Morawiecki, niestety

Premierem rządu pisowskiego powinien być od początku Jarosław Kaczyński. Takie są reguły demokracji typu zachodniego. Ale pod rządami PiS Polska przestaje być taką demokracją, więc najpierw szefową rządu była szerzej nieznana i niemająca stosownych kwalifikacji Beata Szydło.

A gdy się politycznie zużyła, jej następcą ma zostać Mateusz Morawiecki, który też nie ma odpowiedniego doświadczenia, kwalifikacji ani zaplecza politycznego niezależnego od prezesa PiS, nawet tak skromnego, jak ma wicepremier Gowin. Ale to jest właśnie zaleta Morawieckiego w oczach Kaczyńskiego. Będzie słaby, może troszkę mniej niż Szydło, ale też całkowicie zdany na łaskę i niełaskę prezesa PiS.

Rzeczniczka PiS usiłowała wytłumaczyć zamianę Szydło na Morawieckiego jakimiś „nowymi zadaniami” i „nieco zmienioną sytuacją”. Propaganda pisowska ujmuje to tak, że socjal jest załatwiony, teraz pora na gospodarkę, a jeśli gospodarka, to Morawiecki junior.

Jak zwykle z PiS nie wiadomo, o co właściwie chodzi. Przecież kilka godzin wcześniej PiS wybronił w Sejmie panią Szydło przed wnioskiem opozycji o wotum nieufności, Kaczyński całował ją po rękach, pisowscy posłowie gratulowali i wręczali kwiaty, a nieoceniona rzeczniczka Mazurek chwaliła jej dwulecie jako pasmo sukcesów, które są dziełem Szydło. Prawdziwa pisowska szopka na Boże Narodzenie.

Czy Morawiecki da radę? Jest miękkim nacjonalistą gospodarczym i politycznym, ze skłonnością do ekonomicznej gigantomanii i propagandy sukcesu. Przykładem jest przemilczanie przez Morawieckiego problemu, jaki mamy z inwestycjami. I chwalenie się wzrostem gospodarczym, który generuje przede wszystkim konsumpcja. To jest pomysł na zadłużanie państwa i na inflację, a nie na skok do pierwszej ligi europejskiej.

To Kaczyńskiemu może nawet przez jakiś czas pasować. Będzie kreował Morawieckiego na jakiegoś nowego Eugeniusza Kwiatkowskiego dopóty, dopóki będzie to służyło jego interesom w partii i rządzie. A kiedy przestanie. Kaczyński wymieni go na… Nieważne na kogo, bo póki rządzi Kaczyński, nikt niczego nie może być pewny. Dymisja może przyjść wcześniej niż sądzi sam Morawiecki.