Kościelna lista zakazanych piosenek
Kościół w Polsce radzi nad młodzieżą. Szykuje nawet krajowy synod na ten temat. Słusznie, bo chyba ma coraz większe kłopoty z dotarciem do młodych.
A ci coraz rzadziej się go słuchają. Najnowszy przykład zwiera raport o religijności amerykańskiego ośrodka Pew Research Center. Raport jest globalny. W Polsce odnotowuje dramatyczną lukę pokoleniową między młodymi (poniżej 40. roku życia) a starszymi w praktykowaniu wiary katolickiej.
Gdy na niedzielną mszę chodzi 55 proc. respondentów powyżej czterdziestki, to w grupie młodszej tylko 26. Z tego nie wynika, że ci, co nie chodzą, stali się ateistami. Wynika raczej to, że Kościół, jaki jest, nie umie odpowiedzieć na ich potrzeby duchowe, rozmija się z ich doświadczeniami i oczekiwaniami.
Marsze za życiem, wystawy zdjęć usuniętych płodów, nacjonaliści na Jasnej Górze, księża egzorcyści na stadionach i w zakrystiach, festiwale sacropolo – to wszystko nie wystarczy, by młodych zatrzymać w Kościele. Przynajmniej tych w większych miastach, gdzie kontrola społeczna nie jest tak silna jak na prowincji.
Mamy świeży przykład, jak Kościół strzela sobie duszpasterskiego samobója. W ramach lokalnego synodu diecezji tarnowskiej ma być przygotowana lista utworów muzycznych zakazanych podczas kościelnych ślubów.
A na niej przebój Leonarda Cohena „Hallelujah”. Piękna pieśń z odwołaniem do psalmu Dawida. Czemu od razu zakazywać? Wystarczy porozmawiać z narzeczonymi przed ceremonią. Niech sami zdecydują.
Listy zakazanych w Kościele piosenek i zespołów muzycznych to echo indeksu ksiąg zakazanych. Nieskuteczne, za to wystawiające Kościół na śmieszność. Młodzi nie posłuchają, ale zapamiętają.
Ciekawe, że do tej cenzury kwapią się dziś młodzi księża, którzy prywatnie słuchają muzyki takiej jak nowożeńcy.
Po 1989 r. wyrosło pokolenie duchownych nastawionych autorytarnie. Wszystko wiedzą, wszystkich pouczą, choć ledwo zaczęli pracować. Znam przypadek księdza, który potrafił zakazać, by narzeczoną prowadził do ołtarza jej ojciec. I kto mu zabroni w jego kościele odrzucać „niepolskie” zwyczaje? A przecież wystarczyło wcześniej porozmawiać i uniknąć zgrzytu. Takie zakazy tylko młodych odstraszą.
Komentarze
Sami sobie wyhodowaliśmy te kościelne żmije. JP2 jest w Polsce półbogiem, to nic dziwnego, że jego namiestnikom we łbach się poprzewracało.
Ale dokąd potrzeba zjedzenia wafelka co niedzielę będzi silniejsza od odwagi samodzielnego myślenia, dotąd pastuchy będą sobie pozwalać bez ograniczeń i włazić swymi koźlimi kopytami we wszystkie aspekty życia tych, co ogłosili się sami z siebie owieczkami.
Bardzo dobry artykuł o polskim Kościele. Niestety prawdziwy. Dlatego wieżę w Pana Boga, a nie jego urzędników. Tych coraz bardziej nie lubię
„Takie zakazy tylko młodych odstraszą.”
A niech odstraszą, czy to problem dla kraju? Chyba powinnismy sie cieszyc, skoro ostatnio polski Kościół pracuje na rzecz łobuzerii rozwalającej państwo? Tyle ze to pobozne zyczenia, niestety. Młodzież jest tylez głupia, co po bęcwalsku konserwatywna.
Proszę się nie gniewać, panie Adamie, ale ostatni akapit to naprawdę nonsens. Księża są tak autorytarni, jak autorytarni są lekarze, naukowcy (to jedna z najbardziej autorytarnych grup jaką w Polsce spotkałem), aptekarze, nauczyciele etc.
Każdy, kto zna się na swoim zawodzie stosuje kryteria, które osobom, które się nie znają czasem wydają się dziwne. Ale to po prostu natura świata.
Proszę zresztą spojrzeć, jak autorytarne wypowiedzi ma pana sąsiad z blogu, prof. Hartman. Dzieli świat na mądrych i głupich i wyrokuje bez mrugnięcia okiem.
Mnie to nie oburza, bo to typowa profesorska maniera. Ale mówić, że księża są jakoś specjalnie autorytarni to nonsens.
A porównywanie indeksu piosenek, których nie można wykonywać w Kościele do indeksu ksiąg zakazanych, przypomina mi niezwykle mądrą maksymę księdza Fedorowicza:
„Szczęśliwi, którzy umieją odróżnić górę od kretowiska, bo zaznają w życiu wiele pokoju.”
„W Polsce odnotowuje dramatyczną lukę pokoleniową między młodymi (poniżej 40 roku życia) a starszymi w praktykowaniu wiary katolickiej.”
To właśnie ci, którzy już mieli religię w szkole. Kościół musi przyjąć do wiadomości, że przyniosło to skutek odwrotny od zamierzonego.
@nh
wierzę.
@rugiero
nie przypominam sobie, byśmy się poznali, ale odpowiadam przykładem byłego księdza nacjonalisty Międlara, idola części młodego pokolenia duchownych i części młodzieży ,,prawicowej”. Wpisy u sąsiada nie mają tu nic do rzeczy. ,,Autorytarny” znaczy: 1. oparty na bezwzględnym posłuszeństwie, nadużywający władzy; autorytatywny;
2. osobowość autorytarna – w psychologii: osobowość charakteryzująca się ślepym oddaniem autorytetom, łaknąca silnego przywództwa, zwalniającego ją z konieczności podejmowania decyzji, odznaczająca się uproszczonym postrzeganiem świata (dzieli się on na swoich i obcych) (za ,,Słownikiem języka polskiego”.
Zakazana piosenka czasów okupacji niemieckiej miała takie słowa:
Siekiera, motyka, piłka, gwóźdź,
Masz górala i mnie puść.
Wystarczy zmienić zakończenie na: … i mi puść i piosenka staje się aktualna. Chcesz zagrać na weselu wybraną piosenkę musisz dać górala, czyli 500 zł, i nie będzie problemu.
W interesie kościoła jest umieszczenie na liście zakazanych piosenek ile tylko tam się zmieści, wtedy wzrośnie liczba otrzymanych górali.
Budowanie teorii dotyczącej 30000 polskich księży na postawie jednego księdza Międlara jest metodologicznie skrajnie wątpliwe. Unus testes nullus testes, jak mawiali Rzymianie.
Oczywiście znajdzie pan wśród 30000 księży, iluś tam faszystów, iluś pijaków, iluś złodziei, ale pytanie brzmi, czy jest to istotna statystycznie grupa. Budowanie konstrukcji umysłowych na księdzu Międlarze jest b. słabe.
W Polsce rzeczywiście zauważa się takie postawy autorytarne, i struktury mocno shierarchizowane, i faktycznie jest to pozostałość komunizmu, ale to widziałem, jak już pisałem w wielu środowiskach, a nie tylko w Kościele. W Kościele też to ewidentne.
Zresztą w każdym z nas, który ma więcej niż 40 lat jest trochę z komucha, nolens volens. Im dłużej mieszkam na Zachodzie, tym bardziej jest to dla mnie ewidentne. Niezależnie czy czytam Politykę, czy słucham Radia Maryja, struktury postkomunistyczne są widoczne w naszych głowach. Zwłaszcza to widać porównując z włoską prasą (która też nie jest bynajmniej idealna).
@Adam Szostkiewicz
Oczywiście. Mój błąd w pisowni
Jacek, NH
23 czerwca o godz. 18:21
„Dlatego wieżę w Pana Boga, a nie jego urzędników”.
Z Pisma wynika, że choćbyśmy sami nie robili nic złego, jesteśmy współwinni, jeżeli chociaż w niewielkim stopniu popieramy organizację religijną, której nauki, wierzenia, sposób postępowania oraz system organizacyjny nie opierają się w całości na Biblii.
Z Księgi tej można się też dowiedzieć, że aby zyskać uznanie Boga, należy pilnie studiować Jego Słowo. Dzięki temu można rozpoznać organizację, którą On posługuje się obecnie, przy realizacji swojego zamierzenia. Następnie trzeba się do niej przyłączyć i ściśle z nią współpracować.
@Rugiero:
Czy księża się znają na swojej robocie? Paru, których znałem podśmiechiwało się, że skończyli zawodówkę w specjalności organizacja kultu religijnego. Mało, bardzo mało tego ogólnego, uniwersyteckiego wykształcenia, które powinno znamionować zawody inteligenckie — a takim powinien być zawód księdza. Oczywiście, są pozytywne przykłady, ale powiedziałbym, że wśród zawodów inteligenckich — a wymieniłeś też nauczycieli, czy naukowców — właśnie wśród księży najłatwiej o osoby niekompetentne i autorytarne…
Tutaj Gospodarz pisze o nowych zarządzeniach diecezji tarnowskiej, ale „lepszy” był zakaz biskupa wrocławskiego z 2016 roku, który uzasadniał sprzeciw wobec wykonywania piosenek Cohena czy Fogga, niewłaściwością umieszczania w kontekście kościelnym kultury świeckiej…
Taki ktoś, nawet nie zwykły ksiądz, a biskup, nie dostrzega, jak głęboko w kulturze religijnej tkwi Cohen*? Jak twórcze jest takie przenikanie się obu sfer. (A nawet bardziej, jak zbanalizowano religię w typowym modelu, gdzie pieśni kościelne są świeckimi szlagierami, z nowym, banalnym tekstem — czego krytyki nigdzie nie usłyszałem ze strony „kościelnej”.)
Nietzsche pisał o „śmierci Boga”, z czego wielu sobie pokpiwa, mówiąc o „odrodzeniu religijnym”, nie rozumiejąc, że Nietzschemu chodziło o sytuację, gdy Bóg przestał inspirować i stanowić przyczynę działań, stał się pustym rekwizytem. A Bóg, o którego nie można się spierać, którego nie można poszukiwać samodzielnie, którego jedynego właściwego wizerunku strzegą zakazy, właśnie takim zabytkiem jest. Tym bardziej, gdy mówi się o nim, jako o części narodowej tradycji…
*) Inna rzecz, że Hallelujah traktuje o zdradzie małżeńskiej; więc nie bardzo się nadaje na ślub.
Przykro to pisać ale kościół pracowicie piłuje gałąz, na której siedzi.Kiedyś ta gałąz trzaśnie z hukiem i może wtedy przyjdzie otrzezwienie. Zamiast zrobić uczciwy rachunek sumienia, będzie pomstowanie na gender, dechrystianizację i czort wie co jeszcze.
Panie Szostkiewicz, przecież to jest wspaniała wiadomość! Niech klechy się załatwią swoimi ręcami. Mamy XXI wiek i ludzie już nie potrzebują boga, bo sami nim się stali. Przecież jak świątobliwy papież, biskup, albo jakiś inny sukienkowy poczuje się źle, to nie szuka pomocy boga! Natychmiast udaje się do lekarza. Nikt przy zdrowych zmysłach nie pozostawia bogu wyniku w produkcji rolnej. Od tego są specjaliści, którzy doradzą, co trzeba zrobić, żeby zebrać dobre plony. Żyjemy w okresie przejściowym i nie wszyscy, nawet bardzo wykształceniu ludzie, zdali sobie sprawę, że ludzie już nie potrzebują boga. Bóg umarł, ale nie wszyscy to dostrzegli.
Kapłani polskiego kościoła katolickiego są upośledzeni umysłowo. Papierz Franciszek próbuje kościół dopasować do rzeczywistości, ale to się nie może udać. Jedyna ścieżka, która może przetrwać i być wartościowa, to kultura tej religii. Reszta się nie będzie liczyła. No, może poza takimi dzikimi krajami jak Polska i jej bigoci.
Alleluja i do przodu! Oby jak najszybciej i do ściany.
Jacek NH zwyczajnie mnie wprowadził w osłupienie.. wojujący żołnierz pisu i nie wierzy w kościół, tylko w Boga – toż to całkiem na odwrót, jak jego idole/mocodawcy
To odwracanie się młodych od kościoła faktycznie ma miejsce, bo niewiele przejmują się oni jego nakazami, ale w sferze deklaratywnej ciągle uważają się za katolików i dopełniaja kościelnych rytuałów. Zaczyna sie to juz w szkole, gdzie uczniowie w znakomitej większości naśmiewaja się z lekcji religii i nie są w nie w najmniejszym stopniu zaangażowani, niemniej jednak nie rezygnuja z nich. Później kościelny ślub, chrzest dziecka i tak dalej…
Póki co ,,Szatan, szatan oooo yeaaahh” (Kury) i czekam na wjazd hiszpańskiej inkwizycji (od Monty’ego)…
Oni dużo robią by się samozaorać a i tak nikt nie ma odwagi by schylić się po plon z tej orki…
A na poważnie: jak wszystko w świecie korporacji tak i oferta KRK uległa inflacji. Już nie są to te mercedesy co to drzewiej bywały tak i nie ma co oczekiwać, że nagle nastanie epoka Tischnerów 2.
Najgorsze jest to, że owo odejście nie wynika z tego, że nagle młodzi przewartościowali swoje życie i dokonali świadomego wyboru. To kac po sobotniej imprezie, to zmęczenie po tygodniu pracy, lenistwo po nocy oglądania seriali. Dlatego jednak dzieci ochrzczą, wykomunikują etc. na każdym etapie klnąc księżowską upierdliwość bute i chciwość…i przenisząc niezmienioną katolicką ,,formację” – zamkniętą, permanentnie zastraszaną, podzielającą wszystkie mniemania kleru tam gdzie im to wspólgra, dogadza i pasuje.
I bardzo dobrze. Nic mnie bardziej nie śmieszy, niż dwudziestoparoletni siusiek odizolowany od realnych ludzkich problemów, prawiący morały ludziom z nieporównywalnie większym doświadczeniem życiowym. Podobnie jak biskup tęskniący do czasów gdy,, ludzie klękali przed duchownym na ulicy”. Może wreszcie wierzący zrozumieją, że ,, urzędnicy Pana Boga” to w większości mało rozgarnięci za to pyszałkowaci, zbędni bufoni.
Po przeczytaniu postu porwal mnie pusty smiech, ktory szybko ustal, ustepujac miejsca wspomnieniom sprzed 60-ciu lat. Znowu bylem malcem, ktory spiewal:
Siekiera, motyka, pilka, guma
Dzis roraty, jutro suma.
Siekiera, motyka, swiatlo prad.
Kiedy klechy pojda stad.
Cooo tu rooobic, o czym snic.
Klechy nam nie daja zyc.
Im religia nie zabrania.
Zwyklych ludzi otumaniac.
Siekiera, pilka, noz, motyka.
Dzis znow modly za Rydzyka.
Siekiera, motyka, swiatlo, prad.
Kiedy klechy pojda stad.
Tyle w kwestii zakazanych piosenek. A mnie sie marzy sequel do “Zezowatego szczescia” pt. Piszczyk w dobie PISu. To dopiero wdzieczny temat – what scope! Oprawa wyznaniowa – Dezerter83, W roli glownej Piszczyka – Ryszard Kubaszko. Jakowalski – podklad historyczny. JacekNH – organizator patriotycznej demonstracji – Na Kowno!
I z ta wizja z debilno-blogim usmiechem na licu osunalem sie w ramiona Morfeusza.
PAK 4. Na ślubach śpiewana jest wersja religijna Hallelujah, nie majaca wiele wspólnego z tekstem oryginalnym. A czy wersja oryginalna jest o zdradzie małżeńskiej? Myślę, że jest o tym, że miłośc z czasem zamienia się z tronu na krzesło kuchenne.
@Slawczan:
Czytałem kiedyś dzieło o monastycyzmie średniowiecznym. Jeśli dzisiaj patrzymy na średniowiecze, jako na idealne czasy Kościoła, to to dzieło (Lawrence Clifford Hugh) powinno wyprowadzić z błędu — to czasy niemal wiecznego kryzysu Kościoła. Ale Kościół nie upadł, bo co jakieś 100 lat pojawiali się reformatorzy, którzy dostrzegając upadek (i nie chodziło im zwykle o świeckich, chodziło im o kler; było i tak, że „reformę” kleru wymuszały osoby świeckie), wprowadzali zmiany i pociągali za sobą innych. Na jakiś czas wystarczało.
Upadek, czy jak nazywasz inflacja, jest czymś normalnym. Pytanie tylko, czy znajdą się reformatorzy. Zwykle się znajdowali, ale mam wrażenie, że w Polsce dominuje w Kościele postawa: „jakie siły zaprząc do obrony by nic się nie zmieniło”, niż „sięgnijmy po Ewangelię, odkryjmy Boga i sens Kościoła na nowo”.
@Esteban Peres:
Mamy odniesienie do miłości Dawida do Batszeby. Owszem, ja się zgodzę, że u Cohena prawie wszystko potrafiło być biblijne — on wyrósł z tej kultury, więc że to też rekwizyt. Ale jednak, historia zdrady jest tu w tle.
Co do wersji religijnej — OK, mogę się zgodzić; ale też mam takie zastrzeżenie, że jak się wie, co tam było w oryginale, to już piosenka, czy pieśń nie są takie same — ciągną za sobą wcześniejsze znaczenia.
„Zakazane piosenki” -był taki film zaraz po II wojnie. Historia się powtarza.
Zakaz rodzi sprzeciw. to proste sprzężenie zwrotne.
Wykorzystywanie wiary do budowania władzy świeckiej jest bardzo wygodne lecz takie działanie samo w sobie zawiera sprzeczność , która wcześniej czy później tą władze wysadza z „siodła”.
Historia zachodniej cywilizacji przerabiała już ten schemat kilkakrotnie.
Co do polskich księży kościoła katolickiego to są oni „nieodrodnymi dziećmi „swego czasu – roszczeniowi , wszystkowiedzący najlepiej , ksenofobiczni i słabo wykształceni, a przede wszystkim brak im POKORY. Oczywiście są wyjątki ale jako grupa zawodowa są doskonałym przykładem wypaczenia idei. To trochę tak jak drugie czy trzecie pokolenie komunistycznych aparatczyków twierdziło że jest z robotników czy chłopów, podczas gdy tatuś czy nawet dziadek ani młota ani sierpa w dłoni nie trzymali tylko pióro i teczkę.
Obecni polscy księża to w większości bezideowi spolegliwi instytucji kościelnej biznesmeni o złamanych przez system kręgosłupach moralnych, ceniący wygodne życie na plebani . To urzędnicy upadającej instytucji, dokładnie tak samo jak urzędnicy PZPR w końcówce lat 70 -tych.
Niby wielka , niby wspaniała , niby nie zagrożona a zgniła od środka.
Nie mam dobrego zdania po polskim kościele katolickim tak samo jak nigdy nie miałem dobrego zdania o PZPR.
ale jak mieć dobre zdanie gdy katolicki zamiast powszechny zaczyna być ksenofobiczny i nacjonalistyczny , gdy syndrom oblężonej twierdzy ma być otwartością, sądzę że kościół w Polsce manipuluje znaczeniami słów i ze robi to w nadziej zachowania swych politycznych i gospodarczych wpływów. według mnie to droga być może do bogactwa i do instytucjonalnej jednolitości ale na pewno nie jest to droga religii głoszonej dwa tysiące lat temu w Jerozolimie przez chyba już przez Polski Kościół Katolicki zapomnianego Jezusa.
villk308488492
Cohen to wróg KK ,nie tylko za swoją piosenkę ,a za to ,że medytował i opiekował się mnichem buddyjskim przez lata.Jego piosenki śpiewa cały świat .Czego nie można powiedzieć o naszych zapiewajłach.
„A na niej przebój Leonarda Cohena „Hallelujah”. Piękna pieśń z odwołaniem do psalmu Dawida. Czemu od razu zakazywać? Wystarczy porozmawiać z narzeczonymi przed ceremonią. Niech sami zdecydują.”
To klasyczne niezrozumienie tego, czym jest kościół. Kościół to świątynia, w której przebywa Bóg, Jezus Chrystus w tabernakulum. Do kościoła chodzimy, by spotkać się Bogiem, oddać Mu cześć, modlić się o potrzebne łaski, wysłuchać w skupieniu słowa Bożego. Kościół zatem nie jest dyskoteką, kabaretem, festiwalem w Opolu i czymś tam jeszcze. Na skoczną i przyjemną dla ucha muzykę jest czas na weselu, gdzie panuje luźna atmosfera i można oddać się radości tego wydarzenia. O zachowaniu w kościele decydują duchowni (biskupi, księża) a nie rozbawiona młodzież. Jeśli komuś kościelna atmosfera nie odpowiada, to niech do niego nie wchodzi. Proste jak drut, jasne jak słońce.
Jak wiemy purpuraci najlepiej wiedza że pan Bocek jest mundry i co się panu Bockowi podoba, a co nie.
Powiedział im że stworzył swiat w 6 dni (siódmego odpoczywał) oraz że Ziemia jest płaska. No cóż, albo był ciut naprany kiedy to mówił albo spaprał robotę.
@anglista
Nie wiem dlaczego adwersarze na forum traktują mnie, a niektórzy obrażają, jako PIS-owca. Mogę być np. „komuchem” z SLD, „ruchaczem” z TR, a nawet „pszenno-buraczanym” z PSL, czy też „nowoczesnym” banksterem. A poważnie – uważam, że PIS jest za słaby, aby poradzić sobie z obecną „opozycją” w Polsce. Potrzeba „większej siły” i mam wielką nadzieję, ze takowa powstaje i wreszcie powstanie w Polsce.
Mam już skończone 85 lat.Wiele przez te lata widziałem i słyszałem.Poznałem księży patriotów i księży którzy przez cały okres swojej działalności zbierali ” kolędę” na remont organów i ich nie wyremontowali, za to pobudowali dla dla dwóch gosposi wille(jedną na wsi, drugą w mieście i tam zamieszkał), ale spotkałem księdza ateistę, co potwierdził osobiście. Odnośnie odchodzenia od kościoła młodych, naszych księży to nie martwi, bo po trnsformacji ustrojowej zabezpieczyli się wielomiliardowymi dotacjami z budżetu Państwa, a tatko bez dzieci specjalnymi dotacjami 100mln +. Pozdrawiam Panie ADAMIE.
Kościół katolicki nie radzi sobie z rzeczywistością z kilku względów:
1) Ukonstytuował się ostatecznie jako zhierarchizowana struktura administracyjna w IV wieku odrzucając model uczestnictwa wiernych na zasadzie równego współudziału. A właściwie kościół taki stworzył cesarz Konstantyn, z czystej pragmatyki, sytuując się faktyczne na jego czele (patrz nadzór cesarski nad doktryną kościelną, który później przerodził się w cezaropapizm, który dzisiaj widoczny jest w Rosji),
2) Dlatego w rzeczywistości stał się korporacją, której interesy nie muszą iść w zgodzie z interesami wiernych (patrz immunitety i stałe próby wyodrębnienia prawno-majątkowego z ogólnych systemów prawnych, jakieś konkordaty, ulgi, itp.),
3) Wyodrębnienie systemu prawnego kościoła poprzez utworzenie pozornie wewnętrznego systemu prawa kanonicznego. Wewnętrzność ta jest pozorna, ponieważ prawo kanoniczne ma nadal ogromny wpływ na świeckie aspekty życia i zwyczajów – śluby, chrzty i rytuały pogrzebowe są zarówno w świecie sacrum jak tez profanum.
4) Stworzenie sprawnej administracji parafialno-diecezjalnej równoległej do administracji państwowej i, praktycznie, przez administrację państwową (w Polsce) niekontrolowanej. Administracja ta ma jednak duży wpływ na wiele aspektów życia i może przeprowadzać działania stygmatyzujące (zakaz ślubu lub pochówku dla niepraktykujących).
5) Fiskalizm „wewnętrzny” – czyli zdzieranie z wiernych – pozostawiam to bez komentarza.
6) Nieprzejrzystość (w Polsce) gospodarki finansowej kościoła.
7) „Czepianie się państwowej klamki” (w Polsce) w poczuciu zmniejszających się wpływów. Laicyzacja społeczeństwa stwarza w kościele poczucie zagrożenia. Według niego najprostszym rozwiązaniem jest tworzyć naciski na władzę, żeby „produkowała” pobożne ustawodawstwo. Ustawodawstwo takie staje się jednak „puste”, czego przykładem jest skala ukrytej, w tym turystycznej, aborcji.
8) Żałosny poziom wykształcenia księży, którzy w gruncie rzeczy uczą się poprawnie tylko „gimnastyki mszalnej” – czyli czystego rytuału, którego treści tzw. wierni w ogóle nie rozumieją – nie spotkałem w rodzinie nikogo, kto rozumiałby, o co we mszy chodzi.
9) A od blisko 30 lat żałosny poziom lekcji religii w szkołach – ja miałem religię jeszcze w salce katechetycznej, ale jej poziom już wtedy był żałosny.
10) W konsekwencji brak zrozumienia tego, jak świat funkcjonuje i dlaczego się laicyzuje.
W efekcie kościół w wydaniu polskim staje się taką „organizacją paramilitarną”. Pełno w jej codziennym funkcjonowaniu i języku „rycerzy prawdy”, którzy walczą z oblężeniem przez gendery i masonów – od czasu do czasu, przez Żydów, gdy, jak obecnie, rozluźniły się reguły etyczne i Żydem, jako zagrożeniem, można straszyć bez żenady. A do tego ten język, pełen obłudy i zachowania iście pogańskie. Życie polskiego katolika jest w rzeczywistości czysto pogańskie – toż to żywa idolatria. Matka boska od tego od tamtego.od przeciągów i przeciw wiatrom – tu prym wiedzie Jasna Góra.
A świat i jego obyczaje są dynamiczne. A w tym dynamizmie ludzie naprawdę potrzebuję wskazówek duchowych. I dokąd mają pójść – do księdza, który każe klepać koronki. Organizacje zrzeszające wiernych są z pewnością potrzebne – ale nie mogą to być organizacje próbujące zarządzać wiarą – mogą jedynie regulować kult.
Wiele razy słyszałem:wierzę w Boga , nie kościół.Paradne-przecież co niedziela klepią na mszy credo,a
tam stoi jak wół:(…)”święty Kościół Powszechny”.Ot,polscy katolicy!
Swoją drogą jest to zdumiewająca demonstracja niemocy l
polskiego krk, skoro po podaniu mu na złotej tacy do przemłucenia już chyba drugiej generacji młodych ludzi, instytucja ta ma coraz więcej kłopotów z dotarciem do młodych. Super !
Jak zwykle winnym będzie szatan i liberalna Europa, zaś postulowanym przez synod rozwiązaniam będzie katecheza od żłobka po magisterkę, no i odcięcie młodych od zgniłej Europy. Nasi hierarchowie są do tego jak najbardziej zdolni.
To nie rządy PIS są złotymi latami dla Kościoła. Umizgi wobec hierarchii, jak chociażby za czasów rządów Ewy Kopacz, czy pohukiwanie na państwo wyznaniowe przez Ewę Kopacz już po przejęciu władzy przez Schetynę i spółkę nie może być alternatywą. Nie tylko PO, ale wszystkie partie polityczne nie wypracowały spójnego i konsekwentnego modelu relacji z większościowym Kościołem. Rządy SLD były złotymi latami dla Kościoła i wcale nie inaczej było za czasów PO, nawet jeśli przywiązane miało charakter deklaratywny i jednostronny
anglista
23 czerwca o godz. 23:51
Błąd. Jacek NH jest narodowcem, a narodowcy pisowców traktują z pogardą, twierdząc, że to cwele, frajerstwo etc. PiS udaje Greka przymijając się do tego ruchu, stwarzając wrażenie, że to zbrojne ramię PiS.
Nie ma jednej prawicy, takoż lewicy.
@nowa huta
Ciekawe, a jaka to mianowicie siła? I jakim sposobem miałaby pokonać zarazem i PiS, i opozycję demokratyczną?
@waldi
widać, że pan nie ma do czynienia z realnym ludem katolickim w Polsce oraz księżmi tutejszego Kościoła.
Lista gier dozwolonych na melodię zakazaną.
–
Jak spojrzeć na ogląd sytuacji wyrażany na blogu, trwa dialog graczy w pici-polo z publiką boiska do krytykieta.
Przykładanie wystandaryzowanych cywilizacyjnie miar wiary, chrześcijaństwa czy katolicyzmu do rytuałów wspólnot plemiennych małpujących zaprzeszłe dogmaty, to jak odczytywanie reguł antropologii w muzeum karykatury.
Nie ma najmniejszej sprzeczności pomiędzy pozornymi objawami sekularyzacji kolejnych narybków publiki a rosnącą władzą Dyrekcji Muzeum.
Obie strony coraz lepiej dogadują się na boisku pici-polo, choć grają znaczonymi liczmanami, w dodatku widocznymi obojgu spod nagości rękawków królewskich szat kościoła.pl, z których czerpią pełnymi garściami.
Nie ma co płakać nad zakazanymi piosenkami, bo scena jest naturalistyczną rekonstrukcją festiwalu pieśni lubianej, bo jedynej znanej („wyklęty powstań ludu ziemi, pod Twą opiekę”).
Tylko dekoracje plemienne dośpiewują chórkiem młodzieży ze smartfonów: tej ziemi.
Szkoda słów, wystarczy szkiełko i oko, nawet gdy opadające ze wstydu na dno.
–
Jacek, NH
23 czerwca o godz. 18:21
„Bardzo dobry artykuł o polskim Kościele. Niestety prawdziwy. Dlatego wieżę w Pana Boga, a nie jego urzędników. Tych coraz bardziej nie lubię”
Wiara w boga nie czyni jeszcze dobrym człowiekiem. Hitler też wierzył w boga ba nawet uwielbiał Jezusa Chrystusa, ale z chrześcijaństwem, ewangelią nie miał nic wspólnego.
Co do piosenek, to muszę was moi mili poinformować, że u sąsiadów w Piekarach Śląskich toczy się batalia o koncert zespołu KAT. Możecie sobie wyguglować to smaczne ciasteczko. Zidiocenie kleru postępuje w tempie geometrycznym. Mnie to cieszy i bawi.
waldi
24 czerwca o godz. 12:22
„Kościół to świątynia, w której przebywa Bóg, Jezus Chrystus”.
Warto wiedzieć, że według Biblii, Bóg czyli Ojciec Jezusa, ma na imię Jehowa. To Jego Chrystus nazywał „swoim Bogiem”, oraz „jedynym prawdziwym Bogiem” (Psalm 83:18; Jana 17:3; 20:17).
Czy Jehowa mógłby być „jedynym prawdziwym Bogiem”, gdyby jeszcze inne osoby były Bogami w takim samym stopniu, jak On ?
Martin L
24 czerwca o godz. 20:05
„Hitler też wierzył w boga ba nawet uwielbiał Jezusa Chrystusa”.
Czy mógłbyś to uwiarygodnić ?
waldi
24 czerwca o godz. 12:22
„Kościół to świątynia, w której przebywa Bóg”.
No a słowa „On, który jest Panem nieba i ziemi, nie mieszka w świątyniach zbudowanych ręką ludzką” sroce spod ogona wypadły czy z „Dziejów Apostolskich”? Ale masz rację: ludzie i katabasy wiedzą lepiej. Skoro od wieków idą do świątyń, to w nich musi być Bóg. Przecież gdyby nie było, to by nie szli. Chrzanić Słowo Pańskie.
Smak i gusta kleru demonstruje oprawa muzyczna do tańca z feretorami. Polecam nagrania na YouTube.
PiS jako ideologia zostanie zmieciony przez historie a naród nie zapomni kk jego poparcia dla władzy. Angaż kk w politykę po stronie która poniesie klęskę przesadzi los kościoła w Polsce.
Kościół nie jest dziś sojusznikiem prodemokratycznych przemian w Polsce. Wybrał przeciwną drogę
I wspiera PiS jako partię antyliberalną. Kiedy zastanawiamy się nad przyczynami dojścia PiS-owskiego autorytaryzmu do władzy, nie ograniczajmy się do wytykania błędów PO, nawet jeśli te miały miejsce. Tu inni Szatani byli czynni – felieton Agaty Bielik-Robson.
Ostatnio wśród publicystów prasy liberalnej zaszła pewna zmiana: Dominika Wielowieyska, Katarzyna Kolenda-Zaleska, Cezary Michalski, a w końcu Paweł Wroński napisali wyraziste teksty krytyczne wobec Kościoła katolickiego w Polsce. Nie tylko pod adresem ojca Rydzyka et consortes, ale też całego kościelnego środowiska i nieszczęsnej roli, jaką odegrało ono w torowaniu, a następnie cementowaniu władzy PIS
To ważna zmiana, warta odnotowania, bo zgodnie z niepisanymi umowami polskiej transformacji Kościół traktowany był dotąd jako sojusznik reform w zasadzie, a piętnowano tylko poszczególne przypadki odstępstwa, przez długi – zbyt długi – czas uważane za wyjątki. Tymczasem od dobrej dekady sytuacja systematycznie się odwraca: wyjątki stają się regułą, Kościół wchłania przekaz ojca Rydzyka, a w związku z tym wygasa licencja na taryfę ulgową. I dobrze, bo trzeba to sobie powiedzieć jasno – tak jasno, by uświadomiła to sobie także opozycja, wciąż tkwiąca w układzie domyślnym pierwszego okresu transformacji – że Kościół nie jest dziś żadnym sojusznikiem prodemokratycznych przemian w Polsce. Że wybrał dokładnie przeciwną drogę – otwarcie wspiera PiS jako partię antyliberalną, która świadomie i z rozmysłem realizuje odwrót od demokracji w stronę rządów autorytarnych.
I nie jest to decyzja podyktowana kaprysem, lecz głęboko przemyślany plan. Dokonawszy kilku podstawowych kalkulacji, Kościół doszedł do wniosku, że w demokratycznym ustroju, w którym ceni się prawa jednostek, także tych najsłabszych, nie przeżyje skandalu pedofilii, który zrujnował reputację Kościoła w Irlandii, a ostatnio w Chile. A jeśli przeżyje, to na pewno nie w tak kwitnącej finansowo i statusowo formie, do jakiej zdążył się już przyzwyczaić po roku ’89. Wszystkie bowiem apanaże, jakie wtedy uzyskał od młodej demokratycznej władzy, mogłyby zostać cofnięte, tym razem w wyniku oddolnych inicjatyw ofiar dochodzących swoich praw, które stanowią o życiu każdej realnej, nie tylko fasadowej demokracji.
Co demokracja Kościołowi dała odgórnie, mogłaby mu także odebrać oddolnie – i na to już zgody nie było. Decyzja, by odtąd wspierać polityczny regres w Polsce, zapadła gdzieś wtedy, w okolicach niesławnej afery arcybiskupa Paetza, i odtąd już PiS regularnie rósł w sondażach.
Kiedy więc zastanawiamy się nad przyczynami dojścia PiS-owskiego autorytaryzmu do władzy, nie ograniczajmy się do wytykania błędów PO, nawet jeśli te miały miejsce. Tu inni Szatani byli czynni – cała kościelna instytucja, która w imię swoich partykularnych interesów wypowiedziała wojnę polskiemu dobru wspólnemu.
Aborygen
23 czerwca o godz. 8:44
Abory przypomniał ostatnio jedną z myśli Thomasa Paine’a – warto go przypominać:
• “Whenever we read the obscene stories, the voluptuous debaucheries, the cruel and torturous executions, the unrelenting vindictiveness, with which more than half the Bible is filled, it would be more consistent that we called it the word of a demon, than the word of God. It is a history of wickedness, that has served to corrupt and brutalize mankind; and, for my part, I sincerely detest it, as I detest everything that is cruel.”
― Thomas Paine, The Age of Reason, 1794
albo to:
• Ogólnie rzecz biorąc, tajemniczość, cuda i proroctwa to dodatki, przynależne raczej do świata religijnych baśni, niż do prawdziwej religii. To dzięki nim różne efektowne szalbierstwa stały się znane na całym świecie, a religia przekształciła się w działalność zawodową. Powodzenie jednego oszusta zachęcało kolejnych, a ich wszystkich od wyrzutów sumienia chroniło kojące przekonanie, że dopuszczając się pobożnych oszustw czynią wiele dobrego.
• Niewierność nie dotyczy problemu wierzących i niewierzących; dotyczy udawania, że wierzy się w coś, w co się nie wierzy. Niemożliwa jest ocena moralnych następstw, jeśli mogę użyć tego określenia, które takie umysłowe zakłamanie spowodowało w społeczeństwie. Jeśli człowiek tak bardzo skorumpował i sprostytuował czystość swego umysłu, przypisując swe „poglądy” rzeczom, w które nie wierzy, to przygotował się on na popełnienie każdej innej zbrodni. (Wiek rozumu, 1794)
“I do not believe in the creed professed by the Jewish church, by the Roman church, by the Greek church, by the Turkish church, by the Protestant church, nor by any church that I know of. My own mind is my own church.
All national institutions of churches, whether Jewish, Christian, or Turkish, appear to me no other than human inventions set up to terrify and enslave mankind, and monopolize power and profit.”
― Thomas Paine, The Age of Reason
[Nie wierzę w wyznania deklarowane/wyznawane przez kościół żydowski, kościół rzymski, kościół grecki, kościół turecki, kościół protestancki ani żaden inny kościół, jaki znam.Mój własny umysł to mój własny kościół.
Wszystkie narodowe instytucje kościołów, żydowskie, chrześcijańskie czy tureckie, wydają mi się nie tylko wynalazkami ludzkimi, stworzonymi, by przerażać i zniewalać ludzkość, i monopolizować władzę i zysk.- w wolnym przekładzie]
autopoprawka …przepraszam.
[Nie wierzę w wyznania deklarowane/wyznawane przez kościół żydowski, kościół rzymski, kościół grecki, kościół turecki, kościół protestancki ani żaden inny kościół, jaki znam.
Mój własny umysł to mój własny kościół.
Wszystkie narodowe instytucje kościołów, żydowskie, chrześcijańskie czy tureckie, wydają mi się niczym więcej jak tylko wynalazkami ludzkimi, stworzonymi/ustanowionymi, by przerażać i zniewalać ludzkość oraz monopolizować władzę i zysk. (w wolnym przekładzie)]
waldi
24 czerwca o godz. 12:22
„….To klasyczne niezrozumienie tego, czym jest kościół. Kościół to świątynia, w której przebywa Bóg, Jezus Chrystus w tabernakulum. Do kościoła chodzimy, by spotkać się Bogiem, oddać Mu cześć, modlić się o potrzebne łaski, wysłuchać w skupieniu słowa Bożego. Kościół zatem nie jest dyskoteką, kabaretem,….”
Sprowadzanie wiary do wyłącznie do rytuałów to jest wiara w Boga? To nie jest kabaret? Wywieszenie starych gaci na kiju i paradowanie z nimi albo uroczyste zjadanie „wafelka” to jest Bóg? Oto wafelek do zjedzenia.
Może przypomnę słowa ewangelii „Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili”
Można dzięki temu pozostać obojętnym na ofiary wojny, sieroty z Aleppo. Można domagać się komisji majątkowej i tym samym pozbawić środków do życia osoby niepełnosprawnej wymagającej stałej opieki, taki biskup Ryczan miał auto wartości 20 letniego zasiłku takiej osoby niepełnosprawnej. Na które nie zarobił a miał kosztem ludzkiej krzywdy. Rydzyk jest lepszy ? A pozostali ?
To jest przykład BOGA w jakiego wierzą darmozjady nazywane księżmi a nazywa się mamona.
Dla mnie zmianą na lepsze, będzie sondaż, w którym 70 % Polaków ( a nie 93) zadeklaruje swój katolicyzm.
Do religii się wychowuje: ktoś, kto od dziecka nie jest przyzwyczajony do celebry nie będzie wierzącym. Ilośc osób, które w dorosłym wieku przystępują do Kościoła (nie tylko rzymskiego) to mniej niz jeden procent populacji.
Tak więc dla KK dane o religijności młodego pokolenia to sygnał nieodwracalnego trendu. Stąd prawdopodobnie zwrot ku religijności ludowej, aby utrzymac tych wiernych, którzy pozostali i „naładowac baterie” na nieuchronne lata chude.
Pytaniem otwartym pozostaje dla mnie, czy uda się KK przeprowadzić tę operację bez zbytniego rozjuszania Polaków. Może się bowiem zdarzyć, że gdy PiS przegra, poziom antyklerykalizmu urośnie tak bardzo, że następnej władzy opłacać się będzie „ukaranie” instytucji Kościoła.
@waldi:
Cohen do dyskoteki? Słyszałeś kiedyś „Hallelujah”? O_O
Zresztą kto powiedział, że modlić się można tylko na smutno i poważnie? Z dedykacją — psalm 47 w tłumaczeniu Jana Kochanowskiego:
Kleszczmy rękoma wszyscy zgodliwie,
Wszyscy śpiewajmy Panu chętliwie,
Panu nad pany, Panu groźnemu,
Królowi wszego świata możnemu.
Ten niedobyte podał nam grody,
Ten pod nas możne podbił narody,
Dał nam w dziedzictwo i w używanie
Włość Jakubowę, swoje kochanie.
Oto w swój kościół w wesołym pieniu,
Oto wstępuje w głośnym trąbieniu;
Dajcie cześć Panu, dajcie naszemu,
Śpiewajcie Bogu, Bogu wiecznemu!
Ten władnie światem sam niezmierzonym,
Temu śpiewajcie pieniem uczonym;
Wszytkim narodom Ten rozkazuje
I wiecznie na swym tronie króluje.
Mocarze ziemscy k’ Niemu przystali,
Królowie królem swym Go wyznali;
Wielka cześć Jego, cześć niezmierzona,
Niebem nie może być ogarniona.
***
@Jan Zadębski:
IMHO, to że Kościół ma „równoległą” administrację, że ma własny fiskalizm — to wszystko uznałbym za dobre. Przecież widać na przykładzie bojów państwa z Obywatelami RP, jak niebezpieczne mogłoby być kierowanie finansami przez państwo.
Gdybym miał wymieniać problemy Kościoła, to wymieniłbym trochę inne.
Pierwszy, to klerykalizm. Jeśli ksiądz, z samego faktu, że jest księdzem, pełni rolę wszechstronnego autorytetu — eksperta od seksu, antykoncepcji i in vitro (patrz Hoser), popkultury i filozofii kultury (patrz ten wpis i dyskusja), polityki (patrz abp. Jędraszewski) — to zabija w nim samokrytycyzm, zdolność dyskusji (jak kto woli dialogu) i kształtuje osobowość autorytarną. Nie wierzę, by wszyscy klerycy wstępowali do seminarium z nastawieniem na kasę — słyszę, że tacy bywają, ale raczej doszukiwałbym się u typowego kleryka dobrej woli. Jednak aura autorytetu, która ich niemal od począku otacza, jest fatalnym czynnikiem wypaczania osobowości — nie każdy potrafi się temu oprzeć.
Drugi, to powiązania polityczne. Kościół od dość dawna, chyba jeszcze przed rewolucją francuską, zaczął się solidaryzować z konserwatyzmem. Nie traktuję konserwatyzmu jako czegoś absolutnie złego, ale na pewno jako coś co jest najwyżej neutralne w stosunku do wartości chrześcijańskich; a takie powiązanie z polityką sprawiło, że dla wielu w Kościele (i poza Kościołem, o czym świadczyły ataki i zbrodnie dokonywane na ludziach kościoła w czasie wojny domowej w Hiszpanii, na przykład), konserwatyzm przesłonił Ewangelię. Konserwatyzm, a w polskim przypadku często też nacjonalizm, stają się bożkiem, przesłaniającym Boga — Kościół powinien z takimi powiązaniami walczyć więc bardzo ostro, jako z czymś, co stanowi rażący przykład złamania pierwszego przykazania, ale nauczył się już ten sojusz widzieć tak naturalnie, że w ogóle nie dostrzega problemu.
Trzy… rzeczywiście, tu można by dać poziom wykształcenia. Choć zastanawiam się, czy to nie jest pochodna klerykalizmu. Bo z jednej strony, stawia on wygórowane oczekiwania wobec duchownych (skoro są tak wszechstronnymi autorytetami, to wyjątkowo łatwo jest im się skompromitować… zresztą ile ja to razy słyszałem, że ogólnie bardzo dobry ksiądz, ale… — i tu pada jakaś dziedzina, którą autorytarnie kieruje, a w której się kompromituje); z drugiej utrudnia weryfikację wykształcenia.
Cztery… media kościelne. Pisałem o tym już tutaj kiedyś i podtrzymuję zdanie, choć dawno Gościa Niedzielnego w rękach nie miałem… Ksiądz kończy edukację wychodząc z seminarium. Teoretycznie, jak w każdym zawodzie inteligenckim, powinien się całe życie dokształcać. Na codzień dokształcanie płynie głównie z „mediów katolickich”. A te poszły na łatwiznę. Kler kształtują za ich pośrednictwem raczej przeciętniacy, niż śmietanka intelektualna Kościoła.
Pięć… znowu pochodna klerykalizmu, ale generalnie brak krytycznego sprzężenia zwrotnego z wiernymi. Miałem takiego proboszcza, „ogólnie świetny ksiądz ale…”. Poza jednak tym jednym „ale”, z czasem zauważyłem, że obniża loty, że wykonuje swoje obowiązki coraz bardziej byle jak… Ale w sumie… Czy ktoś mu zwrócił uwagę, że pięć lat wcześniej mówił mądrzejsze kazania? Za tamte pochwalił, a za te zganił? Jeśli wierni w kościele dobre i złe kazanie przyjmują z równie znudzonymi minami, to po co ksiądz ma się starać? Rozmowy wiernych z klerem przebiegają głównie w jednym kierunku. Najchętniej tulący się do ołtarza bywają niezdolni do krytyki, a ci zdolni do krytyki uważają, że krytykować to można w tłumie wychodzących z kościoła po mszy, albo przy niedzielnym obiedzie, ale pójść po mszy i wytknąć błędy, albo choć poprosić na kolędzie… to nie uchodzi. (Tu może dochodzi kolejny problem, kwestia że raczej nie wykształcono u nas jakiejś wielkiej odwagi cywilnej w społeczeństwie.)
dezerter83
25 czerwca o godz. 0:27
Hitler wielokrotnie przedstawiał że ma misję od boga jednoczenie pogardzał chrześcijaństwem jako religią słabeuszy. Na ile była to wiara a na ile cyniczna propaganda, do końca nie jest jasne.
Tak jak dzisiaj zachowują się neonaziści na pielgrzymce do Częstochowy głosząc rasizm i też nie mają nic wspólnego z chrześcijańskim miłosierdziem wobec bliźniego.
Przypomnę fragment książki „Rozmowy z katem” Kazimierza Moczarskiego, gdzie Jürgen Stroop udowadnia że Jezus był rasowo Aryjczykiem cały wywód jego może budzi zdziwienie a nawet śmiech. Hitler zachowywał się podobnie. Poruszał ten problem swego czasu prof. Eugeniusz Grodziński.
Nowa Huta jest zakochany w Mrożku. W swoim wpisie nowohucki Lucuś po prostu wyraził po swojemu „Generał Franco wam pokaże !”.
Często też pobrzmiewa w jego wpisach nutka melodii „Katolicy się nie dadzą !”
Ej, filut z nowohuckiego Jacusia. Niby taki pryncypialny, a tu Mrożek wyłazi z niego jak słoma z gumofilców.
Ohh jak dawno nie bylo o kosciele, mniej niz tydzien. Pytaniem jest czy ktos widzial jakiegos boga ? Interes na bogach ma sie swietnie, dyskusje o czyms czego nikt nie widzial ani nie slyszal wciaz na czele tematow. I tak sie kreci to od ilus tysiecy lat. Okazuje sie, ze rzymianie byli duzo madrzejsci od wspolczesnych polakow. Mieli bogow ale umieli kontrolowac boskich urzednikow.
@Martin L:
Nikt nie wejdzie w głowę Hitlera i nie odpowie na pytanie, w co wierzył. Na pewno sympatie prokościelne, które wykazywał w końcu lat 20-tych i w latach 30-tych były pewną grą; tak jak i inauguracja urzędowania od nabożeństwa (co było jego osobistym „chrześcijańskim wyborem”, gdyż nie było takiego zwyczaju w Niemczech) — Hitler widział w Kościele sojusznika w walce o niemiecką tradycję i niemiecki naród przeciwko marksizmowi.
Z jego wypowiedzi można wysnuć wniosek, że na pewno był wierzący, w sensie wiary w wyższą siłę, która nim kieruje, czyli w ogólnym pytaniu o teizm byłby po stronie wierzących. Zapewne nie przeszedłby jednak krytycznego testu porównania z doktrynami chrześcijaństwa. Poza tym Hitler czytywał Nietzschego. Nie, żeby go rozumiał (uderzyło mnie ostatnio, jak bardzo antytotalitarny był Nietzsche… nic nie powinno bardziej odwodzić od hitleryzmu niż właśnie on…), ale z jego krytyką chrześcijaństwa (ale też marzeń „socjaldemokratycznych”) mógł się łatwo utożsamić.
Gdybym miał wymieniać problemy Kościoła…
(@PAK4 i inni…)
„Wymiana problemów Kościoła” postępuje na blogu zgodnie z rutynową alogiką: zamienić jego wypaczenia na ich socjalizm.
Tymczasem, to nie żadne rzekome problemy tzw. Kościoła sa źródłem zgorszenia i utrapienia publicznego, a problemy publiki wynikające z trapienia i gorszenia jej przymusem przez tenże Kościół.
Co jest immanentną cechą instytucji totalitarnych, z tą różnicą, że ten totalitaryzm publika zadaje sobie na własne, demokratyczne życzenie.
„Problemy Kościoła” nie są dla demokracji warte wymiany na nic, wymianie dla dobra publicznego podlegać mogliby wyłącznie tegoż Kościoła członkowie, wraz z nim samym eo ipso.
Niestety, innych i ochotniczych, a oświeconych ludów, do zaludnienia gumngo padołu KK – brak.
I to jest właśnie jedyny problem, o ile się jeszcze nie wpadło na to, że pobyt na gumnie i jego roztrząsanie jest stratą czasu życia.
„Z diecezji dochodzą nas niepokojące głosy, iż niemała grupa narzeczonych usiłuje traktować obrzęd zaślubin jako prywatne poletko swej „radosnej twórczości” – powiedział ks. Andrzej Dudek, przewodniczącego Komisji ds. Kultu Bożego i Życia Sakramentalnego.
Zdaniem duchownego jednym z elementów schematu, w jaki mieliby zostać wyposażeni księża, powinien być spis „piosenek zakazanych”.
„Zbiór utworów wokalno-instrumentalnych, których pod żadnym pozorem nie wolno wykonywać w kościele podczas uroczystości zaślubin” – powiedział ks. Dudek.
———————————-
Jak nie Dude, to Dudek… i Andrju
Czyli pieprzenie w bambus…
Odnośnie dyskusji o wierzeniach w III Rzeszy: KK kolaborował z jej rządem, a ten częściowo się na to zgadzał ze względu na religijność ludową.
Ciekawym wątek pojawia się w eseju Ezry Pounda nt „wewnętrznej wiary” elit władzy w Niemczech tamtego czasu – mam na myśli kult Germana Heruska. Jest to rodzaj kultu zidiociałego i kiczowatego jak cała ta formacja, jednak dziś nazwalibyśmy go niebezpieczną sektą. Nie mogę znaleźć eseju na ten temat w sieci.
Podobno nie ma na tej liście kościelnych prohibitów Kazika Staszewskiego „Coście s…syny uczyniły z tą krainą”, choć jest Piotr Rubik z „Niech mówią, że to nie jest miłość”…
Szokująca niekonsekwencja znudzonych i niezaspokojonych klechów.
Kazik:
…Coście skurwysyny uczynili z tą krainą?
Pomieszanie katolika z manią postkomunistyczną
Ci modlący się co rano i chodzący do kościoła
Chętnie by zabili ciebie tylko za kształt twego nosa
Już ruszyły wody z góry do jeziora zatrutego
Do jeziora nienawiści, domu smoka pradawnego
W każdym jednym towarzystwie tylko mowa o pieniądzach
(…)
Umiera ta kraina, tego nikt już nie powstrzyma
Już umiera ta kraina, heheheheheh
Już umiera ta kraina, tego nikt już nie powstrzyma
Już umiera ta kraina
Cześć, cześć, cześć, cześć…
——————————————————————-
A Zbigniew Książek – tekst
Piotr Rubik – kompozycja
Mówią, mówią że
Mówią, że to nie jest miłość, nie
Że się tylko zdaje, zdaje im
Że już się nie złożą w żaden rym
Mówią, mówią że
Mówią, że to wszystko skończy się
Koraliki wspólnych lat i zim
Fotki, gdzie na zawsze ona z nim
Mówią, mówią że
Mówią, że to nie jest miłość… nie
Że się tylko zdaje im
Że dawno już przegrali z losem złym
Mówią, że już nie
Mówią, że to wszystko skończy się
Wspólne radowanie byle czym
Tym, że on w jej myślach – ona w nim
To co mam
To co się zdarzyło nam
To pachnący chlebem dom
Z roześmianą buzią twą
To co mam
To co się zdarzyło nam
Twój policzek, kiedy mróz
Na pierzynie Wielki Wóz
Niech mówią, że to nie jest miłość
Że tak się tylko zdaje nam
Byle się nigdy nie skończyło
To wszystko co od ciebie mam…
Mówią, mówią że
Mówią, że to nie jest miłość, nie
Że się tylko zdaje, zdaje im
Że dawno już przegrali z losem złym
Mówią, że już nie
Mówią, że to wszystko skończy się
Wspólne radowanie byle czym
Tym, że on w jej myślach – ona w nim
To co mam
To co się zdarzyło nam…
Całe Tatry wzdłuż i wszerz
Tęcza wstążki, kiedy deszcz
To co mam
To co się zdarzyło nam…
Zmierzchy z nagłym brakiem tchu
Noce bez godziny snu
Niech mówią, że to nie jest miłość
Że tak się tylko zdaje nam
Byle się nigdy nie skończyło
To wszystko co od ciebie mam…
Niech mówią, że to nie jest miłość
Że tak się tylko zdaje nam
Byle się nigdy nie skończyło
To wszystko co od ciebie mam…
Niech mówią, że to nie jest miłość
Że tak się tylko zdaje nam
Byle się nigdy nie skończyło
To wszystko co od ciebie mam… /x2
Mówią, mówią że
Mówią, że to nie jest miłość… nie
Że się tylko zdaje im
Że dawno już przegrali z losem złym
Mówią
Mówią, że już nie
Mówią, że to wszystko skończy się
Radowanie byle czym
Tym, że on w jej myślach – ona w nim
Mówią
Mówią, mówią że
Mówią, że to nie jest miłość… nie
Że się tylko zdaje im
Że dawno już przegrali z losem złym
Mówią
Mówią, że już nie
Mówią, że to wszystko skończy się
Radowanie byle czym
Tym, że on w jej myślach – ona w nim
Mówią nie…
Martin L
25 czerwca o godz. 13:19
„Hitler też wierzył w boga ba nawet uwielbiał Jezusa Chrystusa (…)
Na ile była to wiara a na ile cyniczna propaganda, do końca nie jest jasne”.
Zdaniem historyków, jest to jasne już od dawna.
Paul Johnson, w dziele Historia chrześcijaństwa napisał: „Oczywiście Hitler czasami świadomie wprowadzał w błąd. Nigdy oficjalnie nie wystąpił z Kościoła. Niekiedy w swoich przemówieniach powoływał się na Opaczność. W pierwszych latach po dojściu do władzy wielokrotnie odwiedzał kościół. Jednak już w latach dwudziestych powiedział Ludendorfowi, że musi ukrywać swoją nienawiść do katolicyzmu, ponieważ w jednakowej mierze potrzebuje głosów bawarskich katolików i pruskich protestantów.(s.622).
Wikipedia podaje:
„Publicznie, kwestie religijne traktował w sposób instrumentalny, użyteczny dla swej polityki. Chwalił chrześcijańskie dziedzictwo, niemiecką kulturę chrześcijańską i wiarę w Jezusa Chrystusa. Jednocześnie w swoich przemówieniach i publikacjach podkreślał, że chrześcijaństwo jest jego główną motywacją do antysemityzmu.
Co więcej, na potrzeby nazizmu został stworzony specjalnie spreparowany system wierzeń, oparty na terminologii chrześcijańskiej – tzw. „pozytywne chrześcijaństwo” . Został on oczyszczony z wszelkich obiekcji, jakie Hitler wysuwał wobec chrześcijaństwa, a Jezus przedstawiany był w nim jako bojownik antyżydowski”.
Co rzeczywiście myślał A.Hitler o biblijnym Jezusie z Nazaretu ?
Jak podaje K. Grünberg, Hitler „nazwał Jezusa synem żydowskiej prostytutki i rzymskiego legionisty” (Życie osobiste Adolfa Hitlera, dz. cyt., s. 61).
@Gekko:
1) Przesłanie Jezusa jest mi bliskie i dla mnie ważne. Dlatego złoszczę się na to jak działa Kościół, dlatego uważam, że wolność głoszenia ateizmu jest wartościowa, ale nie chciałbym, by zanikły w Polsce „wartości chrześcijańskie”. (Inna rzecz, że jak widzisz, nie rozumiem ich tak, jak ZChN, LPR, PiS, a tym bardziej RN. I że mam wrażenie, że także w Kościele są one w zaniku.)
2) Kościół nie musi być instytucją „totalitarną”, mimo ambicji w tym kierunku wykazywanych przez niektórych jego członków. Kościół dostosowuje się do form, w jakich funkcjonuje społeczeństwo i na Zachodzie w znacznej mierze się oddolnie demokratyzował.
3) Całkiem silna, niezależna od państwa organizacja, która może wypowiadać się w sprawach etycznych, czy organizować działania humanitarn jest, moim zdaniem, bardzo potrzebna. Tylko chciałbym, by inaczej wyglądała.
@dezerter83:
Uprasza się uważać na opinie Paula Johnsona — on chadza na skróty i to wskazywane przez ideologię.
Prawie wszystkie partie (chyba z wyjątkiem Razem) wdzięczą się do biskupów, bo w niedziele wyborcze ambony zmieniają się w trybuny agitacyjne, a proboszczowie prowadzą stado owieczek z instrukcjami w łapkach do lokali wyborczych .
PAK4
25 czerwca o godz. 18:18
„Uprasza się uważać na opinie Paula Johnsona”
Nie przytaczam opinii tego historyka. Przywołuję tylko fakty, na które się on powołuje.
@ jrcanonia
–
… bo „partia Razem” ma własnego, jakże osobnego i bezprzywódczego biskupa, co we wdzięczeniu się na krzywą gębę do ludu uciemiężonego, spod owczej skórki kiełkami Lucerny (najmodniejsze!) łypie, ach jak łypie 🙂
A z dobrych domów panienki łase są na takie ludowe kiełki.
PAK4
25 czerwca o godz. 18:18
–
„Przesłanie Jezusa jest mi bliskie i dla mnie ważne…”
Bardzo mi przykro, że tak uważasz, w pełnej sprzeczności z tym co dalej piszesz.
Już samo kojarzenie ordynarnie i prostacko totalitarnego ciemiężcy z tym przesłaniem, w jednym akapicie, pod krzywą od fałszu maseczką „całkiem silnej, niezależnej od państwa organizacji, która może wypowiadać się w sprawach etycznych, czy organizować działania humanitarne…” to najbrudniejsze bluźnierswo wobec …Orkiestry Owsiaka czy PAH.
Organizacja pod nazwą KK nie tylko nie musi, ale nie może być lepsza niż obłudne chciejstwo jej wyznawczych ofiar, czemu idealnie daje wyraz, co napisałeś.
Btw., nie czuj się (Broń Boże!) urażony osobiście, nie mam takiej intencji, po prostu taka jet poetyka syndromu Sztokholmskiego, że bez behawioru prawdziwej ofiary trudno zilustrować samo zjawisko, nie pokazując jej lustra.
dezerter83
25 czerwca o godz. 16:43
Źródła podstawowe o tym w co wierzył Hitler znajdzie pan w „Mein Kampf” i „Tischgespräche” tzw. ” Rozmowy przy stole 1941-1944″, te drugie w przeciwieństwie do „Mein Kampf” dotyczyło wąskiej grupy odbiorców a spisana została przez sekretarza Hitlera, Bormanna.
@dezerter:
> „Oczywiście Hitler czasami świadomie wprowadzał w błąd.
Opinia.
> Nigdy oficjalnie nie wystąpił z Kościoła.
Fakt.
> Niekiedy w swoich przemówieniach powoływał się na Opaczność.
Fakt, choć podalny opinią, bo sugeruje że to tylko były przemówienia. Hitler na Opaczność powoływał się także w rozmowach prywatnych — zanotowano to w Tischgespräche.
> W pierwszych latach po dojściu do władzy wielokrotnie odwiedzał kościół.
Raczej fakt. Inne znane mi źródła piszą o latach przed dojściem do władzy i o inauguracji rządów, nie wykluczają jednak i późniejszego zaangażowania.
> Jednak już w latach dwudziestych powiedział Ludendorfowi, że musi ukrywać swoją nienawiść do katolicyzmu, ponieważ w jednakowej mierze potrzebuje głosów bawarskich katolików i pruskich protestantów.
Pytanie o źródło. Jak pisze Martin L., z Hitlera mamy mowy, Main Kampf i Tischgespräche; mamy też przemowy — tu jednak mógł mówić pod publiczkę — reszta to często wątpliwe relacje z drugiej ręki, osób politycznie zaangażowanych.
Otóż to:
„Kościół w Polsce radzi nad młodzieżą. Szykuje nawet krajowy synod na ten temat. Słusznie, bo chyba ma coraz większe kłopoty z dotarciem do młodych.
W Polsce raport PEW odnotowuje dramatyczną lukę pokoleniową między młodymi (poniżej 40. roku życia) a starszymi w praktykowaniu wiary katolickiej.
Kościół, jaki jest, nie umie odpowiedzieć na ich potrzeby duchowe, rozmija się z ich doświadczeniami i oczekiwaniami.
Listy zakazanych w Kościele piosenek i zespołów muzycznych to echo indeksu ksiąg zakazanych. Nieskuteczne, za to wystawiające Kościół na śmieszność. Młodzi nie posłuchają, ale zapamiętają.
Po 1989 r. wyrosło pokolenie duchownych nastawionych autorytarnie. Wszystko wiedzą, wszystkich pouczą, choć ledwo zaczęli pracować.”
I to tyle…
PAK4
26 czerwca o godz. 8:47
P.Johnson napisał:„Oczywiście Hitler czasami świadomie wprowadzał w błąd”.
Ty napisałeś: ‚Opinia”.
Wiki podaje: „Wiosną 1941 roku przy granicy z ZSRR, Niemcy zaczęli gromadzić wojsko , które 22 czerwca zaatakowało swojego dotychczasowego sojusznika. Kiedy zaniepokojeni Rosjanie zapytali dlaczego to robi, Adolf Hitler wystosował do Stalina dwa osobiste listy, w których tłumaczył dyslokacje kolejnych jednostek tym, że siły zostały przesunięte na wschód, aby znaleźć się poza zasięgiem brytyjskich bombowców”.
Fakt czy opinia ? Czy świadomie wprowadził w błąd Stalina ?