Po co teraz partia Teraz?

Po co nam teraz partia Teraz? Teraz jest czas na wspólną listę opozycji demokratycznej do Parlamentu Europejskiego, a nie na dzielenie i rozpraszanie jej sił. Na ile to tylko możliwe, opozycja powinna się zjednoczyć w bloku proeuropejskim pod hasłem: nie damy wyprowadzić Polski z UE!

O to teraz toczy się walka ideowa i polityczna. Przegrana PiS w większości miast prezydenckich pokazuje miękkie podbrzusze partii Kaczyńskiego. W takiej sytuacji jakaś nowa partia opozycyjna jest falstartem. Odbierze tylko głosy partiom większym, a nie prawicy. Ale teraz ważą się losy otwartej demokracji w Polsce i Europie i na takie eksperymenty nie ma miejsca.

Opozycja powinna skupić się na obronie demokracji przed nacjonalpopulistami. Kto przeraził się pochodem skrajnej prawicy przez Warszawę w stulecie odzyskania niepodleglości, musi działać. Kto, jeśli nie my, kiedy, jeśli nie teraz? Opozycja powinna odłożyć na bok osobiste urazy i ambicje. Obóz obecnej władzy i jego obnośni sprzedawcy w mediach usiłują wmówić ludziom, że opozycja nie ma programu. Ależ ma i ma liderów, których pisowska prawica się boi, bo sama akurat takich nie ma, więc usiłuje nękać i zohydzać tamtych.

Na czas kampanii wyborczej demokratycznej opozycji wystarczą cztery hasła: prawa kobiet i pracowników, konstytucja, korupcja w państwie, groźba polexitu.

Warto też przyjrzeć się niedawnym wyborom parlamentarnym w USA. Tam Partia Demokratyczna przełamała dominację republikańskiej prawicy w izbie niższej Kongresu. W grupie debiutantów wystawiła z sukcesem wiele kobiet, a prawica wprowadziła do Kongresu tylko jedną.

Kandydatki demokratyczne wygrywały, bo dobrze wyczuwały specyfikę wyborców w swoim okręgu czy stanie. Były racjonalnie elastyczne, nie uprawiały ideologii na siłę. W środowisku bardziej liberalnym forsowały np. sprawę Zielonego „New Dealu”, w bardziej trumpistycznym dystansowały się od radykalnie liberalnej polityki wobec migrantów. To przyciągało do nich wyborców nieutożsamiających się dotąd ani z demokratami, ani z republikanami.

Oczywiście, Polska to nie USA. Tu nawet pod rządami Trumpa demokracja, praworządność i niezależność mediów są w zasadzie niezagrożone. Gdy Trump ostatnio próbował wykluczyć z grona reporterów parlamentarnych dziennikarza CNN, w jego obronie stanęła nawet prawicowa stacja Fox News, która na co dzień konkuruje z CNN i sprzyja Trumpowi.

Takie proste odruchy solidarności zawodowej w imię wolności słowa u nas są nie do pomyślenia pod rządami Kaczyńskiego. Ale tak jak Trump przeholował z podgrzewaniem podziałów społecznych na tle rasowym i ze straszeniem nielegalnymi imigrantami, za co zapłacił utratą większości w Izbie, podobnie PiS może przegrać wybory europejskie, jeśli opozycja zmobilizuje milczącą część społeczeństwa w obronie przed polexitem.