Prezes pisze do Partii

Jarosław Kaczyński tak się oburzył wynikiem tajnego głosowania pisowskich senatorów w sprawie partyjnego kolegi, że napisał list do członków PiS.
Autor nadaje sprawie senatora Koguta znaczenie o wiele większe, niż by się nam zdawało, a przy okazji wzywa partię do zwarcia szeregów, co pośrednio oznacza, że PiS w ocenie prezesa idzie w złą stronę.

Dla Kaczyńskiego sprawa Koguta jest wielkim politycznym błędem senatorów PiS, bo daje pretekst do symetryzmu: PiS = PO. Tymczasem nie wolno dopuścić, by społeczeństwo, a zwłaszcza wyborcy PiS, zaczęli mówić, że PiS i Platforma to jedna banda, bronią swych kolegów przed wymiarem sprawiedliwości, pomagają uniknąć kary.

Prezes nie posuwa się tak daleko, by już orzec, jakie kary spadną na senatorów PiS głosujących przeciw pozbawieniu immunitetu senatora Koguta. Nie wnikam, czy słusznie czy niesłusznie. Nie wydaję wyroku przed sądem. Zwróciło moją uwagę, że Zbigniew Janas nazwał Koguta porządnym człowiekiem. Tak jakby chciał go bronić przed sądem kapturowym.

To, co w liście uderza, to brak jakiejkolwiek gotowości do zmiany polityki PiS. Kaczyński rozwiewa wszelkie złudzenia tych poza PiS, którzy doszukują się w „rekonstrukcji” rządu znaku łagodzenia kursu i przesuwania się w stronę centrum. Dla Kaczyńskiego to tylko „manewr polityczny” i efekt „ekonomii sił”, czyli polityka kadrowa. Szydło była dobra, ale jej potencjał się wyczerpał. Na nowym etapie potrzebny jest Morawiecki w tandemie z Dudą. Cel zasadniczy – „dobra zmiana” – pozostaje ten sam.

Prezes podtrzymuje zasadniczą diagnozę z kampanii wyborczej: Polska była przez 25 lat hamowana w rozwoju przez „postkomunizm” i „postkolonializm” (sic!). Dlatego PiS i zjednoczona prawica potrzebuje jedności i co najmniej dwu kadencji, by skutki tego okradania usunąć. Platforma nie ma co liczyć na przebaczenie: jest siłą nie tylko złodziejską, ale i antydemokratyczną, bo nie uznaje, że PiS ma demokratyczną legitymizację wyborczą.

Takie jest słowo prezesa. Ani kroku wstecz. Z tezami nie ma co dyskutować, były wielokrotnie obalane jako nierzetelne i nieuczciwe skróty myślowe, upraszczające stan faktyczny polityki i państwa do poziomu propagandowych „pasków”. Opozycja z PO na czele nigdy nie podważała wyniku wyborów w 2015 roku. Kwestionowała natomiast, że PiS uzyskał mandat do zmian sprzecznych z konstytucją.

Jednak list jest interesujący, bo pokazuje rozbieżność między purytanizmem Kaczyńskiego a rzeczywistością w jego własnej partii, której symbolem stał się Misiewicz. Prezes przypomina, że rządzenie to służba, a nie szukanie swego. A pół Polski się śmieje: podawana w niezależnych od PiS mediach lista nadużyć władzy i przykładów prywaty w obozie obecnej władzy wydłuża się niemal codziennie. Kaczyński na purytanizm swej wyposzczonej partii raczej nie nawróci.