Oburzeni Jażdżewskim

Leszek Jażdżewski nie jest „wrogiem” Kościoła, tylko krytykiem, ale przecież nie wiary, Jezusa i Ewangelii, lecz Kościoła instytucjonalnego w Polsce. Krytykiem radykalnie ewangelicznym, czyli konfrontującym obecną polską rzeczywistość kościelną i okołokościelną z naukami Jezusa. To może boleć i powinno. I każdy wierzący i niewierzący ma do tego prawo.

Teraz podnosi się fala oburzenia, że Jażdżewski z tego prawa skorzystał jako obywatel, a nie polityk, wyręczając poniekąd Donalda Tuska od podjęcia tematu, jaka jest dziś kondycja Kościoła w Polsce i jakiego Kościoła Polska nie potrzebuje.

Jest obrzydliwą moralnie hipokryzją pisać listy do rektora UW w sprawie Jażdżewskiego, a milczeć na temat cytowania przez biskupa antysemickiej fałszywki. Jest nieporozumieniem upominanie przez uczelnię zaproszonego gościa za to, że wyliczył grzechy Kościoła instytucjonalnego w Polsce: omertę pedofilską, szukanie korzyści materialnych i przywilejów, zamienianie krzyża w „pałkę”, czyli w znak dominacji i wykluczania.

W niczym nie naruszało to zasady wolności debaty. Jażdżewski jej nie złamał, cytując opinię Tadeusza Konwickiego i wyliczając grzechy dzisiejszego Kościoła instytucjonalnego w Polsce. Te same grzechy piętnuje papież Franciszek w odniesieniu do niektórych episkopatów Kościoła rzymskokatolickiego.

Są one nie do pogodzenia z oczekiwaniami wielu katolików w Polsce i samego papieża Franciszka. Znakiem tego może być choćby to, że Franciszek przez sześć lat swego pontyfikatu nie mianował żadnego nowego kardynała z Polski.

„Świńskie” porównanie nie powinno przesłonić sedna problemu, czyli oceny społecznej i politycznej roli Kościoła pod rządami „zjednoczonej prawicy”. Rozumiem je jako zachętę do odnowy rozmowy o obecnej roli części biskupów, księży i działaczy wyłącznie na ich warunkach.

Trzeba je widzieć w szerszym kontekście niż tylko kościelny. W kontekście manipulowania Kościołem przez obecny obóz władzy i manipulowania przez część Kościoła politykami w celu konsolidacji jego wpływów i interesów. To wszystko nie ma nic wspólnego z Kościołem II Soboru Watykańskiego, a ma wiele z ultrakatolickim integryzmem, czyli z kształtowaniem w Polsce nowej wersji sojuszu ołtarza z tronem, słusznie odrzuconego przez Kościół soborowy.

Nie wiemy, czy bieg wydarzeń przewidywany przez Jażdżewskiego rzeczywiście doprowadzi do „końca patriarchatu”, ale mówca słusznie przywołał sprawę praw kobiet jako moment zwrotny.

ps.

no a teraz to: policja zatrzymuje Panią Podleśną w związku z nieszczęsnym art.146 kk. A aresztowaniu za Matkę Boską Tęczową już pisze londyński Guardian. Tak w cynicznej pogoni za władzą z poparciem episkopatu niszczy się wiarę w jej rzekomej obronie. Policja w obronie wiary i Kościoła tylko przyspieszy oddolną deklerykalizację Polski.