana i sfotografowana, że wygląda na bardzo energiczną kobietę, nawet z Margaret Thatcher mi się skojarzyła. Miejmy nadzieję, że ta energia przejdzie ze zdjęcia na prawdziwą panią Małgorzatę. Bo inaczej będzie ciężko.
Prof. Hartman będąc dziś gościem Daniela Passenta powiedział, że tylko idąc na całego można wygrać z krzykaczami pokroju Andrzeja Dudy. Mnie nie trzeba przekonywać, że Duda jest osobowościowo niedojrzałym człowiekiem hańbiącym urząd Prezydenta RP, kompletnie bez jakiejkolwiek wizji tego co ma robić, jednak ja piszę o logice współczesnych wyborów powszechnych a niekoniecznie o niuansach osobowości tego czy innego kandydata w pierwszej kolejności, więc proszę czytać ze zrozumieniem. Wybory wygrywa się właśnie takim krzykactwem, pewnością siebie, nawet butą, tym z piłkarska klasycznym ciągiem na bramkę (Trump, Zelenski), a tego u MKB na próżno szukać. Średnia naszego społeczeństwa to grupa ludzi prostych dość prymitywnych, nieoczytanych – i to oni kupią przekaz tego najgorszego z Prezydentów od czasów przemian 89 roku – MKB to nie ich bajka. Nie muszę chodzić na spotkania z nią, znam mowę ciała, oglądam ją bardzo uważnie i wiem też jak jej nie w smak było, żeby stała się forpocztą tych wyborów. Nie no, w sumie możecie jako moi interlokutorzy żyć w tej iluzji, czy taż bańce, wasza sprawa – ja nie chcę za 90 dni dostać skrętu kiszek nazajutrz, gdy spadną mi z oczu różowe okulary.
@cukiertort
Po co pan w to brnie? Hartman, którego doceniam jako krewkiego publicystę, nie zdołał jako polityk wygrać żadnych wyborów, a startował w wielu i z różnych list. A zatem jego ,,iść na całego” nie sprawdziło się w tym teście. Co innego retoryka publicystyczna, co innego przekonanie do niej wyborców. Warto z tego wyciągnąć wnioski ogólniejsze. Co do ,,baniek”, to uważam ten termin za bezsensowny, chyba że chce się kogoś pognębić, sugerując, że żyje w oderwaniu od realnego świata. Każdy człowiek żyje w jakiejś ,,bańce”, bo taka jest natura ludzka: w jakimś środowisku rodzinnym, przyjacielskim, zawodowym, w jakiejś grupie czy klasie społecznej. Rzecz w tym, w jakiej i co z tego wynika dla społeczeństwa, które tworzà te bańki. Pan zapewne nie uważa, że żyje w ,,bańce”, ani ja tak nie uważam ani w odniesieniu do pana, ani samego siebie. Nie bańki tak rozumiane są czymś złym, ale rozpad więzi społecznej, który dziś obserwujemy nie tylko w Polsce, bańki to sfery autonomii, strefy ochronne, gdzie czujemy się bezpiecznie i nabieramy sił do społecznej interakcji. Zło zaczyna się, gdy bańki się otorbiają, a torbiele sklejają się we wrogie wobec siebie plemiona. To zagraża i dobrej wspólnocie społecznej, i funkcjonalności państwa. Godni swego miana liderzy polityczni i społeczni, włącznie z duchowieństwem różnych konfesji, nie powinni przykładać ręki do dezintegracji więzi społecznych. To ciężki błąd, który obróci się w końcu przeciwko nim. Akurat tej złej cechy nie można przypisać pani Kidawie i to już jest poważny argument, by ją wspierać, zamiast dezawuować w kampanii prezydenckiej.
@rysszc
Zobaczymy. Hurtem bym nie dezawuował. Gdyby obecny prezydent dorósł do swych zadań, stanąłbym w jego obronie, ale pierwszą kadencję pana Dudy trudno uznać za godną pochwały, a to rzutuje na zachowania ludzi. Nie byłoby gwizdów, gdyby Duda pełnił swój urząd inaczej, ponadpartyjnie i niekonfrontacyjnie.
Adam Szostkiewicz
Brnę nie brnę – widzę po prostu jakie są trendy we współczesnej polityce i co ludzie kupują. Grzeczni chłopcy i dziewczynki ostatnio jakoś idą do kąta, a wygrywają „rozrabiacy klasowi”. Od dłuższego czasu opozycja stara się być taka delikutaśna, że jej, a PiS i tak ich robi w konia zrównując ze sobą ze swoim chamstwem, co jest oczywistym kłamstwem. Pan dobrze wie wraz ze mną, że ci mroczni ludzie odejdą tylko, że Polska nie ma już czasu na ich dłuższe rządy. Opozycja nadal śpi jak suseł jednak podobno nie wolno nic powiedzieć, krytykować, bo innej nam nie dano. No dobra. Zamilknę więc, widać trza rżnąć głupa że jest wszystko super. Chciałbym za kilka miesięcy nie mieć w tej polemice racji.
@cukier
Brnie pan bez sensu i bez potrzeby. Opozycja spi, a skąd pan to wie, był pan w sztabach? Nie, przeczytał pan FB i artykuł w Gazecie Wyborczej, że w sztabie PO na Wiejskiej cicho i pusto. A ja mam inne informacje, bo dziennikarz ma wiele źródeł, także osobowe. Polemika polega na odpowiedzi na przynajmniej część uwag, a pan tego nie czyni. Podałem przykład porażek wyborczych JH, aby przestrzec przed ślepą wiarą, że pokonanie PiS nie jest możliwe bez zejścia na ich poziom. Sekret kampanii wyborczych to zdolność do politycznego judo: wykorzystania siły przeciwnika do jego powalenia na matę. Życzę odpoczynku umysłu i sumienia.
zgadzam sie z REMM. MKD jest mdla, uprzejma, spokojna ale te rekwizyty to za malo. Wieksza czesc Suwerena to slabo-slyszacy, malo i raczej wolno myslacy przasny tlum. do nich trzeba jaskrawo, glosno, dynamicznie, ulicznie i nie musi byc spojnie czy logicznie.
Dla PiSiorów pokazanie środkowego palca jest niczym, nawet tego nie rozumieją. Inteligencję to bulwersuje, a tutaj trzeba trafić do mentalności chłopa i emeryta. Niczego to nie zmieni – niestety.
P.S. „Polityczne Judo” – polegałoby na przekonaniu suwerena ze straci 500+ , 13tki i dopłaty do nieuprawianych gruntów jeżeli Polska wyleci z UE.
Stanę w obronie prof. Hartmana. Jest faktem, ze nie wygrał zadnych wyborów, jednak przyczyna tego leży w hasłach antyklerykalnych i ultralewicowych jego programu – nie do strawienia dla polskiego kołtuna. Obawiam się, ze nie od rzeczy jest tez pochodzenia profesora, a zwłaszcza jego ataki na tradycyjne, zgubne cechy polskiej kultury, które w Polsce może krytykować jedynie niebieskooki Polak blond z perkatym nosem. Jestem zaś jak najbardziej zdania, ze propozycje techniki wyborczej, jaka proponuje Hartman, jest jak najbardziej słuszna. Co widać, słychać i czuć na przykładzie mierzwy PiS-owskiej, która w mistrzowski sposób chamstwem i agresją podbija znaczne kregi polskiego społeczeństwa. Jasne, ze będę głosować na pania Kidawę mimo jej nijakości i bezbarwności, niemniej tak będą głosować wszyscy z IQ powyżej 100, dla których nie kandydat i jego barwność czy bezbarwność jest wazna, ale cel – odsunąć PiS od władzy przez odebranie stanowiska dyżurnego długopisu.
@paweł markiewicz
Proszę pana, nie chodzi o to, żeby się zgadzać z czyimiś impresjami, tylko żeby myśleć politycznie. Przaśny tłum albo nie głosuje, albo głosuje, jak jego wieś lub blokowisko. O ich głosy MKB nie walczy, bo nie ma szans. Proszę oderwać się od impresji, subiektywnych wrażeń – to sa rzeczy prywatnie bardzo ważne, ale wyborczo nieistotne – i analizować sondaże, wyniki poprzednich wyborów, na przykład gigantyczny indywidualny wynik p. Kidawy, trendy sondażowe i tzw. dynamikę polityczną, dziś niekorzystną dla PiS.
@kalina
Ależ ja JH nie atakuję, tylko, ponieważ posłużono się jego przykładem, przypomniałem, że jego styl nie dał mu wygranej, co powinno dać do myślenia orędownikom zwalczania PiS pisizmem . Pochodzenie moim zdaniem nie jest powodem, bo Profesor mówi na ten temat od dawna publicznie, a elektorat pisowski obserwuje oficjalną przyjaźń polsko-izraelską w wydaniu Morawieckiego i Bibiego, i rozumie że jawny antysemityzm nie jest dziś dobrze widziany, natomiast na lewicy, a to przecież jej wyborcy odrzucali kandydaturę JH chyba jest dziś szczerze wykluczony. A więc decydują jednak styl i sposób bycia w kampanii. Rozwodzę się nad tym, by powtórzyć, żE ludzi, którzy nie są chamami z natury lub wychowania, nikt nie nauczy chamstwa. Oczekiwać tego, to są złe tropy, wynik zrozumiałej ale destrukcyjnej myślowo frustracji i ,,wkurzu”. Bronią polityków takich jak MKB jest spokojne i dosadne nazywanie rzeczy po imieniu, a w warstwie pop-politycznej dobra aparycja i maniery, które chamów i kołtunów wytrącają z równowagi.
@Szostkiewicz
Ja nie mam powodu nie zgadzac sie z Panem, ale zostane przy swoim tzn przy tym, ze Kowalski glosuje tak jak mu humor kaze w dniu wyborow. Pani MKD ma „twardy” elektorat i dzieki temu miala tak doskonaly wynik w ostatnich wyborach. Ale ten elektorat to za malo zeby wygrac z niejakim Duda! I nawet jak sie okaze ze MKD przegrala z PAD jednym glosem to ciagle bedzie to przegrana.
Zmierzam do tego, ze polski wyborca, nie bedacy „twardym” Ele pani KB, jest jaki jest i trzeba do niego trafic. Niestety, typowy wyborca nad Wisla ma deficyt roztropnosci i bierze to co mu nakrzycza do ucha bez zenady i jakiejkolwiek refleksji czy to ma sens. Niestey PiS zrozumial to i odrobil swoje lekcje przed 2015.
Te wybory trzeba wygrac bo inaczej znajdziemy sie w czarnej doopie. I to bez mozliwosci urzadzenia sie w niej. Jesli niejaki Duda wygra to staniemy w obliczu katastrofy. Ja gotow jestem krzyzem lezec a jakims kosciele zeby pani MKB wygrala ( dlatego tez ze przyszedl juz czas na kobiete w Belwederze)
…
PS. Wolanie Redaktora o wybor ludzi o nieskazitenych manierach, kulturze, spokoju, kompetencjach itd jest nie do podwazenia. Do takiej wlasnie polityki dazymy i takich ludzi chcemy wybrac na Wiejska. Ale niestety barbarzynstwo czasow PiS bedzie kiedys mierzone ogromem zniszczen jakich dokonala ta banda Hunow w swiadomosci polakow i sposobie prowadzenia dyskusji!
Adam Szostkiewicz
Proszę Pana dość trudno polemizować z Panem mając na uwadze choćby poprzedni wyborczy rok. Ja czasami pisałem swoje u Pana w tej poetyce co teraz, a Pan ( a śledzę każdy tutaj wpis) w ogólnym rozumieniu bronił opozycji, że nie należy atakować, że innej nie ma, że to defetyzm itd. Tymczasem wyniki z zeszłego roku to dwie przegrane rzeczonej opozycji więc kto tu był bliżej rzeczywistości Pan, czy ja w swoich ocenach? Patrzyłem po prostu realistycznie i tyle. Ciężko haruję na to, żeby oni za grube pieniądze robili to co do nich należy i mam jak każdy prawo do krytyki gdy sprawy idą w złym kierunku. Wreszcie na koniec – odpoczynku na pewno mi potrzeba – skorzystam, jednak odwoływanie się do mojego sumienia to było z pana strony delikatnie mówiąc cokolwiek niedelikatne, nie sądzi Pan?
@Pan Wojtek, 16 lutego o godz. 12:17
To własnie miałem na mysli – jesli ktoś taki w mniemaniu +50% głosujących powinien być Prezydentem, to życie publiczne tak czy inaczej zamieni się w infantylny teatrzyk, a rzeczy naprawdę ważne wydarzać sie będą poza ekranem radarów.
@pawel markiewicz
Pan napisał: „do nich trzeba jaskrawo, glosno, dynamicznie, ulicznie i nie musi byc spojnie czy logicznie”
Dobra, kampania jest ważna, logika nie zawsze wygra. Druga strona medalu: Nie jest korzystne dla demokratów że polityka będzie wyłacznie wielkim populistycznym i idiotycznym spektaklem, bo wtedy zalety demokratów, czyli przyzwoitość, madrość, pracowitość, szanowanie prawo już będą mniej dostrzegalne.
Myślę że sztuka w demokacje jest tak naprawdę umiejętność kierować uwagę ludzi na tematy które są może nudne czy trudne ale ważne dla kraju (jak np. praworządność). Bo jeśli demokrat robi jak autorytarny polityk z PiSu wtedy już nie widać zalet demokrata. Ci którzy mowią że praworadność nie jest dobrym tematem w kampanii raczej powinni przemyśleć co robić żeby ten temat będzie atrakcjny, bo JEST najważniejszym tematem w Polsce (i w Europie). Pan proponuje w sumie że akceptujemy jako demokraci ich reguły, ale lepiej przekonywać ludzi że nasze reguły są korzystne dla nich.
cukier
nie sądzę, chyba że dla pana słowo sumienie i treść moralna w nim zawarta jest obelgą. Nie patrzy pan realistycznie. Przegrane opozycji, głównie PO, bo na razie innej liczącej się nie ma, to wynik wielu czynników, m.in. zmasowanej i uporczywej kampanii kłamliwego zniesławiania, z czym PiS nie musiał się mierzyć w epoce PO oraz oszustwa w pisowskiej kampanii wyborczej, gdy schowano Kaczyńskiego i Macierewicza, a eksponowano ,,świeży towar”, czyli Dudę i Szydło. Należę do szkoły dyskusji, w której nie ignoruje się tak całkowicie, jak pan to czyni, odpowiedzi. Sednem sporu są kondycja PO, szanse MKB i przydatność wyborcza chamstwa.
Elektoratem PiSu są ludzie z lumpenproletariatu wspierani różnymi 500+, emeryci wspierani 13 emeryturą, rolnicy wspieranie dodatkami z EU, bezwstydni karierowicze, rozwydrzeni narodowcy, chuligani i przestępcy nienawidzący sądów i ludzi wykształconych tzw. elit. Takich ludzi jest większość.
PO skupia inteligencję, uczciwych patriotycznych obywateli, otwartych na świat i ludzi, niestety są oni mniejszością.
Po środku są frustraci i olewacze.
Dopóki PO nie zaoferuje tym pierwszym utrzymania przywilejów, poszanowania wiary, i dorzuci cos nowego od siebie to niestety nie widzę szansy na wygraną i utrzymanie Polski w EU. Marsze i petycje nie zmienią balansu.
Kidawa-Błońska ma arystokratyczne pochodzenie i z tego powodu nie jest dobrą kandydatką dla chłopów, Budka byłby lepszy.
PiS ma niewątpliwie wspaniałych strategów politycznych.
@observer
ależ opozycja też ma swoich doświadczonych politycznych marketingowców i strategów. Tylko że oni nie zawsze dobrze radzą, a Kidawa o tym wie i tego się obawia, woli być sobą, cokolwiek to znaczy. Nie jest osobą z korzeniami arystokratycznymi w sensie historycznym, tylko z wielopokoleniowymi tradycjami patriotycznymi. Jest wnuczką pisarza o skłonnościach endeckich i prawnuczką prezydenta, który w ostatnich latach swej kariery związał się z ruchem ludowym, a więc może mieć dotarcie także do mas popierających dziś PiS. PO wielokrotnie powtarzała, że przywilejów socjalnych przyznanych przez PiS nie cofnie, nigdy nie była partią antyreligijną czy antyklerykalną, więc bierze pod uwagę elektorat wierzący, marsze i petycje są ważne jako element mobilizacji. Budka zrezygnował z ambicji prezydenckich, aby zastąpić Schetynę jako szef Platformy.
@Pan Redaktor i Cukiertort
Przypomina mi się, jak będąc młodą lekarką… wróć!… 🙂 będąc młodym wolontariuszem, wspierałem kampanię prezydencką Tadeusza Mazowieckiego (ale to były czasy! poznało się bohaterów moich młodzieńczych lat – m.in. Bujaka i Wujca – którzy w dodatku ujęli mnie tym, że mnie, pałętającego się gdzieś tam smarkacza, od razu potraktowali jak starego dobrego kumpla! czy to se vrati? oj, chyba nie). 2-3 razy w tygodniu zaglądałem do biura ówczesnego ROAD-u, w kamienicy przy ul. Flory. I pamiętam, jak kiedyś parę osób w mojej obecności (ja tam byłem raczej tylko biernym słuchaczem) pochyliło się nad sporządzonym przez kogoś zestawieniem wypowiedzi Mazowieckiego i Wałęsy na poszczególne tematy. Przykładowo: wypowiedź na temat ochrony środowiska. Wypowiedź Mazowieckiego: konkretne działania, jakie trzeba podjąć, żeby to środowisko chronić. Wypowiedź Wałęsy (nie zacytuję dosłownie, ale sens i charakter wypowiedzi oddam raczej wiernie): „Zatkam te wszystkie dymiące kominy! Zatkam je choćby własnym ciałem!” Wnioski były raczej zgodne: wypowiedzi Mazowieckiego były zdecydowanie bardziej rzeczowe i sensowne, ale w warunkach wiecowania i wyborczej gorączki – dużo bardziej porywały wypowiedzi Wałęsy.
Ale czy Duda rzeczywiście w dialogu z tłumem dorównuje tamtemu Wałęsie? Nie wydaje mi się. Nie widzę po Dudzie, żeby tak się porozumiewał z tłumem, jak kiedyś to robił Wałęsa (już chyba nawet kaczy Führer robi to lepiej niż PAD). No i ta mimika… jak u skrzyżowania Jasia Fasoli z Forrestem Gumpem.
Ale rzeczywiście i mnie martwi, że pani MKB przemawia trochę tak, jakby była nieco wystraszona tym, na co się porwała. Co z tym „fantem” zrobić. Mam dwa pomysły: 1) wadę przekuć w atut (podkreślać, że pani Małgorzata nie jest ani celebrytką, ani karierowiczką, tylko zwyczajną osobą, zarazem jednak kompetentną i uczciwą, która skupia się nie na efektownych ale bezproduktywnych fajerwerkach, lecz na rzetelnej pracy i właśnie w tej pracy jest świetna); 2) skoro brak jej wojowniczości – niech aktywnie wesprą ją jej bardziej wojowniczy partyjni koledzy (przede wszystkim Arłukowicz jest świetny, ale nie tylko on).
I jeszcze trzeci pomysł – to zadanie dla nas wszystkich. Nie ulega wątpliwości (potwierdziła to nawet ostatnio ABW, żadnej Ameryki przy tym nie okrywając), że Putin naśle na polski internet cały oddział trolli, żeby wspierali kandydata PiS-u. Przeciwnik to trudny, bo wyszkolony psychologicznie. Ale nie poddawajmy się! Aktywnie działajmy w internecie dla naszego wspólnego dobra. Utrzyjmy nosa wspierającym PiS kremlowskim agentom. Nie ograniczajmy naszego wsparcia dla polskiej demokracji do spacerku do lokalu wyborczego 10 maja.
Thomas
Mnie idzie o to ze te nadchodzace wybory sa na tyle wazne dla nastepnych pokolen, ze niejaki Duda wygrac ich nie moze. Ja swiecie wierze w zasady jakie Pan wyliczyl, ale jak pani MKB przegra to pozostanie nam Demokratom popelnic zbiorowe harakiri.
@paweł markiewicz
No nie, o to im chodzi, by demokraci popełnili harakiri. Przypominam klasyka polskiej myśli niepodległościowej: przegrać, a nie ulec, to zwycięstwo.
Przed chwilą próbowałem w Interii zamieścić komentarz krytyczny wobec Dudy i PiS-u, ale z całą pewnością nie przekraczający granic dobrego smaku – otrzymałem komunikat, że komentarz został usunięty ze względów regulaminowych. Jednocześnie pod tym samym artykułem aż roi się od komentarzy w niewybredny sposób wylewających całe kubły pomyj na panią Kidawę i opozycję. I tutaj „względy regulaminowe” jakoś Interii nie przeszkadzają. Ot, taka ciekawostka…
@observer:
> Elektoratem PiSu są ludzie z lumpenproletariatu wspierani różnymi 500+
Sugerujesz liczbę mnogą dla wsparć. Jakieś przykłady?
> emeryci wspierani 13 emeryturą, rolnicy wspieranie dodatkami z EU
No i? Coś złego w byciu rodzicem? Rolnikiem? Emerytem?
Dobrze, że tylko piszesz komentarz pod blogiem, bo gdybyś był w mediach, to efekt byłby na miarę „faka” Lichockiej.
> bezwstydni karierowicze
Jakiś odseteczek, owszem.
> rozwydrzeni narodowcy
Rozwydrzeni, to znaczy? Najwyrazistsi narodowcy są w Konfederacji.
> chuligani i przestępcy nienawidzący sądów
Znwu: jednostki. Niechęć do sądów to bardziej propaganda, niż jakaś styczność z organami sprawiedliwości.
> Takich ludzi jest większość.
Kiedy ich się tylu narodziło?
To kraj gdzie wygrywało SLD, a prezydent przepraszał za Jedwabne. Gdzie wygrywało PO, którego cnoty chwalisz tuż obok…
Jak to się stało, że w takim kraju nagle wygrywa nacjonalistyczny, chuligański lumpenproletariat?
***
Częściowo Ci odpowiem. Bo częściowo to jest tak, że PO po odejściu Tuska do Brukseli i prowokacji z taśmami, znalazło się w dryfie. Zabrakło wizji, zaangażowania, mało też politycznie dobrano czas na trudne reformy i nie wykonano pracy propagandowej wokół nich. Trochę też zabrakło (ta nieszczęsna kwestia wieku emerytalnego) zwrócenia uwagi na fakt, że równe zasady niekoniecznie przekładają się na równe obciążenie kosztami reformy.
Po drugiej stronie było PiS, które ciężko pracowało na sukces. Wykorzystało Kościół, szeptaną propagandę, wpadki PO… Skorzystało z propagandy Rosjan. A przy tym ludzie już trochę zapomnieli, jak PiS rządzi.
Teraz ciężko się przebić. PiS uzależnił od siebie liczne media — pół biedy TVP, ale afera z WP, czy zmiany polityki Polsatu, to już realny problem, bo pokazuje, że PIS może wykorzystać media teoretycznie niezależne do kierowania tam bardziej zniuansowanej propagandy.
Poza tym działa siła pewnego nacisku społecznego — PO to miało mocno środowiskowe (klasa średnia w miastach), PiS ma to na prowincji, którą potrafi zdominować totalnie (w reportażach o rodzinnych stronach bp. Szkodonia podawano wyniki wyborów: PiS: 81% poparcia, druga Konfederacja z 9%). Zdominować totalnie oznacza właśnie wszechobecność szeptanej propagandy i nacisku społecznego — publicznie poprzesz PO, czy Lewicę i możesz być wytykany na ulicy. Nie trzeba być „lumpenproletariuszem” by temu ulec.
PO… jak najbardziej gwarantuje 500+. Problem nie polega na tym, co oficjalnie mówi. Problem polega na tym, że PO się nie wierzy. Przynajmniej nie w tej sprawie. Ile w tym sukcesu propagandowego PiS, ale ile niezręczności i niedźwiedzich przysług medialnych zwolenników — nie wiem.
Arystokraczyne korzenie Kidawy-Błońskiej? A kogo to obchodzi? Znałem ludzi, którzy mieli zadawnione urazy do szlachty, ale to raczej pokolenie, które wymiera. Młodsi miewają urazy do elit (jak dla mnie bardzo ciekawy temat, którego sensownej analizy nigdzie nie widziałem), ale przecież naczelne osoby w PiS wcale nie są mniej elitarne. (Jak podrapać to nawet większe…) To wizerunek partii, a nie osoby ma tu znaczenie
@pawel markiewicz
17 lutego o godz. 12:59
Pan Redaktor ma rację. Choćby 10 maja 90% wyborców zagłosowało na Du*ę, a w 2023 r. – znowu na PiS, apeluję o odrzucenie jakiejkolwiek myśli o harakiri. Moja propozycja natomiast jest taka, żebyśmy w razie klęski demokracji przeistoczyli się z Kordianów w Stasie Bozowskie (że Stasia młodo zmarła? – spokojnie, w dzisiejszych czasach średnio żyje się dużo dłużej niż w czasach Siłaczki 🙂 ).
Panowie Wojtek i Szostkiewicz
O tych harakiri to ja tylko tak. Nie dopuszczam nawet mysli ze niejaki Duda znowu wygra. Ale jako Plan B, wydobylem ze strychu kurtke moro kupiona za pol litra od zolnierza, w ktorej ongis naparzalem sie z ZOMO w Gdansku. Skurczyla sie czegus. Ale nie damy sie Panowie, coby sie nie mialo zdarzyc!
Z chęcią zafunduję prezesowi wycieczkę do Chin. Też jednopartyjne rządy. Bratni kraj.
@paweł markiewicz,
O to mi się podoba!
dzisiaj uwaga (pytanie?) językowa, bo ze stroną merytoryczną oczywiscie się w pełni zgadzam.
Forma „mieliły”jest chyba nieprawidłowa? Wiem, ze większośc ludzi (nawet dziennikarzy) tak mówi i pisze. Prawidlowa forma brzmi „mełły” (?).
Pozdrawiam i wyrazy szacunku.
@żelastwo
Nie ma czasu teraźniejszego dla ,,mleć”, möwimy i piszemy ,,mielą”, ,,mełły” to poprawna forma czasu przeszłego, ale wypierana przez ,,mieliły”, co wielu językoznawców akceptuje.
Język, zwłaszcza mówiony, dąży do upraszczania.Nikt już nie powie ,,mełłem” czy ,,mełła”.
Adam Szostkiewicz
Pełna zgoda na Pana analizę dotyczącą przyczyn porażki PO, tylko cóż z tego wynika? Pisowcy się nie zmienią, byli tacy i będą teraz tacy sami jak nie gorsi. PO po serii zwycięstw przegrała i od tego momentu nie potrafiła przejść płynnie do defensywy, tak jak dawniej celnie punktowała PiS – pozostała w kilkuletnim szoku, z którego jeszcze do końca, zdaje się, nie wyszła. W PO były nawet głosy, żeby to wszystko puścić, że niech PiS sam się zabije o własne nogi ale tak się nie da, racja stanu czego innego wymaga od głównej partii opozycyjnej. Szanse MKB ma, liczę też, że Budka jej naprawdę pomoże. Uważam, że wyborcy nie powinni nikogo innego z opozycji wzmacniać tylko od razu głosować na nią, tak, żeby jak najbardziej zbliżonym wynikiem do Dudy spowodować by ten w drugiej turze zaczął ze strachu popełniać grube błędy. Żeby „wypuścił się” jak to się mawia. MKB to wspaniała osoba, zawsze bardzo ją lubiłem, miło się na nią patrzy. Oby dała radę. Czekają ją bardzo ciężkie 3 miesiące..
Grzeszy Pan naiwnością, Panie Adamie. Panu się chyba wydaje, że do polskiego społeczeństwa en masse da się przemówić odwołując się do zdrowego rozsądku, logiki i poczucia przyzwoitości. Otóż nie da się i im prędzej zrozumie to polska opozycja, tym lepiej dla niej i dla naszego kraju. Do elektoratu PiS-u można trafić tylko przekazem dostosowamym do jego możliwości percepcyjnych, mówiąc wprost: trzeba pokazywać sejmowy monodram Lichockiej na tysiącach bilbordów, przypominać o Leśnym Ruchadle i podpisie na stojąco u Trumpa, wyciągnąć wszystkie brudy, nie oszczędzając PiS-owi i Dudzie niczego – trzeba po prostu pójść na ostro, chamstwem odpowiadając na chamstwo. Nie da się kiboli wyprostować cytując im „Małego księcia”. W pewnym wieku takie rzeczy wypadałoby już wiedzieć…
Ja widzę to mniej optymistycznie. Niemal wszystkie powstania przegraliśmy licząc na Boga i Opaczność.
A tutaj trzeba kontusz sprzedać i konia zastawić aby przebić ofertę PiSu. Dać na mszę, ukrzyżować kilku LGBT, emerytom sypnąć złotem, rolnikom rozdać darmo węgiel itp.
Albo wpadniemy w czarną dziurę dyktatury proletariatu (sorry, suwerena).
@ponętnymisio
Tak, grzeszę. Przed wielu laty ludzie nazywani opozycją demokratyczną też słyszeli, że są naiwni, bo żadnej finlandyzacji Polski nie będzie, a ówczesna niedemokratyczna i niewybrana władza ma masowe poparcie chłopów i robotników, którym zapewniła awans społeczny, podczas gdy KOR i KPN ma poparcie garstki inteligentów i cząstki kleru oraz antypolskich ośrodków dywersji. No i ta naiwność okazała się czynnikiem pierwszej w historii pokojowej rewolucji. Warto tak grzeszyć naiwnością, polecam.
KOR, KPN, WZZ, ROPCiO i reszta to było, razem z sympatykami, kilka tysięcy osób. Na 25 milionów dorosłych Polaków, rzekomo kochających wolność do utraty tchu. Sam Pan wie, że przed 1976 rokiem nie było, nie licząc „Ruchu”, żadnej zorganizowanej opozycji w Polsce. Nie licząc pojedyńczych aktów desperacji (Siwiec, Kowalczykowie) nie było chętnych do nadstawiania karku w obronie tzw. wartości. A wie Pan dlaczego? Bo była kiełbasa i na kiełbasę. I taka jest mentalność polskiego ludu, więc naiwnością jest sądzić, że da się on uwieść inteligencką gawędą o wolności i sądach. O czym przekonamy sie, niestety, najpóźniej 24 maja…
PiS już kupiło chłopów, legalizując domowy ubój – ale sprytnie. Genialna strategia. Dlaczego Kamysz tego nie obiecał?
@misio
Nie chce pan zrozumieć mechanizmów historii: bolszewików też była garstka, a przejęli władzę nad imperium, wykorzystując koniunkturę, tylko że w złych celach – aby zbudować swoje imperium, które mordowało i prześladowało ludzi niepokornych lub uznanych za wrogów o wiele gorzej niż carat. Garstka polskiej opozycji demokratycznej pociągnęła za sobą masy, gdy okazało się, że ówczesna władza nie jest już w stanie realizować niepisanej umowy społecznej i sięga po przemoc zamiast reformować w porozumieniu z autentyczną reprezentacją społeczeństwa. Bardzo mi się nie podoba pańska pogarda ,,dla inteligenckiej gawędy”. Nie wiem, ile ma pan lat, ale sądząc po wpisach, myślę, że w czasach opozycji demokratycznej nigdy by się do niej nie przyłączył. Nie dostrzega pan też, że przegrana opozycji w wyborach majowych, tylko zaostrzy konflikt polityczny w Polsce, a to zawsze prowadzi u nas do nieszczęścia. Niech pan nie złorzeczy, tylko zrobi coś dla Polski, bo siać defetyzm w obozie demokratycznym to nie jest wielka sztuka.
Panie Adamie! Przedsierpniowa opozycja demokratyczna nie wypłynęłaby na szerokie wody latem 1980 roku, gdyby nie strajki spowodowane kryzysem gospodarczym. Gdyby Gierkowskie państwo dobrobytu nie zbankrutowało pod koniec lat 70., lud nie kiwnąłby palcem w obronie swobód obywatelskich i nie byłoby „Solidarności”. Więc ta „garstka polskiej opozycji demokratycznej”, o której Pan pisze, pociągnęła latem 1980 roku lud za sobą nie dlatego, że masy nagle zrozumiały i zaczęły podzielać wolnościowe postulaty owej „garstki”, ale dlatego, że rozsypała się gospodarka i zaopatrzenie, a „garstka” była akurat zdolna nadać buntowi kształt i program. Teraz jest podobnie, tylko w pewnym sensie dużo gorzej. Grupa przerażonych ekscesami władzy i jej autorytarnymi zakusami rozrosła się do milionów szczerze nienawidzących PiS-u obywateli. Wolne media na okrągło wałkują temat zagrożeń dla demokracji, państwa prawa i wolności obywatelskich. Pokazują argumenty, wykresy i ekspertyzy, które precyzyjnie opisują skalę pisowskiego wandalizmu. Po dobrej stronie mocy stanęli w znakomitej większości polscy artyści, profesorowie uniwersytetów i ikony pierwszej „Solidarności”, ludzie z dorobkiem, prawdziwe autorytety. I co? I nic. Lud jak trwał, tak trwa w swoim uwielbieniu dla niszczącej kraj sekty. Bo, widzi Pan, nie wystarczy mieć rację i wiedzieć, że się ją ma. Trzeba trafić z nią do ludu, takim czy innym sposobem, nie unikając w razie potrzeby środków niskich, chamskich i brutalnych. Trzeba, nie porzucając ideałów z samego jądra „inteligenckiej gawędy” – również moich ideałów – zastosować środki adekwatne do sytuacji. Hannibal ante portas – nie pora na upajanie się mrzonkami.
Nie wiem, skąd czerpie Pan przekonanie, że nie przyłączyłbym się do opozycji demokratycznej za czasów PRL-u. Kiedy powstawał KOR, miałem 7 lat i od trzech tygodni dumnie nosiłem tornister, więc nie mogłem zostać przyjęty do dorosłej opozycji. Jednak moje ówczesne poglądy polityczne były już mocno antyrządowe, jako że w wiejskim sklepiku po sąsiedzku zaczęło brakować czekolady, którą, jak każde dziecko, uwielbiałem. Ponieważ cukier, słuźący w owych czasach do produkcji domowych wyrobów czekoladopodobnych, również stał się od owego roku trudno dostępny, jesienią 1976 byłem już pełnowymiarowym elementem antysocjalistycznym z inklinacjami terrorystycznymi, piszącym kredą na asfalcie „Precz s komónom”. Tak że, jak Pan widzi, polską drogę do socjalizmu opuściłem bardzo szybko i efektownie, gdzieś między huśtawką i piaskownicą – no więc nie wiem, naprawdę nie wiem, skąd czerpie Pan przekonanie, że nie przyłączyłbym się do opozycji demokratycznej w czasach PRl-u.
@misio
Nie znam pana, znam tylko pana wpisy.Przypuśćmy, że odpowiadające prawdzie.wyziera z nich nieufność i skłonność do spiskowej teorii świata, a z mojego doświadczenia uczestnika dawnej opozycji antyautorytarnej wynika, że osoby o takiej mentalności do opozycji się nie przyłączały,bo uważały,że jest ona zdalnie sterowana przez jakieś ukryte siły i lepiej nie ryzykować. Podobnie rzecz się ma z wulgarnym ekonomizmem, ktöry redukuje ludzi do konsumentów döbr materialnych wyzbytych odruchów moralnych. To skrajnie pesymistyczne podejście, ktörego nie podzielam. Z takim podejściem wśród dawnych opozycjonistów się nie spotkałem i to jest drugi powód, dla którego sądzę, że nie dołäczyłby pan wtedy do nas.Co wiēcej, pańskie wołanie o dotarcie do ludu implikuje mylne wyobrażenie o öwczesnej i obecnej inteligencji. Dawna opozycja miała liczne i bliskie kontakty z robotnikami i rolnikami, tak jak dzisiejsza. Ulega pan propagandzie władzy usiłujäcej dyskredytować krytyköw i przeciwniköw jako ludzi oderwanych od społecznej rzeczywistości. To stary chwyt i nieskuteczny, bo to propaganda jest wyalienowana, a nie opozycja. Socjotechnika nie zastąpi prawdziwej polityki, a ludzie kierujä się sumieniem, czyli prowadzä nie tylko rachunki ekonomiczne, ale tež moralne i aksjologiczne. W każdym razie wielu z nich, więcej niż sądzą antropologiczni pesymiści. Inaczej nie byłbo postępu w dziejach ludzkości, tylko pierwotna walka wszystkich ze wszystkimi. Gandhi, pastor King, Mandela, Wałęsa nie zmieniliby biegu historii.
@misio
tak, tak, to jedyny argument, kiedy argumentów brakuje. Nie, nadużył pan mojej gościnności, a nasza wymiana zdań i pańskie nieuprzejme uwagi nie muszą interesować innych czytelników, tym bardziej, że nie wiąże się z tematem. Można być w opozycji do PiS, a mieć pisowską mentalność i to zniechęca do dalszej konwersacji.
Duźo przeciwstawnych opinii. każdy z piszących wierzy, ze ma rację, choc to niemoźliwe. Przejdźmy na grunt fizyki. Maszyny proste. PiS to klin wbity w polskie społeczenstwo. Jak najprosciej i najszybciej wybić klin? Metodą Hartmana czy Szostkiewicza?
Pozdrawiam inżynierów zdaje się nielicznych na tym blogu.
@jhg
Wie pan, nie chodzi o opinie, tylko o prawdę, a prawda jest taka, że ,,wybijanie klina” to koncept fizyczny, natomiast my mamy do czynienia z ludźmi, a nie maszynami prostymi i klinami.
@misio
nie, nie, to pana wpisy miałem na myśli. Pisanie pan, pani przez małe pe w internetowej korespondencji głównie z anonimami, jest dopuszczalne i raczej nikomu nie przeszkadza, co do kindersztuby, to narusza pan ją uporczywie, nie będę tłumaczył, w jaki sposób, bo skoro pan jej oczekuje, a sam ją narusza, to tłumaczenie nie ma sensu.
Troche niedzisiejszy jestem i trudno mi utrzymac tempo galopujacego słowotoku, wiec wróce jeszcze do klina. Tego pewnie ani Pan Redaktor ani nikt inny już nie przeczyta. Nie szkodzi. Jakaś energia z tych kilku zdań pójdzie w kosmos. Wzmoże efekt cieplarniany?
Oby nie!
Pan Redaktor troche zlekceważył klin. To jadna z tzw. maszyn prostych. Nie ma wiec maszyn prostch i klina jako bytu osobnego. Mniejsza jednak o szczegóły.
Czy Pan Redaktor kiedykolwiek w zyciu posługiwał się klinem? Obserwował lewarowany przedmiot i to co się z nim dzieje, kiedy uzyty zostanie drugi, bądź też trzeci klin? Jaka jest interreakcja tych klinów?
Moge dać Panu inżynierskie słowo honoru, że dzięki takim obserwacjom łatwiej zrozumieć działania i reakcje ludzi. Choć, oczywiście, klin to tylko klin i nie brzmi tak dumnie jak czlowiek a zwłaszcza ludzie. A w tym zwlaszcza inteligencja.
Jesli dobrze chwytam definicję Pana Redaktora, czym jest inteligencja w sensie warstwy społecznej, to mi wychodzi, że inteligencja to taka grupa ludzi, którzy mają dużo więcej odpowiedzi, niż są w stanie zadać sobie pytań. Przy czym każda odpowiedź opatrzona jest komentarzem, że pochodzi od czlowieka inteligentnego. Widać taki komentarz jest potrzebny…
W swim długim już życiu miałem i ciągle mam bardzo wiele pytań i coraz mniej poprawnych odpowiedzi. Miło więc spotkać inteligentów, którzy iskrzą snopem błyskotliwych odpowiedzi i przeczytać, że to naprawdę inteligenci.