Bojkot mediów „narodowych”?
Opozycja parlamentarna rozważa, czy zbojkotować media „narodowe”. Czemu się zastanawia, trudno pojąć. Przecież od 2015 r. odgrywa w nich rolę kwiatka do kożucha. Jest im potrzebna jako dowód, że z mediami pod rządami „zjednoczonej prawicy” wszystko w porządku. Opozycja jest zapraszana, pluralizm funkcjonuje.
Na dodatek poseł Lichocka „żartuje sobie”, że powsadzałaby najchętniej opozycję i dziennikarzy do więzień, a prezesa Kaczyńskiego uczyniłaby jedynowładcą. Lichocką PiS „rzucił” na odcinek medialny: weszła do Rady Mediów Narodowych. To formalnie organ nadzorujący władze mediów publicznych. Dziś większość w niej ma PiS, więc hulaj dusza. Jak wolno Lichockiej, to i innym ujdzie na sucho grożenie więzieniem za to, że nie jest się fanem prezesa.
Chodzenie do mediów pisowskich opozycji wyborczo nie pomoże
Czy opozycja popełniłaby błąd wyborczy, odpuszczając sobie chodzenie do programów publicystycznych prowadzonych przez tuby obecnej władzy? Nie może tu wiele stracić, bo większość odbiorców mediów prorządowych wierzy w ich przekaz bez zastrzeżeń. A przekaz jest jeden: opozycja to zło.
Chodząc do programów TVP i Polskiego Radia, politycy PO, Nowoczesnej, PSL sami kładą głowę pod topór. Zostali obsadzeni w roli negatywnej i tak są pokazywani. Tak ustawieni nie pozyskają sympatii ani zaufania odbiorców. Nawet jeśli wyjdą ze studia na znak protestu, i tak będzie to w propagandzie pisowskiej wykorzystane przeciwko nim.
W tej sytuacji bojkot byłby zrozumiały i uzasadniony. Nie ma sensu uczestniczyć w fikcji i farsie. A czasem także w orwellowskich seansach nienawiści. Niech ich twórcy i wykonawcy zostaną sami ze sobą i swoją publicznością, tak żarliwie oddaną Kaczyńskiemu jak poseł Lichocka.
Komentarze
Zgadzam się z redaktorem Szostkiewiczem, że opozycja parlamentarna powinna ogłosić bojkot mediów „narodowych”. Za pół roku odbędą się wybory samorządowe. W najbliższych wyborach rozstrzygnie się przyszłość województw, powiatów i gmin. Najwyższy więc czas, aby przedstawiciele opozycyjnych partii dużym łukiem omijali stacje telewizyjne i radiowe, które stały się tubami propagandy i agitacji Zjednoczonej Prawicy.
„… bojkot byłby zrozumiały i uzasadniony. Nie ma sensu uczestniczyć w fikcji i farsie. A czasem także w orwellowskich seansach nienawiści”.
Pełna zgoda. Dlatego już od dawna nie czytuję POLITYKI.
Dziwię się opozycji, że bierze udział w tych żałosnych spektaklach, zwanych programem publicystycznym, w TVPiS.
To tak, jak by pójść na imprezę rodzinną i być posadzonym w kącie .
Może lubią samobiczowanie ?
Dobry pomysł, popieram.
Opozycja niestety nie będzie miała wystarczających cojones.
Nie bardzo widzę wyjście z tej sytuacji. Bojkotowanie „narodowych” mediów skazuje opozycję na niebyt w świadomości dużej części „suwerena”, bo ten tradycyjnie ogląda tylko TVP i słucha Polskie Radio. Więc może jednak należałoby brać udział w programach pisowskich mediów, bo stracić już raczej nic nie można, a zyskać choć trochę można, lub chociaż zasiać jakieś wątpliwości wśród myślącej części „suwerena”.
@grzerysz
E tam, czytuje pan, skoro zatruwa nas swymi wpisami. Blogi Polityki to część Polityki. A poza tym proszę o jeden przykład, bo tak sobie rzucać oskarżenia to pan może w mediach prorządowych, a nie tutaj.
Bojkot mediów rządowych przez polityków opozycji byłby aktem pustym, który będzie skwitowany krótkim: „I tak nikt nie chce was zapraszać.” Gdyby media bojkotowane były przez artystów, sportowców i biznesmenów, odniosłoby to skutek, który już raz widzieliśmy po wprowadzeniu stanu wojennego. Ale czy obecna sytuacja jest analogiczna? Co przyjdzie nam uczynić, kiedy PiS wprowadzi stan wyjątkowy?
Żeby pokonać smoka trzeba mieć odwagę i pójść do jego jaskini. Ale niekoniecznie trzeba wchodzić głównym wejściem. Być może rozwiązaniem jest kolportaż „bibuły” – różnego rodzaju, nie tylko zadrukowanych kartek papieru.
grzerysz
24 maja o godz. 1:37
… kolejna forumowa menda na służbie… ta grzerysz nie czyta, a wie…
Najlepsze były madia narodowe za czasów (nie) rządów PO-PSL
Zasadniczo jestem „za”, ale trudno mi nie uznać argumentacji „Lubata”. Poza tym nieobecność opozycji może być przedstawiana „suwerenowi”, jako akt tchórzostwa, strach przed kompromitacją, że boją się narodu i polskich dziennikarzy, woląc „niepolskie polskojęzyczne media szerzące antypolską, antyniepodlegościową propagandę”, utrzymywane przez wrogie Polsce ośrodki za pieniądze rotyszyldów, sorosów i innych polakożerców.
W sumie nie wiadomo, jak to jest z odbiorcami, tzn. jaki odsetek święcie wierzy w pisowską propagandę? Wielu odbiorców nie ma alternatywy, szczególnie jeśli chodzi o telewizję. Może warto tam bywać i walczyć? Z drugiej strony: Może nie bywać i skupić się na tych, którym do PiS daleko, a którzy i tak unikają „publicznych” mediów?
Z pijarowego punktu widzenia, i tak źle i tak niedobrze. Nie ma tutaj niestety złotego środka ani jasnej odpowiedzi. Największy problem to to, że ogromna większość naszych politycznych przedstawicieli jest pod względem erystyki – delikatnie ujmując – słabiutka. Brakuje i szybkości reakcji, i analitycznego myślenia a przede wszystkim retorycznego przygotowania. Takich umiejętności nie da się niestety nabyć w trakcie tygodniowych kursów.
Powinni uczestniczyć ,ale czy mają dać opór. mądrość iodwagę.przerywaniu ,dogadywaniu ,i innym podłościom tzw dziennikarzy? A te od Czarzastego błaznują w tzw repoublice.
Nie bojkotować oficjalnie. Grzecznie omijać. Akurat coś wypadło. Nie mam czasu. Dziękuję, może kiedy indziej. Omijać jak g… na drodze, ale nie zrradzać się. Niech się sami domyślają. To jest lepsza metoda.
Bojkot i to natychmiast. Wypowiadają się teraz niektórzy artyści i twórcy na temat ich bojkotu mediów w okresie stanu wojennego. Część z nich uważa, że nie była to dobra decyzja, podjęta zbyt emocjonalnie, pozbawiająca odbiorców czyli nas, ludzi z prowincji (wszystko poza Warszawą, wyłączając Kraków to prowincja) spektakli na najwyższym poziomie. Uważam podobnie, przy całym szacunku dla „aktorów prowincjonalnych”. Ale to są zupełnie różne sprawy. Teraz bojkot partyjnych mediów przez aktorów sceny opozycyjnej jest jak najbardziej pożądany. To widowisko z gatunku sado macho. Kiedy usiądzie się do stołu z hochsztaplerem, a takimi w jakiejś tam części są dziennikarze z nadania PiS zawsze się przegra – zagadają, zakrzyczą, nie dadzą dojść do głosu – oni grają znaczonymi kartami. Udział polityków opozycji w TVP przypomina mi farsę, którą były pokazowe procesy stalinowskie. Tam oskarżeni byli zmuszani do udziału w tych widowiskach, tu idą na ochotnika, po co? Naturalnie to nie ten kaliber, ale w zamyśle organizatorów tych żenujących spektakli zawsze w finale czai się śmierć, tam fizyczna, tu polityczna.
Wydaje mi się, że jest jednak różny stopień tzw. zPiSienia mediów publicznych. o ile rzeczywiście nie ma sensu wystawianie się na nienawistny ostrzał tendencyjnych i napastliwych redaktorów oraz adwersarzy w TVP Info oraz w rozmowach przy okazji partyjnej propagandówki zwanej nie wiadomo czemu jeszcze „Wiadomościami”. O tyle wydaje mi się, że w programach rozgłośni lokalnych można jeszcze natrafić na redaktorów zdolnych do wysłuchania opinii opozycji, którzy nie przerywają wypowiedzi złośliwymi komentarzami i pytaniami.
Pokazałoby to że opozycja zupełnie nie ma już „jaj” i mocna jest jedynie w zaprzyjaźnionych mediach pokroju oko.press, tokFM itp. gdzie wszyscy klepią się po plecach mówiąc jaki to rząd jest zły, żałosne.
Bojkotom się sprzeciwiam, to już nudne i zawsze się znajdą chętni na zwolnione miejsce. Ale może nie chodzić, albo jeszcze lepiej:
Jakieś pół wieku temu dziennikarz niemieckiej telewizji zadarł z piłkarzem. Wieczorem był wywiad w TV. Dziennikarz gadał przez 10 minut a piłkarz ani słowa, tylko kiwał głową. Czy to był bojkot? I kto dostał po nosie? Co pamiętliwsi pamiętają ten wywiad do dzisiaj. A kto pamięta pyskówy, nawet te w „Kawa na ławę”?
Robię to od dawna.
Jedyne „narodowe” to radio dwójka, w niej głównie słuchanie muzyki.
Poza nielicznymi programami słownymi, nie słucham także ludzi, których uznaję za dziejopisarzy ze znakiem IPN.
To dla własnego zdrowia psychicznego.
Tomasz Lis też był bojkotowany. Z wiadomych względów.
Gdyby to się opozycji opłacało, dawno już by takiego bojkotu dokonali…
Dziwi mnie już od dawna dlaczego do bojkotu TVP przez polityków opozycyjnych jeszcze nie doszło. Po pierwsze telewizja ta jest skierowana do niezbyt wymagającego intelektualnie widza (jak sam stwierdził poseł Piotrowicz), który wcale nie oczekuje polemiki i dyskusji. Wystarczy mu prosty przekaz, że jedyną słuszną partią w Polsce jest PIS. Po drugie prowadzący tam dziennikarze nawet nie kryją się z tym, że programy są jedną wielką propagandą na rzecz PIS (podobno dla zrównoważenia przekazu mediów prywatnych). Zysk uczestniczenia opozycji w tych programach jest więc żaden a może ich brak uzmysłowiłby co niektórym widzom jak bardzo przypomina to czasy PRL
Cały czas żałuję, że w stosownym czasie nie sprywatyzowano telewizji publicznej (była taka szansa za rządów SLD). Wtedy rządząca partia mogłaby urządzać sobie cały ten cyrk za własne pieniądze a nie za pieniądze podatników. A bajki o misji TVP politycy mogą sobie darować…
Ktokolwiek przejmie rządy po popisie, powinien zlikwidować media (telewizję, radio) publiczne. Zlikwidować, znaczy sprzedać. Sprzedać po połowie PiS i PO, a kto głupi niech to ogląda. Jestem za tym, żeby cena była symboliczna, po złotym za każde pół. Telewizje lokalne przekazać sejmikom samorządowym, a one niech zrobią z tym, co im wyborcy wskażą.
Świat się podzielił na bańki informacyjne i każdy żyje w swojej. Jest jasne, że inteligenta nie interesuje przekaz dla troglodytów, a klasa wyższa może patrzeć tylko na siebie. Osobiście prawie nie oglądam telewizji, a jak już to nie jest nią od lat telewizja publiczna. Przed PiS oglądałem na Kulturze blok informacyjny na tematy wydarzeń kulturalnych. Teraz nie ma sensu tego robić.
Kiedyś przed laty obejrzałem fragment programu „Warto rozmawiać” i nie mogłem się nadziwić, że kompetentni i mili ludzi dają się linczować demagogowi. Przecież mogli wyjść i nie wracać.
@BWTB
tak, tej samej myśli był Tusk jako lider PO, ale w Polsce media prawdziwie publiczne, niezależne od rządzących i trzymające wysoki poziom, są wciąż potrzebne, zwłaszcza po PiS-ie. Na dodatek tu nie chodzi tylko o TVP, lecz także Polskie Radio i sieć rozgłośni regionalnych, o PAP i inne instytucje państwowe powiązane z mediami.
@pete
żałosne to jest to, co obecna władza wyprawia z naszymi mediami publicznymi.
@nowa huta
zgadzam się. W najgorszym momencie tamtych rządów nie sięgnęły takiego dna jak teraz.
Adam Szostkiewicz 24 maja o godz. 20:53 Ja się nawet z panem zgadzam. Dobrze by było, gdyby działały media publiczne w interesie obywateli o zróżnicowanych poglądach. Przede wszystkim zaś powinny objaśniać świat. Ja wiem i pan wie, że takich w Polsce nigdy nie będzie. Obydwaj też wiemy dlaczego. Media które pan wymienił nie są w stanie kształtować opinii choćby z tego powodu, że coraz więcej ludzi rezygnuje z nich. To co proponują główne stacje tv może w kilka minut przyswoić każde dziecko klikając w jakiś ekranik.
Też się buntuję, też mi się to nie podoba, ale tego się chyba nie da odwrócić. Po upowszechnieniu się druku ludzie nie widzieli potrzeby uczenia się wszystkiego na pamięć, a teraz nie muszą już nawet pamiętać w której książce szukać, wystarczy wpisać do wyszukiwarki jedno słowo. I co, świat się zawali. Nie, pójdzie do przodu, bo tylko tak wybrnie z piętrzących się problemów. Media nawet tego nie próbują objaśnić. Wolą się zajmować głupstwami, jakimiś detalami, które na sekundę przyciągną uwagę widza lub słuchacza.
Ciągle w przestrzeni publicznej pokutuje stanowisko, ze zła jest tylko jakas garstka „onych”, z którymi można walczyć zgodnie z prawem i konstytucja. Zamyka się oczy na oczywista oczywistość, ze polityczna bandyterka nie dotyczy jedynie ścisłego kierownictwa Prawa i Sprawiedliwosci, ale degrengolada moralna idzie od dołu, czyli od Suwerena i jego ekspozytur: prokuratury, sadów, mediów, urzędników rozmaitych szczebli i maści, policji, wojska etc. Nigdy nie spotykałam na co dzień tylu objawów tak wielkiej patologii, demoralizacji społecznej, cynizmu i lekceważenia wszelkich norm obyczajowych i moralnych. Nikomu nie przyjdzie do głowy, ze zło totalne wymaga totalnego przeciwdziałania. A bojkotować nie tylko gadzinowe media, ale wszystkie struktury PiS-owskiego państwa nalezało już dawno.
Warto przeczytać:
„To, że media popierają konkretną opcję polityczną, nikogo już w dzisiejszych czasach nie dziwi. Spora część przekazu medialnego ma na celu nie – pokazywanie rzeczywistości, ale jej kreowania. Nie powinno tak być, lecz rzeczywistość jest taka, a nie inna. Można na nią narzekać, próbować ją zmienić lub się dostosować.
Jednak, gdy wydaje nam się, że stronniczość mediów spadła do historycznie niskiego poziomu, okazuje się, że da się jednak upaść niżej. Wiarygodność i warstwa merytoryczna serwowana przez TVP, wchodzącą w skład mediów narodowych, szoruje od pewnego czasu o dno.
Dlaczego jest to tak szkodliwe?
Właśnie dlatego, że choć TVN czy Gazeta Wyborcza postrzegane są jako media antyPiSowskie, zaś Niezależna, Do rzeczy, czy TV Republika to media jawnie sprzyjające partii rządzącej, to żadne z nich nie jest jednak finansowane ze źródeł publicznych. Te telewizje, portale czy gazety stanowią prywatną własność, dysponują zatem większym zakresem swobody. Co więcej, część z nich nawet nie ukrywa swoich afiliacji politycznych.
Niestety w przypadku mediów publicznych, zwanych też narodowymi, jest inaczej. TVP czy polskie radio finansowanie są w dużej mierze z pieniędzy publicznych, pochodzących z naszych podatków.
Jak działają media narodowe?
Media narodowe stanowią obecnie główną tubę propagandową partii Kaczyńskiego, robiąc to na tyle sprytnie, że przeciętny widz może nie zdawać sobie sprawy z faktu, że TVP to de facto przedłużenie mediów rządowych, a nie żadna obiektywna państwowa telewizja, dlatego też nachalne zakłamywanie obrazu przez telewizję publiczną jest tak szkodliwe. Co więcej, PiS za pomocą mediów narodowych narzuca w wielu sprawach narrację, dyktując tym samym opozycji warunki gry politycznej.
Sama robota reporterska w przypadku TVP rzadko ma cokolwiek wspólnego z zasadami obiektywnego dziennikarstwa. Nawet udzielenie niewinnego komentarza dla Wiadomości może się skończyć wyjęciem części wypowiedzi z kontekstu, tak by skompromitować daną osobę. Oczywiście pod ostrzałem są jedynie politycy, czy autorytety nieprzychylne władzy lub te, które nie trzymają jedynie słusznej linii.
O ile w historii naszej polityki partia rządząca zawsze obsadzała media swoimi ludźmi, to dotąd nikt nie robił tego tak nachalnie jak partia Kaczyńskiego.
Nikt przedtem nie stosował aż tak cynicznej propagandy, mającej na celu wybielić potknięcia rządzących i wyolbrzymić każdą gafę opozycji. Przynajmniej nikt po ’89 roku. Media narodowe często kreują rzeczywistość lub bezczelnie ja zakłamują.
Czy zatem opozycja ma jakąkolwiek broń w walce z tą medialną machiną? Owszem ma, choć wymaga to nie lada politycznych jaj. Politycy opozycji powinni rozpocząć skoordynowany bojkot mediów narodowych, polegający na:
– nieudzielaniu wywiadów,
– nieprzyjmowaniu zaproszeń do programów radiowych i telewizyjnych.
Można również rozważyć niezapraszanie przedstawicieli mediów narodowych na konferencje prasowe (ten wariant jest bardzo agresywny, w zupełności wystarczy realizacja dwóch poprzedzających podpunktów).
Politycy opozycji biorąc udział w programach telewizyjnych czy udzielając wywiadów, jedynie legitymizują bezczelną propagandę TVP. Ich wypowiedzi są podwładnym Jacka Kurskiego potrzebne tylko po to, by stworzyć wrażenie pluralizmu i obiektywności. Przeciętny Kowalski oglądając media narodowe dochodzi zatem do wniosku, że wszystko jest ok. Skoro zapytano obie strony o zdanie, to przekaz sam w sobie musi być wiarygodny.
Nic bardziej mylnego…”
(…)
https://crowdmedia.pl/jest-sposob-na-walke-z-propaganda-mediow-narodowych/
„Bojkot” czy „Bełkot” mediów narodowych ?
@bwtb
Media na wysokim poziomie wciąż istnieją i mają się dobrze: The New York Review of Books, Atlantic, Economist, Prospect, Zeit, Spiegel, BBC, tam Hardtalk, Dateline London, Reporters, Panorama, CNN, tam Amanpour, Zakaria, Euronews, France24, reportaże i loża prasowa w Deutsche Welle Tv, itd. Świat objaśniany codziennie, trzeba tylko włączyć odbiornik. W Polsce tak dobrze nie jest, co wynika z dysproporcji kapitałowych i ogólnego klimatu politycznego, nie służącego standardom dziennikarstwa niezależnego i rzetelnego. Ale i u nas niektóre prywatne stacje i czasopisma wciąż starają się trzymać tych standardów. media w Internecie to osobny temat. Sednem problemu jest tu brak umiejętności oddzielania ziarna od plew, naiwność konsumentów, na której żerują producenci fake newsów, brak wykształcenia pozwalającego wstępnie weryfikować zasysane lub podsuwane konsumentom treści. Jeśli jednak umiemy sobie z tym radzić, Internet jest bardzo pomocny.
Być albo nie być?Być pod warunkami -na żywo ,po zabraniu głosu oświadczyć -,że z chwilą przerywania wypowiedzi ,atakowania prowadzącego z pozycji PIS ,nie pozwolenie na riposty ,dawanie więcej czasu na wypowiedż reżimowcom ,opuszczą studio.A merytoryczna wypowiedż zaczynać od stwierdzenia.-została złamana Konstytucjia i zniszczony trójpodział władzy.Zobaczymy co się stanie./
W tych dawnych czasach, które obecne tak bardzo przypominają (choć to jednak nie to samo) bojkotowaliśmy telewizję my, czytelnicy. Nie posiadam wprawdzie telewizora, ale chętnie będę chodzić na spacery w godzinach najgorszych propagandowych programów. Idzie ktoś ze mną?
Adam Szostkiewicz 25 maja o godz. 9:12 Ja sobie jakoś radzę, ale większość nawet nie próbuje i nie chce. Tych radzących sobie z informacją o świecie, ilu może w procentach być? Niewielu. Przed wyborami w Niemczech tak się złożyło, że miałem okazję przerobić to, o czym niby wiemy, ale udajemy, że tego nie ma. W tzw. środowisku Janusza i Grażyny mocno trzymała się legenda, że Merkel wybory przegra. Mieszkam na Śląsku, a tu każdy ma kogoś za Odrą, więc każdy czuł się mocny w wiedzy o wynikach wyborów. Ja też z tym, że swoją wiedzę czerpałem z mediów (prasa, internet, radio, tv – kolejność nieprzypadkowa). Gdy dochodziło do wymiany na ten temat, okazywało się, że ci którzy wiedzieli o klęsce kanclerz Merkle, czerpali wiedzę od szwagra. Nie napisałem w cudzysłowie, ponieważ często moi rozmówcy posługiwali się tym argumentem. To jest niski poziom, ale to właśnie ten poziom zadecyduje w nadchodzących w Polsce wyborach.
Lewica obrała sobie kulturę, a prawica wybrała kasę. Kogo ma wybrać Janusz z Grażyną?
Powtórka z historii się nie wydarzy. Europa się zmieniła pod każdym względem, a najbardziej pod względem demograficznym.
To nie będzie koniec świata.