Sprawa Jana Śpiewaka, czyli czy są jakieś granice w polityce
Jan Śpiewak, działacz miejski w Warszawie, może ubiegać się o prezydenturę stolicy przy wsparciu Kukiz ’15. Śpiewak znany był z poglądów lewicowych (w 2015 roku głosował na Razem), a miałby wejść w jakieś przymierze z ugrupowaniem, które wprowadziło do Sejmu Roberta Winnickiego, obecnie lidera Ruchu Narodowego, wcześniej działacza Ligi Polskich Rodzin?
Śpiewak dogadywał się z młodą lewicą w sprawie kandydatury. Ale po deklaracji Kukiza, że może poprzeć Śpiewaka, i jego pozytywnej reakcji – współpraca między nim a Razem, Zielonymi i Barbarą Nowacką poszła się bujać.
Czy są jakieś etyczne granice w obecnej polityce polskiej? Czy młody lewicowy aktywista miejski może niedługo przed wyborami zrobić tak radykalny zwrot, wystawiając do wiatru swych niedawnych partnerów?
Polityczna dziecinada
Odpowiedź należy do nich, lecz trudno nie dostrzec w sprawie Śpiewaka politycznej dziecinady, która służy przede wszystkim obozowi prawicy. Im więcej kandydatów w wyborach samorządowych, tym większe ryzyko, że wygrają kandydaci zjednoczonej prawicy.
Przymierza taktyczne są zrozumiałe, ale przecież nie tego typu. Trudno sobie wyobrazić wyborczy alians PO czy Nowoczesnej z ONR i skrajną prawicą tylko dlatego, że też krytykują rządy Kaczyńskiego.
Logiki politycznej w działaniu Śpiewaka nie widać żadnej. Prezydentem nie zostanie, za to osłabi bliską sobie nową lewicę i ostatecznie zwiększy szanse kandydata totalnie antylewicowego. To tak jakby mówił: wprawdzie jestem lewicowy, ale tak nienawidzę tej Platformy, że wolę, by rządził PiS.
Komentarze
Dla tatusia.,szefa czegoś tam ?.Gratulacje dla Kukiza wprowadzającego do sejmu pana Winnickiego i panią głosującą na dwie ręce ,jak pianistka jakaś.Czy zbadano już wpływ smogu wielkiego miasta na zwoje mózgowe/?Bo dzieją,się rzeczy ,o których jak mówi fan prezesa ,fizjologom się nie śniły.
Trudno zrozumieć logikę, w myśl której start Jana Śpiewaka zwiększa szanse kandydata totalnie antylewicowego, czytaj kandydata PIS.
Dla wygranej w I turze wyborów na prezydenta Warszawy należy uzyskać >50% głosów, tak więc start Śpiewaka zmniejsza prawdopodobieństwo rozstrzygnięcia wyborów w I turze, można nawet argumentować, że zmniejsza szansę na zwycięstwo w I turze kandydata PIS.
I tura jest szansą na „policzenie się” elektoratu i ocenę, czy istnieje realna szansa na przełamanie w polskiej polityce duopolu PIS – PO, dla poprawy jakości polskiej polityki należy raczej mieć nadzieję, że wyborcy będą w I turze mogli głosować za kandydatem, którego rzeczywiście popierają, a dopiero w II turze przeciwko kandydatowi, którego absolutnie nie chcą.
Jeżeli Razem, Zieloni i Barbara Nowacka nie poprą kandydatury Jana Śpiewaka, to mam nadzieję, że dlatego, że uznają, że są w stanie promować kandydata lepszego, a nie dlatego, że Jana Śpiewaka poprze być może Paweł Kukiz.
Tak się składa, że aby wygrać wybory, zakładając, że nie reprezentuje się dominującego dotychczas ugrupowania politycznego, należy przekonać do siebie wyborców, którzy dotychczas głosowali na partie, które u władzy chcemy zmienić. Czego Janowi Śpiewakowi życzę.
Przeciez ten pan nie posiada zadnych poglądów. Ani politycznych, ani w sprawach miejskich. Cokolwiek robił, było to obliczone na torowanie sobie drogi do kariery. I to wszystko jedno, w jakiej dziedzinie. Bardzo nośnym tematem była zlodziejska reprywatyzacja, którą usiłował wysadzic z siodła prezydent Gronkiewicz-Waltz. Lud warszawski nie dał się oszwabić, jest więc nadzieja, ze nie da się oszwabic i niejakiemu Jakiemu. A pan Śpiewak jest wyjątkowo metna osobistoscią
W czasach III Rzeszy często swastyce towarzyszył sierp i młot na odznakach branżowych.Tzw.klasa robotnicza nie była tym zgorszona.Tak sobie myślę,że wzrost zatrudnienia przez militaryzację to było ówczesne 500 +. Narodowy socjalizm ma różne odcienie i nie ma ateistycznego oblicza.
Alez redaktorze Drogi, dlaczego by niejaki Spiwak nie mogl kandydowac na jakiekolwiek stanowisko. W Sejmie siedza chamy- nie tylko w sensie intelektualnym – szuje, zuliki, cymbalu i zwykle bezczelne durnie, co najgorsze, nienormalni – to dlaczego niby w Polszcze chlystki jak Spiewak, Jaki czy Plazynski nie mogliby poprobowac szczescia. Za prezydenta mamy prostaka i pewnie miec go bedziemhy jeszcze czas jakis. co wiec stoi na przeszkodzie, zeby chloptas zostal szefem duzego miasta z miliardowym budzetem i tysiacami ludzi w administracji. To jdst Polska wlasnie.
‚Im więcej kandydatów w wyborach samorządowych, tym większe ryzyko, że wygrają kandydaci zjednoczonej prawicy.’ Tak by było, gdyby była I tura, ale są dwie. Pan Śpiewak Jr. od dawna jest niepoważny i jego eliminacja jest dla lewicy korzystna, a także dla całej reszty.
@marczyk
A mnie trudno zrozumieć lekceważenie kompromitującego umizgu do Kukiza.
Panie Adamie.
obserwuję sobie nieco dla rozrywki „wyścigi” o prezydenturę. Okazuje się, że żaden kandydat nigdy wcześniej nie kierował żadną organizacją – a chce rządzić miastem. Cóż więcej dodać?
Śpiewak wydaje się plastyczny, bo podziały na lewicę i prawicę straciły, zdaje mi się na aktualności. Dzisiaj idee tworzą się chyba wokół technologii i kapitału. Ta para się liczy, a nikt nie wie, które jest ważniejsze, ma większy wpływ na to, o czym i jak myślimy. Świat się naprawdę nie przejmie tym, kto będzie rządził w Warszawie. Ktokolwiek to będzie, musi się podporządkować wyżej wymienionej parze. Jasne, mieszkańcy miast zdecydują, ale nie będą się kierować jakimiś zapierdziałymi ideologiami, rodem z XIX wieku. Im większe miasto, tym mniejszy wpływ zpierdziałych idei, nie mających nic wspólnego z problemami współczesnych wielkich miast. Narodowe pierdu pierdu jest aktualne w zapyziałych miasteczkach bez perspektywy rozwoju. Jeśli jest jakieś wyjście z katastroficznych prognoz i wizji upadku cywilizacji, to nie jest nią recepta powrotu do przeszłości. Tak zresztą było zawsze i dalej będzie. Prezydentem Warszawy może być oczywiście Śpiewak – Kukiz pod warunkiem, że mieszkańcy ich wybiorą.
Nie mieszkam w Warszawie, więc nie wiem jaki dorobek ma aktywista ruchów miejskich Jan Śpiewak. Wiem tylko, że jest od kilku lat aktywny w stolicy naszego kraju. Wiem też ze jest synem profesora Śpiewaka, który często występuje w audycjach red. Morozowskiego oraz w „Faktach po faktach” w TVN 24. Pan redaktor Adam Szostkiewicz na swoim blogu stwierdził, że wystawienie kilku kandydatów przez ugrupowania lewicowe zwiększa szanse wyborcze na prezydenta Warszawy kandydatowi Zjednoczonej Prawicy, czyli opolaninowi Patrykowi Jakiemu (wiceministrowi sprawiedliwości, posłowi na Sejm z Opola, przewodniczącemu komisji śledczej w sprawie reprywatyzacji), który od miesiąca prowadzi swoją kampanię wyborczą na placach i ulicach Stolicy. Zgadzam się z Panem Szostkiewiczem z jego uwagami na tym blogu.
Wybory w Warszawie wygra HaGieWu i to jest pewne.
Czy pani Gronkiewicz-Waltz miała większe doświadczenie od obecnych kandydatów w kierowniu miastami, kiedy obejmowała ten urząd ?
A ja się zastanawiam czy dzisiejsi politycy w ogóle mają jakieś poglądy. Liczba wszelkiej maści populistów, karierowiczów itd. rośnie w takim tempie, że można zwątpić, że chodzi o cokolwiek innego niż tylko o władzę. Swój kapitał ci politycy budują głównie na krytykowaniu konkurencji a nie na przekonywaniu wyborców do własnych pomysłów. Zagłosuję na… bo nie lubię … to częste podejście ludzi, których mam okazję spotkać.
Granice i zasady w polskiej polityce już chyba dawno przestały obowiązywać, teraz najważniejsze są sondaże. Pan Jan Śpiewak jak wielu innych z nowego pokolenia polityków jest „elastyczny”.
Nie wychodzi nam ta demokracja ale z drugiej strony nigdy tradycji demokracji w tym kraju nie było.
@aborygen
dziękuję, czekam, pozdrawiam!
…czy sa jakieś granice w polityce? pyta Gospodarz.
Doświadczenie czy raczej potoczna obserwacja uczy, że w polityce nie ma żadnych „granic”.
Cel – zdobycie i utrzymanie władzy, która zapewnia osobiste profity i często ustawia w życiu – uświęca środki.
Każdy sposób autopromocji – jeśli zapewni mandat wyborczy albo wysoką pozycję w nomenklaturze partyjnej – jest dobry i dozwolony.
To brudna gra z natury rzeczy.
To raj dla cwaniaków, populistów, papug i skretyniałych wybryków natury.
Po drugiej stronie często skołowani wyborcy, którzy mamieni iluzjami, „popularnością”
(częstością obecności w mediach i na wybiegach tzw. polityków czy kandydatów) dokonują takich a nie innych wyborów… niewiele rozumiejąc, bo najczęściej są pozbawieni wiedzy i zdolności samodzielnego i krytycznego myślenia o procesach rozwojowych miast i całego kraju.
To komfortowa sytuacja dla machin propagandy, dezinformacji i manipulacji.
————————————
To przerażające – gdy czyta czy słucha się wypowiedzi Kukizów, Jakich i innych Śpiewaków… – ile tam populistycznej wody, infantylnego banału, powierzchownych i szybkich ocen oraz recept pod publiczkę…
Dyplomowane pokolenia – miliony absolwentów „powiatowych” uniwersytetów i niższych szkół wyższych – zastępują ochoczo i bez samokrytycyzmu – starszawe wygi i cwaniaków z politycznej łączki.
Brak klasy politycznej na poziomie i słabość instytucji życia publicznego jest główną barierą harmonijnego rozwoju Polski.
Rezultaty tego stanu rzeczy już wkrótce będą dojmująco bolesne dla większości z nas – kto tego nie wie ten kiep.
Śpiewak to zdolny gość-potrafi śpiewać w różnych tonacjach.Niestety,jak słychać i widać, fałszuje.