Przykrość na walentynki
Dwaj Polacy zawarli związek małżeński w katolickiej Portugalii, w Polsce odmówiono im jego rejestracji w urzędzie stanu cywilnego.
Odmowę podtrzymał pisowski wojewoda, a w końcu i Sąd Administracyjny w Warszawie, do którego się odwołali od decyzji wojewody. Nie dziwmy się rosnącej popularności ruchu Biedronia.
Oba kraje są kulturowo katolickie, oba są członkami Unii Europejskiej. Małżeństwa osób tej samej płci są legalne także w innych kulturowo katolickich państwach europejskich, np. w Hiszpanii, Belgii, Francji, Luksemburgu, Austrii, oraz wieloreligijnych, jak Wielka Brytania, Holandia i Niemcy. A poza Europą w katolickich kulturowo Argentynie czy Meksyku, a także w USA, Afryce Południowej, Australii i Nowej Zelandii. Zakazują Chiny, Rosja, kraje muzułmańskie. Zachód w zasadzie nie.
I pięknie. Ale nie u nas. U nas tę homoseksualną parę odprawiono z kwitkiem. Posłużono się negatywną interpretacją naszej konstytucji. Jej artykuł 18 mówi, że państwo otacza opieką i ochronę małżeństwo „jako związek mężczyzny i kobiety nakierowany na rozwój rodziny”. Też pięknie, ale ta formuła nie zakazuje przecież wyraźnie i jednoznacznie prawa do małżeństwa osobom tej samej płci.
I o to będzie się teraz toczył spór. Po wyroku odmownym Sądu Administracyjnego odezwało się ultrakatolickie stowarzyszenie Ordo Iuris. Pochwaliło wyrok. Przypomniano, że w 2016 r. Naczelny Sąd Administracyjny orzekł, iż w świetle konstytucji osoby tej samej płci nie mogą zawrzeć małżeństwa.
Czyli NSA przyjął wykładnię konserwatywną, a Sąd Wojewódzki ją powtórzył w swym uzasadnieniu odmowy tzw. transkrypcji aktu małżeństwa. A więc żadnych złudzeń, panowie! Tym bardziej że ultrakonserwatyści i tak potępili Sąd Wojewódzki za to, że nie wykluczył, iż drogą zwykłych ustaw parlamentarnych można by jednak „zinstytucjonalizować” status związków osób tej samej płci.
Sugestia w praktyce nic nie oznacza. Nie ma przecież dziś najmniejszej woli, aby legalizować małżeństwo osób tej samej płci. Nie ma jej w parlamencie zdominowanym przez pisowską prawicę, nie ma jej naturalnie w Kościele w Polsce (Kościoły protestanckie na Zachodzie je tolerują) i nie ma jej chyba wśród palestry.
To nie jest tylko kwestia prawna, lecz także kulturowa. Tzw. polski wyjątek. U nas oddolna laicyzacja, normalna w demokracji, postępuje wolniej. Ludzie mogą nie chodzić do kościoła, psioczyć na księży i biskupów, ale są obyczajowo konserwatywni i społecznie konformistyczni. Politycy prawicy razem z Kościołem ten konserwatyzm wzmacniają. Palikot tego nie przemógł. Czy przemoże Biedroń?
Komentarze
Wynika z tego, że Polska nie jest liberalną demokracją, w której powinno być dozwolone to, co nikogo nie krzywdzi i nie ogranicza niczyjej wolności. Najgorsze, że nie jesteśmy liberalną demokracją w sensie mentalnym i daleka droga przed nami.
Nie oczekiwałbym szybkich zmian. Te postępują z wymianą pokoleniową. W kościołach brakuje ministrantów. Spadek liczby przyjęć do domów po kolędzie koreluje z liczbą zgonów w danej parafii. W perspektywie 20 lat na pewno. Wcześniej wątpię. Ale to i tak szybko. Co do Biedronia. W Polsce dominuje kult jednostki, dlatego partię może wypromować jedynie wyrazisty lider. Potrzebujemy lewicy bez historii komunistycznej, czyli bez SLD. Palikot się nie sprawdził, nie radził sobie z zarządzaniem. Czy Biedroń to potrafi? Zobaczymy.
@aborygen
Tak, znam, pisałem.
Panie Redaktorze – ten ostatni akapit – taki nieoptymistyczny.
Co do Biedronia to nie wiem też czy wiele sprawi ale jeżeli nikt nie podniesie głośno i wyraźnie ,,tych spraw”, które on zgłosił do debaty to tzw. tradycyjne partie w imię spokoju przy żłobie będą sobie uznawać, że ,,kompromis działa”. Pierwszym był Palikot, który zaburzył tą ,,zdrową katolicką” sielankę.
Co do konserwatyzmu Polaków – ciekawy obraz tego daje ,,Nowy autorytaryzm” Gduli – okazuje się, że klasa ludowa jest relatywnie tolerancyjna – nietolerancyjna jest w sumie niewielka i wrzaskliwa garstka ale przez to, że jest wrzaskliwa a wrzask ten jest zwielokrotniany przez tysiące ambon wydaje się, że ,,Polacy tacy są”. Kłania się tutaj ,,formacja katolicka” po przez katechizację i kazania: raczej daje rezultat niepozytywny społecznie, za to uprawomocnia i oferuje uczestnictwo w swego rodzaju wspólnocie nienawiści. Ale jak już wspominałem dotyczy to mniejszości bo większość raczej jest tolerancyjna w stylu pewnej starszej mieszkanki Słupska, która pytana ówcześnie o wybór R. Biedronia na prezydenta miasta miast popłynąć o ,,zagrożeniu homoseksualnym dla polskości” orientację prezydenta skwitowała krótkim: wybrany został do roboty a nie do łóżka. Werfikacja wyborcza w 2018r pokazała, że słupczanie docenili jego działania.
Walentynki czy Walenty, oto jest pytanie. Mnie ono mało obchodzi.
@gotkowal:
Dla usprawiedliwienia Polski tym razem — prawa LGBT zaczęto zauważać późno, wśród zachodnich, trwałych „liberalnych demokracji” podobne wyroki 10-20 lat temu byłyby zupełnie normalne. To więc nie jest kwestia systemu prawa, ale raczej wrażliwości na potrzeby mniejszości.
Wzmacnianie konserwatyzmu? Raczej utrwalanie ciemnoty i zacofania społecznego i obyczajowego.
Młyny postępu mielą powoli ,ale skutecznie.A ziarno sypią SPALONE KOBIETY I BRUNO.Dowozi Galileusz i Kopernik..
PAK4
14 lutego o godz. 9:25
Jako społeczeństwo uczymy i liberalizujemy się w błyskawicznym tempie. Drogę, która Zachodowi zajęła półtora stulecia, przeszliśmy w kilkadziesiąt lat i zaczynamy dojrzewać do wielkiej światopoglądowej zmiany. Jeszcze chwila [góra jedno pokolenie] i staniemy się fajnym, sympatycznym społeczeństwem. A zdemaskowany kaczyzm, na długo zaszczepi nas przeciwko populizmowi i demagogii. Są na to wielkie nadzieje.
Pozdrawiam
Święto miłości w zimie (nawet łagodnej) to pomysł dość absurdalny, skoro w naszej tradycji, a nie tej małpowanej z tzw. Zachodu, mamy znacznie lepsze i bardziej a propos „terminy” dla zakochanych i kochających.
Po pierwsze maj w rozkwicie wiosny i uczuć, czyli miesiąc zakochanych, a do wyboru Noc Kupały 24 czerwca – ogniska nad wodą i puszczanie wianków – noc kipiąca od gorących wrażeń, mocno podszyta erotyzmem.
Nie widzę powodu by kochający się partnerzy zawierali związki ale czy to musi nazywać się związek małżeński? Może wreszcie ktoś ustali jak to sprecyzować zamiast
wchodzić w układ zarezerwowany dla par zakładających rodziny.
Drobny błąd. Może przez szklankę wina? Ale nie widzę powodu by zabraniać tworzenie związków partnerskich.
Panie Adamie. Nieobecnosc imbecyli na panskim blogu „is like a breath of fresh air”.
W samokrytycznym luku,
Aborygen
@gotkowal
Miewałem kiedyś takie złudzenia, oparte na prostodusznym chciejstwie i wierze w ludzką dobroć, dziś trudno zaakceptować Twój optymizm, prędzej zamienimy narodowy czad na amerykańską głupotę w stylu Andrei Mitchell. Co do szczepionki, to zważ, że aplikowano ją wielokrotnie wraz z kolejnymi rządami: od kawiorowej lewicy, prawicowych komuchów, lepperowskich gumo-filców, kaczystowskich swojaków, być może w Warszawie zadziałała na wsi „chińczyki trzymają się mocno”.